Przeźroczysty Kościół i atrakcyjne świadectwo

Piotr Żyłka

Jeżeli zależy nam na ewangelicznej skuteczności Kościoła w XXI wieku, to musimy zostawić na boku wszystkie ideologie i skupić się na dwóch rzeczach - na przeźroczystości Kościoła i na atrakcyjności świadectwa.

W ubiegłym tygodniu miałem okazję uczestniczyć w ciekawej rozmowie o przyszłości Kościoła i o wyzwaniach, które przed nim stoją. W takcie spotkania zastanawialiśmy się, jak chrześcijanie powinni działać, aby - pozostając wiernymi tradycji - odważnie wychodzić do świata i głosić Dobrą Nowinę.

Do jakich doszliśmy wniosków? Przede wszystkim nie możemy przeszkadzać. Matka Teresa z Kalkuty wielokrotnie powtarzała, że chce być przeźroczysta. To znaczy, że zależało jej na tym, żeby ludzie którzy na nią patrzyli, widzieli jej działanie i słuchali jej słów, nie zatrzymywali się na niej, ale szli dalej i spotykali Pana Boga. To powinien być nasz fundament. Kościół wskazujący na Jezusa. Tylko na Niego.

Wbrew pozorom, nie jest to wcale takie oczywiste. Mamy skłonność do porządkowania sobie rzeczywistości poprzez tworzenie przeróżnych ideologii. Kościół nie może podążać taką drogą. Zwrócił na to uwagę papież Benedykt XVI w encyklice "Deus Caritas Est", w której już na samym początku napisał: "Uwierzyliśmy miłości Boga - tak chrześcijanin może wyrazić podstawową opcję swego życia. U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie".

DEON.PL POLECA

Jeżeli uznamy taką perspektywę za prawdziwą, to musimy podjąć konkretne kroki, które pomogą nam wcielić ją w życie. Co możemy zrobić, żeby tak się stało? Kilka dobrych wskazówek znajdziemy w wywiadzie, jakiego bp Grzegorz Ryś udzielił tygodnikowi internetowemu "Kontakt".

Na pytanie o to, w jaki sposób ewangelizować, żeby nie robić tego na siłę, przewodniczący Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji przy Komisji Duszpasterstwa Episkopatu Polski odpowiada: "Od dawna jest jasne, że nie może być mowy o żadnej nachalności czy prozelityzmie - ewangelizacja dokonuje się wyłącznie na drodze atrakcyjności świadectwa. Jest ono kluczowe, bo wyzwala pytania. Ktoś widzi ludzi żyjących w taki sposób, że rodzi się w nim pytanie, co się za tym kryje. Ludzie od lat zaangażowani w ewangelizację zawsze powtarzają, że nie odpowiada się na pytania, których nikt nie stawia".

Kolejnym krokiem jest udzielanie odpowiedzi na pytania, jakie zadają ludzie, do których chcemy dotrzeć. Bp Ryś przypomina, że Kościół ma tak naprawdę jedną odpowiedź na wszystkie pytania. Jest nią "Jezus Chrystus, który zmartwychwstał. A skoro zmartwychwstał, błogosławi Ci w odwróceniu się od grzechów. Moment, w którym odkrywasz w Nim kogoś, kto Cię zbawia, nazywamy pierwszą ewangelizacją, czy po prostu ewangelizacją. Otwierasz się na doświadczenie zbawienia, przyjmując Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela. I teraz jest czas na wszystko inne, to znaczy na wejście do Kościoła, wzrost we wspólnocie, wtajemniczenie w sakramenty, przyjęcie nauczania moralnego".

Istnieje jeden warunek, który my chrześcijanie musimy spełnić, żeby ewangelizacja była skuteczna. Żeby się czymś dzielić, najpierw trzeba tego samemu doświadczyć. Żeby nieść Boga innym, najpierw sami musimy Go spotkać, pozwolić Mu się dotknąć i przemieniać nasze serca. Dlatego krakowski biskup podkreśla stanowczo: "Ewangelizacja jest przekazem wiary, więc tym co mnie do niej motywuje jest moja własna wiara, której nie mam siły schować w sobie. Przeżyjesz to, będziesz prowadził do tego innych. Nie przeżyjesz, nie będziesz. I basta".

Ewangelizacja nie jest wygłaszaniem wykutych na pamięć formułek i wytykaniem światu, że jest zły. Ewangelizacja jest dawaniem świadectwa o Bogu, którego miłości doświadczyliśmy i nie potrafimy się powstrzymać od dzielenia się tym przeżyciem z innymi.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek. Jego projekty można znaleźć na blogu autorskim

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przeźroczysty Kościół i atrakcyjne świadectwo
Komentarze (83)
E
edi
9 kwietnia 2014, 17:49
pzylka wstydu oszczędź i zamilnij na tym deonie - jako deonowy najemnik nie możesz nikogo pouczac bo to ani wiedza, ani prawda ani etyka
10 kwietnia 2014, 18:33
Nie tędy droga - ani to odpowiednie, ani skuteczne.
JK
Jezus kocha ale i sądzi
9 kwietnia 2014, 16:41
Kiedy przyjdę, aby sądzić, świat zadrży Orędzia Ostrzeżenia Moja wielce umiłowana córko, kiedy wzmoże się bitwa o dusze, wielu ludzi najpierw zacznie wątpić w Moje istnienie, zanim Mnie całkowicie odrzucą. W umysłach mieszkańców tego świata zostanie stworzona nowa, fałszywa imitacja Mnie samego. Odważnie będzie się szafowało Moim Imieniem, ale słowa, które będą Mi przypisywali, nie będą Moimi. Oni ogłoszą, że Bóg by nie pozwolił, aby ludzkie grzechy przyćmiły Jego Osąd. Bóg by raczej grzech zignorował, nie ma on bowiem takiego znaczenia, gdyż człowiek jest słaby i zawsze będzie grzeszył, niezależnie od sytuacji. Jezus — będzie się wam tłumaczyć — wybacza wszystkim, bo Jego Miłosierdzie unieważnia Jego Osąd. Będzie to kłamstwo, ale wielu ludzi w nie uwierzy i nie będzie się czuło zobowiązanych, aby unikać grzechu i prosić o przebaczenie, ponieważ w międzyczasie dojdą oni do przekonania, że grzech realnie nie istnieje. I to są właśnie te dusze, które najbardziej potrzebują modlitwy. Nikt nie powinien nigdy mylić Mojej Sprawiedliwości z Moim Miłosierdziem, gdyż są to dwie różne rzeczy. Moje Miłosierdzie zostanie okazane tylko tym, którzy okażą skruchę za swoje grzechy. Nie zostanie ono okazane tym, którzy dumnie przede Mną staną i ze strony których nie zostanie podjęta jakakolwiek próba, aby starać się o Moje przebaczenie. Kiedy przyjdę, aby sądzić, świat zadrży. I kiedy Moje Miłosierdzie się wyczerpie, Moja Sprawiedliwość opadnie jak topór. Ukarzę niegodziwców, którym już nie będzie jak dopomóc. Człowiek nie ma prawa — choćby i przez minutę — lekceważyć Mojej Obietnicy. Przyjdę, aby zgromadzić wszystkie dzieci Boże, ale niestety wiele z nich nigdy nie wkroczy do Mojego Raju, ponieważ odrzucili oni Mnie, Moje Istnienie i istnienie grzechu. Wasz Jezus
PI
pokora i prawda
9 kwietnia 2014, 16:37
Dużo lepiej jest znosić cierpienie w Moje Imię, niż być wychwalanym przez grzeszników za robienie tego, co jest grzeszne w Moich Oczach. Orędzia Ostrzeżenia
OZ
ostrzeżenie z Nieba
9 kwietnia 2014, 13:14
Moja wielce umiłowana córko, miłość jest jednym z najpotężniejszych Darów Bożych. Jak długo rozkwita miłość, rasa ludzka może ocaleć. Miłość przemaga wszelkie zło, każdy podział i wszelką nienawiść, ponieważ pochodzi ona od Boga, Który jest Wszechmogący, i żadne złe moce nie mogą miłości całkowicie zniszczyć. Jeżeli jakaś dusza jest naprawdę blisko Mojego Serca, napełnię ją miłością. Takie osoby ogarnę tym Darem i dlatego nie będą one w stanie innych nienawidzić, nie wyłączając tych, którzy ich zadręczają. Miłość, jeżeli obecna jest w duszy, to Bóg ją wykorzystuje, aby przyciągnąć do Siebie inne dusze. Służy ona temu, aby przynosić radość i pocieszenie tym, którzy są w potrzebie i cierpią. Jest to jednak Łaska i jest ona udzielana jedynie wybranym duszom, aby one — dla Bożej Chwały — podzieliły się nią z innymi.  Miłość to jest Moja metoda komunikowania się ze światem — aż po ten Wielki Dzień, w którym powrócę, aby odzyskać Moje Królestwo. Jeżeli gdzieś obecna jest prawdziwa miłość, to i Ja tam Jestem. Jeżeli miłości nie ma, odwołuję Moją Obecność. Wielu ludzi zatrzasnęło przede Mną drzwi i dlatego nie są w stanie odczuwać pełni Daru Miłości, tak jak to powinno być.   Krucjata Modlitwy (145) Napełnij mnie Twoim Darem Miłości Najdroższy Jezu, napełnij mnie, to puste naczynie, Darem Twojej Miłości. Zalej moją duszę Twoją Obecnością. Pomóż mi tak kochać innych, jak Ty miłujesz mnie. Pomóż mi stać się naczyniem Twojego Pokoju, Twojego Ukojenia i Twojego Miłosierdzia. Zawsze otwieraj Moje serce na niedolę innych i udziel mi Łaski, bym umiał przebaczać tym, którzy Ciebie odrzucają, i tym, którzy wobec mnie zawinili. Pomóż mi głosić Twoją Miłość poprzez mój własny przykład, tak jakbyś Ty to uczynił, gdybyś był na moim miejscu. Amen. Dotknę każdej duszy, która pozwoli Mi do siebie wkroczyć. Miłość przyniesie wam wieczne szczęście.
PI
przejrzystość intencji katolik
9 kwietnia 2014, 13:07
Moja wielce umiłowana córko, jeżeli ktoś mówi, że posiada naukowe kompetencje, to musi on to udowodnić, aby mu wierzono. Jeżeli nauczyciel mówi, że posiada rozległą wiedzę, to stanie się dla was wiadome, czy jest on dobry, o ile się czegoś od niego nauczycie. Jeżeli człowiek będący blisko Boga mówi, że wie o Bogu wszystko, to może on wam te informacje przekazać i zyskacie wiedzę. Ale jeżeli ów będący blisko Boga człowiek wam mówi, że jest on natchniony przez Ducha Świętego, to rozpoznacie to po tym, jakie owoce to przyniesie, a nie ze względu na przekazywaną przez niego wiedzę. Jeżeli stoi za tym Duch Święty, to przyniesie to wiele owoców, które będą tak wyglądały: Ludzie, którzy zostaną pociągnięci do Ducha Świętego, zostaną przyciągnięci bliżej Boga. Będą także innych ludzi kochali z większą intensywnością niż przedtem. Będą dzielili się swoją miłością. Ponadto będą chcieli spędzać więcej czasu na modlitwie, a przede wszystkim będą się modlić raczej za dusze innych ludzi, niż w swoich własnych intencjach. Przyjmujcie cierpienie w milczeniu — podczas kiedy będziecie dręczeni, w haniebny sposób poddawani okrucieństwom, kiedy w Moje Imię będziecie oczerniani, znieważani i wyśmiewani...
PN
Przykazanie nowe daję wam
9 kwietnia 2014, 13:00
Dając się poganom zastraszyć, sami staną się jak poganie Odrzucę te dusze ode Mnie precz, gdyż one już dłużej nie będą mogły nazywać siebie chrześcijanami. Dając się poganom zastraszyć, sami staną się jak poganie. Nie ma w Moim Królestwie miejsca dla tych, którzy się Mi tak nie zawierzają, jak ich tego nauczałem, kiedy chodziłem po Ziemi. W nadchodzących latach będzie wam trudno pozostać wiernym Mojemu Nauczaniu, ponieważ ci, którzy twierdzą, że Mnie reprezentują, wprowadzą was w poważny błąd, jak to jest przepowiedziane. Bądźcie ostrożni. Zważajcie, o zaakceptowanie czego — jako substytutu dla Mojego Świętego Słowa — zostaniecie poproszeni. Ci z prawdziwym rozeznaniem, udzielonym im z Mocy Ducha Świętego, natychmiast będą wiedzieć, kiedy te rzeczy mają miejsce. Inni nie będą pobłogosławieni, ponieważ nie zwracali uwagi na wszystko to, czego ich nauczałem. Znajdą się oni w bardzo ciemnym i samotnym miejscu, pozbawionym Mojej Obecności, Oświetlającej drogę Prawdy. Czas ten przybliża się bardzo szybko. Wasz Jezus
PJ
Pan Jezus do mistyczki
9 kwietnia 2014, 12:31
W Niebie jest baaardzo dużo dusz ludzi, którzy mieli za życia wszystkie wady - prócz   p y c h y W piekle jest baaardzo dużo dusz ludzi, którzy mieli za życia wszystkie zalety prócz   p o k o r y Moja córko, wiesz jak Ja kocham grzeszników. Jak bardzo pragnę ich wierności. Gdy patrzę i widzę ludzi w grupach przyjaciół i w rodzinach, zadowolonych i śmiejących się, wypełniam się radością, ponieważ Mój Duch jest tam obecny. Później zaglądam do innych domów i widzę zamęt, smutek, gniew i w niektórych przypadkach zło w postaci przemocy. Wówczas płaczę. Ponieważ wiem, że szatan jest obecny w tych domach. Następnie patrzę i widzę grupy przyjaciół razem pracujących dla dobra innych osób w ich codziennym życiu i jestem bardzo zadowolony. Potem patrzę na inne grupy pracujących nieprzytomnie dla dobra samych siebie tylko z jednym motywem — aby zdobyć potęgę władzy i ogromne bogactwo. Wszystkie ich działania mają tylko jeden cel. Troszczyć się tylko o siebie i to zazwyczaj kosztem innych. Wówczas płaczę, ponieważ wiem, że są w ciemności. Następnie przyglądam się z zainteresowaniem grupom inteligentnych i wykształconych, którzy chcą przekonać świat, że Bóg, Mój Przedwieczny Ojciec, nie istnieje. Przedstawiają oni swoje wyrafinowane argumenty, które arogancko zaprzeczają również Mojemu istnieniu, aby dać błędne świadectwo ludziom słabej wiary, żeby zostali wciągnięci do czeluści ciemności — i to łamie Moje Serce. Tak wiele, wiele grup z różnorodnymi interesami i celami. Tak niewielu, niestety, poświęca swój czas, by komunikować się z Bogiem, Przedwiecznym Ojcem.
A
a
8 kwietnia 2014, 06:43
Tylko prawda, dobro i miłość są atrakcyjne. Ale ta atrakcyjność dużo kosztuje. Czasem bardzo dużo. Szybko, łatwo i przyjemnie można się tylko rozmieniać na drobne.
7 kwietnia 2014, 14:50
Ograniczanie się do wymyślania coraz to sprytniejszych strategii pobudzania współczucia dla głodujących tylko w pewnym stopniu przyczyniać się może (ale nie musi) do rozwiązania problemu głodu na świecie.
7 kwietnia 2014, 13:40
Kościół jest Mistycznym Ciałem Chrystusa – jak ma wiec wyglądać ta Jego przezroczystość? Przezroczystymi musza być głoszone świadectwa oraz osoby je prezentujące. A tu często bywa problem, choćby poszukiwanie jakiś atrakcyjności świadectw.
7 kwietnia 2014, 12:16
Czy aby ta 'nowa ewangelizacja' to nie jest w zamyśle coś takiego, jak gra w trzy kubki, w której klienta trzeba skusić przyjemną perspektywą ogromnej wygranej, aby pod tym pretekstem próbować go wkręcić w to prawdziwe Chrześcijaństwo - z Krzyżem i innymi nudnymi elementami? Nie wydaje mi się, że tędy wiedzie droga.
7 kwietnia 2014, 10:43
Na przykładzie Wielkanocnej palmy: http://misjakultura.blogspot.com/2014/04/co-zrobic-z-palma-wielkanocna.html
WD
Wojtek Duda
7 kwietnia 2014, 10:42
jeśli o mnie chodzi, to do mnie najbardziej przemawiają ciche świadectwa osób - ciche mam na myśli takie, że sposób bycia danej osoby przyciąga. Egzaltowane emocjonalne świadectwa, jeśli chodzi o mnie to nie bardzo mnie przekonują - mam wrażenie chwilowości  takiego stanu, i jakiegoś niezrozumienia.  Niestety, rzadko spotykam katolików, o których można odczuć co następuje:  1. Miłość 2. Radość 3. Pokój 4. Cierpliwość 5. Łaskawość 6. Dobroć 7. Uprzejmość 8. Cichość 9. Wierność 10. Skromność 11. Wstrzemięźliwość 12. Czystość.
7 kwietnia 2014, 11:09
No tak. KOśćiół i to, w co wierzymy, nasza kultura katolicka ma byćwyrazista. NAtomiast my sami przezroczyśći. O To chodzi Matce Teresie. A ja to widzę tak: [url]http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/katolicki-styl-zycia.html[/url]
7 kwietnia 2014, 12:11
Ale to są właśnie te nieatrakcyjne, odstraszające luzaków od Kościoła elementy.
7 kwietnia 2014, 12:17
racja
7 kwietnia 2014, 10:25
Proponuje Pan na odwrót. Kościół musi byćwyrazisty, a my ludzie przeźroczyści. Bo Kościół to Chrystus. Ja proponuję takie brakujące ogniwo Nowej Ewangelizacji: Tu opis jak zostać zwyczjanym katolikiem. Takim zwyczajniuchnym: [url]http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/katolicki-styl-zycia.html[/url]
7 kwietnia 2014, 10:25
Proponuje Pan na odwrót. Kościół musi byćwyrazisty, a my ludzie przeźroczyści. Bo Kościół to Chrystus. Ja proponuję takie brakujące ogniwo Nowej Ewangelizacji: Tu opis jak zostać zwyczjanym katolikiem. Takim zwyczajniuchnym: http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/katolicki-styl-zycia.html
K
Kris
7 kwietnia 2014, 10:58
Definicja Kościoła nie jest taka prosta, zabrakło Ci w tej definicji ludzi: "1. Kościół przez wieki był rozumiany jako societas perfecta, doskonała społeczność, która pod przewodnictwem pasterzy zmierza do celu ostatecznego; 2. Kościół to wspólnota, Ciało Chrystusa, w którym jest wiele członków, a każdy zgodnie z otrzymanym darem przyczynia się do jej budowania; 3. Kościół jest w Chrystusie jakby sakramentem - znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia ludzi z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego; znak widzialny, którym są instytucje, ale też każdy z nas odsyła do przerastającej go rzeczywistości - działania samego Boga; 4. Kościół jest wydarzeniem głoszenia Słowa Bożego, które ma doprowadzić do odpowiedzi wiary; 5. Kościół diakonijny, którego zadaniem jest odtwarzanie postawy Chrystusa - Sługi Jahwe; to Kościół, który jest (ma być) przedłużeniem i odbiciem tej służby, zatem musi się angażować w posługę ubogim Jahwe..." [url]http://kosciol.wiara.pl/doc/1283476.Czym-jest-Kosciol[/url]
7 kwietnia 2014, 11:14
Nie podawałem definicji Kościoła, ino uzupełnienie, a raczej sprostowanie niewłaściwych opozycji między formąa treścią ,ciałem i dusza, materiąi formą...  Nie trzeba mówić o tym, o czym wszyscy trąbią aż za bardzo. Trzeba mówić o tym, o czym zapominają. A o ludziach wszyscy trąbią tak, zę słowo osoba się wyciera. Zgadzam sięz tym jak określiłeś Kościół. Pięknie. Rozumiemy się chyba, Pozdrawiam w Panu!
K
Kris
7 kwietnia 2014, 11:33
Również zgadzam się z taką definicją Kościoła, jednak zdefiniował to ks. Grzegorz Strzelczyk, nie ja. Pozdrawiam.
MZ
modernizm zaślepił
7 kwietnia 2014, 09:06
Matka Teresa z Kalkuty wielokrotnie powtarzała, że chce być przeźroczysta...   Matka Teresa bardzo bolała nad sposobem przyjmowania dziś Pana Jezusa w Komunii św. bez adoracji, na rękę ... byle jak... byle szybciej, popełniając śwętokradztwo kiedy Komunia św. upada na posadzkę /nawet Cud w Sokółce nie obudzi modernistów - a to Jezus nas odkupił i przed nim winno się  zginać nasze kolano... nie wystarczy w sercu, człowiek nie jest równy Bogu, a dziś większość głosi siebie, nie Jezusa. "....jest także wynikiem tych zmian posoborowych, które doprowadziły w Kościele do spłycenia religijności katolików i ukierunkowały ich na tzw. atrakcyjność życia religijnego oraz fałszywie pojęty dialog z innymi religiami – taki, w którym katolik traci swą tożsamość religijną". Prof. Anna Raźny UJ
7 kwietnia 2014, 08:19
Wielka pycha współczesnego Kościoła – „nowa ewangelizacja”. Wiara, iż ludzkie działanie, ludzka aktywność i to często dotycząca jedynie sfery emocji czy uczuć wystarczy, aby porwać tłumy pogan, neopogan, ateistów, czy też tylko letnich katolików i zaciągnąć ich naszymi świadectwami do Kościoła. Świadectwo-mania, czyli głoszenie słowem swojego „świadectwa”. Przeważnie infantylnego, naładowanego potężnym emocjonalnym ładunkiem opowiadania o SOBIE i SWOICH przeżyciach. I jeszcze próba mierzenie efektywności czy skuteczności tych pysznych ludzkich działań. No to zobaczmy, jak naprawdę wyjątkowo spektakularne działania ewangelizacyjne dają efekt. Prosty Syn cieśli przywraca do życia umarłego, leżącego 4 dni w grobie przyjaciela. Sensacyjne świadectwo i „tylko” wielu uwierzyło. A jak by to było dziś – emocjonalna telewizyjna relacja na żywo z cmentarza. Wypieki na twarzy oglądających, żywiołowe komentarze w TV czy w intrenecie. Ale tylko wielu by uwierzyło.   Czy jakiekolwiek obecne ludzkie działanie ewangelizacyjna jest porównywalne z tym z wczorajszego czytania? Ilu więc uwierzy w nasze słowne, tak często próżne „świadectwa” opisujące przede wszystkim siebie – niewielu. Nie głośmy wiec publicznie świadectw, lecz żyjmy, aby nasze życie, skromne, pokorne i ciche było świadectwem. Publicznie zaś głośmy jedynie Dobra Nowinę, nigdy zaś siebie. Warto tez pamiętać, iż bez znaczenia jest widoczna efektywność tego głoszenia.
7 kwietnia 2014, 09:36
Pan może chwytać sedno. Chyba wszyscy z marszu domniemujemy, że gdy pada określenie 'atrakcyjne świadectwo' to chodzi o aktrakcyjność świadectwa dla 'ewangelizowanych', a może chodzi tu o atrakcyjny dla 'ewangelizujących' sposób 'ewangelizowania'? (PS. mam nadzieję, że to była tylko ironia)
7 kwietnia 2014, 10:08
1. Nowa ewangelizacja - to dla mnie próba dotarcia do odchodzących z Kościoła. A nie forma. 2. Kładzenie nacisku na atrakcyjność jest dla mnie niestety dowodem, że wiele osob głównie mysli o formie. Jedyna prawdziwa atrakcyjność świadectwa to autentyzm. 3. Przeciwstawianie atrakcyjności - prozelityzmowi uważam za wymagające wyjaśnienia. Prawdziwe przeciwstawiene to przeciwstawienia autentyzmu - formalizmowi. Prozelityzm w rozumieniu pozytywnym gdy "chrześcijanin niekatolik, z przyczyn sumienia i przekonany o prawdzie katolickiej, prosi o wejście w pełną jedność z Kościołem katolickim" jest wciąż droga wskazywana przez KNW
7 kwietnia 2014, 11:16
Coś w tym jest co piszesz. Ja bym to ujął tak i jednocześnie zaproponował odwrót od tego "przegadania": [url=http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/katolicki-styl-zycia.html]http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/katolicki-styl-zycia.html Pozdrawiam[/url]
7 kwietnia 2014, 11:32
NIestety, jak piszesz większość środków zaradczych NE w imię obrony przed formalizmem ów formalizm wygenerowało. Bo za lekarstwo na puste i niezrozumiałe, albo zabobonne formy uznano zmianę form. <a href="http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/odwoac-niesuszna-krytyke-czy-forma-bya.html">"Gdybyśmy jednak konsekwentnie stosowali ową zasadę, to nie zmienialibyśmy zastanych form Mszy Świętej i pobożności. Poprzestalibyśmy na trosce o właściwe ich przeżycie, o nadanie im – co już podkreślaliśmy – właściwego znaczenia."</a> cyt. za: [url=http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/odwoac-niesuszna-krytyke-czy-forma-bya.html]http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/odwoac-niesuszna-krytyke-czy-forma-bya.html ZAstosowanie takiego mechanizmu uczyni go zasadątak ,zę jak ktośnie bedzie jakiejśformy rozumiał, to zamiast siępo porstu wysilić, nauczyć, wymyśli sobie swoją, inny swoj,ąi tak powstanie nowa wieża babel, prezstaniemy sięrozumieć, a poza tym utracimy treść Ewangeliczną na rzecz zmiennej treści światowej[/url]
7 kwietnia 2014, 13:21
"Nowa ewangelizacja - to dla mnie próba dotarcia do odchodzących z Kościoła." Po co?  Odchodzący z Kościoła sa chrześcijanami, katolikami i wrócą. Być moze niektórzy na samym końcu, ale wrocą.  Przepiękna jest tutaj opowieśc o kochającym Ojcu - On czeka. Zawsze z otwartymi ramionami czeka na nazda córke i kazdego syna marnotrawnych. I to powinna być jedyna postawa Kościoła wobec odchodzacych. Czekać. Nie przekonywać, nie zatrzymywać, szanowac prawo do decyzji. Czasmi życie bez Boga jest koniecznym etape w rozwoju duchowym czlowieka. czasami trzeba umrzeć, aby żyć (w tym wypadku duchowo).
7 kwietnia 2014, 13:38
Świadectwo, o ile zdecydujemy sie je faktycznie wygłosić nie ma być atrakcyjne. Ani w formie, ani w treści.  Ani dla odbiorcy, ani dla tego, który je wygłasza. Chyba, ze jedynym celem świadectwa jest zagranie na emocjach. 
8 kwietnia 2014, 12:13
Nie wrócą. Bo przed odejściem nie poznali kochającego Ojca ani Chrystusa który oddal za nich zycie. Zostali ochrzczeni przy urodzeniu, pochodzili czasem do kościoła i tyle... nie usłyszeli Dobrej Nowiny co najwyżej jakieś słowa, ktore i teraz tym bardziej puszcza mimo uszu...
10 kwietnia 2014, 09:09
Nie wydaje się Panu, że eksplozja Pokolenia JPII które obecnie trzeba reewangelziować nei potwierdza uniwersalności Pańskiej diagnozy?
A
a
7 kwietnia 2014, 03:15
Czy życie w wiecznej szczęśliwości z kochającym Bogiem jest czymś atrakcyjnym ? (a jeśli nie, to dlaczego? - to jest kluczowe pytanie). Nie zastępujmy szczęśliwości życia wiecznego, szczęśliwością (fajnością, atrakcyjnością) życia doczesnego ! Bo to jest "ewangelizacja" kłamstwem.
X
xxx
7 kwietnia 2014, 08:39
św. Augustyn (†430) Modlimy się w Psalmie do Pana Boga naszego: "Ty jesteś moją nadzieją, cząstką moją w ziemi żyjących" (Ps 142, 6). On właśnie, który jest naszą nadzieją w ziemi żyjących, nakazuje mi przemówić do was w tej ziemi śmiertelników: Nie zważajcie na to, co widzialne, lecz na to, co niewidzialne. Bo to, co można zobaczyć, jest doczesne, a to co niewidzialne - wieczne (2 Kor 4,18). Obietnice świata są zwodnicze, Boże obietnice nigdy nie kłamią. Świat jednak zdaje się swoje obietnice spełniać już tutaj, tzn. w tej ziemi śmiertelników, w której przebywamy obecnie, Bóg zaś swoje obietnice wobec nas wypełni w ziemi żyjących. Toteż niejeden zmęczył się oczekiwaniem prawdziwych obietnic i nie wstydzi się kochać fałszywych. O takich powiada Pismo: "Biada tym, którzy utracili wytrwałość i zeszli na drogi złe" (Syr 2,14).  Sermo. 157,1
X
xxx
7 kwietnia 2014, 08:46
"Kiedy już postępujesz drogą Chrystusową, nie obiecuj sobie korzyści doczesnych. Szedł twardą drogą, ale wielkie rzeczy obiecał. Nie zwracaj uwagi jedynie na to, po czym idziesz, ale dokąd idziesz. Znosić będziesz twarde rzeczy doczesne, ale dojdziesz do radości wiecznych. Jeśli chcesz podołać trudowi, patrz na nagrodę. Albowiem i robotnik z winnicy osłabłby, gdyby nie zwracał uwagi na to, co ma otrzymać. Kiedy bowiem będziesz zwracał uwagę na to, co masz otrzymać, wszystko będzie dla ciebie marne, co cierpisz i nie uznasz za godne tego, co otrzymasz. Dziwić się będziesz, że tyle otrzymujesz za tak mało trudu." św. Augustyn (+430), Objaśnienia Psalmów, Ps 36
7 kwietnia 2014, 11:41
Dobrze piszesz. A może być po prostu zamiast zmieniać KOsćiół , przystosowywaćgo do świata wysilić się by siebie i świat przystosować do Kościoła: http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/katolicki-styl-zycia.html
A
AES256
6 kwietnia 2014, 23:35
Nie ma czegoś takiego jak atrakcyjne / mocne ... świadectwo. Wybijcie sobie to z głowy. Nie ma czegoś takiego, że jedno świadectwo jest lepsze od drugiego. Nie o to chodzi, kótre świadectwo jest lepsze i mocniejsze i atrakcyjniejsze. Chrześcijaństwo NIE może być atrakcyjne dla świata. Musi być pośmiewskiem i czymś od czego ludzie uciekają i z czego wszyscy się wyśmiewają. To jest chrześcijaństwo. Nie ma cool, nie ma super, nie ma fajnie. Chrześcijanin NIE może kochać świata. Bo jeżeli ma nim być to ma kochać Boga a nie świat. Jezus mówił wyraźnie: "...świat was znienawidzi, bo nie jesteście z tego świata..." Tylko Resztka będzie zbawiona. Do tego podchodzi się na poważnie. Myślcie. Z góry dziękuję za minusy.
Piotr Żyłka
6 kwietnia 2014, 23:43
Pytanie jest - jak rozumiemy słowo "świat"? Nie wydaje mi się, żeby Jezusowi chodziło o nienawidzenie ludzi. A w kontekście ewangelizacji mówiąc świat, mamy na myśli ludzi właśnie. Tych, którzy jeszcze w Kościele nie są z nami.
6 kwietnia 2014, 23:47
AES256 nie napisał, że Chrześcijanin ma nienawidzieć świata, tylko że to świat będzie nienawidził Chrześcijan. Prosze czytać ze zrozumieniem.
Piotr Żyłka
6 kwietnia 2014, 23:51
Mój błąd. No to odwołam się do tego fragmentu wypowiedzi: "Chrześcijanin NIE może kochać świata". Reszta komentarza ta sama.
A
AES256
6 kwietnia 2014, 23:58
No właśnie nie mam na myśli ludzi. Owszem słowo świat w Jana 3, 16 oznacza każdego człowieka, ale świat jako świat - w sensie dosłownym, nienawidzi chrześcijan bo nie są ze świata. Świat kocha to co jest ze świata. Chrześcijanie nie są ze śwata więc świat ich nienawidzi. Uważam że nie można być jednocześnie chrześcijaninem i robić karierę i być popularnym i być podziwianym. To by oznaczało że świat by nas kochał. Więc coś by było nie tak. Na odwrót. Im bardziej zbliżamy się do Jezusa to tym bardziej Jego poznajemy. A tym samym zaczynamy coraz bardziej Jego kochać i coraz bardziej nienawidzieć grzechu - nasze serce się zmienia. Wtedy naprawdę stajemy się dziwni dla ludzi, bo od grzechu stronimy na maxa a przy okazji "świecimy" świętością. I owszem zgadzam się, wykute regułki tutaj nie pomogą, trzeba dać więcej trzeba dać coś od siebie - trzeba dać siebie, całego siebie. Wtedy wszystko "świeci". Wiara jest piękna i ma to do siebie, że nie ma żadnych granic. Zawsze można szukać Boga jeszcze bardziej.
7 kwietnia 2014, 00:00
OK, rozumiem źródło pewnej nadinterpretacji i przyznaję, że można było opierając się na nim łatwo zagalopować.
X
x
7 kwietnia 2014, 02:13
Chrystus nienawidzi świata, czyli tego co czynią ludzie nie wypełniając woli Boga w najszerszym tego słowa znaczeniu - nienawidzi cały grzeszny wytwór bezbożnej kultury (bo nienawidzi grzechu). Taki jest sens ewangelizacji: z nienawiści do grzechu i miłości do człowieka nieść Słowo i Zbawienie Chrystusa.
K
Kris
7 kwietnia 2014, 09:13
Co jest takiego złego w robieniu kariery? Co złego jest w byciu podziwianym? Czy taki dajmy na to Kamil Stoch - wierzący katolik, podziwiany i robiący karierę (2 złote medale na IO) nie jest wg Ciebie chrześcijaninem?
A
AES256
7 kwietnia 2014, 16:05
Obrzydliwością u Boga jest chwała u ludzi.
K
Kris
7 kwietnia 2014, 17:56
Przecież chwała u ludzi może być też bardzo dobra (płynąca z miłości do dobra). Nie wszystko co chwalą ludzie jest złe. Dla przykładu Jan Paweł 2 też miał chwałę u ludzi (i u Boga), Jezus też porywał tłumy. To co mówisz to raczej nie jest nauka Kościoła ale jej wypaczenie.
K
Kris
7 kwietnia 2014, 18:07
Suplement: "W Piśmie Świętym znajduje się wiele pouczeń, że należy zabiegać o podobanie się ludziom. "Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi - mówił Pan Jezus - aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie" (Mt 5,16). Zaś Apostoł Paweł powiada tak: "Staram się przypodobać wszystkim pod każdym względem, nie szukając własnej korzyści, lecz dobra wielu, aby byli zbawieni" (1 Kor 10,33).      Jednak potrzeba podobania się ludziom może być również czymś negatywnym: "Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą; tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom" (Łk 6,26). Podobnie mówit Paweł: "Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa" (Ga 1,10).      A przecież wypowiedzi te nie są ze sobą sprzeczne. Przede wszystkim jest tylko Ktoś Jeden, komu powinniśmy się podobać zawsze i w każdej okoliczności. Tylko On jeden widzi człowieka w całej jego prawdzie, Jego Jednego nie da się zwieść pozorami i On Jeden nie przeoczy żadnego dobra, które jest w nas ukryte. Zresztą On jest nie tylko Świadkiem Absolutnym naszego dobra i niestety zła, ale On nas do czynienia dobra i do unikania zła uzdalnia.     Właśnie ta prawda określa różne rodzaje podobania się ludziom - dobre i złe. Kiedy człowiek przez swoje postępowanie, podoba się Bogu, byłoby czymś najbardziej prawidłowym, gdyby to zarazem podobało się ludziom. (...)" za [url]http://adonai.pl/wielkanoc/?id=90[/url]
K
Kris
7 kwietnia 2014, 18:15
Suplement 2: "Kamil Stoch wiarę wy­niósł z domu, od ro­dzi­ców i dziad­ków. Choć starty w Pu­cha­rze Świata mu tego nie uła­twiają, w każdą nie­dzielę stara się uczest­ni­czyć we Mszy św. Je­śli nie jest to moż­liwe, wtedy po­zo­staje mo­dli­twa. Kiedy najczęściej zwraca się do Pana Boga? Kiedy coś mi się nie udaje, wtedy od­daję się pod opie­kuń­cze skrzy­dła Pana Boga. Wiem wtedy, że jest przy mnie, czuję to. Mo­dlę się o to, by żad­nemu z za­wod­ni­ków nic się nie stało. Bym umiał cie­szyć się ze zwy­cię­stwa i god­nie przy­jął po­rażkę. Dzię­kuję za wszystko Panu Bogu, bo Jemu wszystko za­wdzię­czam”. Kim był dla Ka­mila bł. Jan Pa­weł II? „Ża­łuję, że nie spo­tka­łem się oso­bi­ście z Oj­cem Świę­tym. Jesz­cze nie­dawno nie do końca chyba ro­zu­mia­łem zna­cze­nie, ja­kie ma Jego na­uka. Do­piero póź­niej do­tarło do mnie bar­dzo ważne prze­sła­nie, ja­kie zo­sta­wił mło­dym lu­dziom: >>Mu­si­cie od sie­bie wy­ma­gać, na­wet, gdyby inni od was nie wymagali<”. Gdzie tkwi przyczyna jego sukcesów? „Dziś wiem, że nie osiągnąłbym tego co mi się udało, gdyby nie ciężka praca i pomoc Pana Boga”." [url]http://dziennikparafialny.pl/2014/kamil-stoch-dziekuje-bogu-za-trudne-chwile/[/url]
K
Kris
7 kwietnia 2014, 19:41
Widziałem wiele atrakcyjnych świadectw, które umacniły mnie w wierze. Były atrakcyjne w sensie inspirowania innych Jezusem, jego działaniem i pomocą. Nie chodziło o super dykcję i efekciarstwo, niemniej jednak były one (świadectwa) atrakcyjne.
6 kwietnia 2014, 22:55
Nie należy mylić ewangelizacji z formowaniem już uczniów Chrystusa. A nawet i w formowaniu, bez zdrowej wolności (nie swawoli), owocem co najwyżej może być rodzaj robota, wyuczonego pewnych formułek, określonych praktyk religijnych, gestów, a nie głębiej wierzący chrześcijanin, bliższy żywemu Chrystusowi.
6 kwietnia 2014, 22:57
Z przyjemnością się pod tym podpiszę. Nie należy również ograniczać zadań Chrześcijan do samej Ewangelizacji.
6 kwietnia 2014, 23:30
Zgadza się. Jeszcze dokonując pewnego uproszczenia: 1. Formowanie się chrześcijan - kwestia jakości życia tu na ziemi i jakości duszy po tamtej stronie na wieki. 2. Ewangelizacja - kwestia, gdzie ta dusza spędzi wieczność. Jest za mało tego i tego. Jedni czują powołanie w jednym, inni w drugim. Nie przeszkadzając pierwszym na dobrą pracę formacyjną, nie poprzestawajmy na ciągłym podnoszeniu jakości (czy zawsze aby faktycznej?), karmieniu się stałych bywalców, czasami wręcz obżarstwie religijnym, nie wychodząc do tych spoza. To drugie wymaga innych predyspozycji i wciąż więcej ludzi na świecie jest do zewangelizowania, niż zewangelizowanych do uformowania. A i więcej chętnych do formowania innych, niż do ewangelizowania. Inne wymagania.
6 kwietnia 2014, 23:57
Znów nie mogę się przyczepić choćby do przecinka. Prosze tylko zauważyć istnienie nurtu (w którym umieszcza się Deon), wedle którego Ewangelizowanie przedstawiane jest jako obowiązkowe i podstawowe zadanie do wykonania dla każdego Chrześcijanina, niezależnie od przygotowania. Zjawiska szkód wyrządzonych przez przeciwskuteczną Ewangelizację z tego wynikającą się nie bierze pod uwagę. Modus operandi to jest jakieś zagrzewające 'Uuuuurrrrrrrraaaaaaa!' i do ataku, a już Pan Bóg tam weźmie pod uwagę gorącość serduszek i na pewno da im zwycięstwo.
R
robo
7 kwietnia 2014, 00:20
No ale pewnie z cirka 95% całej populacji (nie tylko przecież katolików) to właśnie większe lub mniejsze roboty. I ważne jest na jakim programie działają i kto ten program zapodał. A nie chaos samych emocji i chwilowych uniesień. 
7 kwietnia 2014, 07:22
Do chrześcijńskiego formowania innych jest potrzebne odpowiednie przygotowanie. Do ewangelizacji? Pytanie - co dziś oznacza ewangelizacja? Co kto rozumie pod tym pojęciem? W Ewangelii ludzie spotykali Chrystusa, (roz)poznawali Go po słowach, czynach i od razu o tym opowiadali innym, bez wcześniejszych żmudnych, wieloletnich przygotowań. Potem, po zmartwychwstaniu, również po prostu głosili innym z wiarą, że tamten oto ukrzyżowany Jezus zmartwychwstał, żyje! Następnie, z tymi co uwierzyli, a uwierzyli na podstawie autentycznego świadectwa to głoszących, łączyli się we wspólnoty i był czas, miejsce, warunki na formowanie, utwierdzanie tej wiary, zmianę siebie, swojego życia...
7 kwietnia 2014, 09:40
>I ważne jest na jakim programie działają i kto ten program zapodał. A nie chaos samych emocji i chwilowych uniesień. To jest ważne tylko dla tych, którzy myślą o odniesieniu jakiegoś trwalszego efektu, aby odróżniać chwilowe uniesienia od trwalszych efektów potrzeba pewnej świadomości.
7 kwietnia 2014, 13:59
Nie odnosi Pan wrażenia, że Ewagelizacja staje się celem samym w sobie, zamiast pozostać środkiem do celu?
7 kwietnia 2014, 21:52
Nie widzę takiego zagrożenia, przynajmniej w przypadku cytowanego bpa Grzegorza Rysia, czy treści samego artykułu p. Piotra Żyłki. Ewangelizacja to jest najważniejsze zadanie każdego ucznia Chrystusa, a wciąż mamy ogromny deficyt tego oraz właściwego świadectwa chrześcijan w świecie. Na codzień częściej mam kontakt z ludźmi oddalonymi od Kościoła i wiele zarzutów wobec ludzi mieniących się jako Ci z Kościoła, to zarzut: hipokryzji i niewiarygodności (pomijam zarzuty wobec samych niektórych duchownych).
9 kwietnia 2014, 13:38
Gdy napotykam przypominanie codziennie trzeba myć zęby, a raz na miesiąc, żeby pozorną równowagę zachować, dodawanie się trzeba myć i nogi, a na dodatek na zwrócenie uwagi, że to nierówne proporcje napotykam milczenie, albo "obrażalstwo", to uważam, że niebezpieczeństwo jest nie tylko potencjalne, ale i realne. > mamy ogromny deficyt tego oraz właściwego świadectwa Odniosłem wrażenie, że właśnie o tym mówiliśmy wcześniej - że za Ewangelizowanie nie powinien się brać (między innymi) byle słabeusz upadający w grzech co 5 minut, tylko człowiek o znacznie bardziej stabilnej postawie. Wydaje mi się, że dość czytelną i adekwatną analogią jest dziedzina sportowa, w której Ewangelizowanie rozumielibyśmy jako trenowanie innych. Za trenowanie innych nie powinien się zabierać byle żółtodziób, któremu własne treningi idą tak sobie, a ktoś, kto rzeczywiście sporo potu na treningach z siebie wydusił i jego osiągnięcia przemawiają same za siebie. Cherlak gaworzący z ogniem w oczach o bicepsach Arniego jest mało wiarygodny, niezależnie od tego, że bicepsy Arniego są obiektywnym faktem.
A
autor
6 kwietnia 2014, 21:47
Świadectwo jest atrakcyjne tylko wtedy gdy jest prawdziwe. Nie zapala kto sam nie płonie!
T
tomtom
6 kwietnia 2014, 22:49
Pozostaje kwestia czy "prawdziwość" wynika z naśladowania o którym pisałem... Nieprawdaż? Czy świadectwo ateisty nie jest prawdziwe w jego ocenie? Papież Franciszek (Przemówienie do księży, zakonników i zakonnic w katedrze św. Rufina 4.10.2013) "Kościół nie wzrasta dzięki prozelityzmowi. Kościół wzrasta dzięki przyciąganiu, atrakcyjności świadectwa, które każdy z nas daje ludowi Bożemu." abp. Ryś (kopia z lekką nadinterpretacją) "Od dawna jest jasne, że nie może być mowy o żadnej nachalności czy prozelityzmie - ewangelizacja dokonuje się wyłącznie na drodze atrakcyjności świadectwa".
6 kwietnia 2014, 22:58
Poza tym, iż się płonie należy jeszcze ustalić czym.
6 kwietnia 2014, 23:02
Jedno słówko - 'wyłącznie', a robi wielką różnicę. Może się mylę, że Kościół wzrasta również dzięki świadectwu Męczenników, a jakoś słowo 'atrakcyjność' z męczeństwem nie może mi się ułożyć w parę.
T
tomtom
6 kwietnia 2014, 23:23
Racja Piotrze... Myślę że powyższy przykład daje pewien bardzo czytelny obraz Papieża wyznaczającego sugestywne acz wyraźne kierunki i ich późniejsze przełożenie duszpasterskie. Czy właściwe? Niech każdy sam oceni. (Najlepiej owoce) Dobranoc!
T
tomtom
6 kwietnia 2014, 20:49
Ewangelizacja powinna wynikać z naśladowania Chrystusa- wyłącznie! Opowiadanie bzdur o "atrakcyjności świadectwa" jest niczym innym jak sprowadzaniem wiary do kategorii usługi lub produktu a ewangelizacji do marketingu... KRZYŻ trzeba targać Panie Żyłka! Odrzucić atrakcyjność, fajność, konsumencką postawę! Litości...
K
Kris
7 kwietnia 2014, 11:49
Co z uzdrowieniami z chorób, nałogów itd.? Przecież takie świadectwo byłoby atrakcyjne. Wiadomo, że wiara to nie tylko lekkie i przyjemne rzeczy (to by było spłycenie tego, czym żyje wierzący), ale przecież życie nawet z trudnościami (naszym krzyżem) z Bogiem, jest nieskończenie atrakcyjniejsze niż w niewoli grzechu bez Boga. 
F
Franek1
6 kwietnia 2014, 20:23
A ja dzisiaj stanę w obronie Pana Piotra, bo widzę, że się nawraca :) "Przeźroczystość" na pewno w myśl: 2 Kor 4,2 "Unikamy postepowania ukrywajacego sprawy hanbiace, nie uciekamy sie do zadnych podstepów ani nie fałszujemy słowa Bozego, lecz okazywaniem prawdy przedstawiamy siebie samych w obliczu Boga osadowi sumienia kazdego człowieka." i 1 P 2,1 Odrzuciwszy wiec wszelkie zło, wszelki podstep i udawanie, zazdrosc i jakiekolwiek złe mowy," Zamiast "atrakcyjności" może istotniejsza jest autentyczność: 1 Kor 2,3-4 "I stanałem przed wami w słabosci i w bojazni, i z wielkim drzeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzacych przekonywaniem słów madrosci, lecz były ukazywaniem ducha i mocy,"
B
Bes
7 kwietnia 2014, 08:13
Wytłumacz jeszcze, jak się ta konieczność "przeźroczystości" ma do kanonizowania na Deonie siostry Cristiny. Przezroczysta to ona nie była. Ona i jej talent stały w centrum. Tymczasem forsuje się tu jej wystep jako ideał ewangelizacji.
jazmig jazmig
6 kwietnia 2014, 19:35
"Od dawna jest jasne, że nie może być mowy o żadnej nachalności czy prozelityzmie - ewangelizacja dokonuje się wyłącznie na drodze atrakcyjności świadectwa. Św. Paweł w 2Tm 4.1 i dalszych: 1 Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się1, i na Jego królestwo: 2 głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Jak widać, bp Ryś daleko odszedł od nauk św. Pawła, podobnie zresztą papież Franciszek. My mamy obowiązek nawracać, czyli stosować prozelityzm. Mamy być przy tym nachalni i namolni, oczywiście w sposób roztropny, aby nie zniechęcić nawracanej osoby. Jest oczywiste, że powinniśmy dawać świadectwo, ale samo dawanie świadectwa to za mało, żeby kogoś nawrócić.
X
xxx
6 kwietnia 2014, 18:11
bł. Jan Henryk Newman (+1890) Nawet kiedy pytający okazywał poważne zainteresowanie, Zbawiciel nie próbował pozyskać go pogodnym przedstawieniem swojej nauki. Wprawdzie określił zasadniczą cechę swojej doktryny – „moje jarzmo jest słodkie”, ale „był dziwny i twarda była Jego mowa” dla tych, którzy przychodzili do Niego. Nikodem był księciem żydowskim, który szukał Go i wyznał swoją wiarę w Jego cuda i Boską misję. Zbawiciel nasz odpowiedział tymi surowymi słowami: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego” (J 3, 3) znaleziono w: John H. Newman "Słowo, które nie przemija. Ewangelia w kazaniach kardynała J. H. Newmana" przełożył Tadeusz Mieszkowski, PAX 1969
6 kwietnia 2014, 16:19
> musimy zostawić na boku wszystkie ideologie i skupić się na dwóch rzeczach - na przeźroczystości Kościoła i na atrakcyjności świadectwa. Tylko w KRK za jedno ukamienowanko drugie gratis. Gratuluję Ewangelizacji rozumianej jako konkurowanie z podnietami tego świata o przelotne przyciągnięcie uwagi rozkapryszonego klienta. <facepalm>
K
KeyPi
6 kwietnia 2014, 15:02
Niedzielno-poniedziałkowy Anonimowy Hejt: Start. Ojej..
W
wiel
6 kwietnia 2014, 14:57
Na DEON ma miejsce nieustanna reklama biskupa Rysia. Każda jego wypowiedź jest nagłaśniana. Dosłownie każda. Wypowiedzi innych biskupów są przytaczane od czasu do czasu. To jest sposób na pozycjonowanie biskupów. Są "nasi" - lepsi, nowocześni - "tamci" - nienowocześni, schodzący. Biskup Ryś jest "nasz" - deonowy, otwarty.
Piotr Żyłka
6 kwietnia 2014, 15:02
Czemu nagłaśnianie czyjejś wypowiedzi, automatycznie musi być uznawane, za przeciwstawianie go komuś innemu? W kółko te same zarzuty. Nagłaśniasz Franciszka, to musisz być przeciw Benedyktowi. Nagłaśniasz Rysia, to musisz być przeciw innym biskupom. Przedziwna logika.
W
wiel
6 kwietnia 2014, 16:09
Nie chodzi o to, że autor odniósł się do wypowiedzi biskupa Rysia, lecz o to, że wszystkie, dosłownie wszystkie wypowiedzi tego biskupa są nagłaśniane na DEON. Episkopat liczy około stu biskupów. Ale tylko biskup Ryś i jescze kardynał Nycz mają takie szczęście, że każda ich wypowiedź może liczyć na dotarcie do szerszego kręgu katolików. Podkreślam: każda. Inni, tak liczni biskupi, tego szczęścia nie mają.
K
KeyPi
6 kwietnia 2014, 16:14
Nie, Piotrze, logika nie przedziwna, a właśnie bardzo naturalna. Sytuacja wspólczesnego katolika jest taka, że dostaje różne, pozornie sprzeczne komunikaty: "konserwatywny" i "liberalny". I ma dwa wyjścia: 1. albo zacznie myśleć własnym rozumem tak, aby znaleźć sobie własną drogę, odpowiadającą jego sumieniu, jego pojmowaniu rzeczy i jego sytuacji osobistej 2. albo uzna, że jeden z komunikatów jest zły i zacznie bronić tego "właściwego" Drugie wyjście jest łatwe i stąd te nieskończone pokłady nienawiści. Nie ma lepszego celu w życiu niż posiadanie wroga. Jak widać, nie dotyczy to wojenek politycznych (PO-PIS, Republikanie-Demokraci, PS-UMP, etc) ale też chrześcijan. Popatrz na listę epitetów jakie używane są na frondzie, deonie etc. "Kościół łagiewnicki, toruński, rydzykowy, wywrotowodeonowy", i tak dalej. Utożsamiamy się z jedną opcją, bo tak jest (po ludzku!) łatwiej. I można sobie poużywać na pzylka albo tterlikowski, w zależności od wybranej opcji. Smutne to, niestety, ale jestem przekonany, że prawdziwe. Nikt już nie używa rozumu. Totalna macdonaldyzacja życia postępuje: chcesz hamburgera: 3 minuty potem masz, chcesz gotowy światopogląd: 3 artykuły potem też masz.
K
Kris
6 kwietnia 2014, 17:04
Podony problem był w czasach pierwszych apsotołów: "A przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli.  Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: «Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa». Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni? Dziękuję Bogu, że prócz Kryspusa i Gajusa nikogo z was nie ochrzciłem. Nikt przeto nie może powiedzieć, że w imię moje został ochrzczony." 1 Kor, 10-15
6 kwietnia 2014, 18:50
To jeszcze nie jest najgorsze w opisywanym zjawisku. Najgorsze jest, gdy stroi się w piórka bycia 'ponad' takimi rzeczami, aby uzurpować sobie prawo bycia arbitrem, podczas gdy w czynach uprawia się tanie manipulacje i matactwa - vide Tygodnik Powszechny, czy sam Deon. Sędziowanie we własnej sprawie - to jest faryzeizm na miarę XXI wieku.
X
xxxx
6 kwietnia 2014, 19:11
Ależ samokrytyka...
DK
Dariusz Kot
6 kwietnia 2014, 19:14
Z wlasnego doswiadczenia wskazuje na fakt dowodzacy, ze bp. Rys nie jest tu traktowany specjalnie ani ulgowo. Wlasnie Deon opublikowal moje - ateisty - <a href="http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,859,trzy-pytania-ateisty-do-polskich-biskupow.html">pytania do biskupa Rysia</a>, bedace odpowiedzia na jego pytania na temat gender, opublikowane w Tygodniku Powszechnym. Tygodnik nie puscil mojej odpowiedzi, a Deon puscil. Mimo, ze biskup nie zechcial podjac ze mna debaty - a zatem moje pytania zostaly "zawieszone". (Co nie stawia biskupa Rysia w najlepszym swietle, bo skoro sie samemu publicznie wezwalo do debat - wypadaloby chyba debatowac? Oczywiscie, mala waga mojej osoby byla tu zapewne istotna - niemniej, jakis zgrzyt to jest...). Jestem wdzieczny redaktorom Deona za ich konsekwencje, realne otwarcie na Innego i odwage.
jazmig jazmig
6 kwietnia 2014, 19:25
Deon nie wszystkie wypowiedzi bp. Rysia cytuje, oto jedna z pominiętych przez Deon: Do tego, co masz w kieszeni, jest też prawo ten, który nie ma aktualnie nic. On ma prawo do tego, co ty masz ponad przyzwoity stan posiadania. To jest prawo ze sprawiedliwości, nie z miłosierdzia” Ta <a href="http://gosc.pl/doc/1947905.Bp-Rys-O-co-chodzi-z-tym-ubostwem">wypowiedź </a>świadczy o tym, że bp Ryś ma mentalność marksistowską i komunistyczną.
D
DG
6 kwietnia 2014, 20:31
Ta wypowiedź świadczy, że bp Ryś czytał encyklikę Quadrogesimo Anno papieża Piusa XI. Użyte tam sformułowania są nieco łagodniejsze, niemniej bardzo podobne. Papież mówi tam nie o prawie ubogiego ale o obowiązku posiadającego. Powiniem on wszystkie dochody ponad konsupcję odpowiadającą "wymogom stanu", przeznaczyć na tworzenie miejsc pracy lub działalność charytatywną. Proszę zaglądnąć do tekstu encykliki, miłej lektury drogi Panie - znawco tradycji katolickiej. 
6 kwietnia 2014, 21:35
Nie zauważyłem własnej afiliacji przy TP, czy Deonie.