"Po owocach ich poznacie", czyli o priorytetach wojowników kulturowych i uczniów Jezusa

(fot. cathopic.com)

Choć termin „wojownik kulturowy” jest dość świeży (został stworzony przez amerykańskiego, protestanckiego komentatora politycznego Billa O’Reilliego w 2006 r.), to opisuje on zjawisko występujące od dawna także w Kościele katolickim.

Czym różnią się wojownicy kulturowi od uczniów Jezusa? Priorytetami. Tylko i aż priorytetami. Kiedy Jezus polemizuje z faryzeuszami, to zarzuca im… niewłaściwe priorytety. Priorytetami są dla nich takie rzeczy jak czystość rytualna, formalizm i skrupulanckie przestrzeganie przepisów rytualnych: „Dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę” (Mt 23,22). Jezus stawia priorytety zupełnie inaczej – na relację miłości z Bogiem i drugim człowiekiem: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem… Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy” (Mt 22,37.40). To „tylko” inne stawianie priorytetów, a prowadzi do diametralnie różnych postaw…

Wojownik kulturowy kładzie silny akcent na widzenie świata jako miejsca wojny pomiędzy lewicowymi siłami zła (progresistami, relatywistami, liberałami, modernistami itp.) a prawicowymi, chrześcijańskimi tradycjonalistami (nazywającymi się też konserwatystami lub ortodoksami). To jest pierwsza cecha wojowników kulturowych – widzą świat podzielony na dwa obozy i mocno łączą wymiar duchowy z politycznym.

Tam gdzie wojna, tam i walka, dlatego priorytetem jest dla nich walka w wymiarze polityczno-społecznym: z aborcją, eutanazją, homoseksualizmem, masonerią, komunistami, lewicą, islamem, gender, LGBT, komunią na stająco itp. Tak gdzie dwa obozy, tam też skupienie na krytyce „tych drugich”, stąd częścią bycia wojownikiem kulturowym jest agresja przeciw „wrogom”. Obrażanie innych, wyśmiewanie, kpina, a nawet oszczerstwa są, niestety, szeroko tolerowane w tego typu środowiskach. Jeśli priorytetem jest walka, a nie miłość i ewangelizacja, to można „w imię katolickiej prawdy” wzywać do buntu przeciw biskupom (bo np. używają rozumu i wzywają do przestrzegania przepisów sanitarnych), kłamać na temat nauczania papieża Franciszka, wyrywając jego wypowiedzi z kontekstu (np. w temacie rzekomego dopuszczania osób w stanie grzechu ciężkiego do komunii świętej), albo oskarżać wszystkich „innych” o przynależność do masonerii (kilka razy już mi się to zdarzyło, tylko jeszcze nie wiem, do jakiej loży mnie przydzielili), zaprzedanie duszy diabłu (tak, tak – nie raz ktoś już skomentował tak moje słowa), niszczenie Kościoła, czy posługiwanie się innymi inwektywami.

DEON.PL POLECA


A jakie priorytety ma uczeń Jezusa? Takie jak Jezus. Pierwszym jest relacja z Bogiem i drugim człowiekiem, i to relacja miłości. Czy to oznacza, że uczniowie Jezusa zapominają o walce duchowej, o grzechach społecznych, o obronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci, o chronieniu rodziny, o sprzeciwianiu się kłamstwom na temat ludzkiej seksualności i płciowości? Oczywiście, że nie. Jednak priorytetem jest dla nich zawsze własna relacja z Bogiem, własne nawrócenie i ewangelizacja, czyli doprowadzenie poszczególnych osób do głębokiego spotkania i zjednoczenia z Chrystusem. Musimy sobie bardzo mocno i jasno uświadomić, że to jest fundament. Fundamentem jest Jezus, jeśli jest przyjęty przez wiarę. Wiara w Ewangelii jest osobowym spotkaniem z Jezusem, świadomym przyjęciem Go jako Pana i Zbawiciela. To z tego spotkania wynika nawrócenie i zmiany postaw moralnych.

Kościół od Soboru Watykańskiego II mocno przypomina, że pierwsze jest głoszenie kerygmatu, a dopiero później mówi się o wymaganiach moralnych, bo inaczej to po prostu nie działa (widać to jasno np. w związkach nieformalnych, mieszkaniu razem przed ślubem, antykoncepcji czy pornografii, które są powszechne wśród katolików). Papież pięknie mówi o tym w adhortacji Amoris Laetitia: „Kościół musi zachować szczególną uwagę, aby zrozumieć, pocieszyć, włączyć, unikając narzucania im zestawu norm, jakby były ze skały, zyskując w ten sposób efekt, że czują się osądzone i porzucone przez tę Matkę, która jest powołana, by nieść im Boże miłosierdzie. W ten sposób, zamiast im dawać uzdrawiającą moc łaski i światła Ewangelii, niektórzy, wolą «zdoktrynizować» Ewangelię, zamieniając ją «w martwe kamienie, by rzucać nimi w innych»” (AL 49).

Uczeń Jezusa też będzie walczył o normy moralne w wymiarze społecznym i politycznym, jednak zawsze z perspektywy miłości Boga i bliźniego, ukazując piękno życia Ewangelią. To zupełnie inne podejście. Uzdalnia ono do dialogu z tymi, z którymi się nie zgadzamy i szacunku przy równoczesnym jasnym bronieniu prawdy Ewangelii. Celem ucznia Jezusa nie jest zwyciężenie w dyskusji, ale doprowadzenie innych do spotkania Jezusa. Jeśliby nasze parafie były wspólnotami świadomych uczniów Jezusa, to jestem pewien, że nasze katolickie oddziaływanie na społeczeństwo byłoby potężne…

Często spotykam się z pytaniem, czy naprawdę nie widzę kryzysu w Kościele, niezgodnych z Ewangelią tendencji, które pojawiają się na Zachodzie, czy zagrożeń liberalizmu? Widzę to wszystko jasno i boleję nad tym. Według badań biskupa Siemieniewskiego w Hondurasie między rokiem 1995 a 2017 nastąpił spadek liczby katolików z 76% do 37%, w Salwadorze z 67% do 39%, w Nikaragui z 77% do 40%, w Brazylii z 78% do 54%, a w Panamie z 89% do 55%. Co się z nimi stało? Większość z nich wstąpiła do wspólnot protestanckich (które gwałtownie się rozwijają mimo niechrześcijańskiej kultury), argumentując, że ich potrzeby duchowe nie były zaspokojone w Kościele i dopiero wśród protestantów poznali, kim jest Jezus. Wiemy dobrze, że jako katolicy mamy to wszystko, co jest we wspólnotach protestanckich i mamy o wiele więcej: Tradycję Apostolską, wszystkie sakramenty, hierarchię. Jeśli jednak źle stawiamy priorytety to nie będzie tego widać, że mamy to wszystko…

2 tygodnie temu (6 września) odbył się największy w historii Tajlandii chrzest - 1435 osób jednego dnia! I to w czasie pandemii!!! Jak to możliwe? Ewangelikalny Kościół FJCCA, którego członkowie zostali ochrzczeni skupiony jest na „rozsiewaniu Kościołów” przez uczniostwo. Jak?

- osoby, które same spotkały Jezusa, stały się Jego świadomymi uczniami, zaczynają dzielić się świadectwem o NIM;

- spotykają się w małych grupach domowych, by modlić się, karmić Słowem Bożym i budować więzi.

Mamy więc w Polsce dwie opcje:

- skupić się na tym, jak jest źle na świecie, w polityce, w Kościele, w mojej parafii;

- zacząć ewangelizować i formować świadomych uczniów Jezusa.

„Walka kulturowa” trwa na całym świecie i staje się intensywna również w Polsce. Bardzo istotne jest, jak do niej podejdziemy. Jeśli postawimy akcenty tak, jak czynią to wojownicy kulturowi, będziemy tę walkę przegrywać i zamkniemy się w naszej „katolickiej twierdzy”, walcząc między sobą i oskarżając innych za kryzys. Jeśli jednak zaczniemy stawiać priorytety jak uczniowie Jezusa i poważnie podejdziemy do własnego nawrócenia i ewangelizacji, to ufam mocno, że zaczniemy doświadczać bardziej i bardziej mocy Ewangelii. Ona ma przecież moc przemieniać ludzkie serca i całe społeczności! Tylko święci uczniowie Jezusa mają realny wpływ na świat. Uczniowie Jezusa, którzy świadomie żyją swoją wiarą i przekazują ją, ewangelizują i „czynią następnych uczniów”, to wizja Kościoła, który tę wojnę wygra. Kolejni uczniowie Jezusa – duchowni, politycy, społecznicy, dziennikarze, rodzice, reżyserzy, przedsiębiorcy, biznesmeni, policjanci i budowlańcy świadomie żyjący swoją wiarą oraz ewangelizujący swoje środowiska w konkretny sposób wpływają na kulturę całego narodu.

Franciszkanin, dogmatyk, duszpasterz SNE Zacheusz w Cieszynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Po owocach ich poznacie", czyli o priorytetach wojowników kulturowych i uczniów Jezusa
Komentarze (24)
AS
~Antoni Szwed
25 września 2020, 19:30
"Uczeń Jezusa też będzie walczył o normy moralne w wymiarze społecznym i politycznym, jednak zawsze z perspektywy miłości Boga i bliźniego, ukazując piękno życia Ewangelią. To zupełnie inne podejście. Uzdalnia ono do dialogu z tymi, z którymi się nie zgadzamy i szacunku przy równoczesnym jasnym bronieniu prawdy Ewangelii. Celem ucznia Jezusa nie jest zwyciężenie w dyskusji, ale doprowadzenie innych do spotkania Jezusa." O. Chlondowski powinien zatem WYRAŹNIE napisać, co jest PRZEDMIOTEM DIALOGU? Czego ów dialog ma dotyczyć? Owszem, owocem rozmowy może być dostrzeżenie różnic w poglądach rozmówców. Ale może też prowadzić do "uzgadniania" kompromisów między nimi. Np. ogólnie, obaj jesteśmy przeciw aborcji, ale no wiesz... w niektórych sytuacjach, to nie można z niej rezygnować; no nie, eutanazja to zło, ale wiesz niekiedy, gdy się ktoś męczy... Nie oszukujmy się, dziś wielu głosi taką właśnie "kompromisową" Ewangelię czyli głosi fałsz. Nie ma miłości w fałszu, lecz tylko w prawdzie.
P
Piotr ~
25 września 2020, 23:02
Tych"wielu, którzy głoszą kompromisową Ewangelię, łączy Pan z "wojownicy kulturowi" czy z uczniami Jezusa, którzy w pierwszej kolejności stawiają na relację miłości z Bogiem i drugim człowiekiem? Czy tak zupełnie bez związku z artykułem ich Pan przywołuje?
AS
~Antoni Szwed
26 września 2020, 19:24
Nie uznaję określenia "wojownik kulturowy". Może go używać jakiś ateistyczny socjolog, ale nie wierzący w Boga katolik. Katolik świecki, tym bardziej duchowny, i w jeszcze większym stopniu biskup, ma strzec prawdy wiary i oddzielać ją od różnych fałszywych wiar. Tą wiedzą ma się dzielić z innymi, to zaś wcale nie jest jakimś "wojowaniem" z innymi. No ale dziś zabrania się katolikom (także niektórym duchownym w Kościele, co jest najbardziej smutne) głoszenia prawdy wiary katolickiej, bo rzekomo jest to narzucanie tych treści wiary niewierzącym. Pod hasłem "narzucanie" rozumie się tu głośne mówienie co jest prawdą a co nią nie jest, bo takie mówienie rzekomo "wyklucza". Z tego powodu używa się takich bzdurnych określeń jak "wojownik kulturowy", aby zamknąć usta tym, którzy chcieliby świadczyć o prawdzie wiary katolickiej. Tego jednak popierać nie można. Nie może być kompromisu prawdy z fałszem!! Bo tego Bóg NIE CHCE.
JJ
~Jan Jan
27 września 2020, 13:55
@Antoni Szwed. Napisał Pan:''Nie może być kompromisu prawdy z fałszem!! Bo tego Bóg NIE CHCE.'' Zatem proszę odpowiedzieć na pytanie jakie postawiłem Panu pod tematem : https://deon.pl/kosciol/komentarze/kryzys-kaplanskiej-tozsamosci,996482#komentarze .............dotyczące słów List do Hebrajczyków 9 od 22 do 27.
P
Piotr ~
27 września 2020, 16:17
Może Pan podać przykład takiego kompromisu prawdy z fałszem?
AS
~Antoni Szwed
27 września 2020, 22:12
Podałem dwa przykłady. Mało?
AS
~Antoni Szwed
27 września 2020, 22:14
Proszę najpierw zapytać się samego siebie, co Pan chciałby wiedzieć?
P
Piotr ~
28 września 2020, 18:10
Ale przykłady rzeczywiste, a nie teoretyczne. Bo teoretycznie wszystko jest możliwe.
JJ
~Jan Jan
29 września 2020, 08:15
@Antoni Szwed......Nie wiem do kogo Pan zaadresował słowa:''co Pan chciałby wiedzieć?'' Jeśli do mnie to wyraźnie określiłem co chcę wiedzieć a mianowicie jak Pan rozumie słowa z Listu do Hebrajczyków 9 od 22 do 27 wobec pana słów: ''W każdej Mszy Świętej Jezus Chrystus w sposób bezkrwawy ofiaruje się za nas Bogu Ojcu. By ta ofiara doszła do skutku, Pan Jezus potrzebuje kapłana. Gdyby więc kapłanów zabrakło (oby się to nigdy nie stało), to na ziemi ustałaby Ofiara Mszy Świętej, i potężny strumień Bożej łaski zostałby przerwany.'' oraz ''Nie może być kompromisu prawdy z fałszem!! Bo tego Bóg NIE CHCE.'' WIĘC DLACZEGO PAN PRZECZY SŁOWOM Z NT(Hbr 9)
IW
~Ireneusz Warciak
25 września 2020, 12:07
Rozwiązanie jest bardzo proste. Walczcie o natychmiastową, dostępną, niestygmatyzującą i skuteczną pomoc we włączeniu do podstawowych wspólnot życia: rodziny, pracy, szkoły, stowarzyszeń religijnych itd. osób, które z braku tej pomocy są narażone na wrogie wam ideologie. Ileż tu pola do popisu dla heroizmu cnót: wiary, nadziei, miłości, męstwa, roztropności, umiarkowania, sprawiedliwości…
JL
Jerzy Liwski
25 września 2020, 11:24
Pięknie ksiądz pisze, o ewangelicznym podejściu do innych, o szacunku, zrozumieniu, dialogu etc. Tylko jedną grupę ludzi z takiego traktowania ksiądz wyłącza, "wojowników kulturowych". Naucza ksiądz dialogu z ludźmi niewierzącymi, żyjącymi niezgodnie z wartościami chrześcijańskimi, ale do tych ludzi mówi ksiądz wprost, nie jesteś uczniem Jezusa. Nie powie tego ksiądz do aktywisty lgbt, nie powie ksiądz tego do zwolennika aborcji, do żyjących w nieformalnych związkach. Tego im ksiądz nie powie (bo zrozumienie, miłosierdzie etc etc), ale do tych, którzy być może pewnych rzeczy nie rozumieją, niewłaściwie stawiają akcenty, w swym zaangażowaniu ocierają się lub popadają w fanatyzm, tym mówi ksiądz wprost, nie jesteś uczniem Jezusa. Ludziom, którzy w dobrej wierze oddają część swego życia Bogu (tak to rozumieją) - tylko im powie ksiądz, nie jesteś uczniem Jezusa. Nie powie tego ksiądz uczestnikowi parady równości, ale uczestnikowi protestu pod kliniką aborcyjną już tak.
KO
~Kt Oś
25 września 2020, 14:25
Ale aktywiści LGBT ani zwolennicy aborcji w dużej części chyba nawet nie mają zamiaru być "uczniami Jezusa", a niewierzący to już z pewnością takich ambicji nie mają.
JL
Jerzy Liwski
25 września 2020, 17:12
@ Kt Oś. Zwróciłbym uwagę na Pana sformułowanie "w dużej części". Czyli uważa Pan, że jednak część aktywistów lgbt i zwolenników aborcji chce być "uczniami Jezusa". Niech zatem im ksiądz Wit powie wprost "nie jesteście uczniami Chrystusa". Ale tego nie powie, tak jak i deon.pl tego nie powie.
MS
~Marcin Stradowski
25 września 2020, 10:39
"Po owocach ich poznacie". No właśnie. Ilu mamy dziś Janów Chrzcicieli? Niewielu, bo Jan mówił o tym, co nas od Boga oddziela, a dziś taka mowa jest niepopularna i nazywa się dziś takiego świadka "wojownikiem kulturowym". Dlaczego Jan jest tak niepopularny? Bo stawia wymagania i jest praktyczny, bo mówi co jest złem a co jest dobrem. Dziś liczy się tylko miłosierdzie, które jest dobre, ale jak się je odrywa od Prawa Bożego, wtedy staje się zakłamaniem. Oczywiście, że najważniejsza jest miłość, ale czym jest miłość, to św. Paweł jasno określił. "Miłość nie dopuszcza się bezwstydu", to cytat z Hymnu o miłości. Ale ten cytat też nie za bardzo jest wygodny. Nam nie chodzi o bycie wojownikami kulturowymi, ale o to, aby miłość była zgodna z Bożym zamysłem. A co do popularności kościołów protestanckich, to nie chodzi o to, że lepiej ewangelizują. Protestanci na więcej pozwalają. Tam często można to, na co Bóg nie zezwala. Można podziwiać takie sukcesy, tylko ile one mają wspólnego z Prawdą?
KO
~Kt Oś
25 września 2020, 12:06
No dobra, czyli napisał Pan, że "wojownicy" MÓWIĄ otwarcie co jest dobre, co złe i ZABRANIAJĄ działać wbrew prawu Bożemu. To proszę jeszcze napisać co dobrego ROBIĄ, np. jak pomagają bliźnim w potrzebie.
GW
~Gocha Wójcik
26 września 2020, 11:00
Czy janowe wezwanie "prostujcie ścieżki dla Pana" jest mówieniem o tym, czego nie wolno? Jak Pan myśli, dlaczego zepsuty Herod chętnie go słuchał, choć odczuwał wyrzuty sumienia, bo nie wolno mu było mieć żony swego brata? Czy dlatego, że Jan go straszył, czy może właśnie dlatego, że mowa Jana była niezwykła, pociągająca? Odnoszę wrażenie, że jedno zdecydowanie różni wojowników kulturowych od Jana. Bo choć chcą być znakiem sprzeciwu jak Jan, to robią to poprzez działania negatywne, czyli straszą całym złem tego świata. Przez to ich mowa nie pociąga innych ku Bogu i drugiemu człowiekowi, tylko karmi duchowość podszytą lękiem przed karzącym Bogiem - sędzią i (niemalże wszechmocnym) Szatanem czyhającym na każdym kroku.
KP
~katolik pomniejszego płazu
25 września 2020, 10:20
a może jest coraz gorzej z Kościołem (pewnie zaraz przeczytamy, że im gorzej tym lepiej) bo ci tzw wojownicy kulturowi, biblijni ludzie gorący, którym się chce, którym o coś chodzi zostali prze Kościół coraz bardziej otwarty odrzuceni, medialnie okastrowani z nawrócenia, nazwani antytezą uczniów Jezusa, pozbawieni prawa do świętości ?
KO
~Kt Oś
25 września 2020, 12:27
Pisze Pan "wojownicy kulturowi, biblijni ludzie gorący, którym się chce". A co konkretnie tym ludziom chce się robić? Podkreślam ROBIĆ, nie głosić, nie zabraniać, nawet nie modlić się, ale ROBIĆ? Spora część Kościoła (i część polityków) to właśnie tych wojowników "wielbi", np. bp Jędraszewski, o. Rydzyk, część PISu. Niektórzy wojownicy za to odrzucają np. s. Chmielewską, a nie powstrzymuje jej to przed ROBIENIEM dobra. Proszę o odpowiedź.
KP
~katolik pomniejszego płazu
25 września 2020, 17:04
@Kt Oś - chce im się publicznie przyznawać do Chrystusa i bronić Jego Kościoła, wychowywać dzieci w duchu katolickim, organizować rekolekcje, warsztaty, spotkania, akcje modlitewne, wydawać książki, nagrywać programy, ewangelizować w swoim otoczeniu i "robić dobro" na co dzień.
GW
~Gocha Wójcik
26 września 2020, 11:11
Bez urazy, ale to wszystko robi także LGBT. Mają swoje spotkania, wydawnictwa, indokrynują swoje środowiska i rodziny, organizują marsze i inne akcje, przyznają się do swojej orientacji, podejmując ryzyko ostracyzmu społecznego czy pobicia. W dodatku straszą katolikami i Kościołem hierarchicznej. Wszystko w imię wartości, które wyznają. Kwestię dotyczącą namacalnego dobra podniesioną przez @Kt Oś uważam więc za nierozstrzygniętą.
KP
~katolik pomniejszego płazu
28 września 2020, 11:56
@Gocha Wójcik - jeśli przyjąć, że nie jest ważne co robią, ważne, że robią to tak, nie ma żadnej różnicy
KO
~Kt Oś
28 września 2020, 16:45
To ilu niepełnosprawnym pomogły te rekolekcje, akcje modlitewne itp.? Samą modlitwą niepełnosprawnego się nie przewinie.
KP
~katolik pomniejszego płazu
28 września 2020, 19:54
@ Kt Oś - nie mam pojęcia, trzeba by pytać niepełnosprawnych, którzy w nich brali udział. to może proszę powiedzieć ilu przewiniętych niepełnosprawnych potrzebuje modlitwy?
KP
~katolik pomniejszego płazu
28 września 2020, 19:58
@ Gocha Wójcik działacze elgiebete dzielnie podejmujący ryzyko ostracyzmu i pobicia stawiają czoła katolickim wojownikom kulturowym (nie mylić z "prawdziwymi uczniami Jezusa"). koloryzowane: https://www.youtube.com/watch?time_continue=27&v=eE802Qbnkms&feature=emb_logo