Sto pytań o synod o synodalności (i kilka odpowiedzi)

Fot. Depositphotos.com

Co ma nam zrobić zwołany przez Franciszka synod, który właśnie się powoli rozpoczyna? Wygląda na to, że nikt tego do końca nie wie. A to, co wiemy, można streścić jednym tytułem, które KAI nadała swojej depeszy prasowej: „synod jest synodem o synodalności”. Ten tytuł byłby nawet zabawny, ale nie jest, bo wyjaśnia istotę synodu tak samo, jak istotę masła wyjaśniłoby stwierdzenie, że „masło jest masłem maślanym”.

A ja bym chciała wiedzieć trochę więcej, bo wygląda na to, że ten enigmatyczny synod będzie mnie jakoś dotyczył. Więc rośnie liczba pytań: jak to będzie wyglądało? Z czym się to je, co trzeba będzie robić, będąc świeckim w Kościele - a może nie trzeba będzie nic?

Czego mam oczekiwać? Czego się ode mnie oczekuje? Co to przyniesie? Co to właściwie znaczy: synod? Sprawdzam: synod wziął się od greckiego słowa synodeuein – czyli „odbywać razem drogę”. To obrazowe słowo i trochę wyjaśnia, ale wciąż bardziej formę, niż treść.

DEON.PL POLECA

Zaglądam więc do „Vademecum synodu o synodalności”. Podtytuł brzmi: „Oficjalny podręcznik słuchania i rozeznawania w Kościołach lokalnych”. Brzmi zachęcająco i utopijnie jednocześnie. Zachęcająco, bo bez słuchania i rozeznawania nie da się wypełniać w Kościele ani swojej osobistej, ani wspólnotowej misji. Utopijnie, bo słuchanie w Kościele leży, leży i kwiczy. Ci, którzy potrafią słuchać, na ogół nie są decyzyjni, ci, którzy są decyzyjni, słuchają nielicznych albo nie mają na to czasu. Jak wszędzie, są chlubne wyjątki, ale właśnie – wyjątki. Parafrazując: Kościół, jaki jest, każdy widzi.

Na końcu vademecum znajduję konkret: tematy, którymi mają się zająć wspólnoty lokalne. Tematy do przemyślenia, omówienia, zastanowienia się: jak było w naszych wspólnotach przez ostatnie lata? Jak jest teraz? Co można zmienić, poprawić, rozwinąć? Kto we wspólnotach lokalnych rozmawia, decyduje, rządzi, wypowiada się dla mediów?

Kluczowy według mnie fragment vademecum to ten, który mówi, że synod stawia jedno, zasadnicze pytanie. Skoro Kościół synodalny, głosząc Ewangelię, „podąża razem” - jak owo „podążanie razem” realizuje się dzisiaj w Kościele lokalnym? Do podjęcia jakich kroków zaprasza nas Duch Święty, abyśmy wzrastali w naszym „podążaniu razem”?

Czyli, mówiąc prosto: synod jest synodem o tym, jaki teraz jest Kościół, jak bardzo jest prawdziwą wspólnotą i co możemy zrobić, żeby bardziej spełniał swoją misję. I synod ma stworzyć przestrzeń do wspólnej modlitwy i rozmowy oraz skłonić do zastanowienia się, jak wygląda nasze „podążanie razem”. Co jest w nim wyjątkowe? Że nie jest synodem wyłącznie biskupów, ale wszystkich wiernych. „Misja Kościoła wymaga, aby cały Lud Boży podążał razem, gdzie – w jedności – każdy członek Kościoła ma niezbędną rolę do spełnienia” – mówi vademecum.

Brzmi pięknie.
I to, czego boję się najbardziej, to perspektywa, w której na tym pięknym brzmieniu się kończy. Bo słuchanie i wspólny namysł nad rzeczywistością Kościoła jest tak naprawdę w polskiej odsłonie szalenie wymagający.

Czego wymaga? Po pierwsze – zejścia się do dialogu na jednym poziomie. Na linii duchowni-świeccy to bardzo trudne, bo spora część naszego kleru traktuje świeckich z wyższością, lekceważeniem i dystansem (i co gorsza, wcale nie zależy to od kapłańskiego stażu). Kto ze świeckich, mając doświadczenie odrzucenia i braku szacunku na poziomie prezbiteratu, pójdzie o swoich problemach rozmawiać z kimś wyżej, a zwłaszcza z własnym ordynariuszem? Kto się odważy wypowiedzieć konstruktywne uwagi, których my, świeccy, nie bez powodu mamy dużo? W której parafii synod naprawdę przyniesie dobry dialog o funkcjonowaniu rad duszpasterskich i włączaniu świeckich w odpowiedzialność za parafialny kościół? Czy nie skończy się to jedną wielką kłótnią, wykrzyczeniem starych bolączek i uraz, jeszcze większym dystansowaniem się i chłodem?

Vademecum mówi także o tym, opisując dziewięć pułapek, w które można wpaść, organizując synodalne rozmowy. To na przykład słuchanie tylko tych, którzy już są zaangażowani w działalność Kościoła, skupianie się na sobie i na naglących troskach, dostrzeganie tylko „problemów” albo patrzenie na synodalność jak na "korporacyjne ćwiczenie strategiczne", nie jak na proces duchowy, któremu przewodzi Duch Święty.

Czy polski Kościół uniknie tych pułapek?

To zależy. Od nastawienia organizatorów, od diecezji, od parafii. A w zasadzie - od ludzkiej otwartości, bo choć Kościół to wspólnota ludzi z Bogiem, Bóg nie robi nic na siłę, niczym nie obdarza pod przymusem, nikt bardziej nie szanuje naszej wolności, niż Ten, który ją stworzył.

Synod ma być doświadczeniem Ducha Świętego. A On przychodzi w poczuciu jedności, w darze słuchania się, z twórczą łaską porozumienia, znajdowania rozwiązań, szukania dobra, a nie wygody i „świętego” spokoju.

Czy będziemy umieli z tego skorzystać? Modlić się tak gorąco i z wiarą, by te dary umieć przyjąć? Czy biskupi potraktują organizację synodalnych spotkań jako kolejny obowiązek, czy może z serca się nim przejmą i zajmą? Czy będą potrafili ożywić do działania swoje diecezje? Czy w strukturach dekanalnych i parafialnych wszystko odbędzie się formalnie, z udziałem tych, którzy są zawsze i myślą od lat tak samo, a może tym razem jednak nie? Czy proboszczowie będą mieli pomysły na to, jak synod zrealizować? Czy bardzo wyraźna prośba papieża o włączenie kobiet w decyzyjność zostanie wysłuchana? Czy nie zmarnujemy tej szansy, jaką dostajemy od Franciszka w ładnie zapakowanym pudełku z enigmatyczną etykietą „synod o synodalności?”

Mnóstwo pytań. Mało odpowiedzi.

I trudno stwierdzić, czy czas pokaże, czy czas pokarze.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sto pytań o synod o synodalności (i kilka odpowiedzi)
Komentarze (7)
JK
~Jan Kowalski
10 lutego 2022, 17:48
Zgadzam się z Panem Antonim. Tak ogólne frazesy które można przeczytać w oficjalnych materiałach sprawiają wrażenie jakby to co synody parafialne/diecezjalne ustaliły było bez znaczenia... Chyba że nie chodzi o to żeby konsultacje coś zmieniły tylko żeby się w ogóle odbyły - przecież autorytarna decyzja papieża byłaby passe w demokratycznym świecie... A tak zawsze będzie można powiedzieć: a uczestniczyłeś w synodzie gdzie mogłeś mieć wpływ na kształt Kościóła?
JK
~Jan Kowalski
1 stycznia 2022, 15:18
Z ciekawości zacząłem czytać pytania bo w parafii zostało to odczytane, że "jest taka ankieta". Niestety na połowę tych pytań nie umiem nawet odpowiedzieć z dwóch powodów: 1. Odnoszę wrażenie jakby te pytanie nie były kierowane do mnie? 2. Niektóre pytania są sformułowane mało przystępnym językiem, że tego nie da się czytać ze zrozumieniem. Osobiście jestem wykształcony na politechnice a nie filozoficznie i może dlatego nie czuję języka użytego w tym jak bym to nazwał "spisie powszechnym"? Uważam, że te pytania synodalne zakończą się niewielka frekwencją wynikająca ze słabego ich przygotowania pod kątem zwykłych ludzi.
AS
~Antoni Szwed
30 listopada 2021, 22:02
Franciszek i jego zaufani współpracownicy doskonale wiedzą, co chcą osiągnąć. Nie chcą jednak by to było ogłoszone tak ex cathedra, z samego Watykanu, bez "konsultacji" z ludem wiernych. Owszem, gdzieś tam na świecie odbędą się jakieś sztuczne dysputy, ale one nie będą miały żadnego znaczenia (zaiste trudno rozmawiać o wszystkim i o niczym). Merytorycznie nic nie wniosą, ale staną się dobrym kamuflażem dla PRAWDZIWYCH DECYZJI, które w Watykanie zostaną podjęte w swoim czasie.
HB
~Henryk B.
18 października 2021, 13:48
Dlaczego tak od samego początku negatywnie, a może więcej optymizmu pani by się przydało. Czy potrafimy tylko narzekać?
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
17 października 2021, 06:53
Żeby zebrał się Sobór Watykański II trzeba było dwóch wojen światowych i zgodnie ze świadectwami niektórych sióstr kontemplacyjnych 80 lat nieustannych modlitw o sobór. Jeśli ktoś myśli, że tak fundamentalne zmiany, jak sposób zarządzania Kościołem załatwi synod o synodalności i to, że sobie pogadamy świeccy z duchownymi, co komu na wątrobie leży to z naszą wiarą coś widocznie nie tak
AM
~Alicja M.M.
17 października 2021, 19:47
Nie wiem, czy ktoś myśli, że synod (czy jakiekolwiek pojedyncze wydarzenie) "załatwi" kwestię fundamentalnych zmian. Ale jeśli bym tak myślała, to byłaby to naiwność, a naiwność nie świadczy aż tak jednoznacznie o jakości wiary. I pośród świętych i pośród ateistów są zarówno wnikliwi myśliciele, jak naiwniacy. Natomiast nie sądzę, aby dyskredytowanie synodu jako pogaduszek o tym, "'co komu na wątrobie leży" było wyznacznikiem głębokiej, dojrzałej wiary.
DO
~Dawid O.
17 października 2021, 03:19
Będzie masło maślane....