Polityka tak, partyjniactwo nie

Konrad Sawicki

Bp Antoni Dydycz swym słynnym kazaniem wygłoszonym na Jasnej Górze wywołał sporą burzę. Jedni składają na niego doniesienia do prokuratury, inni ganią za politykowanie z ambony, a jeszcze inni chwalą za odwagę i trafność postulatu o rozwiązanie Sejmu. Drohiczyński hierarcha nieświadomie wpisał się w trwającą już od dawna dyskusję, jaka odbywa się pod hasłem: czy Kościół powinien zajmować się polityką?

Wszystko naturalnie będzie zależało od tego, jak zdefiniujemy politykę. Jako dążenie do realizacji idei dobra (Platon) lub do osiągnięcia szczęścia (Arystoteles)? Jako rozumne dążenie do realizacji dobra wspólnego? Czy też może jako sztukę zdobywania, zachowywania i umacniania władzy (N. Machiavelli)? Uczniowie tego ostatniego z pewnością zapragną całkowitego odsunięcia Kościoła od polityki lub ewentualnie zechcą brutalnie wykorzystać go do własnych partyjnych celów.

Kościół bez wątpienia winien trzymać się z dala od polityki pojętej jako zdobywanie i umacnianie władzy, a jednocześnie ma prawo zajmować się polityką - pojętą jako pracę na rzecz wspólnego dobra. A w obszarach dotykających sfer wiary i moralności ciąży na nim obowiązek zabierania głosu w debacie publicznej. Tyle w kwestii generaliów. Dużo trudniejsze jest jednak ustalenie szczegółowych zasad. Kto i co w imieniu Kościoła powinien mówić bądź pisać, w jakiej formie i w jakim miejscu? Tego nadal się uczymy.

Wracając do bp. Dydycza, czy miał on prawo wyrazić swoją negatywną opinię na temat Sejmu? Miał. Ale czy dokładnie takich słów o rozwiązaniu Sejmu oczekiwali od niego uczestnicy XXX Pielgrzymki Ludzi Pracy? Nie sądzę. Zresztą sam hierarcha chyba to rozumie, bo w oficjalnym tekście przygotowanego wcześniej wystąpienia tych zdań akurat nie ma. Jest za to krytyczna ocena jakości stanowionego nowego prawa i opinia, że Sejm w tym względzie nie potrafi kontrolować rządu.

DEON.PL POLECA

Krytycy biskupa zarzucają mu, że w ten sposób wpisał się w narrację konkretnej partii, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście zganić należałoby takiego dostojnika Kościoła, który wygłaszałby jakąś opinię nie ze względu na dobro wiernych, ale w interesie jakiejkolwiek partii. Byłoby to ewidentne partyjniactwo. Ale co w sytuacji, gdy akurat osobiste zdanie biskupa, wypływające z faktycznej troski o dobro wspólne, jest zbieżne ze stanowiskiem jednej z partii politycznych? Czy z tego powodu - by nie identyfikować się z jedną partią - powinien on milczeć? Taka teza byłaby kontrowersyjna i prowadziła w efekcie do absurdów. Natomiast kwestią smaku oraz wyczucia dobra wiernych jest to, gdzie takie słowa padną: czy w prasowym wywiadzie czy też z ambony.

Biskupa Dydycza najwidoczniej trochę poniosły emocje, bo odbiegł od spisanego tekstu kazania i powiedział kilka zdań na "żywca", pośród nich właśnie jedno o potrzebie rozwiązania Sejmu. Wyszło może nieco niefortunnie i nieadekwatnie do pielgrzymkowej homilii, ale nie wyciągajmy z tego zbyt daleko idących wniosków, że biskupi nie powinni mieszać się do polityki. Tak samo jak ma do tego prawo kard. Kazimierz Nycz czy kard. Stanisław Dziwisz, podobnie mają prawo abp Józef Michalik i bp Antoni Dydycz.

Wszystkich obowiązuje jednak ta sama zasada: polityka tak, partyjnictwo nie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polityka tak, partyjniactwo nie
Komentarze (14)
C
chcący
12 lutego 2013, 09:03
Owszem. Dobry artykuł. Prtyjniactwo to nie tyle popieranie jakiejś partii, co uznanie tego poparcia za cel sam w sobie. Bo sam autor wspomniał, zę akurat linia jakiejś partii mozę byćnajblizsza Nauce KOśćioła. KOśćiół może zajmowaćsię polityką, jako władzą, bo żebywspólnie żyć w sposób zgodny, up[orządkowany potrzeba władzy. Pytanie brzmi: Jak KOściół możę sięodnosićdo włądzy. W nim samym przecież też jest ziemska włądza, bo bez niej by se każdy swój kośćiół założył. A państwo takie jak POlska? Tu KOśćiół mozę według mnie przekonywaćpolityków do tego, by kierowali się NaukąChrystusa w swych działaniach. T osię nazywa Intronizacja. Kościół może
W
Wiko
28 września 2012, 22:24
Widzę, że połowa komentujących nie potrafu czytac ze zrzumieniem. Przecież autor tu zgadza się, że księża i biskupi mogą zajmowac się polityką, podaje tylko jak pojętą polityka i uprasza o wyczucie. Po co więc te biadające komentarze?
K
konsekwencje
28 września 2012, 14:35
czy Kościół powinien zajmować się polityką? oto co się dzieje, kiedy przestał się zajmować /Kościół wierny Jezusowi Chrystusowi/ pt. "Polska to nienormalność " "Era rządów Tuska będzie wpisana w karty historii, jako czas zdrady, podłości i zgnilizny sumień władzy, a nic tego nie będzie w stanie zmienić. Smoleńsk, to nowy tatuaż Tuska, będzie on z dnia na dzień wżerał się głębiej pod skórę tego zdrajcy. Będzie wiedział, on polski premier, co znaczy z ojczyzny zrobić chlew dla swoich i jakie są tego konsekwencje. Będzie czuł ten oddech smoleńskich dusz, które będą go w nocy napadać, one nie zasną, dopóki sprawiedliwość nie zajeśnieje, one będą czuwać". TO PRZYKŁAD KIEDY POLITYKA ODBIEGA OD RELIGII, ODDZIELONA dwom panom służy .... KOŚCIÓŁ TO PRZECIEŻ LUDZIE, LUDZIE, LUDZIE Kiedy Bóg staje się tylko sprawa prywatną, tylko w środku w kosciele, polityka staje sie domem publicznym....  
M
MarcinKaczmarczyk
28 września 2012, 11:24
Najlepszym przykładem mieszania się polityki z religią będzie jutrzejszy dzień i marsz w Warszawie. Po co? Komu to jest potrzebne (oprócz o. Rydzyka)? Modlę się tylko o to aby nie doszło do niepotrzebnych ekscesów, bo wtedy dopiero posypią się gromy na kościół. Wszyscy zwolennicy wyprowadzenia religii ze szkół, zdejmowania krzyży, zalegalizowania aborcji i eutanazji będą mieli podane na tacy argumenty. Podobno człowiek mądry najpierw myśli potem robi. W tym przypadku mam wrażenie, ze pomylono kolejność.
D
Dx4
28 września 2012, 10:51
@Dx4 - z twojej wypowiedzi wynika, że księża i biskupi powinni zachowywać się jak politycy. To dość kontrowersyjna teza. Jednak do czegoś innego są powołani. Christifideles Laici jak sama nazwa wskazuje skierowana jest do laikatu a nie do duchownych, więc nie masz prawa tego odnosić do nich. @Paulus - masz rację w sprawie adhortacji, moje uogólnienie było chybione. Nie zgadzam się jednak z tym, że biskupi powinni zachowywać się jak politycy, tego w mojej wypowiedzi nie było. Politycy zachowują się skandalicznie, a nie tego oczekujemy od biskupów. Z drugiej strony należy mieć świadomość, że każde działanie publiczne ma swój wymiar polityczny. Nawoływanie zatem do unikania polityki równie dobrze można sprowadzić do żądania wycofania się z życia publicznego. Są i były kraje gdzie to udało się skutecznie wdrożyć - chrześcijanie spotykali się w katakumbach... Czy naprawdę Polska ma być takim krajem? Czy Kościól w ramach poprawności politycznej powinien akceptować aborcje, w tym związane z technologią in vitro, hormonalne techniki przerywania ciąży, związki jednopłciowe? Anglikanie się ugięli i teraz mają poważny problem. Należy mieć świadomość, że polityka i wiara wzajemnie mają na siebie wpływ. Przykład odsieczy wiedeńskiej w 1683 roku jest dla współczesnej Europy szczególnie aktualny. Obrona wiary może zatem bezpośrednio wiązać się z obroną tożsamości narodowej.
28 września 2012, 08:55
A co zrobić jeśli opinie danej partii są zbieżne z opinią dobra wspólnego głoszonego przez KK ? W Polsce póki co nie ma takiej partii, a poza tym ksiądz mimo wszystko powinien zdać sie na inteligencję wiernych.
M
MarcinKaczmarczyk
28 września 2012, 07:30
Kościół nie powinien łączyć się z polityką pod jakimkolwiek względem. To dwa różne światy a mieszanie się ich nigdy nie przyniosło i nie przyniesie nic dobrego.
X
xxL
28 września 2012, 01:25
A co zrobić jeśli opinie danej partii są zbieżne z opinią dobra wspólnego głoszonego przez KK ? Jest oczywiste, że obecny sejm należy rozwiązać i to nie dlatego, że tak mówi PiS, ale dlatego, że obiektywnie nie realizuje on dobra wspólnego i stał się tej realizacji zaprzeczeniem w sankcjonowaniu dobra wąskiej grupy ludzi związanych z partią władzy ! Nie mówić prawdy tylko dlatego, że głosi ją także jakaś partia jest niedorzecznością i oczywistym zakłamaniem !
P
Paulus
27 września 2012, 20:59
 @Dx4 - z twojej wypowiedzi wynika, że księża i biskupi powinni zachowywać się jak politycy. To dość kontrowersyjna teza. Jednak do czegoś innego są powołani. Christifideles Laici jak sama nazwa wskazuje skierowana jest do laikatu a nie do duchownych, więc nie masz prawa tego odnosić do nich. 
D
Dx4
27 września 2012, 20:35
@Dx4. Może przeczytać artukuł uważnie i bez uprzedzeń? Wtedy da się zrozumieć sam artykuł jak i jego tezę... @faflu: A czy Ty uważnie i bez uprzedzeń przeczytałeś moją wypowiedź? Skoro używasz słowa, które pojawiło się w mojej wypowiedzi, to napisz nam jaka jest teza tego arytukułu, który skomentowałem? Napiszę dobitniej, JPII w adhortacji Christifideles Laici, wzywa katolików do aktywnego uczestnictwa w życiu społeczenym i politycznym. Nie ma tam wykluczenia dla duchownych i biskupów. Gdy damy się nabić w butelkę przez wojujących z wartościami chrześcijańskimi i oddzielimi ludzi kościoła od państwa i polityki, to będzie można wprowadzić w życie każde świństwo: aborcję, eugenikę, eutanazję, wszelkie zboczenia i dewiacje. A wtedy nabici w butelkę, gdy będą starsi to będą obawiali się wizyt w szpitalu, bo np dla służby zdrowia taniej jest popełnić jakiś "błąd w procedurze medycznej", ze skutkiem śmiertelnym dla pacjenta niż kontynuować kosztowną terapię. Proponuję poczytać co się dzieje w tym względzie np w Holandii. To że w ławach poselskich pojawili się w takich ilościach ludzie, których jedyną kwalifikacją jest to, że publicznie manifestują swoje  prefrencje płciowe, jest skutkiem tego, że skutecznie oddzielano Kościół od państwa. Chociaż nikomo nie przeszkadza to, że np. ks Roman Kotliński jest obecnie posłem z partii Palikota...
W
Wiko
27 września 2012, 14:34
niestety jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach i nie zawsze wiadomo jak się zachować, co i gdzie mówić. Fakt - dużo zależy od kwestii smaku duchownego i czyje dobro ma na względzie: wiernych czy swoje lub swojej ulubionej partii
27 września 2012, 14:14
To dość smutne, że tak proste rzeczy trzeba jeszcze przypominać po ponad 2 tys. latach istnienia Kościoła.
MF
Michał Faflik
27 września 2012, 14:00
@Dx4. Może przeczytać artukuł uważnie i bez uprzedzeń? Wtedy da się zrozumieć sam artykuł jak i jego tezę...
D
Dx4
27 września 2012, 13:54
Nie rozumiem tezy artykułu. W PRL państwo zwalczało kościół i jednym z używanych argumentów było wtedy rozdzielenie państwa od Kościoła. Hmmm, jeśli Kościół tworzą ludzie to dochodzimy do ciekawego absurdu. Przed 1940 rokiem biskupi i duchowni brali aktywny udział w życiu społeczno-politycznym i było to oczywiste. W domenie publicznej gwarancją posiadania minimum kompetencji moralno-etycznych była deklaracja wyznania. Osoby które nie posiadały kręgosłupa moralnego nie mogły liczyc na szersze poparcie społeczne. Minęło 20 lat od rzekomego upadku PRL, a dla wielu naszych rodaków nie jest oczywiste to, czy założenia i aksojmaty wdrażane przy pomocy czterograniastych sowieckich bagnetów dalej obowiązują, czy też należy je kwestionować...