Tak, za Franciszkiem

(fot. Fowler Tours / flickr.com / CC BY-NC 2.0)

Najpierw były oskarżenia i bezpardonowe słowa, potem były wyjaśnienia, i wyszło z nich, że gdyby Franciszek "był mądrzejszy", i nie rzucał w eter "bon motów", to żaden z dziennikarzy zatroskanych o Kościół nie zareagowałby nerwowo. Zostało więc na tym, że wszystkiemu winny jest papież, bo zamiast naśladować swoich poprzedników dał się uwieść mediom, które uczyniły z niego celebrytę. W tych "wyjaśnieniach" widać jednak "przewrotną logikę", którą trafnie scharakteryzował pewien teolog: "konserwatywni chrześcijanie mają silne poczucie tradycji, i kiepskie wyczucie historii". W wydanej właśnie książce "Dziennik watykański. Władza, ludzie, polityka", John Thavis - uznany dziennikarz, pisarz i watykanista, który razem z Janem Pawłem II i Benedyktem XVI odwiedził ponad 60 państw i przez ponad 30 lat pracował przy Watykanie - pokazuje jak często dochodziło do redagowania spontanicznych wypowiedzi obu tych papieży, co nie wynikało jedynie, ani przede wszystkim z tego, że włoski nie był ich matczynym językiem. W Watykanie zawsze uznawano, że słowa papieża są ostateczne dopiero z chwilą publikacji ich oficjalnej wersji, i z tego powodu, nikt nie zamykał ust ani polskiemu, ani niemieckiemu papieżowi.

O dziwo, kiedy oni mieli swoje "medialne wpadki" wysiłek naszych rodzimych katolickich publicystów był skierowany na to, żeby ich z nich wytłumaczyć, czy to powołując się na ową watykańską zasadę, czy oskarżając media o złą wolę, i przeinaczanie ich wypowiedzi. W przypadku Franciszka zmienili jednak taktykę. Nasi dziennikarze/publicyści reagują szybciej niż myślą, potem usprawiedliwiają siebie, a nie papieża. Rzekome "bon moty" Franciszka stają się pretekstem do krytyki jego osoby, krytyka jego stylu duszpasterskiego, uzasadnieniem krytyki reform jakie wprowadza w Kościele. Teza, że Franciszka od poprzedników odróżnia "niefrasobliwe" wyrażanie się jako papieża nie trzyma się kupy, a pontyfikat jego poprzednika pokazuje, jak wiele razy Watykan tłumaczył się z tego, co powiedział papież - obojętnie czy czytał z kartki, czy improwizował. Szkoda, że nasi rodzimi krytycy Franciszka już zapomnieli jak wyglądały "tamte czasy".

Papież Franciszek jest świadomy tego, że ma inny charakter niż jego poprzednik. Mając dla niego wielkie uznanie, pozostaje jednak sobą. Będąc następcą "papieża Starego Kontynentu" wnosi on do Kościoła nowy dynamizm, który - jak ufa - pozwoli przezwyciężyć "teistyczny gnostycyzm" naszych czasów: "Bóg bez Kościoła, Kościół bez Chrystusa, Chrystus bez ludu". Znając biografię Bergoglio nie zatrzymają go w tej odnowie Kościoła lęki niezadowolonych katolików czy "pojękiwania" tradycjonalistów - obojętnie czy świeckich czy duchownych. Niedawno jeden z nich podrzucił mu "liścik" w którym, z pociętych z L’Osservatore Romano i wklejonych liter ułożył ostrzeżenie "Wycofaj się!". Papież pozostał sobą: pobłogosławił ten liścik, a następnie litery porozcinał i wymieszał, i bynajmniej się nie obraził na owego "nieszczęśnika".

Histeryczne reakcje krytyków Franciszka można próbować wytłumaczyć tym, że byli "zakochani" w Benedykcie XVI i wciąż nie potrafią otrząsnąć się z faktu, że "miesiąc miodowy" mają już za sobą. Problem w tym, że niektórzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że Franciszek jest papieżem, i do dzisiaj mamy zakrystie, w których jego portret jeszcze nie zawisnął. To coś więcej niż jedynie histeryczna reakcja niektórych naszych publicystów!

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Tak, za Franciszkiem
Komentarze (332)
W
wierny
7 lutego 2015, 19:01
Myśle że przyczyna jest taka - skromny doktoracik z psychologii ks. Prusaka a wypowiada się jakby wiedział lepiej - i do tego w ostatnim akapicie przekracza wyraźnie granicę - nawet dysydenckiego deonu. Manipuluje emrytowanym papieżem Benedyktem XVI - a wszyscy co się znają na teologii wiedzą że to profesor, najwybitniejszy telog  na stulecia. No i udaje że niby broni papieża Franciszka a przecież od zawsze Polska jest wierna każdemu papieżowi. Medialne manipulacje dziennikarzy maja znaczenie tylko w mediach i żyją dla mediów i kasy
Z
Zapytanie
7 lutego 2015, 15:41
Deonie , co tu sie dzieje z tym wpisem -po ?
MC
Mistrz Ciętej
7 lutego 2015, 17:49
Chodzi o to, że po rządach PO nie będzie nic ;-)
7 lutego 2015, 19:10
Idzie na zmianę pogody, bo wtedy niektórym nasilają sie ataki głupoty.
P
po
7 lutego 2015, 13:38
p p p
P
po
7 lutego 2015, 13:29
p p p
)
):
6 lutego 2015, 15:30
Księdzu zaginęła papuga, którą trzymał na plebanii od kilku ładnych lat. Postanowił poprosić parafian o pomoc w jej odnalezieniu. W niedzielę po ogłoszeniach duszparterskich pyta: - Moi drodzy, czy ktoś ma ptaka? Wstają mężczyźni. Księdzu niezupełnie o to chodziło. - Nie nie, czy ktoś widział ptaka? Wstają kobiety. Potrzebne jest uściślenie. - Chodzi o to, czy ktoś widział mojego ptaka? I wstali ministranci.
M
ministrant
6 lutego 2015, 17:01
Dawno już nie słyszałem czegoś tak głupiego.
M
misjonarz
6 lutego 2015, 18:06
Głodnemu chleb na myśli
M
ministrant
6 lutego 2015, 18:58
Nie wiem co masz na myśli ??? Proszę o doprecyzowanie.
:
:(
7 lutego 2015, 00:14
W 2008 r. dziennikarka TVN24 Anita Werner mówi o swoim szefie: "Pamiętam, że kiedyś na jakimś publicznym spotkaniu, Kamil Durczok na pytanie, którą z dziennikarek chciałby zobaczyć na rozkładówce PLAYBOYA, odpowiedział, że mnie. Doprowadziło to do poruszenia w mojej rodzinie. Mama odebrała te słowa jako osobistą obrazę."
I
inkwizytor
4 lutego 2015, 14:34
Przepraszam za porównanie , ale nic lepszego nie przyszło mi do głowy, nie ma ono charakteru osobistego. Psy szczekają a karawna jedzie dalej .  Papież się szarpie , niekiedy szokuje a laicyzacja postępuje nadal... Teolodzy , Internauci czy ludzie idący ze świątyni dyskutują o papieżu i jego postawie ale nadal nie wiadomo czy powstrzyma on rozpad kościoła samymi  tylko słowami i gestami. Pracuja uczelnie katolickie , wydają ksiązki, nadają tytuły , ale nadal nie potrafia dać Kościołowi jasnej ,klarownej odpowiedzi na pytanie : DLACZEGO KOSCIÓL JEST TAKI BEZSILNTY W ODNIESIENIU DO DZIAŁAŃ WALCZĄCYCH POGAN. Przegrywamy bo nie jesteśmy intelektualnie tego przyjąć ,że przegrywamy . Boimy sie analizować ...boimy sie myśleć.  Papież dynamiczny  czy oszczędny w działaniu ? a cóż to zmieni , jaki wpływ na kościół mają jego cechy osobowości ? ... żadne .  To temat zastępczy. To tak jakbyśmy zastanawiali sie czy niektórzy politycy dobrze czy źle zrobili pojawiając się na kijowskim Majdanie , powinni przemawiać zdecydowanym tonem czy neutralnym, ubierac się na jasno czy preferować ciemne barwy  ale w jaki sposób to ma powstrzymać Rosjan ? nie wiadomo ? to tak jakby kogut żył w przeświadczeniu ,że jego pianie jest konieczne do wschodu śłońca . Moi Drodzy to niestety jedynie gra pozorów .
4 lutego 2015, 19:48
Przegrywamy, bo mentalność kastruje infantylny teletubisizm stręczony większością kanałów w Kościele. Kwiatki do luf, mejk pis not łor, kochajmy się i tym podobne popierdółki dla dzieci wyparły archetyp wojownika. Tak w skrócie
:
:)
6 lutego 2015, 15:18
Też w skrócie Polak pyta Chińczyka: - Ile zrobisz pompek w minutę? - Dwie do roweru i jedną do piłki.
7 lutego 2015, 15:56
:)
O
Oczyszczenie
3 lutego 2015, 15:04
Tak, za Franciszkiem.
V
verbum
2 lutego 2015, 19:53
Kościół zdradził Jana Pawła II, bo praktyka duszpasterska dotycząca małżeństwa i rodziny nie poszła za głosem papieża, a nawet nie zapoznała się z jego nauczaniem – stwierdza w rozmowie z KAI abp Henryk Hoser. Przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds. Biotycznych uważa, że we współczesnym świecie, głównie za sprawą mediów, wszystkie relacje osobowe zostały zerotyzowane. Z tekstów teoretyków gender wynika, iż "światem rządzi satysfakcja seksualna, a człowiek istnieje dla orgazmu" – zauważa arcybiskup warszawsko-praski. Ocenia też, że przyszłością Kościoła są niewątpliwie świeccy - odważni świadkowie wiary. MOŻE KS. PRUSAK ZNANY Z PORNOEDUKACJI DZIECI IMŁODZIEŻY W CNK POCZYTA TEN WYWIAD. MOŻE SIE NAWRÓCI I ODPRAWI POKUTĘ? Może ks. Prusak przestanie żerować na nawybitniejszym teologu naszych czasów  a nie udawac jakiegoś uczonego znawcę spraw wszelakich z naciskiem na seks
K
KEP
4 lutego 2015, 13:04
Sprzeciw wobec inicjatyw państwa, "które prowadzą do destrukcji ideału małżeństwa i rzeczywistości rodziny" wyraża prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Biskupi krytykują m.in. wprowadzenie do sprzedaży bez recepty pigułki "dzień po" oraz prace nad ratyfikacją Konwencji o przemocy wobec kobiet zaznaczając, że "wiąże ona zjawisko przemocy z tradycją, kulturą, religią i rodziną, a nie z błędami czy słabościami konkretnych ludzi". Prezydium KEP wyraża "poważny niepokój" z powodu ataków na przedmiot „Przygotowanie do życia w rodzinie” i uznaje, że innym zagrożeniem dla polskich rodzin jest kolejna zapowiedź przygotowania ustawy o związkach partnerskich.
M
Milosc
2 lutego 2015, 15:03
Kościołowi przede wszystkim potrzebny jest Odważny Reformator, który zdecyduje się na odejście od przesłania strachu i poczucia winy, kary i potępienia. Taki, który pozwoli ludziom uwierzyć w siebie - nie jako zawsze grzesznych, ale jako prawdziwe dzieci Boże, w wielu ciałach, ale z jedną duszą. Uniwersalne prawo świata nakłada szacunek dla człowieka nie dlatego, że jest Chrześcijaninem, w tym spełniającym określone warunki, ale dlatego i przede wszystkim, że jest po prostu Człowiekiem. Kiedy uwierzysz, że jesteś Jednym z Bogiem, będziesz zachowywać się inaczej.
M
miłosierdzie
2 lutego 2015, 15:30
A może przeczytasz encyklikę św. Jana Pawła II - Miłosierdziu Bożym ? Znasz ją, a szczególnie fragment o pokucie i nawróceniu ? O odcięciu się od zła i nawróceniu?
2 lutego 2015, 16:38
Dziękuję za polecenie. Tak, znam ją i rozumiem jej przesłanie. Wiem, że i ja i Ty kiedy spojrzymy głęboko w swoją duszę - zobaczymy w niej to samo. To właśnie tam znajdziemy odpowiedzi na to, co nami kierowało, czy to służyło nam i innym oraz jakie dało zrozumienie.
R
Radość
2 lutego 2015, 16:46
Uniwersalne prawo świata? :-)
2 lutego 2015, 17:05
Wszechświatów :-)
K
klara
3 lutego 2015, 21:46
Kiedy uwierzysz, że jesteś Jednym z Bogiem, będziesz zachowywać się inaczej. Hmm.. Mam rozumieć, że każdy człowiek stanowi jedność z Bogiem? Mniemam, że ta zasada jedności dotyczy również (a nawet tym bardziej) aniołów. A skoro dla tej jedności nie trzeba spełniać żadnych warunków, zatem dotyczy również upadłych aniołow. Ergo - szatan stanowi jedność z Bogiem. Czy taka jest twoja wizja wszechświatów - @miłości?
M
Milosc
3 lutego 2015, 22:49
Tak Klaro - zasada jedności dotyczy wszystkiego i wszystkich w równym stopniu. Anioły mają wyższy poziom świadomości i pomagają kiedykolwiek się do Nich zwracamy z wiarą i zaufaniem. Szatan objawia się nadwątlonym zaufaniem, skażonym naszym uprzedzeniem do Niego. Kiedy i Jego tak samo obdarzysz miłoscią, utraci swoją moc. Czyli tak naprawdę trzeba pokochać siebie w pełni, właśnie tym bardziej swoje nadwątlone wątpliwości i zaufać temu procesowi. Dopóki wierzymy, że On jest sprawcą zła, dajemu Mu moc, bo to zło sami wskrzeszamy odwartościowując Go. Odmawiając sobie wielkości, zaprzeczamy wielkości Boga, który przecież stworzył Dzieło Doskonałe, Absolut. Czyż innym jest właśnie modlitwa o pojednanie w Duchu Świętym? Właśnie tym. Dusze będąc jedynie wyodrębnionymi z jednej zgodziły się na miano "dobrych" i "złych", by siebie poznać całkowicie, ale nie spotka je kara, bo Całość nie będzie karała swojej części za to, że stanowi jej własny fragment. Czy jest to jasne teraz, Klaro?
K
klara
4 lutego 2015, 08:00
Czy jest to jasne teraz, Klaro? Jedno jest teraz jasne, że twoje liczne wpisy to propaganda jakichś teorii nie mających nic wspólnego z religią katolicką. Mozesz ujawnić jak się nazywa twój system wierzeń?
4 lutego 2015, 15:16
Nie wierzeń, Klaro - przypomnienia, rozpoznania, zrozumienia, wiedzy. Mamy własne doświadczenie i rozpoznanie zgodne z nauką Chrystusa, który uczył nas miłować bliźniego jak siebie samego. Pozostaję wdzięczna Bogu za dar życia i doświadczania zachodzących w nim procesów, za dar wiedzy i zrozumienia, za dar zdolności do miłości, współczucia i zaufania. Wszyscy otrzymaliśmy te same dary po równo. Każdy też otrzymał dar wolności wyboru, podejmowania decyzji zgodnych z wolą Boga oraz dar słuchania i wyrażania Jego doskonałości poprzez najbardziej wzniosłe wyobrażenie nas samych.
M
Magdalena
4 lutego 2015, 23:43
…wszyscy otrzymaliśmy dar wolności…, większość jednak podejmuje decyzje odwrotne niż wola Boża…
T
tomtom
5 lutego 2015, 10:31
Twierdzisz że: "Piekło nie istnieje". Że jest jedynie "mroczną koncepcją stworzoną ręką człowieka", sugerujesz że to "iluzja"... Piszesz że "Każdy otrzymał dar wolności wyboru, podejmowania decyzji zgodnych z wolą Boga" twierdząc jednocześnie że "nasza wola JEST wolą Boga", że ludzkie wybory "jakiekolwiek by nie były, zawsze i tak są Drogą do Niego."... Czy zdajesz sobie sprawę jak bardzo jesteś wyalienowana w swojej ignorancji i pysze...? Ponadto zasmuca również Twoje rozumienie "wielkości" człowieka jako "absolutu...", zdajesz się stawiać człowieka na równi z Bogiem podkreślając przy tym swoje rzekome dary wiedzy i zrozumienia... "Odmawiając sobie wielkości, zaprzeczamy wielkości Boga, który przecież stworzył Dzieło Doskonałe, Absolut" Chciałbym w sposób szczególny do Ciebie skierować przestrogę Papieża Piusa XII który ostrzega że: „Przyjdzie dzień, w którym cywilizowany świat zaprze się własnego Boga, gdy Kościół zwątpi, tak jak zwątpił Piotr. Skusi się wtedy, żeby uwierzyć, że człowiek stał się Bogiem” Jeśli powołujesz się na naukę Pana Jezusa to polecam Ci nie robić wyjątków dla tych fragmentów które wprost odnoszą się kwestii piekła i wiecznego potępienia... Kilka fragmentów poniżej: [url]http://www.gloria.tv/?media=361886[/url]
5 lutego 2015, 11:21
Tomtomie, czy wierząc w potęgę Boskiej mocy i doskonałości stworzenia, sam nie wypierasz się właśnie tego, że właśnie Ty w Jednosci z wszystkimi istotami, jesteś tym Boskim stworzeniem, które powinno tą doskonałością żyć i świadczyć o niej? Zacznij myśleć w sposób, że jesteś twórcą reakcji na to, co Cię otacza, a wtedy dostrzeżesz, że to Ty ponosisz odpowiedzialność za to, jak wygląda Twoje życie i życie tych, z którymi stykasz się na codzień. Jak będziesz mówił ludziom o piekle i potępieniu, to wywołasz w nich strach, a ten jest przeciwległym biegunem do miłości i radości doświadczania.  To nie jest ignorancja i pycha, Tomtomie - to pokora przed Bożym Majestatem, do którego zostaliśmy zaproszeni, by szerzyć Jego czystą formę, by naprawiać własne błędy wynikające z zatopienia się w świecie materialnym, który naprawdę bardzo usilnie czyni wszystko, by od naszej wewnętrznej potrzeby duchowości nad oddalić. Pozwól sobie na wdzięczność i krzew ją w innych, że Boska energia miłości i zwycięstwa dobra nad szatanem (tj. strachem i zwątpieniem), jest właśnie wyrazem ogromnej troski o ludzkość a nie potępianiem Bożego zamysłu.
5 lutego 2015, 11:38
c.d. Namawiam Cię, byś zaczął żyć na chwałę Bożą, a nie w zakrzewionej bojaźni, że Bóg może okazać się niewystarczająco potężny, by Cię przed złem ochronić i tym samym na piekło chcieć skazać. Strachem dajesz siłę złu. Wiarą w Boską miłośći i opatrzność, dajesz wyraz uwielbienia, przywracasz harmonię i spokój. Zaczynając od swojego serca, przelewasz to na innych. Tego Ci życzę, bo moją intencją jest przywrócenie Ci wiary w bezgraniczną miłość Boga, dobrego Ojca i Przyjaciela całego Jego Stworzenia.
M
Magdalena
5 lutego 2015, 15:35
Wszyscy zostaliśmy obdarowani wolną wolą, abyśmy pełnili wolę Boga albo nie… Jednak pełnić wolę Boga jest niezwykle trudno, zwłaszcza że grzech jest skłonnością natury ludzkiej...Jeśli nie jesteśmy na tyle wierni Bogu, aby starać się żyć w zgodzie z Dekalogiem, to są po ludzku prostsze rozwiązania…  odejście najpierw od Boga, potem z Kościoła, … nieprawdaż @Miłość…Zatem nie propaguj na tym portalu cukierków, w których my widzimy truciznę, którą Ty już jesteś zatruta…
5 lutego 2015, 17:19
A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? (Mat. 7:3–5) Zastanów się, co nazywasz trucizną, Magdaleno – czy to, że głoszę, że Bóg umiłował wszystkie istoty i żyje w każdej z nich? Pokochaj siebie tak, jak Bóg umiłował, bezwarunkowo, a wtedy będziesz zdolna do miłości bliźniego. Bóg dał wolną wolę człowiekowi i wszelkie czyny są – jak już pisałam – również i zawsze Jego wolą. To dopiero byłaby pycha, gdyby stawiać się przed Bogiem i twierdzić, że skoro masz wolną wolę Człowieku, to Bóg nie wie, jaki Ty z niej użytek zrobisz. Otóż Twoja dusza wybrała przeżyć pewne doświadczenia, byś nabrała Zrozumienia. Przykro jest patrzeć na to, jak umiłowani w Słowie Bożym, nie dostrzegają już bliźniego swego, a co za tym idzie pozostają głusi na naukę Chrystusa. „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami.” (Ewangelia wg św.Mateusza 23,15-22) Przywróć sobie godność dziecka Bożego, a dostąpisz tej wiedzy, którą dzielę się na tym podwórku. Nie Ty pierwsza z niego przeganiasz. Ono jednak nie jest na wyłączność, jak zresztą żadne podwórko tego świata, choćbyś mury postawiła i drutem owinęła. I na koniec - warto usłyszeć wreszcie słowa Chrystusa „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40).
T
tomtom
5 lutego 2015, 18:41
Piszesz: "Ty w Jednosci z wszystkimi istotami, jesteś tym Boskim stworzeniem"... Wychodzisz z błędnego założenia utożsamiając bycie "Boskim stworzeniem" z byciem Bogiem... Bóg stał się człowiekiem- Pan Jezus! Ty w swojej zuchwałości wskazujesz kierunek odwrotny- że to człowiek stał się Bogiem... Raz jeszcze apeluję o zaniechanie w sianiu herezji... Piszesz: "Jak będziesz mówił ludziom o piekle i potępieniu, to wywołasz w nich strach, a ten jest przeciwległym biegunem do miłości i radości doświadczania." To Ewangelia o tym mówi- nie ja... W poniższym linku są konkretne fragmenty- abyś nie musiała szukać... [url]http://www.gloria.tv/?media=361886[/url]
O
Oczyszczenie
5 lutego 2015, 19:39
A jak ty pojmujesz Judasza , ktory zdradzil Jezusa Zbawiciela i sumienie doprowadzilo go do samobojstwa , powiesil sie ?
M
Magdalena
5 lutego 2015, 20:07
…Masz zatrutą duszę i nie rozumiesz Słowa Bożego…W miejsce Boga postawiłaś siebie…pychę nazwałaś pokorą…Jeśli nie będziesz w stanie łaski uświęcającej nawet nie poznasz woli Bożej, a cóż mówić o jej wypełnianiu...
M
Milosc
5 lutego 2015, 22:48
Magdaleno, mam zdrową duszę, Ty też, wszyscy mają. Zrozum Słowo Boże proszę. Nie masz stawiać w miejsce Boga nikogo. Ty masz stawać się jak Bóg i przejąć całą odpowiedzialność nie tylko za losy tego świata ale całej Świadomości... Po to, by w końcu uświadomić sobie, co to znaczy być z Bogiem (złączyć się). From Milosc, with love.
5 lutego 2015, 22:52
Powiedz Tomtom, dlaczego Bóg stał się Człowiekiem, no? Po co?
5 lutego 2015, 23:04
Albo jeszcze wyraźniej nie pytaj po co, wiedz - BÓG STAŁ SIĘ CZŁOWIEKIEM. Stał się Człowiekiem po to, żeby Siebie doświadczyć jako Dziecko Boże. Bóg stał się Dzieckiem, by dawać świadectwo swojej Bewarunkowej Miłości w życiu, by być Wzorem do naśladowania.
5 lutego 2015, 23:06
Bardzo ciekawe pytanie. Najpierw jednak zapytam Ciebie - jak Ty to pojmujesz?
T
tomtom
6 lutego 2015, 08:17
"będziecie jak Bóg"- gdzieś to już kiedyś było... i jak widać się nie zmienia od początku czasów...
T
tomtom
6 lutego 2015, 08:45
Dla nas i dla naszego zbawienia! Pan Jezus przyszedł jako człowiek na świat aby przezwyciężyć skutki grzechu pierworodnego i dopełnić dzieła stworzenia człowieka, wyzwolić swój lud. Już samo imię „Jezus” znaczy „Bóg wybawił, wyzwolił, pomógł”. Znów całkowicie mylisz i odwracasz kierunki. Pan Jezus przyszedł nie po to aby "siebie doświadczyć jako człowieka" ale aby człowiek doświadczył Boskiej Miłości... Przyjście Pana Jezusa jest więc zaproszeniem człowieka do UCZESTNICTWA w Boskiej Miłości. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16).
T
tomtom
6 lutego 2015, 08:47
Dla nas i dla naszego zbawienia! Pan Jezus przyszedł jako człowiek na świat aby przezwyciężyć skutki grzechu pierworodnego i dopełnić dzieła stworzenia człowieka, wyzwolić swój lud. Już samo imię „Jezus” znaczy „Bóg wybawił, wyzwolił, pomógł”. Znów całkowicie mylisz i odwracasz kierunki. Pan Jezus przyszedł nie po to aby "siebie doświadczyć jako człowieka" ale aby człowiek doświadczył Boskiej Miłości... Przyjście Pana Jezusa jest więc zaproszeniem człowieka do UCZESTNICTWA w Boskiej Miłości. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16).
M
Magdalena
6 lutego 2015, 11:16
…Brzydzić się grzechem nie grzesznikiem, to jest pełnienie woli Bożej… Nie ma zjednoczenia z Bogiem bez absolutnego posłuszeństwa …
6 lutego 2015, 14:51
Co Twoim zdaniem znaczy większość w obliczu miliardów istnień na świecie? Jak to zmierzyłaś, Magdaleno? Nie ma decyzji niezgodnej z wolą Boga. To tak jakby sądzić, że Bóg się pomylił przekazując dar wolnej woli. Każda decyzja, którą podjęłaś, a z której nie byłaś zadowolona, dała Ci zrozumienie. Czy wiedziałabyś co znaczy znosić ból, gdybyś sama bólu nie dostąpiła? Czy wiedziałabyś, jak to jest poczuć się niezrozumianą, gdybyś sama wszystko rozumiała? Czy wiedziałabyś, jak pokonać gniew, gdybyś nigdy gniewem się nie uniosła?
O
Oczyszczenie
6 lutego 2015, 15:17
Judasz za pieniadze zdradzil Pana Jezusa ..... , pozniej uwierzyl, ze byl On Synem Bozym, ale nie prosil o przebaczenie....., sumienie doprowadzlo go do samobojstwa .
M
Magdalena
6 lutego 2015, 15:53
Mylisz wolę z dopustem…
6 lutego 2015, 16:32
I wola i dopust są drogą prowadzącą do zrozumienia. Tam gdzie jest dopust, potrzeba tym większego zaufania, że to, co się wydarza jest dla nas właściwe. Ale czasami widać to dopiero z perpspektywy czasu.
6 lutego 2015, 17:20
Widzisz, Judasz nie zdradził Jezusa, a wydał Go na Jego własne życzenie.  Przed ucieleśnieniem, dusza Judasza zgodziła się doświadczyć siebie jako narzędzia w boskim planie zbawienia. Innymi słowy, gdyby nie Judasz, Chrystus nie mógłby odkupić ludzkości przez swoje ukrzyżowanie. Z punktu widzenia człowieka to postać tragiczna, z punktu widzenia Boga – wierny i oddany sługa.
E
ew
6 lutego 2015, 18:53
Nawet jeżeli się myli, to Boża Miłość temu kto kocha pokaże drogę.
M
Milosc
6 lutego 2015, 19:14
Tak Tomtomie, Jezus pozwolił się ukrzyżować, aby dać wyraz wiecznemu zbawieniu dla człowieka. Tak bardzo nas umiłował, że w tej postaci znalazł sposób, aby wpłynąć na ludzi taką siłą, byśmy i my uwierzyli, że możemy pokonać nieszczęście i śmierć. My już mamy życie wieczne. My już jesteśmy braćmi. Mamy już wszystko. Tworzymy rzeczywistość za pomocą myśli, która jest energią, źródłem. Tym, jakie myśli generujemy wpływamy na otaczający nas świat. Rośliny rosną lepiej, gdy do nich mówimy, zwierzęta przychodzą do nas, gdy mamy w sobie łagodność, nawet cząsteczki wody przybierają inne kształty w zależności od muzyki, jakiej słuchamy. To my zawsze podejmujemy decyzje. To my reagujemy na zdarzenia i to od nas zależy, w jaki stan się wprowadzimy, a przez to, jak wpłyniemy na osoby z naszego otoczenia. Co do grzechu pierworodnego - czy zauważasz, że był on najbardziej doniosłym zdarzeniem w historii ludzkości? To właśnie dzięki pierwszym biblijnym ludziom, podarowana nam została wolna wola, a więc możliwość dokonywania wyborów. I tym sposobem myślą w każdej chwili możemy dokonywać wyboru pomiędzy uleganiem energii strachu, a wskrzeszaniem energii miłości. I wiesz o tym dobrze Tomtomie, że aby sięgnąć absolutu, trzeba umiłować świat, życie, bliźniego, wszystko…  Z wdzięcznością za każde zdarzenie, za każdy przejaw życia, za każde rozpoznanie Boskiego zamysłu. Ty jesteś światłem, które jest manifestacją Boskiego stworzenia. Twórzmy świat takim, jakim wiemy, że Bóg go tworzy. Kiedy to przyjmujemy do wiadomości, wtedy dopiero zauważamy, jak wielka odpowiedzialność na nas spoczywa. Nie musimy wybierać rzeczywistości relatywnej, bo ona w rzeczy samej jest ułudą. Możemy za to wybrać miłość jako wszystko, co istnieje. Możemy wybrać być Mistrzem, jak Chrystus i w tym sensie Go naśladować, kroczyć/być taką samą Drogą, Prawdą i Życiem. Bo Bóg jest z nami, zawsze i wszędzie.
6 lutego 2015, 19:15
Tak, Ew. :)
T
tomtom
6 lutego 2015, 20:02
Piszesz: "I wiesz o tym dobrze Tomtomie, że aby sięgnąć absolutu, trzeba umiłować świat, życie…" Odpowiadam: "Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca." (1J 2, 15) ... Grzech pierworodny który nazywasz "najbardziej doniosłym zdarzeniem w historii ludzkości" był SPRZECIWEM wobec woli Boga... który skutkował wygnaniem z Raju... Wolna wola została nam podarowana w akcie stwórczym Adam i Ewa mieli wszak możliwość dokonania wyboru podczas kuszenia szatana... Wybrali grzech... zamiast zakończyć z nim dyskusje: IDŹ PRECZ SZATANIE !!! ja na tym zakończę...
M
Milosc
6 lutego 2015, 21:07
Tomtomie proszę, opanujesz swoje uniesienie w stosunku do bliźniego, kiedy wytłumaczysz uczciwie jak godzisz te Słowa w życiu: - "Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca." (1J 2, 15) - "Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą." - "Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego." (Mk 12, 28–31). Spróbujesz?
U
Universum
6 lutego 2015, 22:42
Mój przyjacielu, ciekawie jest mi już od dłuższego czasu obserwować Wasze (forumowiczów - wojowników 'katolickiego dogmatu pisanego', chwała Wam, jeśli też 'stosowanego'... ;) ) ścieżki myślowe, w miejsce nieskrępowanej wymiany poglądów i doświadczeń z mojej strony... Zainspirowano mnie jednak :) Ustosunkuję się, zatem: "Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca." (1J 2, 15) Oczywiście, te słowa niosą ogromną mądrość, kiedy spojrzy się na nie z innej perspektywy - moim zdaniem mowa tu o nadmiernym przywiązaniu i umiłowaniu świata materii i życia 'trójwymiarowego', które jest tylko tłem dla wspaniałej Odysei naszej Duszy - chyba właśnie przed tym autor przestrzega, ponieważ wcześniej wyraźnie pisze też: "Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała. Po tym właśnie poznajemy, że jesteśmy w Nim. Kto twierdzi, że w Nim trwa, powinien również sam postępować tak, jak On postępował." - wystarczy tylko odpowiedzieć sobie na pytanie - co było meritum tego nauczania i najprostszym przekazem - i czy 'nie czasem właśnie to', żeby po prostu kochać... Patrząc z boku na niektóre wywody, aż dziw bierze, że niektórzy nadal nazywają siebie chrześcijanami, kroczącymi ścieżką 'Chrystusową'. Nękacie tę skromną 'Miłość' tylko i wyłącznie za Jej punkt widzenia wyrażony w ten, a nie inny sposób - osobiście podpisuję się pod wieloma Jej refleksjami ze szczerym uśmiechem i ciepłem w sercu, bez dopisywania i szukania podtekstów, tak jak wielu tutaj to robi... To przykre - krzywdzenie samych siebie, przez umieszczanie zła, dezinformacji czy ataków tam, gdzie ich nie ma i nigdy nie było. Chciałbym również zapytać... czy zdajecie sobie sprawę co pokazujecie swoją negacją drogi miłości do wszystkiego co istnieje (miłości, nie 'czczenia' materii) - drogi Waszego Mistrza - Jezusa? Ale nie bliźniemu, a sobie samym...
U
Universum
6 lutego 2015, 22:43
C.D. Nie oczekuję zionących samozwańczą sprawiedliwością ocen i 'wmurowywanych' w biblijne wersety tłumaczeń własnego braku miłości i tolerancji. Sami sobie wszyscy odpowiedzcie w ciszy, jeśli tylko uda Wam się przebić przez te wszystkie gęste 'SZATANY, sekty czy kłamstwa', które sami powołujecie do życia w rozmowie, rzecz jasna. Dobrze jeszcze, że 'na szczęście' w ostateczności pozostaje odnieść sie do ST, pozostającego (również dla mnie) w wielu słowach w ogromnej sprzeczności z nauką Jezusa - ale to tylko mały prztyczek w nos 'żelaznej logiki', odrzucającej z wyboru wszelkie spłycane (świadomie lub nie) głęboko symboliczne przekazy Biblii (np. zerwanie jabłka z drzewa poznania, wydarzenia z życia Jezusa, Apokalipsa św. Jana, geneza Świata itp itd...). Polecam zatrzymać się ponownie nad każdym, mniej lub bardziej dosłownie, odbieranym wcześniej fragmentem genialnego klucza zrozumienia, jakim jest Biblia i poszukać głębiej - przede wszystkim w sobie i własnych emocjach i reakcjach. To właśnie w Nas tkwi Bóg i jego istota, której każdy jest godzien, jedynie już z racji tego, że został powołany do istnienia. Obojętnie czy zaneguje, strywializuje czy napiętnuje. Prawda u podstawy zawsze obroni się sama i bez słów. A reszta, moi kochani... reszta jest milczeniem.
M
Magdalena
6 lutego 2015, 23:59
Przywiązanie do grzechu nie przynosi żadnej korzyści, …. oddala od Stwórcy…
M
Magdalena
7 lutego 2015, 00:01
…ale jeśli kochaniem nazywasz to, co wcale nim nie jest….to wtedy nie pokaże drogi…
M
Magdalena
7 lutego 2015, 00:14
Właśnie…w Twoich i w @Miłości wpisach jest bardzo dużo słów…ponieważ „Wasza prawda” nie broni się sama…
7 lutego 2015, 00:56
No widzisz, kochana przyjaciółko - to bardzo dobry przykład tego, o czym tak 'rozlegle' napisałem... dlaczego? Sama sobie odpowiedz najlepiej - mi nie musisz sie z niczego tlumaczyc. A ja powiem Ci w tym czasie, w tajemnicy, że po prostu lubię pisać - sprawia mi to przyjemność. Dlatego pozwól mi moim stylem zrównoważyć nieco 'lakoniczność' Twoich wpisów... w imię równowagi ;)
T
tomtom
7 lutego 2015, 11:24
Znowu mylisz, lub celowo zniekształcasz Przykazanie Miłości do Boga i bliźniego z miłością do świata wynikającą z porządliwości... Z tą drugą "miłością" mamy walczyć- przeciwstawiając się pokusom szatana...
T
tomtom
7 lutego 2015, 11:25
Errata: chodziło oczywiście o pożądliwość ;-)
M
Magdalena
7 lutego 2015, 11:32
Nazywasz mnie „kochaną przyjaciółką” … Przecież nie piszesz, aby równoważyć moje lakoniczne wpisy, ale aby przyjść swojej przyjaciółce @Miłości z pomocą ... Piszesz wydumane kłamstwa i sądzisz, że jeśli będziesz pisał rozlegle, to „w imię równowagi” staną się prawdą…PRAWDA jest w Piśmie Świętym i obroni się sama…bez względu na styl…
T
tomtom
7 lutego 2015, 11:51
Większość "jej [Miłości] refleksji" powoduje zwykle "szczery uśmiech" również na mojej twarzy i zapewniam Cię że "skromna Miłość" spotyka się z krytyką jedynie w przypadku jawnych herezji których się dopuszcza... (To zrozumiała postawa troski wynikającej z miłości bliźniego która nie pozwala mi patrzeć na błądzącego który dodatkowo siać może zgorszenie wśród pozostałych czytających). W wielu przypadkach jej  [Miłości] refleksje są przeze mnie- równie szczerze ignorowane... P.S. Staraj się nie oceniać ludzi a ich konkretne czyny... To istotna różnica Pozdrawiam serdecznie
7 lutego 2015, 12:20
Nie mylę, tylko pytam Cię (a to różnica), jak godzisz miłość do bliźniego z miłością do świata. Rozumiem, że z miłością do świata walczysz przeciwstawiając się pokusom pożądliwości. Mam dwa pytania: 1) Czy nie sądzisz, że walcząc z czymś, wzmacniasz to, przed czym uciekasz? 2) Czy obdarzasz również miłością tego bliźniego, który ma nieco odmienną percepcję niż Twoja? (Tu pytam, bo przedostatnie słowa, jakie skierowałeś do mnie brzmiały "idź precz szatanie" i szczerze mówiąc nie doświadczyłam poczucia bycia ukochaną siostrą, ba, nawet nie wiem, na czym ta miłość do bliźniego w tym konkretnym przypadku mogłaby polegać ;))
7 lutego 2015, 12:28
Universum, dziękuję za słowa pełne otuchy. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
7 lutego 2015, 12:38
Magdaleno, pozwól, że wypowiem się w swoim imieniu - "moja prawda" broni się sama, niezależnie od tego, czy jest ona zgodna z Twoją czy nie. Tak samo jak szanuję Twoją - skoro Ci służy, tak samo proszę - szanuj też czyjąś drogę. Bo wypełnianie misji na szacunku do różnorodności właśnie polega. Jedność opiera się na akceptacji i zrozumieniu - tak swoich doświadczeń jak i bliźniego.
7 lutego 2015, 12:50
Ciekawa jestem, co nazywasz wydumanymi kłamstwami w poście Universum? Ja dla odmiany nie widzę w nich niczego, z czym nie zgadzałabym się jako praktykująca Chrześcijanka. No może poza tym, że kiedyś bijąc się w piersi również powtarzałam "Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie...", a zaraz potem podawano mi Komunię Św. Jak to zatem jest z tą godnością?  Traci się ją po Komunii i na powrót zyskuje tuż przed?
7 lutego 2015, 13:09
Skoro już padło słowo herezja... Czy wiesz, że Mikołaj Kopernik ze swoją heliocentryczną teorią też całe wieki uznawany był przez Kościół za heretyka? Jak myślisz, dlaczego? Bo może zwyczajnie łatwiej jest wpisać czyjąś pracę na listę dzieł zakazanych, zamiast uczciwie przyznać się do błędu we własnym niezagłębieniu w temat? Co musi się stać Twoim zdaniem i ile czasu musi upłynąć, by to, co wykracające poza utarte przekonania człowieka, nie było nazywane herezją, a w zamian za to, zyskało miano godności człowieka do czerpania z Bożej inspiracji celem rozpoznania prawdy? I na koniec, który z moich wpisów uważasz Tomtomie za gorszący człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga?
7 lutego 2015, 13:27
Nic nie może Cię oddalić od Stwórcy, bo On zawsze jest z Tobą i żyje w Tobie. Co najwyżej może oddalić Cię od wspaniałej wizji tego, jaką osobą zakładałaś być wczoraj, a jaką jesteś dzisiaj. W tym sensie, rzeczywiście możesz wybierać kroczyć inną drogą ujmując rezultat w wąskiej perspektywie niezrozumienia dążenia Twojej duszy do rozpoznania w sobie aspektu Boga, lecz w szerszej okazuje się jednak, że nic nie działo się w Twoim życiu bez przyczyny i dopiero z perspektywy czasu jesteś w stanie pojąć, dlaczego pewne przeżycia były Ci pisane i co dzięki temu sobie uświadomiłaś.
7 lutego 2015, 13:37
Magdaleno, czy nie zauważasz tego, że zamiast pokrzepić bliźniego na duchu, siejesz Mu w głowie zamęt? Przecież Ew mądrze stwierdza, że Boża miłość wskaże drogę temu, kto kocha. Wiemy, co i kogo kochamy, a tam gdzie jest energia miłości, tam zawsze wszystkie sprawy znajdują właściwe rozwiązanie. Ew, mocnej wiary i spokoju dla Ciebie. :)
O
Oczyszczenie
7 lutego 2015, 14:20
Pan Jezus przynosi Zbawienie dla czlowieka "przenikajace az do rozdzielenia duszy/ zycie wieczne/ i ducha/zycie  materialna/" list do Hebrajczykow 4,12 NT/ Czy wg ciebie czlowiek /Adam, Ewa.....inni,.../, przed przyjsciem  Pana Jezusa Zbawiciela posiadali dusze/ zycie wieczne/ ? Sens Zbawienia.
7 lutego 2015, 14:27
Tak, wszyscy posiadali/posiadają dusze i życie wieczne. Jezus  nam o tym przypomniał.
O
Oczyszczenie
7 lutego 2015, 14:31
Wolna wola czlowieka daje mu wybor :duch czy dusza.
O
Oczyszczenie
7 lutego 2015, 14:52
Co sie dzieje z czlowiekiem, ktory wola wola  odrzuca Pana Jezusa Zbawieciela ?
M
Magdalena
7 lutego 2015, 14:52
Sama siejesz zamęt…. Tylko wtedy, gdy Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystkie sprawy znajdują właściwe rozwiązanie.
M
Magdalena
7 lutego 2015, 14:56
… odwrotnie…ponieważ nie jesteś praktykującą chrześcijanką, nie widzisz w poście @Universum niczego z czym się nie zgadzasz… Godność dziecka Bożego traci się na skutek grzechu, ale odzyskuje się w Sakramencie Pokuty i  Pojednania.
M
Magdalena
7 lutego 2015, 15:23
…Twoja prawda się nie broni, bo Ci nie służy…Nie służy, bo odeszłaś od Boga i Kościoła…a teraz wpadasz na portal katolicki i głosisz herezje…Jednak Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się moja…Zatem w imię głoszonego przez Ciebie „szacunku”, „akceptacji i zrozumienia” … dla mojej religii, będziesz musiała zaakceptować sprzeciw wobec herezji, które głosisz…
7 lutego 2015, 15:36
To właśnie napisałam.
T
tomtom
7 lutego 2015, 17:05
Błądzisz, a Twoje wpisy mogą stać się przyczynkiem zbłądzenia innych! Twoje argumenty z Kopernikiem są ponadto chybione bo dotyczą sfery nauki a nie zgodności z Ewangelią...  Twoje herezje to twierdzenie że: "Piekło nie istnieje". Że jest jedynie "mroczną koncepcją stworzoną ręką człowieka", że to "iluzja". ... że "każdy otrzymał dar wolności wyboru, podejmowania decyzji zgodnych z wolą Boga" twierdząc jednocześnie że "nasza wola JEST wolą Boga", że ludzkie wybory "jakiekolwiek by nie były, zawsze i tak są Drogą do Niego.". ... Grzech pierworodny uważasz za "najbardziej doniosłe zdarzenie w historii ludzkości"... twierdząc że dopiero "dzięki" grzechowi pierworodnemu "podarowana nam została wolna wola"... Twoje rozumienie "wielkości" czy wręcz "boskości" człowieka jako "absolutu..." świadczy o stopniu Twojej alienacji i pychy- zdajesz się stawiać człowieka na równi z Bogiem. Twoje rozumienie "na obraz i podobieństwo" jest również zaburzone i nie ma nic wspólnego z nauką Kościoła... Tracę nadzieję że ta dyskusja może cokolwiek zmienić... Bez odbioru!
M
Magdalena
7 lutego 2015, 17:07
Pan Bóg na pierwszym miejscu to znaczy, że Pana Boga kochamy bardziej niż siebie…
T
tomtom
7 lutego 2015, 17:16
ad1 Odrzucając grzech (walcząc z pożądliwością ciała) nie "wzmacniamy" ani nie "uciekamy" przed grzechem lecz go właśnie ZWYCIĘŻAMY. Adam i Ewa ulegli pożądliwości ciała zrywając za namową szatana owoc z drzewa z którego Pan Bóg zakazał im jeść. Skorzystali oni ze swej wolnej woli przeciwstawiając się Bogu zamiast odpowiedzieć: "idź precz szatanie" ad2) Zwracaj uwagę na znaki przestankowe takie jak ":" (dwukropek). Na tym już rzeczywiście zakończę... P.S. Nie napisałem że jesteś moją "ukochaną siostrą"... Napisałem że postawa miłosierdzia oraz konieczność krytyki na którą zasługują Twoje słowa wymaga ode mnie pochylić się nad Tobą gdy widzę jak bardzo błądzisz i siejesz zamęt... Odpuszczę sobie jednaj bo widzę że zamknięta jesteś na treści jakie Ci przekazuję... Bez odbioru...
7 lutego 2015, 17:39
Wszystko zależy od tego, jak się czuje ze swoim wyborem. To, że ktoś odrzuca Pana Jezusa Zbawiciela, nie ma tak naprawdę znaczenia dla Odrzuconego, jednak może mieć dla Odrzucającego. Człowiek i tak jest zbawiony, więc jedynie w gestii człowieka pozostaje uczciwie przed samym sobą przyjrzeć się konsekwencjom swojej decyzji - czy odrzucenie przyniosło mu spokój wewnętrzny czy jednak w jakiś sposób nie potrafi go zaznać.
7 lutego 2015, 17:40
Czy mogłabym prosić o rozwinięcie wątku?
U
Universum
7 lutego 2015, 17:40
Magdaleno, nazwałem Cię kochaną przyjaciółką, ponieważ z założenia staram się podchodzić do rozmówcy z szacunkiem - nawet jeśli nasze poglądy się różnią. Z kolei to, że przyjaciółce @Miłości przychodzę z 'pomocą', to mój naturalny odruch, spowodowany obserwowaniem fali zarzutów, przypisywania intencji czy oceniania Jej osobistego punktu widzenia, w  jednostronnych, pseudo-argumentowanych namiastkach 'zdrowych dyskusji' (z braterskim, 'prawdziwie' chrześcijańskim zacięciem rodem z polowania na czarownice w tle). Przykro to oglądać, ale ze względu na wszystkich tych, którzy wybierają przeżywać tego typu emocje i dawać im ujście w swoich słowach i zachowaniach. Non plus ultra. Na koniec, Magdaleno, powiem Ci, że moje ' wydumane kłamstwa', z mojego punktu widzenia, nie zawierają nawet ułamka negatywnego przekazu Twoich słów i tego całego, jakże nudnego już, oceniającego i negującego tonu - wbudowane w szablon reakcji na jakikolwiek nadchodzący przekaz. Nawet mojej próbie podejścia do Twojej osoby z humorem przypisałaś jakiś 'śmiertelnie poważny' wydźwięk... polecam trochę wyluzować, moja droga - dla urody, spokoju, czy na czym tam Ci najbardziej zależy ;)
U
Universum
7 lutego 2015, 18:09
Mój drogi bracie, zauważ, że wszelkie zarzuty pod adresem @Miłości z Twojej strony, są tylko i wyłącznie Twoją oceną i trochę samozwańczą krucjatą. Chciałbym żebys spojrzał na to z nieco innej perspektywy, choc przez moment. Mówisz o 'jawnych herezjach', które w Twoich oczach mogą się takimi jawić, podobnie jak Twoje przekonania czy słowa są potencjalną 'jawną herezją' w oczach kogoś z punktem widzenia innym niż Twój...  pamiętaj tylko, że czyjaś 'herezja' będzie zawsze równa wartością Twoim 'herezjom'. Rozumiesz co mam na myśli? Zamiast krytykować, polecam zaakceptować fakt, że żyjemy w świecie maksymalnego zróżnicowania poglądów i nie tylko - można obserwować i czerpać z tego, albo zamknąć się na własnym podwórku i aspirować tylko do zrozumienia - to wolny wybór. Podobnie ma się to do Twojej postawy 'troski', która gdyby była podszyta miłością i chęcią pomocy, to nie przybierałaby formy ataku, krytyki i negacji - aspektów z 'przeciwległego bieguna'. Samo pokolorowanie braku akceptacji, zrozumienia i żelaznej logiki (w myśl zasady 'moja prawda jedyną możliwą i słuszną) nie uczyni tych zachowań wyrazem troski i autentycznej chęci pomocy. A co jeśli to Ty 'siejesz zgorszenie' czytających swoją oceniającą postawą i ofensywnym charakterem konwersacji? Przeszło Ci to może przez myśl? P.S. Staram się nie oceniać ludzi, a na zachowania właśnie ciężko mi się już czasem godzić - szczególnie te umniejszające bliźniemu w imię pustych słów bez pokrycia. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie właśnie wartościowanie własnych prawd ponad prawdę innych - to prawdziwa plaga naszych czasów. Czas się obudzić.
M
Milosc
7 lutego 2015, 18:23
To, że kochamy siebie jest konsekwencją życia zgodnego z przykazaniem miłości Boga - drugie przykazanie wypływa z pierwszego i jak mówił Jezus "Nie ma większego przykazania od tych dwóch". Kiedy czujesz się kochaną przez Boga, kiedy odpowiadasz Bogu miłością na miłość, to takie doświadczenie owocuje miłością samego siebie. Wyobraź sobie Boga, jako źródło. Czy źródło byłoby źródłem, gdyby nie pozwalało z siebie wypływać? Czy woda, która wypływa z pierwotnego źródła staje się "mniej wodą" dla następnych źródeł? Czy miłość matki do dziecka jest "mniejszą miłością" niż ta, którą sama zaznała od swojego rodzica, a męża, a brata? Miłość, która wypływa z pierwotnego źródła, jest nadal miłością. Miłością samego siebie wyrażasz bezwarunkową wdzięczność Bogu za dar życia. I tak samo - w prawdziwej miłości siebie widzisz miłość równą tej, którą darzysz Chrystusa. Taka miłość nie stawia warunków. Ani do Boga, ani do bliźniego ani do siebie.
M
Magdalena
7 lutego 2015, 18:45
…Nie dla zabawy tu przyszedłeś…, ale ponoć ze względu na miłość do Boga …
7 lutego 2015, 19:02
Sprzeciwiasz się temu, co zdaje się być nowe i niepojęte - OK. Jednak proszę, żebyś w myśl zasady "co posiejesz, to zbierzesz" zastanowiła się przed następnym napisaniem, czy godzi się Tobie - Chrześcijance "ujmować" komuś Boga, wygłaszać o bliźnim niczym niezweryfikowane sądy, a jego zrozumienie nazywać herezją tylko dlatego, że sama żywisz inne przekonania? Wiem, że nie byłoby dla Ciebie miłym doznaniem, gdyby ktokolwiek w podobny sposób wyrażał się na temat Twojego kontaktu z Bogiem. Zgodzisz się zatem, że obie wolimy, gdy rozmowy dotyczą treści  i nie uderzają w osobę.  „Co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie.” (Mt 7, 12).
M
Magdalena
7 lutego 2015, 20:21
Miłość Boga do człowieka jest doskonała…tak jak posłuszeństwo Jezusa względem Boga było doskonałe…
M
Magdalena
7 lutego 2015, 20:26
Problem w tym, że Twoje wpisy nie mają treści ani merytorycznej ani spójnej …to nie jest pierwszy wątek w którym, uparcie twierdzisz, że jesteś chrześcijanką, choć z Twoich własnych wpisów wynika, że nie znasz i nie przyjmujesz Pisma Świętego…
M
Magdalena
7 lutego 2015, 20:53
…mizerne usprawiedliwianie grzechu …
T
tomtom
7 lutego 2015, 21:16
Treści które wynikają z punktu widzenia który prezentuje @Miłość są przeze mnie postrzegane jako herezje wobec Prawd Ewangelicznych i Nauki Kościoła Katolickiego które to w swoim życiu lepiej lub gorzej staram się stosować. (komentująć wpisy @Miłości odnoszę się do konkretnych rzeczy co widać powyżej). Można oczywiście określać moje wypowiedzi mianem "herezji" wobec czyjegoś punktu widzenia ale dopiero w momencie kiedy ktoś w jasny sposób się określa np. jako świadek jehowy czy unitarianin... @Miłość nie zadeklarowała się jaką wiarę wyznaje choć z pewnością nie jest to wiara katolicka... Nie zmienia to postaci rzeczy że nawet wówczas obydwie strony mają prawo do krytyki, tak jak ja mam prawo do merytorycznego wykazywania błędów w interpretacji Ewangelii lub jej jawnemu zaprzeczaniu czy wręcz WYKORZYSTYWANIU do swoich celów. Warunkiem z mojej strony jest zachowanie w dyskusji wzajemnej otwartości na treści przez siebie wyrażane i szacunku do osoby jak również wyzbycie się personalnych i emocjonalnych przytyków- które z reguły zaczynają się tam gdzie kończą się argumenty... - Mało tego, jest to wręcz powinność moja jako katolika ponieważ to co określiłeś "plagą naszych czasów" jest podstawową rolą Kościoła (powierzoną przez samego Pana Jezusa). Jest to misja Nauczycielska która aby miała sens, siłą rzeczy musi wynikać z własnego przekonania o swojej (a w zasadzie Pana Jezusa) racji. Z krytyką spotykają się te słowa @Miłości które na krytykę zasługują i to chyba zrozumiałe że z troski... (czy myślisz że chciałoby mi się tłuc w klawiaturę pod dawno wygasłym wątkiem gdyby mi nie zależało aby zrozumiała że błądzi...?) Pozdrawiam serdecznie
7 lutego 2015, 21:24
Wycieczki osobiste to nie moja specjalność, Magdaleno. Jeśli dalej zdecydowałaś się na nie wybierać, to wybacz, ja w tej drodze Ci nie potowarzyszę.
U
Uniwersum
7 lutego 2015, 22:04
O, widzisz, moja droga, poruszyłaś niechcący dość kluczową kwestię - Twoja wypowiedź wyraża bowiem pośrednio Twój stosunek do wykonania części boskiego planu, powierzonego każdemu z osobna na ten 'wycinek' rzeczywistości, w którym się znalazł (przepraszam z góry, jeśli dotknąłem tym stwierdzeniem Twój ośrodek 'alarmowania o niezgodności z Pismem Świętym' ;) ). Mianowicie, Twoja wypowiedź pośrednio pokazuje z jakim chłodnym etosem do tego zadania podchodzisz (sprostuj proszę, jeśli się mylę) - tak kojarzy mi się właśnie odseparowanie się od wspaniałej zabawy i przygody, którą możemy je uczynić. Jedno nie wyklucza drugiego, Magdaleno, miłość do Boga, ludzi, stworzeń i innych to korzenie drzewa życia (i spokojnie, to tylko metafora - nie odniesienie do kabały, żebyś mnie tu zaraz Judaistą nie ochrzciła ;) ), a zasięg i bujność jego korony oraz owoce są pozostawione jedynie naszej kreatywności i wolnej woli. Kto zechce się przy tym świetnie bawić i czerpać radość z tej wzniosłej kreacji - będzie to miał (tę właśnie drogę osobicie wybieram).  Jeśli jednak pojawi się gdzieś potrzeba przeżycia tego w duchu 'kamiennej maniery' - również droga wolna... tylko kto świadomie chciałby rezygnować z radości procesu na rzecz zachowawczej, wpojonej bojaźni do niej? Wnioski nasuwają się same. Przynajmniej mi.
U
Universum
7 lutego 2015, 22:44
Przyjacielu, zacznę trochę od końca... Piszesz, że 'wartościowanie własnych prawd ponad prawdę innych' (co nazwałem plagą naszych czasów) to 'misja nauczycielska' i powinność wynikająca ze zrozumienia racji Jezusa? Teraz u mnie pojawił sie na ustach szczery uśmiech... ;) Powiem Ci z doświadczenia, że im więcej tolerancji potrafisz w sobie zbudować i dzięki niej bez oceny wyciągnąć z wielu szkół i nauk to co najlepsze, tym bardziej szerzysz dzieło Jezusa i wsparcie w dążeniu do wspólnego celu, bez względu na nazwanie czy zaszufladkowanie konkretnej 'drogi' ku temu (bo w końcu co jest tu najważniejsze - metoda czy wspólny cel, jakim jest zbliżenie się do Boga?) @Miłość, w moim odczuciu, przekazuje właśnie jedną z interpretacji tej 'wspinaczki ku Absolutowi' - naprawdę jest dla Ciebie tak ważne wyraźne utytułowanie własnej ideologii 'nazwą z wpisem w encyklopedii'? Ja sam nie potrafię również nazwać moich przekonań, nie potrzebuję też tego, bo wystarczy mi znać cel i osiągać go w poszanowaniu wszystkich innych dróg. Jasne też, że każdy ma prawo do krytyki, im bardziej się człowiek jednak otwiera, tym więcej zaczyna krytycznie spoglądać na siebie, swoje reakcje i podejście, w miejsce wytykania niezgodności z własnym systemem zrozumienia kwestii duchowych (bo w końcu nikt z ok. 7000 różnych religii naszego świata nie ma wyłączności na prawdę... ponieważ każda droga jest równie wartościowa i nie zmieni tego choćby milion słów krytyki).
U
Universum
7 lutego 2015, 22:45
C.D. Pozostaje sobie tylko odpowiedzieć na pytanie, bracie - czy moje postrzegania czyjegoś 'błądzenia' nie jest przypadkiem dla mnie możliwością do odkrycia własnego 'błądzenia' w obszarach, gdzie brakuje mi siły do pobłogsławienia każdej unikalnej ścieżki do Naszego wspólnego celu (czy nie tego właśnie wyrazem był Jezus?) Szanuję Twój wybór kroczenia ścieżką Katolicyzmu oraz 'misji Nauczycielskiej' - rozumiem to, gdyż sam tę ścieżkę nauczycielską wybrałem (i nie, nie należę do żadnej sekty, ani grupy religijnej czy innego kościoła, wolę określac siebie 'wolnym człowiekiem' czerpiącym naukę z samego życia i jego bogactwa). Mam jedną dewizę: szanujmy nawzajem siebie i unikalne szlaki wzrastania w i ku miłości. Czy przypadkiem nie to jest również rdzeniem nauki chrześcijańskiej i 'świadomością Chrystusową'? Pozdrawiam Cię równiez serdecznie, bracie, spokoju.
7 lutego 2015, 23:06
Nieprzypadkowo wspominam o tym, że praca Kopernika "O obrotach sfer niebieskich" znalazła się na kilkaset lat na kościelnym indeksie ksiąg zakazanych. Kopernik znając realia nie publikował jej ze względu na toczący się proces Galileusza, który również rozwijał teorię heliocentryczną, a którego właśnie przez to  uznano za heretyka. Teorię tę nazwano "bezsensowną", "absurdalną", "heretycką" i "błąd w wierze". A w oparciu o Biblię przeciwko systemowi Kopernika wystąpił Marcin Luter.  Jak myślisz, Tomtomie, dlaczego już wtedy próbowano stłamsić ludzką ciekawość i dociekliwość wykraczającą poza dogmaty, przesądy i wiarę natury religijnej?
7 lutego 2015, 23:12
c.d. Tomtomie, możesz się ze mną nie zgadzać – ja nie nalegam, żebyś przyklaskiwał temu, czym się dzielę. To moja ciekawość natury Boskiej i zainteresowanie duchowością w momencie zwrotnym w życiu, zaprowadziła mnie na nowe szlaki przypominania sobie wiedzy naszej duszy. Może kiedyś i Ty zdasz sobie sprawę, że nauczono Cię obwiniać siebie zanim cokolwiek nawet postanowiłeś zrobić. Nauczono Cię myśleć, że nie jesteś doskonały, bo rodzisz się z grzechem pierworodnym, a tak naprawdę – kiedy się nad tym sam dobrze zastanowisz – przypisujesz wtedy Bogu automatycznie stworzenie niedoskonałości. Ostatecznie już nie ma w tym niczego dziwnego, że nie wybierasz kochać siebie takim, jakim jesteś, że wolisz bać się samego Źródła Miłości - Boga Ojca.  Niestety godzisz się wierzyć w Boga, który sam musiałby być strasznie ułomnym rodzicem, jeśli dla swoich (wiadomo, jeszcze bardziej ułomnych) dzieci już grzeje piekło - więc lepiej coś zrób, żeby tam nie trafić.  Bo biada jak ten grzeszny i winny całego zła szary człowiek dostając w darze życie i wolną wolę śmiałby zrobić coś po swojemu. Bardzo znamienną rzeczą jest to, Tomtomie, że nie widzisz zapewne niczego bluźnierczego w zwróceniu się do bliźniego słowami „Idź precz Szatanie”, a więc w widzeniu w nim  SZATANA (tak, drukowanymi literkami!), ale zwróć proszę  uwagę i pochyl się nad tym choć przez moment - jak mocno obraża Cię myśl o byciu Bogiem…
M
Magdalena
7 lutego 2015, 23:59
…Twoją specjalnością są jak najbardziej wycieczki osobiste umniejszające chwałę Boskiego Majestatu i zaprzeczające Boskości Jezusa Chrystusa…
8 lutego 2015, 06:07
Dokładnie tak. Zobacz w takim razie jak Pan Bóg umiłował Ciebie, mnie,  człowieka... I dlatego bądźmy po prostu wdzięczni za wszelkie dary i życie wieczne.
M
Magdalena
8 lutego 2015, 11:30
…No cóż…, nagrodę otrzymamy wszyscy…, każde od tego, komu służy…Nie zapomnij jednak, że Twój pan jest podległy Mojemu, a zatem ... ten się śmieje, kto się śmieje ostatni…
9 lutego 2015, 16:08
To, co Ty postrzegasz jako usprawiedliwienie grzechu, ja nazywam Boskim rozumieniem. 
M
Milosc
9 lutego 2015, 16:42
Tu i teraz skupiam się na tym, co budzi we mnie uczucia zgodne z dążeniem mojej duszy. Ponieważ jestem Człowiekiem, to widzę w poście Universum Jego prawdę - "To właśnie w Nas tkwi Bóg i jego istota, której każdy jest godzien, jedynie już z racji tego, że został powołany do istnienia." Co więcej, prawda ta jest zgodna z tą, którą przekazuje nam Chrystus. Wielu Chrześcijan, zgodnie z założeniem religii, wybiera czuć się dzieckiem niegodnym miłości Ojca ("Panie nie jestem godzien" czy "Moja bardzo wielka wina"). Rozumiem, że nie sprawia to radości ich sercom, nie przynosi ulgi, ani nie wprowadza spokoju i harmonii w ich wnętrzu, a jednak mimo to nadal wybierają doświadczenie szukania Prawdy zamiast życia Nią. A Ty jak myślisz - jak długo wybierzesz czuć się niegodna miłości Bożej?
M
Milosc
9 lutego 2015, 17:06
Nie sposób przejść obok tego postu obojętnie. Myślisz, że w "Niebie" obowiązuje zasada podległości? Że jeden Pan - ten "wyższy" (bo przez wielkie "P" i bo Twój) śmieje się z drugiego pana, tego "niższego" (tego od bliźniego i koniecznie przez małe "p")? Czy to, czego doświadczasz Ty w swoim życiu uważasz, że jest równe temu Niebiańskiemu? A jeśli Ci powiem, że już dziś mogłabyś poczuć, że jesteś w Raju - czy coś byś w nim zmieniła?
M
Magdalena
9 lutego 2015, 20:08
…a Ty się wybierasz do Nieba…
M
Magdalena
9 lutego 2015, 20:15
A Ty, jak myślisz, jak długo będziesz wywyższać siebie i umniejszać Trójcę Świętą?
M
Magdalena
9 lutego 2015, 20:28
To co ty nazywasz Boskim rozumieniem może być co najwyżej Twoim wyobrażeniem o Boskim rozumieniu…
9 lutego 2015, 21:39
Jestem w Niebie. To jedynie kwestia postrzegania.
9 lutego 2015, 21:44
Czy obłoki są na górze czy na dole? A z perspektywy kosmonauty? Nic nie jest ani wyższe ani niższe Magdaleno. Wszystko po prostu JEST. Reszta jest tylko naszym subiektywnym wartościowaniem.
M
Magdalena
9 lutego 2015, 23:32
Jezus Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem…
M
Milosc
10 lutego 2015, 00:21
Ty również Magdaleno. Ty jesteś Drogą, którą wybrałaś kroczyć i którą wskazujesz innym. Być może nie pamiętasz tej Prawdy - Prawdy, że jesteś Drogą prostą, drogą Bezwarunkowej Miłości i Świadomości. Nie pamiętasz, bo to jest część Boskiego planu polegający na przypominaniu sobie pełni Jego Mądrości i stwarzaniu się na nowo. Na przypominaniu sobie Prawdy zapisanej u Źródła (w Twoim DNA) polega Proces kroczenia tą Drogą, a on zwie się Życiem. Dopóki tę Prawdę - choć nosisz ją w sobie, lecz z pewnych powodów wypierasz się jej na zewnątrz, dopóty nie żyjesz nią w pełni. A jesteś o jedną myśl od niej. O jedną tylko myśl...
U
Universum
10 lutego 2015, 01:00
Oj, Magdaleno... prosiłbym, abyś nie wrzucała mnie do 'worka' rządzonego przez Twoje wyobrażenie o mojej interpretacji Siły Wyższej, ponieważ nie wiesz nawet jaki ma ona rzeczywisty zarys w moim rozumieniu. Jeśli twierdzisz jednak juz na etapie szczątkowego obrazu poskładanego z własnych uprzedzeń , że moje zrozumienie i doświadczenie jest podległe Twojemu, to wybieram zakończyć to tu i teraz, ponieważ wyrosłem już z rozprawek typu 'czyj tata jest lepszy'. Śmiej się, moja droga, jeśli da Ci to satysfakcję - radzę jednak częściej, niż tylko jako ostatnia... I pamiętaj, że Twój Pan to Mój Pan i Nasz Pan zarazem - jakkolwiek nie założysz.
M
Magdalena
10 lutego 2015, 10:17
…no właśnie…to co dla mnie piękne i dobre, dla Ciebie jest życiem nie w pełni…ja chcę żyć z Jezusem, a Ty szukasz drogi poza Nim…
M
Magdalena
10 lutego 2015, 10:20
Drogi kolego, ależ się tak nie rozpędzaj … Wyznanie wiary niech każde mówi za siebie…
W
wierny
2 lutego 2015, 08:17
Zaledwie doktoracik z psychologii ks. Prusaka widać jak na dłoni - teraz żeruje na Benedykcie XVI (profesorze teologii  na stulecia - jak piszą znawcy) przy udawanej obronie papieża Franciszka. A papiez Franciszek jest atakowany przez dziennikarzy (sensacje to klikanie) a nie przez normalnych wiernych. Polska zawsze stoi przy każdym papiezu wiernie. A ostatni akapit jest wręcz haniebny w wykonaniu księdza Prusaka - takie ŻEROWANIE NA PAPIEZU EMERYCIE TO HAŃBA. Chyba Prusak zapomniał kto chciał kard. Ratzingera na szefa KNW w Watykanie i nie pozwolil mu odejśc z tego stanowiska do końca swojego świetego życia. Nawet nasz ukochany Święty Jan Paweł II nie powstrzyma deonowych jezuitów przed tym gorszącym procederem. TO KOLEJNY KROK W DYSYDENCTWIE DEONOWYCH JEZUITÓW. A PROWADZI TERAZ PRUSAK - PEWNIE NA ZAMÓWIENIE HANA I PIÓRKOWSKIEGO? A MOŻE NIE MIELI WYJŚCIA I MUSIELI SIĘ ZGODZIĆ? NIE WIDOMO
Jack French
2 lutego 2015, 17:40
Pan obraża, to raz. Dwa, A papiez Franciszek jest atakowany przez dziennikarzy (sensacje to klikanie) a nie przez normalnych wiernych. Polska zawsze stoi przy każdym papiezu wiernie. Pan żyje w próżni. Pan albo zamknął się na świat dookoła i siedzi wyłącznie w tym, co sobie stworzył albo... Wolę nie myśleć. A więc tylko z dobrego serca po krótce: -publicyści uważający się za katolickich obrazili dosłownie papieża, oraz skrytykowali poniżej pewnego poziomu; -na samym deonie można spotkać setki komentarzy pisanych przez osoby uważające się za wiernych KK, których stanowisko to: "bergolio debil, bergolio kretynie' itd itd. Proszę się zastanowić nad otaczającym światem... Prosze.
N
non
2 lutego 2015, 19:49
To nadal kręci się wokól mediów, dziennikarzy i komentarzy do artykulików  na portalach portali - np. deonu czy dalej media to kreują i rozsiewają. A więc medialne manipulacje ale teraz to już gorzej - żerowanie dysydenckiego portalu na najwyższych autorytetach. Dla deonowych jezuitów - jakoś słabiej wykształconych niz inni jezuici - to wielki powód do wstydu. Ciekawe kto to wszystko nakręca - jedno jest pewne to groszenie maluczkich - do jakich siebie równiez zaliczam - zwykłych wiernych. Teraz świeccy muszą bronić KK przed postmodernistycznymi jezuitami co to najchętniej o seksie piszą a w przypadku ks. prusaka to bezkarnie prowadzili pornoedukację dzieci i młodzieży w CNK - i nie wiadomo czy to na tym jest koniec?
G
glonojad
3 lutego 2015, 08:36
Jezuici byli i sa "zakochani" w Benedykcie, a on sie z nimi wyjatkowo dobrze rozumial i rozumie i ma z nimi bardzo dobre kontakty. Wiec teza "wiernego" to pudlo. Luis Ladaria i inni to tylko przyklady, wiec "wiernego" komentarze to taka logika "divide et impera". No coz, nie ma konkretow swoich falszywych oskarzen, tak idzie ad personam zazdrosnik jeden :-).
G
glonojad
3 lutego 2015, 08:44
Komunistyczny belkot - tak by sie kiedys ten wpis "NON" nazwalo. Zafiksowani na wspominanie tzw pornoedukacji Jacka Prusaka z uporem maniaka -  o wy sie tym tematem nieustannie rozkosznie upajacie. 
W
wierny
3 lutego 2015, 12:34
Na pewno Benedykt XVI miał i ma wspaniały wpływ na wszystkich, w tym na zakony i jezuitów. Ale deonowi jezuici to całkiem inna sprawa - to grupka dysydentów i postmodernistów, niezbyt mocno na dodatek wykształconych z teologii (doktoracik najwyżej albo i bez niego), poprawnych. Wystarczy poczytać artykuliki z kilku ostatnich lat tych deonowych jezuitów oraz ich najemników deonowych - i juz wiadomo po co powstał deon. A wystarczy tez poszukać czym się zajmowali lub zajmuja - na pewno słabo im wychodza te peryferie, posłuseństwo czy pokora - przynajmniej na tym deonie
3 lutego 2015, 12:53
> publicyści uważający się za katolickich obrazili dosłownie papieża, oraz skrytykowali poniżej pewnego poziomu; To bardzo nieładnie wprowadzające w błąd stwierdzenie. Poniżej pewnego poziomu pozwolił sobie o papieżu napisać Ziemkiewicz, który o ile może być określony jako publicysta prawicowy, to zdecydowanie nie jako publicysta katolicki. Określenie 'uważający się za' jest w bardzo nieładny sposób podchwytliwe. Sugeruje współodpowiedzialność i współidentyfikację przez sam fakt podzielania jakichś przekonań. Pochopność języka emocjonalnej krytyki papieża nie jest niczym fajnym, ale to taki negatyw emocjonalnego radościzmu - wykorzystanie takich samych mechanizmów podporządkowujących wolę i rozum emocjom, tylko z wektorem skierowanym w przeciwną stronę, dlatego oba są badziewiaste.
E
eva
3 lutego 2015, 12:58
Franciszek do osób konsekrowanych: musimy uniżyć się jak Jezus, stając się sługą, aby służyć ALE CZY TO DO KS. PRUSAKA SJ? I DO POZOSTAŁYCH DEONOWYCH JEZUITÓW? Tekst pochodzi ze strony http://pl.radiovaticana.va/news/2015/02/02/franciszek_do_os%C3%B3b_konsekrowanych:_musimy_uni%C5%BCy%C4%87_si%C4%99_jak_jezus,_staj%C4%85c/pol-845675 strony Radia Watykańskiego 
P
Prawda
3 lutego 2015, 14:53
Dzieki Bogu, ze nie wyksztalconych w teologii. Jezuici ,jak sama ich nazwa wskazuje,w Jezusie.
Jack French
6 lutego 2015, 20:35
Nie tylko p.Ziemkiewicz. Pan o tym wie. Z pełną świadomością uważam, że takie osoby 'uważają się' za wiernych KK. Nie widzę wspólnego mianownika bycia członkiem KK a jednocześnie publicznego obrażania papieża. Można krytykować (należy), ale są pewne granice, zarówno merytoryczne jak przede wszystkim kulturalne. Nie chodzi mi o ekskomunikowanie takowych osób, czy cokolwiek takiego. Chodzi mi o to, że jeśli ktoś mówi A z czego wynika B, a zaprzeczeniem jest C, to nie może być tak, że ta osoba uważa, że należy do zbioru A z czego wynika C ich czynów.
1 lutego 2015, 22:08
Nie osądzajmy ani nie potępiajmy, ponieważ nie wiemy ani dlaczego coś się zdarza ani czemu tu ma służyć. To, co osądzimy, tym się staniemy, a to, co potępimy, potępi i nas. Zmieniajmy sami i wspierajmy tych, którzy już zmieniają, by zawsze wyrażać najwspanialsze wyobrażenie siebie i Boga zarazem. Bo wszyscy jesteśmy Jego dziełem.
MA
Marek Aureliusz
1 lutego 2015, 18:00
Skąd wzięły sie takie dyskusje ?  prawd wiary w k.k. nie jest znowu tak wiele . WIĘKSZOŚĆ nie dotyczy prawd wiary ale zagadniebń społecznych istniejacych WOKÓŁ ŚWIĄTYNI ALE NIE W NIEJ SAMEJ.  Mogę jedynie suponować bo sam papież o tym nie mówi, a szkoda , to by wiele wyjaśniło.Moja hipoteza jest taka :  Z góry wiele spraw widać wyraźniej , kosciól nauczający zrozumiał ,że ilość wiernych w świątyni zależy nie tylko od kazań , katechez ale WDRAŻANIA  nauki wygłoszonej w kazalnicy . Wniosek : o tym co sie dzieje przy ołtarzu decyduje min. nauka społeczna k.k. ta zaś "leży " Nie ma nic KONKRETNEGO do zaoferowania , wspólczesne struktury państwowe i społeczne wdrażaja naukę oparta o wartosci ateistyczne nie religijne, najostrzej widać to w ekonomii . Więc co zostało Franciszkowi ?  Jak ten syn marnotrawny musiałby wrócić do...Słów Ojca do Biblii do organizacji i sposobu funkcjonowanioa kościola za czasów apostolow Piotra i Pawła ,ale nie ma w  w nim takiej woli , być może także w jego współpracownikach aby dokonać czynu przyznania się do błędów kościoła w okresie jeszcze średniowiecza ,zresztą same słowa bez reorganizacji niewiele da więc pozostaje "terapia szokowa " To co jest bezdysusujne [ moim zdaniem ] to jest to,że samo duchowieństwo bez aktywizacji laikatu nie da sobie rady , a to jest niemożliwe bez restrukturyzacji , same słowa tutaj na nic .Przepraszam za skrzywienie zawodowe. Tak może być ...ale nie musi ,ma Ktoś inne tłumaczenie ?
M
Magdalena
1 lutego 2015, 16:53
Tak dużo artykułów pojawia się ostatnio na Deonie w obronie Papieża Franciszka, że można zacząć się obawiać losów tego pontyfikatu…Nie broni się zaciekle kogoś, kto takiej obrony nie potrzebuje…Jeśli jezuici posuwają się do tłumaczenia złych wypowiedzi Papieża złą wolą lub indolencją wiernych, to przypuszczalnie tych „wpadek” nie da się inaczej wytłumaczyć, jak wnioskiem, że owce nie mogą rozpoznać głosu swojego pasterza…
1 lutego 2015, 17:48
Jak to było ... gdy Mazowiecki nie wygrał wyborów: "społeczeństwo nie dorosło do demokracji", teraz Deon tłumaczy, że "owieczki nie dorosły do pasterza".
M
Magdalena
1 lutego 2015, 19:13
...jednak są jakieś owce, które rozpoznają głos tego pasterza…poprzebierane …
1 lutego 2015, 19:31
Osobiście uważam, że istnieje zjawisko nadgorliwych zwolenników, stereotypowo określane mianem bardziej papiescy od papieża (tu to brzmi trochę głupio, bo właśnie o papieża dokładnie chodzi). Tak, czy siak to co robią nadgorliwi fani niekoniecznie musi być zgodne z intencjami obiektu fascynacji. Nie mieszajmy tych spraw. Papież Franciszek niekoniecznie by przybił pionę z każdym kto sobie Nim twarz wyciera.
M
Magdalena
1 lutego 2015, 21:41
...Zwłaszcza, że taka obrona Papieża polegająca na zmasowanym ataku na wiernych jest dokładnym  zaprzeczeniem miłości do każdego grzesznika bez wyjątku …Więc zamiast mętnie tłumaczyć się za Papieża, należałoby umocnić współwyznawców w wierze, że bez względu na to kto jest Papieżem, Święty Kościół powszechny przetrwa, a Jezus Chrystus powróci…
1 lutego 2015, 22:05
Szef nie daje zadań nie do wypełnienia. Skoro powiedział, że trzeba rozpoznawać po owocach, to znaczy, że te owoce będą możliwe do dosięgnięcia okiem lub umysłem. Kiedy samozwańczy 'miłościarze' używają papieża jako pały do przywalenia nielubianym tradsom, to jest to wystarczający owoc do rozpoznania wilków w owczych skórach.
M
Magdalena
1 lutego 2015, 23:38
Pan Bóg z każdej złej sytuacji, może wyprowadzić dobro…Może ten pontyfikat nie będzie wybitny jak JPII…, ale może w dobie tej globalnej komunikacji i dezinformacji uświadomimy sobie w końcu, że nawet bezwolna owieczka nie może być tak całkiem bezkrytyczna …, zwłaszcza, że od tego zależeć będzie nasze wieczne życie...
2 lutego 2015, 14:29
Jezus Chrystus musiałby znów nazywać się Jezusem Chrystusem, by ktoś uwierzył, że powrócił. On powrócił już wiele razy, tylko miał inne nazwisko. "Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli".
M
Magdalena
2 lutego 2015, 15:32
…a jednak przeczytaj to Pismo Święte…
NW
nie widza i nie slysza
3 lutego 2015, 14:59
Papierz jest nieomylny. Owce sa omylne.
M
Magdalena
4 lutego 2015, 15:05
...jeśli nie widzą i nie słyszą, to i nie mówią…
1 lutego 2015, 16:46
Jeśli Franciszek chce Kościoła ubogiego i dla ubogich, to to nie bardzo współgra z połajankami tychże ubogich, że postępują nieodpowiedzialnie mnożąc się jak króliki, bo podstawowym efektem tego mnożenia jest powiększanie ilości ubogich, których Franciszek w Kościele twierdzi, że pragnie.
Jack French
1 lutego 2015, 17:18
Jakim rozumowaniem pan podąża? Bo teraz ja oniemiałem na widok tej 'drogi' przyczynowo-skutkowej.  Franciszek pragnie ubogich w KK, a nie pragnie aby ubogich było jak najwięcej. Pan wysnuwa kłamliwą, fałszywą tezę, nie opartą o jakikolwiek argument ze świata realnego... Po dwa rodziny wielodzietne w sposób nieodpowiedzialny-patologiczny (bo o nich mowa, a nie o rodzinach wielodzietnych) jest sporo, które posiadają status finansowy, a przyczyną jest wyżej wspomniana nieodpowiedzialność, albo pragnienie bycia 'super' katolikiem, o czym to papież dosłownie mówi... Przykro mi to stwierdzić, ale powyższa dywagacja jest do potęgi falszywa i manipulacyjna. 
1 lutego 2015, 17:36
W jaki sposób ubóstwo może być równocześnie czymś wporzo, godnym szacunku, niegorszym od nieubóstwa i mile widzianym w Kościele oraz czymś czemu należy przeciwdziałać, a nieprzeciwdziałanie (mnożeniem się jak króliki) zasługuje na połajanki?
Jack French
1 lutego 2015, 18:15
Widzę, że pan kompletnie nie rozumie, co znaczy 'ubóstwo jest w porzo'. Nikt nie oczekuje, aby ktokolwiek był ubogi. Ubogość to SKUTEK czegoś, a nie cel sam w sobie. Gdzie kiedykolwiek, ktokolwiek (w tym p.F) powiedział: nie możecie być bogaci, macie być biedni!? Mnożenie się jak króliki nie oznacza 'produkowanie' biedy. Porównianie o królikach było całkiem o czym innym, a pan wyskakuje z ubogością.  Nie mogę uwierzyć pańskiemu toku myślenia. Przecież sama Ewangelia zawiera milion odpowiedzi na fałszywą tezę jaką pan tutaj przedstawia. Przecież sam zdrowy rozum mówi: Bieda to zły stan, z niego trzeba wyciągać ludzi.
1 lutego 2015, 18:35
To zdaje się Pan nie rozumie, że ubóstwo to nie to samo, co bieda, (czyli wylęgarnia marginesu). Brak zrozumienia dla różnicy (kluczowej!) to m.in. efekt teletubisiowatego radościzmu zwalniającego ze zdobywania wiedzy - ot bieda, ubóstwo - jeden pies. Chrystus był ubogi, urodził się w stajence. Żył ubogo. Bieda nie determinuje ubóstwa, ubóstwo nie determinuje biedy. Postulowana przez Pana rzekoma oczywistość unaocznia wyłącznie fakt, że bezmyślny radościzm wiedzie na manowce, na których ubóstwo i bieda to jedno i to samo, coś niepożądanego, co należy eliminować, a eliminowanie tego czegoś jest 'odpowiedzialnością'. 
Jack French
1 lutego 2015, 18:48
Pan chyba niepoważny. Bieda a ubóstwo? To taka sama różnica jak pomiędzy słońce-gwiazda, samochód-auto. Pan teraz robi śmieszność, ponieważ w każdym słowniku znajdzie pan, że ubóstwo to synonim biedy. Bieda to to samo co ubóstwo. Pan za to mówi o różnych stopniach i formach ubóstwa (biedy). I jeszcze do tego zarzuca to radościzmowi, teletubisizmowi. Trochę już za nisko to wszystko schodzi. Nie ten poziom oczekiwałem.
1 lutego 2015, 19:13
Jestem śmiertelnie poważny. Bieda to nie to samo, co ubóstwo. Dalece nie to samo. Owszem - w języku i rozumieniu kolokwialnym to są synonimy, ale nie w nauce KK. W nauce (i praktyce KK) biedę i ubóstwo dzielą lata świetlne i wystarczy zaledwie Wikipedia do wyjaśnienia różnicy: <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Bieda">Bieda</a>, <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Ub%C3%B3stwo">Ubóstwo</a>, <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Ub%C3%B3stwo_%28cnota%29">Ubóstwo (cnota)</a>. Pomijając jednakże sam fakt różnicy - jeśli - jak Pan utrzymuje bieda i ubóstwo to to samo - to tym bardziej potwierdza Pańskie utożsamienie zasadność postawionej przeze mnie quasisprzeczności: jeśli Kościół ma być ubogi (biedny) i do ubogich (biednych), to tym bardziej łajanie biednych za mnożenie się jak króliki jest sprzeczne z deklaracją, że Kościół ma być ubogi i dla ubogich (biednych). To właśnie kluczowe rozróżnienie o którym wspominam pozwala z tej pozornej sprzeczności wyjść bez popadania w sprzeczność. Jeśli Pan woli obstawać przy utożsamieniu biedy i ubóstwa - Pańska wola. W ten sposób Pan zatem tym bardziej wraca do konieczności wyjaśnienia rozbieżności pomiędzy sympatią dla ubogich/biednych i łajaniem ich za to, że ubóstwo/biedę replikują nieodpowiedzialnym mnożeniem się. Pochwalanie muzyki z jednoczesnym łajaniem tych, którzy uczą muzyki innych za fakt owego uczenia konstytuuje sprzeczność, a przynajmniej poważną rozbieżność.
Jack French
2 lutego 2015, 17:18
Rozbieżnośc na poziomie bieda-ubóstwo to kwestia nazwy cnoty (ubóstwo). Nie ma takiej cnoty jak bieda. Ale nasza dyskusja dotyczyła sytuacji ekonomicznej osób (biednych, ubogich). Dlatego wydało mi się to śmieszne, że kładzie pan taki nacisk. Ale zostawmy to, ja w pewien sposób też pana nie zrozumiałem. A zatem. Ubóstwo jako cnota - jest cnotą afirmowaną przez papieża Franciszka w niezwykły sposób. Jest jakoby promotorem takiego zachowania od wieków (osobiście nie pamiętam, kiedy papież przed Franciszkiem tak afirmował tę cnotę). Papież Franciszek zachęca do ubóstwa całe duchowieństwo, zachęca do niego wszystkich wiernych. Papież Franciszek ponadto otwiera KK maksymalnie na biedę(ubóstwo) jako wierni o złej sytuacji materialnej, plebejuszy, margines społeczny w krajach rozwiniętych. Dla mnie niepojętym jest stwierdzenie: że sprzecznością jest nagana, aby biedacy mnożyli się jak króliki. Nie mam pojęcia skąd pan wysnuł taką a nie inną tezę i jaki był motyw tegoż. Nie zachodzi żadna sprzeczność w tym, aby pomagać biednym a jednocześnie zarabiać godziwe pieniądze itd. Gdzie pan odnalazł przy temu wszystkiemu cnotę ubogości? Temat kompletnie nie związany z niczym o czym rozmawiamy.
3 lutego 2015, 12:41
Nie bardzo rozumiem Pańską wypowiedź. Postaram się zatem uprościć swoją: - Kościół ubogi i dla ubogich implikuje, że ubóstwo (w sensie bieda) nie jest czymś nagannym, a wręcz że jest w Kościele mile widziane, prosze zwrócić uwagę nie tylko na ubogi (to chyba raczej do tego Pan się bardziej odniósł), ale i dla ubogich. Ubodzy, wykluczeni, wyrzuceni na margines są w Kościele mile widziani. - Co jest nieodpowiedzialnego w nieodpowiedzialnym mnożeniu się jak króliki? - przypadki siedmiu cesarek są raczej sporadyczne, przede wszystkim nieodpowiedzialność w mnożeniu się jak króliki przez biednych polega na powiększaniu liczby biednych, przynajmniej tak w kolokwialnym rozumieniu. W połączeniu oba punkty idą w przeciwnych kierunkach, bo albo bieda nie jest niczym niefajnym, a wręcz jest czymś mile w Kościele widzianym, ale wówczas nic złego ani nieodpowiedzialnego nie ma w tym, że biedni powiększają liczbę biednych 'mnożeniem się ja króliki', albo odwrotnie: powiększanie ilości biednych przez biednych nieodpowiedzialnym mnożeniem się jest czymś nagannym, ale wówczas znaczy to, że ten Kościół traktuje biedę jako coś nagannego - mile widzianego w sposób warunkowy co najwyżej. (cdn)
3 lutego 2015, 12:42
(cd) W ramach ułatwienia można rozważyć prostszy przypadek: choroba. Chorzy są mile widziani w Kościele, ale nie kłóci się to z dbaniem o to, aby chorych było jak najmniej, z dbaniem o higienę etc. W przypadku biedy sytuacja ma się jednak trochę inaczej, bo jeśli nieodpowiedzialne (więc niepożądane) jest mnożenie się przez biednych jak króliki z powodu powiększania ilości biednych, zaś odpowiedzialne jest rozmnażanie się w takim zakresie, aby rozmnażanie nie pociągało za sobą biedy rozmnożonych, to implicite w ten sposób bieda staje się czynnikiem wartościującym i rozstrzygającym o tym, co jest, a co nie jest nieodpowiedzialne. Zatem równocześnie bieda miałaby być zarówno czymś mile widzianym i czymś nagannym. Mam nadzieję, że tym razem ani nie ściąłem zanadto zakrętów, ani nie rozwlekłem detali ponad potrzebę.
KM
KTO MA USZY NIECHAJ SŁUCHA
1 lutego 2015, 11:59
1 Potem ujrzałem innego anioła - zstępującego z nieba i mającego wielką władzę, a ziemia od chwały jego rozbłysła. 2 I głosem potężnym tak zawołał: «Upadł, upadł Babilon - stolica1. I stała się siedliskiem demonów i kryjówką wszelkiego ducha nieczystego, i kryjówką wszelkiego ptaka nieczystego i budzącego wstręt, 3 bo winem zapalczywości swojego nierządu napoiła wszystkie narody, i królowie ziemi dopuścili się z nią nierządu, a kupcy ziemi wzbogacili się ogromem jej przepychu». Nakaz ucieczki 4 I usłyszałem inny głos z nieba mówiący: «Ludu mój, wyjdźcie z niej2, byście nie mieli udziału w jej grzechach i żadnej z jej plag nie ponieśli: 5 bo grzechy jej narosły - aż do nieba, i wspomniał Bóg na jej zbrodnie.
P
psikus
1 lutego 2015, 11:32
Rozsądek , to by było wspaniałe gdyby tak było ... Cyfra powołań lub ich braku jest sinosoidą która faluje , może falować także podczas jednego pontyfikatu , dlatego ów wzrost o którym pisze prasa może ale nie musi byc "efektem Franciszka " to okres wieloletni. Na razie w Polsce ok. 2 milionów osób powiedziało "pa pa" niedzielnej mszy św.   Czy ma to odniesienie biblijne ?...ma Otóz nie kto inny ale to św. Paweł pisał o słabszych w wierze którym należy się przykład ,widzialny przykład życia wg. zasad wiary. Jezeli odchodzą zncazy to tyle ,ż NIE WIDZĄ PRZYKŁADU , mocnego przykładu , mocny przykład Franciszka nie zastąpi obojętności wielu , nie można małego przykładu powodzenia "rozdymać  ku pokrzepieniu serc " to samooszukiwanie. Wzywam do umiarkownia w szermowaniu tego typu argumentami, jak się ma ilość powołań kapłańskich do liczby odchodzących z kościoła , bilans proszę ,ten cyfrowy. Piszę , widząc spore zaangażowanie emocjonalne u sz.Internautów , z chłodną oceną faktów bywa gorzej.
WD
Wzywam do mówienia PRAWDY
1 lutego 2015, 11:51
«Chodź, ukażę ci wyrok na Wielką Nierządnicę1, która siedzi nad wielu wodami, 2 z którą nierządu się dopuścili królowie ziemi, a mieszkańcy ziemi się upili winem jej nierządu». 3 I zaniósł mnie w stanie zachwycenia na pustynię. I ujrzałem Niewiastę siedzącą na Bestii szkarłatnej2, pełnej imion bluźnierczych, mającej siedem głów i dziesięć rogów. 4 A Niewiasta była odziana w purpurę i szkarłat, cała zdobna w złoto, drogi kamień i perły, miała w swej ręce złoty puchar pełen obrzydliwości i brudów swego nierządu. 5 A na jej czole wypisane imię - tajemnica: "Wielki Babilon. Macierz nierządnic i obrzydliwości ziemi". 6 I ujrzałem Niewiastę pijaną krwią świętych i krwią świadków Jezusa3, a widząc ją bardzo się zdumiałem. 7 I rzekł do mnie anioł: «Czemu się zdumiałeś? Ja ci wyjaśnię tajemnicę Niewiasty i Bestii, która ją nosi, a ma siedem głów i dziesięć rogów. 8 Bestia, którą widziałeś, była i nie ma jej, ma wyjść z Czeluści, i zdąża na zagładę. A zdumieją się mieszkańcy ziemi, ci, których imię nie jest zapisane w księdze życia od założenia świata - spoglądając na Bestię, iż była i nie ma jej, a ma przybyć4
P
psikus
1 lutego 2015, 12:55
Nie nadążam , ja posługuję się statystyką , matematyką z poezją u mnie gorzej , proszę o więcej prozy , nie widzę korelacji. Wielka Improwizacja, perła polskiej poezji to trzecia część ...no ...za daleko na tym nie zajedziemy.
DT
do tomtom
1 lutego 2015, 11:30
Będziesz jadł twoje własne potomstwo, ciała twoich synów i córek, które dał ci Pan, Bóg twój, w czasie oblężenia i ucisku, jakim uciśnie cię twój nieprzyjaciel. (54) Mężczyzna najbardziej między wami wybredny i wypieszczony będzie zazdrościł swemu bratu i umiłowanej swojej żonie, i swoim dzieciom, które jeszcze pozostały, (55) tak iż nie da żadnemu z nich ani kawałka z ciała swoich dzieci, które będzie zjadał, gdyż nic mu nie pozostało w oblężeniu i ucisku, jakim uciśnie cię twój nieprzyjaciel we wszystkich twoich miastach. (56) Kobieta najbardziej między wami wydelikacona i wypieszczona, która nigdy nie próbowała postawić stopy swojej nogi na ziemi, ponieważ była zbyt wypieszczona i wydelikacona, będzie zazdrościć umiłowanemu swemu mężowi i swemu synowi, i córce (57) nawet łożyska, które wychodzi spomiędzy jej nóg, i nawet swoich dzieci, które porodzi, gdyż sama potajemnie zjadać je będzie z braku czegokolwiek innego w czasie oblężenia i ucisku, jakim uciśnie cię twój nieprzyjaciel w twoich miastach. (58) Jeżeli nie będziesz pilnie spełniał wszystkich słów tego zakonu, zapisanych w tej księdze, w bojaźni przed chwalebnym i strasznym imieniem Pana, Boga twego,(Księga Powtórzonego Prawa 28:15-58) " Jego miłość i przepiękne miłosierdzie pokazują słowa: " (63) A jak Pan radował się, wyświadczając wam dobro i rozmnażając was, tak radować się będzie, gubiąc was i tępiąc" Co te słowa mają wspólnego z MIŁOSIERDZIEM kto i ile tobie płaci za te kłamstwa?
D
dominik
31 stycznia 2015, 22:11
A może ktoś z redaktorów napisałby o fenomenie społecznym, zwanym "efektem Franciszka", który jest charakteryzuje się wzrostem zainteresowania się osobą i działalnością papieża Franciszka oraz związane z tym trendami i zachowaniami. Zjawisko początkowo zostało zaobserwowane i opisane przez włoskie media, które donosiły o wzroście liczby ludzi biorących udział w Mszach świętych oraz przystępujących do spowiedzi świętej, co potwierdzały sondaże oraz kościelne statystyki. W samych Włoszech liczbę tę oszacowano na kilkaset tysięcy osób. Efekt ten dotknął także Polskę, co zaobserwować można poprzez wzrost liczby powołań do zakonów i do kapłaństwa. Potwierdzają to kościelne statystyki z roku 2013. Papież Franciszek w swoim nauczaniu nawołuje do ubóstwa i miłości, czyli powrotu do korzeni chrześcijaństwa. Ludzi zafascynowanych papieżem ujmuje jego sposób bycia oraz bezpośredniość w stosunku do każdego człowieka. http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TH/THO/tp201320-sosnowski.html Z ciekawości, jaką część polskiego kościoła stanowią tradycjonaliści? Czy pod wpływem larum wokół gestów Franciszka ich liczba się podwoi?
H
hajlajf
31 stycznia 2015, 23:31
Na zachodzi europy boom powołaniowy - franciszkanie, dominikanie a nawet (o zgrozo) jezuici i księża diecezjalni. W Polsce - stara bida, liczba spada z roku na rok...
1 lutego 2015, 11:33
Gdzie można tę informację o boomie powołaniowym na Zachodzie potwierdzić?
Jack French
1 lutego 2015, 18:16
Chyba nigdzie. We Francji zamykane są kolejne seminaria a liczba powołań drastycznie spada. Nie jest to przypadek odosobniony. Bzdura, że istnieje jakikolwiek boom powołaniowy w Europie Zach.
2 lutego 2015, 09:40
Eeeeee - a na czym a takim razie opiera Pan swoje stanowisko o dobroczynnym wpływie Franciszka na stosunek 'zewnętrza' Kościoła do Jego 'wnętrza'?
Jack French
2 lutego 2015, 17:19
A gdzie ja wyraziłem zdanie, jakoby Franciszek powodował rzekomy boom na powołania w europie zachodniej? Dlaczego pan wysnuwa kłamliwą tezę, która jest dziełem wyłącznie pańskiej wyobraźni?
3 lutego 2015, 13:04
Pax między chrześcijany - tezy od powołaniowym boomie Panu nie przypisuję. Raz, że wątek w którym o powołaniowym boomie napisał ~hajlajf jest króciuteńki, więc natychmiast widać autora tezy. Dwa, że celowo napisałem o czymś innym, najwyraźniej mało czytelnie. Przepraszam. Przy rozmaitych okazjach pisze Pan o efektach pontyfikatu Franciszka w superlatywach - z pamięci przychodzą mi określenia o polepszeniu wizerunku KK, lepszej dosięgalności Franciszka do mas, również niewierzących. Przy okazji sformalizowanego pytania o boom powołaniowy, bo takie coś dość łatwo zweryfikować liczbami, chciałem Pana zapytać o jakieś formalniejsze potwierdzenie superlatyw, które podaje Pan jako niebudzące wątpliwości fakty. Przepraszam za zamieszanie.
KZ
katolik zaangażowany
31 stycznia 2015, 21:20
Prosze Ojca zwsze sznowalem wypowiedzi Ojca i z radością je czytałem ale prosze wybaczyć - nie da sie tłumaczyć telefonów i do 2 do transwestyty. Więc niech raczy się Ojciec zastanowić nad tym co pisze.
O
Ojciec
31 stycznia 2015, 15:19
Kto nie pości według Ewagriusza z Pontu otwiera wrota pierwszemu demonowi -obżarstwa / nieum.w jedz. i piciu/ on toruje drogę pozost./7 grzechów gł./ szczytem jest PYCHA płód diabła.Wtedy ratujmy świat przed Papieżem.I ćwiczenie napisz życiorys porównaj z Franciszkiem... Zacznij post w środy i piątki o chlebie i wodzie ,po pół roku poczytaj swoje komentarze.Mnie pomogło.
31 stycznia 2015, 15:10
Każdy człowiek bez wyjątku otrzymał dar wolnej woli. Każdy podejmuje swoje decyzje. Dobrze, kiedy te decyzje podejmowane są samodzielnie i kiedy nasze myślenie odbywa się na gruncie wolności. To, co ktoś powiedział, może być jedynie drogowskazem czy jest to zgodne czy niezgodne z drogą, którą i ja wybrałam kroczyć, natomiast nie może stać się jedyną wytyczną dla wszystkich. Idźmy razem obok siebie, a nie bezmyślnie podążajmy za. Mistrzem jest ten, kto czyni innych mistrzami, nie ten, kto gromadzi jedynie uczniów.
R
Radość
31 stycznia 2015, 16:42
Od kogo otrzymał dar wolnej woli?
M
Milosc
31 stycznia 2015, 19:32
A jak myślisz?
R
Radość
31 stycznia 2015, 19:50
Problem z formularzem deonu? Widzę pytanie do mnie, ale odpowiedź na moje gdzieś znikła.
31 stycznia 2015, 19:59
Tak, ja też dziś zauważam "znikające" komentarze.
R
Radość
31 stycznia 2015, 20:05
Proszę więc powtórzyć odpowiedź, albo odmówić odpowiedzi, żebyśmy mieli jasność.
31 stycznia 2015, 20:20
Ten sam, kto jest stwórcą i twórcą życia. Dar wolnej woli jest narzędziem doświadczania się Boga w nas, stawania się najwyższym i najwspanialszym wyrażeniem naszej istoty boskości.
31 stycznia 2015, 20:27
Dokonam autokorekty Stwórcą nie Twórcą. Ponieważ to Bóg dał nam moc i jednocześnie wyposażył nas w wolną wolę, abyśmy mogli robić w życiu to, co uznamy za stosowne. Jednak Bóg nie ingeruje w nasze życie, a akceptuje je. Dlatego też nasza wola jest wolą Boga.
T
tomtom
31 stycznia 2015, 20:40
"Dlatego też nasza wola jest wolą Boga"... Jeśli zgodnie z naszą wolą czynimy źle- działamy Twoim zadniem zgodnie z wolą Boga czy wbrew Jego woli...? zamilknij albo zastanów się co piszesz... bo bredzisz albo kłamiesz...
31 stycznia 2015, 20:52
Wszystko, co czynimy wynika ze strachu albo z miłości. Tak naprawdę istnieją tylko te dwa uczucia. Jeżeli myślisz, że Bóg odsunie się od Ciebie tylko dlatego, że postępujesz niewłaściwie, to nadajesz Bogu cechy zwykłego śmiertelnika. Kiedy jednak rozpoznasz Boga jako Źródło Bezwarunkowej Milości, to pojmiesz, że Twoje wybory, jakiekolwiek by nie były, zawsze i tak są Drogą do Niego. Bóg nie ingeruje w Twoje życie, bo powołał Cię na świat będący miejscem przyjaznym dla Ciebie, natomiast człowiek niepotrzebnie martwi się o wynik końcowy, bo on i tak jest już przesądzony.
M
ministrant
31 stycznia 2015, 21:04
Czy Twoim zdaniem piekło jest puste ???
31 stycznia 2015, 21:10
Piekło nie istnieje. Jeśli jednak wybierzemy go doświadczyć, możemy je sobie stworzyć sami. Zresztą robimy to naszymi myślami, które też nie istnieją, ale pozwalają nam doświadczać stanów gniewu, frustracji, złości, frustracji...
M
ministrant
31 stycznia 2015, 21:15
Piekło istnieje i nie jest puste. Polecam fragment Ewangelii św. Marka: Mk9, 43-49. 
T
tomtom
31 stycznia 2015, 21:16
"Twoje wybory, jakiekolwiek by nie były, zawsze i tak są Drogą do Niego." Bardzo się mylisz... Pan Bóg jest sędzią sprawiedliwym który za dobro wynagradza a za zło karze...- to część katolickiego wyznania wiary... Jeśli "wynik końcowy", wg Ciebie "i tak jest już przesądzony" to po cóż Pan Bóg w swej wielkiej miłości dał człowiekowi rozum i wolną wolę jeśli nie po to aby ten odrzucił grzech i czynił zgodnie z Jego wolą? Czy jest tu jakaś moderacja na tym "katolickim" portalu???
31 stycznia 2015, 21:37
Pamiętasz słowa Jezusa Chrystusa na krzyżu "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią"? Ludzie przychodzą na świat z tego samego źródła, ale bez pamięci tej wiedzy. Jednak wyposażeni są we wszystkie narzędzia (w tym wolną wolę), by ją sobie  przypominać. Inaczej nie widziałbyś sensu w pojmowaniu wszystkiego od razu, bo wybrałeś doświadczać siebie jako człowieka - tak samo jak zrobił to Jezus. Masz swoją drogę do przejścia, by na powrót wrócić do źródła. Od Ciebie zależy jaką drogą pójdziesz, jak przeżyjesz to życie. Dlatego warto jest być uważnym i żyć w zgodzie z wewnętrznym głosem, ale nawet jeśli błądzisz, to i tak znajdziesz drogę właściwą. Po co wolna wola? Żeby w procesie życia doświadczyć Boskości, stawania się. Bóg jest Miłością Bezwarunkową. A Ty, Jego dziecko, zostałeś stworzony na Jego obraz i podobieństwo. Nie potępiaj zatem tego, co postrzegasz jako złe. Zamiast tego spytaj siebie, co w danym zjawisku jest złego i co możesz zrobić, by to zmienić.
31 stycznia 2015, 21:59
Zawsze doświadczysz tego, w co wierzysz. Jeśli wierzysz, że piekło istnieje, doświadczysz go. Jeśli jednak zaufasz Bogu, że wszystko dzieje się na Twoją korzyść, wtedy zaczniesz doświadczać Jego działania w swoim życiu, zaznasz raju, Bogo-stanu już tutaj na ziemi, a mroczna koncepcja piekła stworzona ręką człowieka stanie się iluzją.
31 stycznia 2015, 14:44
Tak najprościej: z jednej strony jest zwierzchnik miliardowej organizacji, mający na skinienie palca doradców od najrozmaitszych spraw, mogący zamówić kilka niezależnych przemówień na jakiś temat z różnych źródeł i skompilować je w całość wybierając z każdego najlepsze elementy, mogący zatrudnić niezależnych doradców do wizerunku i d/s poruszania się w mediach (zdziwiłbym się, gdyby jeszcze ich nie miał), mogący mieć opracowania eksperckie, porady fachowców, sztab doradców, z drugiej strony są zapieprzający w pocie czoła rodzice rodzin wielodzietnych, żeby na nie zarobić i je wychować, czerpiący informacje z wpadających w ucho przy okazji zakupów, jazdy do pracy lub zawożenia dzieci do szkoły, strzępkach informacji z radia, czy TVzora i to wina za to, że ci drudzy słyszą zlepki 'wielodzietność - rozmnażanie się jak króliki' nie leży po stronie tego pierwszego, że nie wykorzystuje jak Pan Bóg przykazał zasobów, które Pan Bóg mu do dyspozycji dał, tylko wina za to leży po stronie tych drugich, zapewne dlatego, że zamiast spać pięć godzin na dobę powinni spać godzin cztery, jedną godzinę poświęcając dociekaniu co tym razem Franciszek miał na myśli.
Jack French
31 stycznia 2015, 14:48
Jeszcze prościej: Uważa pan, że mistrze teologii, czlowiek o nieprzeciętnym intelekcie, krystalicznie czystej mowie papież BXVI dotarł do serc ludzi, o których pan mówi, którzy mają 5 minut zawrotu w głowie informacji? Czy może Franciszek - który niesie za sobą radość tylu ludzi, bo dotyka ich probemów (ubóstwo, pedofilia itd). Grzechem dla mnie byłoby czytanie przygotowanych rozpraw teologicznych, niż żywe wypowiedzi, niosące za sobą ryzyko przekrętów w prasie.
31 stycznia 2015, 15:01
Pan implicite używa fałszywego całościowania: albo całkowicie hermetyczny nietrafiający do plebejuszy język (B16), albo język trafiający do plebejuszy za cenę rozmitych kiksów czasami (F). (Abstrahuję od tego, czy w istocie B16 nie docierał, a F dociera) Otóż należy dążyć do języka trafiającego do (rownież do) plebejuszy, ale pozbawionego kiksów. Nie ma obiektywnej konieczności jedzenia albo niesmaczych, ale zdrowych glutów, albo smacznych, ale przyprawiających co jakiś czas o sraczkę. Można i należy starać się jeść smacznie, acz bezsraczkowo. To na prawdę tak trudno pojąć, że wymaganie uważności w niepopadaniu w kiksy nie wymusza gorsetowej sztywności języka? PS. Czy potrafi Pan sobie wyobrazić Franciszka bez kiksów? Tego samego, rubasznego Franciszka od 'rabanu', który jednak nie daje (przynajmniej znacznie mniej łatwo) pożywki do tworzenia niefajnych memów? Który nie palnie nawet w analogii i w innym kontekście kwestii o rozmnażaniu się jak króliki? 
Jack French
31 stycznia 2015, 15:25
Sens w tym, że pan demonizuje problem kiksów językowych do rangi siania zamętu, obrażania niewinnych oraz nieodpowiedzialności.  Zgoda: że należy oczekiwać czystej merytoryki, nienagannego języka i dobrych po tym wszysktim owoców. Ale tutaj występują błąd, nazywający się "człowiek". Żaden z papieży nie był idealny, skąd te oczekiwanie od Franciszka? Osobiście wolę kiksy językowa, niż zimna relacja hermetycznego języka. Nie chcę sprowadzać problemu do wyboru złego od gorszego. Sęk w tym, że protesty przeciwko papieżowi są dla mnie wyolbrzymione. Jedna karykatura, która miast coś wnosić, nic nie wnosi.  Postawą osoby gorliwej, wg mnie, powinna być postawa: 1) za czasów BXVI - tłumaczenie ludziom, że papież jest niezwykle intelektualnie wymagająćy, tłumaczenie w prostrzym języku jego przekazów i jego intencji; 2) za czasów Franciszka- prostowanie kiksów językowych, złych interpretacji. Proste? Proste. 
31 stycznia 2015, 15:45
Prosze w końcu zacząć oddzielać intencje i cele od efektów, bo jedno nie jest drugim, a na tej mieszance stoi Pańskie stanowisko o 'demonizowaniu'. Ja stwierdzam organoleptycznie obserwowalny fakt, że słowa Franciszka dają łatwa pożywkę do przeinaczania. Również, że powtarzalność sugeruje brak mechanizmów naprawczych. W wyniku tego powstaje zamęt (co nie znaczy, że Franciszek go intencjonalnie sieje) i powne poczucie skrzywdzenia (znów nie znaczy, że celowo przez F prokurowane). Owoce są więc niefajne (w tym oczywiście zakresie, a nie w całym pontyfikacie Franciszka). Na Franciszku ciąży obiektywnie nieporównanie większa odpowiedzialność, niż na byle Kowalskim, więc i inne wymagania się do Franciszka, a inne do Kowalskiego stosują, więc usprawiedliwianie przez 'powszechność' jest tu wykrętem, a nie zrozumieniem człowieczeństwa Franciszka. Powszechnie sobie Polacy mogą grzać wódę, ale jeśli grzeje wódę przy operacji mózgu neurochirurg, to to nie jest takie samo grzanie wódy, jak Kowalskiego przy kopaniu rowu.
Jack French
31 stycznia 2015, 17:11
Nigdy nie postulowałem za tezą, że papież Franciszek ma taką samą odpowiedzialność czynu i słowa jak zwykły Kowalski. To pańska próba fałszywej implikacji. Owoce Franciszka to wzrost zainteresowania KK, ocieplenie wizerunku papieza jako człowieka, lepszy kontakt z wiernymi i niewiernymi, większa elastyczność działania.  Nie uważam, że gafy językowe dają szkodliwe owoce. Po prostu błędy. Zaniedbanie o stopniu niskim, a nie tak jak pan uważa, o stopniu wysokim. Meritum: pańskie zdanie jest takie, że Franciszek wywołuje zamęt, o złych owocach w tymże. Moje zdanie jest takie, że to tylko błedy, które nie wypaczają w żaden sposób niczego dobrego i nie mają charakteru zła.
31 stycznia 2015, 17:43
Przecież już raz eksplicite napisałem, że póki co Franciszek w gaf się wykręca, niczym Tusk z afer, ale -) powtarzalność sugeruje lekceważenie problemu; -) z faktu, że przez dziurę w dachu nie leje się woda na głowę (albo tylko kilka kropelek), bo nie ma deszczu nie wynika, że dziura w dachu jest zagrożeniowo obojętna lub znikoma; -) pomyleniem kolejności odpowiedzialności jest przerzucanie obowiązku dbania o jakość tekstu z nadawcy na odbiorców, szczególnie gdy to właśnie tekst jest jednym z głównych narzędzi, którym nadawca pracuje, zaś odbiorcy mają na głowie obowiązki 'zwykłego' życia i to w ilościach olimpijskich, jak wielodzietni. Insunuacje umieszczające winę po stronie odbiorców za łatwo dostarczane przez Franciszka materiały do łatwiuteńkiego zmanipulowania są moralnie oburzające, a intelektualnie głupie;  -) owszem - sugeruje Pan, że na Franciszku nie ciąży odpowiedzialność załatania dziury w dachu zanim przez nią runie oberwanie chmury poprzez bagatelizowanie dotychczasowych efektów moknięcia przez tąże otwartą na oścież dziurę; -) jeśli jest jakieś poczucie doznanej krzywdy/niesprawiedliwości, to jest jakieś zło; w przypadku Franciszka owo zło jest przynajmniej ułatwiane do zajścia niefrasobliwym językiem, jak ułatwia się złodziejowi pracę pozostawiając samochód z pracującym silnikiem, kluczykiem w stacyjce i otwartymi drzwiami; owo ułatwienie nie jest czymś neutralnym aksjologicznie, szczególnie w przypadku osoby zdolnej do przewidywania skutków swoich działań.
Jack French
31 stycznia 2015, 17:53
Śmiem twierdzić, że krytyką i wulgaryzmem w stosunku do papieża obniosły się osoby, które miały wystarczająco dużo czasu na analizę tekstu. Co więcej ich praca, stanowisko itp obligowały ich do tego! Zatem, dlaczego pan tak usilnie wpycha tutaj rodziców rodzin wielodzietnych? Jak już napisałem, nikt z rodziców wielodzietnych nie poczuł się w żaden sposób dotknięty, jeśli jest czysty ze swoim sumieniem. A jeśli takowy poczuł się urażony, to jest to winą przekaźnika. Sęk w tym, że to sprawa o niższej wartości, niż pan ją przedstawia. Ów skrzywdzony niesłusznie rodzic wielodzietnej rodziny zapewne usłyszał na kazaniu, albo w spowiedzi, albo w innej chwili swojego życia w wierze, że jest człowiekiem prawym, człowiekiem który nie jest królikiem. Nie ściągam odpowiedzialności z papieża, tylko staram się pokazać panu wyolbrzymienie i demonizowanie problemu.
31 stycznia 2015, 18:05
> Jak już napisałem, nikt z rodziców wielodzietnych nie poczuł się w żaden sposób dotknięty, jeśli jest czysty ze swoim sumieniem. Pan nie ma możliwości aby to wiedzieć i używa tego jako szantażu: jeśli się ktoś poczuł dotknięty, to znaczy, że ma nieczyste sumienie. Osobiście znam osoby wielodzietne, którym się nieprzyjemnie po pierwszym natarciu fali informacji o 'rozmnażaniu się jak króliki' zrobiło. Wciskam tu rodziców, bo to właśnie oni są głównymi poszkodowanymi w sprawie, a nie Terlikowski z Ziemkiewiczem, jak to manipulacyjnie stara się o. Prusak przedstawić. Jeśli o. Prusak chce sobie sprawę do Terlikowskiego i Ziemkiewicza ograniczyć, to niech się z nimi na solo spotka, a nie marnuje czasu czytelnikom swoimi osobistymi ansami. Nie ustosunkował się Pan do żadnego z moich punktów, uciekając w jakąś rzeczywistość zastępczą.
Jack French
1 lutego 2015, 11:30
Ot co. Ja nie mam możliwości aby to wiedzieć, pan również. Pana przykłady znajomych, są równorzędne z przykładami moich znajomych i samej mojej rodziny (u ojca 2+9, u matki 2+7), gdzie nikt nie przyjął tego tak, jak pan to określa. Sensem, który chciałem wyciągnąć jest to, że pan wysnuwa wnioski, które wcale nie muszą być realne. W mojej rzeczywistości jest odwrotnie niż w pańskiej, ale samemu sobie nie przypisuję prawa do wydawania oceny na ten stan rzeczy. Dopuszczam do siebie możliwość, że jest tak jak pan to nakreśla, ale póki co żadnych dowodów nie widziałem. Proszę o wybaczenie nie ustosunkowania się, już nadrabiam: -)powtarzalność może sugerować lekceważnie, ale w moim mniemaniu oznacza nie przywiązywanie wagi do rzeczy, które nie są aż tak istotne, jak to pan sugeruje. Powtarzalność wg mnie jest efektem ludzkiego uchybienia, spowodowanego nieżyczliwością wrogów KK oraz "jajogłowych", którym pontyfikat "nie leży". Sam Franciszek najzwyczajniej w świecie ma ważniejsze rzeczy, a fakt zajmowanego stanowiska nie powoduje takiego efektu jakim go pan przedstawił.  CD
Jack French
1 lutego 2015, 11:34
-)dziury w dachu nie ma, ponieważ nieporozumienia jej nie wywołują. Nieporozumienia skłaniają do tego, aby się głębiej zastanowić, a nie z góry osądzać. Nieporozumienia są wg mnie swoistym wystawianiem na próbę cierpliwości, rozwagi i roztropności przy wydawaniu osądów. Zamiast dziury w dachu porównałbym sytuację do wiatru w okna. Niby ducha, niby można się bać, ale tak naprawdę nic się niedzieje, i nic się nie stanie. -)stanowczo twierdzę, że odpowiedzialność za zamieszanie ponoszą przede wszystkim ludzie typu p.Terlikowski itp. Później wrogowie KK, dla których tu przyznam rację, jest to pożywką. Dodam automatycznie, że za każdego pontyfikatu ta grupa znajduje sobie pożywki, i żaden człowiek=papież nigdy nie będzie od tej pożywki wolny. Kwestia rodzaju. Odbiorcy, którzy zasugerowali się wyłącznie wiadomościami w TV są winni w tej części, że nie biorą odpowiedzialności za źródła czerpania informacji ze świata. To się dotyczy osób, którym nie chciało się czytać całej wypowiedzi itd (a mieli czas, a czynnikiem jest lenistwo). Nie są winni, którzy poczuli się urażeni, a nie mieli możliwości dotarcia. Ale winą za to nie jest Franciszek na litość boską. Może pan każdemu papieżowi przypisać jakąś winę, bo ktoś z głęboko więrzących poczuł się dotknięty. Tak wygląda świat. A niech pan pozostawi tą kwestię sumieniu Franciszka. -Franciszek powtarzam po raz kolejny jest człowiekiem, popełnia błędy. Popełniali ją wszyscy, absolutnie wszyscy papieże. Niektórzy więcej, niektórzy mniej. Papieże za mojego życia (JPII, BXVI, Franciszek), nie mają między sobie różnic w złym oddziaływaniu, o którym pan mówi. Każdego znajdziemy minus, problem, wadę. Ale poprzez szacunek i odpowiedzialność za KK należy nam pomagać im w prostowaniu ich wad, a nie krytykantyźmie na poziomie przedszkolaka.
Jack French
1 lutego 2015, 11:34
-)nie prawda. Często dobre działania wywołują na pozór złe efekty. Jak pan myśli, czy ojciec, któremu Bóg każe zabić własnego syna nie czuje się urażony i odrzucony? Wiara ma to do siebie, że nie znamy ostatecznych efektów i skutów. Zło jest wtenczas, kiedy dzieje się grzech. Tu żadnego grzechu nie było. Pan teraz krzyknie - zaniedbanie i brak odpowiedzialności za język- ale to jest pańskie przekonanie, z którym ja i wielu wielu członków KK się nie zgadza. I gdzie tu rozwiązanie?
Jack French
1 lutego 2015, 11:36
Tak BTW. Próbując prosto wziąć stan rzeczy: Media przekręcają słowa papieża, a pan go za to obwinia. Tak wielu ludziom media przekręcają słowa (tym na wysokich stanowiskach), a tylko papież jest winnym tego? Działa pan po złej stronie barykady.  Przychodzi pan do rodziny, która poczuła sie urażona słowami Franciszka. A pan co? "no powinien bardziej uważać, palnął głupstwo, zaniedbał się". Dla mnie to karykatura i oszczerstwo. Stanowisko jest inne: "a Ty wierzysz mediom?"
1 lutego 2015, 11:42
Pan niepoprawnie używa kwantyfikacji. Pan postawił tezę, że żadnych wielodzietnych słowa Franciszka nie zabolały, więc po pierwsze tego Pan ani wiedzieć nie może, ani - formalnie rzecz biorąc - czegoś takiego jak nieistnienie się rozumowo nie dowodzi. Pozbawioną merytorycznych podstaw tezę o nieistnieniu wystarczy obalić podając przykład istniejących, wobec czego Pan nagle ucieka do tezy słabszej o tym, że istnieją tacy, którzy nie poczuli się dotknięci. Istnienie ~X to zupełnie innego kalibru logiczne zdanie, niż nieistnienie X. -) czyli zgadza sie Pan, że powtarzalność kiksów zachodzi, tylko bagatelizuje wagę kiksów; mnie interesuje potwierdzenie tego pierwszego, bo nigdzie nie twierdziłem, że owe kiksy są jakimś gigantycznym problemem pontyfikatu, przynajmniej jak dotąd,
1 lutego 2015, 12:01
> dziury w dachu nie ma, ponieważ nieporozumienia jej nie wywołują To właśnie powstawanie nieporozumień jest dowodem istnienia dziury w dachu, bo są jej istnienia efektem, a powstawanie nieporozumień Pan niniejszym potwierdza > odpowiedzialność za zamieszanie ponoszą przede wszystkim ludzie typu p.Terlikowski itp. Później wrogowie KK, Jeśli Franciszek ułatwia wrogom KK robotę, a Terlikowscy na to wskazują, to w jaki sposób za zamieszanie ponoszą odpowiedzialność? Pan popada w absurd znany z bajki o nagim królu - należy uznawać prawdziwość fikcji, a kto fikcyjność fikcji wynosi na światło dzienne ten sieje zamęt. > Może pan każdemu papieżowi przypisać jakąś winę, bo ktoś z głęboko więrzących poczuł się dotknięty. Zatem po co ta histeryczna reakcja, że akurat Franciszek nie daje powodów do poczucia się dotkniętym? > Franciszek powtarzam po raz kolejny jest człowiekiem, popełnia błędy. Popełniali ją wszyscy, absolutnie wszyscy papieże Ale gdy Terlikowscy jakiś konkretny błąd identyfikują to sieją zamęt, albo mają nieczyste sumienia.
1 lutego 2015, 12:13
> Zło jest wtenczas, kiedy dzieje się grzech. Nieprawda. Grzech jest podzbiorem zła o specyficznych parametrach. > Jak już napisałem, nikt z rodziców wielodzietnych nie poczuł się w żaden sposób dotknięty, jeśli jest czysty ze swoim sumieniem. To jest pseudotautologiczny szantaż. Papież skrytykował niewybrednymi słowami pewien pogląd wedle którego zachodzi korelacja pomiędzy wielodzietnością, a dobrym wypełnianiem roli katolickiego rodzica, więc wyznający ów pogląd mieli powód do poczucia się nieprzyjemnie. Dlaczegóż rzekomo wyznawanie takiego poglądu jest nieczystością sumienia? > A jeśli takowy poczuł się urażony, to jest to winą przekaźnika. No własnie w tym konkretnym przypadku nie. papież dokładnie eksplicite skrytykował niewybrednymi słowami dokładnie pewien pogląd, który pewni wielodzietni (i nie tylko) mogą wyznawać, choć generalnie oczywiście problem leży w przekaźnikach i w tym, że Franciszek im niegodziwość roboty ułatwia > Sęk w tym, że to sprawa o niższej wartości, niż pan ją przedstawia. No właśnie ja wartości go nigdzie nie oceniałem, a jeśli już to łagodnie, wskazując, że póki co Franciszkowi (lub otoczeniu) udaje się dość szybko wygaszać niepożądane skutki potknięć. To Pan przypisuje możliwości popełniania przez Franciszka kisksów wartość himalaiczną i z jednej strony przyznaje, że papieże też ludzie i błędy popełniać mogą, ale gdy na pewną konkretną problemogenną skłonność Franciszka się wskazuje, to reaguje histerycznym zaprzeczaniem.
1 lutego 2015, 13:37
> Media przekręcają słowa papieża, a pan go za to obwinia Pełnienie jednych roli wiąże się z innymi wymaganiami, niż innych ról. Nieporównanie większa częstotoliwość 'powstawania nieporozumień' stanowi poważną przesłankę za tym, że w pewnym konkretnym miejscu Franciszek działa mniej bezbłędnie, niż poprzednicy. Mediom nie wierzę, ale ich zła wola jest rozpoznawalna apriori, natomiast poprzednicy potrafili dostarczać jej mniej okazji do mataczeń.
Jack French
1 lutego 2015, 17:28
To właśnie powstawanie nieporozumień jest dowodem istnienia dziury w dachu, bo są jej istnienia efektem, a powstawanie nieporozumień Pan niniejszym potwierdza Oczywiście, że nie zakłamywałem nigdy rzeczywistości i zamęt powstał. Po prostu pan uważa tak: niefrasobliwy papież Franciszek i jego nieodpowiedzialność słowna (himalajski błąd) - media jak zawsze nieprzychylne - zamęt. Terlikowscy itp chcą tylko zwrócić uwagę a im też się dostaje. Tymczasem: Wypadkowa postawy Franciszka, która jest postawą kontrowersyjną, przyciągającą, pociągającą, otwartą - kiks słowny na poziomie błędu ludzkiego - media, które to przeinaczają + publicyście z łona KK obrażający papieża = zamęt  Może pan podważyć moją teorię, ale pański tok rozumowania również jest teorią. Mamy słowo za słowo. Niech pan nie przypisuje sobie faktów i neizaprzeczalnych argumentów. Jeśli Franciszek ułatwia wrogom KK robotę, a Terlikowscy na to wskazują, to w jaki sposób za zamieszanie ponoszą odpowiedzialność? Pan popada w absurd znany z bajki o nagim królu - należy uznawać prawdziwość fikcji, a kto fikcyjność fikcji wynosi na światło dzienne ten sieje zamęt. Wybaczy pan, ale... Kto tu popada w absurd? Nie zauważa pan wulgaryzmu i niesłusznej krytyki? Krytyki, którą publicysta z łona KK podnosi w kierunku papieża? Przepraszam, ale na takie wybiórcze rozumowanie nie mam jakiegokolwiek sposobu na zrozumienie. Krytyka p.Terlikowskiego była niesłuszna, za co przeprosił, po dwa jej forma nawet gdyby była słuszna była karygodna, głupia, infantylna i godna pożałowania.
Jack French
1 lutego 2015, 17:31
Zatem po co ta histeryczna reakcja, że akurat Franciszek nie daje powodów do poczucia się dotkniętym? Przepraszam, ale histeryczną reakcją jedynie reaguję, na histeryczne zakłamanie w zarzutach w kierunku papieża. Kiedy widzę, jak ktoś woła coś strasznie durnego, to wołam, żeby zamilknął. Pan wysnuł kikanaście postów zarzucających Franciszkowi fałszywe oskarżenia krytykując przy temu wszystko co powiązane z duchem lansowanym przez Deon. Dla mnie krytyka jest wtedy, kiedy nikogo nie obraża, kiedy trzyma się jednego zagadnienia i poparta jest x-em argumentów. Pan tego nie spełnił, nijako krzycząc wszędzie, jak wielkie zło dzieje się. Pan uważa, że ja minimalizuje problem jaki jest w związku z kiksami językowymi papieża, ja uważam, że je pan niebotycznie hiper wyolbrzymia. Znów mamy słowo za słowo.  Osobiście proponuję jeden temat, jeden problem jedną dyskusję. A nie jeden problem, wciągnięcie w to tysiąc innych, danie upustu własnym emocjom.
Jack French
1 lutego 2015, 17:34
Ale gdy Terlikowscy jakiś konkretny błąd identyfikują to sieją zamęt, albo mają nieczyste sumienia. Tutaj aż ręcę załamuję. Wypowiedziałem się wyżej na temat postawy "Terlikowskich". Może to pan przyjąć do świadomości, albo pójść dalej i stwierdzić, że nie mają oni sobie niczego do zarzucenia. Gdy mi się nie spodoba kiks słowny na kazaniu któregoś z biskupów, krzyknę na cały kościół: ale z Ciebie idiota!. Taką postawę pan wyraża.
Jack French
1 lutego 2015, 17:38
Pełnienie jednych roli wiąże się z innymi wymaganiami, niż innych ról. Nieporównanie większa częstotoliwość 'powstawania nieporozumień' stanowi poważną przesłankę za tym, że w pewnym konkretnym miejscu Franciszek działa mniej bezbłędnie, niż poprzednicy. Mediom nie wierzę, ale ich zła wola jest rozpoznawalna apriori, natomiast poprzednicy potrafili dostarczać jej mniej okazji do mataczeń. Zgadzam się. O wiele częściej przydarzają się papieżowi Franciszkowi kiksy słowne, niż poprzednikom. Należy się do tego jakoś ustosunkować. Moje zdanie?: 1) nie mają one wagi, którą ją pan im nadaje; 2) każdy papież ma swoje wady, każdego można zatem nazwać "idiotą" i krytykować ze wszechmiar za wszystko? 3) to jakie owoce wywołują kiksy Franciszka nie pan ocenia, ani ja. oboje jesteśmy jedynie jednostkami, które obserwują. Słowo za słowo. Nie ma pan prawa do przypisania sobie faktu. 4) Ma pan rację. Media mają teraz większą pożywkę. Co należy robić? Bronić mediów, że i tak to robią? Pan musi spojrzeć szerzej na problem, wyżej. Pan widzi cenę jakiegoś produktu i krzyczy na sklepikarza, jakim jest idiotą, że sprzedaje jabłka po 5zł za sztukę. A tymczasem hurtownia przywiozła mu po 4.99;. Nie wolno w żaden sposó usprawiedliwiać złych poczynań mediów, ponieważ samemu się wolało innego papieża, a ten tak hmm "nie siedzi mi".
Jack French
1 lutego 2015, 17:43
Pan niepoprawnie używa kwantyfikacji. Pan postawił tezę, że żadnych wielodzietnych słowa Franciszka nie zabolały, więc po pierwsze tego Pan ani wiedzieć nie może, ani - formalnie rzecz biorąc - czegoś takiego jak nieistnienie się rozumowo nie dowodzi. Pozbawioną merytorycznych podstaw tezę o nieistnieniu wystarczy obalić podając przykład istniejących, wobec czego Pan nagle ucieka do tezy słabszej o tym, że istnieją tacy, którzy nie poczuli się dotknięci. Istnienie ~X to zupełnie innego kalibru logiczne zdanie, niż nieistnienie X. -) czyli zgadza sie Pan, że powtarzalność kiksów zachodzi, tylko bagatelizuje wagę kiksów; mnie interesuje potwierdzenie tego pierwszego, bo nigdzie nie twierdziłem, że owe kiksy są jakimś gigantycznym problemem pontyfikatu, przynajmniej jak dotąd, Nigdy nigdzie nie zaprzeczyłem, że papież popełnił kiks. Pan zdecydowanie wyolbrzymił rzekome skutki, jakie to spowodowało. Dowodem na to jest liczba komentarzy, w których pan mówi o papieżu, który "chlapie językiem" itp. To pan teraz się wycofuje z ostrego stanowiska jakie pan zajmował, tuszując to niby chęcią zauważenia, że papież po prostu popełnia kiksy. Osobista moja reakcja była histeryczną na histeryczność pańskiej. Jak wyżej napisałem, trzeba czasem krzyknąć na kogoś kto tylko krzyczy. Pan wypowie się w sposób stonowany i argumentny, odpowiem tym samym. Pan będzie fałszywie oskrażać i intelektualnie obrażać, będę i ja. Niby ząb za żab, ale facet musi.  Co do tezy, że wg mnie nikogo nie obraziło. Moją intencją było pokazanie panu, że ani ja ani pan nie ma mocy sprawczej ocenić skutków wypowiedzi papieża. Moja ocena się nie zmieniła, ponieważ nawet jej nie wyraziłem. Moja rzekoma teza była antytezą pańskiej, ponieważ pańska znajdowała się w całkowitej skrajności. Teraz mamy złoty środek.
Jack French
1 lutego 2015, 17:52
> Zło jest wtenczas, kiedy dzieje się grzech. Nieprawda. Grzech jest podzbiorem zła o specyficznych parametrach. Wg pana istnieje zło, które nie powoduje grzechu? Skoro zatem zło zawsze powoduje grzech, to przyznaje mi pan rację.  Zresztą zło w samej swej istocie jest niczym innym jak prakiem dobra, czyli Boga. Czy brakuje Boga w wypowiedziach Franciszka? -nie sądzę. Czy w jego gafach językowych nie ma Boga? -nie sądzę. One są skutkiem niedoskonałości ludzkiej, a nie braku Boga, dobra.  > Jak już napisałem, nikt z rodziców wielodzietnych nie poczuł się w żaden sposób dotknięty, jeśli jest czysty ze swoim sumieniem. To jest pseudotautologiczny szantaż. Papież skrytykował niewybrednymi słowami pewien pogląd wedle którego zachodzi korelacja pomiędzy wielodzietnością, a dobrym wypełnianiem roli katolickiego rodzica, więc wyznający ów pogląd mieli powód do poczucia się nieprzyjemnie. Dlaczegóż rzekomo wyznawanie takiego poglądu jest nieczystością sumienia? To nie jest żaden szantaż tylko czysty pasek przyczynowo skutkowy. Papież mówi o grzechu i złej postawie- czują się źle Ci, których ten grzech dotyczy. Papież w żaden sposób nie nazwał rodzin wielodzietnych królikami. Królikami określił tych (a raczej przyrównał dla jasnego przekazu wobec konkretnej osoby), którzy czynią grzech zaniedbania i braku odpowiedzialności.  Żeby raz i jasno przedstawić sytuację: 1) postawa naganna - egoizm i zamknięcię się na możliwe dziecko, z powodów takich jak: kariera, chęć lepszego statusu finansowego, lenistwo itp.  2) postawa naganna - nieodpowiedzialne rodzicielstwo zbyt wielkiej liczby dzieci. 3) postawa właściwa: wypełnienie roli prokreacyjnej w sposób odpowiedzialny, rozsądny i właściwy. Niektóre rodziny będą mogły mieć wyłącznie jedno dziecko, inne 7, jeszcze inne żadnego. Zależne od zależności w liczbie miliard.  Papież w żaden sposób nie obraził grupy nr3. Jedynie przyrównał grupę 2 do królików. Za co przeprosił. 
2 lutego 2015, 09:48
> Papież w żaden sposób nie obraził grupy nr3. Jedynie przyrównał grupę 2 do królików. Za co przeprosił. 1) Pan się mija z prawdą. Używając słów o królikach papież odniósł się nie do nieodpowiedzialnie rozmnażających się, a do osób wyznających pogląd, że wielodzietność jest byciem dobrym katolikiem. 1a) Od kiedy to można szydzić z 'nieodpowiedzialnie rozmnażających się'? Któraż 'miłość' to usprawiedliwia? 2) Skoro papież przeprosił, zatem koniec naszej dyskusji, bo w takim razie papież przyznał implicite, że jakiś problem za Jego przyczyną zaistniał, więc Pańska linia obrony polegająca na dowodzeniu, że papież do niczego niedobrego się nie przyczynił traci rację bytu.
Jack French
2 lutego 2015, 17:32
Moja linia obrony polega na wykazaniu wyolbrzymienia, które pan stosuje wobec Franciszka. Przypisywane skutki oraz nadwyrężenie odpowiedzialności nie są prawdziwe, ale nigdzie nie dowodziłem, że papież nie popełnił błędu i jest od niego wolny. Proszę przestudiować moje wypowiedzi, jeśli pan nie wierzy. Ponadto pan wykazuje stanowisko jakoby papież Franciszek miał być nadczłowiekiem w swoim postępowaniu - wolnym od uchybień, a owe uchybienie należy poprzez niezliczoną ilość komentarzy krytykować i zgadzać sie z tymi, którzy w niesłuszny sposób obrazili samego papieża. Błędy należy dostrzegać, ale niestosowne jest będąc wiernym KK dopuścić się takiego frontalnego desantu za takiej rangi błąd. Ponadto błąd ten w żaden sposób nie usprawiedliwia języka jakiego pan użył nie raz wyrażając się o papieżu F. (chlapie językiem itp).  1) To pan się mija z prawdą, ponieważ odniósł się przede wszystkim do przykładu kobiety, jaką spotkał na swej drodze, która nieodpowiedzialnie pozwoliła na kolejne dziecko. Dodał do tego fakt, że niektórzy uważają, że dobry katolik to królik.  1a) nie wolno szydzić, a to nie było szyderstwo tylko przyrównanie, takie jak przyrównujemy: 'chytry z niego lis, leniwy jak osioł, lemingi głosujące na po'. Papież przeprosił za wyrażenie, które w mojej ocenie jest nifortunnym przyrównaniem na granicy, ale granicy tej nie przekraczającej. Zgadzam się z panem, że zachowanie te nie odzwierciedla zachowania 'miłości'. Ale kto tu uważał, że papież w tej sytuacji zachował się 'super'? I tak jak powinno? 2)Problemem była możliwość złego odczytania przez coponiektórych ludzi. Pan forsował tezę, że było to posunięcie godne 'przyrządzenia truzizny przez farmaceute'. Mój problem polega na tym, że pan wyolbrzymił, przejaskrawił, dopisał skutki, jakich nie było oraz przedstawił sytuację jako tragedię.
3 lutego 2015, 13:30
Powtarzalny błąd nawet realtywnie niewielki dodaje do zjawiska dodatkowy wymiar: nonszalancji. Papież popełniający błędy, a papież powtarzający te same błędy notorycznie to trochę inna sprawa. Ponadto kolejny raz: wymiar aktu, a wymiar efektów to zupełnie inne sprawy. Pan - wbrew zaleceniom o rozpoznawaniu po owocach - stara się na siłę sprowadzić sprawę do tego, że językowe gafki to przewinienia małego rozmiaru same w sobie. Te małe gafki same w sobie w przypadku papieża spowodowały już nie raz zamęt, więc nonszalancja z karczowaniem tych błędów nie jest tylko nonszalancją wobec drobnego uchybienia językowego, a nonszalancją wobec nietrywialnych konsekwencji jakie owe uchybienia powodują. Wydawało mi się, że ze zrozumieniem przerobiliśmy już zagadnienie różnej wagi przewinień w zależności nie tylko od ich wewnętrznego ciężaru, ale i okoliczności w jakich są popełniane. 'Gorsze' przewinienie może być popełniane w okolicznościach w których może wyrządzać mniejsze szkody od 'łagodniejszego' przewinienia popełnianego w okolicznościach innych. Zamęt to nie jest skutek drobniuteńkiego kalibru. (cdn)
3 lutego 2015, 13:30
(cd) 1) Określenie 'dodał' nijak się nie odnosi do faktu, że konkretne słowa o rozmnażaniu się jak króliki są skierowane do konkretnych osób - wyznających pewien pogląd. Przypominam, że Pan broni tezy, że papież nie powiedział niczego, co mogło 'katolika o czystym sumieniu' dotknąć. Katolicy podzielający pogląd, który w niewybredny sposób skrytykował papież, mogli się poczuć formą krytyki dotknięci. 1a) Papież przeprosił za słowa już w momencie ich wypowiadania, więc jakąś ich zapalność dostrzegał. > Ale kto tu uważał, że papież w tej sytuacji zachował się 'super'? Postaram się zapamiętać. 2) Owszem - papież nonszalancki w języku to sprawa nietrywialna, z racji siły rażenia tego języka. Dziecko bawiące się gniazdkiem elektrycznym to znacznie mniejsze potencjalnie zagrożenie od dziecka bawiącego się guzikiem wyrzutni rakiet atomowych. Coś, co nie stanowi zagrożenia, lub małego kalibru w jednych okolicznościach stanowi zagrożenie w okolicznościach innych. Kluczowe są okoliczności, a nie 'wewnętrzny stopień nieodpowiedniości' tego czegoś.
31 stycznia 2015, 14:28
Koleżanka pielęgniarka opowiadała mi kiedyś, jak to na pewnych zajęciach z lekarzami wykładowca zrobił im burzę mózgów: szybkie pytania, szybkie odpowiedzi. Padło pytanie: 'jak zdezynfekować sutki przy braku środków dezynfekujących?' 3 sekundy na odpowiedź, do odpowiedzi wskazano lekarza, który wypalił: 'wrzątkiem!', na co wszystkie dziewczyny na sali się poruszyły: 'sam se wrzątek na cycki wylewaj!!!' W całej sprawie obrońcy papieża postępują, jak ów lekarz - pomijają żywe rzeczywiste sedno, czyli nie odbiór przez jakichś żyjących z pracy w mediach 'prawicowych' dziennikarzy, a odbiór tego, co się papieżowi wysmyka raz,  że przez zapieprzających jak pershingi na wysokości lamperii rodziców wielodzietnych rodzin, którzy mają dziennie 5 minut na zerknięcie co tam się na świecie dzieje, a nie komfort czasu dokopywania się do źródeł i dostają zlepek 'wielodzietność - rozmnażanie się jak króliki', a dwa - przez przeciętnych, bezmyślnych przeżuwaczy żółtych pasków. Taka jest statystyczna rzeczywistość zarówno życia przeciętnych rodziców wielodzietnych rodzin, jak i produkowania i konsumowania  produktów medialnych. Jeśli papież nie ma tego świadomości, to jest nieprzygotowany do radzenia sobie z zastaną rzeczywistością a jeśli jest świadomy, to sytuacja wówczas tylko gorzej o Jego postępowaniu, niestety świadczy.
M
mary
31 stycznia 2015, 13:27
Nie mam pojęcia, czy  to za sprawą mediów, ale nie czuję stosunku ojcowskiego do papieża Franciszka. Z JP2 i BXVI tak nie było.
31 stycznia 2015, 14:15
Kochający Ojciec nie podkpiwa z części swoich dzieci przyrównując je do bezrozumnie rozmnażających się królików, nawet gdy to tylko środek retoryczny. A jeśli mu się to już przydarzy, to nie wypina się na dzieci, że to  one są głupie, bo go nie zrozumiały, tylko je po prostu przeprasza i bierze sobie do serca to, że je, nawet w mimowolny sposób, zranił. O. Prusak musi się mocno napracować, żeby takie najprostsze sprawy wykręcić ogonem. Smrodkiem siarki taka 'otwarterska' miłość zalatuje.
Jack French
31 stycznia 2015, 14:36
Stosunek ojcowski powinien być w relacji ja-Bóg, a nie ja-papież. Papież to tylko człowiek. Jeśli nie dociera do pani, nie znaczy, że nie dociera do kogoś innego, do kogo nie docierali JPII oraz BXVI. Oczekiwania nie powinny być wyznacznikiem oceny, a szacunek to forma odpowiedzialności. Ja osobiście nie czułem żadnego stosunku emocjonalnego do BXVI, co nie było spowodowane żadną intencją o złym charakterze. Kwestia osobistego doświadczenia, a nie przekazu mediów i innych motywów (mówię, o tych przekazanych przez pana niżej).
M
mary
31 stycznia 2015, 14:44
Mnie już nawet nie chodzi o tą ostatnią niefortunną wypowiedź Papieża Franciszka. Od początku jego pontyfikatu czuję niepokój. Brak precyzji, ciągłe zamieszanie wokół jego osoby. Czy on wskazuję na Boga? Bardzo żałuję, że BXVIabdykował. Jego teologia duchowości i zamiłowanie do liturgii jest najbliższa mojemu sercu.
M
mary
31 stycznia 2015, 14:49
Dlatego nie generalizuję, mówię o swoim odczuciu. Nie jest prawdą co Pan napisał. Stosunek ojcowski powinien być także w stosunku do papieża.
Jack French
31 stycznia 2015, 14:50
Twojemu. 
M
mary
31 stycznia 2015, 14:58
Tak, mojemu.
Jack French
31 stycznia 2015, 15:02
Nie ma takiego wymagania, nie ma takiego przykazania. To jest możliwość, a nie powinność. Mówi pani o swoim odczuciu, z tym trzeba się zgodzić i uszanować. Moim odczuciem było to, że pani generalizuje. Także wszystko jasne. Moje odczucie było złe :)
P
Paweł
31 stycznia 2015, 23:29
U mnie jest dokładnie na odwrót :)
S
skierka
31 stycznia 2015, 13:18
 A gdyby tak inaczej , spojrzeć na rzecz systemowo , racjonalnie . ten chaos nie jest przypadkiem ,on jest matematyczną prawidlowością.  System , to zbiór elementów uporządkowanych  jakimkolwiek  kryterium , ale tutaj brak jakiegokolwiek kryterium ...chaos wymieniam jedynie elementy . a/ kościół w kryzysie ...ale NIE WIADOMO DLACZEGO [ ! ], "nawaliło"  jego zaplecze intelektualne . b/"Elita kościoła nie zainteresowane zmianą czegokolwiek no...dopóki są pieniądze ,a kościół... co to ich obchodzi , to zmartwienie następców . c / Papież , widzi zło , ale nie recepty na jego wyeliminowanie , prostesuje, szarpie się nie wie że "nie samym slowem żyje kościół" ale ...on potrafi tylko mówić , a potrzebne sa zmiany strukturalne o których on nie ma zielonego pojęcia , ot , Don Kichot. d/znakomicie zorganizowani walczący ateiści ,władają mediami głównego nurtu ,nie przepuszczą okazji aby nie ukłuć wspólnoty choćby przeinaczając informacje . Sytuację maja ułatwiona o tyle o ile prasa katolicka jest "d.d." nie dociera nie tylko do ateistów ale nawet do czlonków kościola , jest zbyt "pańska " aby dotrzec do plebsu , to "kontemplowanie ponad utrudzonym ludem "  e/ nadzieja w Bogu i...laikacie , to własnie on kiedy sobie uzmysłowi własną siłę może sytuację zmienić , może ...dokonać ewangelizacji duchowieństwa , ale to jeszcze nie teraz, zmiany swiadomości społecznej do proces dlugotrwały. a teraz póki co , emocjonujemy się postawą człowieka która niczego nie zmieni , bo i zmienić niczego nie może . Tak , najtrudniej pojąć katolikom to ,że to co papież powie , skomentuje NICZEGO NIE ZMIENI. Nie to nie Biblia ...to teoria organizacji i zarządzania . Rozczarowanie , co?      
31 stycznia 2015, 13:58
Świat głupców jest bezprzyczynowy i bezskutkowy - ot rzeczy się 'dzieją', tak same z siebie się dzieją i nic z nimi zrobić się nie da. Niestety doskonałym paliwem dla tej bierności jest czczy emocjonalny teletubisizm: nie myśl, nie staraj się zrozumieć, nie staraj się łączyć skutków,  z przyczynami - oddaj się 'miłości', bo tego od ciebie chce teletubisiowaty chrystusek.
31 stycznia 2015, 11:41
Góra lodowa ma to do siebie, że 90% jej objętości jest pod powierzchnią i łatwo można jej istnienie ze świadomości usunąć. O. Prusak w zamęcie powstałym po wypowiedzi o 'rozmnażaniu się jak króliki' odnośnie wielodzietności starannie koncentruje uwagę swoich artykułów na reakcji nielubianych prawicowych dziennikarzy i redukując zamieszanie do nich samych, pomijaja całkowicie tę pozostającą pod powierzchnią wody wielotysięczną rzesze zwykłych wielodzietnych, którzy w zabieganiu codziennymi obowiązkami usłyszeli tylko w przelocie, że gdy mowa o wielodzietności papież palnał coś o rozmnażaniu się jak króliki. Kościół to są właśnie takie rzesze pod powierzchnią wody, a nie kilku jajogłowych i to właśnie owym rzeszom Franciszek wyrządza swoją nonszalancją niedźwiedzią przysługę. Odpowiedzialność za słowa Głowy Kościoła nie dotyczy wyłącznie świetnie merytorycznie przygotowanych do dogłębnej analizy wypowiedzi, ale również, a nawet przede wszystkim wyedukowanej w zakresie szkoły podstawowej babci różańcowej z Pcimia Dolnego. Poprzedni papieże portafili się tak wyrażać, że ich treści były czytelne i dla profesorów i dla sprzątaczek. Papież Franciszek wypowiada się tak, jakby świat składał się wyłącznie z żującej gumę hipster-gimbazy.
Jack French
31 stycznia 2015, 14:43
Skąd dowód na to, że rodzina o czystym sumieniu została w jakikolwiek sposób urażona? Jeśli została urażona, to przez przekaźnika nierzetelnego. Nikt, kto posłuchał słów papieża, nie mógłpoczuć się urażony, chyba, że jego sumienie popełniło pewne zaniedbanie lub grzech. Tutaj należy taką osobę przecież upomnieć. Kto wg pana lepiej dociera do tych rodzin o któych pan mówi? Które mają 5 minut czasu na oglądnięcie wiadomości, które nie mają sił, możliwości ani czasu aby wsłuchiwać się w słowa papieża. Papież BXVI do nich docierał? W żadnym wypadku niestety... Papież Franciszek? Bardzo tak. To on ruszył temat przykrych pedofilii w KK, co bolało nie jedną rodzinę (na pewno mniej rodzin, niż pokazują w tv), to on ruszył temat przepychu, bogactwa, który naprawdę bolał nie jednego biednego mieszkańca wsi.. Także pana teza o docieraniu wyłącznie do gimbazy hipster guma do życia... Niestety dla mnie czysta bzdura nie poparta żadnym argumentem. Sprawdzeniem tego byłaby jedynie ankieta przeprowadzona wraz ze spisem ludności. A to nawet wypacza sens..  Pańska antypatia do papieża Franciszka nie jest spowodowana tym, że popełnia on gafy językowe i przez to rzekomo rozbija KK, a cierpią niewinni. Pan nie utożsamia się z szerszym podejściem do wiary, którą niosą jezuici, a którą papież Franciszek prezentuje. Takie moje zdanie.
31 stycznia 2015, 14:54
Podejście do wiary o jakim Pan mówi właśnie słowami o odpowiedzialności strzeliło sobie w czaszkę, tylko ponieważ propaguje selektywność aplikowania rozumu, więc nic o tym nie wie. Jeśli wielodzietni mają być odpowiedzialni w rodzeniu dzieci, to dlaczego od Franciszka odpowiedzialności za język polegającej na nieułatwianiu manipulatorom ich pracy wymagać nie należy? Zrzucenie z wiaduktu na autostradę kamienia jest czynem bezmyślnym niezależnie od tego, czy kamień spadnie nie robiąc nikomu krzywdy i odtoczy się z jezdni, czy też spadnie na samochód powodując jego wypadek, więc czy istnieje jakaś konkretna rodzina która poczuła się skrzywdzona słowami Franciszka, czy nie istnieje, nie zdejmuje z bezmyślności językowych stygmatu bezmyślności. 
Jack French
31 stycznia 2015, 15:07
Pan zrzuca odpowiedzialność z jednego na drugiego. Papież Franciszek nie wypowiedział słów, które mogłyby wyrządzić takie skutki jak kamień rzucony z mostu na autostradę. Jego słowa zawierały prawdę o postępowaniu złym i grzesznym. Forma, opakowanie, styl nie był krystalicznie czysty - jego wina. Ale wina ta nie jest tej rangi, tej mocy i tego zasięgu.  Pan porównuje do kamienia rzuconego na autostradę, a ja porównuję do ubioru niektórych mędrców - brzydka, zniedbana szata, dziurawe buty i zła aparycja. A treść święta. Nie szata czyni człowieka, tak samo jak gramatyka nie czyni merytoryki. Przypisuje pan trzęsienie ziemii tupnięciu przez bociana.
31 stycznia 2015, 15:32
> Forma, opakowanie, styl nie był krystalicznie czysty - jego wina. Ale wina ta nie jest tej rangi, tej mocy i tego zasięgu. Pan miesza dwie sprawy. Co innego intencje, a co innego efekty. Franciszek powinien mieć świadomość, że siła rażenia Jego słów nie jest taka sama jak byle Kowalskiego. Owa siła rażenia jest obiektywnym faktem. Ktokolwiek jest na takim stanowisku automatycznie uzyskuje taką siłę - to część pakietu związanego ze stanowiskiem. Tak po prostu jest, z faktami się nie dyskutuje. Jak się ma świadomość, to należy dostroić przywatne preferencje językowe do sytuacji w której się jest - to jest odpowiedzialność. W domu mogę sobie dłubać palcem w nosie, ale publicznie tego nie robię. Więc to, że Franciszek nie chciał, albo że popełnił coś, co każdemu z nas się przydarza nie ma tu nic do rzeczy, bo to On, a nie my mamy taką, a nie inną siłę rażenia słów, więc większa szkodliwość działań Franciszka nie wynika z samego wewnętrznego 'stopnia błędności' czynu, a z kontekstu w jakim się go popełnia. Jeśli uczeń pomyli się w obliczeniach w zadaniu to co najwyżej dostanie słabą ocenę, jeśli w obliczeniach receptury pomyli się farmaceuta, to zamiast leku może wyprodukować truciznę. Franciszek jest obiektywnie w sytuacji tego farmaceuty, dlatego ciąży na Nim większa odpowiedzialność i dlatego ten sam czyn popełniony w innej sytuacji jest nieporównanie mniej szkodliwy, niż w konkretnej sytuacji Franciszka. Czy na prawdę trzeba wyjaśniać taki - zdawało mi się - elementarz? Tak owszem - w zależności od sytuacji tupnięcie nogą może spowodować trzęsienie ziemii i Franciszek w tej sytuacji jest, czy chce, czy nie. Jest nawet taka anegdota - czy czterolatek może przewrócić ciężarówkę? Może - gdy ciężarówka znajduje się w stanie równowagi chwiejnej i do wytrącenia jej z owego stanu wystarczy siła czterolatka. Owszem - jak nabardziej Franciszek może tupnięciem nogi spowodować trzęsienie ziemii - zrozumienie tego właśnie cały czas próbuję uzyskać.
Jack French
31 stycznia 2015, 15:50
Nie jest faktem, że Franciszek stoi w sytuacji farmaceuty. Jego uchybienie gramatyczne, nie będzie mieć skutków, które pan uważa, że ma. Fakt za fakt. Nasze gdybanie.  Pan uważa, że tak jest, ja uważam, że absolutnie tak nie jest.  A co do porównań. Porównuje pan błędy merytoryczne, z błędami stylowymi.  Wolę poobijany samochód ale sprawny mechanicznie, niż piękną karoserie z silnikiem, skrzynią, elektryką, hydrauliką do wymiany. Oboje chcemy, aby samochód był i piękny i sprawny.  Ja osobiście zawsze kupiłem lekko poobijany, cena dużo niższa, a daje mi efekt ten sam co piękny. Pan przypisał sobie prawo do nazwania faktem, gdzie nie jest fakt. Pozycja papieża Franciszka i jego np. porównanie królicze, nie wyrządziło i nie ma możliwości wyrządzić metaforycznie tego co farmaceuta z trucizną.  Moje fakty: pozycja papieża, to pozycja osoby charyzmatcznej, kontrowersyjnej, przyciągającej, pociągającej. Nie krystalicznego teologa oczekuję, tylko "swojego ziomka". Nigdy nie przymróżyłbym oka na grzech. Ale to czy papież dopuszcza się zaniedbania języka, czy nie, to już osąd należy do Pana, a nie do pana. Ja uważam, że nie ma grzechu. Jest uchybienie, którego skala jest o wiele mniejsza niż ta, którą pan pokazuje.
31 stycznia 2015, 16:12
Oczywiście, że tak jest, ponieważ to wypowiedzi Franciszka regularnie obiegają świat i dlatego to na Franciszku ciąży inna odpowiedzialność, niż na 'byle' Kowalskim. Rodzice w wielodzietnych rodzinach są odpowiedzialni za kilka, kilkanaścioro dzieci, papież ma tych dzieci miliard. Jeśli Franciszek bierze stanowisko, bez brania odpowiedzialności związanego ze stanowiskiem, to w czym to postępowanie jest lepsze od 'bezrozumnego rozmnażania się jak króliki'? Taka sama nieodpowiedzialność? Wykonuje Pan niepoważne piruety intelektualne, żeby pogodzić brak szczególnych wymagań odpowiedzialności od papieża z wymaganiami odpowiedzialności od wielodzietnych. Nie dziwi mnie to, bo to, że 'radościzm' to intelektualnie sprzeczny badziew wiem od dawna. Teraz Franciszek dywagacjami o odpowiedzialności sprzeczność uczynił jaskrawszą.
Jack French
31 stycznia 2015, 17:19
Dziękuję za ocenę.  Za to w moim mniemaniu, nazwijmy to "ciemnota" pańskiej postawy, powoduje że tak naprawdę ów zamęt dostaje większej siły. Wywołany przez osoby o złych zamiarach, podsycony przez osoby z łona KK nabiera formy tragiczności, jaką pan osobiście obserwuje.  Atakuje pan "radościzm", "teletubisizm" itp. A raczej nazywa pan tak postawę, która wielu ludzi zaprowdziła do świętości, postawę, którą żyje wielu ludzi o wielkich sukcesach na tle religii, socjologii, wiary i nawrócenia. Przypisuje pan sobie prawo oceny i osądu zarazem, eliminując z tej pozycji samego Boga. Mówi pan o złych skutkach, mając za argument hiperolbrzymie, złe do cna gafy językowe papieża Franciszka. Nie jest pan w stanie zaakceptować, że droga ta nie wygląda tak, jak pan ją przedstawia. Jak ułomny ćwierćinteligent mówiący wyłącznie "kocham się, kocham Cię". Jak ślepe zaufanie, że w Boga wierzę, to i w ogień wejdę. Nie rozumie pan tej postawy, albo nie chce zrozumieć. Ale osądu nie można panu darować. Intelektualnie sprzeczne jest wyolbrzymianie drobnostek, w celu uzyskania swoistych celów. Pana celem nie jest jedność, wzajemna wiara i pogłębianie owej. Pana celem jest zniszczenie sposobu, który sam pan stworzył (lub stworzyła go grupa osób).  A dyskusja na temat gaf językowych, poczytności HP itd to tylko delikatne listki, które pan stara się przedstawić jako fundamentalne złamanie podwalin naszej wiary. I merytoryczniej: nie wykonuje żadnych piruetów. Wymagania wobec papieża są, istnieją i mają swoją moc. Wymaganiami tymi jest prowadzenie KK w stronę Jezusa. To papież czyni. Czy się podobają metody niektórym, czy nie.
1 lutego 2015, 10:25
Problem w tym, że pozę bierze Pan za szczerość. Wielodzietni dokładnie postępują wedle zasady zaufania Bogu odnośnie możliwości powołania życia przez stosunek i co - i są przez 'radościstów' szanowani i rozpoznania jako bracia w ufności, czy są pogardliwie określani jako niemogący sie powstrzymać i od ciupciania, albo nieodpowiedzialni? Ta rzekoma sama miłość i ufność, w praktyce działania okazuje się być zwykłą wydmuszką - nielubieniem inaczej myślących i dowalaniem im przy nadarzających sie okazjach, jak o. Prusak dokopuje nielubianym prawakom; w treści rzekomo pojednawczych, przepełnionych miłością i życzliwością tekstów zaabsorbowanie koniecznością przywalenia nielubianym prawakom absorbuje o. Prusaka tak mocno, że zapomina on ustosunkować się do prawdziwego targetu wypowiedzi Franciszka - wielodzietnych. nie, pardon, nie zapomina - w 90% wypowiedzi szuka czym tu prawakom przykopać i ucieka się w tym celu do maglowych psychoanaliz, zaś dla wielodzietnych ma jedynie parszywe oszczerstwa, że to drapujący się w niezasłużone szatki ufności Bogu, nieodpowiedzialni łgarze którym 'środki zawiodły'. Miłościzm Deonu w praktyce działania okazuje się być swoją śmierdzącą karykaturą, a nie jakąś świętą prostotą. To nie ocena, a obowiązkowe dla chrześcijanina rozpoznanie po owocach.
Jack French
1 lutego 2015, 11:49
Gdzie pan odnalazł atak na rodziny wielodzietne? Gdzie ktoś skrytykował rodzine, która dała życie tylu dzieciom, ile dali radę?(dali radę - to określenie bardzo skomplikowane, ale ufam, że pan rozumie co się pod nim kryje).  Ponadto- powstały artykuły na temat odpowiedzialności rodzicielstwa, napisano i odniesiono się do problemu (chyba, że pan olał i skupił się na jednym artykule). Proszę poszukać. Ponadto - zgadzam się, że złą formą może być brak większej uwagi rodzinom wielodzietnym. Tu się z panem zgodzę. To należy zauważyć, w jakiś sposób postarać się wyrazić. Ale pan coś o obrażaniu, o nienawiści, o dokopaniu. A tutaj po prostu jest niedosyt ilości pochwały i rozwinięcia. O. Prusak "dokopał" tym, którzy popełnili grzech braku odpowiedzialności. Nie widzę w tym nic złego. Owszem, to nie jest postawa miłująca się ze względu na swoją zbyt ostrą formę. Ale to i tak wpisuje się w pouczenie, które wynika z miłości (nie znamy intencji o.Prusaka), także nie nam osądzać, czy było to złe czy nie. Jeżeli zrobił to dla samego dokopania: oczywiście było złe. Ale osobiście nie sądzę... Niech pan przedstawi owoce. Ja widzę owoce dobre, pan chyba złe. Może na inne drzewo patrzymy? Nigdy też nie twierdziłem, że miłościzm to święta prostota. Uważam wręcz odwrotnie. Że niespodziewanie ciężko stosować w swym życiu "kochaj bliźniego swego jak siebie samego".
31 stycznia 2015, 11:10
O. Prusak stosuje fałszywe symetryzowanie. Otóż w przypadku poprzednich papieży kontrowersje spowodowane wypowiedziami ani nie były tak częste, jak w przypadku Franciszka, ani - przede wszystkim - nie miały takiego samego charakteru, bo dotyczyły głębszych i bardziej skomplikowanych zagadnień, a nie ulicznych kolokwializmów. W niewielkim uproszczeniu kontrowersje dotyczące wypowiedzi/tekstów poprzednich papieży dotyczyły zagadnień o pewnym poziomie logicznego skomplikowania i sam ów poziom powodował, że większość dziennikarzy (jak to ludzi - leniwych) nawet do owych kontrowersji nie docierała, bo im się tak wnikliwie analizować struktury logicznej wypowiedzi nie chciało. Z Franciszkiem ma się rzecz odmiennie, ponieważ On na tacy podaje najgłupszym dziennikarzom pały do wykorzystania do szkodzenia Kościołowi, ponieważ Jego wpadki mają charakter właśnie rozpuszczonego języka. Jednakże nawet gdyby tak nie było - gdyby było tak, jak stara się to przedstawić o. Prusak, iż gafy tak samo strzelali papieże poprzedni i obecny, to i tak to niewiele wcale zmienia, bo znaczy to, że po prostu wzrosła czujność wrogów wobec językowych potknięć papieża, więc na ów wzrost czujności należy zareagować wzrostem uważności, aby wrogom zadanie utrudniać. To nic nowego, że świat się zmienia i coś, co wczoraj było fantastyką dziś jest realiami. 100 lat temu (no troszkę więcej) Kościół w Europie mógł się koncentrować na głodujących, bo głód to był problem powszechny, dziś problemem w skali makro jest na Zachodzie obżarstwo i pojawił się nowy grzech - wyrzucanie jedzenia na śmietnik. Trzeba reagować na zmiany, czy nie trzeba? Jeśli trzeba, to trzeba również reagować na zmiany sposobów i/lub intensywności podkładania Kościołowi nóg i tam, gdzie owa intensywność wzrasta zintensyfikować wysiłki na rzecz zapobiegania jej. Proste? --- Tytuł nie powinien brzmieć 'Tak, za Franciszkiem', tylko 'Nie, przeciwko prawicy', bo znów głównym przedmiotem artykułu jest jeżdżenie po prawicy/tradsach/konserwie, a Franciszek stanowi tu jedynie pretekst.
W
WDR
31 stycznia 2015, 01:57
Ojciec Święty Franciszek prosił żeby robić raban. O.Prusak chce być bardziej papieski od papieża i raban atakuje.
R
rabanista
31 stycznia 2015, 08:16
Od kiedy raban stał się synonimem głupoty i hamstwa?
W
WDR
31 stycznia 2015, 08:39
No właśnie... dobre pytanie!
31 stycznia 2015, 12:51
Echhhhh - Chciałbym żyć w świecie, w którym to taką intelektualną finezję lansowano by w rozmaitych mamtalentach...
C
Cecylia
31 stycznia 2015, 00:05
Niezależnie , ile będziemy czasu tracili na argumenty słowne ,, za " albo ,, przeciw " obecnemu papieżowi ,gołym okiem widać , że  jest coś niepokojącego w zachowaniu papieża Franciszka . Nie ma co potępiać tych ,którzy  to widzą i czują . Dla mnie , już na samym początku   niepokojące było to , że papież odszedł od pozdrowienia - ,, Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus " . Obecnie i tak mało kto chwali i wielbi naszego Pana Jezusa Chtystusa ! Ale żeby nawet sam papież od tego odchodził ? Po za tym , w tabernakulum ukryty jest Jezus Chrystus , są na to dowody w postaci ,, cudów Eucharystycznych " i żeby papież nie zginał kolan przed swoim Bogiem ? Tak naprawdę o czyj komfort dba Franciszek  , Boga czy szatana ? Bo przecież tylko szatan ,, nie ma kolan " , nie klęka i nie wielbi swego Pana !!! Bł. Anna Katarzyna Emmerich opisując swoją wizję Męki Pańskiej opowiada , że żołnierze , którzy przyszli po Jezusa padli na twarz . Na stojąco pozostali tylko ci , którzy służyli diabłu . Jezus powiedział - ,, wieki przeminą , ale słowa moje nie przeminą ...". Więc skąd ta niechęć u papieża Franciszka do konserwatystów . Mówicie -  papież troszczy się o człowieka , a ja myślę , że my wszyscy z papieżem na czele powinniśmy się troszczyć przede wszystkim o swego Boga ! O człowieka zatroszczy się sam Bóg !!! Teraz niemodne stało się wnikanie w ,, życie po życiu " . Ale są osoby , które doświadczyły spotkania z osobami zmarłymi i proszę mi , uwierzcie , nie ma żartów. Żadne stanowisko - mnie się wydaje , jestem postępowym katolikiem ,niewiele się tam przydaje . Jedynie przestrzeganie przykazań Bożych , wielbienie Boga  ,może człowieka ratować . A zamęt , jaki stwarza w głowach , szczególnie ludzi młodych , obecny papież , choćby z nierozerwalnością małżeństwa , ,, królikami " na pewno nie przynosi Mu chwały u Pana . Nasza mowa powinna być krótka - ,, tak , tak , nie , nie ...".
K
kacap
31 stycznia 2015, 10:52
Swieta prawda! Przestrzeganie Bozych przykazan, np czwartego o swieceniu dnia swietego czyli Szabatu. Popieram. Nasz Pan Jezus Chrystus rowniez Szabatu przestrzga.
O
ola
31 stycznia 2015, 11:06
Slusznie kacap, powinnismy wrocic do przestrzegania Bozych przykazan.
T
Tata
31 stycznia 2015, 15:11
Przeczytaj życiorys Bergoliego,napisz swój .Porównaj. Ewagriusz z Pontu zaleca post .Brak postu otwiera wrota pierwszemu  demonowi -obżarstwa toruje on drogę pozostałym /7Grzechów Głównych/ szczytem jest pycha-płód diabła.Wtedy ratujmy świat przed Paieżem itd. Napisz swój życiorys ,porównaj....
T
tomtom
30 stycznia 2015, 23:13
Zachęcam wszystkich do podpisania listu do papieża Franciszka: <a href="http://​http://ratujmyrodzine.pl">http://ratujmyrodzine.pl</a>
O
Ojciec
30 stycznia 2015, 23:08
Jakim grzechem trzeba się ubabrać żeby publicznie wypisywać takie komentarze o swoim Przełożonym - następcy Pana Jezusa Chrystusa. Wpisujcie i żałujcie ,macie jeszcze czas.
R(
Rafał (25l)
30 stycznia 2015, 21:13
W obecnym czasie mam większe zaufanie do Kongregacji Doktryny Wiary i jej prefekta niż do papieża, który mówi nie wiadomo o czym i sieje zamęt.
P
Przyjaciel
30 stycznia 2015, 22:44
Przeczytaj życiorys Bergoliego,napisz swój.Porównaj. Do pokornych Twojej wypowiedzi bym nie zaliczył.
O
olle
30 stycznia 2015, 22:46
Co było a nie jest nie pisze się w rejestr. Życiorys przedpapieski może mieć wspaniały i co z tego?
T
tomtom
30 stycznia 2015, 20:42
Papież Pius XII napisał kiedyś: „Przyjdzie dzień, w którym cywilizowany świat zaprze się własnego Boga, gdy Kościół zwątpi, tak jak zwątpił Piotr. Skusi się wtedy, żeby uwierzyć, że człowiek stał się Bogiem”. Warto mieć na uwadze taką przestrogę aby sympatia do Franciszka nie urosła do rozmiarów kultu człowieka... Histeryczne uwielbienie osoby Franciszka i całkowicie bezkrytyczne przyjmowanie wszystkiego co głosi z tym mi się właśnie kojarzy...
FZ
Filip z Belgii
30 stycznia 2015, 20:55
Dla mnie Sługa Boży Pius XII jest świętym. PS. Arcybiskup André-Joseph Léonard , prymas Królestwa Belgii w tym roku składa rezygnacje z urzedu z powodu osiągnięcia wieku emerytalnego. Nominacja nowego prymasa Królestwa Belgii to wielki test dla papieża Franciszka. Jeśli powoła na to stanowisko kogoś podobnego do kardynała Danneelsa, byłego prymasa Królestwa Belgii ,heretyka, bedzie oczywiste w jakim kierunku obecny papież chce poprowadzić Kościół.
Jack French
30 stycznia 2015, 22:00
Kult jednostki był mocniejszy w naszym kraju za czasów JPII niż Franciszka, co przeczy Twojej teorii. Po dwa, sądząc po ilości komentarzy negatywnych na temat Franciszka, widzę, że tu nie ma się co bać o jego kult, tylko o choćby szacunek do niego i jego stanowiska.
T
tomtom
30 stycznia 2015, 23:42
Nie przedstawiłem Ci "swojej teorii" a przestrogę papieża Piusa XII... Konieczność krytyki wobec "wątpliwych" czynów wynika z mojego rozumienia postawy miłosierdzia i traktuję to jako swoją powinność... Pontyfikat Św. JPII, o którym wspomniałeś, również nie był niestety takich "wątpliwych czynów" pozbawiony... (Asyż 86- figurka buddy obok Tabernakulum podczas spotkania modlitewnego czy całowanie Koranu etc.)... Komentarzy pod tekstem nie liczyłem więc nie wiem czy jest się czego bać ale szacunek do piastowanego stanowiska o którym wspomniałeś czy też stosunek do prymatu papieskiego urzędu to wg mnie ciekawy temat na nowy wątek bo również dotyczy pewnych zachowań Franciszka... Pozdrawiam serdecznie
M
ministrant
31 stycznia 2015, 08:08
Święty Jan Paweł II nigdy nie dopuściłby do takiego niepokoju i zamętu doktrynalnego jaki mamy za pontyfikatu Franciszka. JP II pokazał wielokrotnie, że jest stanowczy i jednoznaczny np. oświadczenie z kwietnia 1994 ws. świeceń kobiet albo zgoda na beatyfikacje Piusa IX.
T
tomtom
31 stycznia 2015, 10:34
Poczekajmy... Przyznam że bardzo pozytywnym zaskoczeniem ze strony papieża była dla mnie niedawna nominacja... "Po dłuższym zastanowieniu papież Franciszek wyznaczył wreszcie następcę kardynała Cañizaresa – na czele Kongregacji ds. Kultu Bożego stanął 69-letni kardynał Robert Sarah. To niegdysiejszy arcybiskup Konakry w Gwinei, należy do najznamienitszych postaci w Kolegium Kardynalskim. Jako kapłan był bardzo lubiany przez świętego Jana-Pawła II i w wieku 34 lat został przez niego mianowany biskupem. Sprawował dotychczas funkcję przewodniczącego Papieskiej Rady Cor Unum. Kardynał Sarah zawsze chętnie przyjmuje zaproszenia, szczególnie gdy dotyczą głoszenia rekolekcji dla kapłanów. W roku 2011 wywarł wielkie wrażenie homilią wygłoszoną właśnie w trakcie liturgii z okazji święceń kapłańskich, których udzielano we Wspólnocie Saint-Martin (francuska wspólnota, która powstała z błogosławieństwem kardynała Siri, odprawiająca w Novus Ordo zgodnie z instrukcją ogólną mszału rzymskiego). Powiedział wtedy: „Zniknęły wspólne moralne wzorce. Nie wiadomo już, co jest złe, a co dobre. [...] Nie to jest groźne, że człowiek się myli, ale że przekształca swój błąd w życiową zasadę. [...] Nie to jest groźne, że człowiek się myli, ale że przekształca błąd w regułę życia. […] Jeśli obawiamy się głoszenia prawdy płynącej z Ewangelii, jeśli wstydzimy się poruszać kwestię poważnych uchybień i dewiacji w sferze moralnej, jeśli dopasowujemy się do tego świata forującego swobodę obyczaju oraz relatywizm religijny i etyczny, jeśli boimy się żywo piętnować ohydne prawa związane z nową światową etyką mówiące o małżeństwie, rodzinie pod różnymi postaciami, aborcji, prawa całkowicie sprzeczne z prawami natury i prawami Bożymi, a które są promowane i narzucane przez narody i kultury zachodnie za pomocą mass mediów i dzięki ich potędze ekonomicznej, wówczas prorocze słowa Ezechiela spadają na nas niczym groźne boskie upomnienie”.
M
ministrant
31 stycznia 2015, 10:57
Zgadzam sie z Twoim komentarzem. Niemniej nominacja nowego arcybiskupa mecheleńsko-brukselskiego bedzie bardzo ważnym wydarzeniem dla Koscioła w Europie. Nominacja ta moze byc ważnym sygnałem od papieża. Papież Franciszek nie jest liberałem takim jak kard. Kasper czy kard. Danneels, jest umiarkowanym konserwatystom. Główny mój zarzut do obecnego biskupa Rzymu to brak jednoznacznych wypowiedzi co powoduje zamęt doktrynalny i zamieszanie. Nie podobaja mi sie niektórzy doradcy papieża z tzw. Rady G-8.
Jack French
31 stycznia 2015, 13:32
Ale przestrogę papieża Piusa nakierowałeś w stronę Franciszka, co jest Twoją teorią. "Wątpliwe" czyny papieża, to przekręcanie jego słów? Czy nie zgadza się pan z treścią merytoryczną, że ponad liczbę dzieci, ważniejszy jest zdrowy rozsądek i odpowiedzialność? Jeżeli pan się z tym zgadza, to zgadza się pan z papieżem.  A jeżeli uważa pan, że problemy jasności przekazu, i tylko sam przekaz nie wygląda tak jak powinien, to trzeba się zastanowić, czy taki zarzut godny jest miana: "ten papież to antychryst i papież to idiota".
T
tomtom
31 stycznia 2015, 19:22
Papieska przestroga dotyczy Franciszka w takim zakresie w jakim jego gesty i czyny wydają owoce o których w przestrodze mowa... Ocenę pozostawiam Panu... Wybaczy Pan ale nie dam się wciągnąć w dyskusję o "królikach" i nie odniosę się do nazywania Franciszka "antychrystem" czy "idiotą"... Choć jak widzę zależy Panu na "dolewaniu oliwy" i gry na negatywnych emocjach skoro przytacza Pan w dyskusji takie "argumenty"... Swoje zdanie na temat zganionej ciężarnej wyraziłem pod tekstem ojca Siepsiaka i wyczerpałem tym samym to co miałem w tej sprawie do powiedzenia. ​Pozdrawiam serdecznie
T
tomtom
31 stycznia 2015, 20:45
Poczekajmy...
Jack French
1 lutego 2015, 11:54
Ale pan manipuluje swoją postawą. Wpierw wysnuwa pan tezy o histerycznym kulcie, o przestrogach itd, a następnie uważa pan, że to ja wciągam pana w dyskusje o 'antychrystach'... Trochę dziwne rozumowanie. Coś pan zaczyna, niech pan to kończy. A nie rzuca jakieś tam słówka (zawierające ostry i ciężki przekaz), a następnie udaje pan czystego od ciężkich rozmów. Pytanie proste: czy złym owocem nazywa pan manipulacje i nierzetelność mediów? (mediów, które oczywiście nie są zbyt miłościwie patrzące na KK). 
T
tomtom
1 lutego 2015, 20:59
Drogi Panie, w mojej postawie/słowach nie dostrzegam manipulacji- która Panu, jak widzę przychodzi dość łatwo... Nie mam przyjemności kontynuować dalszej dysputy z Panem... Bez odbioru...
Jack French
2 lutego 2015, 17:33
Jupi.
AC
Anna Cepeniuk
30 stycznia 2015, 20:00
Dokładnie tak........ Tyle, że histeryczne reakcje krytyków mówią więcej o nich samych.... niż o tym którego krytykują... "...nie zatrzymają go w tej odnowie Kościoła lęki niezadowolonych katolików czy "pojękiwania" tradycjonalistów - obojętnie czy świeckich czy duchownych."  AMEN...
M
marcin.f
30 stycznia 2015, 19:25
Ja bym prosił o odpowiedź księdza Prusaka na pytanie dlaczego Jezuici, dlaczego cały polski kościół, mówiąc kolokwialnie "olał" papieża Benedykta XVI w kwestii reformy liturgii którą zalecal poprzednik Franciszka. Papież Benedykt wyraźnie wskazywał, że kapłan odprawiający mszę w novus ordo powinien być zwrócony wraz z ludem twarzą do ołtarza. Proszę mi pokazać choć jeden kościół w Posce, choć jedną świątynię jezuicką , wktórej zrealizowano to zalecenie. Rodzi się kolejne pytanie.Skoro można "olać" bądź zignorować Benedykta, dlaczego nie można zignorować Franciszka.Skoro księża w Polsce (w tym jezuici) mogą być mądrzejsi od Benedykta dlaczego nie można być mądrzejszym od Franciszka ? Będę wdzięczny za odpowiedź.
M
ministrant
30 stycznia 2015, 19:32
Dzieki za bardzo celny komentarz. W Polsce mało kto przejmuje się przepisami liturgicznymi a co dopiero wskazaniami liturgicznymi umiłowanego papieża Benedykta XVI. Przykład. Druga Modlitwa Eucharystyczna zastąpiła w Polsce Kanon Rzymski mino, że Mszał z 1969 mówi wyraźnie, iż należy ją[IIME] używac tylko w dni powszednie. 
DM
Dominik, ministrant
30 stycznia 2015, 19:47
Nawet biskupi odmawiaja II ME w niedziele i uroczystości nakazane. Pokazuje to, że w Kościele "posoborowym" jest bardzo duży brak dyscypliny. Mszał Pawła VI jest dobry ale jego stosowanie w praktyce jest fatalne. Następca papieża Franciszka powinien zwołać synod biskupów ws. liturgii w celu rozpoczęcia procesu tworzenia nowego Mszału Rzymskiego z zaostrzoną dyscypliną. Celowo pisze o następcy papieża Franciszka ponieważ Franciszek nie rozwiąże tych problemów liturgicznych bo ich nie rozumie. W wielki czwartek Franciszek również łamie przepisy liturgiczne.
T
tomi04
30 stycznia 2015, 20:18
Halo, halo co ty chcesz powedziec ze Benedykt XVI zmienil liturgie. Nie slyszalem i nie widzialem. A poza tym widziales gdzies zeby Benedykt XVI odprawial Msze Św, tak jak ty to opisujesz? Odkad to poza tym 1% katolikow chce narzucic ksztalt liturgii 99%  katolikow?
M
marcin.f
30 stycznia 2015, 20:35
Widzisz.Nic nie słyszałeś o "reformie reformy" liturgii papieża Benedykta.O czym to świadczy ? O swoistej cenzurze ? O celowym przemilczeniu tej kwestii przez biskupów- także polskich ?  Proszę przeczytać artykuł z Tygodnika Powszechnego, pisma któremu do tzw. tradycjonalistów raczej daleko. [url]http://tygodnik.onet.pl/wiara/plecami-do-boga/t4eq8[/url]
N
niedouczony
30 stycznia 2015, 20:44
O co dokładnie chodzi? Nie rozumiem zarzutu. Czyżby w niektórych parafiach kapłan i lud stali plecami o ołtarza?
T
tomi04
30 stycznia 2015, 20:51
Poprosze o material filmowy, na ktorym Benedykt XVI odprawia w stylu przedsoborowym oraz oficjalne dokumenty Kosciola tak nakazujace. Czyli co cofamy sobor? Takich rzeczy to jeszcze nie bylo. Po drugie gdyby liturgia posoborowa nie podobala sie Panu Bogu to moze by cos powiedzial. Nic takiego nie mialo miejsca. Kazdy z rytow liturgicznych w rownie piekny sposob chwali Boga.
M
marcin.f
30 stycznia 2015, 21:04
Nie rozumiesz pewnej rzeczy.Nie chodzi o to, że msza posoborowa jest zła.Chodzi o to, że jej sprawowanie jest wypaczone.Widać, że nie przeczytałeś artykułu do którego podałem link. Na początek msza prywatna Benedykta XVI.Postaram się znaleźć publiczną. [url]http://www.dailymotion.com/video/x1tzu2_la-messe-privee-du-pape-benoit-xv[/url]
M
marcin.f
30 stycznia 2015, 21:16
A teraz szok i niedowierzanie.Nie wiem czy cenzura przepuści. Papież Franciszek odprawia mszę "tyłem do ludzi". Oczywiście "tyłem do ludzi" to ironia. [url]https://www.youtube.com/watch?v=BwBqrwqNRpY[/url] A tutaj przyklad cenzury BBC.Usunęli ten szokujący film [url]http://www.bbc.com/news/world-europe-21781125[/url]
Alicja Snaczke
30 stycznia 2015, 18:56
Tak! - dla Franciszka Papieża, za Jego wierność Ewangelii. Od początku swego pontyfikatu "wciąż i komuś się naraża'; często te krytyki są pełne głupoty i nienawiści. A co szczególnie zadziwia, że niechęć, mówiąc delikatniej płynie ze strony ludzi Kościoła Chrystusa, do Papieża, który jest  z woli Pana Biskupem Rzymu. Proszę ważyć słowa, gdyż o żadnym człowieku nie godzi się używać obrzydliwych słów. Nie tego uczy nas Jezus Chrystus. Modlę się za Papieża Franciszka o zdrowie, by mógł w spokoju sprawować swoją posługę; wspierajmy Go modlitwą, o którą zawsze prosi. To nie jest trudne, jak nie jest trudna czystość wiary, której nam brakuje.
31 stycznia 2015, 11:15
Czy kolokwialna analogia o rozmnażaniu się jak króliki nie jest aby używaniem obrzydliwych słów wobec wielodzietnych? OK: "obrzydliwych" to nie ten kaliber, "niestosownych" zdecydowanie lepiej pasuje.
Jack French
31 stycznia 2015, 13:34
A czy rodziny, które ponad rozwagę i odpowiedzialność urodziły więcej dzieci, niż są w stanie godnie wychować? Czy tego nie można nazwać rozmnażaniem się jak króliki?  Nie widzę różnicy pomiędzy powściągliwością od dzieci, od nieodpowiedzialnego ich powołania do życia. 
31 stycznia 2015, 14:05
Bóg powołuje ludzi do życia, czy coś się w tej kwestii zmieniło? "Nie byłeś pomyłką i wszystkie twoje dni są zapisane w mojej księdze...Psalm 139,15-16" Pan chyba nie ma świadomości, że wykracza poza nauczanie KK takimi supozycjami. -- Jednakże sednem jest odpowiedni dobór środków: zakładając nawet, że Pan ma racje i rodzenie dzieci ponad rozum jest nieodpowiedzialnością: czy odpowiednim językiem odnośnie takiego problemu w ustach papieża jest język pogardliwy/kpiący z osób, które 'nieodpowiedzialnie' narobiły dużo dzieci? Gdzież nagle wyparowuje ta 'miłość', którą sobie 'otwartersi' zawłaszczają jakby mieli na nią monopol? To z Nergalem trzeba sobie robić słitfocie, a po wielodzietnych można jechać, że to nieodpowiedzialne głuptaki mnożące się bezmyślnie, jak króliki?
Jack French
31 stycznia 2015, 14:55
Nigdy w pełnej miłości nie może braknąć przestrogi. Bo przecież mądra przestroga wychodzi wyłącznie z miłości. Nie wyraziłem się dostatecznie jasno teologicznie: Tak, tylko Bóg powołuje życie. Rodzice jedynie dają ku temu możliwość, lub ją odrzucają.  Nie wykraczam poza ramy nauczania KK. Mówiłem o grzechu nieodpowiedzialności dania możliwości powstania życia. Rodzina, ojciec bez pracy, matka bez pracy, wyłącznie zasiłki, kraj polska - nie wolno pozwalać rodzić się dzieciom! Choroba ciężka: możliwość śmierci matki, nie wolno współżyć dając możliwość poczęciu. Czy to zrozumiałe? O tym papież Franciszek mówił, a nie o rodzinach wielodzietnych. Wielodzietność to nie patologia, a o niej mowa. Pan przekręca słowa Franciszka jak media. A ja miałem na myśli, że tak samo trzeba pouczać tych, którzy się na życie niesłusznie zamykają, tak samo jak tych wyżej. Ani Ci ani tamci nie zasługują na lepsze i gorsze traktowanie. 
1 lutego 2015, 10:37
Jesli będzie Pan skakał od sasa do lasa, to żadnej sensownej komunikacji na dostatecznie konkretny temat nie będziemy mogli nawiązać. -) Sam Pan pisze, że ne wyraził się jasno, a równocześnie zarzuca mi, że reagując na to niejasno ja rzekomo podważam słowa Franciszka, których nawet Pan nie umieścił (ani ja też). Prosze się nie odnosić do wyobrażeń, a faktów -) sednem był dobór słownictwa - papież eksplicite wyrażenia o 'rozmnażaniu się jak króliki' użył, czym ułatwił (praktycznie podał na tacy) materiał do przeinaczenia Jego słów mediom. Pan wypowiedzial się w taki sposób, którzy dla mnie brzmi, iż Pan usprawiedliwił używanie pogardliwego języka wobec tak - zawężmy na potrzebę tego wpisu dziedzinę 'wielodzietnych' do takich 'nieodpowiedzialnych', jak Pan ich ujmuje: bezrobotnych, chorych etc. Pan uważa, że wporzo jest, gdy chrześcijanin używa pogardliwego języka wobec takich 'głupich, bezrobotnych, chorych nieodpowiedzialnych wielodzietnych'? Zrozumienie dla pogardliwości wyraził Pan w ten sposób: "A czy rodziny, które ponad rozwagę i odpowiedzialność urodziły więcej dzieci, niż są w stanie godnie wychować? Czy tego nie można nazwać rozmnażaniem się jak króliki?" W ten sposób sugeruje, Pan, że z 'nieodpowiedzialnej wielodzietności' można szydzić porównaniami ich do królików. -) Używając konkretnie określenia o królikach Papież eksplicite użył go nie wobec 'nieodpowiedzialnego' robienia dzieci, a odnosząc je do poglądu, iż wielodzietność jest skorelowana z 'byciem dobrym katolikiem': "Niektórzy uważają, że - przepraszam za język - aby być dobrymi katolikami, musimy być jak króliki". Jest to krytyka stanowiska kojarzącego wielodzietność z dobrym spełnianiem obowiązków katolika, a nie krytyka 'nieodpowiedzialnego rodzicielstwa', które to słowa użyte do krytyki 'nieodpowiedzialnej wielodzietności' również byłyby całkowicie niestosowne, co jakoś do Franciszka docierało, bo za słowa odruchowo przeprosił. Kolejny przykład kiedy to rzekoma zwykła, prosta miłość jezuicka wydala z siebie jakąś podejrzanie pachnącą masę.
Jack French
1 lutego 2015, 12:05
Nie wyraziłem się jasno w jednej kwesti, a zarzuciłem panu manipulację odnośnie innej kwestii. Proszę sobie sprawdzić. Pana tak bardzo bolą króliki? A zatem. Nie jest to postępowanie godne dobrego katolika i osoby wierzącej, jeśli jest egoistą i zamyka się na możliwość rodzicielstwa. Karierowicz to jak wilk, który zjada niewinne owce.  Czy w tym cytacie, użycie obraźliwego  'egoista' oraz 'wilk' robi krzywdę osobom, które źle postępują? Czym się różni wyrażnie o królikach do jednych, do wyrażenia o wilku do drugich. Papież przeprosił za porównanie, bo faktycznie porównania mogą ranić. Przeprosił, skorygował. Nie miał złych intencji. Nie obraził nikogo w sposób bezpośredni.  Taka 'gafa' wyklucza mu możliwość prawidłowego prowadzenia KK. Nie rozumiem pana toku rozumowania, opartego o wyolbrzymienie tego, gdzei problem jest wielkości ziarna gorczycy. Gorzkiej gorczycy, ale nadl ziarna, nie zaś oceanu, który pan insynuuje. Osobićie nie miałbym problemu powiedzieć komuś, że nie jesteśmy królikami i nie musimy mieć 10 dzieci, żeby być ok. Gdybym był w sytuacji odwrotnej, nie poczułbym się urażony tym, że ktoś porównując mnie do królika stara się dotrzeć do mnie.  Może pan nie lubi królików? Ugryzły pana, albo wychowywał się w mieście i nigdy nie widział? JPII uraził licznych katolików całowaniem koranu... Pewnie pan też się tym poczuł urażony, prawda? Urażenie poszczególnych osób to sprawa skomplikowana, a nie tak prosta jak ją pan przedstawia.
KZ
Kajtek z Belgii
30 stycznia 2015, 18:05
Bp Marcel Lefebvre miał racje.
T
tomi
30 stycznia 2015, 20:20
W czym mial racje ze sie zbuntowal przeciwko Kosciolowi, dokonal secesji i zaciagnal na siebie kary koscielne? 
FZ
Filip z Belgii
30 stycznia 2015, 20:33
Obecna sytuacja Kościoła w Belgii naljepiej pokazuje do czego doprowadziły KK reformy II SV. Bp Lefebvre był jednym z tych, którzy otwarcie sprzeciwili się reformie II SV
S
Staszek
31 stycznia 2015, 00:25
Życie religijne w Belgii jest mocno osłabione. Nie można jednak wszystkiego zrzucać na Vaticanum II. Idee soboru zostały wypaczone, nie należy od razu odrzucać nauczania soborowego. Poza tym, za sytuację Kościoła w Belgii odpowiada przede wszystkim tamtejsze duchowieństwo i katolicy - konkretni ludzie. Trzeba też wziąć pod uwagę postęp cywilizacyjny, wzrost dobrobytu - takie czynniki, jeżeli wiara była dotąd rozumiana tylko jako tradycja (w znaczeniu bliskim folklorowi), b. często mogą prowadzić do zaniku życia religijnego.  Są jednak oznaki zwiastujące poprawę, np. postawa abpa Brukseli-Mechelen, który rozumie konieczność powrotu jego kraju do korzeni chrześcijańskich.
F
Fabian
30 stycznia 2015, 17:54
Franciszek powiniem korzystać z okazji i siedzieć cicho. Najlepiej niech abdykuje. Benedykcie - wróć !!!!
A
all
30 stycznia 2015, 18:01
Ależ oczywiście towarzyszu.
M
ministrant
30 stycznia 2015, 18:01
Benedykt XVI abdykował ponieważ czuł, że opada z sił fizycznych. Na dodatek był niszczony przez modernistów. Gdyby wiedział kto będzie jego następcą pewnie nie zrezygnowałby. Gdyby papieżem został kard. Ouellet albo kard. Scola albo kard. Scherer nie byłoby dziś zmętu doktrynalnego i pseudo reformy Koscioła. 
T
tomi04
30 stycznia 2015, 20:23
No prosze a taki tutaj chce rzadzic calym kosciolem, nawet sobie papiezy chce ustawiac.... Himalaje pychy i glupoty.
J
jakb
30 stycznia 2015, 20:47
Chyba całą parafię (sobowtorów) pociągnąłeś do oceny, dobrze ci? Może jeszcze B XVI miał zostawić kardynałom liścik kogo mają wybrać? W takim razie po co zlecano sesje przed konklawe. Sami, kurcze, parafialni eksperci od reformy Kościoła, a jak przyjdzie co do czego to nie potrafią zrozumieć, że za granicą (którąkolwiek) ludzie się modlą inaczej, mają inne problemy, inne priorytety... a Kościół jest Rzymsko a nie Polsko-Katolicki
Jack French
31 stycznia 2015, 14:57
Jakoś dziwnie przychylny jest papieżowi Franciszkowi... A teza o tym, że był niszczony przez modernistów - wyssane z palca. Nie pan wybiera papieża, tylko Duch Św. za pośrednictwem konklawe. Czuje się pan mądrzejszy od w/w?
F
fdbui9eg9p89p
30 stycznia 2015, 17:24
Taka neutralna uwaga. Papież Franciszek jest z pochodzenia Włochem, co prawda urodził się w Argentynie, więc z tym "nieeuropejskim" papieżem to bym nie przesadzał - oczywiście nie powinien być to fakt wpływający na ocenę pontyfikatu
M
ministrant
30 stycznia 2015, 17:24
Najlepszym papieżem w ostatnich dziesięcioleciach był umiłowany papież Benedykt XVI. Jan Paweł II też był wspaniały. Franciszek nie dorasta im nawet do stóp. To papież, który niszczy Kościół razem ze swoimi doradcami(kard. Maradiaga, kard. Marx i kilku innych). Ostatnia decyzja papieża ws. paliuszy daje wiele do myślenia w jakim kierunku zmierza Kościół Katolicki. Franciszek powinien abdykować i wyjechać do Argentyny na zasłużoną emeryture.
Jack French
30 stycznia 2015, 17:27
Dzięki niemu, można poznać, jak bardzo ludzie błądzą. Np. pisząc taki komentarz jaki Ty napisałeś.
M
ministrant
30 stycznia 2015, 17:36
Jeśli papież Franciszek zmieni Doktryne albo jej praktyke duszpasterską przestanie automatycznie być papieżem. Zrozumiano ??? Tak, za Benedyktem XVI i Janem Pawłem II, nie za Franciszkiem i jego bredniami !!!
T
tradi
30 stycznia 2015, 17:39
Bzdura! Miołość do Kościoła wyraża się także w miłościo do Piotra - tym wypadku do Franciszka. Możemy się z wieloma rzeczami nie zgadzać, ale papież to papież... W sprawach wiary i moralności cieszy się nieomylnością!
Jack French
30 stycznia 2015, 17:40
Holy crap. Współczuję stanu ducha i kierunku w którym podążasz.
O
olo
30 stycznia 2015, 17:49
Buahahaha, no po prostu posikałem się ze śmiechu. Skąd się biorą tacy nadęci frustraci, którzy ex cathedra wygłaszają poważne mowy i wydaje im się że są ważni i poważni... Żeby było jasne, to wy rozbijacie i niszczycie Kościół - od środka.
Jack French
30 stycznia 2015, 17:51
Nie no. Niczego nie rozbijają. Przecież kto ma uszy, ten usłyszy bzdurę. A Ci, którzy wierzą, pójdą tam, gdzie sami będą chcieli pójść. Przykre.
M
ministrant
30 stycznia 2015, 18:10
Biedni ludzie, nie widzą  co się dzieje za obecnego pontyfikatu. Przyznam szczerze, że też tego nie widziałem i łudziłem się aż do października 2014.
M
M.
30 stycznia 2015, 18:35
Czy Twoim zdaniem papież, który popada w herezję wciąż jest papieżem?
Jack French
30 stycznia 2015, 18:47
Oczywiście, że nie. Ale dlaczego rozmawiamy o herezji, skoro żaden z papieży znanych nam (oraz współczesny), nie dopuścili się żadnej herezji? Czyżbyś był taki skubany i zawarł ukryte oskarżenie w pytaniu? :)
M
M.
30 stycznia 2015, 19:08
Obecny papież jeszcze w herezję nie popadł, ale jeśli zmieni Doktrynę w miejscu, w którym wynika ona z Pisma Świętgo lub ze Świętej Tradycji, to będzie heretykiem. O to chodziło ministrantowi. Nie wiem skąd Twoje oburzenie i współczucie względem stanu ducha ministranta. Kiedy się obserwuje to, co dzieje się wokół Synodu o rodzinie, próby "przystosowania" Doktryny do ducha tego świata, brak zdecydowanej reakcji papieża i jego jasnego stanowiska w obronie ewangelicznej prawdy o małżeństwie, można wątpić w dobre intencje Franciszka i zastanawiać się w co papież tak właściwie wierzy. Co więcej, można także twierdzić, że jeśli papież zbłądzi, to automatycznie przestanie być Głową Kościoła.
Jack French
30 stycznia 2015, 19:16
Zarzucasz heretyzm Franciszkowi, samemu go uprawiając?
M
ministrant
30 stycznia 2015, 19:21
Franciszek jeszcze nie jest heretykiem jest na granicy. Czas pokaże co bedzie dalej. Licze, że Kongregacja Nauki Wiary i Miedzynarodowa Komisja Teologiczna powstrzyma papieża przed ewentualnym popadnięciem w herezje. 
Jack French
30 stycznia 2015, 19:48
Nie. Działania papieża są skierowane ku temu samemu co robił Jezus. Stara się dotrzeć do tych najbardziej potrzebujących. Metaforycznie pozwala sobie umyć nogi nałożnicy itp. Skoro papież nie popełnia żadnej herezji to dlaczego mam się nie oburzać, że ktoś mu ją zarzuca? Zresztą cały czas piszesz, że jeśli papież Franciszek zrobi to, zrobi tamto to zostanie usunięty itd. Niech coś zrobi złego, wtedy napisz. A nie insynuj zła komuś, kto go nie wyraża. To samo robili faryzeusze.
Jack French
30 stycznia 2015, 19:49
Skoro nie jest heretykie, to dlaczego go obrażasz?
M
ministrant.
30 stycznia 2015, 20:39
Ja nie mam zamiaru obrażać Franciszka. Oskarżam go o przyczynienie się do zamętu doktrynalnego powstałego wokół rodziny. Uważam, że papież popełnia grzech zaniedbania nie rozwiązujac jednznacznie zamieszania wokół synodu biskupów dot. rodziny.
O
obserwator
30 stycznia 2015, 20:55
Papież palcem jeszcze nie kiwną nad zmianą "twojej świętej doktryny" a ty już trzęsiesz du** jakby namawiał katolików do grzechu. Co więcej swoimi niskimi wypowiedziami dajesz upust nie wiadomo jakim lękom. Idź na spacer z dziewczyną, na piwo z przyjacielem, na basen, pobiegać... zrób coś dobrego w wolontariacie a nie zawracaj gitarę na forum od kiedy tylko pojawia się coś „kontrowersyjnego” o Papieżu. Kochałem B XVI, lubię piękną liturgię… ale Kościół to nie tylko piękna liturgia, to przede wszystkim Ewangelia a w jej centrum stoi człowiek. I po to Kościół, księża, świątynie, i różowe fatałacie skarpetki są by służyć ludziom (choć nie wiem w czym ten kolor skarpetek ma pomóc), a nie tradycji.
M
ministrant
30 stycznia 2015, 21:05
Martwie sięo Kościół dlatego się tak emocjonalnie wypowiadam. Stwiedzenie, że Kościół to przede wszystkim Ewangelia nie jest katolickie a raczej bliskie protestantom. 
M
Mikser
30 stycznia 2015, 21:32
Przecież Franciszek ma abdykować w 2018 roku :)
M
ministrant
30 stycznia 2015, 21:41
Mam nadzieję, że abdykuje dużo wcześniej niż w 2018.
O
obserwator
30 stycznia 2015, 21:46
Raczej bliskie Jezusowi. Doktryna zawsze była wtórna celem obrony przed herezją. Jeśli pomylimy cel ze środkiem to dochodzimy do momentu w którym nie rozumiemy Franciszka.
Jack French
30 stycznia 2015, 21:52
A więc Twoje oskarżenia są bezpodstawne. Poczekaj na realne zmiany, aby móc o nich dyskutować, a nie zarzucaj grzechu, kiedy proces trwa. Ustosunkowuj się do sytuacji dokonanej, a nie do Twojego obrazu intencji, jakich miałby się rzekomo papież dopuścić. 
Jack French
30 stycznia 2015, 21:53
Stwiedzenie, że Kościół to przede wszystkim Ewangelia nie jest katolickie a raczej bliskie protestantom. Że co? 
M
M.
30 stycznia 2015, 22:49
Chyba chodzi Ci o nierządnicę, ale mniejsza z tym. Nikt tutaj nie zarzuca papieżowi herezji. Wielu stwierdza jednak, że jest w stanie sobie wyobrazić sytuację, w której wypowadają mu posłuszeństwo, gdyby nie robił tego, do czego jest powołany, tj. nie strzegł należycie depozytu Świętej Wiary. Papież robi wiele złego, bo mnie wypowiada się jednoznacznie w kwestiach fundamentalych, siejąc w ten sposób zament w duszach wiernych. A nie tego uczył Pan Jezus - nasza mowa ma być prosta i jednoznaczna. Mowa papieża taka nie jest. 
.
...
30 stycznia 2015, 22:51
No tak. Kościół to nie tylko Ewangelia. To także Tradycja Apostolska. Dwa RÓWNORZĘDNE filary wiary!
M
M.
30 stycznia 2015, 22:53
To to myślisz i piszesz to fałszywy antropocentryzm. W centrum Ewangelii nie stoi, nie stał i nigdy stać nie będzie człowiek, ale BÓG!!!
31 stycznia 2015, 11:21
> Niczego nie rozbijają. Przecież kto ma uszy, ten usłyszy bzdurę. A Ci, którzy wierzą, pójdą tam, gdzie sami będą chcieli pójść. Po cóż w takim razie właściwie mowa ma być 'tak-tak, nie-nie', skoro i tak każdy usłyszy co chce, a idzie się nie za słowami, a 'wiarą', co jak rozumiem jest eufemizmem określającym kierowanie się emocjonalnym instynktem. Po cóż właściwie Chrystus mówił cokolwiek poza 'kocham was i kochajcie się - that's enough'?
Jack French
31 stycznia 2015, 13:39
Wielu zarzuca mu herezje jawnie go obrażając i umniejszając.  Wypowiedzenie posłuszeństwa papieża argumentuje pan tym, że należy postępować jak Jezus? Albo źle interpretuje od x lat PŚ, źle formowałem się przez dlugie lata w KK, ale z tego co wiem, to inaczej nauczał Jezus. Powołując samemu papieża, bo przecież wszyscy w to wierzymy? Ale... jeśli pan w to nie wierzy, że Duch Św. powołuje za pośrednictwem konklawe papieża.. to może pan we wszystko w KK nie wierzyć. Proszę brać całość, a nie wyrywki. Mowa papieża taka nie jest. Należy poświęcić trochę uwagi i odrzucić sceptycyzm, który zakorzeniony jest w wymaganiach, które ludzie sami sobie tworzą względem papieża. I jeżeli Jezus powiedział, że bramy piekielne nie przemogą KK, to pan się stawia wyżej niż słowa Jezusa, że go jednak przemogą.
Jack French
31 stycznia 2015, 13:43
Ja o rozeznaniu mówię. Uważa pan, że warunkiem dobrego odebrania, jest mowa 'tak-tak, nie-nie'? Czy interpretuje pan fragment o mowie 'tak-tak,nie-nie' jako główny wyznacznik poselstwa papieskiego, i te kryterium jako jedyne i niepodważalne daje nam pryzmat oceny jego postępowania? Czy zna pan człowieka bezgrzesznego? Czy zna pan jakiegkokolwiek papieża bezgrzesznego? A więc wniosek: papież może grzeszyć tym, że jego mowa nie jest krystalicznie czysta, wyrażająca fragment o 'tak-tak, nie-nie'. Osobiście tak nie uważam, pan może, pańskie prawo, oceni Bóg. Ale jakim prawem ten pryzmat jest tak fundamentalny? Rozmawiamy o mrówkach w indiach, a chcemy zająć się ekonomicznym kryzysem na Wall Street. Tak widzę argumenty przeciwko papieżowi.
Jack French
31 stycznia 2015, 13:49
Centrum KK to Jezus. Nie ma innego równego filara. Cała wiedza i poznanie o Jezusie jest kluczem. Reszta teologii w sposób mniej lub bardziej ułomny przybliża nas do Niego i stara się nas wszystkich w Jego stronę kierować. Tradycja Apostolska również jest jednym z czynników, które są niezbicie ważne, ale centrum jest Jezus.  Stwierdzenie, że KK to przede wszystkim Ewangelia, jest metaforą tego, że właśnie tam najwięcej znajdujemy o Jezusie. O to mnie chodziło.  Zresztą cała teologia jest spójna i jednoznaczna. Nie ma w niej żadnych kruczków "prawnych", które cokolwiek by podważały w jakiejkolwiek sprawie KK. Ale nie nazywajmy istoty KK czym innym, jak nie Jezusem, co nie?
M
M.
31 stycznia 2015, 21:08
Gdyby papieża wybierał faktycznie Duch Święty w takim rozumieniu o jakim Pan mówi, to z pewnością wielu następców św. Piotra nie zasiadłoby na jego tronie. Polecam poczytac co w tym temacie mówi J. Ratzinger. Było wielu papieży niegodnych urzędu jaki im powierzono i Kościół wciąż istnieje. Nie upadnie też pod rządami obecnego Biskupa Rzymu. Wymagania względem papieża sa jasne: ma on chronić Kościół od skażenia. Czy Franciszek dobrze się z tego zadania wywiązuje? To oceni historia...  
M
M.
31 stycznia 2015, 21:10
Przepraszam, ale chyba nie do końca wiesz o czym piszesz. Czasem lepiej nie mysleć, niż myśleć w sposób błędny...
K
kras
1 lutego 2015, 15:05
W centrum Ewangelii stoi człowiek?  "Obserwator" chyba pisze o jakiejś humanistycznej ewangelii, a nie o Ewangelii. O jakimś "humanistycznym", a nie Kościele Chrystusowym.
RR
ratujmy rodzinę
30 stycznia 2015, 17:20
RATUJMY  RODZINĘ Podpisz synowską prośbę do Ojca Świętego Franciszka ! [url]http://ratujmyrodzine.pl[/url] Wasza Świątobliwość, w świetle informacji rozpowszechnianych podczas ostatniego Synodu, z bólem zauważamy, że dla milionów wiernych katolików światło tej latarni zostało przyćmione przez inwazję rozmaitych lobby, promujących antychrześcijański styl życia. W istocie zauważamy ogólne zamieszanie spowodowane wrażeniem, jakoby w Kościele powstał wyłom, który mógłby doprowadzić do zaakceptowania cudzołóstwa poprzez dopuszczenie rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach cywilnych, do Komunii Świętej, a nawet że Kościół hipotetycznie zaakceptowałby związki homoseksualne, w sytuacji, gdy praktyki takie są kategorycznie potępione jako sprzeczne z Prawem Bożym i naturalnym. Jednakże paradoksalnie to zamieszanie rodzi w nas nadzieję. Wszak w takiej sytuacji słowo Waszej Świątobliwości to naprawdę jedyny sposób, by wyjaśnić zamęt narastający pośród wiernych. Słowo Ojca Świętego zapobiegłoby „rozmywaniu” nauczania Jezusa Chrystusa i rozproszyło ciemności przesłaniające przyszłość naszych dzieci. Jeżeli Papież zachęca do odważnego wypowiadania swoich opinii i do stawiania pytań, to róbmy to, do czego wzywa !
A
ann
30 stycznia 2015, 17:17
Tak, za papieżem Franciszkiem.
M
M.
30 stycznia 2015, 16:24
Ostatnio w pewnych kręgach staje się modne powiedzenie: "Mówisz po włosku gorzej niż papież Franciszek". To tak a propos stwierdzenia, że ani dla JPII ani dla BXVI włoski nie był językiem ojczystym - faktycznie, nie był, ale mówlili po włosku bardzo, bardzo, bardzo dobrze - BXVI w zasadzie bez obcego akcentu. I nikt nie musiał tłumaczyc ich wpadek przy spontanicznym mówieniu, bo nie gadali głupot jak niektórzy!
T
tradus?nie-sądzę
30 stycznia 2015, 16:06
"Tak, dla Franciszka" nie oznacza "Nie, dla Benedykta"
T
tomi04
30 stycznia 2015, 20:37
Z calym szacunkiem ale to ty nie szanujesz Benedykta. Dlatego ze Benedykt od wejscia przyzekl posluszenstwo Franciszkowi i wycofal sie calkowicie, nie wypowiada sie publicznie chyba ze zostanie poproszony przez papieza Franciszka. Relacje obu papiezy sa dobre, cieple i pelne szacunku a nawet 100% lojalnosci. Jesli ktorykolwiek z biskupow czy kardynalow wykazal by nielojalnosc w stosunku do papieza Franciszka, Benedykt natychmiast odpowiednim liscikiem zawiadomil by Franciszka o zaistnialej sytuacji.   
P
podobnoTradycjonalista
30 stycznia 2015, 16:03
Oczywiście, papież Franciszek jest jedynym, ważnie urzędującym papieżem - głową Kościoła. Trudno jednak dziwić się niektórm reakcjom na "nowy styl" jego pontyfikatu. Czy nie podobnie był ocenianyt papież Benedykt (chodzi mi o jego "inność" w stosunku do Jana Pawła II)? Osobiście jako człowiek świadomie przeżywający swoją wiarę bardziej jestem przywiązany do osonby Benedykta (ze względu na jego teologię i celebrowanie liturgii). Zgadzam się jednak, że papieżowi Franciszkowi należy się wielki szacunek i miłość jako Następcy Apostoła Piotra.
P
piw
30 stycznia 2015, 15:46
Kościół przetrwał pornokrację w X w., reformację w XV to i Franciszka przetrzyma. W końcu Pan Jezus sam powiedział że "bramy piekielne go nie przemogą".
Jack French
30 stycznia 2015, 15:53
To o bramach to bardziej o Tobie.
B
bojsieBoga
30 stycznia 2015, 16:06
będę się za Ciebie modlił!
P
piw
30 stycznia 2015, 19:00
dziękuję + To i ja za Ciebie. Trzymam za słowo!
L
Lnik
30 stycznia 2015, 15:43
Jeśli Franciszek ma takich obrońców, jak o Prusak, to już naprawdę nie potrzeba, żeby krytycy przedstawiali swoje arguemnty. A z drugiej strony, to po co taki kolejny artykuł??? Po to, żeby zachęcić czytelników do ponownego sporu? Przecież powtarzanie argumentów nikogo specjalnie nie przekona. Modlitwa i jeszcze raz modlitwa, a nie pisanie kolejnych, budzących sprzeciw artykułów.
PF
popieram Franciszka
30 stycznia 2015, 15:49
Ten artykuł może budzić sprzeciw jedynie u tych, którzy nie chcą prawdzie spojrzeć w oczy
A
Anna
30 stycznia 2015, 15:39
A może teraz ojciec napisze coś dla odmiany o "histerycznych reakcjach fanatyków Franciszka" na każdy przejaw krytyki pod jego adresem. Poza tym prosiłabym, żeby nie dzielić katolików na "konserwatystów" i tych drugich - w domyśle "lepszych". Ale podążając za podziałem, który Ojciec wprowadził, po lekturze przekazów z Fatimy, La Sallette, czy Akita, to jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Pan Jezus to jednak "konserwatysta" w każdym calu:) I chyba wolę słuchać Jego niż tych drugich "lepszych" katolików...
E
Eilinel
30 stycznia 2015, 15:47
No w Ewangeliach też raczej konserwatysta. "Ognie piekielne", "zgrzytanie zębami" i te sprawy. Ale kto by o tym teraz przypominał?...
J
jack
30 stycznia 2015, 16:26
I nowe bukłaki i zgorszenie u ówczesnych tradsów... Pan Jezus nie wpisuje się w nasze ramy, nie wciskajmy go w nasze wyobrażenia.
W
Wojciech
30 stycznia 2015, 15:29
Liscik ? Jakies szczegóły ? A jesli nawet zdarzył się taki szaleniec na ile miarodajne jest to wobec tych wszystkich wierzących,  którzy co prawda czują sie wyłączeni momentami z formuły "kim jestem żeby osądzać"  ale modlą się za papieża.    W ten sposób nie demaskuje się oponentów ale ich tworzy.   Co do miesiąca miodowego i rozczarowań z nim związanych - rosnie na swiecie bardzo duża grupa zwolenników nieistniejącego papieża Franciszka - może lepiej byłoby przygotować się na rozczarowanie tych ludzi . W każdym bądź razie im może nie wystarczyć wymowny znak sprzeciwu poprzez nie umieszczenie portetu papieża w zakrystii 
S
strada
30 stycznia 2015, 15:27
Bycie sobą, mimo próśb, gróźb i biadoleń, by Franciszek był kopią poprzednich papieży, świadczy o dojrzałości papieża- tej ludzkiej i tej wynikającej z pełnienia powierzonej mu funkcji.