Prawda słów, prawda wydarzeń
Żyjemy w świecie bardzo szybkich zmian. Wydarzenia następują jedno po drugim w tempie niespotykanym dotąd. Łatwość przesyłu informacji dodatkowo potęguje wrażenie bycia nimi ‘przytłoczonym’. I obojętne czy jest to telewizja, radio czy jeszcze bardziej internet. Nic się nie zatrzymuje, znika wypychane przez kolejne, istotne i niecierpiące zwłoki newsy.
Nie mamy zbyt wielu dobrych narzędzi, żeby zapanować nad tym żywiołem. Nasze mózgi nie są przygotowane, aby przyjąć i ‘przetrawić’ taki ogrom bodźców. Dodatkowo wtłaczani jesteśmy w jakieś przedziwne, czyjeś schematy myślowe, które zamiast cokolwiek wyjaśniać, jeszcze bardzie gmatwają całą rzeczywistość, sprawiając wrażenie, że mówimy jakimiś kompletnie innymi językami. Nadawane jest ‘nowe rozumienie’ słowom i wydarzeniom – specjalnie daję to w cudzysłowie, bo nie o lepsze zrozumienie treści tu chodzi, ale o próbę ‘wdrukowania’ w nasze umysły jakichś znaczeń, których tam po prostu nie ma. I jeszcze wszędobylska ‘poprawność’: co można zrobić, co można powiedzieć, jak można się zachować? I dlaczego kontekst religijny jest tak mocno sekowany?
Dzisiaj chcę skomentować dwa z pozoru niemające nic wspólnego ze sobą wydarzenia: medialną burzę wokół kilku słów gorliwego nastolatka, św. Dominika Savio i finał tenisowego US Open w Nowym Jorku, a dokładniej czy 19-letnia Coco Gauff modliła się po zwycięstwie czy tylko „wchłaniała wrażenia chwili”, jak by chcieli komentatorzy.
Zacznijmy od św. Dominika i jego słów: „wolę raczej umrzeć niż zgrzeszyć”. Wypowiadający je w połowie XIX wieku, 12-letni wtedy Dominik Savio, pełen młodzieńczej gorliwości i zapału, mówił o swoich pragnieniach. Nie w głowie było mu to, co dzisiaj pokrętnie mu się imputuje. Sama chęć ‘odebrania sobie życia’ była dla niego nie do pomyślenia, bo to byłoby grzechem śmiertelnym. Był młodym człowiekiem, o wielkich pragnieniach, który chciał żyć.
To, że dzisiejsi komentatorzy widzą w tym zachętę do ‘samobójstwa’ świadczy, że to oni mają problem z właściwym rozumieniem tych słów, a na dodatek to w ich głowach są takie pokrętne tłumaczenia pragnień świętego nastolatka. Z pewnością nie chodzi tutaj o słowa św. Dominika. On sam się broni swoją postawą, swoim życiem, swoją gorliwością. Przez dziesięciolecia był inspiracją dla wielu szlachetnych nastolatków, którzy choć młodzi wiekiem, osiągali wyżyny życia duchowego i świętości. Jeśli ktoś próbuje z kłamliwie interpretowanego cytatu wyciągać tak pokrętne wnioski, znaczy, że ma w tym jakiś inny ‘cel’.
Tydzień temu kończył się w Nowym Jorku wielkoszlemowy tenisowy turniej US Open. Mieliśmy wielkie nadzieje w związku z występem Igi Świątek, ale ostatecznie uległa ona J. Ostapenko. Cały turniej wygrała 19-letnia, czarnoskóra amerykanka, Coco Gauff. Pomimo młodego wieku, pokazała się już z dobrej strony na wielu zawodach i jest nadzieją amerykańskiego tenisa po latach dominacji Sereny Williams. Znana jest też z tego, że wielokrotnie, w otwarty sposób mówiła o swojej wierze i Bogu. Kiedy po zwycięstwie, była przy swojej ławce, uklękła, zanurzyła twarz w dłonie i…
Widzowie nie mieli wątpliwości, że się modliła. Bez ostentacji, bez obnoszenia się, po prostu chwila dziękczynienia. Komentatorzy nie byli jednak w stanie tego tak nazwać i sformułować, pisząc potem w komentarzu, że „wchłaniała wrażenia chwili”. Inni skomentowali to jednoznacznie: „ona nie ‘chłonęła wszystkich wrażeń’ w tym momencie. Po prostu się modliła”. A inny użytkownik mediów społecznościowych napisał: „mam pewną sugestię dla dziennikarzy na całym świecie, zarówno sportowych, jak i informacyjnych: publiczne przyznanie, że ludzie się modlą, jest w porządku. Nie ma nic złego w modlitwie; nie urazisz nikogo, opisując fakty takie, jakie są.”
Z jednej strony pokrętne tłumaczenie i próba narzucania jakichś ‘kosmicznych interpretacji’ do tego, co było, jest i powinno pozostać spokojne. Z drugiej strony wszechobecna ‘poprawność’ wymuszająca na nas sztuczne tłumaczenia, kiedy chodzi o sferę religijno-duchową. Nie dajmy się jednak ‘zwariować’. Przywróćmy znaczenie zwyczajnym słowom bez manipulacji nimi i opisujmy rzeczy poprawnie (tzn. prawdziwie), bez przepuszczania ich przez filtr naszej ‘poprawności’.
Skomentuj artykuł