Pożarów nie gasi się benzyną

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Alexander Grey / Unsplash

Środowiska LGBT od wielu lat zabiegają o różnorakie przywileje, domagają się legalizacji ich związków itp. Nierzadko robią to w sposób nachalny. Spotykają się oczywiście z krytyką, niezrozumieniem, nietolerancją. A być może krzykliwe happeningi i parady dałoby się zastąpić po prostu merytoryczną dyskusją?

Prokuratura w Częstochowie zajmie się sprawą obrazu Matki Bożej z tęczową aureolą, którą niesiono w czasie częstochowskiego Marszu Równości. Zawiadomienie dotyczące obrazy uczuć religijnych trafiło właśnie do tamtejszych śledczych. To kolejna taka sprawa w Częstochowie. Raz ta sama prokuratura umarza postępowanie, bo nie zauważa znamion przestępstwa (2019). Innym razem (2023) kieruje do sądu akt oskarżenia, a ten wyrokiem nakazowym skazuje osobę, która niosła podobny obraz (podczas marszu w 2022), na pięć miesięcy ograniczenia wolności i wykonywanie w tym czasie prac społecznych. Ukarana nie zgadza się z decyzją sądu, wiec w październiku ruszy normalny proces.

Bodaj najsłynniejszą sprawą dotyczącą obrazu była ta z roku 2019 z Płocka, gdy tamtejsi aktywiści rozwiesili nocą w okolicach jednego z kościołów plakaty i naklejki z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej z tęczową aureolą. Sprawą zajęła się prokuratura i sąd. W 2021 uniewinnił oskarżone. Uznał, że ich działania nie wypełniły znamion czynu zabronionego i podkreślił, że symbol tęczy nie może sam w sobie zostać uznany za obrażający, a protest oskarżonych służyć miał wsparciu osób nieheteronormatywnych w walce o równouprawnienie. Zdanie to podzielił potem także Sąd Okręgowy. On także nie dopatrzył się w działaniu aktywistek obrazy uczuć religijnych.

DEON.PL POLECA

Linia orzecznicza w tych sprawach wydaje się być zatem jasna i trudno spodziewać się, że ten najnowszy przypadek skończy się inaczej. Niby z orzeczeniami sądów nie powinno się dyskutować, a jednak w działaniach aktywistów trudno nie dopatrywać się złośliwości. Ich plakat nie ma - jak tłumaczą - uderzać w ludzi, ma zwrócić uwagę na problem nietolerancji. Ale uderza w święty wizerunek. W boski aspekt Kościoła. A przecież szacunek wobec uczuć religijnych wynika nie z przekonań religijnych, ale z czysto humanistycznego szacunku wobec drugiego człowieka. Skoro coś jest dla niego ważne i święte, to to uszanuję, choć dla mnie być nie musi. Gdy mowa o tolerancji, chyba warto też czasem przypomnieć, że osoby wierzące, katolicy również zasługują na szacunek i tolerancję. I nie ma powodu, dla którego zawsze mają przymykać oko na szarganie ich świętości, oburzać się zaś wyłącznie, gdy bezcześci się symbole innych religii. Rozumiałbym oburzenie Żydów czy Muzułmanów, gdyby ktoś bawił się ich symbolami. I oczekuję zrozumienia, gdy ktoś narusza symbole święte dla polskich katolików.

Niemniej cała sprawa ma też drugie dno. W Polsce, zwłaszcza w przestrzeni medialnej, publicystycznej, debacie publicznej istnieje dość wyraźny podwójny standard, wrażliwość na naruszenie chronionych wolności religijnej chrześcijan. Jak łatwo i zdecydowanie używa się określenia "mowa nienawiści", jak rozciągane są definicje tolerancji czy dyskryminacji, gdy mowa jest o mniejszościach seksualnych. Z jaką furią piętnuje się pojedyncze incydenty związane z Kościołem, takich jak "pastwienie się nad kukłą Judasza" czy palenie książek przez mało rozgarniętego księdza. Te sprawy były przedstawiane jako w najwyższym stopniu bulwersujące, wymagające stanowczej reakcji i potępienia. Na drugim biegunie pojawiała się tymczasem niezakłócona wolność przekonań czy artystycznego wyrazu, kiedy na warsztacie artystów pojawiały się symbole religijne chrześcijan.

Jakieś trzy lata temu aktywiści LGBT pod osłoną nocy zawiesili tęczowe flagi na warszawskich pomnikach. Jedna z nich pojawiła się na figurze Chrystusa, który spogląda na Trakt Królewski sprzed bazyliki św. Krzyża. Kard. Kazimierz Nycz oświadczył, że profanacja "spowodowała ból ludzi wierzących", zaapelował o szacunek dla ich uczuć religijnych. - Zaprzestańmy stosowania aktów wandalizmu i przekraczania granic w debacie publicznej - poprosił.

Premier zaś zareagował tak: "Tego rodzaju akty wandalizmu, jakie obserwowaliśmy wczoraj w Warszawie, nie prowadzą do niczego dobrego i mają jeden cel - jeszcze bardziej podzielić społeczeństwo. Nie pozwolę na to!". I bach. Następnego dnia w pobliżu siedziby Kampanii Przeciw Homofobii zawisły banery "pokazujące fakty o środowisku LGBT". I tak za każdym razem. Akcja powoduje reakcję. Za każdym razem.

Co będzie dalej? Jacyś aktywiści zdecydują się być może na wdrapanie się na figurę Chrystusa w Świebodzinie i zawieszenie mu na szyi tęczowego szalika, a jakiś hierarcha znów powie z ambony o "tęczowej zarazie". Kolejne miasto ogłosi się strefą wolną od LGBT, a któryś minister stwierdzi, że cała Polska powinna takową strefą być. I tak będziemy się ganiać i próbować, kto mocniejszy, kto komu bardziej zalezie za skórę.

Środowiska LGBT od wielu lat zabiegają o różnorakie przywileje, domagają się legalizacji ich związków itp. Nierzadko robią to w sposób nachalny. Spotykają się oczywiście z krytyką, niezrozumieniem, nietolerancją. A być może krzykliwe happeningi i parady dałoby się zastąpić po prostu merytoryczną dyskusją?

Kościół naucza, że osobom o skłonnościach homoseksualnych należy się szacunek. Kwestia ich miejsca we wspólnocie Kościoła i odpowiedź na ich oczekiwania była poważnie dyskutowana na synodzie o rodzinie. Papież Franciszek mówi: "Kim ja jestem, by ich oceniać?". To wszystko dość opornie przebija się do polskiego społeczeństwa i trzeba o tym głośno mówić. Podkreślać, że Matka Boska jest nie tylko matką tych hetero, ale też homo. Ale trzeba zadawać sobie pytanie czy takie akcje, do których wykorzystuje się otaczane przez wieki wielkim szacunkiem święte wizerunki, nie przynoszą skutków odwrotnych od zamierzonych? Czy nie powodują tego, że agresja i niechęć do osób LGBT+ w społeczeństwie wzrasta? Czy nie jest to polityczne paliwo dla różnych partii?

Nieustająco ktoś podpala nasz dom. Raz z jednaj, raz z drugiej strony. Strażacy nie garną się do gaszenia i raz po raz ktoś wlewa w ogień kolejny kanister paliwa. Temperatura rośnie. Kto pierwszy pójdzie po rozum do głowy i zrozumie, że pożarów nie gasi się benzyną?

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pożarów nie gasi się benzyną
Komentarze (6)
TT
Tin Tinael
9 września 2023, 10:12
Różnie można patrzeć i różni są ludzie,z obu stron barykady.Ta tęczowa aureola jest o tyle "denerwująca"dla niektórych,że może się wiązać z rzeczywistym atakiem na jakąś kobietę przez niezrównoważoną osobę homoseksualną bo przecież matka kocha wszystkie dzieci(czyli brakiem tolerancji dla osoby heteroseksualnej i wymaganie czy wymuszanie od niej "okazania"miłości nieheteronormatywnej).To się widocznie zdarza i stąd jest opór i wspominanie o szacunku.Czy ma miejsce odwrotna sytuacja i zmuszane są osoby homoseksualne do kontaktów z płcią przeciwną,tego nie wiem.
WG
~Witold Gedymin
8 września 2023, 22:49
"Ogromny ból spowodowała profanacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, która miała miejsce w Płocku w nocy z 26 na 27 kwietnia. Ta profanacja napełnia bólem i niepokojem Polki i Polaków, dla których Jasnogórska Ikona jest świętością – czytamy w komunikacie rzecznika KEP ks. Pawła Rytel-Andrianika." "Policjanci weszli do mieszkania kobiety w Warszawie o szóstej rano. Zarekwirowali jej telefon, komputery i płyty. 52-latkę przewieźli do Płocka, gdzie 2 tygodnie temu miała rozwieszać plakaty z przerobionym wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Kobieta nie przyznała się do winy. Została zwolniona do domu po wielu godzinach." A parę dni później - "Księża w Woli Gułowskiej (...) dnia 3 maja, po świętowaniu Dnia Strażaka, odprawiali mszę świętą o godzinie 16.00 pijani. Jeden z księży w trakcie picia z kielicha zwymiotował na ołtarz.
AT
Alex Tae
8 września 2023, 21:05
Nie potrafię sobie wyobrazić Jezusa zgłaszającego do sądu „obrazę uczuć religijnych” (ad katolicy), tak samo nie potrafię sobie Go wyobrazić milczącego kiedy ktoś próbuje umniejszać randze tego czym jest aborcja (ad strajk kobiet), albo zuchwale promuje wyuzdanie (ad LGBT). To że są ludzie przeciwni chrześcijaństwu – jest w nie wpisane. To, że ludzie mają słabości do różnych, często destrukcyjnych rzeczy, tym bardziej nie jest powodem żeby ich głaskać po ramieniu.
PR
~Ppp Rrr
8 września 2023, 14:09
Myli Pan kolejność. "Niekulturalne" zachowania ludzi LGBT czy "Strajku Kobiet" są WYNIKIEM braku zrozumienia dla spokojnie podawanych wyjaśnień, które były wcześniej. Skoro druga strona przez wiele lat nie chciała słuchać ani rozumieć - w końcu dostała besztanie. W wtedy był płacz! A wystarczyło słuchać przedtem. A jak komuś tęcza przeszkadza, niezależnie od liczby pasków, to on sam ma problem i sam na własny koszt powinien go rozwiązywać. Pozdrawiam.
MW
~Maciej Wylężek
9 września 2023, 16:24
Tęcza mi nie przeszkadza, ale mam obowiązek dbać o braci i siostry, żeby nie szli na zatracenie. Jeżeli mam to w nosie, to znaczy, że przykazanie miłości bliźniego nic dla mnie nie znaczy. A co do kolejności, to warto zwrócić uwagę, że to tamta strona od początku nachalnie dążyła do zdeprawowania młodego pokolenia. I nie obchodzi ich nic, że łamią tym młodym ludziom życie. w końcu chodzi o to, żeby interesowali się tylko jednym - doznaniami cielesnymi. Wtedy najłatwiej nimi rządzić. Czyja w tym inspiracja?
WG
~Winicjusz Gość
8 września 2023, 12:02
Autor ma rację tylko częściowo. Jakoś nie zauważa zaburzonych proporcji we wzajemnych "akcjach zaczepnych". Chodzi zawsze o całokształt wydarzeń, więc do działań anty-LGBT należy doliczyć publiczną wypowiedź ministra Czarnka, jakoby osoby LGBT "nie były równe ludziom normalnym", albo "to nie ludzie, to ideologia" naszego prezydenta. Osobiście zdarzyło mi się też kiedyś jechać w mieście za samochodem, który przez megafon nadawał, że homoseksualiści to pedofile, dla mnie - męża i ojca dzieciom, było to po prostu obrzydliwe. Z drugiej strony, wychowanie w duchu tolerancji i szacunku dla drugiego człowieka, jakie praktykujemy w naszym domu zaskutkowało tym, że dzieciaki tak samo bronią osób niebinarnych jak katechetów w szkole. Bo przecież "pani/siostra jest bardzo miła i my ją bardzo lubimy" ;) No i dobrze, w ten sposób bardziej się żyje Ewangelią. Pozdrawiam!