Tego egzaminu nie zdaliśmy

Fot. MarkoP / depositphotos.com

Bardzo trudno jest ludziom powiedzieć, że nie mogą do kościoła wejść, bo jest nakaz odgórny. Wielu duszpasterzy wyszło zapewne z założenia, że nie będą się kłócić z ludźmi… Ale z drugiej strony, w ilu parafiach skorzystano z możliwości zwiększenia liczby liturgii – na co zresztą przepisy kościelne pozwalały?

Święta Wielkanocne już za nami. Triduum Paschalne oraz Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego wyglądały nieco inaczej niż przed rokiem. Tym razem rząd nie zdecydował się na drastyczne ograniczenia liczby osób w świątyniach – dla porządku przypomnę, że w 2020 r. niezależnie od wielkości kościoła w liturgii mogło brać udział maksymalnie pięć osób. Teraz liczbę wiernych uzależniono od powierzchni budynku sakralnego – limit wynosił 1 osoba na 20 mkw. Obostrzenie to w dalszym ciągu funkcjonuje. Są takie świątynie, do których można wpuścić pięć osób, do innej 30, do niektórych nawet 200. Nie można zatem powiedzieć, że wierzący całkowicie zostali od kościołów odcięci.

Tuż przed świętami długo dyskutowano nad decyzją rządu o niezamykaniu kościołów. Duża cześć epidemiologów stała na stanowisku, że to decyzja błędna – zwłaszcza, że wciąż liczba zachorowań jest bardzo duża. O zamykanie kościołów apelowali politycy – głównie ci z lewej strony sceny politycznej. Biskupi – jak się wydaje – podeszli do tematu poważnie. Oprócz ogólnych wskazań dotyczących liturgii w Wielkim Tygodniu i podczas świąt, jakie wyszły od Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP, poszczególni biskupi przygotowali własne. Apelowali o zachowanie reżimu sanitarnego, przypominali o obowiązku noszenia maseczek, dezynfekcji rąk, pomieszczeń. Wskazywali na konieczność przestrzegania zaleceń władz państwowych w zakresie limitów wiernych. Sugerowali organizację procesji w mniejszym niż zazwyczaj wymiarze, święcenie pokarmów na zewnątrz świątyń, itp. Apelowali też, by obostrzeń nie traktować w charakterze represji w stosunku do katolików.

Komentując decyzję rządu oraz apele hierarchów napisałem w jednym z tekstów, że wierzący stanęli przed egzaminem z odpowiedzialności. Za siebie i za innych. Dziś – z wielką przykrością – muszę stwierdzić, że tego egzaminu nie zdaliśmy. Nie zdali go w dużej części księża, nie zdaliśmy go jako wierni. I jeśli wysoka liczba zakażeń będzie się utrzymywać w kolejnych tygodniach i ktoś powie, że to skutek m.in. otwartych kościołów, to niestety w jakimś stopniu rację mieć będzie.

W praktyce bowiem do limitu wiernych, do zaleceń władz, apeli biskupów podeszliśmy na lekko. W wielu parafiach nikt nawet nie pomyślał o tym, by wiernych poinformować o limitach już w Niedzielę Palmową, nikt nie pomyślał o tym, by na drzwiach kościołów wywiesić stosowne informacje, nikomu do głowy nie przyszło, by liczyć osoby wchodzące do świątyń. Zamiast tego pojawiły się kombinacje. Wklejanie ławek zasłaniających ludzi w kościele, ujęcia z transmisji robione tak, by nie było widać ile osób przystępuje do komunii, itp. A jeśli gdzieś ktoś wezwał policję, bo łamanie przepisów było ewidentne, to za moment ksiądz w ogłoszeniach stwierdził, że w parafii pojawił się Judasz… Zastanawiam się przy tym, kto owym Judaszem jest: czy ten kto w poczuciu odpowiedzialności za innych służby wezwał, czy jednak ten, kto nie dopilnował i naraził innych na utratę zdrowia, a może nawet życia?

Zdaję sobie przy tym sprawę z tego, że bardzo trudno jest ludziom powiedzieć, że nie mogą do kościoła wejść, bo jest nakaz odgórny. Wielu duszpasterzy wyszło zapewne z założenia, że nie będą się kłócić z ludźmi, bo ci gotowi wywieźć ich na taczkach… Ale z drugiej strony, w ilu parafiach skorzystano z możliwości zwiększenia liczby liturgii – na co zresztą przepisy kościelne pozwalały?

Oczywiście ktoś może użyć argumentu, że w supermarketach też limitów nikt nie kontroluje. Będzie miał rację. Sam spotkałem się z takimi sytuacjami w ostatnich dniach. Niby na drzwiach stało, że limit wynosi 49 osób w sklepie, ale w środku było co najmniej dwa razy tyle. Nikomu to specjalnie nie przeszkadzało. A jednak kościół to inne miejsce niż supermarket. Jeśli głosi się w nim, że prawa przestrzegać należy, jeśli uznaje się, że jego łamanie jest grzechem – to trzeba się do tego stosować w praktyce. Inaczej wciąż będą nazywać nas hipokrytami i wytykać palcami.

Chylę głowę przed tymi wszystkimi duszpasterzami, którzy stanęli na wysokości zadania i dali przykład. Dobry przykład.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tego egzaminu nie zdaliśmy
Komentarze (20)
KW
~Kamil Wilk
14 kwietnia 2021, 11:51
Przed kościołami są zazwyczaj duże place. Wystarczyłoby nieraz tylko włączyć głośnik na zewnątrz i otworzyć na oścież drzwi, żeby było coś widać. No i komunikat zawsze przed komunią, że ksiądz wyjdzie na zewnątrz rozdawać.
JN
~Jan Nowak
14 kwietnia 2021, 00:18
Faryzeusze zawsze się tak ładnie i pokazowo gorszyli: i gdy Jezus pościł i gdy nie pościł. Dzisiejsi polscy faryzeusze ładnie i na pokaz okazuje swoje zgorszenie: i wtedy gdy się nie przestrzega zaleceń sanitarnych, i wtedy gdy się ich przestrzega. Pan Bóg jednak sprawiedliwie osądzi serce i prawdziwe intencje każdego faryzeusza.
AW
~Adam Was
13 kwietnia 2021, 22:07
A ja się zastanawiam, gdzie podziała się wiara w Bożą Opatrzność? Co z naszą wiarą, że Bóg może wszystko? To także jest sprawdzian naszego zaufania Bogu.
MM
~Marek Mansplaininger
12 kwietnia 2021, 19:32
"Nie zdaliśmy egzaminu"? Nie jestem uczniakiem, aby ktoś mnie egzaminował.
HS
~Hirek Szanko
11 kwietnia 2021, 20:14
Nie chcę nawet myśleć, co by było w Polsce, gdyby w czasie pandemii rządziła "odeszła" w 2015 r. od władzy "władza". Formacja Tomczyka, Budki, Brejzy czy Kierwińskiego podparta SLD. Jeśli przeciwnicy obecnej władzy (która jak każda władza ma potknięcia (a czy rządząc domem nie mamy potknięć?) zarzucają , że wszystko źle - to trzeba przypomnieć, że taki kraj jak Niemcy czy Francja - ma jeszcze gorsze upadki i brak organizacji. Owszem mają dobry personel medyczny , bo z Polski, Ukrainy, Litwy, ale poza tym nie ma mocnego na pandemię).
P.
~przechodzień .
12 kwietnia 2021, 09:21
Najgorsze tej władzy są kłamstwa, manipulacje i nienawiść, a tragiczne to, że swoje łajdactwa "uzasadnia" Panem Bogiem. Co do "Nie chcę nawet myśleć", to pierwszym owocem pychy jest głupota, więc bardzo wielu katolikom nie grozi myślenie.
ML
~Marek Leszczyński
12 kwietnia 2021, 19:54
To niestety jest demagogia, znowu bez dowodów...
WG
W Gedymin
10 kwietnia 2021, 13:06
Tym, którzy tu wypisują różne głupoty, chciałbym przytoczyć zdarzenie opisane przez świętą Faustynę w swoim Dzienniczku. Faustyna obiecała Panu Jezusowi jakieś umartwienie, pokutę. Wkrótce potem otrzymała polecenie przełożonej, które uniemożliwiało spełnienie obietnicy. Siostra podporządkowała się poleceniu, a następnego dnia Jezus pochwalił, że tak uczyniła. Podporządkowanie się nakazowi przełożonej, przed spełnieniem obietnicy danej Jezusowi. Być może pokorne podporządkowanie się, pewnie i niedoskonałemu prawu, większą odda chwałę Bogu niż tłumne celebracje łamiące nakazy sanitarne.
AW
~ania waliszko
10 kwietnia 2021, 00:48
tenże autor nie lubi Kościoła, księży, a siebie uważa za wyrocznię i jedynego "geniusza"!!!!
ML
~Marek Leszczyński
9 kwietnia 2021, 22:47
Dopiero za kilka lat pojawią się być może w miarę rzetelne oceny działań rządu, nie tylko w Polsce, w kwestii pandemii. Na razie to działanie na oślep, intuicyjne, zamykanie wybranych działalności itp. Nie ma żadnych empirycznych dowodów, które stanowiłyby podstawę do zamknięcia kościołów, teatrów, muzeów, siłowni. Nikt nie zamknął firm produkcyjnych, a w ubiegłym roku policja łapała rowerzystów i ludzi w lesie. Działania władz są niewiarygodne i tyle w tym temacie.
JP
~Jarosław Piechota
9 kwietnia 2021, 20:15
Jak można brać na poważnie wytrzepane z rękawa obostrzenia w świątyniach. Ktoś sobie wymyślił że w tym roku katolicy też będą skakać przez płotki.
ML
~Margo Lexico
9 kwietnia 2021, 20:12
Uważam, że zdaliśmy, wbrew twierdzeniom autora ! a co jeśli prawo jest durne - nie jestem wyznawcą zasady "złe prawo lecz prawo" ?! co więcej - jeśli nie jest stosowane z proporcją? strajki yulko-hunwejbinek odbywały się z pogwałceniem wszelkich norm prawa, nawet zwykłej ludzkiej solidarności (myślę o chodzącej i leczącej na czworakach służbie zdrowia). Podziwiam naszą katolików wyrozumiałość, zdyscyplinowanie i tolerancję i brak jakiejkolwiek nienawiści (niektórzy wiadomo jacy duszpasterze nie wiem dlaczego, ale cały czas pouczają nas, abyśmy wyzbyli się nienawiści - gdzie oni ją widzą ?- wśród swoich wiernych "otwartych" słuchaczy ? to świadczy, że głosząc "otwarcie" ponieśli całkowitą porażkę, skoro upominają !
DW
Dorota Walencik
9 kwietnia 2021, 18:31
Zwiększenie liturgii nie pomoże (u mnie w parafii zwiększono) skoro nie wiadomo czy na określoną godzinę będzie dużo czy mało osób. Pomogłoby wtedy gdyby obowiązywały zapisy i tylko osoby zapisane by wchodziły na wyznaczone miejsce. Co - oczywiście - jest nie do pomyślenia w polskich realiach. W mojej parafii księża się starają zapewnić bezpieczne warunki ale nie widzę by zwracali uwagę osobom umyślnie nieprzestrzegającym zasad, zwłaszcza że to przeważnie starsze osoby i bardzo przekonane do swoich racji. Osoby obawiające się ryzyka zarażenia w kościele nie mają innej opcji jak poczekać do nabycia odporności po szczepieniu.
MF
~Magda Franczok
10 kwietnia 2021, 15:07
Wiem, że realia są różne, ale mimo wszystko sądzę że powinny być zapisy, internetowe lub np dla.osb starszych w formie telefonicznej , ( lub ewentualnue policzenie osób wchadzących i umożliwienie pozstalym uczestnictwa na dworze). Reakcje mogłyby być różne, ale to powinno być postawione jasno . W kontekście tego że życie i zdrowie są najważniejsze. I bycie odpowiedzialnym za siebie. Jasne postawienie tego wszystkiego w parafiach myślę że mimo możliwości reakcji niezadowolenia byłoby obiektywniee dobre.
TK
~Teresa Kowalczyk
9 kwietnia 2021, 13:22
Czy kapłan może odmówić wiernym uczestnictwa w sakramentach - zgodnie z prawem kanonicznym nie ta refleksja W.Cejrowskiego bardzo mnie zaskoczyła .
MB
~Marcin Baran
9 kwietnia 2021, 11:50
Panie Tomaszu. Pan widzi tylko kilka incydentów, które nagłośniły antykościelne media i sądzi Pan, że tak było w całej Polsce. Proszę mi uwierzyć, że ja z kolei widziałem całe mnóstwo parafii, w których przestrzegano restrykcji, w których księża już w Niedzielę Palmową - osobiście !! - stali przed wielkimi drzwiami kościoła i tłumaczyli ludziom, którzy już nie mogli wejść, że mogą brać udział we Mszy siedząc na ławeczkach na polu, z zachowaniem odpowiedniego dystansu. Byłem zbudowany spokojem z jakim wierni przyjmowali te polecenia. Oczywiście, ja również nie mogę uogólniać, że tak było w całej Polsce, ale Pan również niech nie popełnia tego błędu - na podstawie doniesień w mediach wrogich Kościołowi, niech Pan nie wyciąga wniosku, że nikt w całej Polsce nie zdał egzaminu.
MM
~Michał M
9 kwietnia 2021, 23:32
Obejrzyj sobie nagrania na YT. Na chybił trafił. Ostatnia ciekawostka z ingresu Bryla: członkowie chóru bez maseczek, jeden koło drugiego. Może należało poprzestać na organiście? Zresztą albo wychodzimy z założenia, że jest pandemia, a wtedy zamykamy wszystkie przybytki, w których gromadzi się więcej ludzi, albo uważamy, że nie jest tak źle, i funkcjonujemy w reżimie sanitarnym. Co mamy zaś obecnie? Do fryzjera, który jest w stanie przyjmować klientów pojedynczo, legalnie iść nie można, ale do kościoła wraz z setką innych osób - już tak.
MM
~Monika Monika
9 kwietnia 2021, 11:28
dlaczego przy pięknej pogodzie nie robi się na terenie przykościelnym Mszy polowych? czemu nie organizuje się spowiedzi w formie spaceru wokół kościoła? tylko wygodnictwo księży, ono niszczy resztki religijnego życia mas:(
WW
~Waldemar Wiśniowski
9 kwietnia 2021, 11:01
Badania naukowe potwierdzają, że najczęściej ludzie zarażają się w domu, rzadziej w pracy, jeszcze mniej w miejscach publicznych.
WG
W Gedymin
10 kwietnia 2021, 12:46
Poraża głupota. Pandemia trwa nie dlatego, że ludzie najczęściej zarażają się w domu, ale dlatego że zarażają się od obcych ludzi w miejscach publicznych. Inaczej zarażeni ludzie w domach przechorowaliby i epidemia wygasła by.