Tego powinniśmy uczyć się od Helenki

(fot. facebook.com)

Tak naprawdę to najlepszym co możemy zrobić to przestać dzielić świat na "my" i "oni", bo to właśnie takie myślenie doprowadziło do śmierci Helenki.

Katolicką część polskiego Internetu zalała informacja o tragicznej śmierci jednej z wolontariuszek w Boliwii. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego takie wieści zamiast powodować we mnie lęk i chęć zamknięcia się w domu, wzmagają tylko moje pragnienia działalności misyjnej. Może to nadzieja na bohaterską męczeńską śmierć i szybszą drogę do wyniesienia na ołtarze. Może to poczucie, że robię coś ważnego dla kogoś. Może zamiłowanie do ubogich i chęć bycia między nimi.

Dzięki słowom o. Kaspra Kapronia OFM odkryłam, że to jeszcze coś innego.

DEON.PL POLECA

"Pierwszy telefon był już o czwartej nad ranem tutejszego czasu: "Przygotowujemy materiał o zamordowanej wolontariuszce. Czy mógłby Ojciec coś powiedzieć?".

Tak. Dla mediów zamordowany człowiek to materiał. Dzisiaj był to news, a jutro już nie będzie miał znaczenia. Bo pojawią się nowe, bardziej atrakcyjne informacje. Kto jutro będzie przy zrozpaczonej rodzinie, która dopiero jutro będzie odczuwać pustkę? Kto będzie interesował się tą drugą dziewczyną, która teraz mężnie walczy, ale jutro przyjdzie trudne zmaganie się z wszechogarniającą pustką?

Boliwia to piękny kraj i wspaniali ludzie. Zakochałem się w tutejszych ludziach, w ich kulturze… I boli mnie jak czytam w komentarzach, że "jak się jedzie do tych mniej cywilizowanych, to wiadomo, że może człowieka coś takiego spotkać" (tak niektórzy stwierdzili). To co się dzisiaj stało to jednak w pewnym sensie konsekwencją także medialnej propagandy oraz konsekwencją tych wielkich nierówności w świecie i podziału na dwa światy: tych opływających w dostatek i tych walczących o kolejny dzień. Propagandy głoszącej, że trzeba stawiać mury, aby się zabezpieczać; propagandy głoszącej, że winni wszystkiego są ci o innym kolorze skóry (jaśniejszej, ciemniejszej): "to oni winni są wszystkiego zła na świecie, tej całej przemocy" lub "to oni winni są mojego ubóstwa… oni mają, a mają bo mnie wykorzystują". W takim świecie zawsze będą morderstwa za kilka groszy; w takim świecie będzie strach, bo ci inni są "niecywilizowani".

Helenka przybyła do nas niwelować te nierówności i głosić, że inny świat jest możliwy: świat oparty na Ewangelii. Oby ta śmierć, jak zawsze w chrześcijaństwie, stała się zaczynem nowych powołań misyjnych: ludzi wolnych od lęku, budujących świat bez murów i nierówności. Bo świat tak jak obecnie jest skonstruowany nie może już dłużej funkcjonować."

W takich momentach chce mi się jechać na drugi koniec świata, żeby świadczyć swoim życiem, że my się na to nie godzimy, by byli lepsi i gorsi, by był czarny i biały, współczesny pan i niewolnik. Chcemy budować świat solidarny, przyjazny, pełen miłości i nie spoczniemy dopóki nie będzie choć trochę bliżej do takiego świata. Będziemy burzyć mury i budować mosty, choćby przeciwko nam byli wielcy tego świata, terroryści i podsycający nienawiść.

Zbliżamy się powoli do wielkiego jubileuszu w naszym Zgromadzeniu 200lecia przybycia Filipiny do Ameryki Północnej. Nasza pierwsze misjonarka wyruszyła w daleką drogę, by nieść Chrystusa tam gdzie ludzie Go nie znali. Dziś często to kraje misyjne mogłyby świadczyć swoją wiarą i przywozić ją do Europy. Dzisiaj dużo ważniejsza jest praca z tymi, którzy czują się wykluczeni. Okazywanie im zwykłej ludzkiej solidarności i życzliwości, a przede wszystkim bycie otwartym na to, że oni mają coś bardzo ważnego do zaoferowania nam. I że tak naprawdę to najlepszym co możemy zrobić to przestać dzielić świat na "my" i "oni", bo to właśnie takie myślenie doprowadziło do śmierci Helenki.

Nie poddawajmy się w budowaniu lepszego świata, choć byśmy mieli oddawać za to życie!

S. Ewa Bartosiewicz - zakonnica ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa (Sacre Coeur). Tekst pierwotnie ukazał się na blogu Spojrzenie Serca.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tego powinniśmy uczyć się od Helenki
Komentarze (4)
Andrzej Ak
27 stycznia 2017, 18:41
Ufam, że Helena; nasza siostra w Chrystusie Panu już odbiera należną jej część w postaci nowego życia w wymiarze samego Boga, bo z Bogiem stracić życie tutaj to zyskać nowe i lepsze u Pana. Bóg wie ile włosów mają jego dzieci i nic nie ujdzie Jego uwadze.  Niektórych z nas powołuje nieco wcześniej, inni muszą za to czekać do swej starości. Jednak dla wszystkich jest ta sama obietnica życia u Boga, życia z Bogiem, a nawet życia w Bogu (doskonałe złączenie świadomości duszy z samym Bogiem). Ci którzy wybierają w swoim życiu Boga, za swojego Pana i Przewodnika, nic nie tracą lecz tylko zyskują. Nawet utrata ciała nie jest stratą, bo Bóg potrafi hojnie wynagradzać wszelkie niesprawiedliwości tego świata. Rozumiem ból bliskich po rozstaniu z Helenką, ten ból i gorycz trzeba przeczekać, ale nie samemu w pojedynkę, tylko z Bogiem. Jeśli Bóg zezwoli Helenka będzie miała jeszcze okazję się pożegnać z bliskimi, jak tego jeszcze nie uczyniła. Zapewne Tam dla Niej jest już przygotowane lepsze życie. Nie ma się co złościć, trzeba ufać Jezusowi, że się już Helenką zaopiekował. Polecajmy w modlitwach naszych wszystkich, którzy stracili wiele na tej śmierci, aby Wszechmogący Bóg w swej Łaskawości obdarzył ich Wszystkich swoimi Łaskami, aby podźwignął ich z rozpaczy, bólu i cierpień w jakich obecnie są pogrążeni.
27 stycznia 2017, 18:12
Gdy myślę o śmierci tej Dziewczyny ogarnia mnie złość i bunt. Czy zrobiono wszystko by zapewnić wolontariuszkom bezpieczeństwo? Czy w chwili ataku były w ochronce same? Jesli tak, dlaczego? Dlaczego nikt nie zapewnił im ochrony? Czy wysyłanie młodych osób, szczególnie świeckich w niebezpieczne miejsca jest etyczne? Niech mnie Siostra nie zrozumie źle - ta Dziewczyna miała przed sobą całe życie. Jakoś nie trafiają do mnie apele o to by teraz specjalnie jeździć na wolontariat - kolejne młode osoby mają ginąć bo gospodarze (pewnie mimo najszczerszych chęci) nie są w stanie zapewnić im bezpieczeństwa. W jednym się z Siostrą zgadzam. Przed Rodziną śp Heleny żałoba i to ta w samotności, bez blasku fleszy, z tępym bólem w sercu i tęsknotą.
27 stycznia 2017, 09:46
Przedewszystkim - "Wieczny odpoczynek..."za duszę zamordowanej. Natomiast głupoty wypisywane przez siostrę jakoby chrześcijaństwo zamiast misyjności miało ograniczać się do tzw pracy społecznej z wykluczonymi oraz że powodem śmierci wolontariuszki był podział na my i oni nie wymagają w zasadzie komentarza no może poza krótkim: Chroń nas Panie Boże przed "misjonarzami" w rodzaju s.Bartosiewicz. 
TK
Ter Ka
29 stycznia 2017, 23:58
A gdzież siostra napisała, że "zamiast"? Napisała, że "ważniejsze". I ta intuicja jest bardzo trafna, choć, oczywiście, Pan Bóg powołuje do tego i tego. Ale, żeby w społeczństwie rodziły sie powołania misyjne, nie może być ono zamknięte na wykluczonych, ani u siebie ani gdziekolwiek indziej. Bo jak Pan to widzi, Panie Stos? Tu u nas będzie sie Pan odwracał od tych brudnych, obdartych, nie daj Boże, kolorowych i , nie daj Boże, imigrantów a potem pojedzie Pan do murzynków i będzie ich kochał miłością chrześcijańską?