Nie wierzysz? Odejdź z Kościoła

Elżbieta Wiater

Zapewne nie zwróciłabym większej uwagi na orędzie wygłoszone przez Benedykta XVI na Anioł Pański w zeszłą niedzielę (wreszcie mam długi urlop!), gdyby nie prowokacyjny tytuł na portalu LifeSiteNews - "Papież sugeruje, że lepiej byc uczciwym i odejść z Kościoła, jeśli się nie wierzy" (Pope suggests it’s best to be ‘honest’ and leave the Church if you don’t believe).

I o ile samo orędzie raczej skupia się na kwestii wiary jako źródła poznania, to rzeczywiście drugi akapit zawiera znaczące przesłanie: Judasz pozostaje przy Jezusie, choć w Niego nie wierzy. Chce tylko się odegrać za zawiedzione nadzieje. Liczył na to, że Jezus jest mesjaszem politycznym, a Jego misja okazała się o wiele głębsza. Judasz jednak nie potrzebował głębi.

Tym, co najmocniej mnie uderzyło w papieskim orędziu, jest wskazanie na fakt, że trwanie w Kościele, pomimo tego, że de facto utraciło się wiarę, niesie ze sobą olbrzymie niebezpieczeństwo duchowe. W Apokalipsie czytamy o jednym z odcieni tego niebezpieczeństwa w liście do Kościoła w Laodycei: "Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić (dosłownie: zwymiotować) z mych ust" (Ap 3,15-16).

Jest to łudzenie samego siebie, wynikające z zamknięcia na pojawienie się ewentualnego kryzysu wiary i niechęci do jasnego określenia swojego stanowiska. U Judasza ta postawa zakłamania, według Papieża, jest jeszcze bardziej przewrotna. Można ją określić słowami: "Jezus mnie zawiódł, ale Mu tego nie wybaczę. Kiedy przyjdzie właściwy moment - odpowiem zdradą na Jego »zdradę«". Judasz pomimo utraty wiary pozostaje w gronie apostołów i to doprowadzi go do samobójczej śmierci. Jego wewnętrzne kłamstwo ostatecznie przyniesie mu fizyczne unicestwienie, gdyż ulegnie ojcu kłamstwa, usłużnie szepczącemu mu do serca, że nie ma miłosierdzia dla zdrajców.

DEON.PL POLECA

Jaki wniosek z tej nauki Benedykta XVI dla nas? Myślę, że słowa Papieża to wyrazista krytyka duszpasterstwa rozwadniającego Ewangelię, które nie dopuszcza do kryzysów wewnętrznych, rodzących się w zderzeniu z orędziem ewangelicznym. Tymczasem należałoby te kryzysy dopuszczać i przeprowadzać przez nie wiernych, ryzykując nawet ich odejście. Jeśli wierzący będą żyli w prawdzie, to zaistnieje olbrzymia szansa, że odnajdą Boga, tym razem na dobre. Jeśli będziemy unikać kryzysów za cenę świętego spokoju, wierni umrą wewnętrznie, żyjąc w fałszywym przekonaniu o własnej doskonałości.

W przesłaniu Ojca Świętego widzę także wskazanie, że wykorzystywanie chrześcijaństwa do celów politycznych lub społecznych, nawet jeśli nie jest wprost cyniczne, kończy się zazwyczaj tragicznie, szczególnie dla tych, którzy je wykorzystują. Chodzenie z Jezusem z wyrachowania, a nie dlatego, że się Mu wierzy, ostatecznie rodzi rozczarowanie i agresję wobec Nauczyciela lub Kościoła. A jeśli osobą idącą w ten sposób za Jezusem jest kapłan lub biskup (w końcu Judasz należał do grona apostołów), dramat osiąga swoje apogeum. Dlatego pewnie Benedykt XVI kończy swoje orędzie apelem o modlitwę do Maryi, byśmy wierzyli Jezusowi i byli zawsze uczciwi - wobec siebie i wobec innych. W końcu to prawda wyzwala.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie wierzysz? Odejdź z Kościoła
Komentarze (60)
F
Fredo
3 października 2012, 01:05
A mnie jest autentycznie żal ludzi ktorzy w KK zostali, lub do niego przyszli, mimo, i mogli pozostać niewierzący.  Gdzies na ich drogach zabraklo rozumu.
:
:-)
3 września 2012, 09:55
TomaszL., dobrze, że jesteś.
LS
le sz
3 września 2012, 08:56
@TomaszL - ale co to ma wspólnego z tym na co odpowiadasz? Jak zwykle, pleciesz bez związku z tematem... Mówimy o największej Miłości. Przeważnie jak ktos odchodzi to albo juz nie kocha, albo znalazł sobie inną, większa miłość. @TomaszL... Mówimy o największej Miłości?!? Niby kto mówi?!? Ty?!? Widzę że nic się nie zmieniło i piszesz to co sobie uroisz, bez związku z tym na co odpowiadasz. Mówisz o największej Miłości plotąc farmazony oczerniające bliźnich, że rzekomo po wyjściu z kościoła z pieśnią na ustach odczyniają modły do bożków?!? A może mówisz o największej Miłości gdy odpowiadając mi piszesz o nożycach odzywających się po uderzeniu w stół, dołączając mnie do grona poprzednio negatywnie osądzonych przez Ciebie? Ale jeśli zamierzasz dowodzić że to Ty nie jesteś jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik czy choćby XLeszek, to zdecydowanie się z Tobą nie zgadzam. I twierdzę, że to co robisz to jest antyświadectwo.
3 września 2012, 08:00
@TomaszL - ale co to ma wspólnego z tym na co odpowiadasz? Jak zwykle, pleciesz bez związku z tematem... Mówimy o największej Miłości. Przeważnie jak ktos odchodzi to albo juz nie kocha, albo znalazł sobie inną, większa miłość.
LS
le sz
3 września 2012, 07:19
@TomaszL - jak rozumiem nie dotyczy to Twoich wypowiedzi bo Ty nie jesteś jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik czy choćby XLeszek? Czy ktoś zakochany w żonie, która jest zazdrostką o czas spędzony razem, powie jej : „kochanie spotkajmy się  jedną godzinkę tygodniowo, a później pędzę do znajomych koleżanek, u których spędzę resztę dnia i będę się tam świetnie bawić” ? Czy ktoś zakochany bez pamięci w żonie powie publicznie w telewizji, ze inne kobiety są równie piękne, lub nawet piękniejsze, a później z czystym sumieniem wróci do swej zony i dziwić go będą jej jakieś pretensje. Czy ktoś bez pamięci zakochany w żonie pójdzie do pracy i powie że jej nie kocha i że najważniejsze jest skombinować kochankę na boku ? @TomaszL - ale co to ma wspólnego z tym na co odpowiadasz? Jak zwykle, pleciesz bez związku z tematem... A dla jasności pobożny katolik - poganin jest religijny, stara się przestrzegać przykazań, chodzi do kościoła co niedziela lub częściej. Tylko żaru zakochania brakuje. Ale oczywiście Ty @TomaszL nie jesteś jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik czy choćby i XLeszek, i Tobie oczywiście żaru zakochania nie brakuje?
2 września 2012, 22:29
@TomaszL - jak rozumiem nie dotyczy to Twoich wypowiedzi bo Ty nie jesteś jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik czy choćby XLeszek? Czy ktoś zakochany w żonie, która jest zazdrostką o czas spędzony razem, powie jej : „kochanie spotkajmy się  jedną godzinkę tygodniowo, a później pędzę do znajomych koleżanek, u których spędzę resztę dnia i będę się tam świetnie bawić” ? Czy ktoś zakochany bez pamięci w żonie powie publicznie w telewizji, ze inne kobiety są równie piękne, lub nawet piękniejsze, a później z czystym sumieniem wróci do swej zony i dziwić go będą jej jakieś pretensje. Czy ktoś bez pamięci zakochany w żonie pójdzie do pracy i powie że jej nie kocha i że najważniejsze jest skombinować kochankę na boku ?  A dla jasności pobożny katolik - poganin jest religijny, stara się przestrzegać przykazań, chodzi do kościoła co niedziela lub częściej. Tylko żaru zakochania brakuje.
2 września 2012, 22:09
A mnie jest zal ludzi ktorzy odeszli, odchodza albo sa w Kosciele ale nie spotkaliw Nim Boga. Gdzies na ich drogach zabraklo milosci. Każdego człowieka, co odchodzi jest żal. Bo choć każdy ma wolną wolę i prawo do własnych decyzji, to szkoda, ze nie wybiera najlepszego - czyli wiary w Boga. Ale być może trzeba czasami odejść, aby spojrzeć z innej perspektywy, być może trzeba odejść, aby zatęsknić, być może trzeba się pogniewać, aby zrozumieć. Tylko jednej rzeczy nie można - pozostać letnim. Bo letniość zabije. Katolik z rutyny, czy też z przyzwyczajania będzie martwy. Nie odejdzie, aby wrócić. Odejdzie bo wiara jest mu obojętna.
NN
nikomu nikogo
2 września 2012, 21:57
A mnie jest zal ludzi ktorzy odeszli, odchodza albo sa w Kosciele ale nie spotkaliw Nim Boga. Gdzies na ich drogach zabraklo milosci.
LS
le sz
2 września 2012, 20:35
@XLeszek - uderz w stół a nożyce się odezwą @TomaszL - jak rozumiem nie dotyczy to Twoich wypowiedzi bo Ty nie jesteś jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik czy choćby XLeszek?
2 września 2012, 20:13
@XLeszek - uderz w stół a nożyce się odezwą @Marek- Kościoł to takze ludzie biedni i młodzież. Więc wg. Ciebie odsuwa sie sam od siebie ?
M
M.
2 września 2012, 18:22
Ciekawe uwagi. Święci miewali kryzysy wiary - ciemną noc, ale to oczywiście wyjątki i na zupełnie innym poziomie niż dylematy zwykłych śmiertelników, którzy czasami boją się zapytać samych siebie: w Kogo wierzę, po co wierzę i czy wierzę. Nie można bać się pytań, ale jednocześnie nie można wycofywać się przy byle okazji - odchodzę, bo ksiądz mi się niepodoba. Trzeba też mieć charakter, i gdy się wierzy - trwać.  
M
MR
2 września 2012, 17:58
Klawa. Wystąpienie z Kościoła to nieco poważniejsza sprawa niż stanie w kolejce w Urzędzie Skarbowym, czy w hipermarkecie. Skomplikowana procedura nie wynika z biurokracji, głupoty i lenistwa urzędników.  W Nieczech ta procedura jest znacznie prostsza. Szast prast i już. No i nie trzeba już płacić podatku kościelnego. Potem pacjent dołącza do przodków, a rodzxina żąda pogrzebu kościelnego. Nio i nastepny dowód na nietolerancję i interwesowność Kościoła. Obserwowałem to z bliska w Heiligenhaven.  Sprawy ważne nie są ani proste, ani pilne. 
M
marek
2 września 2012, 17:52
Kościół jest 200 lat do tyłu, nie jest blisko biednych, nie jest blisko młodzieży. Odszedł...
A
Apostatka
2 września 2012, 16:12
Bardzo mądry tekst, cieszę się, że papież uznał, że trzymanie ludzi na siłę nie ma sensu. Odeszłam w sposób formalny z Kościoła, ponieważ nie wierzę i moje pozostawanie w nim byłoby nieuczciwe, a nie chciałam żyć w obłudzie. Mam szczęście mieszkać w parafii, w której od wiernych wymaga się przestrzegania reguł Kościoła, a jednocześnie darzy się szacunkiem ludzi innych wyznań czy też bezwyznaniowych. Moja rozmowa z proboszczem dotycząca mojego wystąpienia z Kościoła przebiegła w poczuciu wzajemnego poszanowania swoich poglądów. Gdybyśmy tylko takich ludzi spotykali na swojej drodze, o ile bliżej byłoby do biblijnych zasad miłości bliźniego i uszanowania wolnej woli, którą posiada każdy człowiek. Każdy z nas może być dobry i uczciwy niezależnie od tego, czy jest wyznawcą Boga chrześcijan, Allaha, Buddy czy też nie wierzy w żadnego z nich...
LS
le sz
2 września 2012, 13:56
Tylko ze nie chodzi mi o katolików, którzy już odeszli, czy odchodzą od wiary. Chodzi mi o te tłumy uznających się za katolików, a w rzeczywistości będących praktykującymi, religijnymi poganami. Zobacz dziś, jak wygląda świadectwo wiary, gdy tłumy katolików wyjdą z kościołów ( o ile znajdą w ogóle czas na Msze Św.) i ze spokojem sumienia udadzą się na nabożeństwa do sanktuariów współczesnego świata , czyli do mniejszych i większych marketów. Z pieśnią na ustach będą tam odczyniać modły do bożków:  kupowania i mamony. [...] A ewangelizacja w swoich środowiskach pobożnych katolickich pogan – oszustwa,  kombinowanie, kłótnie, …. Tak ma wyglądać ewangelizacja po wyjściu ze Mszy Sw ? Więc zamiast ewangelizować tych co odeszli, trzeba pilnie ewangelizować tych co uznają się na przykładnych, pobożnych katolików. Bo inaczej ich świadectwo wiary przekreśli każdą inicjatywę wychodzącą na zewnątrz Kościoła. Oj, @TomaszL... najwyraźniej bardzo się cieszysz, że nie jesteś jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Czyżbyś jeszcze zachowywał post dwa razy w tygodniu i dawał dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywasz? Kto Ci takich bredni nawciskał, że ludzie w supermarketach z pieśnią na ustach odczyniają modły do bożków? A czym się różnią się niedzielne zakupy od Twojego dorwania się od rana w dzień Pański do komputera? Skoro tak oszczerczo osądzasz swoich bliźnich, to choć uważasz siebie za przykładnego pobożnego katolika, to w rzeczywistości najwyraźniej sam pilnie wymagasz ewangelizacji gdyż jesteś praktykującym religijność naturalną religijnym poganinem. Jeżeli tak ma wyglądać Twoja ewangelizacja to lepiej sobie daruj, bo takie świadectwo wiary przekreśli każdą inicjatywę wychodzącą na zewnątrz Kościoła.
E
E.Wiater
2 września 2012, 11:58
Pewnie najlepszym sposobem przywrócenia im tej relacji będzie wyrzucenie ich z Kościoła na podstawie błędnej interpretacji słów Papieża dokonanej przez 1 świecką osobę. Proszę o cytat z mojego tekstu, który mówi o wyrzucaniu osób będących na pograniczu utraty wiary z Kościoła. Skoro już mnie pan o taką interpretację oskarża, to proszę, żeby nie była ona bezpodstawna. Tak na marginesie: jestem osobą świecką, ale mam doktorat z teologii, co oznacza, że mam misję kanoniczną i prawo nauczania w imieniu Kościoła.  Ale kto jeszcze dzisiaj pamięta o Ewangelii, kogo ona obchodzi. "Nie każdy kto mi mówi: "Panie, Panie", wejdzie do Królestwa Niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie" (Mt 7,21) 
2 września 2012, 09:26
O tym, jak to zrobić, by te 40% niewierzących katolików niewierzących wróciło do żywej relacji z Bogiem mówiliśmy w sierpniu w Kostrzynie na I Kongresie Nowej Ewangelizacji. I dobrze, że ten problem został dostrzeżony. Tylko ze nie chodzi mi o katolików, którzy już odeszli, czy odchodzą od wiary. Chodzi mi o te tłumy uznających się za katolików, a w rzeczywistości będących praktykującymi, religijnymi poganami. Zobacz dziś, jak wygląda świadectwo wiary, gdy tłumy katolików wyjdą z kościołów ( o ile znajdą w ogóle czas na Msze Św.) i ze spokojem sumienia udadzą się na nabożeństwa do sanktuariów współczesnego świata , czyli do mniejszych i większych marketów. Z pieśnią na ustach będą tam odczyniać modły do bożków:  kupowania i mamony. Za chwile usłyszysz i zobaczysz pobożnych katolickich pogan co zamiast ewangelizować będą wespół z ateistami głosić nowe prawo – cel uświęca środki i wolno wszystko, aby posiadać dzieci (in-vitro). I zapewne większość z tych piewców w niedzielę można będzie spotkać na Mszach Św. A ewangelizacja w swoich środowiskach pobożnych katolickich pogan – oszustwa,  kombinowanie, kłótnie, …. Tak ma wyglądać ewangelizacja po wyjściu ze Mszy Sw ? Więc zamiast ewangelizować tych co odeszli, trzeba pilnie ewangelizować tych co uznają się na przykładnych, pobożnych katolików. Bo inaczej ich świadectwo wiary przekreśli każdą inicjatywę wychodzącą na zewnątrz Kościoła.
K
klawa
2 września 2012, 03:10
"jeżeli coś wymaga wysiłku (choćby umysłowego), to jest nie w porządku. To dyskryminacja i opresja!" W takim razie po co narzekać na biurokrację, lenistwo i głupotę urzędników? Toż to konieczny i zdrowy wysiłek, zmagać się z idiotycznymi przepisami, dyletanctwem leniuchów za biurkiem, wieczną przerwą kawową czy odsyłaniem wciąż do innych drzwi. Powinieneś piać z radości w każdym urzędzie skarbowym czy na poczcie, że cię taki trening umysłowy (umysłowy?!) spotkał za friko.   
K
klawa
2 września 2012, 03:04
Też tak uważam. Nie wierzysz w Boga, albo wierzysz, że może "cośtam" istnieje, nie chodzisz do kościoła w niedziele i święta, łamiesz przykazania, lubisz seks przedmałżeński, stosujesz antykoncepcje - odejdź definitywnie i przyznaj się głośno, że jesteś ateisto, agnostykiem, niewierzącym. A kiedy już to zrobisz, znajdzie się jakiś jezuita, który obrobi ci tyłek, że "robisz szopkę", "robisz show", "demonstrujesz" etc. Nie tak dawno SJ Dariusz Kowalczyk na Deonie pastwił się w obrzydlwy sposób nad tymi, którzy chcą być uczciwi, dowodząc, że "prawdziwy ateista" w żadny wypadku nie powinien o tym nawet pisnąć, a już tym bardziej otawrcie odchodzić z Kościoła, bo wtedy jest hipokrytą.  Zatem czego ateista nie zrobi, i tak mu gębę dorobią ci miłujący bliźniego. 
N
NRJMN
2 września 2012, 01:38
O tym, jak to zrobić, by te 40% niewierzących katolików niewierzących wróciło do żywej relacji z Bogiem mówiliśmy w sierpniu w Kostrzynie na I Kongresie Nowej Ewangelizacji. I dobrze, że ten problem został dostrzeżony. Pewnie najlepszym sposobem przywrócenia im tej relacji będzie wyrzucenie ich z Kościoła na podstawie błędnej interpretacji słów Papieża dokonanej przez 1 świecką osobę. Ci ludzie może trafią do sekt, może do innych wyznań, może  całkiem oddalą się od Boga, w każdym razie na pewno juz nie wrócą do Kościoła Katolickiego. A Dobry Pasterz oddalał się od stada aby szukać pojedynczej zagubionej owcy i przynosił ją na ramionach. Ale kto jeszcze dzisiaj pamięta o Ewangelii, kogo ona obchodzi.
A
asj
2 września 2012, 00:34
Świat, logika, własny rozum woła „odejdź”.  Bo tak łatwiej, bo nie wierzę, bo wygasł żar miłości. A ja powiem zostań. Nie odrzucaj, nie uciekaj. Zostań, stań do walki i walcz o siebie.   Chodzisz na Msze z przyzwyczajenia czy obowiązku. Idź, ale  tym razem skup się na słowach, które są w Liturgii. Nie wyłączaj się. Nie uda się, trudno. Próbuj aż do skutku, kiedyś się uda. Nie widzisz, żeby modlitwa coś Ci dawała. To módl się o uzdrowienia ze ślepoty. Masz niewypowiedzialne żale, krzycz na modlitwie, a nie chowaj ich głęboko w sercu. Czujesz, że obojętniejesz – zrób rachunek sumienia i pójdź do spowiedzi. To jedyne lekarstwo. Myślisz, że nie wierzysz, popatrz wokoło – większość katolików jest niewierząca. O tym, jak to zrobić, by te 40% niewierzących katolików niewierzących wróciło do żywej relacji z Bogiem mówiliśmy w sierpniu w Kostrzynie na I Kongresie Nowej Ewangelizacji. I dobrze, że ten problem został dostrzeżony.
1 września 2012, 21:41
@Kowalski - są w życiu rzeczy troszkę trudnijesze, niż pisanie na forum.
1 września 2012, 21:40
@Ja - zyczę Ci, abyć kiedyś zrozumiał co oznacza pojęcie Kościół. Naprawę warto.
W
waldek
1 września 2012, 20:23
jakis tam bog moze i gdzies tam jest niemniej kosciol to wymysalona i zalozona przez ludzi organizacja , do wyciagania od naiwnych kasy i rzadzenia nimi
J
JA
1 września 2012, 20:05
do niewiernego jeśli ktoś rzeczywiście jest wierzący a nie manipulowany przez pośredników (czytaj księży) to kościół nie jest potrzebny
MR
Maciej Roszkowski
1 września 2012, 18:45
"....ta procedura wystepowania z kosciola powinna byc prosta i latwa..." Życie w ogóle powinno być proste i łatwe. Jest nam to winne, po to zyjemy aby było prosto łatwo, wygodnie, przyjemnie. Jeśli nie jest,  jeżeli coś wymaga wysiłku (choćby umysłowego), to jest nie w porządku. To dyskryminacja i opresja!
N
niewierny
1 września 2012, 18:35
do "ja", jeśli Bóg jest wszędzie i w nas, to logicznie rzecz biorąc, jest również w Kościele? Czy nie?
J
JA
1 września 2012, 18:33
 Wiara w Boga nie ma nic wspólnego z kościołem, który zajmuje się polityką i manipulowaniem ludźmi. Bóg jest wszędzie, w każdym z nas, nie widzę Go w kościele.
F
frodo
1 września 2012, 16:15
www. apostazja. pl
K
kowalski
1 września 2012, 16:11
szczerze powiem ze nie wierze w zadne religijne historyjki , jestem agnostykiem, chetnie wypisal bym sie z kosciola- po co utrzymywac fikcje ? tyle tylko ze w polsce z tym wypisaniem sie jest troche cyrku, trzeba przyprowadzic dwoch swiadkow i sluchac gledzenia pana ksiedza , i czy nas wypisze czy nie zalezy tylko od chumoru wielebnego ta procedura wystepowania z kosciola powinna byc prosta i latwa
T
tak
1 września 2012, 14:44
Ten artykuł ma wielką wartość także dlatego, że mam nadzieję, że wielu ludziom uświadomi, że żadnej łaski nie robią , że chodzą do kościoła, że się modlą, że wierzą w Boga. Niekiedy odnoszę wrażenie jakby niektórym się wydawało , że tak właśnie jest. To Bóg na „robi łaskę” że jest, że nas kocha, że tak wiele nam wybacza, że jest tak wspaniałym Nauczycielem życia.
DT
do TomaszaL
1 września 2012, 11:34
 To jest dobre dla tych niewierzących, co jeszcze zdają sobie sprawę ze swojego stanu i chcą z niego wyjść. Ale nie dla tych, co w nim się utwierdzają, bo wtedy ich obecność w Kościele jest zgorszeniem i niebezpieczeństwem dla innych. Lepiej jak opuszczą i pojda jak syn marnotrawny, aby sie przekonać, jak to jest żyć z daleka od Domu Ojca..
1 września 2012, 07:58
Świat, logika, własny rozum woła „odejdź”.  Bo tak łatwiej, bo nie wierzę, bo wygasł żar miłości. A ja powiem zostań. Nie odrzucaj, nie uciekaj. Zostań, stań do walki i walcz o siebie.   Chodzisz na Msze z przyzwyczajenia czy obowiązku. Idź, ale  tym razem skup się na słowach, które są w Liturgii. Nie wyłączaj się. Nie uda się, trudno. Próbuj aż do skutku, kiedyś się uda. Nie widzisz, żeby modlitwa coś Ci dawała. To módl się o uzdrowienia ze ślepoty. Masz niewypowiedzialne żale, krzycz na modlitwie, a nie chowaj ich głęboko w sercu. Czujesz, że obojętniejesz – zrób rachunek sumienia i pójdź do spowiedzi. To jedyne lekarstwo. Myślisz, że nie wierzysz, popatrz wokoło – większość katolików jest niewierząca.
T
Troll
1 września 2012, 05:33
Tylko Bóg,Jezus i Biblia,reszta to otoczka.
L
Legion
1 września 2012, 03:26
Też tak uważam. Nie wierzysz w Boga, albo wierzysz, że może "cośtam" istnieje, nie chodzisz do kościoła w niedziele i święta, łamiesz przykazania, lubisz seks przedmałżeński, stosujesz antykoncepcje - odejdź definitywnie i przyznaj się głośno, że jesteś ateisto, agnostykiem, niewierzącym.  
O
o
31 sierpnia 2012, 23:55
 No i żeby się pałętali ludzie "ptzy Kosciele", którzy z nim nic wspólnego nie mają i nie chcą mieć. Popatrzcie na "unieważnianie" slubów. Po co tam szli ci, których nigdy nie obchodziło zycie wiarą a teraz logicznie chcą się rozejść? Przy okazji cos gadają na Kościół, tak naprawdę zawsze będąc poza. Dać spokój temu Kościołowi i tyle.
N
Nick
31 sierpnia 2012, 21:49
Nie chce powiedziec, ze to co powyzej jest niemerytoryczne. Chce raczej wyrazic, ze kiedy czytam to co powyzej, cos zgrzyta mi 'w zebach". Tak bardzo nic nie wynika z tego co powyzej. To wszystko ma w sobie fundamentalna sprzecznosc. To jest tak, jakgdyby przypowiesc o "molosiernym Samarytaninie", przemianowac na przypowiesc o "litosciwym Samarytannie". Osobiscie opowiadam sie po stronie cywilizacji milosci. Przyznaje, ze w tym portalu dosc czesto natknac sie mozna na tego rodzaju dysonanse. Jednakze zagladam tutaj dosc czesto.
31 sierpnia 2012, 21:31
Bardzo mądry artykuł i mądre spojrzenie.Dziękuję i pozdrawiam 
G
Gość
31 sierpnia 2012, 21:16
Dziękuje sięgnę do tej lektury z pewnością :) Szkoda że na Deonie nikt nie porusza w artykułach tej kwestii, pozdrawiam
E
E.Wiater
31 sierpnia 2012, 17:31
 @gaga Nie, nie chodzi konkretna formę duszpasterstwa a pewnien styl jego prowadzenia, który może przydarzyć się w każdej grupie, polegający na zagłaskiwaniu lub omijaniu trudnych tematów. @Zbigniew Benedykt XVI powiedział wprost: "Także Judasz mógł odejść, tak jak wielu innych uczniów, co więcej - powinien sobie pójść, gdyby był uczciwy". Uczciwość wobec samego siebie jest możliwa także poza Kosciołem - po wojnie było wielu ludzi, którzy po przejściach np. obozowych utracili wiarę. I wielu, będąc uczciwymi wobec swojego sumienia, przestało praktykować i odeszło z Kościoła. My mamy prawo wierzyć, że kiedy umierali Bóg znalazł droge do ich serca, ale w codzienności byli poza Kościołem i nie ma sensu budowac skomplikowanych konstrukcji myślowych i dopisywać papieżowi rzeczy wprost przeciwnych do tego, co sam powiedział. @Gość Niestety, to nie miejsce na dłuższe wywody, ale akurat w kwestii tego fragmentu prof. Świderkówna moze być pomocna (to, że pojawia się tam pojęcie "Elohim" nie musi oznaczać liczby mnogiej a pluralis majestatis - to tak z rozpędu :) ).
MS
małgosia szubarga
31 sierpnia 2012, 11:54
Tak jak w każdej miłości potrzeba faktycznego i autentycznego żaru. Czasami wybuchnie, czasami spowoduje kłótnie, poparzy. Ale jak go zabraknie to pozostaje tylko przywiązanie, szacunek, rutyna, a miłości brak. Piękne słowa.. Miłość.. Jej Żar...tylko Ona pozwala wierzyć i ufać.. i tylko Ona pozwala na nasze"odejścia" i myślę o takich odejściach, o których pisze "Zbigniew"..
J
JW
31 sierpnia 2012, 11:24
 Bardzo Pani dziekuje za ten tekst. Bardzo delikatnie porusza to, o czym trudno dzis mowic  a nwet myslec - czystosci wiary, intencji i w kocu milosci. Dziekuje za zwrocenie uwagi na aspekt judaszowy i bardzo bym chciala, zeby Kosciol (czyli my) potraktowal powaznie to ostrzezenie. Pozdrawiam JW
.
.
31 sierpnia 2012, 09:23
Raczej chodzi o jakość tego duszpasterstwa, anie o to do kogo jest skierowne.
G
gaga
31 sierpnia 2012, 09:16
Duszpasterstwo "rozwadniające Ewangelię" - czy to nie chodzi o duszpasterstwo dla związków niesakramentalnych?
.
.
31 sierpnia 2012, 08:43
słowa Papieża to wyrazista krytyka duszpasterstwa rozwadniającego Ewangelię, które nie dopuszcza do kryzysów wewnętrznych, rodzących się w zderzeniu z orędziem ewangelicznym. Jeśli duszpasterze sami uciekają od swojej "ciemnej strony" , żyjąc Ewangelią powierzchownie, aczkolwiek poprawnie, bo to nie wywołuje zgorszenia ani problemów, to również innych nie umieją przeprowdzać przez kryzysy.
Z
Zbigniew
30 sierpnia 2012, 23:55
Że niby poza Kościołem jest łatwiej zobaczyć i rozwiązać kryzys? Nie wyciągnąłbym raczej takiego wniosku z orędzia papieskiego... Sądzę, że to dość dwuznaczne i ryzykowne uproszczenie. Co do obłudy - zgoda. To stan ducha, który zamyka oczy serca i nie pozwala wierzyć, bo nie pozawala na szczerą relację z Bogiem, a co za tym idzie na wspomniane pośrednio w orędziu poznanie przez wiarę i miłość. Grzesznicy i obłudnicy są jednak "losem" wspólnoty Kościoła, są paradoksalnie "miejscem" stawania się Kościołem.  "Odejść" nie musi oznaczaczać wprost "odejść z Kościoła", co wydaje się sugerowć artykuł (ale nie orędzie). "Odejść" oznacza raczej proces, który nie jest możliwy bez odniesienia do Kościoła i Chrystusa. Proces integracji z Kościołem, który dokonuje się również przez wewnętrzną uczciwość i posłuszństwo sumieniu. Tak "odchodzący" de facto nigdzie nie odchodzią. Judasz zatem - wg papieża - powinien "odejść", to znaczy pozwolić Bogu na ten proces. Inaczej podda sie odwrotnemu procesowi diabolicznej dezintegracji i alienacji z Kościoła. Z lektury artykułu wydawać sie moze jednak, ze istnieje jakaś uczciwość oderwana od Boga.  Nie ma jednak "bezbożnej uczciwości"... która która byłaby w jakiś sposób "lepsza" od "pobożej obłudy". Taka "uczciwość" jest również łudzeniem siebie i prowadzi w pustę odnoszenia wszystkiego tylko do własnej osoby. kościół nie powinien nikogo wyręczć w tym procesie, ale też i nie opuszczać. Odejście w pojedynkę z samą uczciowością w plecaku może nie skończyć sie powrotem... Trzeba też pamietać, że niedzielna wypowiedź Benedykta nie jest całym Jego nauczaniem. A wiemy, że Kościół wybrał na miejsce Judasza Macieja i to bynajmniej nie z powody, że się nie sprawdził, ale że go brakowało...
G
Gość
30 sierpnia 2012, 23:32
Najbardziej zszokował mnie wątek z "synami Bogów", którzy współżyli z córkami ludzi i powstawali tzw. Goljaci za to Bogowie zesłali zagładę na ludzkość, tak dosłownie napisane jest w Starym Testamencie, pytanie jacy "Bogowie"? przecież jest Jeden! i kim byli owi synowie? Jak to odnieść do naszej wiary, pomijając już fakt, że wg. Starego Testamentu ludzie żyli po 1000 lat! Do wspomnianej lektury zajrzę, choć moje w/w pytania chyba nie rozwiążą się po przez pogłębienie wiedzy historycznej :)
K
Krystyna
30 sierpnia 2012, 23:01
Wiara jest darem,o który trzeba prosić Boga...ale samemu wzrastac w wierze to przyjmować sakramenty....Jeśli tak jak Judasz chcemy kroczyc własnymi drogami,łudzić się to faktycznie takie życie bez wiary mija się z celem....i myślę oże właśnie o tym pisze Ojciec   Święty.Można tu przytoczyc też fragment z Biblii o grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, który nie będzie odpuszczony. Każdy z nas jest słaby i narażony jest na kryzysy wiary przez brak modlitwy,trudne dolswaidczenia,ale uparte trwanie w niewierze jest tym,co odrzuca Papież. Papież nie przekreśla nikogo,Bóg tym bardziej,ale jeślki ktos chce odejśc to wolna wola....
E
E.Wiater
30 sierpnia 2012, 21:38
 @zkM To trzeba dopytać tego, kto postawił taki zarzut. Albo poprosić na modlitwie Boga, żeby pomógł się z tym pytaniem uporać (w sensie czy to byl prawdziwy zarzut). Odpowiedź przyjdzie, jestem pewna :) @Gość Stary Testament wymaga dobrego przygotowania historycznego, to znaczy jego lektura. Wielu rzeczy nie zrozumiemy lub zrozumiemy opacznie, jeśli nie będziemy myśleć historycznie to znaczy biorąc poprawkę na róznice mentalności i środowiska w jakim żyli tamci ludzie. Dobrym wstępem do lektury ST są książki prof. Świderkówny "Rozmowy o Biblii", szczególnie I tom - polecam!
G
Gość
30 sierpnia 2012, 21:19
Jeśli chodzi o kryzys wiary to zastanawiam się ilu wierzących katolików przeczytało Stary Testament? I czy nie wywołało tu u nich kryzysu wiary, ja zaczęłam się mocno zastanawiać....
Z
zkM
30 sierpnia 2012, 19:18
 Dziekuje za wyjasnienie. Zapytam jeszcze czy to jest stan swiadomy tj. czy taka zaklamana duchowo osoba z prawidlowym sumieniem ma swiadomosc ze robi zle. Czy mozna byc zaklamanym ducowo nie wiedzac o tym. Kiedys mi zarzucono takie zaklamanie ale nie wskazujac na czym ono polega i tak kombinuje i sie zastanawiam na czym to moje zaklamanie moze polegac i nie wiem. Nie moge rozeznac na czym to zaklamanie umnie ma polegac.
EW
E. Wiater
30 sierpnia 2012, 17:57
 Przez zakłamanie duchowe rozumiem nieszczerość wobec siebie i innych w sferze duchowej. Na przykład regularne życie sakramentalne, które nie wynika z duchowej potrzeby, tylko z "co ludzie powiedzą". To jest dobry punkt startu, ale trwanie w nim całe życie donikąd nie prowadzi i nie pozwala w pełni działać sakramentom w duszy takiej osoby. 
Z
zkM
30 sierpnia 2012, 16:50
Czy może mi ktos wyjaśnić co się kryje pod pojęciem "zakłamanie duchowe". Nie rozumiem dokładnie co to znaczy. Czy to jest to samo co zakłamany człowiek czy coś w innym wymiarze. O co chodzi w tym "zakłamaniu duchowym"
30 sierpnia 2012, 15:08
Tak jak w każdej miłości potrzeba faktycznego i autentycznego żaru. Czasami wybuchnie, czasami spowoduje kłótnie, poparzy. Ale jak go zabraknie to pozostaje tylko przywiązanie, szacunek, rutyna, a miłości brak.
K
katolik
30 sierpnia 2012, 14:45
Mt 7:21 "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie."
T
tak
30 sierpnia 2012, 13:40
Panie otwórz uszy, oczy i serca na ten tekst wszystkim członkom KK a zwłaszcza tym których obowiązkiem i misja jest  być naszymi duchowymi przewodnikami. Amen
N
Nohur
30 sierpnia 2012, 13:26
Czy doczekamy chwili, kiedy nasi - polscy - duszpasterze postawią siebie i nas wobec takiego wymogu uczciwości? Taką uczciwości prezentuje, m.in. w swoich publikacjach dotyczących historii Kościoła, ks. prof. Jan Kracik. Często w nich powtarza, że prawdy nie trzeba bronić ani siłą, ani podstępami - ona broni się sama. I niech sama do nas mówi, także w sytuacji kryzysu wiary. Pani Elu, dziękuję za wydobycie tego papieskiego orędzia z medialnego szumu. 
N
Nohur
30 sierpnia 2012, 13:25
Czy doczekamy chwili, kiedy nasi - polscy - duszpasterze postawią siebie i nas wobec takiego wymogu uczciwości? Taką uczciwości prezentuje, m.in. w swoich publikacjach dotyczących historii Kościoła, ks. prof. Jan Kracik. Często w nich powtarza, że prawdy nie trzeba bronić ani siłą, ani podstępami - ona broni się sama. I niech sama do nas mówi, także w sytuacji kryzysu wiary. Pani Elu, dziękuję za wydobycie tego papieskiego orędzia z medialnego szumu. 
W
Wojtek
30 sierpnia 2012, 13:18
"Chodzenie z Jezusem z wyrachowania, a nie dlatego, że się Mu wierzy, ostatecznie rodzi rozczarowanie i agresję wobec Nauczyciela lub Kościoła." Wypisz wymaluj Janusz Palikot...
decyzja
30 sierpnia 2012, 12:46
Chodzenie z Jezusem z wyrachowania, a nie dlatego, że się Mu wierzy, ostatecznie rodzi rozczarowanie i agresję wobec Nauczyciela lub Kościoła. www.wstawiennictwo.pl poleca w menu film "Spotkanie" YOUTUBE  produkcji amerykańskiej Film ten opowiada o niezwykłym spotkaniu, które miało miejsce w nietypowych okolicznościach. Szalejąca burza i padający deszcz spowodowały, że droga została tymczasowo zamknięta, a pięcioro podróżnych nie mając innego wyjścia, zatrzymuje się w przydrożnym barze o dziwnej nazwie "Ostatnia Szansa". Spotykają się tam z Kimś niezwykłym, który daje im szansę podjęcia decyzji... czy podejmą tę najwłaściwszą?