Prawo a cnota

(fot. PAP/Paweł Supernak)

Mamy już turbatio, czyli zaburzenia społeczne. Boimy się eskalacji przemocy. Ten strach (na szczęście) skłania do refleksji

Już od dawna widać, że w protestach ulicznych nie chodzi tylko o aborcję. A jednak iskrą dla nich były zmiany w prawie i to, jak je wprowadzono. Dlatego warto przypomnieć sobie „klasyczną” naukę o stanowieniu prawa cywilnego.

DEON.PL POLECA

Tomasz z Akwinu (autorytet nad autorytetami teologicznymi) napisał na temat zbyt wysokich wymagań w prawie karnym: „Prawo ludzkie podprowadza ku cnotliwemu życiu, ale nie natychmiast, tylko stopniowo. Dlatego nie wymaga od tłumu niedoskonałych, aby, od razu, jak cnotliwi, powstrzymali się od wszelkiego zła. Gdyby tak zrobiono, to ci słabsi, nie znosząc napięcia rygorów, popadliby w jeszcze większe zło. (…) A więc, gdy wlewa się młode wino do starych bukłaków, to znaczy, gdy nakłada się wymogi życia doskonałego na ludzi niewyrobionych, to wtedy bukłaki pękają i wino wycieka, czyli w konsekwencji nakazy prawa są lekceważone i z tej pogardy ludzie popadają w jeszcze większe zło” (S. Th., Ia-IIae, q. 96, a. 2, ad 2).

O. Wojciech Giertych, dominikanin i teolog Domu Papieskiego w Rzymie, komentując te słowa, zauważa: „Niepokoi mnie ta polska nieumiejętność rozróżniania pomiędzy oceną moralną czynów a reakcją na nie prawa karnego. To są dwie różne sprawy. Nauka św. Tomasza, przytoczona przez św. Jana Pawła II w Evangelium vitae jest zupełnie nieznana! Akwinata wyjaśnił, że aby można było wprowadzić penalizację złych czynów, potrzebne są trzy warunki. Po pierwsze, karze się jedynie grzechy przeciwne sprawiedliwości, a nie innym cnotom. Po drugie, w społeczeństwie musi być poparcie dla danej penalizacji. I po trzecie, wprowadzenie jej nie może doprowadzić do turbatio, do zaburzeń społecznych. Pierwszy moment jest sprawą scientia – teoretycznej wiedzy etycznej, ale dwa pozostałe odnoszą się do ars – sztuki politycznego działania. Ocena nastrojów społecznych nie jest jednoznaczna i ustawodawcy mogą być różnego zdania, szukając funkcjonalnych kompromisów”.

Mamy już turbatio, czyli zaburzenia społeczne. Boimy się eskalacji przemocy. Ten strach (na szczęście) skłania do refleksji. Nawet w obozie władzy zaczynają mówić o czymś, co już dawno postulowali niektórzy księża (za co potem zamykano im usta). Mianowicie poparcie społeczne można obecnie znaleźć dla zakazu zabijania nienarodzonych z nieodwracalnymi uszkodzeniami, ale rokujących przeżycie. Natomiast penalizacja tzw. eutanazji prenatalnej, czyli aborcji nienarodzonych w stanie terminalnym (umierają w męczarniach), jest podobnie postrzegana w społeczeństwie jak karanie za „zwykłą” eutanazję. Stąd wrzucanie do jednego worka (paragrafu) chorych i umierających prowadzi do lekceważenia prawa. Jak widać.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prawo a cnota
Komentarze (7)
JS
~Jakub S.
4 listopada 2020, 11:28
Polecam ojcu lekturę polemiki dra Pawła Milcarka z o. Giertychem. http://christianitas.org/m/news/nieporozumienia-ojca-giertycha/
Danuta Hejduk
1 listopada 2020, 16:43
Pierwszy raz o czymś takim słyszę, że aborcja to eutanazja. Aborcja jest zabójstwem i to okrutnym, zabija dziecko i pośrednio matkę. Stosowanie jednak uporczywej terapii wobec dziecka, które wykazuje wiele wad w organizmie, jest brakiem człowieczeństwa wobec dziecka i matki rodziny. Moje dziecko urodziło się z wadą, ślepo zakończony przełyk bez połączenia z żołądkiem. W sposób naturalny maleństwo zmarło by śmiercią głodową. Jednak lekarze wykonali operację poprzez otworzenie klatki piersiowej, co u takiego maleństwa wywołało zapalenie płuc i śmierć z powodu powikłań. W mojej ocenie nie było to potrzebne cierpienie dziecka i rodziców. Odnoszę wrażenie że żyjemy wydawałoby się w czasach rozwiniętej medycyny ale niestety medycyna to nie wszystko, bo zatraciliśmy człowieczeństwo. Niemal wszystko poddajemy eksperymentom zapominając o ludzkich uczuciach. Wyniszczamy się, chcemy mieć odpowiedzi i przewidywania, staliśmy się pyszni. A Bóg jak widać nas zaskakuje.
AM
~Andrzej Mackiewicz
1 listopada 2020, 13:59
Z komentarzem: ALE teraz (!) nie idzie tylko o aborcję ... Także, m.in. o styl sprawowania władzy (niestety nie służby) przez rząd, o styl sprawowania władzy (niestety nie posługi) przez biskupów. STĄD (takie a nie inne) GWIAZDKI "poparcia" a tak naprawdę - oceny ...
KC
Krzysztof C.
1 listopada 2020, 13:56
To prawda "Nauka św. Tomasza, przytoczona przez św. Jana Pawła II w Evangelium vitae jest zupełnie nieznana!" "Prawna tolerancja przerywania ciąży lub eutanazji nie może więc w żadnym przypadku powoływać się na szacunek dla sumienia innych właśnie dlatego, że społeczeństwo ma prawo i obowiązek bronić się przed nadużyciami dokonywanymi w imię sumienia i pod pretekstem wolności"
GU
Grażyna Urbaniak
1 listopada 2020, 13:51
Istna menażeria - lwice pod przewodem Lemparta. Strach się bać! Pozdrówka dla opieszałych ale czujnych moderatorów. Może otrzymam odpowiedź jaki punkt regulaminu złamałam we wczorajszym dwukrotnie usuniętym wpisie, że "zwyczajni księża" zapisali się w historii Kościoła?
KC
Krzysztof C.
1 listopada 2020, 13:38
Przypomnę Wam pewną historię. Dawno temu w kraju, który znalazł się w kiepskiej sytuacji (dotyczącej korony - nie koronawirusa) rozpoczęto sąd nad bezbronnym i niewinnym. Przy akompaniamencie tłumów krzyczących na na ulicach by go zabić, w imię poprawności politycznej, utrzymania status quo, dobra ogółu wydano wyrok. W tym czasie ci którzy wcześniej stali przy niewinnym wmieszali się w tłum. Pewnie niektórzy doszli do wniosku, że tak będzie lepiej inni, że ich protest nic nie zmieni i muszą działać inaczej. Ostatecznie niewinnego zabito. Puenty nie będzie. Kto ma uszy niechaj słucha...
IK
~In Kab
1 listopada 2020, 17:45
Ale oni przeżyli i wypełnili swoją misję. Może czasem warto być pragmatycznym? I jak rozsądzić kiedy tak, a kiedy nie.