Schorzenie, które dotyka Kościół

Dla faryzeuszów Jezus jest "modernistą", "lewakiem", "laksystą". Nie pości, nie przejmuje się tym, że uczniowie zrywają kłosy. Jezus nawet na to nie zwrócił uwagi. Dlaczego? Bo w Nim jest prawdziwa wolność, radość, życie. Najpierw relacja, potem prawo. Nie widać w Nim żadnego napięcia. Bo Jezus jest poukładany w istotnych sprawach.

"Kto się napił starego wina, nie chce potem młodego. Mówi bowiem: stare jest lepsze".

Ta Ewangelia opisuje wiele zachowań społecznych, które do dzisiaj są aktualne. Na przykład ten, kto nie robi tego co wszyscy, intryguje, staje się podejrzany, jest solą w oku.
A idealizacja przeszłości, kiedy mówimy: "Dawniej było lepiej", czyż ciągle nie jest sposobem radzenia sobie z tym, co nowe i inne?
Życie duchowe nie jest statyczne, lecz dynamiczne. Duszpasterstwo nie może być takie samo do końca świata. Modlitwa nie może pozostać całe życie w pierwotnie wyuczonej formie.A jednak często trzymamy się kurczowo tych samych nabożeństw, modlitw, grup. Dlaczego?
Jezus daje do zrozumienia zdziwionym faryzeuszom, którzy nie pojmują, dlaczego Jego uczniowie nie poszczą, że post czy inne praktyki religijne są tylko formą, naczyniem, sposobem przyjęcia daru. Post to bukłak, a nie wino. Najważniejsze jest wino. Bukłak jest tylko narzędziem. Niestety jest możliwe w życiu religijnym, że bukłak stanie się ważniejszy niż wino, które ma w sobie przechować. Na skutek niewłaściwej formy modlitwy, wyrzeczenia, braku rozeznania, gdy przychodzi do nas Bóg, możemy wykonywać puste gesty, które w ogóle nie otwierają nas na Niego. Chcemy przetakiem nabrać wody. I nic z tego.
Przyzwyczajenie i tzw.tradycje w Kościele są również bardzo silne. To tak jak osoba, która przyzwyczaiła się do tego, że w niedzielę na obiad zawsze musi być schabowy. Jeśli ktoś przygotuje coś innego, oferta zostanie odrzucona. Kłopot polega na tym, że schabowy już się zna, danie jest przewidywalne, nie zaskoczy. Człowiek lubi panować nad sytuacją. A nowe danie, zwłaszcza egzotyczne, jest nieznane. Pojawia síę lęk, że może nie przypaść do gustu. Wolimy więc to, co sprawdzone.Tymczasem w wierze zawsze jest pewna nieprzewidywalność, ryzyko, niepewność. Częścią drogi wiary jest obumieranie, zostawianie, ale i ciągłe rodzenie, wzrost.
Jezus nie neguje postu czy innych praktyk.Mówi tylko, że nie istnieją one same dla siebie. Nie można ich powielać mechanicznie jak katarynka. Muszą one współgrać ze stanem ducha.Inaczej wkrada się rutyna, która zamyka serce.
"Czemu czynicie to, czego nie wolno w szabat?"
Od opisanej wyżej sceny ewangelicznej zaczyna się konflikt wypaczonej religijności z religią wolności i radości.
Faryzeusze i uczeni w Piśmie depczą Jezusowi po piętach.Śledzą Go. Badają czy spełnia wymagane standardy. Poczuwają się przecież do bycia stróżami prawdziwej religii, ortodoksji i nauczycielami ludu.
Najpierw zarzucili uczniom, że nie robią tego co wszyscy, czyli nie poszczą. Teraz oburzają się, że robią to, czego inni rzekomo nie robią, czyli pracują w szabat, łuskając z głodu kłosy.
Stworzyli z religii system opresyjno-nakazowy, pełen napięcia i umęczenia. Widzą problem tam, gdzie go w istocie nie ma. Robią z Boga bezduszną istotę, która rzekomo żąda od człowieka wyparcia się wolności. A przy tym, jak powie potem Jezus szukają dziury w całym, przecedzają komara, ale równocześnie uchylają przykazania Boże. Nie widzą problemu tam, gdzie on rzeczywiście jest.
To pewna uniwersalna postawa, schorzenie, które może dotknąć także Kościół. I często go dotyka. Gubi się relacje. Bóg kojarzy się głównie z ograniczeniami i jakimiś praktykami. Potrzeby człowieka są uznawane za nieistotne. Trzeba się ich wyrzec. Religia staje się ciężarem.
Dla faryzeuszów Jezus jest "modernistą", "lewakiem", "laksystą". Nie pości, nie przejmuje się tym, że uczniowie zrywają kłosy. Jezus nawet na to nie zwrócił uwagi. Dlaczego? Bo w Nim jest prawdziwa wolność, radość, życie. Najpierw relacja, potem prawo. Nie widać w Nim żadnego napięcia. Bo Jezus jest poukładany w istotnych sprawach.
Czy kiedy dzisiaj coraz więcej młodych ludzi w Polsce mówi, że Kościół i religijność jest dla nich nudą, że nie chcą się w nim pojawiać, to nie wynika to również z faktu, że chrześcijaństwo, w które się ich wdraża jest karykaturą, systemem przymusów, trzeba, powinieneś, nie wolno? I tylko to widzą. Czy widzą jeszcze w nim wolność, radość i Jezusa, który nie umęcza, lecz wyzwala od rzeczywistej biedy?
Tekst ukazał się na Facebooku Dariusza Piórkowskiego SJ

DEON.PL POLECA

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Schorzenie, które dotyka Kościół
Komentarze (38)
AN
~Agucha nieslucha
11 września 2020, 02:10
I TYLKO TO widza (wiara jako system nakazów) . Czy widza JESZCZE Jezusa? Istota tego tekstu w tych zdaniach, cały problem w tym że zbyt wąski adresat - pytanie nie tylko do młodych ale również do starych bo kto im ma pokazać Jezusa, gdy rodzice sami widza w wierze tylko system nakazów i zakazów.... Coś do odhaczenia jak np niedzielna Msza SW ktora dla rodzica jest obowiązkiem a nie realnym spotkaniem. To już samym rodzicom brakuje relacji z Jezusem i potem wiara u dzieci rodzi sie, jak pisze SW Jan, 'z krwi, żądzy ciała lub woli meza' a nie 'z Boga'. Pytanie - jak wejść w relacje z Jezusem? Jak zobaczyć Go zamiast systemu nakazów? Jak przenieść ten ciężar z nakazów na osobą Pana? Czy musi tu być najpierw laska i Jezus musi wejść w nasze życie sam? A dopóki tego nie uczyni nie pozostaje nam nic innego jak sucho wykonywać nakazy i zakazy?
EM
~Ela M.
10 września 2020, 19:19
Pracowałam z młodzieżą ponad 10 lat... Badania pokazywały, że prawie 3/4 oglądało potnografię, mieli kłopoty w rodzinie... Młodzi ludzie bardzo potrzebują zasad i reguł. Bardzo dobrze czują, że to trzyma ich w ryzach, ale ponieważ są młodzi mają słabą wolą, wybierają zasadę przyjemności, a później popadają w różne uzależnienia. To nie dekalog jest problemem, ale tłumaczenie im po co on jest... Problemem są patologie w rodzinach, a nie religia w szkole. Młodzi ludzie potrzebują i szukają autorytetów, ale nie ma nikogo, kto poszedłby do ich zniewolonego świata i nie wskazał jak dobra jest droga wymagań i jak ogromny sens tkwi w zasadach. Na pewno gdzieś są ludzie, którzy wydobywają ich z dna... Ale ubolewanie nad tym wszystkim nie wystarczy
MM
~matka młodych
9 września 2020, 13:50
Czy należy się domyślać przekazu, że Dekalog, jako zbiór zasad "trzeba, powinieneś, nie wolno" utracił znaczenie jako jedyna droga do zbawienia, że trzeba "łagodniej" o grzechu i karze ponieważ takie treści ludzi denerwują albo nudzą (w szczególności młodych) albo, że Tradycja to system "opresyjno - nakazowy, pełen napięcia i umęczenia" (?) Co konkretnie Ojciec proponuje w tym tekście młodym i ich rodzicom (którzy zresztą czterdzieści lat temu od swoich Proboszczów - jezuitów słuchali jeszcze innego nauczania) - dostosowanie Wiary do warunków miejsca i czasu albo do własnych wyobrażeń o "relacji" z Bogiem. Młodzi z zasady myślą ewangelicznie - dwuwartościowo i potrzebują konkretów, w szczególności rozdzielenia świętego od nieświętego, czystego od nieczystego. Koncepcja, że mają być wyzwoleni "od rzeczywistej biedy" bez Krzyża i przykazań się nie sprawdzi - nie powinni być zwodzeni w ten sposób.
AN
~Agucha Nieslucha
11 września 2020, 01:56
Pani o chlebie a autor o niebie... Wcale nie o tym co Pani pisze jest ten tekst.... Warto czytać ze zrozumieniem
MS
~Mariusz Szamocki
8 września 2020, 18:41
"Czy kiedy dzisiaj coraz więcej młodych ludzi w Polsce mówi, że Kościół i religijność jest dla nich nudą, że nie chcą się w nim pojawiać, to nie wynika to również z faktu, że chrześcijaństwo, w które się ich wdraża jest karykaturą, systemem przymusów, trzeba, powinieneś, nie wolno? I tylko to widzą. Czy widzą jeszcze w nim wolność, radość i Jezusa, który nie umęcza, lecz wyzwala od rzeczywistej biedy?" Na czym miałoby polegać życie w wolności i radości Jezusa? Na czym miałoby polegać wyzwalanie z rzeczywistej biedy? Przydałyby się jakieś konkrety tutaj.
KS
Konrad Schneider
9 września 2020, 07:16
Zgadzam sie z Panem. Ksieze Dariuszu, prosze o wiecej konkretow!
JW
~Jarosław W
8 września 2020, 18:23
50 lat hodowania człowieka posoborowego, tego lepszego, świadomego, nieskrępowanego systemem zakazów i nakazów powinno chyba przynosić świetlane sukcesy. za bardzo ich nie widać. jest za to sprzężenie zwrotne - ludzi widzą niewydolny system, w który zamieniono katolicyzm i odchodzą.
AB
~A B
8 września 2020, 22:29
Gdyby tak było, odchodząc zasilaliby bractwo św Piusa jak najbardziej przedsoborowe, odchodzą bo cos im przesłania to co w chrześcijaństwie. najwazniejsze - relacja z Jezusem, wiara w zmartwychwstanie, radość ze zbawienia. Gdyby to byly kwestie zwiazane ze zmianami lub ich brakiem, są bracia tradycjonalisci, są bracia protestanci, w KK, gdzie są i jezuici i ludzie o Panskich poglądach zaczyna dominować obojętność.
KS
Konrad Schneider
9 września 2020, 07:19
Wie Pan, dla mnie jednym z sukcesow hodowania czlowieka posoborowego jest fakt, ze tak dlugo nie mamy zadnej wojny swiatowej. Ale nie chce sie teraz z Panem scigac na argumenty. Mysle, ze chodzi tu o wewnetrzna swiadomosc naszego istnienia na Ziemi, o wewnetrzna dojrzalosc. A ona jest bardzo trudna do osiagniecia, duzo trudniejsza od bezmyslnego zachowywania takich, czy innach zakazow.
JW
~Jarosław W
9 września 2020, 15:25
jedni odchodzą, inni przechodzą na pozycje tradycjonalistyczne (z tym przyrównaniem do protestantów to chyba jakaś pomyłka). z tego co wiem, tzw. pandemia przysporzyła tradycyjnym parafiom i wspólnotom wiernych, bo w posoborowych strukturach zostali pozbawieni sakramentów. w własnego doświadczenia - problem "powrotu" po wirusie tam nie istnieje. Problemem nie są nakazy i zakazy tylko upłynnienie doktryny i zastąpienie Boga człowiekiem.
AB
~A B
9 września 2020, 18:09
Nie rozumiem słów jak mozna zastąpić Boga człowiekiem. Z natury rzeczy sie nie da, wiara w Boga i szacunek, uczciwość, życzliwość do siostr i braci wzajemnie muszą się przeniknąć i uzupełniać, nie można wierzyć w Boga i nie wierzyć w braterstwo. Nie przymuje tego argumentu. Jest poprostu nielogiczny tak jakby braterstwo wykluczalo Boga, a Bóg wykluczał braterstwo. Owszem nie ma prostych odpowiedzi, ale akurat tę uwazam za z gruntu nieprawdziwą.
JW
~Jarosław W
9 września 2020, 21:47
ależ owszem. liturgia nakierowana na Boga została zamieniona na zgromadzenie wiernych, coraz bardziej przypodobujące się samemu sobie, w obrzędzie Komunii ważniejsze stało się zdrowie człowieka niż cześć Ciała Pańskiego, przykazania Boże czy nawet prawo naturalne są uchylane , bo współczesny człowiek podobno nie może im sprostać, zamiast jedynego Kościoła Chrystusowego - "wielość religii", "poprawianie" Ewangelii, bo człowiek nie może być potępiony itd. chociaż nie, antropocentryzm już jest passe. teraz matka ziemia jest na fali, czyli jakiś przyrodniczy kolektywizm.
AB
~A B
9 września 2020, 22:21
Pewnie kazdy "centryzm" sam w sobie nie jest groźny, staje sie groźny kiedy jest jedynym "centryzmem" , Panskie stanowisko rozumiem, ale nie do końca je podzielam. Czy damy radę - nie wiem, ale trzeba widzieć i Boga i czlowieka i ziemię. Stwórcę, ale i stworzenie. Ale, ok, rozumiem Pana.
MS
~Marcin Stradowski
8 września 2020, 14:13
Jezuici, ścigacie się w tym, który dalej odejdzie od Ewangelii, ale papieża Franciszka nie przebijecie, za to, że on nakazał biskupom wnieść na lektyce figurkę pogańskiej bogini matki ziemi pachamamy do bazyliki św. Piotra. Nawet za to nie przeprosił Boga i katolików. Gest papieża przypomina mi scenę z "Adwokata diabła", gdy Al Pacino wkłada palec do wody święconej i się przy tym uśmiecha. Wystawiacie jezuici Boga na próbę i jak się nie opamiętacie, wielu wierzących się od was odwróci. Nie jesteście arystokracją Kościoła katolickiego, który coraz bardziej zdradzacie, a przypomnę, że tym, który ten Kościół ustanowił jest Jezus Chrystus i innego kościoła Bóg nie zaaprobował. Wszystkie inne kościoły i wiary są wynikiem ludzkich błędów, ludzkich niewierności i ludzkiego błędnego wyboru i nawet teologia śp. ks. Hryniewicza tego nie zmieni, bo jego teologia zawiera mnóstwo błędów. Gdybyście czytali Ratzingera, to znaleźlibyście ratunek, ale wy mówicie "nie".
JP
~Jarosław Piechota
8 września 2020, 13:42
Artykuł pełen ogólników bez istotnych treści , o wszystkim i o niczym.
KW
~Kornel Wolny
8 września 2020, 12:05
Bez sarkazmu i ironii, to naprawdę dobry tekst. Pytanie zaś brzmi: gdzie jesteście kapłani, kaznodzieje i katecheci, a przynajmniej zdecydowana ich większość?
RF
~Robert Forysiak
8 września 2020, 11:34
Grubo się mylisz, księże. To właśnie faryzeusze byli stosunkowo młodym ruchem, modernistami, którzy modernizowali wiarę narodu wybranego. To o nich Chrystus mówił, że przemierzają ziemie i morze by pozyskać nowego wyznawcę. Zamiast trzymać się prawa przekazanego przez Mojżesza manipulowali prawem, dodając to i owo, by innych obciążać, a sobie czynić życie lżejszym. Chrystus co chwilę odwoływał się do starych zapisów ze Starego Przymierza, co chwila przypominał, co zostało przez Boga powiedziane i zapisane przez proroka. Na pewno modernistą nie jest ten, który bazuje na przypominaniu, jest raczej właśnie strażnikiem tradycji. Czy prorocy byli modernistami i byli postrzegani jako moderniści, skoro nawoływali do nawrócenia, do powrotu do tego co już zostało ustalone i powiedziane? Ja bym faryzeuszy szukał gdzie indziej…
AB
~A B
8 września 2020, 22:47
Zastosował Pan spore uproszczenie, gdyby zastosować Panską metodę trzeba by popatrzec tez na Essenczykow i Zelotów. Ponieważ z NT znamy głównie Faryzeuszy stąd rozumiem taką a nie inną analizę Autora. Natomiast Jezus bardzo często chroni, szuka, odnajduje najslabszych, poszukujacych, zagubionych, chroni przed kim? Warto sobie odpowiedzieć na tak postawione pytanie.
RF
~Robert Forysiak
9 września 2020, 08:39
Chrystus nie szuka najsłabszych, przynajmniej nie zauważyłem. On słabych przyciąga, oni sami do niego przychodzą, kiedy On naucza. Chrystus osobiście raczej szuka kontaktu z silnymi (faryzeusze, kapłani, celnicy i bogacze) lub czystymi (uczniowie). Chrystus w rozmowach zaznacza, że nie przyszedł do tzw. wykluczonych (zob. o Samarytanach - tekst o dzieciach i psach), ale o owcach z Izraela, które p o g i n ę ł y, a więc o tych którzy utknęli w grzechu – co to ma wspólnego z najsłabszymi i poszukującymi?
AB
~A B
9 września 2020, 11:34
Tych, o ktorych piszesz TEŻ szuka. No i ten pies SAMARYTANIN okazał sie bratem :)
RF
~Robert Forysiak
9 września 2020, 19:02
Chrystus jest bramą dla wszystkich. Ale w czasie, o którym mówimy, czyli wtedy kiedy chodził po ziemi, Chrystus szukał , po pierwsze - wśród Żydów, po drugie - szukał uczniów-apostołów, nie prowadził przytułku dla najsłabszych.
AB
~A B
9 września 2020, 20:22
Ok to proszę sie stawiać w pozycji Jezusa Chrystusa, ja jednak pozostanę przy tym, ze jestem tylko czyimś bliźnim, Bogu nic dodać, ani ująć nie mogę więc pozwoli Pan, ze będę stosowac to jedno przykazanie w całości :)
AB
~A B
9 września 2020, 20:24
To jedno, nowe dane przykazanie :) Dane nam :)
RF
~Robert Forysiak
10 września 2020, 08:15
Jane. Ja tam czuję się dzieckiem Boga i bratem Chrystusa. To moja nadzieja. Ale nie przeszkadzam innym czuć się "tylko czyimś bliźnim". Gdzie skarb twój, tam serce twoje...
AB
~A B
10 września 2020, 16:39
Sprytny zabieg erystyczny, nic poza tym. Dziećmy Boga jestesmy wszyscy, czy braćmi Chrystusa? Myślę, ze mamy prostrze zadanie, jak bedziemy umieli byc braćmi dla siebie to może kiedyś :)
RF
~Robert Forysiak
10 września 2020, 19:01
Mamy być braćmi w wierze. Umiemy głównie być braćmi w grzechu.
AB
~A B
10 września 2020, 22:39
A, to juz Panska wizja siebie i swiata, nie mam żadnych braci w grzechu, ani wrogów :)
RF
~Robert Forysiak
11 września 2020, 08:47
"Sprytny zabieg erystyczny". A to z kolei Twoja wizja, a dla mnie konketne życie duchowe.
MS
~Marcin Stradowski
8 września 2020, 11:30
Widzę, że ksiądz ma pragnienie bycia wyzwolonym. Co do postu, to Jezus pościł 40 dni i nocy, aby odeprzeć ataki szatana, a w sytuacji, gdy apostołowie nie mogli uwolnić dziewczyny od złego ducha, powiedział Jezus, że ten typ można pokonać tylko modlitwą i postem. Zatem post nie jest celem, ale doskonałym środkiem. Zresztą Jezus o Janie Chrzcicielu powiedział, że nie narodził się z niewiasty większy od niego. A Jana Chrzciciela nie można nazwać "lewakiem" czy "modernistą". Nie słyszałem, aby coś podobnego Jezus powiedział o osobie prowadzącej hulaszcze życie. Co do faryzeuszy, to w Piśmie Świętym chodzi o Żydów, a nie katolików. Co do dzisiejszych katolików, których można nazwać faryzeuszami, to w mojej opinii ci, którzy chcą znieść Boże przykazania, stworzyć jakąś nieokreśloną superreligię, która powstanie w wyniku konsensusu wszystkich. Ci co bronią prawdziwej wiary nie są faryzeuszami, ale świadkami i często są to ludzie świeccy, a nie duchowni, którzy coraz częściej dezerterują.
RF
~Robert Forysiak
8 września 2020, 11:30
Grubo się mylisz, księże. To właśnie faryzeusze byli stosunkowo młodym ruchem, modernistami, którzy modernizowali wiarę narodu wybranego. Zamiast trzymać się prawa przekazanego przez Mojżesza manipulowali prawem, dodając to i owo, by innych obciążać, a sobie czynić życie lżejszym. Chrystus co chwilę odwoływał się do starych zapisów ze Starego Przymierza, co chwila przypominał, co zostało przez Boga powiedziane i zapisane przez proroka. Na pewno modernistą nie jest ten, który bazuje na przypominaniu, jest raczej właśnie strażnikiem tradycji. Czy prorocy byli modernistami i byli postrzegani jako moderniści, skoro nawoływali do nawrócenia, do powrotu do tego co już zostało ustalone i powiedziane? Ja bym faryzeuszy szukał gdzie indziej…
IK
~In Kab
8 września 2020, 21:06
Faryzeusze byli modernistami? To jak Pan nazwie Jezusa Chrystusa? Faryzeizm nie był nowym ruchem, takich cwaniaków zna światów od zarania dziejów. A jeśli chodzi o odwoływanie Chrystusa do zapisów Starego Testamentu, to dopiero była nowość. Stare oświetlane Jego naukami, a cytowane dosłownie.
RF
~Robert Forysiak
9 września 2020, 08:31
@In Kab: Jak nazwę Chrystusa, jeśli faryzeuse byli modernistami? Jest to w moim tekście, proszę o uważność.. Nie będę wchodził w polemikę, bo widać, że Pisma Świętego dobrze nie znasz i mało je studiujesz.
TS
~Taki Sobie
9 września 2020, 12:39
Argumenty ad personam są oznaką słabości :)
RF
~Robert Forysiak
9 września 2020, 18:55
I vice-versa;)
IK
~Inna Kab
10 września 2020, 11:31
wklejasz ten sam nudny i nietrafiony tekst pod każdym artykułem :P
JL
Jerzy Liwski
8 września 2020, 09:56
Czy może dać ksiądz jakiś przykład nieprzestrzegania przez Jezusa żydowskiego Prawa? Skoro skostnienie i przywiązanie do tradycji jest tak niezdrowe, czy może ksiądz napisać w jaki sposób na przykład urozmaica Mszę? Co ksiądz dodaje do niej nowego, tak żeby temu skostnieniu, które odpycha młodych przeciwdziałać? Czy nie uważa ksiądz, że należałoby całkowicie znieść np Kongregację Nauki Wiary - przecież to ewidentny aparat ucisku i kontroli? Czy ksiądz uważa, że w religia judaizmu "Stworzyli z religii system opresyjno-nakazowy, pełen napięcia i umęczenia. Widzą problem tam, gdzie go w istocie nie ma. Robią z Boga bezduszną istotę, która rzekomo żąda od człowieka wyparcia się wolności. A przy tym, jak powie potem Jezus szukają dziury w całym, przecedzają komara, ale równocześnie uchylają przykazania Boże. "? Wszak wprost przedłużeniem sposobu interpretacji Prawa faryzeuszów jest obecny judaizm.
KS
Konrad Schneider
8 września 2020, 09:29
Fajnie, ze Ksiadz napisal ten artykul! To jest wlasnie dla mnie zywy kontakt z Panem Bogiem!
EM
~E M.
10 września 2020, 19:27
Rozumiem, że to ironia....