Symbole, bez odpowiedzi. O stanowisku Dykasterii Nauki Wiary wobec transpłciowości

Fot. depositphotos.com

Ten dokument naprawdę cieszy. Dykasteria Nauki Wiary w odpowiedzi na pytania brazylijskiego biskupa José Negri wykonała bardzo ważny gest wobec osób transpłciowych. Trudno jednak nie dostrzec, że dokument ten rodzi nowe pytania, a do tego nie odpowiada na liczne stare.

Dysforia płciowa nie jest i nie powinna być traktowana przez Kościół i w Kościele jako przedmiot kolejnej odsłony wojny kulturowej. To kwestia cierpienia konkretnych osób, ich bliskich, a także procedur medycznych, które mogą im pomóc. Zamiast więc zastanawiać się, co zmieni się pod wpływem kategorii transpłciowości w przestrzeni społecznej, czy zwalczać zjawiska, które rzeczywiście głęboko transformują naszą mentalność, Kościół powinien więc najpierw zająć się problemem egzystencjalnym, zająć się cierpieniem konkretnych osób, zmierzyć z ich doświadczeniem, ale także odpowiedzieć na pytania antropologiczne, które rodzi zarówno dysforia płciowa jak i transpłciowość.

Jeśli Kościół chce odpowiedzieć na wyzwanie jakim jest dla niego transpłciowość, nie może nie przyjrzeć się temu zjawisku z perspektywy seksuologii, psychiatrii, psychologii, endokrynologii i nauk społecznych. Antropologia (zarówno filozoficzna jak i teologiczna) pozbawiona zakorzenienia w badaniach nauk szczegółowych nie może zbudować adekwatnej odpowiedzi na zjawiska, które się pojawiają. Ten proces, choć oczywiście dokonuje się na poziomie teologów czy filozofów (lepiej widać go w teologii anglikańskiej niż katolickiej), ale niekoniecznie na poziomie wypowiedzi Magisterium. To, prawdopodobnie wymaga więcej czasu, więcej namysłu, a może więcej wiedzy naukowej i więcej odwagi w otwarciu na teologiczne zmiany.

DEON.PL POLECA

Odpowiedź Dykasterii Nauki Wiary, która się pojawiła nie jest oczekiwanym przez pewną część opinii katolickiej przełomem. U jej podstaw leżą tradycyjne założenia, które - jak się zdaje - nie zostały choćby skonfrontowane z tym, co wiemy z dziedziny medycznej na temat dysforii płciowej i transpłciowości. Jednak, w duchu otwarcia duszpasterskiego, pojawiają się w niej elementy nieco otwierające Kościół na osoby transpłciowe. Uzupełnione są one jednak o rozważania, które - w pewnym sensie - zamykają się na nie. Odpowiedzi te rodzą także fundamentalne pytania teologiczne i duszpasterskie, na które trzeba odpowiedzieć.

Krok w dobrym kierunku to przypomnienie (bo przecież nie nowa teza, a jedynie zastosowanie do konkretnej sytuacji starych zasad), że osoby transpłciowe (także po terapii hormonalnej i operacji chirurgicznej) mogą przyjąć chrzest, a także być rodzicami chrzestnymi czy świadkami małżeństwa. Nic w tym nowego, bo stwierdzenie, że nie mogą przyjąć chrztu byłoby odmówieniem im natury ludzkiej, uznaniem ich za wykluczonych z przestrzeni łaski, co byłoby niedopuszczalne z perspektywy antropologii chrześcijańskiej. Odpowiedzi dotyczące bycia rodzicem chrzestnym (czy też raczej świadkiem chrztu) to ważny gest symboliczny, ale w gruncie rzeczy w samej doktrynie niewiele zmieniający.

Już zresztą na tym poziomie widać też konkretne pytanie. Uznanie, że osoby po terapii hormonalnej i operacji chirurgicznej mogą zostać ochrzczone rodzi natychmiast pytanie o to, pod jakim imieniem? Tym, które z ich perspektywy jest deadname, określeniem płci, które było im obce czy też przeciwnie tym, które noszą obecnie? To jest - jeśli dokument ten ma być duszpasterskim otwarciem - pytanie kluczowe, a na nie próżno szukać odpowiedzi w dokumencie. Identycznie tak samo można zadać pytanie (choć ono jest z różnych powodów mniej istotne), jak będą zapisani transpłciowi świadkowie chrztu czy małżeństwa? Na to pytanie też nie ma odpowiedzi.

Skąd ten brak? Jak się zdaje odpowiedź jest dość prosta. Dykasteria Nauki Wiary próbuje nabudować duszpasterskie miłosierdzie na tradycyjnym nauczaniu Kościoła. A najlepszym tego dowodem jest to, że istotną częścią odpowiedzi Dykasterii Nauki Wiary są rozważania dotyczące "obiektywnej sytuacji moralnej danej osoby lub subiektywnych skłonności do łaski". "W przypadku chrztu Kościół naucza, że jeśli sakrament ten jest przyjmowany bez żalu za grzechy ciężkie, osoba nie otrzymuje łaski uświęcającej, chociaż otrzymuje charakter sakramentalny" - wskazują autorzy odpowiedzi. Co z tego wynika? Odpowiedź jest lekko wymijająca. "Tak więc, nawet jeśli pozostają wątpliwości co do obiektywnej sytuacji moralnej osoby lub co do jej subiektywnych skłonności do łaski, nie wolno nigdy zapominać o tym aspekcie wierności bezwarunkowej miłości Boga, zdolnej do zrodzenia nieodwołalnego przymierza nawet z grzesznikiem, zawsze otwartego na rozwój, który jest również nieprzewidywalny. Jest to prawdą nawet wtedy, gdy cel poprawy nie objawia się w pełni u penitenta, ponieważ często przewidywalność nowego upadku nie podważa autentyczności celu" - wskazują autorzy.

Odpowiedzi te, choć nie zaskakują z perspektywy dotychczasowego nauczania Kościoła, rodzą kolejne pytania. Jeśli przyjąć stanowisko medycyny jakim jest istnienie dysforii płciowej i uznać, że procedury uzgodnienia płci są metodą wyjścia z niej, to pytanie, czy można uznać, że transmężczyzna czy transkobieta może i powinien żałować procesu, na który się zdecydował. Czy rzeczywiście procedury medyczne, które pozwalają mu żyć zgodnie z płcią, której doświadcza ma być powodem do żalu za grzechy? I wreszcie, czy uwolnienie się od myśli i czynów samobójczych jest rzeczywiście czymś, czego trzeba żałować?

Ale to nie wszystko, bo pytania rodzą także kolejne zdania dokumentu. Co bowiem oznaczać ma - także zawarte w dokumencie - wezwanie do "pełnego życia wszystkimi konsekwencjami otrzymanego chrztu, które muszą być zawsze rozumiane i rozwijane w ramach całej drogi inicjacji chrześcijańskiej"? Czy to sugestia odwrócenia procedur? Powrotu do płci biologicznej? A może - wręcz przeciwnie - przypomnienie, że osoby transpłciowe wezwane są do dalszej drogi sakramentalnej w Kościele? Chciałbym, żeby chodziło o to drugie, ale nie mam pewności. Jedno jednak nie ulega wątpliwości - krok w dobrym kierunku został poczyniony. I dobrze.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Symbole, bez odpowiedzi. O stanowisku Dykasterii Nauki Wiary wobec transpłciowości
Komentarze (12)
AA
~Ania Ania
17 listopada 2023, 16:39
To, że jest cierpienie w świecie, różnego rodzaju, to jest fakt. Kościół też nie powinien nikogo wykluczać, bo każdy człowiek jest umiłowanym dzieckiem Boda. I oczywiście, że takim osobom i ich rodzinom należy się pomoc i wsparcie oraz zrozumienie ze strony Kościoła, natomiast ostatnio z dużym przerażeniem czytałam o tym że rozważa się żeby nie podawać płci dziecka i imienia w Akcie Chrztu, to jeden z pomysłów. Dystrofia Płciowa jest rzadką przypadłością. Czym innym jest pomagać człowiekowi, dostrzec jego problem a czym innym tworzyć świat na nowo . Kiedyś usłyszałam na spowiedzi że pycha objawia się wtedy kiedy my wiemy lepiej niż Pan Bóg, On zostawił swoje Słowo nam żebyśmy nim żyli, ale my wiemy lepiej bo sami ustalamy co jest dobre a co złe. Kiedyś pytałam się czemu Pan Bóg milczy, kiedy ludzie, często ludzie Kościoła, mówią rzeczy sprzeczne z Ewangelią. Dlaczego Pan Bóg milczy? Ale przecież On już przemówił w Ewangelii, to od nas zależy co wybierzemy.
TL
Teresa L.
15 listopada 2023, 06:26
"Identycznie tak samo można zadać pytanie" - autor identycznie tak samo jak Dykasteria zakałapućkał się ;). Pan Redaktor tak pięknie pisze, że nie mogłam się powstrzymać, żeby wytknąć ten mały błędzik...
PN
~Piotr Najoh
14 listopada 2023, 20:53
Jestem pełen podziwu nad tym artykułem. Kościół i teologia muszą brać pod uwagę ustalenia naukowe - niby brzmi to jak oczywistość, niestety, nasza polsko-katolicka rzeczywistosc uparcie stara się tego nie robić. Pan Terlikowski wiele ryzykuje we własnym środowisku i odważnie głosi to, co uważa za słuszne
JP
~J P
14 listopada 2023, 18:30
Nauki szczegółowe bez odniesienia do absolutu norm moralnych prowadzą do szalonych rozwiązań.
MW
~Maciej Wylężek
14 listopada 2023, 16:55
Bóg stworzył nas albo mężczyzną, albo kobietą. Zapisał nam to w kodzie genetycznym. To jest wiedza, którą ludzkość pozyskała poprzez prowadzenie wspomnianych przez pana Redaktora badań w naukach szczegółowych.
BB
~Barbara Basia
15 listopada 2023, 17:09
Nie zawsze. Wygugluj sobie.
AM
~A Man
16 listopada 2023, 12:50
Rzadko, ale jednak rodzą się ludzie będący hermafrodytami. Kto ich w takim razie stworzył, skoro nie Bóg, bo nie pasują do wzorca?
AM
~Alicja M.M.
16 listopada 2023, 15:22
No właśnie… Myślę, że wypieranie ze świadomości pewnych faktów, albo oskarżanie ludzi o to, że sami coś w sobie „zepsuli” (głównie transseksualistów, bo jednak hermafrodytów byłoby o wiele trudniej o to oskarżać!) wynika z lęku przed zachwianiem się naszego obrazu Boga jako Stwórcy. Czy nawet, ujmując rzecz ostrzej: z lęku, że nie oskarżając ludzi i nie wypierając faktów, będziemy oskarżać Boga… A przecież dałoby się wyjść poza ten krąg oskarżeń. (Wiadomo, w porządku wiary, kto jest oskarżycielem).
JN
~Jan Nowak
16 listopada 2023, 17:46
a człowiek jest jednością psychofizyczną. Pytanie do p.Macieja: kto stworzył człowieka, którego ciało jest mężczyzną a psyche kobietą (itd) ?
RC
~Roman Czytelnik
16 listopada 2023, 21:27
Zawsze, plec biologiczna to plec biologiczna i nia zostanie. Tabletki i operacje jej nie zmienia. Taka proba zmiany to iluzja lub oszukiwanie czlowieka
MW
~Maciej Wylężek
17 listopada 2023, 18:15
Bóg stwarza nas mężczyzną lub kobietą. A to, że niektórzy z nas uważają, że są mądrzejsi od Pana Boga i wiedzą lepiej kim są, to fakt. I zawsze kończy się to źle i to bynajmniej nie dla Pana Boga. A to, że skrajnie rzadko zdarzają się problemy z kodem genetycznym to teź fakt. Z tego jednak nie wynika, że każdy z nas ma sobie wybierać czy chce być chłopczykiem czy dziewczynką.
E3
edoro 333
14 listopada 2023, 11:08
"Antropologia (zarówno filozoficzna jak i teologiczna) pozbawiona zakorzenienia w badaniach nauk szczegółowych nie może zbudować adekwatnej odpowiedzi na zjawiska, które się pojawiają. " No właśnie.