Papież i abp Viganó. O tylko pozornym milczeniu

(fot. PAP/EPA/FABIO FRUSTACI)

Módlmy się za papieża Franciszka, który pomimo nacisków świata mediów i osób domagających się podjęcia natychmiastowych decyzji, tylko pozornie milczy.

Po opublikowaniu przez abp Viganó głośnego już świadectwa liczne grono dziennikarzy i publicystów (chociaż nie tylko oni) zaczęło domagać się od papieża Franciszka wyrażenia jednoznacznej opinii odnośnie do oskarżeń, jakie pojawiły się na kartach tego dokumentu. Papież Franciszek postanowił w tej sprawie nie wydawać konkretnego oświadczenia, stwierdzając jedynie, że dziennikarze mają swój rozum, łatwo mogą połączyć fakty i wyrobić sobie własną opinię. Ta postawa jedynie jeszcze mocniej rozpaliła wielu komentatorów, którzy stwierdzili, że swoim zachowaniem papież jedynie potęguje spekulacje, które mógłby przecież uciąć jednoznacznym potwierdzeniem i zaprzeczeniem oskarżeń, jakie opublikował emerytowany nuncjusz.

W znanym i popularnym filmie "Misja", ukazującym losy jezuickich redukcji wśród Indian Guaraní w Paragwaju, chyba najtragiczniejszą postacią jest papieski wysłannik kard. Altamirano. Przybywa na tereny misji z przygotowanym wcześniej rozporządzeniem dotyczącym likwidacji misji. Złożona sytuacja polityczna i światopoglądowa, w jakiej znalazł się ówczesny Kościół, sprawiła, że Rzym, aby w ogóle Kościół mógł pełnić jakąkolwiek posługę na terenie krajów takich jak Portugalia i Francja, gdzie coraz mocniej dochodziły do głosu nurty oświeceniowe, musiał początkowo wydalić jezuitów z terenów zamorskich, a ostatecznie dokonać kasaty tego Zakonu. Kard. Altamirano, widząc piękno jezuickich misji i świadomy, że będzie musiał je poświęcić, stwierdza: "Aby ratować życie, chirurg często musi amputować kończynę. Przybyłem tu jednak nieświadom urody i siły kończyny, którą mam odrąbać". Próbuje jeszcze przekonywać przedstawicieli władzy świeckiej, aby zrezygnowali z własnych aspiracji, jednakże próby perswazji kończą się fiaskiem. Kardynał ostatecznie musi ulec zewnętrznym naciskom. Jego decyzje są okupione ogromną walką duchową, którą najpełniej wyraża scena modlitwy w kościele. Ostatnia scena filmu to przepiękny opis dramatu tego człowieka. Przedstawiciel władzy świeckiej zwraca się do papieskiego wysłannika: "Nie miałeś wyboru, Eminencjo. Żyjemy w takim świecie, a ten świat taki jest". "Nie, senior Honter - odpowiada kardynał - taki ten świat uczyniliśmy. Takim uczyniłem go ja". I w liście do papieża kardynał pisze: "Tak więc, wasza Świątobliwość, twoi księża nie żyją, ja zaś pozostałem przy życiu. Lecz tak naprawdę to ja umarłem, a oni żyją, bowiem jak zawsze duch zmarłych przetrwa w pamięci żyjących".

Postać kard. Altamirano to symbol dramatów ludzi, którzy z racji pełnionej funkcji muszą podejmować bardzo trudne decyzje dotyczące innych osób. To sytuacja tych wszystkich, którzy muszą zmierzyć się z naciskami ludzi z zewnątrz lub z naciskami wynikającymi z obowiązku egzekwowania prawa. To dramat osób, które świadome są prowadzonych wokół siebie rozgrywek politycznych, kłamstw, ludzkiej zawiści, a nawet prób wykorzystywania litery prawa do osiągnięcia własnych korzyści. To dramat tych wszystkich, którzy jednocześnie mają świadomość, że często ludzki upadek - nawet dotyczący poważnej materii - jest właśnie upadkiem człowieka i niekoniecznie musi wynikać ze złej woli i całkowitego zepsucia.

DEON.PL POLECA


Tak więc gdy świat czeka na decyzję i dana osoba musi ją podjąć, gdyż nie można uciec od ciężaru odpowiedzialności i nie można decyzji też odwlekać w nieskończoność, trwa w sumieniu tej osoby przeogromna walka. Nie można jej podjąć, ulegając presji tych, którzy w chłodnym egzekwowaniu norm prawa widzą receptę na rozwiązanie wszystkich sytuacji. Ponad prawem należy bowiem zawsze zobaczyć człowieka: zarówno tego, który być może zgorszy się nadmierną łagodnością (istnieje przecież realne niebezpieczeństwo, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasi), jak też tego, który upadł i prosi o możliwość poprawy. Nie można wyrywać trzciny nadłamanej i gasić tlącego się jeszcze płomyka. Jakże łatwo też pomylić się i wyrwać to, co jest rozwijającym się zbożem, gdyż było się przekonanym, że to kąkol. Nawet drzewo - o czym mówi nam Jezus w Ewangelii - które od dłuższego już czasu nie wydaje owoców, gdy tylko da się mu szansę i zacznie się je odpowiednio nawozić i podlewać, na nowo zacznie kwitnąć i owocować.

Módlmy się za papieża Franciszka, który pomimo nacisków świata mediów i osób domagających się podjęcia natychmiastowych decyzji, tylko pozornie milczy, choć tak naprawdę w sercu i przed Bogiem modli się i rozeznaje. I módlmy się za tych wszystkich, którzy znajdują się w podobnej sytuacji.

Kasper Mariusz Kaproń OFM — ur. 1971 r. (Prowincja Matki Bożej Anielskiej OFM w Krakowie), doktor liturgiki. Przez kilka lat był duszpasterzem we Włoszech. W 2001 - 2007 odbył studia specjalistyczne na Papieskim Instytucie Liturgicznym św. Anzelma w Rzymie. W latach 2011-2014 pracował na misjach wśród Indian Chiquitos i Guarayos. Obecnie pracownik naukowy, sekretarz generalny i kierownik studiów doktoranckich na Wydziale Teologicznym św. Pawła w Cochabamba (Boliwia), wychowawca kleryków oraz odpowiedzialny za formację zakonną w boliwijskiej prowincji Zakonu Braci Mniejszych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież i abp Viganó. O tylko pozornym milczeniu
Komentarze (7)
TT
Tomasz Traczykiewicz
18 września 2018, 21:22
Nie odpowiedzial na 'dubia' kardynalow i nie odpowie na pytania Viganò. Watykan juz by go zawiesil in divinis, tylko ponoc nie moga go namierzyc...Kogo zatem boi sie Franciszek? Jakiego lobby, skoro nie potrafi odsunac nie tylko pedofili, ale i watykanskich (i nie tylko) gejow ze stanowisk koscielnych? Zastapil przeciez Benedykta w takim celu...On boi sie mowic, wypowiadac, pokazywac ewangeliczne granice miedzy dobrem a zlem. 'Sami ocencie' -mowi do ludzi. Boi sie cierpiec dla prawdy...To naprawde niepokojace...Pozdrawiam.
PP
paton paton
17 września 2018, 14:06
Im dłużej papież będzie milczał i nic nie robił wobec problemów pedofilii i homoseksualizmu duchownych tym dłużej pedofilia będzie się miała dobrze w Kościele.
o. Aleksander Horowski
17 września 2018, 08:40
Autor artykułu mógłby zadbać o wierność faktom historycznym, a nie opierać się na fikcji literackiej i filmowej. Chodzi mianowicie o postać jezuity (tak!) Lope Luisa Altamirano, który kardynałem nie był. Wystarczy sięgnąć do Hiszpańskiego słownika biograficznego (Diccionario Biográfico Español), dostępnego także on-line (http://dbe.rah.es/biografias/19410/lope-luis-altamirano). Jest to tym bardziej emblematyczne, że autor usiłuje walczyć z medialnymi przeinaczeniami i naginaniem faktów, natomiast sam nie dba o prawdę historyczną, mimo że pracuje w jednym z krajów Ameryki Łacińskiej.
MarzenaD Kowalska
16 września 2018, 16:45
"Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię" (MK 16,15) Ale jak widać może być i tak: [url]https://twitter.com/CatholicSat/status/1041009364017074179?s=20[/url]
MH
M H
16 września 2018, 17:45
Słabo, słabo...
W
wiktorkowal
16 września 2018, 14:21
Vigano przedstawił bardzo niewygodną dla papieża wersję wydarzeń dotyczących skandalu obyczajowego dotykającego hierarchii kościelnej.  Franciszek milczy. Wybrał taktykę  polegajacą na próbie wzniesienia się ponad proste pytanie - czyja wersja jest prawdziwa, jego czy Vigano?  Robienie z tej taktyki jakiejś wielkiej mistyki jest mocno naciągane. On nie ma innego wyjścia.  Gdyby przyznał rację Vigano musiałby ustapić, a na zaprzeczenie  wersji Vigano z jakichś powodów nie chce się zdecydować.
GQ
Grzegorz Q
16 września 2018, 13:16
Pozornie milczy? Jeśli w sercu rozeznaje i przed Bogiem modli się, to i tak wobec nas milczy. Zupełnie realnie. Pozornie może milczeć chyba tylko w tym sensie, że milczenie też coś znaczy. To znaczenie jednak nie jest tak jasne jak "tak, tak, nie, nie" co widać po różnych interpretacjach tego milczenia. Co do trzciny nadłamanej to proszę mnie poprawić, jeśli źle zrozumiałem, jest nią były kard. McCarrick i jemu podobni? W takim razie kim są ich ofiary?