Różaniec bez granic

(fot. Billion Photos / shutterstock.com)

Dawno żadna akcja podjęta z inicjatywy wiernych nie cieszyła się takim powodzeniem i aprobatą polskiego duchowieństwa, na czele z biskupami. Sam mam z nią problemy.

Entuzjazm duchownych udzielił się także mnie, gdy w pierwszym momencie usłyszałem o "Różańcu do granic". Ewangelizacyjne inicjatywy zakrojone na dużą skalę robią wrażenie, tym bardziej jeżeli stoją za nimi świeccy w Kościele. Akcja odmawiania modlitwy różańcowej przy granicach Polski, która odbywa się w tę sobotę, ma obejmować wszystkie przygraniczne diecezje od Bałtyku aż do Tatr. Z diecezji centralnych dołączą autobusy wiernych. Takie wydarzenia są potrzebne, bo bez świeckich Kościół traci paliwo. Jednak już po chwili zacząłem się zastanawiać - właściwie dlaczego "do granic"? Dlaczego nie dalej?

Za akcję "Różaniec do granic" odpowiadają Maciej Bodasiński i Lech Dokowicz. W materiałach promocyjnych czytamy, że ich inicjatywa jest "zaproszeniem Polaków do zejścia z kanap, porzucenia wygodnego życia przed telewizorem czy komputerem" i do tego momentu wszystko brzmi fantastycznie, ale zaraz potem pada: "wzięcia modlitewnej broni i podjęcia duchowej walki o ratunek dla świata. Jest to zaproszenie do wyjścia na granice Polski, granice własnych słabości, granice bezpiecznego świata, może nawet granice lęku". Tutaj zaczynają się moje wątpliwości, na które nie potrafię znaleźć odpowiedzi.

DEON.PL POLECA

Metaforyka granic stanowczo przemawia przeciwko podkreślanej w niejednym wywiadzie intencji twórców, aby promowana akcja była odbierana jako gest otwartości. Nie wiem, jak pracuje wyobraźnia inicjatorów, ale zawsze miałem poczucie, że granica wyraża limit, kres. Można do niej dojść i się zatrzymać, można ją przekroczyć. W obu wypadkach zawarte jest jakieś ograniczenie. A po co stawiać granice modlitwie? Zupełnie tego nie pojmuję.

Pewnej odpowiedzi dostarcza opracowany przez stosowną komisję Konferencji Episkopatu Polski przewodnik zawierający wskazówki dla duszpasterzy. Czytamy w nim, że "to wydarzenie wyjątkowe najpierw przez miejsce, w którym modlitwa się odbywa", ale nie wiem, w jakim związku ta wyjątkowość pozostaje względem "zawierzenia Bogu przez pośrednictwo Maryi całego dobra, któremu na imię Polska oraz modląc się także za inne narody".

Po co granice, skoro modlitwa jest rozciągnięta także na inne narody? Na razie wiem, że będzie to miało miejsce w archidiecezji warmińskiej, gdzie Polacy zaprosili do modlitwy Rosjan i skierowali list do prawosławnego patriarchy Cyryla, ale to jednostkowy przypadek. Dlaczego nie uczynić z tego powszechnej reguły i zaprosić na granice naszych sąsiadów, przedstawicieli innych wyznań, by pomodlić się razem na przykład za jedność Europy? Albo o pokój, jak czynił Jan Paweł II z przedstawicielami innych religii w Asyżu? Dlaczego tych granic nie otworzyć na wiernych, którzy nie są "stąd"? Nie dziwi mnie więc fakt, że część komentatorów "Różańca do granic" traktuje wybór granic państwa jako "strefy modlitewnej" bądź jako żart, bądź też jako wyraz narodowego lęku. Granica to coś, co zamyka, a nie ułatwia otwarcia. A przecież jest się za co razem modlić i taka okazja byłaby idealnym impulsem do otwierania serca na innych, o które tak często apeluje papież Franciszek.

Wraz ze wzrostem popularności akcji, granice geograficzne zaczęły się zacierać, bo ostatnie wiadomości mówią o "Różańcu do granic" w Japonii, Fatimie, Nowej Zelandii czy bazie wojskowej Bagram w Afganistanie. Pozostają jednak te drugie, wyrażone w wymiarze egzystencjalnym, gdy padają sformułowania o własnych słabościach czy lękach. Te łatwiej mi zrozumieć, bo faktycznie bywa tak, że już naprawdę nie da się więcej dla siebie zrobić. Natrafia się na brak we własnej osobowości i pozostaje tylko jego akceptacja. Czasem ukojenie przychodzi dopiero wtedy, gdy ten brak zawierzy się Bogu w modlitwie. Jednak lęk przybiera w opisach akcji nie tylko wymiar jednostkowy, ale powszechny. Podkreśla się wyjątkowość momentu historycznego, w którym żyjemy. Nie w wymiarze pozytywnym, a wręcz przeciwnie.

Już w samym haśle promującym akcję "Ratujmy różańcem Polskę i świat" przywoływane są wątki katastroficzne. W wywiadzie udzielonym dla Polskiego Radia, Bodasiński podkreśla, że "Różaniec do granic" jest szczególnie potrzebny, bo zbliżamy się do tragedii związanej z podmywaniem fundamentów Europy, a modlitwa ma być próbą "uprzedzenia wypadków". Z kolei w rozmowie opublikowanej w tygodniku "W Sieci Prawdy" pojawiają się przykłady podobnych akcji modlitewnych w przeszłości: "Cała Polska modliła się, gdy Sobieski szedł na Wiedeń. W 1920 roku za plecami żołnierzy Warszawa leżała krzyżem". W powielanej w licznych mediach katolickich depeszy KAI natrafiam na informację o motywacjach stojących za doborem terminu: "Organizatorzy podkreślają, że modlitwa nastąpi 7 października, czyli w święto Matki Bożej Różańcowej, ustanowione po wielkiej bitwie pod Lepanto, gdzie flota chrześcijańska pokonała wielokrotnie większą flotę muzułmańską, ratując tym samym Europę przed islamizacją". Nie wiem, na ile to zdanie zawiera wypowiedź organizatorów, a na ile jest twórczym rozwinięciem genezy ustanowienia święta, ale podkreślanie faktu ratowania Europy przed islamizacją współcześnie nabiera dodatkowego kontekstu. Czy w takich czasach żyjemy obecnie? Wielu mówi, że tak, a ja zupełnie szczerze odpowiadam, że nie wiem.

Mój podstawowy problem polega na tym, że nie podzielam lęków organizatorów akcji, bo wierzę w Boga i ufam Bogu. Właśnie - ufam. Wizja przedstawiana w powyższych wypowiedziach przypomina niebezpieczny determinizm, tak jakbyśmy mieli się czegoś szczególnie bać. Czasy ostateczne są zawsze nie dlatego, że czeka nas jakieś zagrożenie, ale ponieważ chrześcijanin winien być zawsze gotowy na ponowne przyjście Chrystusa. Poza wymiarem eschatologicznym, sytuacja, w której się znajdujemy, jest nieproporcjonalnie lepsza od tej, w której żyją nasi bracia i siostry chrześcijanie na Bliskim Wschodzie. Jednak zewsząd słyszę o powodach do lęku, a przecież chrześcijaństwo to religia odwagi. Jeśli zafiksujemy się na strachu, to zupełnie utracimy ożywczą moc, która płynie ze Słowa - z Dobrej Nowiny.

Za każdym kolejnym razem przypominanie o powodach do lęku traci na znaczeniu lub też zaczyna przypominać niebezpieczne operowanie strachem. Bo jeśli czegoś się bać, to złego, który dzieli. To zły stawia granice, a nie Chrystus, który swym zmartwychwstaniem złamał każdą z nich, przekraczając tę ostateczną - granicę śmierci. Dlatego gdy odmawiam różaniec, modlę się o to, by inni się nie bali. By wierzyli Bogu, który wybawił nas od grzechu, i by mieli nadzieję na życie wieczne. Modlę się też o to, by z "Różańca do granic" wyszło jakieś dobro. Na przykład lekcja, że granice są po to, by je przekraczać i głosić orędzie miłości Zmartwychwstałego na cały świat. By budować miejsca spotkania i otwarcia na tych, którzy są inni od nas.

Karol Kleczka - redaktor DEON.pl, członek Klubu Jagiellońskiego, doktorant filozofii na UJ.

Redaktor i publicysta DEON.pl, pracuje nad doktoratem z metafizyki na UJ, współpracuje z Magazynem Kontakt, pisze również w "Tygodniku Powszechnym"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Różaniec bez granic
Komentarze (90)
ZM
Zenek Markiewicz
4 stycznia 2018, 14:41
Nie rozumiem za bardzo skąd to posądzanie organizatorów o lęki. Zamiast "współweselić się z prawdą" ,że była taka piękna inicjatywa modlitewna to niektórzy ciągle doszukują się we wszystkim drugiego dna. To może powinniśmy zniechać uczestnictwa we mszy św. i wogóle modlitwy ?Bo to objawy stanów lękowych .Bo ci chrześcijanie to ciągle się czegoś obawiają i na klęczkach proszą.A jednak ten ton katastroficzny ( któremu autor artykułu sie dziwi) przewija się przez całą biblię i różne uznane przez kościół objawienia prywatne.Więc jak najbardziej jest on uzasadniony. A granice nie zawsze są po to ,żeby je przekraczać. Bo wolność też ma swoje granice i kończy się tam gdzie zaczyna się niewola innych poprzez właśnie zbytnie przekraczanie swojej wolności . Więc należy przestrzegać dogmatów, przykazań ,przepisów ,a nie je przekraczać
MarzenaD Kowalska
12 października 2017, 21:18
Wychodzi na to, że we Włoszech inicjatywa będzie kontynuacją tego, co było u nas: już jutro: [url]https://twitter.com/Borgo_Pio_/status/917100331758182400[/url]
MarzenaD Kowalska
12 października 2017, 21:18
Wychodzi na to, że we Włoszech inicjatywa będzie kontynuacją tego, co było u nas: już jutro: [url]https://twitter.com/Borgo_Pio_/status/917100331758182400[/url]
SP
Sławomir Pawlak
12 października 2017, 00:44
Gdy mądżą się mądrale. "A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny". 
Oriana Bianka
11 października 2017, 07:45
No-name, dzięki za Twoją długą odpowiedź. Sentencja łacińska jest piękna i wspaniale byłoby, aby była powszechnie stosowana. Napiszę bardziej precyzyjnie o co mi chodziło, bo moja wypowiedź była zbyt skrótowa i mogła być niezrozumiała. Twoim zdaniem świeckich nie powinno się dopuszczać do organizowania masowych uroczystości o charakterze religijnym. Napisałes też, że "Każdy kapłan jest namaszczany przez swojego biskupa, zatem posyłany z posługą przez samego Chrystusa. Świeccy nie mają ani takich uprawnień." Dalej miałeś zastrzeżenia do intencji głównego organizatora, p. Badasińskiego. Dlatego napisałam, że "modlitwa nie może przynieść niczego złego, bo Bóg zna serca ludzi i tylko szczera modlitwa może być skuteczna. A z kapłanami różnie bywa, jak wiadomo miłosiernym okazał się Samarytanin, a nie kapłan." Chodzi mi o to, że trzeba doceniać inicjatywy oddolne, niekoniecznie organizowane przez Kościół, a nawet jeśli intencje organizatora budzą wątpliwości, to w rezultacie tylko szczera modlitwa jest wartościowa w oczach Boga i może przemieniać serca ludzi. Uczestnicy modlitwy różańcowej piszą na tym forum, że spotkanie modlitewne było dla nich wielkim, pozytywnym przeżyciem i że modlili się o pokój i dobro dla innych. Mam nadzieję, że Matka Boża sprawi, że owoce tego spotkania będą dobre. Kościół oczywiście może w tym pomóc, aby energia i zaangażowanie ludzi nie poszły na marne i przybrały własciwy kierunek.   
no_name (PiotreN)
11 października 2017, 23:52
Oczywiście zgadzam się z Tobą, modlitwa różańcowa w tym wszystkim jest najważniejsza. Jednak cała ta krucjata w mojej opinii była źle zaplanowana. Nawet nie chcę dokładniej dochodzić tego, czy organizatorzy użyli tych narzędzi, bo naprawdę w ten sposób myślą, czy był to po prostu zamierzony z ich strony rodzaj prowokacji dla zwiększenia medialnego odzewu i tym samym powiększenia frekwencji. Tak, czy siak pozwolisz, Oriano, iż pozostanę przy swoim zdaniu. Ja wierzę polskim biskupom, kapłanom i życzyłbym sobie, aby to na nich spoczywał przywilej organizacji tego typu dużych religijnych wydarzeń.
S
Szymon
12 października 2017, 09:56
Myślisz, że pod patronatem duchownych takie inicjatywy będą wolne od oskarżeń i podejrzeń o cokolwiek tam sobie "zatroskani" ludzie nie wymyślą? Ja szczerze wątpię. Teraz jednym z argumentów przeciw jest, że organizator był świecki, gdyby był jakiś ksiądz, to by się coś znalazło na tego księdza. Ta inicjatywa pokazała, jak bardzo te oskarżenia były chybione i pozostaje liczyć, że ich siewcy się choć trochę opamiętają.
no_name (PiotreN)
12 października 2017, 23:44
"Teraz jednym z argumentów przeciw jest, że organizator był świecki, gdyby był jakiś ksiądz, to by się coś znalazło na tego księdza." Trzy/cztery osoby łącznie z Tobą, które rozmawiały ze mną do tej pory tylko czysto teoretycznie dywagowały nad różnicami między: księdzem-organizatorem, a osobą świecką w tej roli. Dlaczego nikt z Was wprost nie odpowiedział na zarzuty, które stawiałem w punktach rzeczywistym organizatorom akcji "Różaniec DO granic"? Przecież to właśnie oni dokładnie w taki, a nie inny sposób ją wymyślili. Państwo tak naprawdę nie rozmawiacie tu o faktach, tylko o jakichś swoich wyobrażeniach na ich temat. Ale nawet podążając za Twoim tokiem myślenia, mógłbyś wskazać jakieś dotychczasowe, ogólnokrajowe imprezy o charakterze religijnym w których księża/biskupi byli szykanowani za to, że je organizowali? Masz na myśli "Lednicę", "Przystanek Jezus", "EDK", sierpniowe pielgrzymki do Częstochowy na święto Wniebowzięcia NMP, a może inne duże pielgrzymki? Umiałbyś wskazać, podczas których z tych imprez szykanowano księży za ich organizowanie? "Ta inicjatywa pokazała, jak bardzo te oskarżenia były chybione..." Zatem proszę wskaż literalnie które z nich były chybione, bo ja przytoczyłem ich całą listę. I mów wyłącznie o faktach, a nie że Ci się coś tam wydaje.
S
Szymon
13 października 2017, 07:53
Bo te zarzuty są po prostu wyssane z * (np. że akcja była przeciw imigrantom/komukoklwiek, że zamyka nasze granice, tworzy podziały itp.). To Ty żyjesz fantazjami na temat tej akcji, nie dostrzegasz jak ona wyglądała ani jakie są świadectwa uczestników.
no_name (PiotreN)
13 października 2017, 23:22
"To Ty żyjesz fantazjami na temat tej akcji..." - typowy zarzut ad personam, obrażanie i zupełny brak treści ad rem "nie dostrzegasz jak ona wyglądała ani jakie są świadectwa uczestników" - w pełni się z Tobą zgadzam, bo ja o tych rzeczach w ogóle nic nie pisałem (pisałem o czymś zupełnie innym), a Ty pisząc w ten sposób manipulujesz i nie rozmawiasz na temat! "... akcja była przeciw imigrantom/komukoklwiek" - przytoczona przeze mnie wypowiedź organizatora, ale także rozpisywanie się na głównej stronie internetowej dla tej imprezy o Bitwie pod Lepanto (przecież nie musieli o tej bitwie w tym kontekście w ogóle wspominać, ale jak widać nie mogli się powstrzymać) świadczą o zgoła czymś dokładnie przeciwnym, "... że zamyka nasze granice..." - jeżeli organizator po dłuuuugim namyśle, postanawia użyć hasła "Różaniec DO granic", oraz kordonem modlących ludzi opasuje granice naszego kraju, to jest to jednoznaczne z zamykanierm się na tych wszystkich, którzy są poza granicami! Ale czy Ty, Szymonie potrafiłbyś ułożyć jakieś inne hasło, które zamiast dzielić ludzi, łączyłoby ich wspólną ideą z obu stron granic? "... tworzy podziały" - o to właśnie chodziło, że świeccy nie tylko źle zorganizowali tę krucjatę różańcową, ale dodatkowo tym działaniem niepotrzebnie zantagonizowali Polaków (a nie powinni), spowodowało to spory szum medialny. Najbardziej cieszę się z tego, że szybko zrezygnowałeś z jedynej własnej inicjatywy w tej rozmowie, tego tzw. własnego "toku myślenia" - "gdyby [organizatorem-mój przypis] był jakiś ksiądz, to by się coś znalazło na tego księdza.". Popieram ten Twój unik, nie broni się przegranej sprawy, w której gołym okiem widać, że jeśli do tej pory taka sytuacja nie miała miejsca, to i w przyszłości nie będzie miała racji bytu. Wszystkim pozostałym dowodom zaprzeczyłeś wbrew oczywistym faktom, nazywając białe, czarnym.
no_name (PiotreN)
10 października 2017, 22:50
Oriana -> no_name "Modlitwa nie może przynieść niczego złego, bo Bóg zna serca ludzi i tylko szczera modlitwa może być skuteczna." Amica Oriana, sed magis amica veritas. Piszesz do mnie w taki sposób, jakobym stawiał (czy choćby sugerował) tutaj jakąś przeciwną tezę. Mogłabyś wskazać, w którym miejscu wyczytałaś to w moich wypowiedziach? Jeżeli nie potrafisz, to Ci podpowiem - nigdzie! Niczego takiego nawet nie sugerowałem. Nie wiem, czy masz świadomość tego, co piszesz, bo tego typu uwagi to jeden z brzydszych chwytów erystycznych, polegający na "wkładaniu w usta interlokutora" treści, których wcale nie wypowiadał i głoszenie na ich podstawie, że nie ma racji. Jeśli chcesz rozmawiać - wszak w ten sposób sugerowałaś poniżej - to odnoś się do tego, co pisałem, a nie do jakichś wyobrażeń na ten temat. Pisałem zresztą dość dużo, i za każde wypowiedziane tu słowo biorę pełną odpowiedzialność. Oriana napisała: "No-name, jesteś mało przekonujący w tym co piszesz, chyba sam nie wierzysz w to co wypisujesz." Powtórzę, pisałem tu o wielu rzeczach. Jeśli już, to prosiłbym, abyś odnosiła się dokładnie do tych treści i ewentualnie wskazała, co w tym moim pisaniu Ciebie nie przekonuje. Mam jeszcze jedną prośbę. Nie urządzaj sobie wycieczek ad personam, bo to nie przystoi pięknej Kobiecie, ani nie jest na temat. :-)
Jack French
10 października 2017, 14:33
A deon po staremu krytykuje co dobre, a koloryzuje co niedobre. Ehhhh
Oriana Bianka
10 października 2017, 13:49
@Udana, MarzenaD. Proponuję zaprosić ks. Bonieckiego w przyszłym roku na modlitwy o pokój, aby sam się przekonał. Ten artykuł pisał przed akcją "Różaniec do granic", więc jeszcze nie wiedział, co z tego wyniknie.
MarzenaD Kowalska
10 października 2017, 14:00
Ale ja była tylko jednym z wieeelu uczestników. Mnie liczebność zaskoczyła, bo z tych "zapisanych" wychodziło, że nie będzie to aż tak liczebna akcja.  I owszem, ks. Boniecki jak zechce, weźmie udział w takim spotkaniu. Na razie roztoczył wizję "modlą się przeciw uchodźcom i muzułmanom".  Była modlitwa za uchodźców , nie było niczego przeciw islamowi (odróżniam muzułmanów od islamistów)- pomijając , że mieszkam na Mazurach, stąd niezbyt daleko do Kruszynian czy Bohoników- można zobaczyć jakże zintegrowanych polskich Tatarów. 
Oriana Bianka
10 października 2017, 14:10
Myślę, że najlepiej się spotkac osobiście i porozmawiać, wtedy może się okazać, że obie strony źle się rozumiały. Red. Terlikowski i ks. Boniecki wyrażają nieraz przeciwstawne poglady, a gdy się spotkają osobiście rozmawiają kulturalnie, nie napadają na siebie, a nawet robią sobie wspólne zdjęcie (jak np. podczas wizyty papieża Franciszka w Krakowie).  
MarzenaD Kowalska
10 października 2017, 14:23
Jak bardzo źle się rozumiały, pokazuje ten tekst: [url]http://www.rp.pl/Komentarze/171019900-Michal-Plocinski-Rozaniec-o-panstwo-narodowe.html#ap-1[/url]
Oriana Bianka
10 października 2017, 14:31
Marzena, a co ten artykuł ma wspólnego z ks. Bonieckim? Nic. Jesli chcesz rozmawiac o poglądach ks. Bonieckiego, to rozmawiajmy na temat tego, co napisał ks. Boniecki. Ten artykuł nie ma w ogóle odniesienia do ks. Bonieckiego.
MarzenaD Kowalska
10 października 2017, 14:39
Wpiuje się w sposób, w jaki postrzegano tę akcję i swoim artykułem został potem wykorzystany ks. Boniecki. Ba- napisał swój artykuł przed akcją.  W sumie to sama się dziwię, jak kiedyś przez lat wiele mogłam Tygodnik Powszechny czytać. Coś niedobrego się z tym pismem stało. 
Oriana Bianka
10 października 2017, 14:53
Marzena, to jest Twoja nadimpretacja, że się w to wpisuje. Nie można przekręcać słów i przypisywać komus czegos, czego nie powiedział. Ks. Boniecki nie wysyłał uczestników akcji różańcowej do piekła, niczego takiego nie napisał. Nie wyobrażam sobie w ogóle, aby jakiś ksiądz tak postępował, ja takich nie znam. Przeczytaj uważnie artykuł ks. Bonieckiego i nie rozpowszechniaj nieprawdziwych faktów. 
MarzenaD Kowalska
10 października 2017, 15:02
To jak było tak pięknie, to dlaczego jest, jak jest? Chyba jednak pozostaniemy przy swoim odbiorze. A proszę na fb zerknąć na wpis ks. Lemańskiego i komentowanie w jego kontekście akcji różańcowej. To po prostu :( :( :(
Oriana Bianka
10 października 2017, 15:09
A jak jest? "Różaniec do granic" był modlitwą o pokój i o dobro dla innych ludzi, powinien przynieśc dobre owoce, wtedy ci co mieli wątpliwości się przekonają. Nie wypowiadam się na temat ks. Lemańskiego, bo nie znam go, ani nie czytałam tego co pisze. 
MarzenaD Kowalska
10 października 2017, 15:19
Ale rozumiesz, że "poszło w świat/net" połączenie obu wypowiedzi tych księży jako "protest przeciwko modłom przeciwko uchodźcom" i jest już nawet nie wylew, a -przepraszam za słowo- wyrzyg słów okropnych na Kościół, księży i tych, którzy w tej akcji brali udział.  I bardzo chciałabym, ale były dobre efekty tego spotkania. Bo to o zmianę serc chodziło. 
Oriana Bianka
10 października 2017, 15:57
Własnie o przemianę serc chodzi, bo przede wszystkim możemy zmienić samych siebie, a to potem może skutkowac na otoczenie i na postrzeganie przez nas świata. Cieszę się, że ze mną porozmawiałaś, myślę, ze ludzie nie różnią się tak bardzo, jak z pozoru może się wydawać. Nie odnoszę też wrażenia, że akcja "Różaniec do granic" jest ogólnie źle odbierana. Myślę, że niektórzy dziennikarze przerysowują i przesadzają w swoich artykułach lub wypowiedziach w TV, internecie, aby zdobyc czytelników, słuchaczy lub widzów. Trzeba miec do tego dystans.  Dzięki za rozmowę i pozdrawiam! :-)
DN
Danuta Nowak
10 października 2017, 11:38
Oriana- obaje  i ks. Lemański i ks.Boniecki cytują Ewangelię Mateusza z rozdziału 25, bo oboje przyjmują retorykę, że my modliliśmy się ,,przeciw uchodźcom" i sugerują, że za to mamy być potępieni, gdyz przybyszy nie chcemy przyjąć. Oczywiście jeden robi to wprost otwartym tekstem, bo już nie ma nic do stracenia, gdyz stracił wszystko, drugi robi to bardziej inteligentnie, jak na Tygodnik Powszechny przystało...ale robią dokładnie to samo. Wsadzają nam, modlącym się inne intencje niż mieliśmy i mówią, że za taką postawę grozi nam potępienie. Znamienne jest też to, że obaj cytują ten sam fragment Ewangelii. :)
MarzenaD Kowalska
10 października 2017, 13:40
Oriano, Udana właściwie odpowiedziała na to, o co pytałaś. I wiesz, kompletnie nie planowałam uczestniczyć w tej akcji, owszem, słyszałam, ale jakoś bez przekonania. Dopiero w sobotę po poranej Mszy zdecydowaliśmy się z męzem, że weźmiemy udział I nie żałuję , jeśli za rok powtórzy się- już świadomie wezmę udział.  Mnie zaskoczyło jedno: brak polityki w tym , modlitwa, radość, wspólnota, modlitwa z błaganiem o coś (np. pokój, także wewnętrzny), a nie przeciwko. Teksty ks. Bonieckiego, a szczególnie koszmarny wpis ks. Lemańskiego, który używa słow okropnych- stosuje chyba jednak projekcję. To, co sam czuje, obciąża tą niechęcią, nienawiścią innych. [url]https://twitter.com/MSzuldrzynski/status/917470471142207488[/url]
Oriana Bianka
10 października 2017, 14:35
Udano, czy przeczytałas artykuł ks. Bonieckiego, bo albo nie przeczytałas, albo go nie rozumiesz, albo co gorsza przypisujesz autorowi to, czego nie napisał.
Oriana Bianka
10 października 2017, 10:22
@Udana, poszukałam w internecie artykuł napisany przez ks. Bonieckiego dla "Tygodnika Powszechnego" i nie znalazłam w nim potępienia dla uczestników modlitwy różańcowej na granicach. Są tam takie stwierdzenia: "Tak więc można dobrze się modlić w świątyni, w izdebce i w pasie przygranicznym, byle to było oddawanie czci Bogu „w Duchu i prawdzie”. Dalej jest co prawda stwierdzenie: "... nie wyobrażam sobie, by jednorazową akcją można było milionowi chrześcijan (tylu ma być na granicach) narzucić obcą Ewangelii wrogość do uchodźców. Gdyby jednak tak się stało, to odpowiedź Jezusa na błaganie, aby bronił nas przed uchodźcami i imigrantami, jest znana. Brzmi tak: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie”.   Jak sama piszesz "Nie było słowa o polityce, Islamie, muzułamanach, odrzucaniu kogokolwiek. Była mowa o tym, by przekraczać własne granicy, by wychodzić do drugiego, by kochać jak nasz Pan Jezus kochał."  Ks. Boniecki też nie wyobrażał sobie, że może być inaczej. Napisał zresztą na zakończenie: "Skoro więc Episkopat poparł „Różaniec do Granic”, to chyba możemy być spokojni." https://www.tygodnikpowszechny.pl/modlitewny-kordon-150178
U
Udana
10 października 2017, 09:41
Oriana- poczytaj w Internecie. Obydwoje, z tych kapłanów niestety, cytują fragment o potępieniu dla tych co modlili się wg. Nich przeciw Islamowi. Przerażające są te komentarze kapłanów, dziennikarzy, którzy tam nie byli ale wiedzą, za co my się modlilismy, którzy tam byliśmy. Zaświadczam, że byłam 07.10.2017 w jednym kościele wyznaczonym na granicy. Byłam na pięknej Mszy św., Wystawieniu Najświętszego Sakramentu i na 4 częściach różańca...nie było słowa przeciwko komukolwiek. Modliliśmy się za Polskę stojąc w kierunku Polski, potem modliliśmy się za Świat stojąc w kierunku "Świata", w moim wypadku Czech. Nie było słowa o polityce, Islamie, muzułamanach, odrzucaniu kogokolwiek. Była mowa o tym, by przekraczać własne granicy, by wychodzić do drugiego, by kochać jak nasz Pan Jezus kochał. Była też skupiona piękna modlitwa, okoła tysiąca anonimowych ludzi, którzy po to porzyjechali, by się modlić. Byli młodzi mężczyźni, młodzież, dzieci, rodziny, starsze osoby, czy w sile wieku. WSZYSCY Z RÓŻAŃCEM W RĘKU! W tym tysiecznym tłumie znałam kilkanaście osób i wszyscy jesteśmy ludźmi wykształconymi, niektórzy z nas z tytuałami naukowym. Nie jesteśmy zacofanymi, ciemnymi czy zastaraszonymi ludźmi. Kochamy Boga, Maryję i Kościół, ale też kochamy Polskę i nieobojętne są nam losy calego Świata. Dlatego modliliśmy się. Ale jak widzę najbardziej przerażony jest demon, bo Maryja znów zwyciężyła! Te wszystkie ataki pokazują, że warto było jechać za własne pieniądze, tracić swój własny czas, stać w deszczu, wietrze i modlić się za Polskę i Świat o pokój i Jej- Maryi zwycięstwo.
MarzenaD Kowalska
10 października 2017, 13:45
Udano, znowu się podpiszę. I niesamowite jest, jak widzi się, jakie środowiska podpierają się wpisami ks.Bonieckiego czy ks. Lemańskiego- jeszcze więcej słów paskudnych pada.
Oriana Bianka
10 października 2017, 00:44
@MarzenaD, zaniepokoiło mnie bardzo to co Pani napisała: "Ks. Boniecki i ks.Lemański swoimi komentarzami biorących w tym udział wysyłają do piekła. Oni wiedzą, ze tam każdy, kto w tym brał udział, wyląduje." MarzenaD  andrzej_a | 2017-10-08 22:03:46 Ks. Boniecki i ks.Lemański swoimi komentarzami biorących w tym udział wysyłają do piekła. Oni wiedzą, ze tam każdy, kto w tym brał udział, wyląduje. To, co pisze np. ks.Lemański nie jest już nawet straszne. Smutne, że tak można nienawidzieć.  Na jakiej podstawie Pani twierdzi, że ci księża wysyłaja do piekła biorących udział w "Różańcu do granic"? To poważne oskarżenie, jeśli nie ma się dowodów, nie można wypisywać takich rzeczy.
MarzenaD Kowalska
10 października 2017, 13:45
Odpowiedziałam wyżej, odnosząc się do tego, co pisze, Udana. 
M
Marcin
9 października 2017, 23:31
Panie Autorze, Pan Bóg i NMP sobie ze wszystkim poradzą... z Pańskimi obiekcjami i obawami również. "Jeśli bowiem od ludzi pochodzi ta myśli czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem".
no_name (PiotreN)
9 października 2017, 22:41
W dalszym ciągu uważam, iż świeckich nie powinno się dopuszczać do organizowania masowych uroczystości, czy tez imprez o charakterze religijnym. Każdy kapłan jest namaszczany przez swojego biskupa, zatem posyłany z posługą przez samego Chrystusa. Świeccy nie mają ani takich uprawnień, ani jak widać nie biorą za nic odpowiedzialności. Widać to tym bardziej, jeżeli takie osoby są przeciwne oficjanemu nauczaniu Stolicy Apostolskiej (nie ukrywam, mam na myśli uchodźców). I nie chodzi mi o to, by przyjmować imigrantów byle jak, czy w każdych ilościach, tylko by stosować się do obecnego nauczania Papieża. Przyjrzyjmy się raz jeszcze, co wynikło z tej scedowanej na świeckich przez KEP  akcji "Różaniec do granic". 1. Wymyślenie przez organizatorów hasła stawiającego granice między chrześcijanami i ich dzielenie... 2. Wypowiedzi głównego organizatora w osobie p. Bodasińskiego z których namacalnie wynika, iż owa krucjata różańcowa miałaby Polaków chronić m.in. przed Rosją i zalewem imigrantów (dowód poniżej). 3. Niefortunne wyznaczenie daty dla tej imprezy - 7.10. To co prawda święto Matki Boskiej Różańcowej, ale niestety zarazem rocznica Bitwy pod Lepanto. Każda wojna nawet obronna jest wyłącznie krystalicznym ZŁEM, w którym odbiera się życie naprawdę wielu tysiącom, a nawet milionom ludzkich istnień. I o ile z chrześcijańskiego punku widzenia dopuszczalnym jest bronić się przed agresorem, to już napawać się zwycięstwem z jakiejkolwiek wojny (nawet obronnej) wg mnie nie jest godne ucznia Chrystusa. 4. Składając te trzy punkty razem chyba nikt nie ma wątpliwości, iż świeckim ogranizatorom chodziło o to w intencjach modlitewnych, by do Polski nie wpuszczać muzułmanów (wszystkie przesłanki na to wskazują). 5. Komu w naszym kraju zależy na tym, by tak wielkie religijne obchody przybierały polityczne barwy i nie tyle łączyły ludzi, co antagonizowały i skłócały Polaków? Pytanie stawiam jako retoryczne, ale niech każdy sam sobie spróbuje na nie odpowiedzieć.
no_name (PiotreN)
9 października 2017, 23:03
Krótki fragment wywiadu z p. Maciejem Bodasińskim (dedykuję go użytkowniczce o nicku MarzenaD, swoją drogą wie Pani jak nazwa się kogoś, kto nie sprawdza informacji, tylko bezmyślnie przekleja kłamstwa?): M. Bodasiński - Nie jest to tylko inicjatywa, która jest tylko dodatkiem do rzeczywistości, tylko w obliczu tego, że zagrożenie wojny z Rosją jest bardzo realne. Z tego, co sie orientuję na połowę września zaplanowane sa manewry potężne... Redaktor - To są manewry "Zapad 17" podobno całe pociągi wojskowego sprzętu jadą już na Białoruś. No i... po pierwsze pytanie czy ten sprzęt wróci do Rosji, a po drugie... M. Bodasiński -  no właśnie... Redaktor - ...po co on jedzie, jakie są plany, co ma zrobić? Na wszelki wypadek Amerykanie sprowadzają do Estonii i na Łotwę dodatkowe oddziały wojskowe... sprawa naprawdę nie jest... M. Bodasiński - no właśnie jest islam, który coraz głębiej wdziera się w Europę [url]https://youtu.be/QAUzFGuQQqk?t=2m36s[/url]
Oriana Bianka
9 października 2017, 23:57
No-name, jesteś mało przekonujący w tym co piszesz, chyba sam nie wierzysz w to co wypisujesz. Modlitwa nie może przynieść niczego złego, bo Bóg zna serca ludzi i tylko szczera modlitwa może być skuteczna. A z kapłanami różnie bywa, jak wiadomo miłosiernym okazał się Samarytanin, a nie kapłan. 
10 października 2017, 01:14
Zacny kolego. Przecież modlimy się do Matki Bożej, a nie do pana Bodasińskiego. Zostaw tego pana z jego głupstwami. Trzeba zaufać, czasami Matka działa także poprzez niemądrych ludzi, Bóg kiedyś wysłał anioła aby przemówił poprzez oślicę. Oceniać trzeba po owocach, ale owoce aby wzrosnąć wymagają czasu.  Wypowiedzi pana Bodasińskiego dowodzą słuszności decyzji Kościoła objęcia patronatem tej akcji, dzięki temu miała wymiar religijny, modlitewny i na szczęście nie zamieniła się, jak można by sądzić z wypowiedzi tego pana, w magiczne obrzędy do odstraszania złych duchów na granicy za pomocą krzyżyków, różańców i święconej wody.
Oriana Bianka
9 października 2017, 14:19
Myślę, że większość uczestników modlitwy różańcowej modliła się o pokój i dobro dla innych, bo przecież nie można się modlić "przeciwko czemuś", lecz tylko "za coś". Modlitwa w grupie daje siłę i energię i jeżeli nie chodzi o to, aby być w świetle fleszy i pokazać się, aby zdobyć uznanie w oczach ludzi lub wyborców, to taka modlitwa jest dobra i szczera. Trzeba też zrozumieć obawy i niepewność, jaka się zrodziła w społeczeństwach (nie tylko polskim) w ostatnich latach. Można o tym dyskutować, ale można się też modlić, jedno nie wyklucza drugiego. Jeśli jest w tym wszystkim szczerość, życzliwość i dążenie do prawdy, to jest w tym dobro.
S
Szymon
9 października 2017, 10:20
Wątpliwości Autora są dla mnie niezrozumiałe, podobnie jak bojkot tej akcji przez redakcję D. Jak dobre by jakieś dzieło nie było, to zawsze się znajdzie ktoś i coś, co je spróbuje zniszczyć, co jest smutne zwłaszcza, gdy robią to uważający się za katolików. Sporo na tym portalu artykulików o "hejcie" czy hipokryzji katolików, ale jednak najlepiej to pokazać na własnym przykładzie: "patrzcie na nas, tak właśnie nie róbcie".
ŁB
Łukasz Bąk
9 października 2017, 09:08
Kolejny artykuł na tym portalu, który oddala mnie od Maryi. Nie warto tu wchodzić.
Bartosz Nowak
16 kwietnia 2020, 13:07
Jesli tak jest zastanów się tym w co w rzeczywistości wierzysz.
M.
Marcin .
9 października 2017, 09:05
Po pierwsze dziękuję za ten felieton, kilka myśli na pewno wartych jest rozważenia. Myślę, że konstruktywna krytyka działa na korzyść każdej, nawet najlepszej akcji. Szkoda, że zabrakło trochę poytywów dla równowagi - nawet artykuły na gazeta.pl czy BBC je zawierały. Słabe punkty da się znaleźć w pielgrzymowaniu na Jasną Górę, rekolekcjach ignacjańskich czy nawet kolędach. Nie zmienia to ich dobroczynnego wpływu na wiele dusz i w rezultacie na cały Kościół jak wierzę. Jak już kilkoro komentujących zauważyło, niesmaczne jest kompletne pominięcie faktu tego wydarzenia na stronach DEON... Nawet TVN podał suchą infomrację. Nie musicie być gorącymi zwolennikami tej akcji, ja też nie jestem, ale uczciwość wymagałaby chociaż wspomnieć. Pewien program informacyjny (jeden z głównych) przestałem całkowicie oglądać po tym, jak nawet nie wspomniał o finale WOŚP. Dla mnie to się ociera o manipulację. Mogliście to chociaż wrzucić do działu Wiadomości (gdzieś obok info o piłkarzach na przykład) jeśli nie uważacie, żeby było to godne działu Religia. Może najlepszym antidotum na wszystkie wady akcji #rozaniecdogranic będzie wymyślenie i zorganizowanie wydarzenia o podobnej skali, pozbawionego tychże.
MarzenaD Kowalska
8 października 2017, 22:23
[url]http://www.rp.pl/Komentarze/171009072-Michal-Szuldrzynski-Hipokryzja-bez-granic.html[/url]
Andrzej Ak
8 października 2017, 17:59
Zbliża się coraz bardziej zagrożenie kolejnej wielkiej wojny. Zjednoczenie Polaków na szczerych modlitwach o Kraj do Boga jest szansą na pokój nie tylko na tej polskiej Ziemi. Naszych modlitw nie powinien się bać żaden Chrześcijanin, a jedynie upadli i ich słudzy.
MarzenaD Kowalska
8 października 2017, 22:03
Ks. Boniecki i ks.Lemański swoimi komentarzami biorących w tym udział wysyłają do piekła. Oni wiedzą, ze tam każdy, kto w tym brał udział, wyląduje. To, co pisze np. ks.Lemański nie jest już nawet straszne. Smutne, że tak można nienawidzieć. 
MarzenaD Kowalska
8 października 2017, 16:30
Jak dobrze, że czytam, "podglądam" takiego jezuitę: [url]https://twitter.com/wziolek_sj/status/917032594612551680[/url]
RC
Radosław Ciach
8 października 2017, 16:30
Panie Karolu, czytając Pana artykuł przypomniała mi się wypowiedź kardynała Ratzingera o katolickich "pseudointelektualistach". Stajemy się nimi wtedy, gdy zamiast modlić się do Boga i spędzać możliwie dużo czasu na kolanach w rozmowie z Bogiem. Jeżeli zaczynamy pokładać nadzieję w swoim intelekcie zapominamy, że to nie my jesteśmy Bogiem i siebie stawiamy na jego miejscu a wtedy to już równia pochyła i błądzenie. Jeżeli rzeczywiście nie widzi Pan tragedii czasów w jakich przyszło nam żyć i jednocześnie Polski jako ostatniej nadziei na chrześcijańską Europę to nie wiem w jakim środowisku się Pan obraca. Każdy kto dopatruje się zła w tej akcji budzi we mnie chęć modlitwy za naprawę jego serca bo widać, że ma Pan problem z rozróżnianiem czystego dobra od zła. Tylko, że Pan nie pisze w lewackiej gazecie tylko na portalu katolickim. Jak to możliwe? Polecam regularną spowiedź, kierownictwo duchowe to uchronimy Pana od wypisywania takich artykułów. Będę się za Pana modlił.
8 października 2017, 14:56
Bardzo dużo ludzi pojechało się modlić w intencjach dobra dla innych. Dlaczego autor nie szuka dobra w niesamowitym zrywie modlitewnym polskiego narodu, tylko skupia się na nienajlepszych intencjach pojedynczych osób i podważa przez ten pryzmat sens pięknej całości? Ktoś ma wątpliwości – dlaczego do granic? Dlatego, że jest to symbol objęcia nie fragmentu, lecz całej Polski modlitwą. Zebranie się tłumów wokół Polski daje dodatkowo poczucie ogromnego zjednoczenia w modlitwie, wzrostu wiary, zrozumienia wspólnego celu w trosce o swój kraj. Następnie intencja modlitwy oczywiście również za cały świat. Przy czym szanujemy granice innych narodów - nie jesteśmy barbarzyńcami, najeźdźcami - dlatego dochodzimy fizycznie tylko do naszych granic. Jakim prawem mielibyśmy je przekraczać?
8 października 2017, 21:13
A jednak nie obyło się bez incydentów :-) <a href="http://aszdziennik.pl/121265,bojka-w-pocagu-na-rozaniec-do-granic-fani-tajemnic-bolesnych-starli-sie-z-ultrasami-radosnych">Bójka w pociągu na "Różaniec do granic"</a>
TS
Tomasz Siedlecki
8 października 2017, 12:24
Drogi Karolu. Radzę jeszcze raz przeczytać swój własny tekst i szybciutko udać się do Spowiedzi świetej.
AS
Aleksandra Szeliga
8 października 2017, 14:09
Publiczne wypominanie komuś, nawet domniemanego, grzechu też jest grzechem.
MarzenaD Kowalska
8 października 2017, 11:51
I takie jeszcze zebranie paru spraw: [url]https://twitter.com/xmslyz/status/916681362861633537[/url]
MarzenaD Kowalska
8 października 2017, 11:30
W sumie TA odpowiedź na krytykę, także niestety ze strony niektórych specyficznych dychownych, jest bardzo dobra: [url]https://twitter.com/xrytel/status/916771883445571586[/url]
8 października 2017, 09:37
Pojawienie się różańca w Europie może wiązać się z powrotem rycerzy z pierwszych wypraw krzyżowych w XI wieku. W tym wieku datuje się pierwsze wzmianki o pojawieniu się różańca w klasztorach. Modlitwa oparta na systemie rytmicznych powtórzeń wokalnych, odmierzanych przy pomocy sznura z koralami, była bowiem praktykowana przez mieszkańców średniowiecznej Palestyny, tj. muzułmanów. Sznury modlitewne istniały również w buddyzmie i hinduizmie
MarzenaD Kowalska
8 października 2017, 12:08
Ale dla katolików różanic jest tym: [url]https://twitter.com/Pontifex_pl/status/916626662388846592[/url]
AZ
Andrzej Zduńczyk
8 października 2017, 07:02
To karykatura modlitwy,groteska wręcz.Odsyłam do Ewangelii i słow nie kogo innego a Chrystusa nt modlitwy. Coż, jak ktoś zauważył,należy zwiększyć produkcję różańców.
8 października 2017, 08:58
Pytanie: Dlaczego heretycy i diabeł boją się różańca?
8 października 2017, 09:39
Twoja odpowiedź będzie najlepsza. Zatem dlaczego boisz się różańca?
8 października 2017, 01:23
Mam wrażenie, ze autor się czepia i szuka dziury w całym. Oczywiście, że organizatorzy tej akcji gadają czasami bzdety, ale przecież nie modlimy się do pana Bodasińskiego, ale do Matki Bożej. Trzeba uwierzyć, że skoro Maria wzywa nas do modlitwy, to aby uczynić nas lepszymi, a nie gorszymi. A czasami działa także przez niezbyt mądrych ludzi. Najlepiej oceniać po owocach, a nie tropić jakieś nieszczęśliwe wypowiedzi. Inna sprawa, że organizatorzy mogliby trochę lepiej odrobić tę pracę domową. ------- ustanowione po wielkiej bitwie pod Lepanto, gdzie flota chrześcijańska pokonała wielokrotnie większą flotę muzułmańską ratując tym samym Europę przed islamizacją ------------ Pod Lepanto walczyły wojska tureckie, a nie "muzułmańskie". Pod Grunwaldem walczyła armia polsko-litewska wspierana przez sojuszników, a nie armia "chrześcijańska" czy "katolicka". Nie jest także prawdą, że siły tureckie były kilkakrotnie liczniejsze. "Ratunek Europy przed islamizacją" to przenoszenie haseł wygłaszanych czasami wspólcześnie w kontekście napływu muzułmańskich uchodżców do Europy XVI wieku, co jest nonsensem.  Ponowanie Ottomanów na Bałkanach trwało 500 lat i są nadal chrześcijańskie. Węgierscy protestanci pod rządami tolerancyjnych Turków cieszyli się większymi swobodami niż pod rządami fanatycznych i nietolerancyjnych austriackich Habsburgów. Czynnik religijny może odgrywał rolę w wojnach prowadzonych przez Turków na wschodzie, w wojnach z szyickimi Safavidami. To właśnie wskutek tych wojen świat islamski jest dzisiaj podzielony na większość sunnicką i mniejszość szyicką, głównie skupioną na terenie dzisiejszego Iranu. Po prostu gdy Pan Bóg malował dla nas obraz świata nie używał wyłącznie białych i czarnych barw, używał wszelkich dostępnych kolorów, czego niektórzy nie moga pojąć.
AK
Anna K
11 października 2017, 08:11
Szanowny Panie. Wszystkie przytoczone przyklady historyczne były obiektywnym złem, agresją, podbojem, a więc pisanie o tym, że bałkany pozostały chrześcijańskie, a Węgrzy cieszyli sie swobodami jest nie na miejscu, to brzmi jak usprawiedliwianie zła, "bo jednak naród czy wiara przetrwała". Czynnik religijny, nawet jeśli nie był jedyny, jednak był wyraźnie wyartykułowany. A bitwa pod Lepanto nie bez powodu nazywana jest cudem, nie bez powodu ówcesny papież nawoływał ludzi do modlitwy i nie bez powodu dzień zwycięstwa ogłosił świętem Matki Bożej Różańcowej. Czy sądzi Pan, ze zrobił to bezpodstawnie? 
no_name (PiotreN)
7 października 2017, 22:59
Dziękuję Autorowi felietonu, myślę, że to bardzo dobry artykuł! Kilka dni temu ja równiez robiłem mały research na temat tego wydarzenia i moje wnioski były bardzo zbieżne z Pańskimi. Jednak z premedytacją nie chciałem rozpisywać się przed tym wydarzeniem, by nikogo doń nie zniechęcać. Różaniec jako modlitwa przebłagalna w setną rocznicę objawień fatimskich to bardzo dobry pomysł i oczywiście godny propagowania. Co w takim razie mnie zaniepokoiło w tym wszystkim? Otóż kilka kwestii. Po pierwsze fatalnie ukute hasło: "Różaniec do granic"! Organizatorzy jak sami opowiadali dość długo zastanawiali się nad mottem dla tej imprezy, ale jak widać wyszło, co wyszło. A wystarczyło za przykładem p. Autora felietonu zmienić przyimek i powstaje nowe, piękne hasło, bez jakichkolwiek negatywnych konotacji. Po drugie - scedowanie przez KEP organizacji tak istotnego wydarzenia na osoby świeckie (tu dodatkowo to osoby o wyraźnie prawicowych poglądach), dla mnie to co najmniej niefrasobliwość Episkopatu. Po trzecie brak zainteresowania KEP-u tym, co na temat tej imprezy mówił i w jaki sposób promował ją (o zgrozo: "Ratujmy różańcem Polskę i świat") jej pomysłowawca i zarazem główny organizator- Maciej Bodasiński - reżyser, producent filmowy, prezes fundacji "SOLO DIOS BASTA". Było sporo czasu na reakcję Episkopatu, ale nie zrobiono NIC! Autor felietonu, pan dr K. Kleczka skupił swoją wypowiedź przede wszystkim na strachu towarzyszącemu wyznaczaniu granic dla tak podejmowanej krucjaty różańcowej. Ja osobiście cały ten event odebrałem jako nieudaną próbę polaryzacji społeczeństwa: my- wewnątrz granic i oni - "obcy", którzy stwarzają dla nas zagrożenie, niebezpieczeństwo. Podziale, którego w prawdziwym chrześcijaństwie nie ma, bo być nie może. Pan Bodasiński bez żadnego zażenowania przyznaje przed kamerami, iż ta krucjata różańcowa była organizowana m.in. przeciw zagrożeniu ze strony Rosji (manewry na terenie Białorusi), ale również islamizacji Europy (napływowi imigrantów). Ja naprawdę nie wiem, w jaki sposób ci panowie uzyskali "błogosławieństwo" KEP-u na w ten sposób przygotowywaną imprezę. Dla mnie to niezrozumiałe i świadczące o jakiejś indolencji i niefrasobliwości Episkopatu. Takie milczące przyzwolenie dla organizatorów to zapewne skutek tego, iż samemu nie chciało się wziąć do roboty.
no_name (PiotreN)
7 października 2017, 23:00
Scaliłem dwie wypowiedzi w jedną.
AS
Aleksandra Szeliga
7 października 2017, 23:36
Dziękuję. Bardzo mądry komentarz. 
KB
Kinga Bartos
8 października 2017, 10:16
Nie będę powtarzała tego, co już wczoraj napisałam w odniesieniu do artykułu. Faktycznie zastanawiająca jest ta niechęć do inicjatywy modlitwy różańcem za ojczyznę i świat. Odniosę się tylko do postawionego przez Ciebie zarzutu w drugim punkcie. Czy do organizacji modlitwy różańcowej potrzebne są święcenia kapłańskie i sakra biskupia? Gdyby pełnym organizatorem był Episkopat zapewne postawiono by zarzut klerykalizacji. Bardzo dobrze, że świeccy podejmują takie inicjatywy - i to bez względu na stronę. Nikt nie zabrania ludziom z lewicy organizować modlitwy różańcowej. Cóż, jeśli oni wolą raczej organizować inne imprezy... nie będę wyliczała, bo wszyscy wiemy.
AK
Anna K
8 października 2017, 11:37
Odnośnie słów: "o na temat tej imprezy mówił i w jaki sposób promował ją (o zgrozo: "Ratujmy różańcem Polskę i świat")". Naprawdę jest przed czym ratować Polskę i świat. Czy liczba zamachów terrorystycznych w Europie i na całym świecie nic Panu nie mówi? Nie dostrzega Pan śmierci niewinnych osób? A to przecież zjawisko stosunkowo nowe i wiadomo, skąd pochodzi i kto się pod nim podpisuje. Do tego dochdza inne zagrożenia.
AS
Aleksandra Szeliga
8 października 2017, 12:38
Czy liczba zamachów terrorystycznych w Europie i na całym świecie nic Panu nie mówi? Nie dostrzega Pan śmierci niewinnych osób? A to przecież zjawisko stosunkowo nowe i wiadomo, skąd pochodzi i kto się pod nim podpisuje- Jaki piękny przykład braku podstawowej wiedzy historycznej;) poczytaj proszę o IRA, ETA, Baskach, o porywaniach samolotów etc. Jest szansa, że mając wiedzę przestaniesz się choć trochę bać. A co do śmierci niewinnych osób: ilu ginie codziennie na polskich drogach, gdzie  większość kierowców i pieszych  podobno są katolikami?
AS
Aleksandra Szeliga
8 października 2017, 12:43
Faktycznie zastanawiająca jest ta niechęć do inicjatywy modlitwy różańcem za ojczyznę i świat- niechęć nie do modlitwy różańcowej, ale niechęć do manipulowania modlitwą, a tym samym jej dezauwacji. 
AK
Anna K
11 października 2017, 20:54
Nie, moja wypowiedź nie świadczy o braku wiedzy. Owszem, zło zawsze było na świecie, ale to nie znaczy, że mamy się z nim godzić i je akceptować. Podane przyklady potwierdzają tylko, ze należy sie modlić, by takich sytuacji nie było. Za polskich kierowców też należy się modlić, o trzeźwość i zdrowy rozsądek - i takie modlitwy chyba też się prowadzi.  Natomiast ostatnie lata pokazują zjawiska nowe i groźne, bo za groźbami niestety idą czyny, co widzimy często na ekranach telewizorów. I to nie są filmy, a rzeczywistość. Pozdrawiam!
AK
Anna K
7 października 2017, 21:23
Artykuł w mojej opinii budzi wątpliwości. Po pierwsze: Dlaczego neguje Pan wartość tej modlitwy - modlitwy za kraj? Oczywiście, że trzeba modlić się za cały świat, ale czy naprawdę modli się Pan zawsze tylko za świat? Czy nie modli sie Pan za siebie, za swoja rodzinę? Modlitwa za kraj mieści sie w tych własnie kategoriach. Nawet w Koronce do Bożego Miłosierdzia modlimy się "Miej miłosierdzie DLA NAS i dla całego świata". Po drugie: Skąd oskarżenie o sianie lęku? Ignorancją byłoby nie zauważać problemów i nie zawierzać ich Bogu, tylko czekać, że wszystko samo się załatwi. Idąc tym tokiem myślenia nie warto byłoby się o nic modlić, a to przecież niewłaściwa postawa. Modlitwa w sytuacjach trudności dlaje ufność w miłosierdzie Boże i o to tutaj chodzi. A zagrożeń jest wiele, choćby groźby ISIS skierowane wprost do chrześcian z Papieżem na czele - można je ignorować, ale one są. Wielokrotnie Jan Paweł II wzywał do modlitwy o pokój, to jest pewna kontynuacja. Po trzecie: Granice symbolizują objęcie całego kraju modlitwą wiernych i sa świetnym symbolem.  Po czwarte: Modlitwa ZA KRAJ nie oznacza modlitwy PRZECIWKO komukolwiek. To nadużycie w interpretacji. Po piąte: Jaką inną akcję Pan proponuje? Czy może nie robić nic, nie modlić się? Oprócz modlitwy uwielbienia wierni od wieków zanoszą do Boga także modlitwy prośby, czy neguje Pan taka postawę? 
Karol Kleczka
8 października 2017, 13:47
Bardzo dziękuję za wyrażenie wątpliwości. Nie neguję wartości modlitwy za kraj, ale przywoływane przez organizatorów akcji przykłady, sugerują, że kraj znajduje się w jakiejś szczególnie niebezpiecznej sytuacji (to też do uwagi o zarzut względem siania lęku). Twierdzi Pani/Pan, że ignorancją byłoby nie zauważać problemów i nie zawierzyć ich Bogu - oczywiście, że byłoby. Ale te problemy nie są jakieś szczególne. Pisałem i Pani/Pan też pisze o JP2 i modlitwie o pokój. Militarystyczna metaforyka użyta przez organizatorów i zawarta w materiałach promujących akcję, licznych wystąpieniach publicznych, wcale do tego pokoju nie przybliża - stąd moja uwaga. Tak, staram się zawsze modlić nie tylko o pokój w kraju, ale na całym świecie. I za cały Kościół. Modlitwa za świat i kraj obejmuje. Nie neguję wartości modlitwy za kraj, ale wierzę, że mówienie o modlitwie w kategoriach ograniczeń, które nie są jakoś szczególnie uzasadnione (za uzasadnione rozumiem np przypadek modlitwy prośby o uzdrowienie konkretnej osoby, albo rozwiązanie konkretnej sytuacji), nie jest zbyt trafne, bo modlitwę zamyka. Modlitwy prośby nie neguję, a wręcz przeciwnie. Gdy czytam doniesienia o tym jak akcja przebiegła, to wiele z tych próśb była bardzo wspaniała i bardzo mnie cieszy, bo pokazuje, że wyszło z tego jakieś dobro. Tak czy inaczej dziękuję za komentarz i pamiętam w modlitwie!
A
Ann.
11 października 2017, 01:24
Ja również dziękuję za odpowiedź i za obiecaną modlitwę. Jeszcze o modlitwie za kraj. Myślę, że modlimy się szczególnie za ludzi, którzy są nam bliscy i za których jesteśmy w pewien sposób odpowiedzialni, bo oni od nas właśnie potrzebują i oczekują wsparcia, oni są postawieni obok nas i "zadani nam". To rozumie każdy, kto np jest rodzicem, opiekunem itp. Później, im większa "pojemność serca" i im szersze horyzonty myślowe, sięgamy dalej w modlitwie i działaniu.Tak jest w rodzinie /czy wspólnotach/ - źle by było, gdyby rodzice zaniedbali swoje dzieci /czy liderzy -podopiecznych/. Ojczyzna stanowi taką własnie wspólnotę, na którą mamy wpływ. Trudno nam odpowiadać za to, co dzieje się w innych państwach. JPII na Placu Zwycięstwa w Warszawie modlił się o odnowienie "Tej ziemi", Polski, choć przecież dobro całego świata też leżało mu na sercu. Ale oczywiście bardzo dobrze by było rozszerzyć akcję, o której mówimy, na całą Europę czy świat. Jest pole do działania dla chętnych i potrzeba, jak sadzę, również. Modlitwy za kraj, zwłaszcza tej zorganizowanej w konkretnych miejscach,  nie postrzegam jako ograniczenia czy zamknięcia w modlitwie, ale jako pewną "kolejność w odpowiedzialności i możliwości". Co będzie następnym etapem?  Czy problemy w Polsce są szczególne? Może - na szczęście - nie, chociaż one jednak są, ale patrząc globalnie - narastają, coraz bliżej nas. Na co mamy czekać?  Pozdrawiam! Anna
WDR .
7 października 2017, 21:07
Wiadomo. Światełko do niebo jednoczy. Różaniec dzieli lol. ps. Ale kompromitacja deonu. Nie wiem czy nie największa w historii tego portalu. Oprócz powyższego hejtu nie widzę, ani jednej informacji na ten akcji. Wstyd.
ZZ
z z
7 października 2017, 19:58
Pomyśleć , że Nyczowi i Rysiowi na tych ich modlitwach za uchodźców udało się zgromadzić jedynie garstkę ludzi. Szeregi obrońców ojczyzny są wciąż znacznie liczniejsze :)
Dariusz Piórkowski SJ
8 października 2017, 09:02
To znak, że ta modlitwa była od Boga. A za Jezusem to poszły tłumy? Tylko z ciekawości i do czasu. Pod krzyżem była garstka.
ZZ
z z
8 października 2017, 13:42
Chcecie w imię miałkiego humanitaryzmu i chodów u tymczasowego lokatora Watykanu stracić swoich wiernych? Wasz wybór...
S
Szymon
9 października 2017, 10:31
Czyli każda inicjatywa pociągająca tłumy nie może być od Boga a każda pociągająca garstkę już na pewno od Niego pochodzi? Cholernie mętne tłumaczenie.
7 października 2017, 18:00
Autor wyraźnie przestraszył się "Różańca do granic". Cały artykuł to jedno wielkie zalęknienie. Facet tak bać się nie powinien.
MarzenaD Kowalska
7 października 2017, 16:16
Wróciłam i muszę, odnosząc się znowu do tekstu, powiedzieć, że spotkanie było zawierzeniem Bogu, zaufaniem Mu, modlitwą, nie podsycaniem lęku. Wspólnota. I bardzo cieszę się, że byłam. 
S
Szymon
9 października 2017, 10:35
Takiej modlitwy i takiego poczucia wspólnoty nam brakuje i chyba dlatego niektórym się w głowach nie mieści, że ta akcja nie była "przeciw" czemuś czy komuś.
KB
Kinga Bartos
7 października 2017, 15:53
Szanowny Autorze, zawsze można wynaleźć jakieś słabe punkty, mankamenty... jesteśmy tylko ludźmi. Ale sama idea nie jest zła, a raczej godna uznania. Łączy wiele osób i w dzisiejszym zeświecczonym społeczeństwie pomaga wielu okazać swoją wiarę, a może niejednokrotnie dać też świadectwo. Szkoda, że Deon raczej o tym milczy, a jeśli już zabierze głos to właśnie by wytknąć błędy, zasiać wątpliwość, między wierszami zdewaluować... no cóż, czasami w poszukiwaniu postępowości możemy nie dostrzegać tego, co dobre i pożyteczne. Być może właściwszym określeniem byłby Różaniec bez granic, ale przecież chodziło o to, by zmobilizować ludzi zwłaszcza wewnątrz konkretnych granic. Jesteśmy Narodem i zyjemy, w większości, na terenie określonym granicami... To jest faktem i te granice wcale nie muszą oznaczać murów, barier. Myślę, że Autor ma na tyle rozeznania, że to rozumie. Nie budujmy murów tam, gdzie ich nie ma.
Karol Kleczka
8 października 2017, 13:51
Bardzo dziękuję za komentarz. Sama idea nie jest zła, ale sposób w jaki została zaprezentowana wywołał moje wątpliwości. Cieszę się, że modlitwa połączyła wczoraj wiele osób, ale wierzę, że gdyby tych granic nie szukała (choćby w nazwie, sposobie prezentacji pomysłu przez inicjatorów), to mogłaby być jeszcze lepsza. Sama Pani wskazuje, że może okreśelnie "bez granic" byłoby właściwsze, bo modlitwa granic nie zna. Cieszę się także z tego, że te granice przekraczała, np tam, gdzie Polacy modlili się z obcokrajowcami. Pokój jest dobrem dla wszystkich i dobrze szukać okazji do takich połączeń, nawet wtedy, gdy mówi się, że modlitwa jest "do granic". Dobrze, że wielu polskich katolików poszło dalej.
KB
Kinga Bartos
8 października 2017, 17:24
Dziękuję również za wypowiedź. Rozumiem Pana motywacje co do sposobów prezentacji, co do różnych interpretacji. Zawsze można sformułować coś lepiej, inaczej. Ale też zawsze pojawi sie taka czy inna grupa osób, które to podważą, zanegują wykorzystując do tego taki czy inny aspekt. Jak to mówimy, jeszcze się taki nie urodził... Może lepiej zatem właśnie podkreślać to, co pozytywne i popierać właściwe inicjatywy. Sama mieszkam obecnie poza Polską i włączyłam się w tę inicjatywę jako przekraczającą granice.
AS
Aleksandra Szeliga
7 października 2017, 12:12
@stos: Na pańskim przykładzie dochodzę do wniosku,iż moderniści te indywidua pozbawione instynktu samozachowawczego.- a czy Chrystus miał instynkt samozachowawczy? Bo gdyby miał, nie byłoby Jego ofiary?
7 października 2017, 10:00
Panie Kleczka dlaczego boi się Pan lęków katolików? Na pańskim przykładzie dochodzę do wniosku,iż moderniści te indywidua pozbawione instynktu samozachowawczego. Pół biedy jeśli dotyczy to Pan,gorzej,że próbuje Pan swymi samobójczymi ideami zarazić innych. P.S. Sorki, ale innowiercami modlić się nie będę,jest bowiem Jeden Bóg, a Ten jest KATOLIKIEM
KB
Kinga Bartos
7 października 2017, 15:44
Po raz pierwszy słyszę, że Bóg jest KATOLIKIEM... to już szczyty bzdur i po prostu herezje. Przykroiłeś sobie, człowieku, Boga na własną miarę. A poza tym, co do modlitwy z innymi, to zapewne też ładujesz na swój stos także św. Jana Pawła II (no i Benedykta XVI też!!!) za Asyż.
7 października 2017, 19:29
Cóż,to ,że istnieje jedna prawda i jest to prawda katolicka jest jak widać dla ciebie nie do wyobrażenia. Dlatego też trudno ci przypisać tutaj winę. Co zaś się tyczy Asyżu to jako katolik nie jestem zobowiązany do naśladowania papieży w aspekcie wspólnych modlitw z wyznawcami bałwanów. Gorliwość w tym zakresie pozostawiam zaś tobie. Może to się stać dla ciebie swego rodzaju formą "religijnego" spełnienia.
KB
Kinga Bartos
8 października 2017, 10:10
tu już nawet nie ma co komentować... pozostaje modlitwa.
8 października 2017, 15:41
dzięki, byle nie ekumeniczna...
KB
Kinga Bartos
8 października 2017, 17:28
... a właśnie w pełni EKUMENICZNA ;-) Moją modlitwę kieruję do Boga, Stwórcy i Ojca wszystkich i wszystkiego, w którym WSZYSTKO ma istnienie - zgodnie z nauka św. Pawła. W takiego Boga wierzę i do takiego się modlę. proszę mi zatem nie narzucać modlitwy do bożków!
8 października 2017, 23:12
Brawo!Pamiętaj tylko,że Bóg nie jest Ojcem błędu.
MarzenaD Kowalska
7 października 2017, 09:44
Wierzę Bogu i ufam Mu, ale też jak można nie zobaczyć zagrożeń, które w świecie są, nie zobaczyć zmieniającej się Europy. Naprawdę wokół mnie, w moim kościele nie było np. żadnych politycznych nawiązań do tej organizowanej akcji.  I jak nie można dostrzec np. tego: [url]http://www.rp.pl/Spoleczenstwo/171009248-Niemcy-Kosciol-katolicki-od-2000-r-zrezygnowal-z-ponad-500-swiatyn.html#ap-1[/url]