Pokaż, jak się spowiadasz...

(fot. freeparking :-| / flickr.com / CC BY 2.0)

Gdy rok temu, uchwałą nr 15/364/2014 z dnia 13 marca 2014 r., Konferencja Episkopatu Polski zatwierdzała nowe brzmienie IV przykazania kościelnego i promulgowała jednolity tekst przykazań kościelnych po ich nowelizacji, zastanowiło mnie, dlaczego w ogłoszonym tekście znalazła się wykładnia tylko dla pierwszego, trzeciego i czwartego przykazania kościelnego. Nie było wykładni między innymi dla drugiego przykazania, które brzmi: "Przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty". Czy rzeczywiście wszystko w tej materii jest jasne? Z moich doświadczeń i obserwacji, zwłaszcza w okresie przed świętami Zmartwychwstania Pańskiego, gdy przy konfesjonałach w całym kraju tworzą się długie kolejki, wynika, że wcale nie jest to sfera oczywistości. Wręcz przeciwnie, zarówno wielu księży, jak i świeckich, osobiście przekonuje się, że sprawa sakramentu pokuty jest sporym problemem, który potrzebuje wyjaśnień i dopowiedzeń. Nie tylko w kwestii tzw. spowiedzi furtkowej.

O. Józef Augustyn SJ, niekwestionowany autorytet w sprawach życia duchowego, w opublikowanym niedawno przez Katolicką Agencję Informacyjną artykule napisał: "Można powiedzieć, iż kapłan najpełniej ‘sprawdza się’ w konfesjonale; tam bowiem intymność ludzka i duchowa penitenta, która zostaje wyznana przed spowiednikiem, spotyka się z intymnością ludzką i duchową spowiednika, która dla penitenta jest zakryta. Jeżeli nawet ksiądz nie wyznaje grzechów przed spowiadającym się, to samym sposobem traktowania penitenta wiele mówi o sobie: o swojej postawie ludzkiej, moralnej i kapłańskiej". O. Augustyn dodaje, że każdy ksiądz spowiada innych tak, jak sam się spowiada, że grzechy penitentów traktuje w taki sposób, w jaki najpierw traktuje swoje własne upadki, że tak głosi miłosierdzie Boga, jak je sam przeżywa. Choć spostrzeżenia te są bezsporne, wcale nie okazują się ewidentne dla wielu ludzi znajdujących po obu stronach kratek konfesjonału.

Myślę, że zwłaszcza w okresach przedświątecznych okazuje się, w jaki sposób znaczna część polskich katolików traktuje sakrament pokuty i pojednania. Jak liczna jest grupa tych, którzy traktują go przede wszystkim w kategoriach nieprzyjemnej formalności, którą trzeba "odfajkować", aby "być w porządku". Wobec kogo? Wobec księdza proboszcza? Wobec Kościoła? Wobec Boga?

DEON.PL POLECA

Od wielu księży słyszałem, że dość często zdarza im się prosić penitenta czy penitentkę, aby spowiadali się częściej, niż tylko raz do roku. Niejednokrotnie reakcją spowiadającego się było wypowiedziane tonem zdziwienia i pouczenia przypomnienie, że przecież przykazanie mówi wyraźnie, iż raz wystarczy. W sytuacji, gdy w kolejce do konfesjonału stoi kilkadziesiąt zniecierpliwionych osób, trudno przeprowadzać indywidualną katechezę na temat sakramentu pokuty. W rezultacie penitent odchodzi rozdrażniony, a spowiednik miewa poczucie klęski. W dodatku istnieje duża szansa, że za rok sytuacja się powtórzy.

O. Jordan Śliwiński OFCap, założyciel Szkoły dla spowiedników, komentując niedawno spore zainteresowanie w niektórych grupach tzw. spowiedzią "furtkową", powiedział, że jest to poważny sygnał dla duszpasterzy, który ujawnia braki w formacji wiernych. Myślę, że w nie mniejszym stopniu niedostatki tej formacji w kwestii sakramentu pokuty i pojednania ujawniają spowiedzi przedświąteczne czy odbywające się w czasie parafialnych rekolekcji. Dojrzali ludzie, spowiadający się wciąż tak, jak to robili, gdy byli małymi dziećmi, albo mechanicznie powtarzający od lat dokładnie tę samą wyliczankę, nie są przy naszych konfesjonałach rzadkością. "Tak w dzieciństwie zostałam nauczona, a nikt potem nie mówił mi, że powinnam się spowiadać inaczej" - powiedziała mi kiedyś kobieta, matka trójki dorosłych dzieci.

Papież Franciszek wyjaśniał kiedyś, że pójście do spowiedzi nie jest udaniem się na sesję tortur. Zwracał też uwagę, aby nie traktować jej jak wizyty w pralni. Podkreślał, że sakrament pokuty i pojednania "jest to spotkanie z Jezusem, z tym Jezusem, który na nas czeka, czeka nas, takimi jakimi jesteśmy".

Podobne słowa bardzo często padają w konfesjonałach w czasie tłumnych spowiedzi przed Bożym Narodzeniem czy Wielkanocą. Ile razy brzmią, jak pusty slogan?

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Pokaż, jak się spowiadasz...
Komentarze (102)
A
andrzej
13 kwietnia 2015, 13:56
Od jakiegoś czasu dostrzegam, iż Bóg pośród wiernych buduje jakby ich nowe zgromadzenie o nieco innej jakości wiary. I być może czynił to od zawsze, a tylko ja jestem spóźniony w dostrzeżeniu tego stanu rzeczy. Tych wybranych wiernych obdarza bardzo wyszukanymi i wyjątkowymi łaskami niczym niegdyś samych Apostołów. Przecież oni (Apostołowie) też się między sobą sporo sprzeczali. To co otrzymywali od Ducha Świętego mogli po swojemu interpretować, jednak Bóg prowadząc ich ku jednemu zgromadzeniu Kościoła Świętych czynił to z zamysłem. Wszak między Pawłem, a innymi powołanymi był stan, który trudno określić nawet sporem. Dlatego widząc jak się niektórzy wierni spierają przychodzi mi refleksja, iż czas kołem się toczy. Znów pojawiają się między wiernymi spory, kłótnie i aż strach pomyśleć co może jeszcze się narodzić. Z jednej strony należy mówić i dzielić się własnymi przeżyciami i doświadczeniami w kontaktach z Bogiem. Z drugiej, dróg powołań z jakich korzysta Bóg jest tak wiele różnych, iż myślę że każdy z nas może mieć nawet inną. Nie ma więc większego sensu, aby się strasznie sprzeczać o detale i próbować sami siebie nawracać, bo jest to zadanie dla samego Boga. My co najwyżej możemy stać się naczyniem, w którym Bóg dokona czegoś dobrego. I tak nie pojmiemy, co On w nas dokonuje i czemu dokładnie to ma służyć w dalszej perspektywie czasu. Pamiętajmy jednak, że Bóg istnieje w wymiarze ponad czasem i w formie Ducha. Dlatego winniśmy dążyć ku pragnieniom własnych dusz, niż ciał, tak aby napełniać się Duchem Boga, aż w końcu kiedyś otrzymamy dar, że ów Duch zapuści w nas swoje korzenie i zamieszka oby po wszystkie czasy. Polecam drogę nocy ciemnej św Jana od Krzyża, gdyż jest to najszybsza droga ku samemu Bogu, którego można oglądać w pełni Chwały; Jego wspaniałe Bóstwo.  Doprawdy słów brak, by opisać cokolwiek co dotyczy Bóstwa samego Boga. Można jedynie powtarzać za samą św Faustyną, która jakże wiernie oddawała prawdę opisując Bóstwo Syna Bożego.
A
andrzej
13 kwietnia 2015, 14:07
c.d. To, że być może część z nas czuje się jakoś wyjątkowi pośród wiernych to skutek jakiegoś daru Boga, za który już teraz powinniśmy Mu być bardzo wdzięczni. Jednak ten dar ma nam tylko uświadomić, że zostaliśmy powołani do życia ku wieczności. Przyjdzie taki czas, że zdziwimy się jak naprawdę od środka wygląda Kościół Chrystusa Pana. Nie możemy pomijać, iż Syn Boga był Chrystusem i takim samym jest Jego Ciało w postaci Kościoła, którego on już uświęcił swoją Ofiarą i będzie wciąż uświęcał poprzez już inne czyny. Jako wybrani mamy wszyscy stanowić jedność i ku tej jedności pociągać jedni drugich, choćby tylko swoim świadectwem. To może wydać się nam czasem zupełnie niemożliwe, jednak z Bogiem nie ma rzeczy niemożliwych. Owszem będziemy natrafiać na opór i niezrozumienie od wielu ludzi, jednak mamy trzymać się naszej drogi wzrastania w Bogu, gdyż takie jest właśnie powołanie w Chrystusie. Z jednej strony posiadamy „ciążące” nam ciało, z drugiej duszę, która dąży ku stanowi Ducha. Stajemy się rozdarci niczym sam Ukrzyżowany. Jest to ten fundamentalny krzyż na którym będą powstawać inne nasze krzyże życia. Jednak ostatecznie one wszystkie kiedyś uformują jeden wielki Krzyż Chrystusowy. Próżno się starać by dostrzec logikę i sens tych poszczególnych krzyży, gdyż one dopiero po spojeniu się w jedną całość nabiorą sensu, który kiedyś pojmiemy. Bądźmy zawsze wierni Bogu i Jego się trzymajmy, bo za naszymi plecami kroczy stado dzikich i głodnych „bestii”, które szukają okazji, aby nas choćby ugryźć, a posiadają ogromny potencjał inteligencji, aby nas wcześniej zwieść z obranej drogi, jakąś formą iluzji. Wierząc w Boga musimy z całą odpowiedzialnością nie lekceważyć strony zła, która też istnieje. A najtrudniejsze czasem jest to nasze NIE, które musimy mówić złu, póki nam życia tutaj (na Ziemi) starczy.
M
Milosc
13 kwietnia 2015, 15:49
Andrzeju, od jakiegoś czasu czytam z uwagą Twoje wpisy, ponieważ raz - zawierają dużo mądrości, a dwa - czuję, że są pisane spokojnym sercem. Pozwól, że podzielę się Tobą swoim rozpoznaniem co do stada dzikich i głodnych "bestii" oraz strony "zła". Kiedyś sama nie potrafiłam pogodzić się z tym, że ono w ogóle mogło istnieć - myśląc, że skoro Bóg jest tak dobry i miłosierny, to jak mógł w ogóle powołać złe moce do istnienia. Dopiero z czasem, gdy "dotarło" do mnie, że jesteśmy Jednością, zrozumiałam, że jesteśmy wszystkim, co Bóg stworzył i jest tworzone. A w związlu z tym, kiedy z całą pokorą zaakceptowałam w sobie istnienie tego wszystkiego, na co się nie godziłam "usłyszeć" wcześniej, zrozumiałam, że wszystko dzieje się dla człowieka. Tak więc jeśli jeszcze jakieś zło widzimy, czujemy, że jest "na zewnątrz" nas, to znaczy, że ono jest nadal wewnątrz nas i dopiero, gdy to rozpoznamy, będziemy w stanie to w sobie uleczyć, a wtedy przestaniemy postrzegać to jako "zło", a jako czynnik naprawczy - narzędzie, które podsuwa nam Bóg, celem uzdrowienia nas samych. Bo tak naprawdę nie ma rzeczy złych ani dobrych - rzeczy po prostu są, a to my mamy tendencję do nadawania im wartości, gdy ich po prostu nie znamy. Stąd mówi się, że człowiek boi się tego, co będzie, boi się nowych sytuacji - bo ich po prostu nie zna. A one są neutralne w istocie. Dlatego warto ufać, że wszystko co się dzieje w naszym życiu - dzieje się przez nas i dla nas. I każde zdarzenie przyjmować z wdzięcznością. Im trudniejsze się wydaje, tym traktuję je jako większe wyzwanie z zaufaniem do Procesu wzrastania w Bogu.
A
Agata
8 kwietnia 2015, 23:12
Do Milosc i TomaszL: czy moglibyście prowadzić te polemiki na polu prywatnym? :) Trochę męczą takie długie, zaledwie między dwoma osobami rozmowy na publicznym forum. Jak świat światem światopoglądy się ścierają, ale nie każdy musi być tego świadkiem. Pozdrawiam. :)
8 kwietnia 2015, 23:30
Agatko, po prostu włącz się czasami do dyskusji. Wierzę, że jesteś w stanie wnieść coś ciekawego. Zapraszam. :)
9 kwietnia 2015, 08:08
Wiem, ze to wkurzające, ale wiele osób ulega obecnie podobnym pokusom, co Miłośc. Stąd warto, aby nim porzucą Kościól zobaczyly jaką niespoójnośc logiczną i jakie to frazesy pisze sie, gdy odrzua sie jedyne pełne i logicznie spójne nauczanie Kościoła.
9 kwietnia 2015, 22:57
Tomaszu ufam, że to pełne i logiczne spójne nauczanie Kościoła pozwoli jego wiernym dostrzec, że żyją na jednej planecie z ludźmi, którzy w równym stopniu, a więc równie logicznie, spójnie i w całej pełni mają prawo do własnego rozeznania. Że ścieżki nie są mniej czy bardziej właściwe od innych ścieżek, a właśnie w równej mierze właściwe im samym. Ufam również, że ktoś teraz wierny pewnym poglądom, zobaczy, że i jego poglądy zmieniały się na przestrzeni czasu i nie raz musiał je weryfikować. Wiem też, że nadejdzie taka chwila, że każdy człowiek będzie w stanie zakwestionować to, w co przyjął wierzyć, na rzecz przypomnienia prawdy o sobie. I będzie to chwila, w której się obudzi. Będzie to przepiękny i niesamowity moment dostąpienia świadomości. Od tego momentu zmienia się wszystko. Modlisz się o to i uciekasz przed tym. Każdy ma swój czas.
10 kwietnia 2015, 06:40
Miłość - na koniec dyskusji - nie pisz, iz coś wiesz, skoro tego nie wiesz. Co najwyzej w coś wierzysz. I po drugie, jedynym momentem, kiedy dostąpisz faktycznej i pełnej swiadomości jest moment śmierci. Inne momenty o któych tak tutaj pisujesz sa ułudą, bo jak widać te twoje momenty świadomości maja być oparte na kwestionowaniu wiary katolickiej.
10 kwietnia 2015, 20:08
Tomaszu, a Ty uwierz, że piszę wyłącznie o sprawach, które poznałam. Piszę do Ciebie, bo zależy mi na tym, byś i Ty wiedział, że Bóg JEST, a nie jedynie w to wierzył. I wiem też, że Bóg zsyła nam same anioły. Uwierzysz? :)
8 kwietnia 2015, 16:42
W kwestii spowiedzi, czyli poznania Boga wązny głos, który dla wielu osób jest kluczowy "Czy jedyny Bóg jakiego znasz to ten, o którym przeczytałeś w historiach innych ludzi? Serio? Wobec tego, to jest właśnie wybiórcze, Tomaszu - zatrzymanie się na Księdze zatrzymuje Cię przed własnym rozpoznaniem. Moim zdaniem trochę szkoda życia, by samemu nie dążyć do prawdy. Ale, co wybierasz - to Twoja droga." To swierdzenie zawiera jedno ziarno prawdy, otóż zatrzymanie sie tylko na Biblii, bez osobistego doznania Boga kieruje nas do wiary formalnej, opartej o nakazy i zakzy Prawa ST i NT. Ale nigdy osobiste poznanie Boga nie prowadzi do odrzucenia choćby przecinka z Biblii. Jeżeli ktoś zaczyna odrzucać słowo, zdania czy rodział Biblii, znaczy iż nie spotkał Boga. Znaczy iz jest oszukiwany.
8 kwietnia 2015, 21:12
Każdy ma swoje rozpoznanie,Tomaszu. Bóg przemawia do każdego w inny sposób, innymi drogami. Do Ciebie poprzez Bilblię, do mnie na różne inne sposoby. Nie odrzucam żadnego, który mnie znajduje. Tobie też mogę radzić nie odrzucać żadnego. Bo wszystko - dosłownie wszystko dzieje się dla każdego z nas. Żadnych przypadków w tym.
8 kwietnia 2015, 23:09
"do mnie na różne inne sposoby." Czy to co usłyszysz jest sprzeczne z Biblią, czy nauczaniem Kościoła?
8 kwietnia 2015, 23:24
Miejscami tak, miejscami nie. W Biblii znajdziesz dużo ciekawej symboliki, w której kluczem jest właściwa interpretacja. To samo tyczy się nauczania Kościoła.
9 kwietnia 2015, 08:05
Skoro podważasz choćby przecinek z Biblii, to Twoja wiara neistety oparta jest na fałszu. I powiedz nam, jakie masz podstawy formalne (wykształcenie, znajomość języków) aby samodzielnie interpretowac Biblię. Bo zakłądam, iz interpretujesze tekst Biblii w oryginale, a Jej symbolikę w odniesieniu do czasów w których rozgrywa sie akcja. A moze to co tutaj piszesz, to tylko zwykła ludzka pycha?
N
non
7 kwietnia 2015, 08:56
No popatrzcie! Po Świętach odwołał deon cenzure dla, Żyłki,księdza  Siepsiaka, Błyszcza czy Stopki i podobnych oraz dla jezuickich szefów deonu! To znowu będzie wolno nie zgadzac się na manipulacje informacjami, dysydenctwo wobec KEP i biskupów, poprawność i postmodernizm deonowy? A może to tylko na chwilę zwolniono cenzure przez błąd techniczny ?
6 kwietnia 2015, 09:48
„Kiedy jako nastolatek spowiadałem się wypytującym mnie o to ze szczegółami księżom z "grzechu" masturbacji - byłem zażenowany. Nie faktem, że się onanizuję - bo przecież robi to każdy chłopak - tylko tym, że mam twierdzić, że tego żałuję. A czego tu żałować? Tej chwili przyjemności? Po co robić z tej sprawy jakiś problem? Krzywdzi to kogoś? Po co młodych ludzi wpędzać wpoczucie winy?” Logika tego świata – nie krzywdzę innego, czego mam żałować, po co robić jakiś problem? W końcu uznałem się za boga i to ja będę decydował co jest dobra, a co złe. Co mi jakiś ksiądz wpędzał w poczucie winy. „Powstrzymanie się zaś od tego aktu prowadzi do nagromadzenia się seksualnej energii i do nieustannego myślenia własnie o tym” Jak byś choć raz przeczytał ze zrozumieniem Biblię, odkryłbyś jak rodzi się grzech. Sam akt masturbacji jest tylko ostatnim akordem wielu wcześniejszych grzechów popełnionych takze w myśli. Masturbacja sama w sobie to tylko żenujące przyznanie się do porażki, do bycia cienkuszem nieumiejącym poradzić sobie z pożądliwościami tak modnie nazywanymi (przez przegranych) energią seksualną. „Grzechem jest tylko to, co przyjmiesz wierzyć, że jest grzechem” To jest perełka. Nie umiesz poradzić sobie z własna grzesznością, to wymyśl sobie nowa filozofie. Wtedy jest (niby) ok, bo już nie odzywa się sumienie. Ale to jest tylko ułuda. Zderzenie z rzeczywistością będzie strasznie bolesne.
M
Milosc
6 kwietnia 2015, 10:42
Tomaszu, mam dla Ciebie pewne intelektualne zadanie. Wyobraź sobie przez moment, że jesteś na świecie tylko Ty sam. Wiesz, że robisz to, co jest dla Ciebie właściwe, co daje Ci radość, sprawia przyjemność, cieszy. Kto decyduje o Twoim poczuciu moralności? Czyż nie Ty sam wg swojego wewnętrznego kompasu? A teraz wyobraź sobie, że jesteś na świecie Ty i jeszcze jedna osoba, która, w czymś innym znajduje radość. I ta osoba mówi Ci "Ja tego nie robię, ja robię coś innego, co sprawia mi radość." Między wami dochodzi do wymiany doświadczeń. Zauważ, nie ma tu oceny - jest wymiana. A teraz wyobraź sobie, że w waszym świecie pojawia się trzecia osoba, która twierdzi, że wie więcej od was. I ta osoba mówi do was: "To co wy robicie jest złe, nie róbcie tego, bo spotka was kara". Kto teraz decyduje o Twoim poczuciu moralności? Czyż nie zaczyna być ono zachwiane? Odniesieniem do człowieka, który "osądza rzeczy" zaczynasz porównywać własne doświadczenie z jego osądem i wpędzasz się w pułapkę. W dodatku, gdy z jakichś względów uznasz tę trzecią osobę za kogoś "więcej wiedzącego od Ciebie", to wpędzisz się w poczucie niższości i sam zaczniesz postrzegać swoje wcześniejsze doświadczenia jako nacechowane jego osądem: złem, grzechem, itp.). Tak rodzi się poczucie winy, grzeszności i strachu przed jakąś karą. Czy potrafisz teraz Tomaszu odpowiedzieć na pytanie kto zadecydował o Twoim poczuciu moralności? Kto narzucił Ci osąd? I kto również nadał Ci poczucie wyższości nad tymi, którzy jeszcze pojawią się w Twoim świecie? "Jestem który Jestem". Rzeczy są jakie są. Takimi życzę Ci je obserwować. Bez osądu.
6 kwietnia 2015, 11:33
Uderz w stół... I kto również nadał Ci poczucie wyższości nad tymi, którzy jeszcze pojawią się w Twoim świecie? Rozumiem, iż głoszenie nauki wynikającej ze Słowa uważasz za poczucie wyższości? Lepiej by pewnie było, gdyby nikt nie głosił Słowa, bo wtedy Twoja filozofia autonomii moralnej każdego człowieka byłaby bezpieczna? Lepiej by było, gdyby każdy sam sobie określał co jest dobre, a co złe. Bo to teraz jest takie modne. Szkoda tylko, iż sama stawiasz granice pisząc coś o tym, iż proste głoszenie Słowa rodzi poczucie winy, grzeszności i strachu przed jakąś karą. Jeżeli uważasz, iż każdy stanowi swoja prywatną moralność, jeśli wiesz, iż nie spotka Cię kara, to jaką karą się przejmujesz.
6 kwietnia 2015, 13:21
Tomaszu wyższość nad innymi przejawia się nie tym, że głosi się naukę (zauważ - ja też to robię), a tym, że osądza się czyny drugiego. Widzisz, na poziomie duchowym nie ma czegoś takiego jak dobre i złe. To pojęcia przyjęte na poziomie relatywnym, gdzie potrzeba odniesienia. Przejmować się karą... a co to jest kara? ;)
6 kwietnia 2015, 14:13
Miłość - czy pierwsze 3 rozdziały Ksiegi Rodzaju są prawdą czy fikcja literacką?
6 kwietnia 2015, 14:23
Pozwól, że powstrzymam się od opinii. Uznaję, że są.
6 kwietnia 2015, 14:30
Uznajesz ze sa prawdą, czy fikcja literacką? To jest ważne pytanie, na które trzeba sobie odpowiedzieć, nim zacznie wogóle sie pisać o Bogu.
6 kwietnia 2015, 14:45
Tomaszu, ja jedynie mogę Ci zaproponować poznać Boga, który jest  wszędzie i we wszystkim. Nie chcę ograniczać Go do tego z Księgi.
6 kwietnia 2015, 20:39
Czyli uwazasz, iz Biblia ogranicza Boga? Czy dla Ciebie Bilia nie jest Objawieniem? Skąd wiesz w takim wypadku, iż Bóg jest, skąd wiesz, iz Bóg jest we wszystkim?
6 kwietnia 2015, 23:23
Objawieniem jest Tomaszu wszystko co widzisz, słyszysz, dotykasz, czujesz. Skąd wiem, że Bóg jest? Stąd, że ja jestem. Skąd wiem, że jest wszystkim? Bo jesteś Ty i Joasia i Magdalena i... wszyscy i wszystkie istoty stworzone.
7 kwietnia 2015, 07:20
"Objawieniem jest Tomaszu wszystko co widzisz, słyszysz, dotykasz, czujesz." Obok nas trwa wojna - widze jej skutki, czy to jest wg Ciebie objawienie? W sobotę widziałem wiele ludzkiego nieszczęscia, głodu, niesprawiedliwosci - czy to jest wg Ciebie objawienie?
M
Milosc
7 kwietnia 2015, 09:03
Objawieniem jest Twoja niezgoda na to, co widzisz w świecie na zewnątrz. Współczujesz ludziom, pragniesz widzieć pokój i harmonię. Pamiętaj, że każdy musi zająć się własnym podwórkiem i najpierw je uporządkować. Każda zmiana dokonuje się wewnątrz.
7 kwietnia 2015, 09:13
"Objawieniem jest Tomaszu wszystko co widzisz, słyszysz, dotykasz, czujesz." "Objawieniem jest Twoja niezgoda na to, co widzisz w świecie na zewnątrz" Coś mi tutaj nie pasuje. Szczególnie, iż aby wyrazić niezgodę musiłabym ocenić to co widzę a wg Ciebie wszystko co widze jest objawieniem. Czyli objawieniem jest niezgoda na objawienie.  Kwintesensja....
M
Milosc
7 kwietnia 2015, 13:02
Wycisz swoje myśli, Tomaszu i zwróć się do swojego wnętrza - tylko tam odnajdziesz spokój. Na razie to wszystko, co mogę Ci zaproponować.
L
life4jezus.blogspot.com
5 kwietnia 2015, 21:48
Spowiedź jest pieknym darem Kościoła. Oczyszcza duszę i umysł. Spowiednik jest tylko narzędziem Bożego miłosierdzia. Jeżeli ma problem ze zrozumieniem i akceptacją penitenta to sam najwyraźniej ma poważne problemy. 
B
Beata
5 kwietnia 2015, 16:59
Jakie to charakterystyczne. Cała dyskusja o spowiedzi sprowadzona do masturbacji. To chyba jaka obsesja! To jedyny i najgorszy grzech na jakim się zajmujecie? To jest chore.
!
!!
6 kwietnia 2015, 04:01
A do tego podpuścił ją ktoś kto nie uznaje tego za grzech. Obsesja.
6 kwietnia 2015, 12:04
Ale masturbacja to swietny przykłąd jak działa "grzech". Po pierwsze, grzeche jest wczęsniej, niz sam fizyczny akt, bo najpierw jest myśl, zgoda na budzenei sie pożądania itd. Po drugie, wielu uważasz, iz masturbacja nie krzywdzi drugiego, wiec nie moze byc zła. Ale to jest kłamstwo grzechu. Po trzecie temat tzw. wolnego seksu jest bożkiem współczesnego człowieka, więc każde złę słowo napisane o tym bożku wywołuje furiacki atak na piszących. Dokładnie tak samo, jak pisanie o złu antykoncepcji, konkubinatów (vide słyyny plakat).
3 kwietnia 2015, 10:49
Myślę, że problemem jest brak wyjaśniania w prostych słowach ludziom o co chodzi z tą spowiedzią. Wbrew pozorom to wcale nie jest takie oczywiste jak i po co się w ogóle spowiadać (zwłaszcza na pewnym etapie życia). Jeśli chodzi o mnie, to zabrakło tego mądrego przejścia ze spowiedzi dziecięcej czyli "zapomniałem paciorka", "byłem zły na mamusię" do spowiedzi dorosłej. Skończyło się to oczywiście coraz dłuższym jej odwlekaniem, aż w końcu całkowitym odstawieniem na wiele lat. Po tym czasie jak próbowałem się nawrócić, to trafiłem na świetnego spowiednika i kierownika duchownego, który wywalił mi pojęcie spowiedzi do góry nogami już przy pierwszym spotkaniu. Kazał mi zacząć od tego, co się wydarzyło dobrego w moim życiu podczas tych lat odejścia od Boga. Mój wyraz twarzy musiał być bezcenny: "ZARAZ! Jak to dobrego? Przecież ja mam się tutaj teraz łajać, padać na twarz i błagać o przebaczenie! W spowiedzi się przecież wyznaje grzechy, a nie patrzy na dobro!". Jak łatwo się domyśleć, po tym pierwszym buncie jak to zrobiłem faktycznie, to teraz wiem, że była to pierwsza świadoma, dorosła i szczera spowiedź w moim życiu. Szkoda, że dopiero przed trzydziestką...
M
mwa
3 kwietnia 2015, 00:08
Dobry artykuł!
M
miś
2 kwietnia 2015, 19:15
maciek88 - muszę cię rozczarować: jnie wszyscy to robią. Podobnie jak nie wszyscy kłamią, kradną, przeklinają. Ja na przykład nie. Najwygodniej miec taką wymówkę: "wszyscy to robią". Troche charakteru by się przydało, czego życzę. Co za facet wyrasta z takiego, który ma podobne alibi?
R
Rewa
2 kwietnia 2015, 23:52
Nie wszyscy to robią po 40 lub, 50 lub 60. Po 15 to normalne i zdrowe ( chociaż nie koszerne). Nikomu krzywdy nie robi wiec w czym problem? Ze Jahwe powiedział inaczej? Powiedział tak, bo chciał, zeby ludzie sie rozmnażali. Teraz jest nas za duzo wiec problem zniknął.
6 kwietnia 2015, 11:56
Skoro uważasz sie za boga, co wie lepiej.... Kazdy grzech zawsze zaczyna sie od pychy.
6 kwietnia 2015, 13:27
Bóg "wie" to, co Ty wiesz i to, o czym Ty nie wiesz. Nie "postrzega" tego w kategorii "lepiej".
6 kwietnia 2015, 14:14
Dokończę zdanie: Skoro uważasz sie za boga, co wie lepiej od Boga. Grzechem pychy sie to zowie.
6 kwietnia 2015, 14:56
Przeczytaj zatem jeszcze raz to co napisałam wyżej. Nie osądzaj, bo i Ty zostaniesz osądzony. ;)
K
Karolina
1 kwietnia 2015, 13:23
Bóg okazał mi wielkie Miłosierdzie i obdarzył fantastycznym i w mojej opinii świętym Spowiednikiem; co nie znaczy, że wszystko jest zawsze cudownie, super, gładko i łatwo, bo nie jest; ale ostatecznie mam poczucie, że trafiłam najlepiej, jak mogłam i bez wątpienia była to Boża Ingerencja (plus mój naprawdę niewielki wysiłek i duża otwartość Kapłana); jeśli chodzi o samą Spowiedź Świętą... to nie jest łatwy temat i to nie jest łatwy Sakrament. Cudowny, ale nie łatwy. Myślę, że zdarza się wiele zaniedbań ze strony spowiedników i ogólnie kapłanów (bardzo rzadko np. na rekolekcjach słyszałam w ogóle o kimś takim jak spowiednik/kierownik duchowy), ale - moim zdaniem tylko - nie jest tak najgorzej, przynajmniej ja nie mam wielu przykrych doświadczeń... Natomiast sporo osób rzeczywiście nie rozumie przestrzeni tego Sakramentu, po części nie ze swojej winy, ale po części ze swojej... W każdym razie - każdemu serdecznie życzę łaski dostzreżenia piękna tego Sakramentu!!
1 kwietnia 2015, 13:22
Kiedy jako nastolatek spowiadałem się wypytującym mnie o to ze szczegółami księżom z "grzechu" masturbacji - byłem zażenowany. Nie faktem, że się onanizuję - bo przecież robi to każdy chłopak - tylko tym, że mam twierdzić, że tego żałuję. A czego tu żałować? Tej chwili przyjemności? Po co robić z tej sprawy jakiś problem? Krzywdzi to kogoś? Po co młodych ludzi wpędzać wpoczucie winy? Bez ipsacji każdy myślałby tylko o seksie. A tak - może jeszcze o kilku innych sprawach. Toż to fizjologia. Opowieści, że ciało to dom Ducha Świętego jakoś mnie nie przekonują. Gdyby ów dom był zły - taki, jak jest - nie byłby cielesny. A jest cielesny. Dajmy spokój sprawom zupenie nieważny, Skupmy się na stosunku do innych ludzi, na czynieniu komuś zła - a nie na zabawie.
6
687
1 kwietnia 2015, 14:42
Onanizm jest grzechem opisanym w Starym Testamencie ale .... masturbacja wcale nie !
M
ministrant
1 kwietnia 2015, 21:45
Nie każdy młody chłopak to robi !
M
Magdalena
2 kwietnia 2015, 09:09
Spowiedź to nasze stanowisko przed Bogiem w kwestii naszej wolności…  Skoro grzech jest dla Ciebie atrakcyjny i nie masz zamiaru z nim zerwać, to się z niego nie spowiadaj…
T
tomi04
2 kwietnia 2015, 13:05
Chlopie nie bede sie rozwodzil nad detalami. Masturbacja to grzech, zrywa wiez z Bogiem. Co to znaczy ze zrywa wiez z Bogiem? Prosty przyklad, chcesz zdazyc na autobus a wyszedles za pozno, mowisz Panie Boze pomozesz, no i autobus przyjezdza np 2 min pozniej. Oczywiscie jak cie Pan Bog wyslucha, nie musi. A jak zerwiesz wiez, to male, bardzo male szanse ze zostaniesz wysluchany.
M
Milosc
2 kwietnia 2015, 21:54
Skoro już mowa o wolności, to są ludzie, którzy mają swoją wiedzę, którą sobie przypomnieli, a mianowicie taką, że w ogóle nie trzeba spowiadać się w obecności osób pośrednich. Każdy w ciszy swojego serca wie dokładnie, co mu ciąży i co postanawia zmienić. Bez obawy, że Bóg go nie rozumie i przez to potępi. Postać księdza pośrednika to wymysł ludzi, by trzymać ich w ryzach bojaźni przed Bogiem. A Bóg jest dobry i miłosierny - to Miłość, Spokój i Harmonia. :)
V
VB
2 kwietnia 2015, 21:58
Nie daj sie Maciek, racja po twojej stronie. To sa starotestamentowe bzdety. Nic takiego, o ile wiem , nie ma w NT. Nikogo to nie krzywdzi wiec co za problem. I nie księdza interes przy spowiedzi.
B
bratek
2 kwietnia 2015, 22:18
Zastanawiam się o Twoje relacje z rówieśnikami? Czy są szczere? Czy jesteś świadkiem Miłoścu Chrystusa? Czy potrafisz sobie odmówić przyjemności, na rzecz większego dobra? Co przynosi ci przyjemność i uczucie spełnienia? Czy tylko masturbacja? Bo jeżeli tylko ona jest dla ciebie wyznacznikiem szczęścia i przyjemności to poważny problem. Poszukaj w sobie przestrzeni w której mógłbyś się realizować na rzecz innych. Masturbacja jest AUTOEROTYZMEM, czyli taką egoistyczną formą zaspakajania. Prawdą jest że nasze ciało jest świątynią Ducha Świętego, czyli niech ono służy i słucha Ducha Świętego i idzie za Jego natchnieniami. Grzech nieczystości jest hołdem złożonym złemu duchowi. Jeżeli kapłan pyta ile razy zgrzeszyłeś, to nie oznacza, że jest ciekawski tylko ocenia wagę grzechu i stopień zagrożenia. CZy jest to sporadyczny przypadek, czy nałóg i czym spowodowany. Cóż rzeczywiście jest to przypadłość młodego wieku, ale to nie oznacza, że  tak ma być. Ćwicz ducha. Jeżeli się poddasz, przegrasz kawał swojego życia, a szkoda, bo życie to wielka przygoda!!! I jeszcze jedno, zachęcam do obserwowania swojego ciała, zachowania, co i kiedy mnie pobudza. Jest to ważne przy chęci zerwania z grzechem, świadomy wojownik - wygrana bitwa, dobrzy przyjaciele - wygrana wojna, Jezus Chrystus - wolność!!! Wybór należy do Ciebie - bo masz wolną wolę, a z Chrystusem -SILNĄ. Nie słyszano, aby Jezus, kiedy ktoś go prosił z wiarą o uzdrowienie, odpowiedział: "to ponad moje siły", albo "nie bo cię nie lubię"- do dzieła chłopie i nie jęcz już że nie żałujesz - prawie każdy grzech na początku jest przyjemny - a później "kac" albo nałóg. A tak na marginesie, autoerotyzm jest grzechem przeciwko drugiemu człowiekowi, ponieważ zaniedbujesz relacje i więzi. Rozwijasz przy tym aspołeczną postawę,jeżeli będziesz grzązł dalej, to później zaczniesz już tylko kręcić się wokół siebie.
M
Magdalena
2 kwietnia 2015, 22:32
…a w obliczu śmierci, przypomną sobie wiedzę, którą zapomnieli, a mianowicie taką, że potrzeba im czym prędzej księdza spowiednika…
A
Anna
2 kwietnia 2015, 23:14
Maciek, niestety pewnych rzeczy młodzi ludzie nie są w stanie dostrzec. Dopiero po czasie zdają sobie sprawę jakie głupstwa popełniają. Masturbacja jest grzechem i należy się z niej spowiadać i tego nie zmienimy, niezależnie od tego czy sami się z tym zgadzamy czy nie. Nie można spowiadać się z wybranych grzechów, które sami sklasyfikujemy jako warte spowiadania się. Niektóre grzechy popełniamy z przyjemnością, tak samo jak ludzie jedzą fast foody, bo im smakują, a z czasem odbija się to na ich zdrowiu. Ale przecież jedząc hamburgera z maka nikomu nie wyrządzamy krzywdy, prawda? Tutaj chodzi o pracę nad samym sobą, a nie szukanie wymówek dookoła typu "masturbacją jest zabawą, nie czynię nikomu zła". Istnieje duże prawdopodobieństwo, że osoba która się masturbuje wpadnie w nałóg i/lub trudno będzie jej w przyszłości utrzymywać prawidłowe relacje z drugą osobą w sferze intymnej. Nie traktujmy swojego ciała przedmiotowo tylko starajmy się żyć w czystości dla swojej drugiej połówki. Jeżeli będziemy sami siebie traktować przedmiotowo, to drugiej osobie wyrządzimy taką samą krzywdę.
D
Damian
3 kwietnia 2015, 00:22
https://www.youtube.com/watch?v=F3LPtOjDZus
3 kwietnia 2015, 04:31
Owszem. Ci, którzy nie zaufali Bogu wystarczająco.
M
Magdalena
3 kwietnia 2015, 08:00
… albo przestali być ateistami.
3 kwietnia 2015, 09:24
W każdym przypadku po prostu czegoś się obawiają.
M
Magdalena
3 kwietnia 2015, 11:01
...z tego wniosek, że Ty jesteś pewna, że jesteś nieśmiertelna…
3 kwietnia 2015, 11:44
Maciek. Jako ktoś, kto większość życia się zmaga z grzechem masturbacji i dopiero od niedawna (po rozpocząciu prawdziwego nawrócenia) zaczął z tym walkę na serio, zapytam Cie tylko o jedno. Co czujesz zaraz po tej "chwili przyjemności"? Mam na myśli ten moment, przed którym znowu Ci się zachce. Nie wiem tego, ale zapewne miłe to nie jest. Po 16 latach jest to uczucie totalnego upodlenia połączonego z niesmakiem (takim gorzkim ściskiem w gardle). Nikt z ludzi Cie nie przekona, że masturbacja jest zła żadnymi argumentami. Mnie też nikt nie był w stanie przekonać. Tylko przed Jezusem możesz stanąć w prawdzie i tylko On Ci może pokazać czemu masturbacja jest zła. Nie czekaj tyle lat co ja, nie warto.
3 kwietnia 2015, 13:10
Dusza jest nieśmiertelna.
Z
z
3 kwietnia 2015, 13:52
1. Racja nie jest najwyższym dobrem. Jest nią Miłość 2. Poczytaj o skutkach masturbacji, nałogowych seksoholikach, problemach w nawiązywaniu relacji, małżeństwie - oczywiście wszystko Ci wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść   3. "Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego" (1 Kor 6,9-10)
3 kwietnia 2015, 14:13
O Miłości mowa to jestem ;) Piękny jest Twój pierwszy punkt. Dodałabym jeszcze Spokój. Zabawne jednak wydało mi się Twoje zestawienie skutków np. masturbacji i... małżeństwa :) Spokojnie - wiem, że chodziło o problemy w małżeństwie, ale przyznaj jedna literka i czyni dowcipną różnicę, czyż nie? Pozdrawiam :)
M
Magdalena
3 kwietnia 2015, 15:47
Dusza ludzka jest nieśmiertelna…
S
She
3 kwietnia 2015, 15:55
To jest św Paweł, który rownież kazał kobiecie milczeć w Kosciele. Jako kobieta nigdy nie miałam do niego zaufania. 
3 kwietnia 2015, 20:52
ALe dlaczego ta chwila przyjemności (bez jakichkolwiek konsekwencji) miałaby przeszkadzać Bogu? Gdyby przeszkadzała, Bóg nie stworzyłby takiej potrzeby. Występującej u wszystkich. Powstrzymanie się zaś od tego aktu prowadzi do nagromadzenia się seksualnej energii i do nieustannego myślenia własnie o tym. - Jakiś nonsens. Grzech to jest to, co innych krzywdzi - a nie takie tam faramuszki.
M
Magdalena
4 kwietnia 2015, 10:40
Grzech krzywdzi przede wszystkim Ciebie, bo oddala Cię od Boga i Jego łaski…Pan Bóg chce abyś był szczęśliwy…, gdybyś uważał, że jesteś szczęśliwy nie maskowałbyś braku miłości...
A
Anna
4 kwietnia 2015, 16:23
To, że innych nie krzywdzisz w niczym Ciebie nie usprawiedliwia. Krzywdzisz samego siebie, ale tego nie dostrzegasz.
4 kwietnia 2015, 20:13
Maciek88, ta ani żadna inna chwila nie przeszkadza Bogu. :) Jak zawsze - słuchaj swojego wewnętrznego głosu, a nie opinii innych.  Radosnych Świąt! :)
4 kwietnia 2015, 20:22
No widzisz - a jednak udało nam się znaleźć wspólny język... :)
M
Magdalena
4 kwietnia 2015, 22:54
Skoro podoba Ci się grzech, to jesteś rzecznikiem Piekła, nie Nieba …
M
Magdalena
4 kwietnia 2015, 23:00
… Dusza ludzka jest nieśmiertelna …ludzka, czyli wolna od przywiązania do grzechu.
4 kwietnia 2015, 23:11
Grzechem jest tylko to, co przyjmiesz wierzyć, że jest grzechem. Czyż nie zadziwiające jest to, że jedynie widzisz go w innych? ;)
4 kwietnia 2015, 23:30
Każda dusza Magdaleno jest nieśmiertelna - tak, jak Bóg jest nieśmiertelny. Nie tylko ta jest nieśmiertelna, którą konkretnie Ty uznasz za grzeszną czy taką. ;)
M
Magdalena
4 kwietnia 2015, 23:32
…i znowu kłamiesz.
M
Magdalena
4 kwietnia 2015, 23:57
…skoro jesteś przekonana, że każda dusza jest nieśmiertelna, to powinno Cię interesować, co się będzie z nią działo przez całą wieczność…
5 kwietnia 2015, 08:33
Wieczność jest zawsze. TERAZ. Życzę Ci pogody ducha, Magdaleno. :)
M
Magdalena
5 kwietnia 2015, 10:05
Dopóki żyjesz możesz dokonać wyboru, potem już nie …
5 kwietnia 2015, 15:44
Ostatecznie zawsze dokonujemy wyboru.
M
Magdalena
5 kwietnia 2015, 21:11
…ale nie każdy wybór skutkuje Bożym błogosławieństwem.
6 kwietnia 2015, 00:58
Nie po to Bóg obdarzył człowieka wolną wolą, by nie błogosławić jego wyborów. Wolna wola już sama w sobie jest Jego błogosławieństwem wolności. Uwierzyłaś w iluzję potępienia, a zastanowiłaś się nad pytaniem czy to Bóg karze za grzechy czy ludzie? Kiedy wierzysz w Bożą dobroć, wiesz, że On nigdy od nikogo się nie odwraca. Każdy Twój wybór jest Jego błogosławieństwem. Ty możesz wybrać czynić rzeczy, które same uznasz za błogosławione. Niech przynoszą Ci one pokój i radość.
M
Magdalena
6 kwietnia 2015, 11:19
Odbierasz wolną wolę Panu Bogu… bycia Sprawiedliwym Sędzią i hojnym Ojcem…
7 kwietnia 2015, 07:47
"Każdy Twój wybór jest Jego błogosławieństwem. Ty możesz wybrać czynić rzeczy, które same uznasz za błogosławione." Poważnie? Czy zabicie człowieka (bo mi zagraża) jest wg. Ciebie błogosławione? A kradzież (bo nie chce mi sie pracować, a doskwiera mi głod nowego samochodu) jest też wg Ciebie błogoslawiona? A zabijanie siebie (papierosy, narkotyki, wódka, obzarstwo) też są wg Ciebie błogosławione? Zauważ, iż pisząc że każdy wybór jest błogoslawiony, to powyższe mieszczą sie w definicji kazdy.
M
Milosc
7 kwietnia 2015, 09:17
Nie, Magdaleno. Bóg nigdy nie robi tego, na co Ty nie wyrazisz zgody. Twoja wola jest Jego wolą. Jeśli Ty wiesz, że Bóg jest Sędzią Sprawiedliwym i hojnym Ojcem, to takim On dla Ciebie jest. Zawsze zgodnie z Twoją wolą.
7 kwietnia 2015, 09:25
"Twoja wola jest Jego wolą. Jeśli Ty wiesz, że Bóg jest Sędzią Sprawiedliwym i hojnym Ojcem, to takim On dla Ciebie jest. Zawsze zgodnie z Twoją wolą." Czy modliwa Ojcze nasz w takim razie kłamie?
M
Milosc
7 kwietnia 2015, 09:29
Pierwszy przypadek - wie, że zrobiłbyś to ze strachu o swoje życie. Drugi przypadek - wie, że uległeś iluzji niedoboru, iluzji braku stworzonej w zmaterializowanym świecie. Trzeci przypadek - wie, że wołasz o pomoc, wie, co tym manifestujesz. W każdym przypadku to, co uznasz za błogosławieństwo dla siebie, Bóg też błogosławi. Zawsze możesz uznać coś innego za błogosławieństwo i też będzie to błogosławiony przez Niego wybór. On zawsze daje Ci wolność wyboru, ale to Ty decydujesz w jakim stopniu stworzony jesteś na Jego obraz i podobieństwo.
M
Magdalena
7 kwietnia 2015, 09:32
Nie robisz postępów …
7 kwietnia 2015, 09:45
Skoro wg. Ciebie wszystko czego dotykam,widzę i czuję jest objawieniem, to te iluzje niedobrego (a wiec jednak jest i zło) są takze w Twojej logice objawieniem. Zabicie człowieka bo mi zagraza wcale nie musi byc podyktowane strachem, ale tez zimna kalkulacja i wolnym wyborem. Kradzież nie wynika z iluzji, lecz z wolnego wyboru jeżdzenia samochodem bez zapracowania na niego. Najlepsze, iz bycie w szponach nałogów to jest świadome wołąnei o pomoc? I jeżli uznaję wszystkie te przypadki za błogosłaione dla mnie, to uważasz, iz Bóg tez tak uważa. Uważa za błogosławione to ze kradnę, zabijam i jestem niewolnime nałogów? Więc jezeli moje dziecko będzie to wszystko co powyżej robiło, to mam iśc drogą twojego boga i dziecku błogosławić. Bo ono uznało, iz to co robi jest błogosławione. Wolność wyboru nie oznacza, iz każdy wybór jest dobry i błogosławiony. 
M
Milosc
7 kwietnia 2015, 15:22
Przeanalizujmy: Ojcze nasz, któryś jest w niebie: Ludzkie poczucie oddzielenia od boskości - Bóg w Niebie, ludzie na Ziemi. Człowiek sam wybrał poczuć, że oddzielił się od Boga i... święć się imię Twoje, przyjdź Królestwo Twoje, teraz pragnie się z Nim na nowo połączyć. bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. Gdy już porzucisz iluzję oddzielenia (o to się tu modlisz) i uznasz, że jesteś Jednym z Bogiem, zrozumiesz jako: Twoja wola jest moją wolą = moja wola jest Twoją wolą. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. Chleb w modlitwie do Boga to pokarm dla ducha. Dzięki niemu odzyskujemy świadomość naszej Jedności z Bogiem. I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Dość osobliwe odwrócenie relacji: zrób Boże tak, jak my robimy. Ma to jednak trochę inny sens, gdy patrzysz z perspektywy Jedności z Bogiem. Kiedy przebaczamy sobie (Bóg jest w nas), to jednocześnie przebaczamy bliźniemu (w nim również jest Bóg). Czy Bóg miałby przebaczać samemu sobie? Nie. Bóg wie, co czyni i dlaczego to czyni. I nie wódź nas na pokuszenie, To nadal prośba do Boga? ale nas zbaw ode złego. Chrystus przypomniał ludziom, że są już zbawieni. Jak widzisz, chcąc wypełniać wolę Bożą, pewni ludzie stworzyli jej wyobrażenie. I to wyobrażenie następni traktują jakby było Bogiem. Wierni więc modlą się do przyjętego przez siebie czyjegoś wyobrażenia Boga. To wyobrażenie podane zostało przez "autorytety", tj. tzw. świętych. Ludzie godząc się na to, sami umniejszają swojej godności dzieci Bożych. Przestali widzieć swoją świętość na równi z innymi świętymi, a tym samym wyparli myśl, że Bóg kontaktuje się z każdym człowiekiem. Więc ja mówię dzisiaj, Tomaszu, że Bóg mieszka w Tobie i tylko Ty wiesz, w jaki sposób On do Ciebie przemawia. Czy chcesz uwierzyć moim słowom czy wybierzesz iluzję oddzielenia i dalej będziesz się modlił, by się zjednoczyć? To zawsze Twój wybór jak długo i co wybierasz. Ja podpowiadam.
7 kwietnia 2015, 15:46
Ja zajmuję się swoimi. Ty zajmujesz się swoimi. Bez porównań, bo prowadzą na manowce, szczególnie, że brak tutaj odniesienia.
7 kwietnia 2015, 15:59
Tomaszu, rozumiem, że pewne rzeczy nie mieszczą się w głowie, ale moim zdaniem próbując postrzegać w pewien sposób działania innych, jedynie sobie komplikujesz. Skoro Bóg dał człowiekowi wolną wolę, to wiedział co robi. Skoro jednak nie przekonuje Cię wizja Boga nieomylnego, a bardziej przemawia do Twojej wyobraźni wizja Boga niezadowolonego ze swojego stworzenia, to proponuję takie zadanie.  Podaj proszę jeden przykład, w którym Ty zrobiłeś coś, co myślisz, że Bóg by tego nie pobłogosławił.
M
Magdalena
8 kwietnia 2015, 07:57
Tylko Prawda od Boga wyzwala, ale dopóki Mu nie zaufasz jej nie poznasz i nie będziesz wolna...
8 kwietnia 2015, 08:11
Po pierwsze nie ma czegoś takiego jak wizja Boga. Co najwyżej jest budowanie sobie wlasnego boga. Co czynisz nieustannie. Człowiek ma wolną wolę, może czynić cokolwiek.  Co czyni Bóg i czego oczekuje od człowieka jest napisane np. w przypowieści o synu marnotrawnym. Czy Ojciec z tej przypowieści błogosławił synowi, któy odszedl. Owszem tak, ale dopiero kiedy wrócił skruszony. Wcześniej cierpliwie czekał. Czy Bóg moze być niezadowlony ze swego stworzenia - masz odpowiedź na pierwszych kartach Biblii. Problem w tym, iż budując sobie boga, bardzo wybiórczo siegasz do Objawienia, zastepując Je jakimś własnym bełkotem. To jest przejwa braku akceptacji całego Boga, potrzeby tłumaczenia sobie Bog, czyli de facto budowy własnego prywatnego bożka. Jestem pewie (pewnośćią na bazie Bibili) iz Bóg nie błogoslwi, kiedy czyni sie zło (czyli kiedy sie grzeszy). Czeka, daje szanse powrotu (jak Ojciec z przypowieści). Ale nie błogoslawi. Przykłądy wyżje, któe tak skrzetnie omijasz opisujac je wieloma usprawiedliwieniami (wołąnei o pomoc, iluzja etc) pokazują, jak błednie rozumiesz Boga. Błednie, bo odrzucasz Jego Słowo.
8 kwietnia 2015, 08:35
Aleksandro (kryjąca sie pod pseudo Miłość) - jedno z Bogiem może będziesz stanowić, ale dopiero po paruzji. Obecnie jesteś (jak i my wszyscy) rozdzieleni od Boga.  To jest początkiem tej modlitwy.  Co ważniejsze, kazdy świadomie wypowiadając słowa bądź wola Twoja uznaje Boga jako swego Pana. I dokładnie każdy modlacy pragnie, aby jego wola była zgodna z wolą Boga. Ale to nie oznacza żadnej rowności. Bo sa sytuacje (i to częste), kiedy człowiek nie postępuje zgodnie z wolą Boga, tylko swoją. Postępuje wtedy wbrew woli Boga.  Prośba o chleb dotyczy spraw materialnych i wynika wprosta z zdań zawartych kilka wersow wcześnij niż modlitwa Ojcze nasz. i na koniec  Piszesz o stworzeniu sobie jakiegoś wyobrażenia. A Ty co czynisz?  Tworzysz sobie jakieś wyobrazenia, nie mające nawet odniesienia w Biblii, często wrecz przecistawiasz sie Jej Słowu. Czemu tak usilnie uciekasz?
M
Milosc
8 kwietnia 2015, 15:29
"... ale dopiero po paruzji?" Co wg Ciebie musiałby dzisiaj zrobić Chrystus, żebyś uwierzył, że On to On? "Obecnie jesteś (jak i my wszyscy) rozdzieleni od Boga." Iluzja, w którą uwierzyłeś i z której pragnął wyrwać Cię Chrystus. W  żaden sposób nie czuję się rozdzielona od Boga. Wręcz przeciwnie - jestem całkowicie świadoma tego, że jestem z Nim Jednym. I Ty też jesteś, Tomaszu, tylko jeszcze nie jesteś tego świadomy... Jesteś stworzony na podobieństwo Boga i masz dar wolnej woli. Bóg zawsze wie, co robi i dlaczego to robi. A Ty, Tomaszu? Po co Bóg miałby stawiać Ci warunki i potem bezradnie patrzeć jak się miotasz? Tak niewiele Jego Potęgi dostrzegasz? Naprawdę czujesz, że Bóg pragnie potępić swoje Dzieło, jeśli Ty sam tego dla siebie nie pragniesz? Doceń Jego Dzieło i doceń siebie Tomaszu. Bądź Jego obrazem, który jest zapisany w Twojej duszy, a nie w historiach innych ludzi. To wszystko, co możesz zrobić dla siebie. Chyba, że w symbolicznym chlebie wybierzesz widzieć jedynie pokarm dla ciała. To zawsze jest Twój wybór i Twój czas. Ja mogę jedynie uszanować Twój wybór. Czemu tak usilnie uciekasz - to pytanie zatem skieruję do Ciebie.
M
Milosc
8 kwietnia 2015, 15:30
A gdzie jest Bóg, Magdaleno?
M
Milosc
8 kwietnia 2015, 15:40
Bóg niczego nie oczekuje. Czy jedyny Bóg jakiego znasz to ten, o którym przeczytałeś w historiach innych ludzi? Serio? Wobec tego, to jest właśnie wybiórcze, Tomaszu - zatrzymanie się na Księdze zatrzymuje Cię przed własnym rozpoznaniem. Moim zdaniem trochę szkoda życia, by samemu nie dążyć do prawdy. Ale, co wybierasz - to Twoja droga.
M
Magdalena
8 kwietnia 2015, 23:48
Na początku było Słowo…
9 kwietnia 2015, 00:41
"A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas."
R
R-Point
1 kwietnia 2015, 10:31
Ja w sumie nie byłem u spowiedzi od 2009 r. A i tamta spowiedź była chyba pierwszą od czasu bierzmowania (2002 ?, ale ten czas zapieprza...). Na wyboistej drodze mego żałosnego żywota trochę rzeczy doświadczyłem. Zrobiłem też rzeczy złe i niedobre przede wszystkim samemu sobie, ale innym pewnie też się dostało. Żałuje tego bardzo, ale pewne rzeczy się nie zmienią. Sam nie wiem iść do spowiedzi czy nie iść? W sumie jestem raczej agnostykiem, ale lubię Kościół i księży (chodze na Msze, choć w sumie nie wiem do końca po co, ale mi się podobają). Może po prostu pójdę do księdza i powiem, że nie przychodzę do spowiedzi (nie chcę robić hucpy) tylko żeby powiedzieć co i jak? Myślicie, że to dobry pomysł?
K
Karolina
1 kwietnia 2015, 13:26
Jak najbardziej idź, jeśli czujesz potrzebę. Bardzo dobry pomysł, żeby szczerze powiedzieć księdzu, jak wygląda Twoja sytuacja. Powinien to zrozumieć, a nawet się ucieszyć. Może we dwóch łatwiej też "ogarniecie" temat i dojdziecie do jakiś pomysłów, co dalej?
R
R-Point
1 kwietnia 2015, 18:00
Tobie też dziękuję Karolino. Masz pewnie rację. Tylko żeby jeszcze znaleźć jakiegoś wyrozumiałego i cierpliwego kapłana :) co by mnie wysłuchał. A mam co opowiadać. Tyle tylko, że [patrz niżej komentarz do joanny.b :)] może dla niektórych to moje sceptyczne podejście odstręczać. Sam nie wiem... Ale chyba spróbuję. Może coś mi się rozświetli. Jestem strasznie pogubiony i nie wiem co ze sobą zrobić. Miotam się tak od jednej ściany do drugiej. Za długo to już trwa :(. Grunt żeby znaleźć jakiegoś dobrego kapłana, bo tylko on to zrozumie - mam już baaardzo negatywne doświadczenia z psychologami. Może jestem niesprawiedliwy, ale dla mnie psychologia to jedna wielka bujda. Byłem nawet na terapii w zamkniętej grupie i uważam, że to jakaś masakra. Nic mi nie pomogło, a jeszcze pogorszyło stan wewnętrzny. Nie mówiąc o podejściu terapeutek. Szkoda gadać. W każdym razie. Zostaje transcendencja :)?
T
tomi04
2 kwietnia 2015, 12:45
Pana Boga zrozumiec sie nie da, ale bardzo pomocne jest Go dowiadczyc. Takie doswiadczenie Boga nie gwarantuje beztroskiego zycia, ani tego ze nie bedziesz sie odbijal od sciany do sciany. Jednak kiedy wszystko sie wali takie doswiadczenie Pana Boga, potrafi jakos trzymac czlowieka w pionie. Ja bym na twoim miejscu poprostu poprosil Pana Boga, zeby ci sie pozwolil doswiadczyc. Przezyj dobrze te Swieta. Wyraz taka prosbe Panu Bogu, ze chcesz dobrze przezyc te Swieta, a dalej zdaj juz sie na Niego. Mam nadzieje ze cie wyslucha. Postaram sie tez westchnac za toba do Ojca, moze mnie uslyszy. Wszystkiego dobrego.
M
Monika
2 kwietnia 2015, 22:45
Też długo byłam z dala od Kościoła ale wróciłam i nie żałuję. Jeśli chodzi o księdza to nie musisz na wstepie iść do spowiedzi tylko umów się na rozmowę-chociaż teraz to może być trudne bo oni zabiegani. Ale poszukaj odpowiedniego księdza,nie idź do pierwszego lepszego bo nie wiesz na kogo trafisz. W każdej niemal parafii sa jakieś wspólnoty-idź do księdza,który opiekuje się wspólnotą,oni mają inne podejście. Wiem co pisze :) Teraz tuż przed świętami w konfesjonale nie porozmawiasz,oni uz sa strasznie zmęczeni,ale jelsii chcesz to idź do spowiedzi i spróbuj się umówić na rozmowę. Taka rozmowa może ci wiele dać.A jeśli chodzi o psychologów to tez nie mam dobrych doświadczeń a pustkę w sercu i smutek najlepiej wyleczy Jezus,nie da rady go psychologiem zastapić, też wiem co pisze bo z własnego doświadczenia :) a z ksiedzem jak porozmawiasz to popros o kierownictwo duchowe,jeśli masz wątpliwości to taki kapłan cie poprowadzi i podpowie co robić. Spróbuj :)