Papież Franciszek i teologia kobiety

Elżbieta Wiater

Papieska rozmowa z dziennikarzami na pokładzie samolotu z Rio okazała się źródłem kolejnych medialnych wydmuszek. W Polsce póki co mamy za sobą debaty na temat praw osób homoseksualnych oraz dopuszczenia osób żyjących w powtórnych związkach do pełnego życia sakramentalnego. W prasie zagranicznej dyskusja rozwija się nad jeszcze jedną wypowiedzią Franciszka - chodzi o odpowiedź na pytanie o sytuację kobiet w Kościele.

Papież jednoznacznie odrzucił możliwość udzielania kobietom święceń, powołując się na stwierdzenie Jana Pawła II w Liście Apostolskim "Ordinatio sacerdotalis". To zdanie nie wywołało większych komentarzy. Komentatorów poruszyło następujące stwierdzenie: "W Kościele wciąż nie mamy teologii kobiety. Powinniśmy ją rozwinąć".

Papież wychodzi z założenia, że Kościół bez kobiet jest jak grono apostołów bez Maryi, wskazuje na to, że Kościół jest rodzaju żeńskiego (grec. ekklesia jest rodzaju żeńskiego). Powołuje się także na świadectwo kobiet paragwajskich, które po wojnie Paragwaju z Brazylią w drugiej połowie XIX wieku same musiały unieść ciężar rozwoju państwa i wychowania następnego pokolenia (na jednego mężczyznę przypadało wtedy osiem kobiet!). I dokonały tego, przekazując także depozyt wiary. Przykład ten wskazuje, według papieża, że potrzebna jest teologia kobiety. Pokazuje także, że chociaż droga do święceń jest dla kobiet zamknięta, to jak Maryja jest ważniejsza od apostołów, tak kobiety są ważniejsze w Kościele niż biskupi i księża ("Ma ricordiamo che Maria è più importante degli apostoli vescovi, e così la donna nella Chiesa è più importante dei vescovi e dei preti").

Mocne słowa. Bardzo mocne. Z pewnością warto byłoby, aby papież je szerzej rozwinął. Jednak kiedy dłużej zastanawiałam się nad tezą o potrzebie stworzenia i rozwoju teologii kobiety, nasunęły mi się dwa skojarzenia.

DEON.PL POLECA

Co do pierwszego przepraszam za niejaką kąśliwość, ale proszę zwrócić uwagę, że na większości wydziałów teologicznych w Polsce teologię rodziny wykładają księża. I bynajmniej nie wynika to z braku teologów świeckich, którzy mogliby się specjalizować w tym zakresie. Nie znam przyczyn tego stanu, ale na moje oko naturalny on nie jest. Dlatego też, słysząc o potrzebie rozwoju teologii kobiety i znając realia, od razu w wyobraźni zobaczyłam mężczyznę w koloratce mówiącego na ten temat. Obraz, niestety, równie prawdopodobny, jak absurdalny. O ile mamy w dziejach Kościoła świetnych mężczyzn-mariologów (choćby św. Bernard z Clairvaux), to jakoś nie wyobrażam sobie ich w roli specjalistów od teologii kobiecości.

Skojarzenie drugie to teologia ciała. Wiem, że teksty ks. Karola Wojtyły czy potem Jana Pawła II nie należą do łatwych (prowadziłam seminarium na ten temat dla Instytutu Tertio Millenio), ale kiedy wejdzie się w zawarte w nich przemyślenia, okazują się wspaniałym połączeniem głębokiej refleksji filozoficzno-teologicznej, bazującej na fenomenologii i św. Tomaszu, mocno zakorzenionej w Biblii, z obserwacjami i doświadczeniem wieloletniego duszpasterza młodzieży, małżeństw i rodzin. I uważam, że teologia ciała jest o wiele lepszą odpowiedzią na problem postrzegania kobiety w Kościele niż teologia tylko jednej płci.

Jest tak głównie dlatego, że pełni człowieczeństwa nie da się pojąć bez obu płci. Teologia ciała mówi o wzajemnym dialogu, o tym, jak mężczyzna i kobieta prowadzą siebie nawzajem ku własnej pełni: ojcostwu i macierzyństwu, także rozumianym duchowo jako zdolność do podjęcia odpowiedzialności za życie i dojrzewanie drugiego, zależnego ode mnie. Kiedy spróbujemy rozbić, choćby intelektualnie, tę jedność, obawiam się, że otrzymamy kaleką refleksję. Będzie ona zbyt jednostronna, mogą zagubić się aspekty związane z relacją do mężczyzn. Być może będzie ona jakąś odpowiedzią na feministyczne teorie potrzeby powrotu do kultu Wielkiej Bogini, ale nie będzie to odpowiedź pełna i wyczerpująca.

Teologia ciała nauczyła mnie, że cokolwiek w człowieczeństwie jest cennego, kształtuje się w dialogu. Jest przekształcaniem przestrzeni możliwego konfliktu, wynikającego z różnic, w przestrzeń płodnej wymiany, odwołującej się zarówno do różnic, jak podobieństw. Jeśli kobiety w Kościele mają zostać docenione, trzeba żeby mężczyźni dostrzegli obecny w nas potencjał nie jako zagrożenie, ale wsparcie. Żeby nauczyli się nas słuchać i słyszeć i intuicja mi mówi, że nie da się do tego doprowadzić przez dokonywanie teologicznej refleksji nad kobietami.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież Franciszek i teologia kobiety
Komentarze (69)
A
Agnieszka
26 września 2014, 10:27
 "Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie" (Ga 3,28). Jednak nie jesteśmy. Gdybyśmy wszyscy zamienili się w słowo widoczne (zapisane), zrozumiałe w każdym języku, bez fleksji wskazującej na płeć - może stalibyśmy się kimś jednym  w Słowie. Tylko czy o taką jedność (równość , ujednolicenie) chodzi? Np. dziełem człowieka jest matematyka. W matematycznym zapisie 2+2=4 nie widać płci, wieku, narodowości... Więc to dzieło człowieka (matematyka) miałoby być doskonalsze od dzieła Boga, który stworzył  kobietę i mężczyznę - ludzi równych sobie, ale różnych, pomieszał im w wieży Babel języki, by jeszcze bardziej się różnili... Jedność nie wydaje się być ujednoliceniem, ale jedynością, niepowtarzalnością , być kimś jednym w Jezusie, to być kimś każdym jednym  w całej pełni zaakceptowanym. Akceptuję to, że Kościół Katolicki wyklucza posługę kapłańską kobiet. Gdybym nie akceptowała -  miałabym reformowac Kościół czy poszukać innego, w którym taka posługa jest dopuszczalna. Podobnie  małżeństwo - jeśli akceptuję związek małżeński,w jakim jestem, tzn. jeden mąż i jedna żona, więc  w takim związku trwam. Gdybym zachciała mieć kilku mężów, walczyłabym o zmianę prawną statusu małżeńskiego w swoim kraju? Nierealne. Ale  zgadzam się z Autorką -  chciałabym znać solidną i przekonywającą odpowiedź na pytanie dlaczego nie można naruszać podstaw patriarchatu?
U
u2
7 sierpnia 2013, 09:57
Do Magdalena Jeśli komuś zarzucasz , że manipuluje słowami Pisma , bo omija celowo  zdania cytatów,  to należy przywołać te ominięte zdania i wykazać że w całości  interpretacja wygląda tak i tak. To jest prawdziwe postępowanie w takich sytuacjach. Ty natomiast wiesz , że niby ominięte zdania nie zmieniają wypowiedzi w tym przypadku @ jana i zaczynasz celowo motać czyjeś wypowiedzi.  Ponadto @jan nie omija zdań ze swoich cytatów przywołanych z Pisma. To ważne abyś wiedziała o tym . Cytuje od ..do   konkretny cytat i w środku nigdy nie ominął nawet kropki. Prześledziłem jego cytaty. A ty co zrobiłaś przywołałaś jego cytaty pokazując  skąd pochodzą i w zasadzie tyle . Nie przywołałaś zdań , które niby ominął i  które zmieniłyby jego interpretacje. Twoje obłudne działanie wprost nakazuje zapytać ciebie czy ty jesteś satanistą ?
U
u2
7 sierpnia 2013, 09:13
 ~Magdalena Do ~jana, Przykład Twojej manipulacji. W komentarzu w dniu 3.08 przytaczasz fragmenty z PŚ nie pisząc dokładnie skąd. A są to cytaty z 1Kor 11,7, potem z 1Tm 2,11-15 i znowu z 1 Kor 11,4-10. Dalszego ciągu z 1 Kor 11,11-12 nie przywołujesz (ciekawego ze względu na temat artykułu) „Zresztą u Pana ani mężczyzna nie jest bez kobiety, ani kobieta nie jest bez mężczyzny. Jak bowiem kobieta powstała z mężczyzny, tak mężczyzna rodzi się przez kobietę. Wszystko zaś pochodzi od Boga.” I ty to nazywasz manipulacją ? Doprawdy! . A już myślałem , że wykażesz , że przytoczone cytaty przez @jana znaczą co innego niż on to wyjaśnił. Coś nieprawdopodobnego aby brak opisu cytatów był manipulacją . Sama pokazałaś , że jeśli ktoś chce to znajdzie te cytaty w Piśmie. @ jan prawidłowo czyta Pismo, nie da się wykazać mu , że źle interpretuje słowa Ewangelii Chrystusa, Dowodem na to jesteś właśnie ty . Nie potrafiłaś wyjaśnić co źle interpretuje @jan. On już nie jedną osobę pytał co znaczą słowa Jezusa Chrystusa  < objawiłem im imę Twoje ,Które mi dałeś. @jan wykazał , że imę Ojca Jego to Jezus, a ty nawet nie potrafiłaś odpowiedziec < nie >bo słowa te znaczą to i to. Jak myślisz dlaczego. Nie potrafisz zniekształcić tych słów dlatego zaczynasz lać wodę bez konkretów.  Ciągle mam na myśli twoje zdanie , że modlitwa to łaska – coś nie prawdopodobnego.
L
leszcz
6 sierpnia 2013, 22:45
Nie jest nam wcale potrzebna jakaś nowa teologia kobiety. Wystarczyłoby, by ludzie Kościoła, duchowni i świeccy, zapoznali się z listem apostolskim "Mulieris Dignitatem". Póki co, mam wrażenie, że nawet w duszpasterstwach rodzin omija sie ten dokument szerokim łukiem albo wyrywa się z niego pojedyńcze zdania, dla poparcia swych subiektywnych tez. Tam jest piękne, całościowe spojrzenie na kobietę. Oczywiście, temat można rozwijać, dorzucać doń nowe światła, ale problelmem nie jest brak refleksji Kościoła nad tożsamością kobiety, ale brak recepcji tego nauczania.
M
Magdalena
5 sierpnia 2013, 21:40
Do ~jana, Przykład Twojej manipulacji. W komentarzu w dniu 3.08 przytaczasz fragmenty z PŚ nie pisząc dokładnie skąd. A są to cytaty z 1Kor 11,7, potem z 1Tm 2,11-15 i znowu z 1 Kor 11,4-10. Dalszego ciągu z 1 Kor 11,11-12 nie przywołujesz (ciekawego ze względu na temat artykułu) „Zresztą u Pana ani mężczyzna nie jest bez kobiety, ani kobieta nie jest bez mężczyzny. Jak bowiem kobieta powstała z mężczyzny, tak mężczyzna rodzi się przez kobietę. Wszystko zaś pochodzi od Boga.”
M
Magdalena
4 sierpnia 2013, 22:37
Do ~jana, Manipulujesz Słowem Bożym – cytujesz, ale nie piszesz dokładnie co, kopiujesz fragment z jednego listu, potem fragment z innego listu, wybierasz pewne wiersze, a niektóre pomijasz, zmieniasz kolejność, scalasz i sugerujesz, że to całość…Świadkowie Jehowy robią podobnie…
4 sierpnia 2013, 22:02
„Nie wolno nam nigdy zapominać, że Światowe Dni Młodzieży nie są jakimiś fajerwerkami, chwilami entuzjazmu będącymi celem samym w sobie " Świetne słowa papieża. POniższa propozycja, napisana przed ich wypowiedzeniem nie możę być więc przypadkiem. Zbyt dokłądnie sięw nie wpisuje: http://youthdaysincracow.blogspot.com/ Przeczytajcie proszę
jazmig jazmig
3 sierpnia 2013, 17:08
@jan Kolego, ja jestem katolikiem, a ty jakimś dziwakiem, który uznał, że musi wszytkich pouczać nt. Biblii wg własnej interpretacji. Mnie twoje poglądy mało obchodzą, ponieważ ja tę samą Biblię odczytuję zupełnie inaczej, niż ty, Dlatego proszę cię, daj mi spokój i daj spokój czytelnikom Deona. Przestań zaśmiecać swoimi tekstami wszystkie dyskusje. Twoje komentarze nie mają żadnego związku ani z artykułem, który rzekmo komentujesz, ani z innymi komentarzami. Ja pomijam twoje wpisy, bo szkoda mi czasu na ich czytanie. Przypuszczam, że inni postępują podobnie.
jazmig jazmig
3 sierpnia 2013, 11:42
Czytałem pełny tekst wywiadu, którego papież Franciszek udzielił dziennikarzom. Fragment odnoszący się do kobiet wskazuje na to, że Franciszek chce innej roli kobiety w Kościele nić ta, którą kobiety pełnią obecnie. Odrzuca on kapłaństwo kobiet uznając ten temat zamknięty przez bł. JPII, ale uważa on, że kobiety mogą spełnić jakąś inną, ważniejszą rolę niż obecnie i twierdzi, że należy wypracować głęboką teologię kobiet. No cóż, pożyjemy, zobaczymy ku czemu zmierza papież.
jazmig jazmig
3 sierpnia 2013, 11:34
@widzące Kobieta w Kościele, co zaobserwowałam przebywając 0,5 roku w klasztorze, a znając środowisko zakonne prawie 10 lat, to niestety sprzątaczka, kucharka i służąca księży. ... Nie byłaś w żadnym klasztorze, ani żadnym zakonie. Kłamiesz jak najęta. Poza tym wszystkim, to zakonnice i zakonnicy jako jedną z głównych cnót traktują pokorę i posłuszeństwo. Dlatego praca jako sprzątaczka nie jest dla nich hańbiąca, jak dla widzącej
M
Magdalena
3 sierpnia 2013, 00:35
To by znaczyło, że wg papieża Franciszka obecna teologia nie obejmuje kobiet…
P
przerażona
2 sierpnia 2013, 22:34
Kobieta w Kościele, co zaobserwowałam przebywając 0,5 roku w klasztorze, a znając środowisko zakonne prawie 10 lat, to niestety sprzątaczka, kucharka i służąca księży. Kapelan Sióstr, w których Zgromadzeniu przebywałam, mieszkał w 3 pokojowym apartamencie, jedna z Sióstr była jego osobistą codzienną sprzątaczką oraz kelnerką do noszenia posiłków, które oczywiście były inne (bardziej wykwintne) niż te, które spożywały Siostry. Kapelan był na utrzymaniu Sióstr, nie wspominając nawet, że nie prał swojej bielizny osobiastej, tylko oddawał ją do siostrzanej pralni!!! To jest odrażające! I taki jest podział ról w Kościele. Tak właśnie realizuje się ów "kobiecy geniusz"! masakra czy po to są siostry zakonne? służba jak na dworze możnowładcy. Tak chcą zachęcać do wstępowania do zakonów? Gratuluję
2 sierpnia 2013, 22:13
Wciąż budujesz swoje argumenty na opozycji kobieta - mężczyzna, jakby kapłaństwo kobiet miało być zagrożeniem dla mężczyzn. A to chyba nie o to chodzi.  Poza tym dlaczego kapłaństwo kobiet wymieniasz w jednym ciągu z pedofilią??? Może się czepiam, ale to wygląda jakby to był tego samego kalibru zarzut... Piszesz o zagrożeniu roli kapłana i roli ojca.  Ok, zagrożone są i tutaj autorytety pryskają jak bańki mydalne. Ale co w związku z tym? Jakie widzisz drogi wyjśca?  Czy kapłaństwo kobiet jest zagrożeniem?  Nie wiem dokładnie, bo nigdy nie spotkałem się w naszych warunkach kulturowych z kobietą-księdzem. Pewnie należałoby podejrzeć jak tam u braci protestantów. Natomiast wiem, że jest to jeden z postulatów "reformy" Kościoła wnoszony przez osoby mu nieprzychylne. To tak samo jak w tym kawale o facecie, którego kusił diabeł. Nie chciał zabić, okraść ale się upił i zrobił te dwie wcześniejsze rzeczy. Dla mnie kapłaństwo jest związane z ojcostwem. Co do budowania opozycji mężczyzna - kobieta: spotkałem w życiu takie antagonizmy. Są panie które potrafią pamietać niczym słonie, wszystkie wpadki swoich partnerów/mężów. Ponadto już na wstępie dostałem od @megan i od Ciebie :) Co do pedofilii itd, to się czepiasz :) A co należy robić? Świadczyć swoim życiem, być dobrym mężczyzną/kobietą.
W
widząca
2 sierpnia 2013, 20:22
Kobieta w Kościele, co zaobserwowałam przebywając 0,5 roku w klasztorze, a znając środowisko zakonne prawie 10 lat, to niestety sprzątaczka, kucharka i służąca księży. Kapelan Sióstr, w których Zgromadzeniu przebywałam, mieszkał w 3 pokojowym apartamencie, jedna z Sióstr była jego osobistą codzienną sprzątaczką oraz kelnerką do noszenia posiłków, które oczywiście były inne (bardziej wykwintne) niż te, które spożywały Siostry. Kapelan był na utrzymaniu Sióstr, nie wspominając nawet, że nie prał swojej bielizny osobiastej, tylko oddawał ją do siostrzanej pralni!!! To jest odrażające! I taki jest podział ról w Kościele. Tak właśnie realizuje się ów "kobiecy geniusz"!
A
aaa
2 sierpnia 2013, 20:03
Nareszcie jakiś ciekawy tekst! Więcej kobiet na Deonie!!!
PK
prawdziwy katolik
2 sierpnia 2013, 20:00
Dla mnie taki kardynał z Krakowa staje się śmieszny gdy robi wysztko na pokaz.. Najpierw gdy przekazywal w nigodny sposób kroplę krwi dla kubicy i teraz gdy po otrzymaniu propozycji zrobienia strony na domenia karolwojtyla.pl nawet się tym nie zaiteresował. Podobno za kilka tygodni ma na tej domenie być serwis erotyczny wiec gratuluję lenistwa kardynale. a razie na szczęscie jest to co jest ale podobno własciciek jest ciąz otwarty na współprace z Kościołem. Nie róbcie wiec wstydu tylko zróbcie tam takie treści jak być powinny. Co będzie gdy Franciszek się dowie o Waszym zaniedbaniu?????????????????
M
mam
2 sierpnia 2013, 19:02
Poznałem co to znaczy kobieta dopiero, gdy przez długie lata musiałem  - i chciałem:) - dzielić i dobre i złe chwile, współpracować w jedności na każdym polu, z najbliższą mi kobietą, moją żoną. Dopiero wtedy dostrzegłem to bogactwo. I nie zasadzie stereotypu: męczyzna jest głową, a kobieta szyją, która tą głową kręci. Jest to głupi stereotyp, jak to stereotypy, rodem z "Greckiego wesela". A to jest wzajemne uzupełnianie się innych spojrzeń, wrażliwości, mądrości. Boję się teraz podejmować decyzje bez porozmawiania z żoną. Ale żona też boi się podejmować decyzje bez porozmawiania ze mną. Nikt nie rządzi, współdziałamy. Kto chce zrównać płcie, zniszczyć ich odmienność (genderyzm coś takiego próbuje), ten niszczy plan Boży, który celowo stworzył nas różnych, a w tych różnicach, każda płeć jest piękna na swój sposób. I jak to przełożyć na Kościół? Drogę do kapłaństwa kobiet Franciszek zamknął (potwierdził zamknięcie). Przynajmniej na ten czas. Nie dyskutuję z tym, tylko akceptuję w posłuszeństwie mojemu Papieżowi. Ale reszta aktywności? ...Piękny tekst---------Dziękuję
M
mam
2 sierpnia 2013, 19:01
Mnie to nie przeraża,że ludzi mniej w kosciele ,mam nadzieje przełozy sie to na jakośc, to ja wybieram czy chcę byc madra i dobrze wychować własne dzieci,to tylko moja wola czy wybieram dobro czy zlo.To ja wybieram drogę chrystusową. Bowiem wiem kto za mną stoi,wiem kto za mna się wstawia,chrzescijanie sa silni bogiem,wracamy do chrześcijaństwa ,odrzucamy parodie chrześcijaństwa,homoseksualizm itp.
Janusz Brodowski
2 sierpnia 2013, 18:30
@ Penny Jak interpretować, że w krajach bogatych liczba wiernych maleje? Co oznacza coraz mniejsza liczba mężczyzn w Kościele? itd. Znaków jest dużo ale i tak częściej traktujemy je jako statystykę, a nie jako wiadomość.
A
Agata
2 sierpnia 2013, 18:21
mphaw - gender to ideologia której przeciwstawiają sie ludzi na całym świecie, nawet ci niewierzący. To inżynieria społeczna. I wkładanie ludziom do głów tez z którymi sie nie zgadzają. Wciąż budujesz swoje argumenty na opozycji kobieta - mężczyzna, jakby kapłaństwo kobiet miało być zagrożeniem dla mężczyzn. A to chyba nie o to chodzi.  Poza tym dlaczego kapłaństwo kobiet wymieniasz w jednym ciągu z pedofilią??? Może się czepiam, ale to wygląda jakby to był tego samego kalibru zarzut... Piszesz o zagrożeniu roli kapłana i roli ojca.  Ok, zagrożone są i tutaj autorytety pryskają jak bańki mydalne. Ale co w związku z tym? Jakie widzisz drogi wyjśca?  @Drabiniasty  o jakich znakach piszesz? :)
S
Susan
2 sierpnia 2013, 18:09
życie (np zmiany kulturowe) wymogło na struktrach kościelnych pewną elastycznośc, mieszczącą się oczywiście w ramach nauki. ja bym powiedziała, że to nie elastyczność, ale zmiana myślenia. I to w dwóch aspektach: po pierwsze nie wszystko się da od razu zmienić; po drugie nie wszystko od razu wiadomo co i jak. Apostołowie byli blisko Pana Jezusa, a często Go nie rozumieli i na różne sprawy mieli swoje zapatrywanie. To Pan Bóg zmienia nas i zmienia Kościół, aby coraz bardziej stawał się do Niego podobny i wypełniał Jego wolę. Kościół nie jest ani nas-wiernych, ani biskupów, Kościół jest Boga. I tak jak mówi papież Franciszek: nie zamykajmy się na niespodzianki Boga.
Janusz Brodowski
2 sierpnia 2013, 18:02
@Penny & mhpaw Jeżeli kapłaństwo kobiet mieści się w Bożych planach, to któż z nas to powstrzyma? :) Niestety mam za dużo pychy, żeby potrafić odczytywać Znaki.  :(
M
mam
2 sierpnia 2013, 18:01
Tak--JPII to wiedział,to nie jest związek matki z synem---to małżeństwo.Dwie kochajace się osoby mężczyzna i kobieta ,rezygnujący ze współżycia dla rozwoju duchowegi i dla dobra wspólnoty. Dlaczego bez współzycia---------energai seksualna  jest wykorzystywana.do duchowych celów---------------masz i poswięcenie.Taki zwiazek jest bardo silny.
2 sierpnia 2013, 17:34
Pewnie w ogóle małżeństwo sakramentalne :-) Chyba stąd JP2 chciał wyświęcić tak wiele małżeństw.
M
mam
2 sierpnia 2013, 17:26
Lekarstwem na to co piszesz   Mhpaw    jest małżeństwo duchowe. W małżeństwie tym otrzymujemy największe łaski i dary------------to są dary dla nas chrześcijan ,i tylko takie małżeństwa uratują nas wszystkich przed siłami zła. One maja wplyw silny duchowy na reszte chrześcijan,złe moce ich nie przemoga. To małżeństwo kobiety i męzczyzny---nie małżeństwo jednej płci.
2 sierpnia 2013, 17:16
Penny, obecnie są obecne siły które kwestionują dotychczasowy podział ról na męskie i żeńskie. Chcą zatrzeć granicę między meżczyzną i kobietą, ale nie w sposób ewangeliczny ale całkowicie bezbożny. Chcą rozbić rodzinę i wszystko co się z nią wiąże. Stąd napisałem że ojcostwo jest zagrożone, rola mężczyny - kapłana. Zobacz jakie działa wytaczają przeciw księżom: a to, że pedofile, innym razem zniesienie celibatu, a gdy to nie pomoże kapłaństwo kobiet. Chcą nas chrześcijan skłócić. Dla tych sił idealnym rozwiązanie jest nie mama i tata, ale rodzic A i rodzic B. Niebawem będą imiona po których nie można określić płci.
C
cztery
2 sierpnia 2013, 17:10
Kapłaństwo to ciężkie powołanie,bardo cięzkie,kobieta jest za wrazliwa ,za emocjonalna. Ale,ale   Chrystus bez swojej matki sam nie wszystko wiedział--------to Maryja mu mówiła ,,wina zabrakło,,Kobieta wiecej widzi,dokładniej nawet drobiazgi i jest pomocna bardzo kapłanom w posłudze   ---nie jako pomywaczka sprzataczka kucharka i opieraczka,chociaz i takie sa potrzebne.
A
Agata
2 sierpnia 2013, 17:09
mphaw -  wzajemna ofiara z siebie - ja to też tak rozumiem.  Co do tych dziedzin - to życie pokazuje najlepiej komu co jest bardziej po drodze, do tego nie potrzebne są jakies szczególne wytyczne ;)  Kapłaństwo kobiet mnie by nie przeszkadzało tak jak nie przeszkadza mi obecny stan. Kościołem kieruje Papież i ufam mu w tym względzie. Szczególnie, że mnie to nie dotyczy :D @Drabiniasty - wiem, to pytanie zadałam trochę podpuszczając rozmówcę, KK nie stosuje sie do wielu zaleceń św. Pawła. Ja to rozumiem tak, że życie (np zmiany kulturowe) wymogło na struktrach kościelnych pewną elastycznośc, mieszczącą się oczywiście w ramach nauki. 
2 sierpnia 2013, 16:48
Penny, nie mam odpowiedzi na wszystkie pytania. Ja tak to rozumiem. Tu nie chodzi o braki jako defekty ale by dawać ofiarę z siebie. Nie jestem teologiem płci, samo zagadnienie by mnie pewnie w ogólne nie interesowało gdyby nie moje osobiste perypetie i poszukiwania. Moim zdaniem są pewne dziedziny życia które są stricte męskie jak i są te dziedziny życia w których królują kobiety. Jakoś nie słyszałem o żadnym chłopaku, który by miał pretensje, że nie może być matką. Dlatego też uważam, że kobiety nie są powołane do kapłaństwa. Do bycia uczennicami - tak, ale nie do bycia kapłankami.
Janusz Brodowski
2 sierpnia 2013, 16:43
@Penny Św Paweł polecał wiele rzeczy. Biskup miał być mężem jednej żony (podobnie jak prezbiter). Obydwaj mieli być wybierani spośród i przez wiernych. Ich dzieci miały prowadzić moralne życie, bo jeżeli ktoś nie potrafi prowadzić swojej rodziny to i Kościoła lokalnego nie poprowadzi itd. i było to podane jako najdoskonalsze rozwiązanie. Św Paweł oczekiwał, że lada dzień powróci Chrystus i pod to wydarzenie proponował wiele działań. Poza tym jak każdy człowiek był więźniem swoich czasów. Kościół jest wielki i różnorodny. W tej chwili są w nim kapłani żyjący w celibacie, są i żonaci. Są zakony i wspólnoty świeckie. Kościół jest różnorodny.
M
mam
2 sierpnia 2013, 16:19
Różne sa powolania,nie każdy się nadaje do życia w celibacie,ale nawet w takim życiu przeżywa sie rozkosze sto razy wieksze jak podczas normalnego współżycia. Podczas współżycia zachodzi wymiana energetyczna miedzy małżonkami,jeżeli ktos chce się rozwijac duchowo i wchodzic na wyzsze poziomy ------nie powinien współżyc...taka zasada
A
Agata
2 sierpnia 2013, 15:21
mphaw, jeżeli potrzebujemy drugiej płci, żeby wypełnić braki naszego życia, to czemu w ogóle wymyślono życie w celibacie? Czemu istieją zakony, z założenia jednopłciowe? I dlaczego ta droga życia jest polecana przez św. Pawła jako doskonalsza? Wypełnianie braków, czy wymienienie sie w roli płciowej, ma jedynie sens w rodzinie, gdy masz dzieci. Wtedy w sposób naturalny wytwarza się ta nierównowaga - kobieta z dzieckiem jest słabsza i potrzebuje opieki mężczyzny. Nie widzę powodu, żeby tę sytuację przenoscić na inne sfery życia. Ok, ale jestem dopiero w połowie listu, który podesłałeś Ja może jestem przeczulona na punkcie stereotypów, ponieważ mam czasem wrażnienie, że ktos chce włożyć mnie w ramy, które nigdy do mnie nie pasowały. 
2 sierpnia 2013, 14:31
Osobiście też wolę kooperację niż rywalizację, ale tu chyba jestem w mniejszości ;-)
2 sierpnia 2013, 14:30
Może dałoby się tak dzielić role we współpracy, żeby każdy mógł służyć innym, tym co ma najlepszego?... Sądzę, że warto by było :) Sądzę też, że warto może sięgnąć po myśł JPII: [url]http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/listy/mulieris.html[/url]
S
Słaba
2 sierpnia 2013, 14:18
@mhpaw Może ta sytuacja (wycofywania się, niezręcznego samopoczucia) jest też wynikiem tego, że męskie postrzeganie różni się od kobiecego. Może mężczyźni "już tak mają", że dobrze się czują tylko w czołówce peletonu, że rywalizacja ich motywuje, a współdziałanie ich denerwuje, czy nuży. Ja np. (a myślę, że i większość kobiet), "ma" odwrotnie. Trzeba by się zastanowić, jak te nasze kobiece i męskie cechy mogą służyć dobru, a nie podziałom i ucieczkom. Może dałoby się tak dzielić role we współpracy, żeby każdy mógł służyć innym, tym co ma najlepszego?...
2 sierpnia 2013, 13:39
Pokładnie ten temat rozwijają konferencje x. Pawlukiewicza, o. Fabiana czy niekóre o. Szustaka ("O łopacie" i "O warkoczach").
2 sierpnia 2013, 13:38
@Słaba Rozmawiałem z paroma znajomymi chłopakami i żalili się, że w pracy mają "sfeminizowane" środowisko. Mimo, iż nie są to jacyś "macho", "nadwrażliwcy", "maminsynki" czy inni poszkodowani, to czuli się niezręcznie. Potrzebowali męskiej grupy wspólnotowej. Nie piszę, że wszyscy tak mają.
S
Słaba
2 sierpnia 2013, 13:30
Jeżeli dziewczyny by chciały nas zastąpić, wówczas po prostu bylibyśmy niepotrzebni. Mężczyzna tak ma w swojej konstrukcji, że jeśli widzi, że jest wyręczany to po prostu nie walczy. Moim zdaniem wyświęcanie kobiet-kapłanek to po prostu gwóźdź do trumny męskich powołań. I mam pytanie natury "logistycznej": Czy seminaria byłyby mieszane? @mhpaw To wycofywanie się mężczyzn z pól na które wchodzą kobiety, to jest męska wada, a nie cnota. I nie sposób na tej wadzie budować cokolwiek - tym bardziej Kościół. Istnieje niebezpieczeństwo, o którym piszesz, wady trzeba brać pod uwagę, ale decydujące powinno być co innego. Mężczyźni i kobiety mają inną wrażliwość, na inne rzeczy zwracają uwagę, inne rzeczy pomijają jako mało znaczące, lub wręcz ich nie dostrzegają. Starczy miejsca i "roboty" dla idla mężczyzn i dla kobiet, ze wzajemnym uzupełnianiem się i wsparciem. Co do seminariów, to nie ma sensu "dzielić skóry na niedźwiedziu", ale myślę, że mogłyby być wspólne, ale zakwaterowanie niekoniecznie. ;-) To wszystko, tak z ludzkiego punktu widzenia. Nie wiem, jakimi drogami Duch Święty będzie prowadził Kościół w przyszłości, ale (conajmniej) na razie, to nie jest czas na kapłaństwo kobiet, widać to po różnych rzeczach...
2 sierpnia 2013, 13:06
Kto próbuje podważyć? Chyba mężczyzna sam powinien wiedzieć kim jest i co ma robić, a nie się oglądać na innych. Są młodzi chłopcy, pochodzący z niepełnych rodzin. W nich uderza ta demagogia.
2 sierpnia 2013, 13:04
Bo to oznacza, że nie jesteśmy dla siebie, żeby ubogacić nasze życie, że nie zostaliśmy przez Boga stworzeni różni, żeby właśnie uczyć się żyć z kimś innym, żeby być po prostu szczęśliwszym razem, tylko żeby sobie nawzajem wypełnić braki. Dla mnie "wypełnić braki" to być ze sobą by właśnie życie ubogacić. Kobieta w życiu mężczyzny wprowadza ciepło, ład i harmonię, mężczyna zaś daje jej silne ramię. Nie widzę w czym problem.
2 sierpnia 2013, 12:40
Sądzę że nie zostałem zrozumiany. Miłego dnia.
A
Agata
2 sierpnia 2013, 11:49
=12pxGdyby kobieta była samowystarczalna (lub tak samo mężczyzna) druga płeć nie byłaby potrzebna. Odniosę sie tylko do tego zdania. Jest ono dla mnie bardzo smutne. Bo to oznacza, że nie jesteśmy dla siebie, żeby ubogacić nasze życie, że nie zostaliśmy przez Boga stworzeni różni, żeby właśnie uczyć się żyć z kimś innym, żeby być po prostu szczęśliwszym razem, tylko żeby sobie nawzajem wypełnić braki. Na bazie takiego myślenia wyrósł feminizm jako przeciwstawinie sie takiemu twierdzeniau. I zobacz, mnóstwo kobiet jest samowystarczalnych. To nie tutaj chyba jednak leży klucz... @ Megan - celne podsumowanie. O mężczyznach, którzy co chwilę krzyczą że znowu kobiety im cos zabierają...  Trzeba szukac ludzi, którzy wniosą coś nowego w życie. A nie tylko uzupełnią braki :(
M
megan
2 sierpnia 2013, 10:39
Obecnie robi zaś się wszystko by podważyć rolę mężczyzny/ojca. Ostatnio widziałem w autobusie reklamę książki "52 powody dla którego nienawidzę mojego ojca". Nie wiem o czym jest, ale tytuł jest skandaliczny moim zdaniem. Kto próbuje podważyć? Chyba mężczyzna sam powinien wiedzieć kim jest i co ma robić, a nie się oglądać na innych. Nie czytałam tej książki. Ale dlaczego ten tytuł ma być skandaliczny, a ten nie: http://www.deon.pl/religia/swiety-patron-dnia/art,224,dlaczego-nienawidzilem-ignacego-z-loyoli.html Tytuły mają być skandaliczne, żeby zachęcać do kupna. Gdyby tytuł był o kobiecie, to by nie było problemu. Tylko mężczyźni są tacy delikatni, że trzeba uważać, co się o nich powie. Myślę, że niektórzy mężczyźni desperacko szukają czci dla siebie. Tak, czci. Bo kiedyś kobieta musiała być posłuszna mężczyźnie. I niektórzy bardzo chcieliby do tego wrócić. Czy nie wiedzą, że na czym innym powinni opierać swoją wartość? Nie na ślepej czci, posłuszeństwie ze strony innych, ale na własnej wartości, własnemu działaniu. Jakim ma sens przywoływanie Ewy, skoro Maryja jest nową Ewą?
2 sierpnia 2013, 09:52
Ciekawa jest także rozmowa węża z Ewą w ogrodzie. Rodz 3, 1-6.
I
Ingloriel
2 sierpnia 2013, 09:51
Być może papież Franciszek pracuje już nad teologią kobiety a na razie zasygnalizował na co powinniśmy zwrócić uwagę. Tak jak teologia ciała doceniła to, co cielesne, tak teologia kobiety może docenić to, co kobiece. Jan Paweł II też nie wymyślił teologii ciała przez weekend, to był proces. Uważam, że ci "mężczyźni w koloratkach" mają prawo nauczać o cennej roli kobiety - w "pierwszym pokoleniu" studentów na pewno nie ma innego wyjścia. Mężczyźni mają prawo wypowiadać się na temat aborcji, mężczyźni bywają doskonałymi wrażliwymi ginekologami. Maryja ważniejsza od Apostołów! To kapitalne stwierdzenie! Niby wiadomo to od dawna, ale jednak takie postawienie sprawy zmusza do myślenia - ważniejsza od Apostołów - jednak jej powołanie było/jest innego rodzaju. Kobiety ważniejsze od biskupów? To kapitalne! Niby to oczywiste, że wszyscy jesteśmy Kościołem, ale różnią się nasze zadania: biskupi są administratorami, ale to kobiety najczęściej uczą wiary, to, czy człowiek będzie wierzył w Boga i zawierzał się Bogu - zależy od tego, co mu mówiono i posatwą życiową pokazywano od maleńkości. Z mojego doświadczenia: to najczęściej kobieta nakłania dziecko do odkrywania radości i pokoju, jakie daje duchowy rozwój, meżczyzni czynią to (na razie) zbyt rzadko. Kto wprowadza w sferę sacrum, uczy mówić pierwsze "amen" Bogu ("tak, zgadzam się, niech się tak stanie!")? Mama, babcia, niania, ciocia! Jeśli chodzi o teologię kobiety i docenienie jej, mi jako kobiecie wystarcza list apostolski  Mulieris Dignitatem, ale skoro papież pragnie rozwinąć i rozpowszechnić to, co list ten zawiera - na pewno wyniknie z tego jeszcze większe dobro dla wszystkich :)
2 sierpnia 2013, 09:46
Pan Bóg rozdzielił role na obie płcie. Stworzył mężczyznę i kobietę jako Człowieka. Tak jest w księdze rodzaju. Obecnie robi zaś się wszystko by podważyć rolę mężczyzny/ojca. Ostatnio widziałem w autobusie reklamę książki "52 powody dla którego nienawidzę mojego ojca". Nie wiem o czym jest, ale tytuł jest skandaliczny moim zdaniem. Gdyby kobieta była samowystarczalna (lub tak samo mężczyzna) druga płeć nie byłaby potrzebna.
A
Agata
2 sierpnia 2013, 09:32
A mnie się podobały komentarze Marii, że zarówno kobiety i mężczyźni chcą być traktowani i postrzegani jako Człowiek. A nie przez pryzmat setek stereotypów, które mają niby nam pomóc w ukształtowaniu tożsamości.  I może są jakies cechy, które większośc kobiet wykazuje, czy postawy, które bardziej odpowiadają mężczyznom, mnie się jednak zdaje, że problem lezy w tym w jaki sposób ja traktuję drugą osobę. Niezależnie od płci. Bo mnie na przykład przykro jest kiedy kobietę definujemy przez to czego nie może zrobić - nie może być ochroniarzem. I co, dopiero przez ten brak będziemy definiować mężczyznę? Gdyby kobiete tego braku nie miała to mężczyzna byłby niepotrzebny?
M
mam
2 sierpnia 2013, 09:03
Kobieta więdzej widzi ,głębiej wchodzi w ducha,zauważa łatwiej problemy ale to mezczyzna załatwia problem, rozwinieta kobieta jest uwodzicielska,wzbudza meskie pożądanie,i potrzebuje męskiej ochrony przed atakami. Czasem widzimy jak wokół szkarady kręci się sporo adoratorów i się dziwimy ,a obok piekna dziewczyna wystrojona i sama. Facet ma w życiu misję do spełnienia i to wazna -------------to faktycznie ochroniaz,a nie wieczny pan młody do zaślubin gotowy. I jeszcze jedno-----gdybyśmy odeszli od wzorca zwierzęcego,,co na drodze ładne i się rusza to moje do zdobycia ,a chcieli popracowac nad istniejacym związkiem ,z kazdej szkarady wyrosłaby powabna kobieta ,a z wiecznego chłopca prawdziwy silny oi madry męzczyzna
M
mam
2 sierpnia 2013, 08:47
Uważam że masz rację,kapłanka --nie ,inny umysł mamy.Kobieta rozwinieta potrzebuje ochrony-mężczyzny.
2 sierpnia 2013, 08:35
Kilka luźnych myśli: @Paulina, masturbacja to nie pierdóła. Jeśli mężczyzna nie potrafi poradzić sobie z własnym pożądaniem i leczy dżumę cholerą to jest jakieś nieporozumienie. Przeczytaj 1 list do Koryntian, rozdział 6, wers 9. @Iwona, @maria, pamietam swoje "ministranckie" czasy i wiem jak zgraną paczkę tworzyłem z innymi chłopakami. Dziewczyny rządziły wspólnotą, my zaś obstawialiśmy Mszę św. Jeżeli dziewczyny by chciały nas zastąpić, wówczas po prostu bylibyśmy niepotrzebni. Mężczyzna tak ma w swojej konstrukcji, że jeśli widzi, że jest wyręczany to po prostu nie walczy. Moim zdaniem wyświęcanie kobiet-kapłanek to po prostu gwóźdź do trumny męskich powołań. I mam pytanie natury "logistycznej": Czy seminaria byłyby mieszane? PS. Polecam konferencje x. Pawlukiewicza odnośnie roli mężczyzny i kobiety. Pięknie mówi, że mężczyzna to ochroniarz i kobieta, owszem, może być policjantką, strażaczką itp, ale ochroniarzem nie będzie. Pozdrawiam.
M
mam
2 sierpnia 2013, 08:29
Mam na ten temat jedno zdanie-kościół powinien sie opierać na małżeństwie. Kobieta to córka,żona ,kochanka i matka jednocześnie.I wszystkie te aspekty są ważne. To małżeństwo powinno byc realne-----męzczyzna konkretny i kobieta też konkretna nie wirtualna.Nie mozna odrzucac ciała.Tzw białe małżeństwo----oj jaki kościół nasz był silny wiarą i mocą.
P
Paulina
2 sierpnia 2013, 06:58
Kościół wiele rzeczy robi chyba nieświadomie i jakby bezwiednie: nie dopuszczając kobiet do kapłaństwa pozbawia się wielkiego bogactwa duchowego i różnorodności w duszpasterstwie jaką kobiety mają do zaoferowania. Każąc spowiadać się z takich pierdół jak masturbacja, napędza klientów prostytutkom - znam przypadki, gdzie mężczyźni wolą skorzystać z usług prostytutek, bo cholernie się krępują spowiadać z autoerotyzmu, podczas gdy zaliczanie panieniek za pieniądze to "takie męskie" i zawsze mniejszy wstyd wyznać przy spowiedzi. Grzechem jest w KK niemal wszystko co jest związane z seksualnością (np. stosunek przerywany z własnym mężem), co prowadzi z jednej strony do odpływu wiernych, a z drugiej do potężnej hipokryzji tych, którzy w KK zostają ale i tak robią swoje. Może czas na kolejny sobór powszechny? Tym razem już nie na temat jakichś teologicznych niuansów czy reform w liturgii, ale w końcu na temat CZŁOWIEKA, jego praw i godności?
I
Iwona
1 sierpnia 2013, 18:01
ekspert, to są generalizacje. Prestiż niektórych zawodów spadł w oczach społeczeństwa przez niedociągnięcia niektórych ich przedstawicieli, a nie dlatego, że zaczęły pracować w nich kobiety. I pierwsze słyszę, że kobiety wolą by kapłanami byli meżczyźni. Raczej tylko takie tak twierdzą, które nie doświadczyły prowadzenia duchowego przez inną kobietę. Kobiety i mężczyźni są (niestety) różnie wychowywani i spora część społeczeństwa jest nieświadoma problemów, z jakimi boryka się przeciwna płeć. Dlatego ksiądz-mężczyzna nie będzie nigdy pasterzem dla kobiet w 100%, bo życiowo nie jest do tego przygotowany. Poza tym, kobiety mają wielką - czasem tłumioną przez mężczyzn, niestety - potrzebę działania, jak każdy zdrowy człowiek. I z chęcią niejedna zostałaby księdzem i nikt kościoła by nie opuszczał, podejrzewam, że wręcz przeciwnie. Poza tym nie ma ani jednego racjonalnego powodu przemawiającego za tym, żeby kobiety nie były wyświęcane. Raczej to jest strach mężczyzn, że stracą władzę (wątpię, żeby kobietom na tym zależało, te które chcą sprawować funkcje kapłańskie mają motywacje badzo czyste i nakierowane na Chrystusa).  No i w końcu, ileż łatwiej byłoby zakonom żeńskim, które nie musiałyby być zależne od księży i mogłyby same siebie spowiadać i odprawiać Eucharystię! 
E
ekspert
1 sierpnia 2013, 16:59
Kapłaństwa kobiet nigdy nie będzie w Kościele Katolickim z jednego prostego względu: KK nie podetnie gałęzi, na której sam siedzi. 90% chodzących na Msze to kobiety, z których wiele po prostu przestałoby chodzić do kościoła, jeżeli ich proboszczem zostałaby kobieta. Zwróćcie uwagę jak bardzo w oczach kobiet spadł prestiż zawodu prawnika czy lekarza od kiedy kobiety zostały dopuszczone do tych zawodów (pomimo tego, że mogą być świetnymi prawnikami czy lekarzami); ile to razy słyszałem od znajomych nauczycielek, że wolą kiedy dyrektorem jest mężczyzna, i ogólnie kobiety wolą mieć szefów mężczyzn. Z jakiegoś powodu kobiety mają bardzo złe zdanie o swoim rodzaju (moim zdaniem niesłusznie) i same wolą aby kapłanami byli mężczyźni.
R
Robert
1 sierpnia 2013, 16:52
Jaki kościół bez kobiet? Na Mszach, na które chodzę jest przynajmniej 90% kobiet (najmłodsze 78 lat, najstarsze 110).
MC
maria cz. 3
1 sierpnia 2013, 14:00
I na koniec do hejterów: idź i najpierw pomedytuj trochę ewangelie (ale medytuj, czyli usłysz, co mówi Bóg, a nie traktuj ją przedmiotowo dla potwierdzenia twojego myślenia) i dopiero wtedy przyjdź i powiedz, co źle powiedziałam. Bo jeżeli coś z tego nie zgadza się z KKK, to powiedz, co było źle, a jeżeli wszystko się zgadza, to dlaczego mnie krytykujesz?
MC
maria cz. 2
1 sierpnia 2013, 14:00
Jesteśmy kimś jednym! Czy kobiety powinny być wyświęcane na kapłanów? Nie wiem. Ale myślę, że przyjdzie taki czas, że będą. Bo to Duch Święty rządzi Kościołem. Co do tej teologii ciała. Nie wiem, co to jest, ale nazwa mi się nie podoba. Myślę, że duży problem, dlaczego nie potrafimy zrozumieć patrzenia Pana Jezusa polega na tym, że patrzymy na ciało. A On nie patrzył na ciało, tylko na człowieka (mężczyznę, kobietę). Jeżeli zajrzeć na stronę, gdzie można zadawać pytania na tematy moralne, to większość ludzi koncentruje się na ciele i grzechach ciała. Wygląda na to, jakby kobieta powodowała grzechy u mężczyzny. I również w pewnym sensie dlatego nie ma kobiet wśród księży. A grzechy i tak są. Ciekawe, skąd. Ludzie odwracają przykazanie Pana Jezusa: jeżeli ktoś pożądliwie spojrzy na kobietę, już dopuścił się w swym sercu z nią cudzołóstwa. Ludzie potem pytają: czy jak spojrzałem na kobietę i to chyba było pożądliwie to mam grzech? A tu chodzi o to, żeby nie traktować kobiety jako ciała, tylko jak człowieka. Masz nie patrzeć pożądliwie na kobietę, bo ją poniżasz, czynisz rzeczą. A zamiast wychowywać do szacunku dla drugiego człowieka, bo jest człowiekiem, każą zakładać włosiennice (tak, tak). Papież mówił w samolocie do dziennikarzy, że mamy już dziewczynki-ministrantki, kobiety-lektorki, a potrzeba czegoś więcej. A w Polsce? Czy dziewczynka może być ministrantką? Nie. Jest to możliwe jedynie w kilku diecezjach. A jeżeli chłopców jest dosyć, to dziewczynki nie są potrzebne. Czy to nie jest traktowanie dziewczynek jako gorszych? W razie konieczności, przyjmiemy, ale tak są niepotrzebne. Nauczmy się w końcu patrzeć na człowieka jako na człowieka. Nauczmy się patrzeć jak Bóg. Jak Jezus, który nie czyni rozróżnienia, który mówi: ty mężczyzno nie dałeś Mi wody do obmycia nóg, a ta kobieta nie przestaje łzami zalewać Mi stopy, ty mężczyzno nie namaściłeś Mi głowy olejkiem, a ta kobieta olejkiem namaściła Mi stopy. 
MC
maria cz. 1
1 sierpnia 2013, 13:58
Pan Jezus przez całą swoją publiczną działalność pokazywał, że nie ma już mężczyzny ani kobiety, ale jesteśmy kimś jednym w Nim (o czym później pisał św. Paweł: Ga 3,28). Zgoda Maryi pozwoliła Mu przyjść na świat. Po miastach i wioskach galilejskich chodzili z Nim uczniowie i niewiasty. Jego przyjaciółmi byli Maria, Marta i Łazarz. Nie pozwolił ukamienować kobiety pochwyconej na cudzołóstwie (przecież sama nie zgrzeszyła, więc gdzie jest ten mężczyzna). Powiedział, że miejce kobiety nie jest tylko przy służeniu, ale ma być uczniem (jak Maria, która słuchając Jego Słowa, obrała najlepszą cząstkę). I wreszcie to kobieta pierwsza zobaczyła Go zmartwychwstałego, i miała przekazać tę wiadomość uczniom. Czy za mało znaków? Znaki były ciągle i są nadal. Ale mężczyźni, uczniowie, zarówno wtedy, jak i teraz myślą, że to tylko czcze gadanie kobiet. Gdyby na ówczesne warunki kulturowe Pan Jezus posłał kobiety do głoszenia, to nikt by ich nie słuchał. Nic od razu się nie zmienia. Ale żeby nic się nie zmieniło przez 2 tys. lat?! Dlaczego Pan Jezus zaczął nauczać jak miał 30 lat? A nie np. 20? Nikt by Go nie słuchał, bo w ówczesnych warunkach kulturowych dopiero trzydziestolatek mógł się wypowiadać. Dzisiaj jest inaczej. A przez wieki Pan Jezus wybierał i kobiety i mężczyzn do przekazania ważnych prawd, wystarczy wspomnieć tutaj choćby św. Małgorzatę Marię albo św. Faustynę. Kiedy w końcu zrozumiemy, że jesteśmy kimś jednym w Chrystusie? Kimś jednym to nie znaczy tacy sami, identyczni. Ale czemu kobiety są ciągle traktowane jak ktoś gorszy.
K
kate
1 sierpnia 2013, 13:12
Obawiam się, iż słowa Franciszka "powinniśmy ją rozwinąć" odnoszą się do mężczyzn, do faktu, że również mężczyzni w Kościele widzą rozwarcie nożyc porozumienia między kobietami a mężczyznami i oddalanie się wspólczesnych kobiet od światu stworzonego przez mężczyzn. To przenoszenie się kobiet na płaszczyznę niedostepną mężczyznom jest zrozumiałe dla kobiet, ale zupełnie obce mężczyznom, również tym w Kościele, którzy chcą wszystko kontrolować i nad wszystkim panować. Kobiety współczesne częściej niż dawniej (i to jest nowość, z którą nie potrafią sobie mężczyźni poradzić) manifestują swoją niezależność i brak zainteresowania światem stworzonym przez mężczyzn, również teologią, która ani jezykowo ani wyobrażeniowo nie odpowiada kobiecej religijności. Kobiety z powodu patriarchalnej kultury z konieczności się na nią godziły, a dziś coraz częściej mówią nie: to nie jest teologia nasza i dlatego Kościół hierarchiczny ma problem - całe wieki to mężczyźni kształtowali ortodoksję, podawali granice możliwej teologicznej interpretacji wiary, mówili do kobiet myśląc, że pracują dla nich, dla ich zrozumienia wiary, a tak naprawdę kobiety musiały przeprowadzać w sobie proces odkodowywania tych myśli i przekładania ich na własną wrażliwość, na własne religijne doświadczenie. Obecnie nie chcą już tego robić: mówią - chcemy własnej teologii i mężczyznom wara od tego świata, który jest nasz i dla nas. Kościół ma bardzo duży problem, bo jeżeli nie da kobietom prawa do kształtowania teologii, to będzie miał reformację, a wiemy, że ona nigdy nie obywa się bez strat. Jeżeli da i otworzy możliwości komplementarnej teologii kobiecej, to rozpocznie mozolny, ale nieodzowny proces dialogu religijnego. Wtedy to będzie chrzęścijaństwo jutra.
K
kaz
1 sierpnia 2013, 12:59
1. Nie chcę generalizować, ale widzę tu bardzo "kobiece" pojęcie dialogu: "...trzeba żeby mężczyźni dostrzegli obecny w nas potencjał nie jako zagrożenie, ale wsparcie. Żeby nauczyli się nas słuchać i słyszeć...". Wydaje mi się, że dialog ma być wzajemnym słuchaniem i słyszeniem. Ilekroć jednak rozmawiam z kobietą, spotykam się z pretensją "ty mnie nie słuchasz", nigdy z refleksją ; "nie słuchałam cię".  2. "...od razu w wyobraźni zobaczyłam mężczyznę w koloratce mówiącego na ten temat. Obraz, niestety, równie prawdopodobny, jak absurdalny. ..." Dlaczego absurdalny? Jeśli mamy mówić o teologii kobiety, to naszym zadaniem jest wsłuchać się i zbadać, co Bóg mówi o kobiecie, a nie co kobieta mówi o sobie. W tym kontekście płeć teologa wydaje się być sprawą drugorzedną
A
Agata
1 sierpnia 2013, 12:52
Dziekuję za wyjaśnienie. Bardzo ciekawy punkt widzenia i cieszę się że ktoś w końcu to powiedział! Rzeczywiście, posługa kobiet w kościele jest ogromna a jednocześnie kompletnie pomijana. Nie mówiąc o tym, że mniej sióstr studiuje niż księży... Co daje potem taki wynik, że głosy kobiet są mniej słyszalne w przestrzeni medialnej. Nie wiem co jest tego przyczyną, nie chciałabym teraz przytaczać setki sterotypowych przyczyn. Papież Franciszek daje przykład z góry zapraszając kobiety do prac w komisjach, co mam nadzieję wezmą sobie inni hierarchowie do serca i będą mieli z tyłu głowy takie nieoficjalne parytety.
1 sierpnia 2013, 12:51
Warto może dodać, że kobiety są o wiele częściej zatrudniane na stanowisko sprzątaczki niż mężczyźni, choć to mężczyźni mają częściej wiecej siły fizycznej, która to jest niezbędna do tego zawodu. Natomiast większość kobiet ma większą wytrzymałość psychiczną niż mężczyzna. ... W tym zawodzie potrzebna jest dokładność oraz zdolność dostrzegania najmniejszego nawet zabrudzenia lub nieporządku, a w tym kobiety są lepsze od mężczyzn. Ale lekarzami są w większości kobiety, podobnie nauczycielek jest o wiele więcej, niż nauczycieli. Jest wiele zawodów z przewagą kobiet, ale nie tu jest pies pogrzebany. Problem zatrudnienia kobiet jest sztucznie wykreowany przez środowiska feministyczne. Są oczywiście zawody, gdzie kobiety są zatrudniane rzadko i chodzi tu głównie o prace, gdzie jest wymagana siła fizyczna. Natomiast jak chodzi o KK, to pragnę zwrócić uwagę na dwie sprawy: 1. Św. Paweł Apostoł wyrażnie wskazał ich miejsce w Kościele. 2. Najgorsze, co można zrobić, to na siłę zatrudniać kobiety na różne stanowiska, żeby się zgadzał procent ich zatrudnienia. Papież przecież wyraźnie powiedział, że biskupami powinni być ludzie chcący służyć, a nie tacy, którzy chcą robić karierę. To samo powinno się odnosić do innych funkcji i stanowisk, w tym do kobiet. Chcą służyć, czy robić kariery?
2
293
26 września 2014, 10:59
Apostoł Paweł mówił także wyraźnie o biskupach mających żony .... i co ? to co wygodne zostawiamy to co nie pasuje pomijamy ! Taka to "męska" teologia ????
N
nk
1 sierpnia 2013, 12:46
A może ginekologami powinne być same kobiety? Albo jak to możliwe, że lekarzem jest ktoś, kto nie chorował na chorobę, którą leczy? Itd, itp....
1+
1 + 2 = 3
1 sierpnia 2013, 11:32
Warto może dodać, że kobiety są o wiele częściej zatrudniane na stanowisko sprzątaczki niż mężczyźni, choć to mężczyźni mają częściej wiecej siły fizycznej, która to jest niezbędna do tego zawodu. Czsem wydaje się, że zanonnice oraz kobiety tzw. świeckie są według niektórych teologów storzone do sprzątać nierzadko wokól nich przede wszystkim ;) ... Natomiast większość kobiet ma większą wytrzymałość psychiczną niż mężczyzna. Warto by było kierować się tymi danymi w doborze wykonywanych zadań na codzień.
J
jacek
1 sierpnia 2013, 11:26
Generalizacja, oparta niestety - na wyobrażeniach ("jakoś nie wyobrażam sobie ich w roli specjalistów od teologii kobiecości"). Gdyby zamiast o wyobrażeniach i uprzedzeniach wobec mężczyzn, artykuł informował o rzeczywistym stanie problemu, być może byłby znacznie lepszy. Może zamiast narzekać, że "jest kiepsko", warto poszukać danych? Może wcale nie jest "kiepsko"?
EW
E. Wiater
1 sierpnia 2013, 11:07
Ja mogę kąśliwie dodać, że cos na kształt "teologii kobiety" już funkcjonuje wśród polskich duchownych - "ona już tego chłopaka nawróci..." Ja nie rozumiem dobrze ostatniego akapitu - kobieta będzie doceniona w pełni jak mężczyzna ją doceni, zauważy jej potencjał? Jeżeli tak, to się z tym głęboko nie zgadzam, jezeli zaś chodzi o coś innego, to może kwestia ta warta byłaby dłuższego wyjaśnienia? ... W temacie ostatniego akapitu: nie, nie chodzi o to, że wartość czy znaczenie kobiety zależy od tego, czy zostanie doceniona przez mężczyznę. Chodziło mi o to, że papież ma rację, że nie docenia się w Kościele kobiet i dopóki mężczyźni, którzy są przełozonymi w Kościele, nie dostrzegą naszych talentów, nie nauczą sie nas słuchać, będzie jak jest, czyli kiepsko. A tworzenie kolejnego działu teologii nie wiele da.
A
Agata
1 sierpnia 2013, 10:57
Ja mogę kąśliwie dodać, że cos na kształt "teologii kobiety" już funkcjonuje wśród polskich duchownych - "ona już tego chłopaka nawróci..." Ja nie rozumiem dobrze ostatniego akapitu - kobieta będzie doceniona w pełni jak mężczyzna ją doceni, zauważy jej potencjał? Jeżeli tak, to się z tym głęboko nie zgadzam, jezeli zaś chodzi o coś innego, to może kwestia ta warta byłaby dłuższego wyjaśnienia?
1 sierpnia 2013, 10:39
Teologia ciała, teologia kobiety, teologia pracy... Ile jest teologii?