O odczuwaniu Wielkanocy – uważność na znaki

Depositphotos.com (387001664)

Wielkanoc to święta wielu różnorodnych doznań. Fizycznych i psychicznych. Rzadko o nich myślimy w ten sposób, bo uciekamy od nadmiaru emocji, odwracamy głowę od cierpienia, mamy niewielką tolerancję na ból. Brakuje nam słów, które mogłyby być pocieszeniem czy uspokojeniem, dać jakiś komfort.

Może jednak, właśnie w poranek dnia zmartwychwstania, warto przyjrzeć się tym emocjom, które są ważne, aby dobrze przeżyć te święta. Przyzwyczailiśmy się do uwznioślania doznań. I choć daleko Wielkanocy do błogostanu i tkliwości Bożego Narodzenia, to doznania paschalne są o wiele bardziej wymagające. I nie myślę tu o doznaniach kulinarnych czy tradycjach folklorystycznych, których nie brakuje także Świętu Zmartwychwstania.

DEON.PL POLECA

Nie roszczę sobie pretensji do dania wyczerpującej panoramy takich doznań związanych z Wielkanocą. Będzie to mój autorski wybór, zapewne ograniczony. Chcę jednak zwrócić uwagą na to, byśmy świadomie, z uważnością przeżywali te emocje, które w Wielkanocy dochodzą do głosu, bo w niej jest zawarty los każdego z nas.

Samotność
Poczucie osamotnienia, bycia opuszczonym przez najbliższych, przez wszystkich, a nawet przez Boga jest tragicznym doświadczeniem wielu z nas. Dotyka ono ludzi każdego stanu i wieku. Nie są wolni od tego najmłodsi, nawet dzieci, co jest praprzyczyną wielu późniejszych zawirowań. Ale i starsi, u schyłku życia, także doświadczają tego bycia odsuniętym na margines, niedocenionym, zależnym od innych. Samotność to uczucie ze wszech miar wielkanocne. Doświadczył go Jezus na krzyżu w stopniu granicznym. Doświadczamy go i my w przeróżnych życiowych zawirowaniach.

Cierpienie i ból
Można rozróżniać jedno od drugiego, odnosząc cierpienie do psychiki a ból do fizyczności, ale one wzajemnie się przenikają i uzupełniają. W dzisiejszych czasach mamy mniejszą tolerancję na ból, trudniej radzimy sobie z cierpieniem. Medycyna potrafi co prawda ograniczyć odczuwanie bólu cielesnego i ma po temu coraz lepsze narzędzia. Umiemy znieczulać ból fizyczny, ale często nie radzimy sobie z cierpieniem, które dotyka ducha. Przejawem tego są coraz powszechniej wykorzystywane używki, alkohol, narkotyki, różnego rodzaju ‘dopalacze’, słowem wszystko to, co łudzi nas nirwaną wolności, a tak naprawdę zamyka w kręgu nałogu. Cierpienie i ból to par excellence doświadczenia wielkanocne.

Kłamstwo, zdrada, nadużycie władzy
Słowem potrafimy stworzyć coś, zbudować, ale i możemy nim ‘zabić’, dosłownie i w przenośni. O nadużyciach władzy nie potrzebuję się rozpisywać, bo przykładów tego mamy aż nadto. I nie myślę tu o politycznych władzach. To może być doświadczenie w rodzinie, we wspólnocie, w lokalnej społeczności sąsiedzkiej. Odnajdujemy się w doświadczeniach Judasza, ówczesnych władców z dużą łatwością przenosząc to na osobiste życie każdego z nas. Fałsz, zawód, wykorzystywanie sytuacji to nasze codzienne niemalże doświadczenia. I one są ze wszech miar wielkanocne. Bolą, zawstydzają, ale związane są, jak mało co, z fałszywym oskarżeniem, sądem i zadaniem bólu innym.

Strach i lęk
Widzimy je w zamknięciu Wieczernika, ucieczce spod krzyża, zapieraniu się Szymona. Ale widzimy je także przez wieki w obawach przed prześladowaniami, przed trudnościami, na jakie napotykamy. W sytuacji, w jakiej żyjemy, i nam jest dzisiaj trudno przyznać się do Kościoła, bo to nie przysporzy popularności, co więcej, będziemy np. sekowani medialnie. To nie tylko spuścizna czasów komunizmu. To rzeczywistość współczesności. Dawanie świadectwa swojej wierze i dzisiaj wiele kosztuje.

Radość i nadzieja
Choć mówimy o nich, jako o tych, które z samej istoty związane są z Wielkanocą, to jednak dojrzewają one z czasem. I to chyba dobrze, bo nie jesteśmy automatem, w którym jednym przyciskiem można zmienić odczucia. To proces powolny, którego nie można utożsamiać ze śmiechem czy wesołkowatością. To doświadczenia ze wszech miar wielkanocne.

Odczuwanie Wielkanocy to bardzo osobista sprawa. Angażuje całego człowieka: jego umysł, ciało i ducha. To zaproszenie do widzenia, dotykania, słuchania, smakowania, czucia duchem wszystkiego, co związane jest ze Świętami Zmartwychwstania. Możemy odczuć Wielkanoc całym sobą. By tak się stało, trzeba być uważnym na towarzyszące temu świętu ‘znaki’.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

O odczuwaniu Wielkanocy – uważność na znaki
Komentarze (1)
ŁL
Łukasz Lipiński
1 kwietnia 2024, 18:28
"mamy mniejszą tolerancję na ból, trudniej radzimy sobie z cierpieniem." Skąd takie przekonanie? Prawda - kiedyś nie było lekarstw, antybiotyków, szpitali. Trzeba było ból i cierpienie znosić, bo nie było innego wyjścia. Ale zapominamy o jednym - że ten ból często kończył się śmiercią. Zwykle zakażenie, stan zapalny, nawet próchnica zębów mogła doprowadzić do zgonu w młodym wieku. Dzisiaj te wszystkie choroby leczymy, oczywiście za cenę dalszego cierpienia. Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby okazało się że współczesny dwudziestolatek był daleko bardziej zahartowany pod tym względem, niż jego odpowiednik sprzed 100 czy 200 lat. Ale tak, jedna rzecz faktycznie się zmieniła. Nie zaciskamy już zębów, nie udajemy że wszystko jest w porządku, że nic nie boli (a przynajmniej mniej niż kiedyś). Bezwstydnie narzekamy, chodzimy do apteki, do lekarza, wzywamy pogotowie. I bardzo dobrze - od zapalenia płuc jeszcze nikt się nie uszlachetnił.