Talleyrand a Zieja

Fot. Kadr z filmu "Zieja" / YouTube

Ks. Jan Zieja będąc kapelanem wojskowym (też podczas Powstania Warszawskiego), otwarcie głosił, że zabijanie to grzech.

„Istotną umiejętnością polityków jest wynajdowanie nowych nazw dla instytucji, które pod starymi nazwami stały się dla opinii publicznej odrażające”. Powiedział to Talleyrand, wytrawny dyplomata. Potrzeba nowych idei, nowych motywacji, by przemycać stare mechanizmy władzy. Tak jest i tak zawsze było, więc nie powinienem protestować. Ale jednak, gdy używa się do tego religii, trudno milczeć (zwłaszcza księdzu). Bo, kiedy interesy plemienia lub państwa, gdy grę polityczną (w tym wojnę) uzasadnia się religią, wtedy zwykle szkodzi to religii.

Japonia, by zaspokoić swoje imperialne ambicje, potrzebowała surowców. Została odcięta od handlu nimi, więc zaatakowała USA i inne kraje kolonialne. Inspirowała do walki i zabijania kodeksem militarnym opartym na boskim kulcie imperatora. Po przegranej wojnie zaowocowało to upadkiem religii i pustką duchową.

Kalkulacje polityczne niektórych ugrupowań islamskich prowadzą do wykorzystania terrorystów samobójców motywowanych religijnie. To osłabia wizerunek islamu w świecie. Wielu nie postrzega go jako religii pokoju.

DEON.PL POLECA

Powyższe przykłady przyjmujemy dość „gładko”. Trudniej nam zgodzić się na podobne spostrzeżenia, jeśli chodzi o chrześcijaństwo. A przecież i je niejednokrotnie wykorzystano, by „przykryć” interesy ściśle polityczne. Ileż bitew stoczono w imię religii, choć korzyści mierzono ziemią, wpływami, złotem czy ropą, szlakami handlowymi… A czy handlu niewolnikami nie próbowano usprawiedliwiać religią i prawem naturalnym? Podobnie było z poddaństwem chłopów pańszczyźnianych, którzy mieli być potomkami Chama, a więc biblijnie przeznaczonymi do cierpienia za grzech swojego praojca.

W kinach pojawił się film fabularny „Zieja” o antyklerykalnym księdzu. Ks. Jan Zieja to wielowymiarowa postać. Np. będąc kapelanem wojskowym (też podczas Powstania Warszawskiego), otwarcie głosił, że zabijanie to grzech. Nawiązując do hasła „Bóg, honor, ojczyzna”, twierdził, że to nie Bóg chce, byśmy zabijali wrogów. To bardzo ciekawe, że będąc pacyfistą, potrafił rozmawiać i wspierać duchowo walczących na wojnie. Uznawał, że ludzie realizują różne interesy plemienne czy państwowe, ale nie pozwalał, by uzasadniano to Ewangelią, by redukowano ją do listka figowego.

Ewangelia wykorzystana jako etykietka do ukrycia prawdziwych motywacji dla takiej czy innej polityki zaczyna być lekceważona.

Talleyrand był biskupem, rewolucjonistą, bonapartystą, monarchistą i architektem Kongresu Wiedeńskiego. Został ekskomunikowany. Ks. Zieja został ukarany za pochowanie samobójczyni oraz obronę prymasa Wyszyńskiego, gdy wszyscy go opuścili „oprócz Niemca i psa”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Talleyrand a Zieja
Komentarze (2)
AF
~Agnieszka Firlej
16 września 2020, 19:09
Myślę że bywa także inaczej. Głoszenie Ewangelii miało w przeszłości wpływ na przemiany polityczne Czasem trudno tego uniknąć Przykład św. Jana Pawła II czy ks. Jerzego Popiełuszko czy kard. Stefana Wyszyńskiego jasno pokazują że nawet jeśli my mamy granice to Bóg raczej nie.
AS
~Antoni Szwed
13 września 2020, 20:40
Porównywanie ks. Jana Ziei do Talleyranda jest wielką krzywdą dla tego pierwszego. Ksiądz Zieja był człowiekiem prostolinijnym, od dziecka głęboko pobożnym, szczerym wobec Boga, siebie i innych, skłonnym do pomocy osobom prześladowanym ( np. robotnikom prześladowanym przez komunistów w 1976 r.), , pochodził z ciężko pracującej na roli rodziny rolników. Talleyrand to bogacz (biskup Autun, książę), cwaniak, krętacz, kłamca, który wyznawał i stosował w swoim życiu zasadę, że mowa służy do ukrywania swoich myśli (jego dewiza dyplomatyczna i nie tylko), zdrajca, który w czasie największych prześladowań księży i biskupów francuskich w czasie Rewolucji przystał do wrogów Kościoła katolickiego, czerpiąc z tego obfite profity. Polityk służący każdej władzy. Nihilista, który nie ufał ani Bogu ani ludziom. Człowiek podłego charakteru. Czemu więc o. Siepsiak taki afront czyni księdzu Ziei? Czemu zestawia szlachetnego, prostolinijnego człowieka z takim moralnym zerem jak Talleyrand?