Papież i abp Viganó. O tylko pozornym milczeniu
Módlmy się za papieża Franciszka, który pomimo nacisków świata mediów i osób domagających się podjęcia natychmiastowych decyzji, tylko pozornie milczy.
Po opublikowaniu przez abp Viganó głośnego już świadectwa liczne grono dziennikarzy i publicystów (chociaż nie tylko oni) zaczęło domagać się od papieża Franciszka wyrażenia jednoznacznej opinii odnośnie do oskarżeń, jakie pojawiły się na kartach tego dokumentu. Papież Franciszek postanowił w tej sprawie nie wydawać konkretnego oświadczenia, stwierdzając jedynie, że dziennikarze mają swój rozum, łatwo mogą połączyć fakty i wyrobić sobie własną opinię. Ta postawa jedynie jeszcze mocniej rozpaliła wielu komentatorów, którzy stwierdzili, że swoim zachowaniem papież jedynie potęguje spekulacje, które mógłby przecież uciąć jednoznacznym potwierdzeniem i zaprzeczeniem oskarżeń, jakie opublikował emerytowany nuncjusz.
W znanym i popularnym filmie "Misja", ukazującym losy jezuickich redukcji wśród Indian Guaraní w Paragwaju, chyba najtragiczniejszą postacią jest papieski wysłannik kard. Altamirano. Przybywa na tereny misji z przygotowanym wcześniej rozporządzeniem dotyczącym likwidacji misji. Złożona sytuacja polityczna i światopoglądowa, w jakiej znalazł się ówczesny Kościół, sprawiła, że Rzym, aby w ogóle Kościół mógł pełnić jakąkolwiek posługę na terenie krajów takich jak Portugalia i Francja, gdzie coraz mocniej dochodziły do głosu nurty oświeceniowe, musiał początkowo wydalić jezuitów z terenów zamorskich, a ostatecznie dokonać kasaty tego Zakonu. Kard. Altamirano, widząc piękno jezuickich misji i świadomy, że będzie musiał je poświęcić, stwierdza: "Aby ratować życie, chirurg często musi amputować kończynę. Przybyłem tu jednak nieświadom urody i siły kończyny, którą mam odrąbać". Próbuje jeszcze przekonywać przedstawicieli władzy świeckiej, aby zrezygnowali z własnych aspiracji, jednakże próby perswazji kończą się fiaskiem. Kardynał ostatecznie musi ulec zewnętrznym naciskom. Jego decyzje są okupione ogromną walką duchową, którą najpełniej wyraża scena modlitwy w kościele. Ostatnia scena filmu to przepiękny opis dramatu tego człowieka. Przedstawiciel władzy świeckiej zwraca się do papieskiego wysłannika: "Nie miałeś wyboru, Eminencjo. Żyjemy w takim świecie, a ten świat taki jest". "Nie, senior Honter - odpowiada kardynał - taki ten świat uczyniliśmy. Takim uczyniłem go ja". I w liście do papieża kardynał pisze: "Tak więc, wasza Świątobliwość, twoi księża nie żyją, ja zaś pozostałem przy życiu. Lecz tak naprawdę to ja umarłem, a oni żyją, bowiem jak zawsze duch zmarłych przetrwa w pamięci żyjących".
Postać kard. Altamirano to symbol dramatów ludzi, którzy z racji pełnionej funkcji muszą podejmować bardzo trudne decyzje dotyczące innych osób. To sytuacja tych wszystkich, którzy muszą zmierzyć się z naciskami ludzi z zewnątrz lub z naciskami wynikającymi z obowiązku egzekwowania prawa. To dramat osób, które świadome są prowadzonych wokół siebie rozgrywek politycznych, kłamstw, ludzkiej zawiści, a nawet prób wykorzystywania litery prawa do osiągnięcia własnych korzyści. To dramat tych wszystkich, którzy jednocześnie mają świadomość, że często ludzki upadek - nawet dotyczący poważnej materii - jest właśnie upadkiem człowieka i niekoniecznie musi wynikać ze złej woli i całkowitego zepsucia.
Tak więc gdy świat czeka na decyzję i dana osoba musi ją podjąć, gdyż nie można uciec od ciężaru odpowiedzialności i nie można decyzji też odwlekać w nieskończoność, trwa w sumieniu tej osoby przeogromna walka. Nie można jej podjąć, ulegając presji tych, którzy w chłodnym egzekwowaniu norm prawa widzą receptę na rozwiązanie wszystkich sytuacji. Ponad prawem należy bowiem zawsze zobaczyć człowieka: zarówno tego, który być może zgorszy się nadmierną łagodnością (istnieje przecież realne niebezpieczeństwo, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasi), jak też tego, który upadł i prosi o możliwość poprawy. Nie można wyrywać trzciny nadłamanej i gasić tlącego się jeszcze płomyka. Jakże łatwo też pomylić się i wyrwać to, co jest rozwijającym się zbożem, gdyż było się przekonanym, że to kąkol. Nawet drzewo - o czym mówi nam Jezus w Ewangelii - które od dłuższego już czasu nie wydaje owoców, gdy tylko da się mu szansę i zacznie się je odpowiednio nawozić i podlewać, na nowo zacznie kwitnąć i owocować.
Módlmy się za papieża Franciszka, który pomimo nacisków świata mediów i osób domagających się podjęcia natychmiastowych decyzji, tylko pozornie milczy, choć tak naprawdę w sercu i przed Bogiem modli się i rozeznaje. I módlmy się za tych wszystkich, którzy znajdują się w podobnej sytuacji.
Kasper Mariusz Kaproń OFM — ur. 1971 r. (Prowincja Matki Bożej Anielskiej OFM w Krakowie), doktor liturgiki. Przez kilka lat był duszpasterzem we Włoszech. W 2001 - 2007 odbył studia specjalistyczne na Papieskim Instytucie Liturgicznym św. Anzelma w Rzymie. W latach 2011-2014 pracował na misjach wśród Indian Chiquitos i Guarayos. Obecnie pracownik naukowy, sekretarz generalny i kierownik studiów doktoranckich na Wydziale Teologicznym św. Pawła w Cochabamba (Boliwia), wychowawca kleryków oraz odpowiedzialny za formację zakonną w boliwijskiej prowincji Zakonu Braci Mniejszych.
Skomentuj artykuł