Trauma gwałtów, milczenie Kościoła

Kadr ze zwiastunu filmu "Niewinne" (fot. youtube.com)

W serialu Dom Lidka Jasińska podczas powstania warszawskiego zostaje zgwałcona i rodzi Mietka, którego ojcem staje się wojenny inwalida Tolek Pocięgło.

Pohańbiona przez Niemców i zamordowana zostaje Anna, żona Tadeusza z filmu Wojciecha Smarzowskiego Róża. Tytułowa bohaterka, autochtonka z Mazur, Róża Kwiatkowska i repatriantka z Wileńszczyzny Amelia padają ofiarą gwałtów żołnierzy radzieckich. W filmie Niewinne gwałty sołdatów dosięgają natomiast zakonnic, które w wyniku tych zajść rodzą dzieci.

Kinematografia dotyka głęboko traumatycznego tematu. Tabu dotyczy zwłaszcza sióstr zakonnych, choć zdajemy sobie sprawę, że ich los w czasie wojny niczym nie różnił się od losu innych kobiet. Gwałtów na zakonnicach dokonywano też w przeszłości - nie bez racji wspomina o tym Stefan Żeromski na kartach Popiołów.

DEON.PL POLECA

Niemniej wymowne jest to milczenie, zwłaszcza w Kościele, który wyniósł na ołtarze w 1987 roku niedoszłą ofiarę gwałtu wojennego Karolinę Kózkównę. Analogiczny los spotkał zamordowaną w czasie II wojny światowej - w 1943 roku - Janinę Jędrochównę. Kiedy czytamy Wskazówki do pracy duszpasterskiej po wojnie zmarłego w styczniu 1945 roku ks. Roberta Josińskiego, znanego kościelnego seksuologa ze Śląska, to odnajdujemy wiele wytłumaczeń dla postawy kobiet, zwłaszcza ich niechęci do wspominania czy rozstrzygania zaistniałych wypadków.

Ksiądz Josiński sporządził swoje notatki już po pierwszych informacjach o zbiorowych gwałtach Armii Czerwonej na kobietach i zauważył pewne prawidłowości: objawy rezygnacji i duchowej apatii skłaniającej je do przyjęcia losu bez sprzeciwu i walki. Duchowny zarzucał kobietom bierność i poddawanie się okolicznościom, a mężczyznom tchórzostwo.

W ówczesnym Kościele, który - choćby kanonizując w 1947 roku Marię Goretti - przypominał znaczenie czystości, postulaty, aby "być hartowną, raczej dać się zasztyletować, raczej porąbać w kawałki niż odstąpić od zasad, niż splamić duszę swoją", wzmagały u kobiet poczucie winy. Te, które przeżyły, poddawały się często ekspiacji, o czym świadczą "szatki czystości" zdeponowane w skarbcu jasnogórskim.

Oczywiście w obronie kobiet stawało wielu mężczyzn, w tym katoliccy księża, jak broniący zakonnic proboszcz Kożuchowa ks. Johannes Guzy czy proboszcz Gogolina ks. Józef Bieniosska. W celu zapobieżenia samobójstwom kobiet przypominano wykładnię postępowania w razie seksualnej napaści.

Uspokajano, że do 10 godzin po zajściu można przedsięwziąć wszelkie środki medyczne celem usunięcia następstw gwałtu, co stanowi dalszą obronę przeciwko napastnikowi. Propagowano małżeństwa dla "czci niewieściej", które legitymowały dzieci z gwałtów. Organizowano specjalne domy matki i dziecka roztaczające opiekę nad zgwałconymi kobietami, pośredniczące w adopcji czy w zastępczym rodzicielstwie, tzw. systemie "garnuszkowym".

Najsłynniejszą placówkę tego typu założył w Słupsku wraz z Anielą Urbanowicz ks. Jan Zieja. Heroiczną postawą, ratującą życie zmaltretowanych fizycznie i psychicznie kobiet, wykazywali się katoliccy lekarze - Bolesław Kowalski czy zmarła w opinii świętości Izabela Wolfram, która większą część swoich miesięcznych poborów przeznaczała na wychowanie dzieci z gwałtów.

Wszystko to pozwalało na względne ustabilizowanie sytuacji osobistej i społecznej pohańbionych kobiet i poczętych w ten sposób dzieci. Niemniej brak przepracowania traumy przez zgwałcone z postępującą z czasem niechęcią do tzw. "kacapich dzieci", głównie na Opolszczyźnie, obciąża do dziś sumienia: wielu spowiedników nakazywało bowiem kobietom milczenie, łudząc się, że ochroni je to przed towarzyskim ostracyzmem czy ewentualnymi represjami ze strony Służby Bezpieczeństwa.

Wydaje się, że tłumiona wściekłość kobiet odpowiada m.in. za utrzymujący się wysoki odsetek przyzwolenia na aborcję z gwałtu, gdyż - jak twierdziła w 1993 roku Józefa Hennelowa - nie można domagać się od kobiet heroizmu w sytuacjach granicznych.

Redaktorka "Tygodnika Powszechnego" pomstowała na księży, którzy nie potrafią wczuć się w sytuację gwałconych kobiet, ich samotność i moralne obciążenie.

Jednym z zasadniczych celów dyskusji wokół gwałtów wojennych, w tym dokonanych na zakonnicach, jest rozwiązanie problemu aborcji: jeśli chcemy całkowitego jej zakazu, musimy rozwiązać organizacyjnie sprawę stosunku do gwałtu i zgwałconych w Kościele. Propagowanie świętych dziewic, które zrządzeniem Opatrzności ustrzegły swą czystość, już nie wystarcza.

Musimy odrzucić wszelkie możliwości obciążania kobiet odpowiedzialnością za naruszające ich godność czyny mężczyzn, pozwolić zgwałconym na ujście emocjom, otoczyć je stałą opieką i wsparciem, zwłaszcza w sytuacji macierzyństwa. Otwarcie procesu beatyfikacyjnego dziecięciu nyskich elżbietanek, ofiar sowieckiego bestialstwa, przynajmniej częściowo wydaje się posunięciem idącym w tym właśnie kierunku.

dr Katarzyna Jarkiewicz - adiunkt w Instytucie Kulturoznawstwa Akademii Ignatianum.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trauma gwałtów, milczenie Kościoła
Komentarze (23)
Agamemnon Agamemnon
20 marca 2016, 20:55
Zabijanie człowieka wchodzi w rachubę jedynie wśród ludzi zemoralizowanych. Wszystkie sytuacje trudne należy rozwiązywać na drodze humanitarnej. Sytuacje trudne winno rozwiązywać się w ramach możliwości jakie daje nam organizacja zwana państwem. "Tylko etyka popszanowania życia jest etyka pełną". Albert Schweitzer
17 marca 2016, 23:24
Poza odosobnionym przypadkiem Euzebiuszem z Cezarei , który w Historii Kościoła czyni samobójstwo kobiety w obliczu zagrożenia gwłatem cnotą, spotykamy przykład Karoliny Kózkówny czy Marii Goretti, które zginęły broniąc dziewictwa i których działanie Kościół określił mianem męczeństwa. Warto jednak pamiętać o tym o czym pisze św.Tomasz z Akwinu: Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, IIa IIae, q. 64, art. 5: "(...) Nie wolno także popełnić samobójstwa kobiecie, by uniknąć zgwałcenia, bo nie należy popełniać większej zbrodni, jaką jest samobójstwo, celem uniknięcia mniejszego zła bliźniego, gdyż zgwałcenie kobiety bez jej przyzwolenia nie jest z jej strony występkiem, skoro ciało bez zgody woli nie może ulec skażeniu grzechu, jak powiedziała św. Łucja. Wiadomo zaś, że porubstwo czy cudzołóstwo jest mniejszym grzechem, niżeli zabójstwo człowieka, a zwłaszcza aniżeli samobójstwo, które jest najcięższym grzechem z tego względu, iż szkodzi sobie samemu, siebie zaś należy miłować najbardziej. Jest to równocześnie grzech najniebezpieczniejszy, gdyż nie pozostawia czasu na pokutę. Nikomu też nie wolno zabić siebie samego z obawy przyzwolenia na grzech. Nie należy bowiem czynić zła dla zdobycia dobra lub uniknięcia innego zła, zwłaszcza mniejszego i niepewnego. Otóż nie ma pewności, że ktoś przyzwoli na grzech w przyszłości, gdyż Pan Bóg może każdego człowieka ustrzec od grzechu bez względu na to jakie by go napastowały pokusy.(...)"
17 marca 2016, 23:28
Szanownej autorce zaś, która z pociągu zatroskania o los kobiety zdaje się wysiadać na przystanku feminizm przypomnę słowa prymasa Kanady Marca Quelett, który zapytany o nauczanie Kościoła na temat aborcji w przypadku gwłatu odpowiedział: "Dziecko nie ponosi winy za to, w jaki sposób zostało poczęte. Winę ponosi agresor. Dziecko jest kolejną jego ofiarą." Hierarcha zaznaczył, że doskonale zdaje sobie sprawę z traumy, jaką przeżywa zgwałcona kobieta. Jednak musi ona mieć poszanowanie dla życia, które zostało w wyniku tego okropnego czynu poczęte.
Oriana Bianka
18 marca 2016, 09:16
Najważniejsze jest przykazanie miłości, a wszystkie inne od niego pochodzą. Najpierw więc należy pochylić się nad skrzywdzoną kobietą, otoczyć ją opieką, udzielić wsparcia, starać się zrozumieć. 
Oriana Bianka
17 marca 2016, 23:14
Kilka lat temu oglądałam wstrząsający film "Kobiety w Berlinie" opowiadający o gwałtach popełnianych na niemieckich kobietach przez żołnierzy Armii Czerwonej. Potem był film "Róża", teraz "Niewinne". To nieprawdopodobne, że przez ponad pół wieku od zakończenia II Wojny Światowej temat gwałtów był właściwie tematem tabu. Dopiero w 2008r. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję uznającą gwałt za "zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości, a nawet czyny mieszczące się w definicji ludobójstwa". Kilkanaście lat temu spotkałam uchodźczynie z Jugosławii, jedna z nich opowiadała mi o swoich traumatycznych przeżyciach, płakała, nie mogła zapomnieć, choć była pod opieką psychiatry i brała środki psychotropowe. Kobiety - ofiary gwałtów wojennych  cierpiały, popadały w depresję, nawet popełniały samobójstwa. Zachodziły w niechcianą ciążę i były stygmatyzowane. W ostatnich latach w Niemczech wypowiadają się również dzieci zrodzone w wyniku gwałtów wojennych, które uważają, że były marginalizowane, podatne na depresję. Podobnie było i w Polsce - takie dzieci były dyskryminowane. Problem więc nie dotknął tylko kobiet, ale również ich dzieci. Najwyższy czas zmienić podejście do ofiar gwałtu, to nie one są winne, gorsze, nieczyste, im trzeba pomóc, udzielić wsparcia, im i ich dzieciom, a sprawców potępić i ukarać.  
17 marca 2016, 20:29
Nie warunkowałbym: „Jeśli chcemy całkowitego jej zakazu [aborcji], musimy rozwiązać organizacyjnie sprawę stosunku do gwałtu i zgwałconych w Kościele.” Przybiera to pewną formę szantażu: „Jak nie rozwiążecie organizacyjnie… to mamy prawo zabijać dzieci poczęte w wyniku gwałtu”. To należy oddzielić. Zabijać takiego dziecka nie wolno i już, bo ono jest niczemu niewinne, ale przede wszystkim nie zagraża życiu matki (czynnik koniecznej samoobrony). Nie ma żadnego humanitarnego - nie mówiąc o chrześcijańskim - uzasadnienia do takiego zabójstwa nienarodzonego życia. Słuszne uwagi dotyczące właściwej pomocy kobietom z najwyższą troską, wyrozumiałością, które zaszły w ciążę w wyniku gwałtu. Rozszerzyłbym to jeszcze o utworzenie państwowego funduszu na rzecz pomagania takim kobietom: 1) jednorazowe odszkodowanie za wymuszoną gwałtem ciążę 2) wypłacanie alimentów, gdyby matka chciała dziecko wychowywać, a nie oddawać do adopcji. Zadaniem państwa, a nie pokrzywdzonej kobiety, byłoby egzekwowanie odpowiednich środków na rzeczony fundusz od sprawcy gwałtu. Warto też uzupełnić, że w ostatnich latach nie było w Polsce bodajże ani jednego przypadku aborcji ciąży powstałej w wyniku gwałtu, co dopuszcza prawo polskie. Przeciwnikom zaostrzania prawa aborcyjnego chodzi przede wszystkim o dopuszczanie usuwania ciąży z uwagi na ewentualną niepełnosprawność dzieci po urodzeniu.
A
Agnieszka
17 marca 2016, 23:25
Tu nie ma mowy otym, że autorka popiera aborcję, ale raczej o tym że nie zrobiono nic żeby tym matkom dać alternatywę jakąś, żeby im ułatwić życie. Wręcz przeciwnie, często nawet w dobrej wierze, im to życie dodatkowo utrudniano. W artykule chodzi o to, że im się należy pomoc od społeczeństwa, które od nich wymaga, że mają urodzić dziecko z gwałtu. Z takiego czysto ludzkiego punktu widzenia, po prostu im się to należy.
18 marca 2016, 09:26
Nie napisałem, że Autorka osobiście popiera aborcję ciąży powstałej w wyniku gwałtu. K. Jarkiewicz opisuje pewne zjawiska, opinie w społeczeństwie zawarte w określonych tezach, do których się odnoszę. Mam świadomość niewłaściwego podejścia z przeszłości, w tym w środowiskach kościelnych. Natomiast to się przekłada na współcześnie używane argumentacje już dużo dalej idące. Takie stawianie sprawy: jak chcecie całkowitego zakazu aborcji, to... jest powszechne. Nawet jest mocniej akcentowane: najpierw zapewnijcie kobietom… dopiero wtedy można zakazywać aborcji. Czyli dopóki się nie zapewni tego i tamtego, to można bezkarnie zabijać. Kolejną spotykaną opinią jest to, co zostało wyrażone tu: „Wydaje się, że tłumiona wściekłość kobiet odpowiada m.in. za utrzymujący się wysoki odsetek przyzwolenia na aborcję z gwałtu, gdyż - jak twierdziła w 1993 roku Józefa Hennelowa - nie można domagać się od kobiet heroizmu w sytuacjach granicznych. Redaktorka "'Tygodnika Powszechnego"' pomstowała na księży, którzy nie potrafią wczuć się w sytuację gwałconych kobiet, ich samotność i moralne obciążenie.” Tego typu retoryka uzasadnia powszechną zgodę na dopuszczanie jednak aborcji w takich sytuacjach, jak to niektóre kobiety mówią: co mężczyźni mogą wiedzieć, co czuje zgwałcona kobieta. Jakby miało to cokolwiek do rzeczy. Nie w sensie rozumienia kobiet, czy próby ich zrozumienia, właściwej koniecznej pomocy, tylko jakiegokolwiek usprawiedliwiania wydawania niedopuszczalnych wyroków śmierci na te niewiniątka.
18 marca 2016, 09:51
Osobiście nie popiera a jedynie uważa za uzasadnioną (wynikającą z) traktowaniem zgwałconych? Ale generalnie zgoda co do odczytania retoryki autorki.
M
Martyna
17 marca 2016, 19:28
wreszcie sensowne podejście!
A
Agnieszka
17 marca 2016, 14:09
Gościu - zupełnie nie zrozumiałeś o czym jest ten artykuł.
17 marca 2016, 10:02
Od faktów do manipulacji... "Wydaje się, że tłumiona wściekłość kobiet odpowiada m.in. za utrzymujący się wysoki odsetek przyzwolenia na aborcję z gwałtu, gdyż - jak twierdziła w 1993 roku Józefa Hennelowa - nie można domagać się od kobiet heroizmu w sytuacjach granicznych" No pewnie dzieci poczęte z gwałtu i stare, chore matki, którymi nikt nie ma siły się opiekować - spotka coraz większe przyzwolenie na eutanazję...
A
Agnieszka
17 marca 2016, 14:10
Gościu, nie zrozumiałeś o czym jest ten artykuł.
17 marca 2016, 15:00
Wyjaśnij czego nie zrozumiałem.... I co proponujesz w wypadku dylematu zabić dziecko bo pochodzi z gwałtu (proponować zabojanie?) czy nie zabić?
Rafał Dąbrowa
17 marca 2016, 17:36
Co sądzisz o wprowadzeniu prawa nakazującego bezwzględne skazywanie sprawców gwałtów na obcięcie przyrodzenia?
17 marca 2016, 20:35
Jesteś za tym, żeby złodziejom odcinać rękę?
17 marca 2016, 21:53
To samo co wprowadzeniu prawa skazujacego głupców na obcięcie głowy...
Rafał Dąbrowa
17 marca 2016, 09:52
[url]https://youtu.be/YmFwlplYvgA[/url]
Oriana Bianka
17 marca 2016, 11:41
Bardzo poruszjące świadectwo. Dzięki za podzielenie się.
AA
Akada Asaki
17 marca 2016, 09:08
Jak to jest, że ta jedyna najsprawiedliwsza ze sprawiedliwych, bogobojna bardziej niż papież Franciszek partia rządząca, mogąca przepchnąć każdą ustawę jeszcze nie zajęła się sprawą aborcji?  I od razu odpowiem - nie zajmie się i głupi ten kto myśli, że PiS czymś się różni od PO poza retoryką i rozkładaniem akcentów.
PG
p g
17 marca 2016, 13:32
No, jeszcze nie wiadomo.
MR
Maciej Roszkowski
17 marca 2016, 17:24
Nie na temat
WDR .
18 marca 2016, 05:22
Rozpoczęcie takiego procesu to otwarcie kolejnego frontu, a przecież na Twoje wspracie PiS liczyć nie może.