Singiel według Frondy

Małgorzata Bilska

Według nauki Kościoła społeczną normą jest pełna, szczęśliwa rodzina z kilkorgiem dzieci, chętnie wielopokoleniowa. Takich rodzin jest coraz mniej. Rośnie za to liczba osób żyjących w pojedynkę (ponad 5 mln według GUS). Tego zjawiska nie da się oddzielić od tzw. kryzysu rodziny. Mimo to sprawa nie jest tak oczywista i banalna, jak się wydaje.

Jeśli dziennikarz ma mizerną wiedzę na ten temat, tendencję do upraszczania i zapał bojowy radykała, na antyrodzinnych singlach może "popłynąć" jak patyk z nurtem w "misiach-patysiach". Popłynęła Marta Brzezińska, autorka wywiadu na portalu fronda.pl "Czy bycie singlem to grzech?" (22 lipca 2012 r.).

Pamiętam numery "Listu", "W Drodze", "Tygodnika Powszechnego", "Gościa Niedzielnego", a ostatnio "eSPe" poświęcone singlom, audycje radiowe i telewizyjne - bo w niektórych brałam udział jako socjolog. Jedne były bardziej twórcze, inne - mniej. Wszystkie budziły bardzo szeroki oddźwięk ze strony czytelników, co świadczy o skali i wadze problemu. Na tle innych katolickich mediów wywiad Brzezińskiej (studentki dziennikarstwa), to niemal kpina z odbiorców. Szkoda - generowanie łatwych ocen może wejść w nawyk.

Naukowcy badają to zjawiska od dawna, informacji jest dużo. Jeśli autorka definiuje singla jako osobę, która "po prostu NIE chce wchodzić w relacje" (pisownia oryginalna), jest "trudna w kontaktach z innymi i nie chce/nie umie nad tym pracować" to obnaża własną ignorancję. Jej ukoronowaniem było ostatnie pytanie, w którym myli singlowanie i konkubinat. Single szukają relacji. Jeśli ich nie tworzą na trwałe, to nie tylko dlatego, że z definicji są roszczeniowi i leniwi.

Im mniejszą autorka ma wiedzy, z tym większą pewnością siebie narzuca swoją tezę rozmówcy (i czytelnikom). Marcin Radomski OFC CAP ekspertem od tematu nie jest, zaczyna więc ostrożnie: " Wydaje mi się, że to nie grzech". "Zachęcany" sugestiami autorki, dochodzi jednak do wniosku, że single "rozbijają naturalny model rodziny", ich zachowania są "patologią". Pada stwierdzenie: "Według mnie, całe to singlowanie może też być związane z lobby homoseksualnym, bo to kolejne rozbicie komórki, jaką jest rodzina." Na koniec mówi wreszcie to, co pozbawia tytuł i pierwsze pytanie, pytajnika: "Drogą dedukcji dochodzimy więc do stwierdzenia, że singlowanie w jakimś wymiarze może być grzechem." Powstaje teoria singla, który spiskuje z gejami, jest niemoralny, grzeszny i patogenny. Autorka jest zadowolona.

Rozmowa nic nie wnosi do wiedzy o singlach, dużo jednak mówi o strategii zawartej w haśle: "mężczyzna jest głową, a kobieta szyją, która nią kręci". Męska "głowa" się nie połapała. Nie pierwszy to raz. Jest też powiedzenie: "Słychać, że dzwonią, tylko w którym kościele?"

Kim jest tytułowy "singiel"? To zależy od definicji. Na użytek większości badań przyjmuje się, że jest to osoba stanu wolnego między 25 a 50 (czasem 40.) rokiem życia. Do "pojedynczych" bywają zaliczane osoby rozwiedzione i owdowiałe. Z drugiej strony należy oddzielić te osoby, które mają stałego partnera, ale z nim nie mieszkają (prowadzą oddzielne gospodarstwa domowe). W zależności od definicji, przyjętego wieku, liczba będzie różna. Większość "pojedynczych" traktuje ten stan jako tymczasowy. Jest to nie tyle decyzja "z nikim nie wejdę w związek", co konsekwencja innych, pilniejszych (jak się wydaje) decyzji - o skończeniu studiów, znalezieniu pracy, wyjeździe do pracy za granicę, stabilizacji mieszkaniowej. itp., itd. Czasem ujawniają się problemy wyniesione z domu. Jeśli ktoś nie miał autentycznie zdrowych, dobrych relacji z rodzicami, będzie miał kłopoty z ich tworzeniem. Być może ilość osób bez pary stanowi niepokojące świadectwo płytkości więzi z członkami rodziny (pozornie pełnej i bez dysfunkcji).

Współczesna kultura promuje model związku oparty na romantycznej, pięknej miłości. Romantycy z miłości cierpieli. Najbardziej znane historie: Romeo i Julia, Tristan i Izolda, kończyły się tragicznie. My, konsumenci popkultury, telewizyjnych oper mydlanych, żyjemy w bajce. Ulegamy iluzji namiętnej, romantycznej miłości z happy endem.

"Pojedynczość" bywa "wypadkiem przy pracy". Nieprzewidzianą konsekwencją odkładania sprawy, niefrasobliwości, romantyzmu i wiary w potęgę uczucia. Może ci, którzy powinni nas uczyć miłości w dzieciństwie, zawalili? Ponosimy tego koszty, goniąc za nią z takim samym przekonaniem, jak rycerze króla Artura za Świętym Graalem. Opowieści innych pobudzają wyobraźnię.

Single nie planują zostać (chyba, że mają ważne, czasem delikatne powody) całe życie sami. W artykule "Singlizm - wolność czy życiowy dramat" ("Newsweek", 7 lipca 2012 r.) widać to jak na dłoni. Cytaty:
- "Singiel to ktoś, komu po prostu nie trafiła się miłość";
- "W rankingu nieszczęść (singielki) brak miłości zajmuje czołowe miejsce, tuż po chorobie nowotworowej";
- "Jesteśmy stworzeni do życia w duecie";
- Aktorka Weronika Książkiewicz "liczy na to, że kiedyś trafi jej się uczucie o sile gromu z nieba. Znajomi żartują, by tylko za długo na ten grom nie czekała, bo jest już przecież po trzydziestce."

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Singiel według Frondy
Komentarze (95)
D
do
18 kwietnia 2013, 21:21
Teresa Strzembosz!
B
biolog
17 kwietnia 2013, 20:42
Olu, taki on psycholog, jak ja fizyk jądrowy :)
D
DPMS
23 lutego 2013, 01:01
No i po co to się kłucić? Tak jakbyście zamierzali przeżyć własną śmierć. Już wkrótce wasze prochy rozsypią się w ziemi i nie będzie miało absolutnie żadnego znaczenia, kto był singlem, kto w związku... Ludzkość wymrze, jak miliony innych gatunków. Życie zginie spalone w ogniu rozszerzającej się korony słonecznej, a za miliardy lat rozpadną się nawet cząstki elementarne i kosmos wypełni zimna i ciemna pustka.
O
Ola
6 sierpnia 2012, 09:55
@bart, @lipiec Nie podoba mi się, że używacie określeń "kmiotek", czy też sugestii, że ktoś żyje na wsi, jako inwektyw. No i @lipiec, nie rób złej reklamy psychologom. Na podstawie paru wpisów tworzysz czyjś portret psychologiczny? Nie świadczy to aby o wielkościowej postawie narcystycznej? ;)
MG
Malwina Grabowska
5 sierpnia 2012, 23:21
@ bart Bidulu chcesz o tym pogadać? Masz farta jestem psychologiem. Kmiotek świadczy o mechanizmie projekcji. Potrzeba chłostania kobiet o kompensacji niskiego poczucia własnej wartości w odniesieniu do kobiet, nad którymi nie masz kontroli. Dajesz gromkie brawa nielicznym a sam o nich marzysz? Nie doceniali cię w rodzinie, w szkole bili, nikt nie przytulił? Czego pragniesz oprócz seksu?   
B
bart
5 sierpnia 2012, 22:00
Do lipiec: mylisz mnie kmiotku z kimś innym bo twierdziłem: - owszem chłosta jest skuteczna, ale to raczej ostateczny środek. O biciu kobiet nawet nie wspominałem - nigdy nie używam terminu "klecha". Prusaka i chyba Napiórkowskiego owszem krytykowałem, ale zawsze merytorycznie. Wszak to nie moja wina, że piszą takie głupoty. -tak byłem w kościółku.      Zamiast się czepiać powinieneś korzystać i czerpać z moich komentarzy. A co do Bilskiej - to chyba sam rozumiesz, że pisze tak głupio lub o takich oczywistościach... innymi słowy czytaj moje komentarze, a zaoszczędzisz czas. W innym adrtykule ( o kondycji duchowej współczesnej Europy) nagrodziłem autora brawami. Przeczytaj sobie. pozdrawiam.
MG
Malwina Grabowska
5 sierpnia 2012, 20:50
Kojarzę z deonu "bart", charakterystyczna argemuntacja. To Ty się barciu boisz kobiet i chcesz je bić tak? Pasem jak nie słuchają. I ty pisałeś pod tekstami ojca Prusaka najgorsze inwektywy o klechach z Tygodnika na Sybir a red. Piórkowskiego obrażałeś. To takie osobniki są z Frondy i tam się chowają. Byłeś dzisiaj w kościółku na swojej wsi czy w sieci ponownie świętujesz Dzięń Pański?
B
bart
5 sierpnia 2012, 19:55
Zgroza! Kolejny kretyński artykuł pani Bilskiej! Mam nadzieję że chociaż DEON nie płaci za te głupoty! Są wakacje, czy Bilska musi pisać... już kilkakrotnie - po wypocinach tej autorki - prosiłem, aby dała sobie spokój z pisaniem ( bo chyba wcześniej odpuściła już sobie myślenie). Teraz apeluje do władz poratlu: wywalcie ją, nie drukujcie tych idiotyzmów... i w żadnym wypadku nie płaćcie pni Bilskiej. Już lepiej te pieniądze przeznaczyć na walkę z grafomaństwem! Zaiste zgroza!
I
I3N39
3 sierpnia 2012, 17:09
Niewygodny temat.
V
VN99Y
3 sierpnia 2012, 13:09
Single "katoliccy" biorą się z nauczania księży, że kto się modli o męża lub zonę, ten źle się modli. Wkrzykiwał to z ambony o. Kłoczowski 30 lat temu, wykrzykują dzisiaj i inni. Nieszczęśliwie, są tacy, którzy biorą sobie ich słowa do serca. Złamane zycie, problemy duchowe, nieustannie naruszana relacja z Bogiem. A przecież odpowiemy przed Nim za każde wypowiedziane słowo.
T
tomasz
3 sierpnia 2012, 10:46
A jej motto" Wyznawaj wiarę w Boga i osądzaj innych z Jego pełnomocnictwa". Bardzo, bardzo mądrze. Dzięki za Twój głos. Takich nam potrzeba jak najwięcej. Wielu katolików dziś podnosi kamień, a nie zastanawia się że w ten sposób chcą wyręczać Boga. Tylko i wyłącznie Bóg może osądzać. My nie sądźmy abyśmy nie byli sądzeni. Do nas należy tylko i wyłącznie głoszenie Ewangelii. Kto nie posłucha sam na siebie sprowadza karę Bożą. A my powinniśmy kochać nawet wrogów. Jak często zapominamy o tym i jak wybiórczo czytamy Ewangelię. Pozdrawiam serdecznie
3 sierpnia 2012, 09:56
Singlizm jako nowy styl zycia w ponowoczesnym świecie. Sigiel to ktoś prowadzący nowy styl zycia. To nie jest osoba samotna...
SK
Singiel katolicki
3 sierpnia 2012, 09:24
To jest pytanie o GODNOŚĆ osoby, która nie żyje w parze. Nikt nie broni żadnej przypadłości. Co to za głupia nazwa? Człowiek nie miał być sam ale dzisiaj często jest. Single żyją różnymi wartościami. Brzezińska niech sie puknie w czółko bo miesza religie. Przykazanie głównie od samego Pana brzmi "Kochaj Boga z całego serca i wszystkich sił a bliżniego jak siebie samego". A jej motto" Wyznawaj wiarę w Boga i osądzaj innych z Jego pełnomocnictwa".      A Fronda to jeszcze wytłuściła drukiem, że dużo singli to część lobby gejowskiego. Ona pisze o dużej grupie bo pisze o modzie. To ja na pewno też.  
H
HK
3 sierpnia 2012, 08:39
Tyle już zastrzeżen, watpliwości wysunięto w dyskusji... ale singlowanie (współcześnie jest raczej modą niż jakąś koniecznością) jest zawsze gorszym wyjściem... nawet Bóg nie chciał być sam. Gdyż jak miałby być doskonałym darem? Dla człowwieka stworzył model mężczyzny i kobiety - wspaniały model dla miłości. Wszystkie usprawiedkiwienia odstepstw od tego modelu, będą gorszym wariantem, choć będzie się go broniło najprzedniejszymi argumentami. Osoby konsekrowane też żyją nadzieją jedności z Bogiem - żyją Miłością. Po co bronić przypadłości?
J
janek
2 sierpnia 2012, 21:05
 a ja Brzezińskiej przyznałbym dużo racji
H
Hortensja
2 sierpnia 2012, 20:14
""Solista" się nie przyjął." Może "singlista"? :-)
O
Ola
2 sierpnia 2012, 15:14
@ Ktoś, kto się nie podpisuje O rany...Człowieku, i Ty przy takim natężeniu emocji dziwisz się, że Cię posądzają o kompleksy? Wrzuć na luz trochę! Nikt nie twierdzi, że małżonkowie są "cacy", a samotni "be"! Wszystko to tylko chwila, a później jest Wieczność! A nawiasem mówiąc, dość surowo oceniasz kobietę, która, jak twierdzisz, "nic nie robi" i "wyszła za mąż z lęku". Może jej lepiej pomóż, doradź coś, poleć dobrą książkę, albo psychologa, a nie objeżdżaj na forach internetowych.
2 sierpnia 2012, 14:24
I jeszcze: poczytaj Bibile. Tylko dokładnie. Bóg jak stwarzał człowieka, to nie ograniczył się do jednego zdania. Nie stworzył go tylko po to, żeby się rozmnażał. Łaczenie się z kimś z obawy o samotne życie i egoizm wśród ludzi posiadających rodziny nie jest realizacją tego czego chciał Bóg. Poczytam. Ale zobacz jak jesteś zogniskowana na jednym cytacie :-) Przeczytaj muj komentaz poniżej..." nie jest dobrze by był sam" ! ponieważ, wszystko interpretowane jest jednostronnie przez dyskutanów stąd podejrzenie kompleksów :-)
T
tomasz
2 sierpnia 2012, 14:21
A po co sie przejmowac glupia Fronda w ktorej Terlikowski "udawadnia" swiatu, ze jest czwarta osoba Trojcy sw. i sumieniem narodu. To, ze wypowiada sie na kazdy temat nie znaczy, ze ma w nim cos do powiedzenia. On zyje z tego, co mowi, a nie zyje , tym co mowi. Nie pomawiajmy ludzi. Terlikowski wierzy w to co mówi, nie jest celebrytą. Można chyba potraktować go inacej niż z buta.
2 sierpnia 2012, 14:21
O jeszcze doszły kompleksy. Jakiś domorosły psycholog z Ciebie? Nie mam kompleksów, dlatego że mnie nie dotyczy ani jedna, ani druga sytuacja. Za to mam ludzi dookoła i widzę, że nie jest tak że mężatki/zonaci sa cacy, a samotni be. To tylko w oczach takich jak Wy świat jest czarno - biały. Żegnam. Na jakiej podstawie przypisujesz mi wytłuszczony pogląd? Bo twierdzę, że czy opis:  samotna bo nie znalazła mężą, czy c mężatka bo uznałą, że niedobrze "by była sam[a]"  - nic nie wnosi do oceny stanu łaski uświęcającej... i jeśli checmy rozmawiac to musimy wiedzieć coś o grzechach - czyli cała rozmowa jest de facto abrurdalna?
DG
Do Gościa
2 sierpnia 2012, 14:11
I jeszcze: poczytaj Bibile. Tylko dokładnie. Bóg jak stwarzał człowieka, to nie ograniczył się do jednego zdania. Nie stworzył go tylko po to, żeby się rozmnażał. Łaczenie się z kimś z obawy o samotne życie i egoizm wśród ludzi posiadających rodziny nie jest realizacją tego czego chciał Bóg.
DN
Do nieanonimowego Gościa:
2 sierpnia 2012, 14:08
O jeszcze doszły kompleksy. Jakiś domorosły psycholog z Ciebie? Nie mam kompleksów, dlatego że mnie nie dotyczy ani jedna, ani druga sytuacja. Za to mam ludzi dookoła i widzę, że nie jest tak że mężatki/zonaci sa cacy, a samotni be. To tylko w oczach takich jak Wy świat jest czarno - biały. Żegnam.
2 sierpnia 2012, 14:01
@Do Gościa poniważ jestes w pełni anonimowa/y wiec postawię pytanie: Kto z protestujących przeczytał tekst i zauwały kluczowe JEŚLI wynika z czystego egoizmu czy jest grzechem...? Dlaczego pytanie o liste grzechów? Dla wykazani absurdu. Bo ani jedna ani druga postawa nie jest grzechem sama w sobie... Jedna jest wynikiem nie znaleznia partnera druga np. jest  jest realizacją tego co Bóg po stworzeniu powiedział. Stawianie pytania w ten sposób śwaidczy co najwyżej o komplekasach... a może w Piśmie Św jest cos o bezżennych - coś w Nowym testamecie pisze Św Paweł?
DG
Do Gościa
2 sierpnia 2012, 13:54
Po co lista? Dla Was grzechem największym i najcięższym jest to, że ktos nie załozył rodziny (powody są oczywiście neistotne). Prędzej usprawiedliwice mordercę niż samotnego.
2 sierpnia 2012, 13:48
Kto jest większym egositąi grzesznikiem: 1. osoba pojedyncza, która nie ma męża i dzieci, bo tak jej się życie ułozyło (nigdy czegoś takeigo nie planowała i nie chciała) 2. mężatka z dziecmi, której głównym motywem założenia rodziny była obawa przed tym, że sama nie poradzi sobie w życiu, a na starośc będzie całkiem samotna (znam taka osobę i to dośc dobrze, nawet się specjalnie nie kryje ze swoimi poglądami)? A może jakaś lista grzechów? Najlepiej od I Komunii Św....
DO
Do Ola
2 sierpnia 2012, 13:43
I jeszcze: zakładanie rodziny z lęku przed samotnością, to o wiele większy grzech niż samotność. To przede wszystkim brak zaufania do Boga.
DO
Do: Ola
2 sierpnia 2012, 13:41
Dobre. BRAWO! I to jest piękna ocena - skoro ma męża i dzieci, więc już za to jest lepsza od samotnej. Niestety bardzo czesta w Kościele - osoba z rodziną, choćby najbardziej leniwa i egoistyczna, jest lepsza niż pojedynczy ale pracowity i troszczacy się o innych. Właśnie tacy jesteście i Ty i wielu (jak choćby ci którzy rozmawiali na Frondzie) A w tym przypadku guzik: osoba ta nic z tych rzeczy nie robił (poza urodzeniem i karmieniem). Całość prac przy dzieciach, domowych, zarabianie na rodzinę, wywiadówki dzieci itp spoczywa na męzu. I to jest główny powód jej podejścia do życia - sama rzeczywiście nie poradziłaby sobie w życiu, bo samotny musi sam wszystko koło siebie zrobić i przede wszystkim na siebie zarobić (wspomniana przeze mnie osoba nie pracuje ani zawodowo, ani w domu, bo ochoty do kiwnięcia palcem brak). Mąż zasuwa w pracy i po pracy. Żona nie robi nic (za to ciągle narzeka jaka jest zmęczona zyciem). Niektórym wydaje się, że samo urodzenie dziecka to od razu kanonizacja, a brak dzieci to droga do piekła. Życze powiodzenia w życiu. I póxniej także.
O
Ola
2 sierpnia 2012, 13:06
@Pytanie do oceniających Jeśli matka, to musiała zajść w ciążę, 9 miesięcy nosić, w bólach rodzić, później dochodzić do siebie po porodzie lub cesarce, wstawać w nocy, karmić, przewijać... Później dzielić swój czas między męża i dzieci, a w naszych warunkach również pracę, zawożenie i odwożenie, spotkania i wywiadówki i inne takie. Lęk przed samotnością na starość nie jest sam w sobie egoizmem, a życie z drugim człowiekiem, a zwłaszcza ludźmi, w tym dziećmi, leczy egoizm... lub unieszczęśliwia.
T
typ
2 sierpnia 2012, 12:58
Przyznam, że nie podoba mi się określenie "singiel" bowiem doszło do jakiejś obsesji w tej kwestii. Są ludzie którzy żyją samotnie ale to nie znaczy, że są singlami, kawalerami, starymi pannami a nawet nie "chrześcijańskimi singlami". Jeżeli ktoś chce się tak określać to proszę bardzo ale zawsze byli ludzie którym życie układało się w pojedynkę ale nie ma nic wspólnego z jakimiś określaniami. 
PD
Pytanie do oceniających
2 sierpnia 2012, 12:58
Kto jest większym egositąi grzesznikiem: 1. osoba pojedyncza, która nie ma męża i dzieci, bo tak jej się życie ułozyło (nigdy czegoś takeigo nie planowała i nie chciała) 2. mężatka z dziecmi, której głównym motywem założenia rodziny była obawa przed tym, że sama nie poradzi sobie w życiu, a na starośc będzie całkiem samotna (znam taka osobę i to dośc dobrze, nawet się specjalnie nie kryje ze swoimi poglądami)?
2 sierpnia 2012, 12:29
Nie mialem najmnieszy ochoty nikomu nawet przywalić, nie mówiąc juz o sugerowanym przy... ;-) Przykład bezdzietności małżeństwa jest rzeczywiście o wiele lepszy. Proponuję by przy tekstach, w których katolicy pytają co jest grzechem a co nie zastanawiać się czy ja grzeszę, a nie czy grzeszą inni :-) Wbrew pozorom dla dużej części młodych katolików to sa aktualne pytania o siebie... Proszę postawić analogiczne, do tego cytowanego, pytanie do bezdzietnego małżeństwa... a jeszcze pytanie czym jest czysty egoizm, a co jest tylko próba tłumaczenia samego siebie (nie mam warunków)
MG
Malwina Grabowska
2 sierpnia 2012, 11:20
@ anonim No i przy... pan komu trzeba, chociaż rozumiem intencje.  Lecz to zły przykład. Lepszy to bedą małżeństwa bezdzietne. Jest presja na dzieci, czują się mniej wartościowi. Mają dwie opcje, albo przyznać się do porażki, że nie mogą mieć dzieci i przeżywać upokorzenie. Mogą powiedzieć, że na razie nie chcą, odkładają. Będą mieli problem po 40 jak single. Ludzie pchają się z pytaniami w buciorach      Katolicy są pierwsi do osądzania. Kto moralny, kto nie. Jezus był chyba inny.
2 sierpnia 2012, 08:43
(...)Singiel to określenie, które nabrało cech jakiegoś piętna i wielka szkoda, że coraz częściej stosuje się je w odniesieniu do każdej osoby samotnej, bez oglądania się na to, co faktycznie dana osoba sobą reprezentuje, jakimi wartościami żyje i co stoi za jej samotnością. @bea29 róznica pomięszy samotny i singiel jest podobna jak pomiędzy osoba o skłanoościach homoseksualnych a gej (przpraszam za wybranie stygmatyzującego przykładu ale nie widze innego) pierwsze oznacza obiektywny fakt drugie przyjęcie postawy życiowej
ZF
zwolennik frondy
2 sierpnia 2012, 00:05
A po co sie przejmowac glupia Fronda w ktorej Terlikowski "udawadnia" swiatu, ze jest czwarta osoba Trojcy sw. i sumieniem narodu. To, ze wypowiada sie na kazdy temat nie znaczy, ze ma w nim cos do powiedzenia. On zyje z tego, co mowi, a nie zyje , tym co mowi.
T
tomasz
1 sierpnia 2012, 20:32
Tego co chcę napisać nie byłbym w stanie wam powiedzieć twarzą w twarz. Zrozumienie jak przeczytacie. Byłem singlem ale nie z własnego wyboru i ku ogromnej mojej z tego powodu frustracji. Zawsze bardzo chciałem mieć żonę i rodzinę ale jakoś mi się nie udawało z kobietami, coś je ode mnie odpychało. Nie miałem pojęcia co. Dalej tego do końca nie rozumiem choć już mam żonę, z którą jestem szczęśliwy (ona ze mną też:). Dopiero w wieku 29 lat udało mi się ożenić. Wcześniej przez kilkanaście lat próbowałem znaleźć sobie dziewczynę i nie umiałem. Zawsze (raptem te kilka "związków") kończyło się po dosłownie kilku dniach jej rezygnzacją, bądź moim tchórzostwem. Powodem frustracji było też nastawienie moich najbliższych do mnie, którzy ciągle robili docinki, a ja nie umiałem się przyznać, że bardzo bym chciał ale nie umiem. To samo dotyczyło tych wszystkich medialnych tekstów opisujących singli jako kogoś kto nie chce po prostu ograniczać swojej wolności, woli robić karierę i się bawić. Obawiałem się, że najbliżsi i znajomi postrzegają mnię przez ten pryzmat medialnego modelu singla. Te obawy nie były całkiem bezpodstawne, bo okazywali momentami wzgardę z tego powodu. To było bolesne doświadczenie.
1 sierpnia 2012, 19:31
Mogę uwierzyć w to, że p. Brzezińska nie chciała „dowalić” osobom, których samotność nie jest podyktowana egoizmem, a wynika z różnych, czasem skomplikowanych, przyczyn. Zakładam, że autorka rzeczywiście nie miała złych intencji. Jednak jej artykuł, pokazujący zjawisko tylko z jednego punktu widzenia, przyczynia się do utrwalenia krzywdzącego stereotypu, według którego samotny = zły = daleki od Boga. Taki sposób przedstawienia problemu osób samotnych przyczynia się do ich łatwego zaszufladkowania. Łatwo przypinać innym takie łatki: jesteś sam, to jesteś singlem, a jeśli tak, to na pewno jesteś egoistą i hedonistą szukającym w życiu jedynie własnej przyjemności, nie liczysz się z innymi, robisz karierę po trupach, swoje potrzeby seksualne zaspokajasz w luźnych związkach bez zobowiązań, albo w ogóle ich nie zaspokajasz, co prowadzi do wykolejenia twojej psychiki – takie są stereotypy na temat osób samotnych i niestety artykuł M. Brzezińskiej przyczynia się do utrwalenia przynajmniej części z nich. Nie cierpię słowa singiel i całego bagażu znaczeniowego, jakie to słowo ze sobą niesie. Nie przeczę, że na pewno jest grono osób, dla których najważniejszą wartością w życiu jest zaspokojenie własnych potrzeb. Osób, które chcą żyć bez zobowiązań i podejmowania jakiejkolwiek odpowiedzialności. Tylko dlaczego taką łatkę przypinać wszystkim samotnym? Już mniej krzywdzące wydaje się poczciwe określenie stara panna, bo określa w zasadzie stan cywilny, rodzinny człowieka, a nie jego kondycję moralną. Piszę – w zasadzie – ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że niekiedy określenie stara panna ma też nacechowanie pejoratywne, ale na tej samej zasadzie negatywnie nacechowany może być również wyraz teściowa. Singiel to określenie, które nabrało cech jakiegoś piętna i wielka szkoda, że coraz częściej stosuje się je w odniesieniu do każdej osoby samotnej, bez oglądania się na to, co faktycznie dana osoba sobą reprezentuje, jakimi wartościami żyje i co stoi za jej samotnością.
M
monika
1 sierpnia 2012, 15:13
Brzezińska ma fatalny styl. Przeczytałam niestety kolejny jej tekst. Używa tych samych zwrotów. Ale najzabawniejsze było zdanie o tym, że sama z flagą w ręku kibicowała naszym w meczu z Rosjanami. (Całe szczęście, że Polacy grali z Rosjanami!) Ale ostatnie też nie jest złe: 'Naszą tożsamość stanowią także nasze porażki i upadki, które przecież są po to, byśmy nauczyli się powstawać i zaczęli wyciągać wnioski na przyszłość." Czy zatem należy życzyć jej jakiejś porażki, czy zacznie wyciągać wnioski już teraz?
1 sierpnia 2012, 14:57
"Patrioci-idioci". którzy w czasie Euro miał flagę na domu lub samochodzie, a dzisiaj jej nie powiesił. . "Single-grzesznicy", kczyli Ci którzy skrajnego egoizmu decyduja się byc sami. Poporszę o jeszcze kilka postaw które Fronda nisłusznie piętnuje :-) A na serio zastanówcie się nad soba ludzie, do tego sa te teksty
A
Anonim
1 sierpnia 2012, 14:47
Moim zdaniem zjawisko singli to jeszt jeden z kosztów zmian w Polsce, jakie nastąpiły po 1989 r. Proszę zawuważyć, że właśnie najwięcej jest singli wśród osób, które są dziećmi rodziców z awansu społecznego w latach 60 i które wchodziły w dorosłe życie w latach 90. Wśród osób obecnie po 50 i przed 30 jest ich zdecydowanie mniej. A ten koszt jest spowodowany presją, jakiej byli poddani młodzi ludzie: że muszą pracować, coś osiągnąć w życiu, być dyspozycyjni, bo inaczej stracą zatrudnienie. Co więcej, całe mnóstwo ludzi wyjechało w kierunku dużych aglomeracji, zostało samych, bez wsparcia bliskich i... trudno im  było w życiu osobistym przekroczyć próg dorosłości.
L
leszek
1 sierpnia 2012, 14:43
@ leszek Widzi Pan, bo to dziennikarz odpowiada za wywiad, który robi. To on wybiera rozmówcę. Potem, ponieważ nie ma wiedzy na każdy temat, zbiera informacje (tzw. research). Bez tego może coś "palnąć", albo nie będzie umiał dopytać, jak coś niemądrego "palnie" rozmówca. Rolą dziennikarza nie jest łatwe przytakiwanie. Zadaje pytania m.in. trochę jak "adwokat diabła", żeby nie było jednostronnie, nudno. Potem całość redaguje, wysyła do autoryzacji. Rozmowa mogła potoczyć się inaczej. Szkoda. Pozdrawiam - MB Nie jestem dziennikarzem, ale zdarza mi się prowadzić prezentacje na tematy, w których się znam. I na pewno wiem, że nie ma głupich pytań (jedyny warunek, że musza być na temat), mogą być tylko głupie odpowiedzi. I to wcale nie jest banał, ale prawda. Czasami mi sie zdarza pleść głupstwa, zazwyczaj wtedy, gdy chcę udawać, że wiem, chociaz nie wiem. Ale zawsze pretensje mam do samego siebie, a nie do pytającego.
L
leszek
1 sierpnia 2012, 14:36
Swoją droga to ciekawe. Przeciez te wypowiedzi, że "single .. rozbijają naturalny model rodziny", czy "singlowanie .. może być związane z lobbym homoseksualnym" czy "singlowanie może byc grzechem" pochodzą od br. Marcina Radomskiego, a nie od przeprowadzającej wywiad. Ale zasadnicza definicja "złego singla" pochodzi od prowadzącej rozmowę (z małym dopowiedzieniem kapucyna). Skwapliwie też podchwyciła definicję "dobrego singla", czyli takiego, który pomaga innym. Straszne uproszczenia. "Singielstwo" jest kategorią społeczną czy socjologiczną, a nie religijną czy moralna. "Singielstwo" nie jest jakąś antytezą małżeństwa. "Singli" łączy to, że sa singlami, ale wszystko inne dzieli. Próba przykładania jednakowych ocen czy miar moralnych to wszystki tak samo jest na pewno nonsensem. Nie ma grzechu kościelnego "bycie singlem", mozna co najwyżej mówić o konkretnych decyzjach czy postępkach okreslonych osób. Może ktoś nadintrpretuje KKK 1603: "Powołanie do małżeństwa jest wpisane w samą naturę mężczyzny i kobiety, którzy wyszli z ręki Stwórcy." I wyciąga stąd wniosek, że ci którzy jakoś nie odpowiadają na to powołanie są grzeszni, brzydcy, na usługach lobby homoseksualnego, pryszczaci czy osoby w stylu mężczyzna w ciązy albo kobieta z broda. Ale to wniosek na pewno błędny. 
WD
Wojtek Duda
1 sierpnia 2012, 14:33
 @singiel katolicki.  Fronda to nie jest żaden portal religijny, to dziwny twór narodowo-prawicowy, uzurpujący sobie prawo do określania co jest katolickie, a co nie. jednostronne pisane 'pod publiczkę' artykuły, skrajne (i co najmniej zastanawijące opinie) opinie (np. p. Terlikowskiego nt. UE czy TP) , niemniej skrajne komentarze po tymi artykułami, obrażających chyba juz wszystkich kogo się da.  (jezuitów, dominkanów, bł Jana Pawła II etc.) ,  komentarze, które są pośmiewiskiem dla połowy Polski (są nawet grupy na FB, które repostują wpisy z frondy, aby się po prostu nabijać z nieuctwa, zacietrzewienia i jakies bezmyslnej agresji) 
M
Mona
1 sierpnia 2012, 14:27
Na Frondzie wogól panuje chory klimat, ataki na samotnych, na bezdzietnych, propagowanie nienawiści wobec homoseksualistów. Na tym polega bycie katolikiem?
SK
Singiel katolicki
1 sierpnia 2012, 13:54
Na portalu Frondy jest następny tekst Brzezińskiej "Patrioci-idioci". Idiota to Polak, który w czasie Euro miał flagę na domu lub samochodzie, a dzisiaj jej nie powiesił. Dużo ludzi obraziła. Single-grzesznicy i patrioci-idioci. Znowu pisze, że zaraz ktoś się na nią oburzy, ale i tak mu dowali. Lubi to ta pani! :-) Ma potrzebę bycia w centrum zainteresowania. Szkoda, że do tego jej służy portal religijny.
1 sierpnia 2012, 13:33
"Nie wszyscy muszą wstępować z w związki małżeńskie, tak, jak nie wszyscy muszą żyć w pojedynkę. Ciekawe jest jednak to, jakimi motywacjami kierują się osoby, które podejmują taką, a nie inną decyzję o swoim życiu. Bo jeśli wynika to jedynie ze skrajnie pojętego egoizmu, to wchodzimy na delikatną płaszczyznę, o której – jak zauważył brat Radomski – można mówić w kontekście grzechu. " A co tu jest atakiem?
M
Mig.
1 sierpnia 2012, 13:28
Co złego jest w pytaniu eli? Skoro p. Marta atakuje osoby samotne, bezżenne, to atakuje i siebie, z racji tego, że jest panną.  Twók post Glosiu oraz artykulik p. Marty B. to nie stanowisko KK, ale wasze prywatne brednie i wasza nienawiść do ludzi.
1 sierpnia 2012, 13:21
A czemu to Pani Brzezińka nadal jest panną? Niech da przykład i niech wyjdzie za mąż, jak na "katoliczkę przystało". ładnie :-) jak to w otwartym kościele (pisownia zgodna z ironiczym komentarzem: trudno powiedzieć czy to głos z Kościoła otwartego czy z zewnątrz)
E
Ela
1 sierpnia 2012, 13:10
A czemu to Pani Brzezińka nadal jest panną? Niech da przykład i niech wyjdzie za mąż, jak na "katoliczkę przystało".
M
monika
1 sierpnia 2012, 11:46
Przeczytałam tekst Brzezińskiej. Sporo musi się dziewczyna jeszcze nauczyć. (Chyba, że to taki styl: napyskować i wierszówkę zgarnąć.) Cytat: "Nie wszyscy muszą wstępować z w związki małżeńskie, tak, jak nie wszyscy muszą żyć w pojedynkę. Ciekawe jest jednak to, jakimi motywacjami kierują się osoby, które podejmują taką, a nie inną decyzję o swoim życiu. Bo jeśli wynika to jedynie ze skrajnie pojętego egoizmu, to wchodzimy na delikatną płaszczyznę, o której – jak zauważył brat Radomski – można mówić w kontekście grzechu. A od tego już socjologom wara." Skoro Brzezińską ponoć interesują motywacje osób, które wybierają życie w pojedynkę, to warto by było jednak zauważyć, że owe motywacje często mają podłoże psychologiczne lub socjoloczne. Często nawet nieuświadomione. A o grzechu możemy mówić, gdy jest on świadomy.
1 sierpnia 2012, 11:36
Bardzo dobra apologia :)
1 sierpnia 2012, 10:20
Generalnie uważam, ze żródłem problemu jest brak zaakceptowane przez obie strony definicji pojecia "singiel". Autorka wrzuca wszytkich do jednego worka... Singiel to jednak cos innego niż: bezżenny dla krolestwa Bożego, bezżenny dla miłości czy poszukujący drugiej połówki (kawaler/panna). Singiel spoósb na zycie samemu...
O
Ola
1 sierpnia 2012, 09:43
@Małgorzata Bilska [choć to chyba bez sensu, zważywszy na to, że postanowiła opuścić forum] Obiektywnie rzecz biorąc, skoro Marta Brzezińśka w odpowiedzi skierowanej do Pani pisze, że jest nie studentką, lecz absolwentką teologii i tak chce być traktowana, to tę wypowiedź należało by uznać za prawdziwą, bądź, jeśli uważa się, że interlokutorka mija się z prawdą, uczciwie przytoczyć fakt, iż "Marta Brzezińska twierdzi...". Jeśli się tego nie robi,automatycznie naraża się na zarzuty o trudności w czytaniu ze zrozumieniem, który wobec Pani Brzezińska wysunęła. Owszem, znów złośliwie i ad personam, ale trochę się Pani, brzydko mówiąc, podłożyła. Poza tym w kwestii uproszczeń - u Pani w artykule również one występują. Przykład? "My, odbiorcy kultury popularnej, konsumenci oper mydlanych (...) ulegamy iluzji..[itd]". Też można się doczepić, że to nieprawda i uproszczenie. No ale nic. Temat niechcianej samotności wśród młodych ludzi uważam za poważny. Wielu z nich zwyczajnie cierpi i nie znajdue właściwego wsparcia i pomocy, lub choćby miejsca, w którym w Kościele byliby traktowani poważnie. Moim zdaniem w polemice zajęłyście się Panie za bardzo sobą, a za mało problemem. Pozdrawiam.
MG
Malwina Grabowska
1 sierpnia 2012, 08:59
Marta Brzezińska (ur. 1988). Studentka Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Pisze magisterium o granicach wykorzystywania symboli religijnych w reklamie. Dziennikarskich sił próbowała (i nadal próbuje) w serwisie duchowy.pl oraz portalu Fronda.pl. Moze ta pani jest mgr dziennikarstwa i reklamy. Mnie osobiście obchodzi co kto pisze a nie co ukończył. Można mieć nawet prof. jak Hartman i wygadywać brednie publicznie. Można być studentem i pisać mądrze. Robienie z singli lobby homoseksualnego jest o tyle głupie, że homoseksualiści mają swoje organizacje, Biedronia, polityków, zmieniają prawo. Single, czy z wyboru czy nie, nie zakładają stowarzyszeń, nie piszą petycji do UE i rządu. Zakładają tylko kluby, żeby mieć z kim spędzać czas i kogoś poznać. Nikt nie napisał, że dla katolickich singli jest portal przeznaczeni.pl: http://www.przeznaczeni.pl/   Może niektórzy najpierw są z wyboru a jak się zestarzeją, to z przymusu? Rozwodnicy też są rozwiedzeni niekiedy ze swojej winy, a czasem nie.     Jeszcze jedna refleksja. Są duszpasterstwa dla zwiążków niesakramentalnych, a czemu dla singli nie ma?  
MB
Małgorzata Bilska
31 lipca 2012, 23:48
@ Ola Szanowna Pani, o ile wiem, to redaktorka Frondy jest studentką ale dziennikarstwa. Z jej tekstu wiemy, że skończyła teologię. Jedno drugiemu nie przeczy.    Moje emocje nie mają nic do tego. Prostuję fakty: nie piszę na natemat.pl (co miało mnie zdyskredytować), nie jestem doktorantką (z wyboru).   Zarzuty z mojej strony odnosiły się do braku wiedzy o zjawisku, przy jego bardzo strej krytyce, a także do warsztatu dziennikarskiego - dziennikarki. I tyle. O rzetelność debaty na drażliwe kwestie upominam się w Kościele od lat, to nie jest pierwszy - i ostatni pewnie - raz. Za to ostatni wpis w komentarzach. Do dyskusji jednak zachęcam, nie tyle o poglądach, co o sytuacji i miejscu osoby "pojedynczej" w Kościele. Wiedzę czerpie się nie tylko z teorii i badań, ale też z obserwacji i słuchania...                  MB              
O
Ola
31 lipca 2012, 22:54
Podsumowując: Pani Marta napisała artykuł, który pani Małgorzta skrytykowała jako mało kompetentny...na co pani Marta odpowiedziała artykułem, w którym uznała tekst pani Małgorzaty za ""jedną wielką pomyłkę", co znów pani Małgorzata skomentowała jako ogólnie miałką pisaninę. Jedna Pani zarzuca drugiej, że nazywa ją studentką, na co druga (nie przyznając się uprzednio do błędu), odpala, że ona za to nie jest już  "doktorantką". Jedna pani stwierdza, że druga kiepsko pisze, na co tamta znów zarzuca koleżance "brak wiedzy"... Czy polemika musi polegać na wzajemnym i naprzemiennym dogadywaniu sobie z pozycji wyższości? Uważam, że jak dotąd dałyście się Panie  ponieść emocjom. A temat wydaje mi się ciekawy i wart konstruktywnej dyskusji.
BN
Belfer na wakacjach
31 lipca 2012, 21:28
Nie znam się na singlach i teologii. Będąc polonistką z 12 - letnim stażem w szkole uważam natomiast, że dziennikarze powinni posługiwać się poprawnym językiem polskim. Pani Marta pisze, że autorka zarzuca jej ignoranctwo. To jest niestety ignorancja językowa rodem z internetu. "Ignoranctwo" nie jest po polsku poprawne. Uwaga belfra, który takie błędy poprawia na co dzień i ma już trochę dosyć.  
MB
Małgorzata Bilska
31 lipca 2012, 17:51
ps. Uściślając, red. Tomasz Machała proponował mi prowadzenie bloga na natemat.pl ale, z wielu powodów, odmówiłam. Gratuluję autorce ww. argumentacji - i pewności siebie :-)    MB
MB
Małgorzata Bilska
31 lipca 2012, 17:26
No i mamy dyskusję na poziomie :-). Pani Brzezińska zareagowała na ten tekst. Poczytała i jej wyszło, że moje argumenty merytoryczne nie są warte funta kłaków, bo: 1. jestem socjologiem, a ona reprezentuje perspektywę teologiczną. Czyli - pogadał teolog z teologiem o niemoralności i grzechach singli. Socjologom, jak pisze (cytat), wara! Teologom i dziennikarzom katolickim, jak rozumiem, wara od wiedzy socjologicznej, zwłaszcza, kiedy piszą o zjawiskach społecznych :-). Tak trzymać. Taka wiedza teologom szkodzi, tak, jak psychologia szkodzi teologowi w zrozumieniu człowieka, pedagogika - w procesie wychowywania. 2. poza tym portal jezuicki, a ja - o zgrozo - podobno publikuję na wrogim natemat.pl ! Co prawda raz się trafiło, że wywiad, który robiłam dla deonu, był za długi i bez wynagrodzenia dałam go redakcji natemat.pl , ale co tam. To kolejny dowód na słuszność tez zawartych na fronda.pl. Wywiad dotyczył dopingu w sporcie, przed Euro. Nie współpracuję z natemat.pl . Jak ta publikacja ma się do singli, nie mam pojęcia.        Dawno nie jestem doktorantką, jestem katolicką publicystką - o nieco większej wiedzy na tematy społeczne. Wiedza się przydaje. Np. blog  Brzezińskiej na fronda.pl nosi tytuł "Errata do świata". Dziwne, ten sam tytuł nosi tomik poezji Krzysztofa Buszmana z 2009, o rok wcześniejszy. Czy łamanie praw autorskich to nie grzech? Może wiedza prawnicza (prawo autorskie) też by się czasem teologom przydała?   Tekst pod linkiem: http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/brzezinska:_kiedy_socjologia_myli_sie_z_teologia...__22955     Pozdrawiam serdecznie! Małgorzata Bilska
M
Martinus
31 lipca 2012, 15:25
Naiwni są Ci akceptujący niemoralne zachowania czy to w młodości czy starości.
MB
Małgorzata Bilska
31 lipca 2012, 15:14
@ leszek    Widzi Pan, bo to dziennikarz odpowiada za wywiad, który robi. To on wybiera rozmówcę. Potem, ponieważ nie ma wiedzy na każdy temat, zbiera informacje (tzw. research). Bez tego może coś "palnąć", albo nie będzie umiał dopytać, jak coś niemądrego "palnie" rozmówca. Rolą dziennikarza nie jest łatwe przytakiwanie. Zadaje pytania m.in. trochę jak "adwokat diabła", żeby nie było jednostronnie, nudno. Potem całość redaguje, wysyła do autoryzacji. Rozmowa mogła potoczyć się inaczej. Szkoda.                    Pozdrawiam - MB
A
amelia
31 lipca 2012, 13:57
Jestem singielką tuż po 40. Jestem zangażowana w 3 organizacjach (poza pracą zawodową),czerpię miłośc z Miłosci Pana Boga do mnie i z miłości ludzi (przyjaciół, krewnych) i przekazuję ją dalej innym.....Owszem nie mam tej jedynej, wyłącznej miłości, ale jestem szcześliwa. Czasem spotykam się w moim wieku z zainteresowaniem męźczyzn niestety ze względu na sytuację życiową i światopogląd niewłaściwymi. Ważniejsza jest wierność swojemu systemowi wartości:) W młodości byłam bardzo nieśmiałą i zamkniętą osobą - zbyt zdystansowaną i tchórzliwą,wyniosłam to z mojej Rodziny. Rózne są powody bycia singlem, ale w każdym stanie mozna być szczęślliwym mimo pewnego cierpienia. Do każdego trzeba podejść delikatnie....i nie osądzać
W
Weronika
31 lipca 2012, 12:53
Fronda to taka wspolczesna inkiwzycja.duzo krzyku oskarzen,nienawisci czasami w bialych rekawiczkach. A Pani Marta jak widac po artykule,sama ma problemy w relacjach,takie powierzchowne,prymitywne wrecz oceny ludzi,wynikaja z braku glebszego poznania ich.
M
monika
31 lipca 2012, 12:51
Swoją droga to ciekawe. Przeciez te wypowiedzi, że "single .. rozbijają naturalny model rodziny", czy "singlowanie .. może być związane z lobbym homoseksualnym" czy "singlowanie może byc grzechem" pochodzą od br. Marcina Radomskiego, a nie od przeprowadzającej wywiad. Ale zasadnicza definicja "złego singla" pochodzi od prowadzącej rozmowę (z małym dopowiedzieniem kapucyna). Skwapliwie też podchwyciła definicję "dobrego singla", czyli takiego, który pomaga innym. Straszne uproszczenia. Chorobą jest egoizm, a nie singielstwo. Można być ogromnym egoistą, mając własną rodzinę. Tylko wtedy wszystko łatwo wytłumaczyć, że coś się robi dla dzieci, a o wiele trudniej zobaczyć, że się to robi dla własnej satysfakcji (żeby nie powiedzieć próżności) np. z wykształcenia dzieci. Dziwi mnie, że kapucyn mówi o pomaganiu innym, a nie o kochaniu innych. Bo taki jest cel bezżenności dla Królestwa Niebieskiego. Nie musi to być ani heroiczne, ani widoczne (jak w przypadku wspominanej pani z Krakowa, która nota bene musi być ważną postacią w swoim środowisku, skoro słyszałam o niej kilkanaście lat temu), bo kochanie innych to wcale nie pomaganie w dosłownym znaczeniu. Często jest to coś ukrytego. Być może większym heroizmem będzie zwyczajne życie bez wyczynów i spektakularnych akcji, za to z czasem na modlitwę w swojej izdebce, o czym nikt może nie wiedzieć... Jeszcze słowo o pani z Krakowa, której nie znam, ale zapewne, jako osoba żyjąca z osobami niepełnosprawnymi czy upośledzonymi, nie patrzy na swoje życie jako heroiczne. Z doświadczenia wiem, że takie osoby mówią, że to nie one pomagają, ale że dostają o wiele więcej, niż dają. Dlatego z tym byciem pomocnym trzeba uważać - Bóg nas kocha i nas chce nie dlatego, że jesteśmy użyteczni, ale dlatego, że jesteśmy.
W
wanda
31 lipca 2012, 12:23
W czasach mojej dawnej młodości wiele małżenstw było zawieranych po poczęciu dziecka.Dzisiaj wyklucza to  antykoncepcja.Oraz paradoksalnie nauczanie o czystości przedmałżeńskiej.A może świat potrzebuje  osób niezamężnych?
L
leszek
31 lipca 2012, 12:04
 Swoją droga to ciekawe. Przeciez te wypowiedzi, że "single .. rozbijają naturalny model rodziny", czy "singlowanie .. może być związane z lobbym homoseksualnym" czy "singlowanie może byc grzechem" pochodzą od br. Marcina Radomskiego, a nie od przeprowadzającej wywiad. Tutaj chyba zwycięzają jakieś - zdawać by się mogło dawno odrzucone - stereotypy, że wszystkiemu winna podstępna kobieta która zacnego ale naiwnego brata doprowadziła do grzechu (plecenia głupot w sprawach, na których się nie zna). 
JB
Jan BODAKOWSKI
31 lipca 2012, 11:41
owa publicystka Frondy jest znana z szerzenia ochydnych kłamstw o patriotycznej młodzieży  - swego czasu opisałem to w artykule Jan Bodakowski Fobie, mary i inne czary (rzecz o urojeniach publicystki Frondy) http://jan.bodakowski.salon24.pl/421658,fobie-mary-i-inne-czary-rzecz-o-urojeniach-publicystki-frondy
AK
Alicja Kr.
31 lipca 2012, 09:14
Domyslam się o jaką kobietę chodzi. Nie wiem jak się to stało, ale faktycznie w środowisku dominikańskim jest pani, która (będac samotną) adoptowała 2 niepełnosprawnych chłopców. Może w sytaucji gdy dzieci sa już w miare duże, niepełnosprawne, nie ma żadnej szansy na adopcję przez małżeństwo, a do tego sa silnie związane z osobą samotną (ta pani wczesniej się nimi zajmowała), sąd wydaje takie zgody. W kązdym razie pani faktycznie stworzyła im szczęśliwy dom na jaki nie mieliby żadnej szansy, gdyby nie ta adopcja.
M
Mak
31 lipca 2012, 00:12
Z całym szacunkiem ale tzw. singlii w stylu prof. Świderkówny naprawdę nie jest wiele. To nie jest żaden problem społeczny. To, że statystycznie samotnych osób jest obecnie tak dużo to przecież nie ma związku z tym, że nagle tyle osób chce wstąpić do zakonów a tam ich nie chcą przyjąć. Single to osoby młode, tak do 40 lat a nie po.
MB
Małgorzata Bilska
30 lipca 2012, 23:33
@ maryla Też miałam wątpliwości ale "List" nie dementował. Tak poszło. Z całą sympatią dla redakcji miesięcznika, który popieram na rynku :-)
M
maryla
30 lipca 2012, 23:20
Pani Małgorzato, żaden sąd nie zgodziłby sie, aby samotna kobieta adoptowała 2 dzieci. Wystarczy zauwazyc, jaką długą i trudną drogę mają małżeństwa, pragnące adoptować jedno dziecko. Wiem, bo moi znajomi /bezdzietni małżonkowie/ długo czekali na adopcje maleństwa, to były wielokrotne rozmowy, weryfikacje, sprawdzanie ich warunków materialnych i mieszkaniowych. Wydaje mi się, że Ojciec Pilsniak koloryzuje.......aby dowalić samotnym i pokazać, żę muszą oni jakby "zadośćuczynić światu" za własną samotność......
MB
Małgorzata Bilska
30 lipca 2012, 23:15
@ maryla Był numer "Listu" pt. "Singiel, powołanie, moda czy choroba?", ok. 2006 lub 2007 roku, nie pamiętam. Brałam udział w debacie promującej numer, u dominikanów w Krakowie, razem z o. Jackiem Prusakiem SJ i dr. Bartłomiejem Dobroczyńskim. Ojciec Pilśniak OP w numerze jako wzór dla kobiet-singielek podaje znajomą, która męża nie ma, ale żeby się spełnić jako kobieta adoptowała dwoje niepełnosprawnych dzieci. Jak? Nie wiem.    Pozdrawiam MB
L
leszek
30 lipca 2012, 22:58
 A zgadza się, pisała ładne ksiązki. Miała pasję i dar zajmującego opowiadania. Mam w domu kilka jej książek. Chociaż od książek o tematyce biblijnej bardziej mi się podobały jej książki popularyzujące historię Grecji, a ściślej świata mówiącego po grecku.  W Polsce to rzadkie połącznie osoby z ogromną wiedzą naukową i pasją popularyzatorską.
M
maryla
30 lipca 2012, 22:55
. o. M. Pilśniak w "Liście" poświęconym singlom zalecał, aby kobieta, która jest sama, adoptowała niepełnosprawne dziecko. A od kiedy to samotna osoba może adoptować dziecko? Który Sąd na to się zgodzi? O. Pilsniak, przepraszam, ale chyba żyje nie na tej ziemi...
MB
Małgorzata Bilska
30 lipca 2012, 22:49
@ Angela Nie mam zamiaru odpowiadać za autorkę wywiadu. Ale pisząc o prof. Świderkównie wiedziałam, co robię, miałam okazję przeprowadzić z nią wywiad dla Znaku (z Marysią Rogaczewską) kilka lat temu. Jest w sieci, polecam: "Czyja jest ta kobieta?"   Pani Profesor chciała wstąpić do zakonu ale opiekowała się mamą. Kiedy mama zmarła, adeptka miała po 40 -tce (ile dokładnie, do sprawdzenia).   W zakonie uznali, że jest już w tym wieku zbyt samodzielną, ukształtowaną osobą, żeby przystosować się do reguł wspólnoty. Została w końcu benedyktyńską oblatką. Ale kochała pracę, która była jej pasją, zrobiła karierę, ma na koncie liczne sukcesy i osiągnięcia. W kwestii wiedzy o Biblii była autorytetem nawet dla wielu biskupów.    Można nazwać ją celibatariuszką, czyli tą, która w ww wywiadzie na fronda.pl rezygnuje z małżeństwa - ale dla innych. Tylko, że to jest mylące. Czy taki podział ma sens? Ona zrobiła karierę. Ba, karierę w strukturach koscielnych robi wielu księży - celibatariuszy. Czy żyją tylko dla innych? Singiel jako pojedynczy jest tak podejrzany o egoizm, o bycie tylko dla siebie, że np. o. M. Pilśniak w "Liście" poświęconym singlom zalecał, aby kobieta, która jest sama, adoptowała niepełnosprawne dziecko. Czy osoba pojedyncza jest tak grzeszna, tak egoistyczna, że musi udowodnić wspólnocie swój altruizm przez heroiczą adopcję?     Tu widzę problem. Być może ten wywiad ujawnił tylko to, co wiele zatroskanych o rodzinę osób w Kościele myśli po cichu.                 Serdecznie pozdrawiam - Małgorzata Bilska          
L
leszek
30 lipca 2012, 22:19
 Ale czy oburzenie autorki wzbudzają pytania czy odpowiedzi ? Pytania jak pytania, mają czasami charakter prowokacyjny, ale to odpowiedzi w wydaniu br. Marcina Radomskiego wzbudzają zdziwienie. Ale głownym problem nie są jakies dziwne etykietki i wartościowania br. Marcina ale próba wrzucania wszystkiego do jednego worka. Single - to generalnie rzecz biorcą - ludzie, którzy nie żyją w parach, ale to jedyna rzecz, która ich łączy. Poza tym, to wszystko dzieli. Sa to mężczyźni, kobiety, młodzi, starzy, single z wyboru i przymusu, bogaci, biedni, na wsi, w mieście, głosujący na PiS, głosujący na PO, głosujacy na Palikota, katolicy i prawosławni, religijny i ateiści, wyjeżdzający zagranicę i wracający z zagranicy, pracujący i bezrobotni, dyrektorzy w korporacji i sprzątający w tych korporacjach, z wykształceniem podstawowym, średnim i wyższym, humaniścu i inżynierowie itp itd. Co ich łączy poza byciem owym "singlem" ?
K
klawa
30 lipca 2012, 21:53
 "Nie jest tak, że tzw. single to nie jest problem współczesnej kultury." Popieram w 100%. Koronnym przykładem takiego problemu jest prezes Prawa i Sprawiedliwości - zadeklarowany singiel od ponad 60 lat. To jest dopiero problem, ten biedny, nieszczęsny człowiek, żyjący w grzechu, wspierający homolobby swoim singielstwem. 
M
Mak
30 lipca 2012, 20:20
W jakich czasach żyjemy! Trzeba tłumaczyć ludziom, że kobieta i mężczyzna się różnią, że homoseksualizm nie jest normalny a powołaniem człowieka co do zasady jest założenie rodziny. Nie jest tak, że tzw. single to nie jest problem współczesnej kultury. Jest tak jak najbardziej. Rozglądam się wśród różnych ludzi i to widzę. Jest pewien styl na łatwe i pełne uroków życie. Przecież konkubinaty to także jest odmiana tego samego problemu! Dlatego w tekście zainteresowało mnie poszukiwanie istoty tego zjawiska w romantycznym rozumieniu małżeństwa. Być może jest w tym sporo prawdy. Być może cechą współczesności jest to, że najbardziej enigmatycznym słowem jest "miłość". Nie dlatego, że nie występuje, ale dlatego, że jest kompletnie wypaczone. To jest słowo, które się kompletnie zdewaluowało a nawet straciło swój sens. Być może też dlatego ten przekaz "Bóg cię kocha" też do ludzi nie trafia, bo tak naprawdę nikt nie wie o co chodzi. Jakaś postać telewizyjne taż krzyczy "kocham was!". Jak dwoje ludzi się kocha to także nie widomo, co oni dokładnie teraz robią itd. Dominuje jednak istotnie rozumienie miłości jako uczucia, jako pewnego stanu szczęśliwości. I tak poszukują i poszukują tego stanu. A jak go znajdą to się okazuje, że małżeństwo przecież nie jest do tego stanu potrzebne. A później się uczucie kończy i tak dalej i dalej.
M
Mak
30 lipca 2012, 20:06
Dlaczego więc katoliczka, jak Pani Marta B. dowala osobom samotnym? Bo w kręgach lefebrystowskich i zbliżonych, gorliwość religijna pojmowana jest jako dowalanie (słabszym). Człowieku, weź najpierw zorientuj się w tym o czym piszesz bo wychodzi z ciebie totalny ignorant. Masz jeszcze mniejsze pojęcie o tym niż p. Brzezińska. Ona nie jest z żadnego "kręgu lefebrystowskiego lub zbliżonego". Trzeba być kompletnym pajacem, żeby coś takiego wypisywać.
A
Angela
30 lipca 2012, 19:17
Piszę o artykule Pani Marty B.
A
Angela
30 lipca 2012, 19:16
A co z osobami, które, np. z przyczyn zdrowotnych nie mogą wstąpić do zakonu, a powołania do małżeństwa nie czują? Pozostają singlami nie z wyboru. Czy tych można również zakwalifikować jako singli "patologicznych"? Ciekawa jestem jak ich zakwalifikowałaby autorka artykułu.
A
Angela
30 lipca 2012, 19:12
A co mają powiedzieć te osoby, które nie mogą z różnych względów pójść w stronę zakonną,a nie czują powołania do małżeństwa tylko do zakonu? Są takie przypadki singli niezwyboru. Co autorka na to? Też ich zakwalifikuje jako "patologię"?
30 lipca 2012, 19:10
Bardzo dziękuję Pani Małgorzacie Bilskiej za ten artykuł i za przypomnienie, czym jest rzetelne dziennikarstwo, które z pewnością nie polega na łatwym formułowaniu tendencyjnych sądów. Postawa krytykowana w tym artykule ma niewiele wspólnego nie tylko z prawdziwym dziennikarstwem, ale również z chrześcijaństwem. Chrystus przypominał swoim uczniom: nie sądźcie, a mówiąc o różnych powodach bezżenności (również tej dla Królestwa) nie potępiał wcale osób, które z różnych innych przyczyn pozostawały w stanie bezżennym. Tylko Bóg ma całkowity wgląd w ludzkie serce i żaden człowiek nie może tak łatwo i bezwzględnie osądzać drugiego. Można oczywiście wskazywać na szkodliwość takich postaw, jak egoizm i małostkowość, bo są to postawy złe, nie można natomiest twierdzić, że są to postawy cechujące każdą osobę samotną, Takie twierdzenie byłoby daleko idącym nadużyciem,
K
K8E93
30 lipca 2012, 18:55
Dlaczego więc katoliczka, jak Pani Marta B. dowala osobom samotnym? Bo w kręgach lefebrystowskich i zbliżonych, gorliwość religijna pojmowana jest jako dowalanie (słabszym).
D
dori
30 lipca 2012, 18:37
Jestem singielką, a jak to ujęła Anusia, osobą samotną.  W jaki sposób stanowię zagrożenie dla rodziny????  Nie rozwalam nikomu małżeństwa, nie namawiam do rozwodów, nie oglądam się za żonatymi panami. Ojcze Marcinie Radomski, Ojciec też jest samotnym, nie założył rodziny, nie ma dzieci, Niepotrzebnie Ojciec jątrzy i wprowadza nienawiść do owych singli. A fakt, że nie załozyłam rodziny, w niczym mnie nie deprecjonuje ani jako człowieka, ani jako chrześcijankę.
A
Anusia
30 lipca 2012, 18:25
I jeszcze jedno- ciekawa jestem, jak ułoży się życie Pannie  Marcie B......Panna ta z góry zakłada, że będzie "szczęśliwą żoną i matką"......? Otóż w życiu bywa różnie....
A
Anusia
30 lipca 2012, 18:21
Dlaczego na stronach katalockich jest "moda" na dowalanie samotnym? Bo "singiel" to osoba samotna, z wyboru lub nie z wyboru. Nie lubię słowa singiel, bo to kultura Zachodu, nie wstydzę sie słowa "osoba samotna". Dlaczego więc katoliczka, jak Pani Marta B. dowala osobom samotnym? Samotnośc osobista dla wielu ludzi to dramat. Czemu Kościół gloryfikuje małżeństwo, a na bok odsuwa osoby samotne? To, że ktoś nie założył rodziny, nie znaczy, że jest "dziwny", "inny", "nie realizuje powołania". Byłam w neokatechumenacie, i tam jak zwykle pochwalanie małżeństwa, oklaskiwanie podczas  Eucharystii /tak1/ wiadomości o przyjściu na świat kolejnego dziecka u Państwa Kowalskich. Owszem, małżeństwo to piekna, ale niełatwa droga, wymagająca odpowiedzialności obojga małżomków. Ale samotnośc też sie przytrafia ludziom i na litość Boską nie wolno tych ludzi kopać, dlatego, że nie mają żony/męża! Nie można im również n akażdym kroku przypominać o realizacji powołania, bo to niegrzeczne i nietaktowne. Świat nie składa sie wyłącznie z samych małżeństw. A samotność bywa stranem przejściowym, choć czasem jest i krzyżem na całe życie. Niestety katolickie fora dyskusyjne i katolickie strony lubią znęćać sie nad samotnymi, lubią wyzywać ich od egoistów, hedonistów itd. Nic bardziej krzywdzącego. Owszem, są osoby samotne, które lubią przebalować swoje życie, ale nie o nich tu mowa. Nie krzywdźcie samotnych swoimi pouczeniami o powołaniu, wyciagnijcie o nich rękę, bo nigdy nie wiecie, jak potoczą sie wasze dalsze losy lub waszych dzieci.
T
THZAF
30 lipca 2012, 17:29
Kiedyś, w pewnym ruchu, małżeństwo było przedstawiane młodym ludziom niemal jako grzech. Dzisiaj ci, którzy w dobrej wierze pozostali bezżenni, dowiadują się od dziewoi  usiłującej zarobić na akceptację swojej grupy, że samotność jest czymś złym. Ironia, złośliwość, przewrotność, niezyczliwość, czyja? chyba ludzi, bo przecież nie Boga, i byc może strzał we wlasną stopę w wykonaniu owej panienki, bo nie wiadomo jak będzie wyglądało jej zycie.
MB
Małgorzata Bilska
30 lipca 2012, 15:28
@ Gość Już wyjaśniam. Kohabitacja to termin naukowy, neutralny. Termin "konkubinat" miał zabarwienie pejoratywne, kojarzy się ludziom z biedą, przetępczością itd. Jaki taki może wykrzywiać wyniki badań, bo zawiera element oceny już w nazwie. Ale znaczenie jest to samo.  Pozdrawiam - MB
O
Ola
30 lipca 2012, 15:22
Ale jednak kryzys rodziny jest. I związków także. Współczuję singlom szukającym i nieznajdującym, naprawdę. I uważam, że dużym problemem jest u nas...brak odpowiedniej formacji chłopaków i młodych mężczyzn! Jeśli ktoś nie chce być ministrantem, to właściwie nic dla siebie nie znajdzie, bo schole to raczej dziewczęca domena. Nawet duszpasterstwa akademickie często są bardziej babskie, bo niewielu chłopaków lubi siedzieć nad biblią i dywagować. Chętniej przychodzą tam, gdzie coś konkretnego trzeba zrobić. Mój mąż przykładowo jest wierzącym i praktykującym katolikiem, ale w żadnym duszpasterstwie w czasie studiów się nie utrzymał. Szczerze mówiąc po tym, czego tam doświadczył, bał się, że jako katolicka żona będę go zmuszać do wspólnego odmawiania brewiarza i śpiewania chwytających za serce religijnych pieśni... Na szczęście ja też nie chcę mieć w domu zakonu. Podsumowując: kochani duszpasterze! Może więcej męskiej formacji dla przyszłych mężów i ojców?
Alicja Baranowska
30 lipca 2012, 14:58
 Przede wszystkim "singlostwo" nie jest samo w sobie niczym złym. Jest to po prostu jedna z wielu ścieżek życiowych. Oczywiście, w określonych warunkach społeczno-gospodarczych (zaganiany tryb życia, brak stabilizacji ekonomicznej) zjawisko to się nasila.  Problemem jest raczej to, że o singlach myśli się albo bardzo stereotypowo (młodzi, dobrze zarabiający, szukający egzotycznych przygód itp. tudzież egoiści żyjący w pojedynkę) albo się ich często pomija (jakże częsty brak oferty formacyjnej dla nas w Kościele). Jestem singielką i czuję się z tym dobrze. Nie odrzucałam możliwości związku, ale dotarło do mnie, że nie ma potrzeby szukać czegoś na siłę, bo wszyscy wokół mają chłopaka/dziewczynę, męża/żonę. I uświadomiłam sobie, że właśnie będąc sama (nie samotna - mam przyjaciół, którzy stanowią moją przybraną rodzinę), jestem szczęśliwsza i mogę dać z siebie więcej innym. Niestety, Kościół instytucjonalny niemal nie ma oferty dla takich jak ja. Kiedy wyrosłam z wieku duszpasterstwa akademickiego, nie bardzo miałam dokąd pójść. Dopiero w Londynie znalazłam tzw. duszpasterstwo młodych dorosłych (młodych = do około 40. roku życia). Po przeprowadzce do kolejnego kraju znów nie trafiłam na nic podobnego... Nie pasuję do stereotypu singla, a jednak nim jestem. I chciałabym, żeby traktowano mnie i mnie podobne osoby poważnie, a nie wpychano do jakiegoś worka z napisem "dziwoląg", "zagrożenie dla rodziny" itp. A i jeszcze żeby przypisywano moje singlostwo jakiejś "propagandzie homoseksualnej" (jako żywo, nie słyszałam takiej propagandy, natomiast propagandy antyhomoseksualnej pełno; może warto sobie uświadomić, że osoby o mniejszościowej orientacji po prostu nie chcą być obywatelami drugiej kategorii; na razie są dyskryminowani, przynajmniej w Polsce, przez prawo - a chodzi o traktowanie partnera życiowego przez prawo jako osobę obcą). Żadna propaganda, rzeczywista czy wymyślona, nie ma wpływu na to, jak mi się układa życie. Warto pamiętać o tym, że do życia w rodzinie też trzeba mieć pewną formę powołania i nie każdy je ma.
G
Gość
30 lipca 2012, 14:56
Nie rozumiem dlaczego kohabitacja to bardziej fachowe od konkubinatu. Narzuca mi się, że przecież współmieszkam z moim kotem... 
MB
Małgorzata Bilska
30 lipca 2012, 14:42
Wolno. Trzeba. :-) Trzeba te zjawiska dobrze zrozumieć, żeby móc im zaradzić. Lekarz też najpierw stawia diagnozę, a potem leczy. Nie aplikuje jednego "złotego" leku na wszystkie choroby płuc tylko dlatego, że na nich bardziej niż na innych organach mu zależy. Inaczej leczy się nowotwór płuc, inaczej gruźlicę itd. Pozdrawiam - Małgorzata Bilska
A
agiornamento
30 lipca 2012, 14:41
agiornamento> pod warunkiem, że pisze się rzeczy sensowne. Przeciw nonsensowi serwowanemu jako wywiad z ekspertem występuje red. Bilska, i słusznie, bo nawet "Fronda" rzadko publikuje tak idiotyczne teksty jak wywiad z o. Radomskim. OK, problem jednak jest. O ile nie wolno upraszczać rzeczywistości w jedną stronę (tj bycie singlem = grzech) o tyle też nie powinniśmy problemu bagatelizować (np. bycie singlem jest OK, jest równorzędnym wyborem życiowym). W Kościele Katolickim istnieje powołanie do życia w samotoności dla Królestwa Bożego. Czy bycie singlem jest zawsze równoznacze? Ja bym powiedział, że choć artykuł Frondy faktycznie momentami wydaje się zbyt ostry wobec osób, to jednak pokazuje realny problem nie tylko społeczny ale i religijny. pozdrawiam
Patryk Stanik
30 lipca 2012, 14:36
 agiornamento> pod warunkiem, że pisze się rzeczy sensowne. Przeciw nonsensowi serwowanemu jako wywiad z ekspertem występuje red. Bilska, i słusznie, bo nawet "Fronda" rzadko publikuje tak idiotyczne teksty jak wywiad z o. Radomskim.
A
agiornamento
30 lipca 2012, 14:29
Szanowna Pani. Oczywiście atakowanie singlów, podobnie jak atakowanie rodzin małodzietnych, nie jest OK. Ale chyba wolno wyrazić krytyczny stosunek wobec pewnych nieokojących zjawisk kulturowych, jak choćby osłabianie i zanik rodziny, na rzecz bycia singlem. Czyż nie?