Niektórzy duszpasterze chcą być jak wróżbici

(fot. depositphotos.com)

Twierdzą, że znają odpowiedzi na wszystkie pytania. Arbitralnie i bez wątpliwości mówią innym, jak mają żyć. Nie wierzę takim ludziom.

Cud wskrzeszenia. Cud uzdrowienia z nieuleczalnej choroby. Cud odnalezionej miłości. Cud nawrócenia. Cud ocalenia. Cud sukcesu w biznesie. Cud zamążpójścia. Zainteresowanie wszelkiego rodzaju cudami jest dzisiaj ogromne. Pojawiają się nawet ludzie z różnych kościelnych grup i wspólnot, którzy sami o sobie mówią, bez żadnego eklezjalnego rozeznania, że są obdarzeni łaską wybrania i darem tzw. „modlitwy wstawienniczej”.

Również do mnie co jakiś czas zgłaszają się ludzie, którzy pragną „nałożyć na mnie ręce”. Uważają, że niczego bardziej nie potrzebuję, jak właśnie uzdrowienia.

DEON.PL POLECA

Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie dewaluuję znaczenia cudów. Sam niejednokrotnie doświadczyłem cudownych zdarzeń i spotkałem się z realnymi uzdrowieniami osób, które przyjeżdżały do naszej parafii i prosiły o taką łaskę za wstawiennictwem św. Szarbela. Moja wiara nie opiera się jednak na cudach. Gdyby ich nie było, moja wiara w niczym by nie ucierpiała. Uzdrawianie nie jest bowiem istotą chrześcijaństwa. Zdarza się niejako przy okazji. Fundamentalne jest natomiast nauczanie, czyli – powiedzielibyśmy dzisiaj – ewangelizacja.

Pokazuje nam to Jezus w Ewangelii. Kiedy w Kafarnaum uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami, postanowił się oddalić. W końcu odnaleźli Go uczniowie i oznajmili Mu, że wszyscy Go szukają. Lecz On im odpowiedział: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem” (por. Mk 1, 34-38). Jezus przyszedł po to, by nauczać. To jest Jego pierwotna misja. Uzdrawianie jest wtórne, drugorzędne. Potwierdzeniem takiej hierarchii działania są słowa św. Pawła, który nie mówi, że misją jego jest uzdrawianie i czynienie cudów. Nic podobnego. „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1 Kor 9, 16) – stanowczo stwierdza.

Owszem, czasem prosimy o cud. Modlimy się wytrwale i gorliwie, ale nic się nie zmienia. Macie takie doświadczenie, kiedy usilnie Boga prosicie o coś, co ze wszech miar jest dobre, a jednak Bóg wydaje się milczeć? Przeżyłem to wiele razy. Dopiero po czasie, z pewnej perspektywy widać, że to rozwiązanie, które w moim przekonaniu miało być najlepsze, wcale takim nie było. Najlepszym okazało się inne rozwiązanie, które pojawiło się nagle i niespodziewanie. Takie, którego wcześniej w ogóle nie brałem pod uwagę. Wystarczyło jedynie być wytrwałym w modlitwie, nie tracić nadziei i cierpliwości. Po prostu ufać.

Oto przykład. Modliłem się kiedyś o wsparcie w materialnym utrzymaniu naszej parafii. Czekałem, że Bóg w końcu wysłucha moich modlitw i wzrośnie ofiarność wiernych, albo przynajmniej zjawi się sponsor w białym bentleyu, który rozwiąże wszystkie nasze parafialne trudności ekonomiczne i sprawi, że jako proboszcz będę spał spokojnie. Tymczasem nikt taki się nie pojawiał. Nie działo się nic, co mogłoby wskazywać, że Bóg słyszy moje wołanie. W pewnym momencie pojawiła się jednak propozycja, bym został duszpasterzem angielskiej parafii. Nie byłem tym zachwycony. Wiązało się to z większą ilością obowiązków i większą odpowiedzialnością. Szybko okazało się jednak, że było to zbawienne rozwiązanie. Nastała bowiem pandemia i w tym kontekście decyzja o duszpasterzowaniu w dwóch parafiach była zbawienna. Dzięki temu nasza polska parafia nie ma dzisiaj trudności finansowych, a ja mogę spać spokojnie. Przypomnijcie sobie dzisiaj te wszystkie podobne sytuacje z Waszego życia. To są właśnie cuda. Czasem są tak powszechne, że trudno je zauważyć.

Co jakiś czas zgłaszają się ludzie, którzy pragną „nałożyć na mnie ręce”. Uważają, że niczego bardziej nie potrzebuję, jak właśnie uzdrowienia.

Stajemy się coraz bardziej niecierpliwi. Coraz mniej jest też w naszym życiu miejsca na tajemnicę. Domagamy się natychmiastowej odpowiedzi na wszystkie pytania i bezzwłocznego załatwienia naszych spraw. W myśl zasady „minimum trudu, oczekuj cudu”. Żądamy cudów i znaków. W tym kontekście przypominają mi się słowa Pana Jezusa o tym, że to przecież „plemię żmijowe”, czyli przewrotne żąda znaku. Są ludzie, którzy do duszpasterza przychodzą niczym do wróżbity i są duszpasterze, którzy chcą być niczym wróżbici. Twierdzą, że znają odpowiedzi na wszystkie pytania. Arbitralnie i bez wątpliwości mówią innym, jak mają żyć. Nie wierzę takim ludziom.

Przypominają mi się słowa papieża Franciszka, który powiedział: „Jeśli ktoś ma odpowiedzi na wszystkie pytania, oto dowód, że Bóg nie jest z nim. To dowód, że jest fałszywym prorokiem, który używa religii do swoich celów. Wielcy przewodnicy ludu Bożego, tacy jak Mojżesz, zawsze pozostawiali miejsce dla wątpliwości” (rozmowa z o. Antonio Spadaro, „Civiltà Cattolica”, tłum. Paweł Bravo i o. Kasper Mariusz Kaproń, „Leczmy rany”, „Tygodnik Powszechny” nr 39, 29 września 2013). Największym cudem, na jaki nas, ludzi, stać, jest akceptacja związanej z naszym życiem tajemnicy i kruchości świata oraz niewystarczalności naszych ludzkich środków. To wiara jest największym cudem, na jaki nas stać.

Proboszcz parafii na South Kensington w Londynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niektórzy duszpasterze chcą być jak wróżbici
Komentarze (11)
MR
~Maciej RODO
18 lutego 2021, 03:11
Księżowska mowa, któż jej słuchać może?! A poważniej - czego chciałby Ksiądz nauczać? Czy z "polskiej parafii" nie widać wyraźnie exodusu ludu wybranego na pustynię? Dorośli, a zwłaszcza młodzież odchodzą z Kościoła, uciekają z "lekcji religii" (jak to w ogóle brzmi)? Czy problemy finansowe parafii nie biorą się dziś z niemożności utrzymania dłużej przepychu, opłaty nikomu do niczego nie potrzebnych fanaberii - od złotych, czy pozłacanych naczyń liturgicznych, tabernakulum, pulpitów i pulpicików, mikrofonów i mikrofoników, marmurowych posadzek, kryształowych lamp z tysiącem i jedną żarówką, wreszcie absurdalnej formy "landar" budowanych równie absurdalnie wielkim kosztem i utrzymywanych, ogrzewanych kosztem... no właśnie, czyim drogi Księże?! To czego chciałby Ksiądz nauczać?
JR
~Justyna Ryll
17 lutego 2021, 12:08
A Jan Paweł 2 w swojej encyklice "Fides et ratio", dotyczącej problemu wiary i rozumu ludzkiego, a także w innych swoich tekstach: rezentował zupełnie odmienny pogląd na tą kwestię. Mówił że człowiek, jako Boże arcydzieło ma naturalną umiejętność poznania pełnej prawdy o Bogu i całym stworzonym przez niego świecie. Wspomaga go w tym Bóg poprzez swoje stwórcze działanie Ducha Świętego. No a jeśli tak jest jak twierdzi Jan Paweł 2, to rozumując dalej logicznie trzeba przyznać, że jeśli człowiek wnikliwie patrzący na rzeczywistość poznał pełnię prawdy, to i mądrej odpowiedzi potrafi udzielić właśnie na każde pytanie. Dlatego myślę że autor artykułu: albo jest zmęczony ciągłymi problemami ludzkimi z którymi się spotyka, lub chce ostrzec nas przed pochopnym słuchaniem powierzchownych i błędnych odpowiedzi innych ludzi.
MB
~Monika B
16 lutego 2021, 08:53
Ks. Rajewski: "Nie dewaluuję znaczenia cudów. (...) Gdyby ich nie było, moja wiara w niczym by nie ucierpiała." - Czy Eucharystia to dla Księdza symbol czy realny Cud - którego mogłoby nie być i Księdza wiara nie ucierpiałaby ?
AP
~Adam P
15 lutego 2021, 21:29
Czy naprawdę wierzycie, że w dzisiejszych czasach możliwy jest jakikolwiek cud niezgodny z prawami fizyki / medycyny? Jak sobie poradzić jeśli pomimo wieloletniej modlitwy, nie dostępuje się łaski spełnienia tego cudu ani rozwiązania sprawy w inny sposób? Samo pozostawienie sprawy taką jaka była nie przynosi nic dobrego, tylko zwątpienie w jakąkolwiek moc modlitwy. Może moja intencja nie jest najważniejsza, ale Bóg nie przejawia jakiegokolwiek działania w dużoważniejszych sprawach np. znam przypadki z otoczenia, w których umierały dzieci i też nie było odezwu na modlitwę. Proszę o odpowiedź, jak sobie radzicie, gdy nigdy nie udało Wam się wumodlić / wyprosić łaski i przestajecie wierzyć nsert w cuda opisane w Nowym Testamencie? Jak radzicie sobie z takimi roztrrkami?
ZP
~Zbigniew Piotrowski
16 lutego 2021, 08:00
Ja jestem czynnym zawodowo fizykiem. Uważam, że cuda nie są niezgodne z prawami fizyki, tylko co najwyżej nieprawdopodobne. Polecam książkę "Kwantechizm" (uwaga, książka jest raczej generalnie antychrześcijańska w warstwie narracji/poglądów autora, ale treści dotyczące fizyki współczesnej i tego, jak daleko jest nasza intuicja od rzeczywistości- są dobre)
ZP
~Zbigniew Piotrowski
16 lutego 2021, 08:10
Jak sobie poradzić ? Ja bym codziennie podejmował decyzję, że Bóg może działać w moim życiu tak, jak chce. We wszystkim i w każdej sferze. I poprosiłbym o oczywisty znak, że jest. Polecam rekolekcje Seminarium Odnowy Wiary online, zaczyna się za tydzień https://fundacjazanim.pl/seminarium-odnowy-wiary-online/
DL
~Dorota Liszkowicz
16 lutego 2021, 15:40
Może pozwolić Bogu być w tym czego doświadczasz? To, że modlitwa jest nie wysłuchana tak jak to oczekujesz nie znaczy,że Bóg Cię nie słyszy. Ja prosiłam Boga o uzdrowienie mojego młodego męża. Mąż zmarł. Ja pozwoliłam Bogu być w tym bolesnym dla mnie doświadczeniu. To jak Bóg przemienił moje serce i doświadczył mnie Jego miłością jest niepojęte. Teraz żyję dla Niego, jestem wdową poślubioną Bogu i wiem, że wysłuchana modlitwa nie jest najważniejsza w relacji z Bogiem ale miłość. Tak jak w każdej relacji. Czasem jest tak, że tylko trudne doświadczenie może pokazać prawdę o naszym sercu i przemieniać je do życia pełnią. Poznać miłość.
no_name (PiotreN)
17 lutego 2021, 21:51
Szanowny Panie Zbigniewie. Na katolickim portalu poleca Pan książkę z dopiskiem: "( uwaga, książka jest raczej generalnie antychrześcijańska w warstwie narracji/poglądów autora...". Really? Pisze Pan również: "...cuda nie są niezgodne z prawami fizyki, tylko co najwyżej nieprawdopodobne". Cuda z DEFINICJI są niezgodne z prawami natury/ regułami fizyki. Z ocenianiem ich prawdopodobieństwa jest jak z samymi cudami- nie podlegają takim szacunkom. Rozumiem, że fizykowi uwierzyć w cuda nie jest łatwo. To w jaki sposób czynny zawodowo fizyk tłumaczy sobie powiedzmy wskrzeszenie Łazarza? Można wiedzieć? :-)
AW
~ania waliszko
15 lutego 2021, 11:49
Czyli jeżeli ksiądz mówi mi np. nie zabijaj dzieci poczętych, to nie wierzyć mu, bo jest wróżbitą?
KZ
~Katolik Ze Wschodu
15 lutego 2021, 16:11
Tego to chyba nie musi mowić ksiadz bo jest to w dekalogu, a nawet w swiecie natury-zwierzeta raczejnie zabijaja swoich dzieci, a wiele gatunkow, jak np.wili chroni najslabsze osobniki w stadzie. Aborcja nie ma nic wspolnego z ekologia i poszanowaniem natury. Jest wspieraniem koncenow i form farmaceutycznych zainteresowanych wylacznie zarabianiem kasy. Wierzacy ma inne motywacje niz nirwierzacy ale cel podobnuy: szanowanie zycia.
KW
~ka we
15 lutego 2021, 22:24
Nie chodzi o to, żeby nic nie mówił. Ale o to że nie jest maszynką do odpowiadania na wszystkie potrzeby i pytania. W Starym Testamencie Saul poszedł do wróżbity, gdy koniecznie chciał odpowiedzi od Boga, a ten mu jej nie dawał (1Sm 28). Nie każdy ksiądz jest wróżbitą. Którzy księża są prorokami, a którzy wróżbitami? Trudno czasem powiedzieć. Czy dziś nadal ma znaczenie że powiedział to 'ksiądz'? Z drugiej strony o zabijaniu dzieci poczętych - tu nie mam wątpliwości, nawet jakby ten, który to mówił nie był księdzem. Może trzeba patrzeć na samą wypowiedź, czy jest spójność z oficjalnym nauczaniem Kościoła? Czy dziś nadal temu nauczaniu można ufać - ja wierzę, że tak - choć pewnie jest trudniej niż np. 50 lat temu. Na pewno warto przyjrzeć się od trochę innej strony - od własnego nastawienia. Czy ja szukam bardziej proroka, czy wróżbity? Czy woli Boga, czy tylko żeby było po mojej myśli? Czy chcę kolejnego 'znaku' od Boga, lepszych warunków do tego by iść za Nim, czy mu ufam tu i teraz.