Singiel według Frondy
Według nauki Kościoła społeczną normą jest pełna, szczęśliwa rodzina z kilkorgiem dzieci, chętnie wielopokoleniowa. Takich rodzin jest coraz mniej. Rośnie za to liczba osób żyjących w pojedynkę (ponad 5 mln według GUS). Tego zjawiska nie da się oddzielić od tzw. kryzysu rodziny. Mimo to sprawa nie jest tak oczywista i banalna, jak się wydaje.
Jeśli dziennikarz ma mizerną wiedzę na ten temat, tendencję do upraszczania i zapał bojowy radykała, na antyrodzinnych singlach może "popłynąć" jak patyk z nurtem w "misiach-patysiach". Popłynęła Marta Brzezińska, autorka wywiadu na portalu fronda.pl "Czy bycie singlem to grzech?" (22 lipca 2012 r.).
Pamiętam numery "Listu", "W Drodze", "Tygodnika Powszechnego", "Gościa Niedzielnego", a ostatnio "eSPe" poświęcone singlom, audycje radiowe i telewizyjne - bo w niektórych brałam udział jako socjolog. Jedne były bardziej twórcze, inne - mniej. Wszystkie budziły bardzo szeroki oddźwięk ze strony czytelników, co świadczy o skali i wadze problemu. Na tle innych katolickich mediów wywiad Brzezińskiej (studentki dziennikarstwa), to niemal kpina z odbiorców. Szkoda - generowanie łatwych ocen może wejść w nawyk.
Naukowcy badają to zjawiska od dawna, informacji jest dużo. Jeśli autorka definiuje singla jako osobę, która "po prostu NIE chce wchodzić w relacje" (pisownia oryginalna), jest "trudna w kontaktach z innymi i nie chce/nie umie nad tym pracować" to obnaża własną ignorancję. Jej ukoronowaniem było ostatnie pytanie, w którym myli singlowanie i konkubinat. Single szukają relacji. Jeśli ich nie tworzą na trwałe, to nie tylko dlatego, że z definicji są roszczeniowi i leniwi.
Im mniejszą autorka ma wiedzy, z tym większą pewnością siebie narzuca swoją tezę rozmówcy (i czytelnikom). Marcin Radomski OFC CAP ekspertem od tematu nie jest, zaczyna więc ostrożnie: " Wydaje mi się, że to nie grzech". "Zachęcany" sugestiami autorki, dochodzi jednak do wniosku, że single "rozbijają naturalny model rodziny", ich zachowania są "patologią". Pada stwierdzenie: "Według mnie, całe to singlowanie może też być związane z lobby homoseksualnym, bo to kolejne rozbicie komórki, jaką jest rodzina." Na koniec mówi wreszcie to, co pozbawia tytuł i pierwsze pytanie, pytajnika: "Drogą dedukcji dochodzimy więc do stwierdzenia, że singlowanie w jakimś wymiarze może być grzechem." Powstaje teoria singla, który spiskuje z gejami, jest niemoralny, grzeszny i patogenny. Autorka jest zadowolona.
Rozmowa nic nie wnosi do wiedzy o singlach, dużo jednak mówi o strategii zawartej w haśle: "mężczyzna jest głową, a kobieta szyją, która nią kręci". Męska "głowa" się nie połapała. Nie pierwszy to raz. Jest też powiedzenie: "Słychać, że dzwonią, tylko w którym kościele?"
Kim jest tytułowy "singiel"? To zależy od definicji. Na użytek większości badań przyjmuje się, że jest to osoba stanu wolnego między 25 a 50 (czasem 40.) rokiem życia. Do "pojedynczych" bywają zaliczane osoby rozwiedzione i owdowiałe. Z drugiej strony należy oddzielić te osoby, które mają stałego partnera, ale z nim nie mieszkają (prowadzą oddzielne gospodarstwa domowe). W zależności od definicji, przyjętego wieku, liczba będzie różna. Większość "pojedynczych" traktuje ten stan jako tymczasowy. Jest to nie tyle decyzja "z nikim nie wejdę w związek", co konsekwencja innych, pilniejszych (jak się wydaje) decyzji - o skończeniu studiów, znalezieniu pracy, wyjeździe do pracy za granicę, stabilizacji mieszkaniowej. itp., itd. Czasem ujawniają się problemy wyniesione z domu. Jeśli ktoś nie miał autentycznie zdrowych, dobrych relacji z rodzicami, będzie miał kłopoty z ich tworzeniem. Być może ilość osób bez pary stanowi niepokojące świadectwo płytkości więzi z członkami rodziny (pozornie pełnej i bez dysfunkcji).
Współczesna kultura promuje model związku oparty na romantycznej, pięknej miłości. Romantycy z miłości cierpieli. Najbardziej znane historie: Romeo i Julia, Tristan i Izolda, kończyły się tragicznie. My, konsumenci popkultury, telewizyjnych oper mydlanych, żyjemy w bajce. Ulegamy iluzji namiętnej, romantycznej miłości z happy endem.
"Pojedynczość" bywa "wypadkiem przy pracy". Nieprzewidzianą konsekwencją odkładania sprawy, niefrasobliwości, romantyzmu i wiary w potęgę uczucia. Może ci, którzy powinni nas uczyć miłości w dzieciństwie, zawalili? Ponosimy tego koszty, goniąc za nią z takim samym przekonaniem, jak rycerze króla Artura za Świętym Graalem. Opowieści innych pobudzają wyobraźnię.
Single nie planują zostać (chyba, że mają ważne, czasem delikatne powody) całe życie sami. W artykule "Singlizm - wolność czy życiowy dramat" ("Newsweek", 7 lipca 2012 r.) widać to jak na dłoni. Cytaty:
- "Singiel to ktoś, komu po prostu nie trafiła się miłość";
- "W rankingu nieszczęść (singielki) brak miłości zajmuje czołowe miejsce, tuż po chorobie nowotworowej";
- "Jesteśmy stworzeni do życia w duecie";
- Aktorka Weronika Książkiewicz "liczy na to, że kiedyś trafi jej się uczucie o sile gromu z nieba. Znajomi żartują, by tylko za długo na ten grom nie czekała, bo jest już przecież po trzydziestce."
Skomentuj artykuł