Uwolnijmy się od lęku przed emigrantami

(fot. Vincent Bellec / taize.fr)

Wielu młodych Europejczyków nie rozumie rządów swoich krajów, kiedy demonstrują one chęć zamykania granic. Domagają się czegoś odwrotnego - żeby globalizacji ekonomii towarzyszyła globalizacja solidarności. I są gotowi do współpracy.

Na całym świecie kobiety, mężczyźni i dzieci są zmuszani do opuszczenia swojego kraju. Powodem ucieczki jest nieszczęście, które ich spotyka. Silniejsze niż wszystkie przeszkody stawiane po to, by powstrzymać ich wędrówkę.

Mogę o tym zaświadczyć, ponieważ ostatnio byłem przez kilka dni w Syrii. Rozmiar zniszczeń w Homs - efekt bombardowań - jest niewyobrażalny. Większa część miasta w ruinie. Widziałem miasto widmo i czułem rozpacz mieszkańców tego kraju.

Zagrożenie czy szansa?

DEON.PL POLECA

Dzisiaj do Europy napływają Syryjczycy, jutro będą to jakieś inne narody. Nie sposób uniknąć ogromnych fal emigrantów, z którymi mamy do czynienia. Niezdawanie sobie z tego sprawy będzie krótkowzrocznością. Szukanie sposobów, które pomogą opanować te fale, jest prawomocne i nawet niezbędne, ale chęć powstrzymania ich i tworzenie zapór najeżonych kolcami są całkowicie daremne.

Lęk w zetknięciu z tą sytuacją jest zrozumiały. Nieuleganie lękowi nie oznacza, że ma on zniknąć, ale że nie powinien nas obezwładniać. Nie dopuśćmy, aby odrzucenie obcych wpisało się w naszą mentalność, ponieważ w nieprzyjęciu innego tkwi zalążek barbarzyństwa.

Jako pierwszy krok kraje bogate powinny wyraźniej sobie uświadomić, że ponoszą jakąś część odpowiedzialności za zadane w przeszłości rany, które wywołały i nadal wywołują ogromne migracje, zwłaszcza z Afryki i z Bliskiego Wschodu. Także dziś niektóre decyzje polityczne są źródłem braku stabilizacji w tych regionach. Drugi krok powinien doprowadzić do przezwyciężenia strachu przed obcym, przed różnicami kulturowymi, i do odważnego kształtowania nowej formy naszych zachodnich społeczeństw, która już teraz wyłania się jako rezultat imigracji.

Zamiast widzieć w obcym zagrożenie dla naszego poziomu życia lub dla naszej kultury, przyjmijmy go jako członka tej samej ludzkiej rodziny. Wtedy odkryjemy, że jeśli napływ uchodźców i imigrantów niesie jakieś trudności, może również stać się szansą. Ostatnie badania pokazują pozytywny wpływ migracji na demografię i ekonomię. Dlaczego w tak wielu dyskusjach podkreśla się przede wszystkim trudności, a nigdy nie wspomina się o tym, co pozytywne? Ci, którzy pukają do drzwi krajów bogatszych niż ich własny, skłaniają te kraje, by stawały się bardziej solidarne. Czyż dzięki temu w tych krajach nie przybędzie zapału?

Poryw solidarności

Chciałbym przywołać tutaj nasze doświadczenie z Taizé. Jest ono skromne i ograniczone, ale bardzo konkretne. Od listopada ubiegłego roku w porozumieniu z lokalnymi władzami i samorządem regionu, który obejmuje i naszą wioskę, oraz z miejscowymi stowarzyszeniami przyjęliśmy w Taizé jedenastu emigrantów z Sudanu - większość z nich pochodzi z Darfuru - a także z Afganistanu, wszyscy przyjechali z "dżungli" z Calais.

Ich przybycie wywołało w naszym regionie niesamowity poryw solidarności: przychodzą wolontariusze uczyć ich francuskiego, lekarze leczą ich bezinteresownie, sąsiedzi zabierają ich na wycieczki po okolicy i na wyprawy rowerowe... Otoczeni taką przyjaźnią ci młodzi ludzie, którzy przeżyli wiele tragicznych wydarzeń, zaczynają odbudowywać swoje życie. A taki zwykły kontakt z muzułmanami zmienia spojrzenie osób, które się z nimi stykają.

W wiosce ci młodzi ludzie również zostali przyjęci przez rodziny z różnych krajów - z Wietnamu, Laosu, Bośni, Rwandy, Egiptu, Iraku - przybyłe do Taizé w ostatnich dziesięcioleciach i dziś będące integralną częścią naszego środowiska. Wszystkich dotknęło ogromne cierpienie, ale wnieśli w naszą wioskę wielką żywotność dzięki bogactwu i różnorodności swoich kultur.

Skoro takie doświadczenie jest możliwe na poziomie niewielkiego regionu, dlaczego nie miałoby stać się możliwe na znacznie większą skalę?

Błędem jest myślenie, że ksenofobia to postawa najbardziej rozpowszechniona - często jest ona wynikiem zbyt dużej ignorancji. Kiedy możliwe stają się spotkania między ludźmi, lęk ustępuje miejsca braterstwu. A ono zakłada, że trzeba się postawić w sytuacji tego drugiego. Braterstwo jest jedyną drogą, by przygotować pokój dla przyszłości.

Europa od nowa

Gdyby politycy pełniący ważne funkcje publiczne wspólnie wywiązywali się z odpowiedzialności, jaką nakłada na nich fala migracyjna, zamiast grać na ludzkim strachu, mogliby pomóc Unii Europejskiej odzyskać dynamizm, który osłabł.

Całe młode pokolenie Europejczyków pragnie takiej otwartości. Jesteśmy tego świadomi, ponieważ od wielu lat przyjmujemy na naszym wzgórzu w Taizé podczas tygodniowych międzynarodowych spotkań dziesiątki tysięcy młodych ludzi z całego kontynentu. W ich oczach tworzenie Europy odnajdzie swój prawdziwy sens jedynie wtedy, kiedy okaże ona solidarność z innymi kontynentami i z uboższymi narodami.

Wielu młodych Europejczyków nie rozumie rządów swoich krajów, kiedy demonstrują one chęć zamykania granic. Ci młodzi ludzie domagają się czegoś odwrotnego - żeby globalizacji ekonomii towarzyszyła globalizacja solidarności, i żeby jej wyrazem stało się godne i odpowiedzialne przyjmowanie imigrantów. Wielu z tych młodych ludzi jest gotowych do współpracy. Odważmy się uwierzyć, że wspaniałomyślność ma również istotną rolę do odegrania w życiu miasta.

***

Powyższy tekst jest w tych dniach publikowany w różnych mediach europejskich. W Polsce publikuje go DEON.pl i "Przewodnik Katolicki". Tłumaczenie Maria Prussak.

Brat Alois Löser - z pochodzenia jest Niemcem, od 1984 r. ma obywatelstwo francuskie; katolik. Był jednym z najbliższych współpracowników brata Rogera. Po jego tragicznej śmierci w 2005 r. został przeorem ekumenicznej Wspólnoty z Taizé.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Uwolnijmy się od lęku przed emigrantami
Komentarze (25)
AA
a a
17 marca 2016, 09:36
jeszcze taki "smaczek": http://euroislam.pl/imigracja-to-czesc-planu-podboju-europy/
M
Mieszko
16 marca 2016, 23:00
Będzie się lała krew.To jest mój kraj i ja będę decydował kogo wpuścić do mojej ojczyzny...Każda zbrodnia pójdzie na konto kleru nawołującego do przyjmowania bandytów do naszego domu.
AA
Akada Asaki
16 marca 2016, 15:34
Zaprzyjaźniłam się z dwoma osobami, uwolniło mnie to od lęku przed emigrantami. Imiona tych przyjaciół to Smith & Wesson. 
no_name (PiotreN)
16 marca 2016, 21:45
Wg mnie dobrze byłoby, gdybyś była zamężna. Nie miałabyś wtedy potrzeby posiadania broni, czy "osobliwych" nicków. Tak myślę.  :-)
AA
Akada Asaki
17 marca 2016, 08:59
Dla mnie posiadanie broni to tak jak posiadanie suszarki w szafce. Dwa zwykłe urządzenia, każde praktyczne i z wyraźnie określonym zakresem używania. Nie widzę tutaj związku z zamążpójściem. Ale skoro o tym mowa to z niedługim czasie jadę do Kaliningradu aby domówić sprawę zamążpójścia. Spodobało mi się rosyjskie obywatelstwo, ładne paszporty mają a za kilka lat taki paszport będzie w cenie. Oczywiście wymaga to przemeblowania życia choćby ze względu na konieczność zamieszkania w Rosji ale do Warszawy mogę dwa razy w tygodniu dojechać. Obecnie dojeżdżam ponad 300km więc to żadna róznica. 
no_name (PiotreN)
17 marca 2016, 20:01
Pierwsze skojarzenie wypływające z mojej wypowiedzi nie do końca jest poprawne. Mnie nie o to chodziło, by mąż pozbawił cię troski w sprawach bezpieczeństwa. Miałem na mysli coś więcej. Każda Kobieta potrzebuje kogoś kochać. Wiem, brzmi banalnie, jak wytarty frazes. Ale i każda Kobieta ma silną potrzebę bycia kochaną. I w tym kontekście pisałem o Twoim zamążpójściu. Zbytni merkantylizm może Ci te potrzeby tylko zniweczyć. Szukaj raczej za pomocą serca, nie paszportu. :-)
G
Golarz_Filip
18 marca 2016, 09:50
Bezimienny - jest tak jak twierdzę, internet to zbiór pozornych tożsamości, fantomów. Zbudowałeś jakiś obraz mojej osoby w swojej głowie i jest to obraz pozorny, tak daleki od rzeczywistości, że aż mnie zastanawia czy nie jest on Twoją własną projekcją gdyż nawet analizując swoje wypowiedzi pod kątem profilu psychologicznego nie znalazłam w nich rozpaczliwego poszukiwania miłości. Każdy ma silną potrzebę miłości, nie tylko kobieta. My wszyscy cielesno-duchowi zstępujemy tutaj z odwiecznej miłości Ojca i tej miłości utraconej, tego stanu nieskończonego ukochania którym jest bycie w Bogu szukamy całe nasze życie. I żaden człowiek ani żadna rzecz nie jest nam tego braku w stanie zrekompensować gdyż miłość ludzka jest w przeciwieństwie do miłości Ojca warunkowa i skończona. Jeśli chodzi o mnie to nie błąkam się w poszukiwaniu miłości. Ja otwieram się w miłości dla każdego człowieka, bije we mnie źródło Wiecznej Wody Życia i mogę dawać pić z tego źródła każdemu kto do mnie przyjdzie. Żaden obraz mojej osoby, który stworzysz w mojej głowie nie odda tego kim jestem bo wymykam się tym obrazom. Ale jeśli chcesz mnie poznać to musisz przyjść i dotknąć mojego serca, ono Ci pokaże jakie jest moje imię. Mów do mnie swoim sercem a ja odpowiem Ci swoim. Tam na dnie moich oczu, daleko w odwieczności jesteś przecież Ty. Wiec jeśli spotkałeś się z sobą to wiesz jak do mnie mówić bo wiesz też kim jestem. Prawda, że przyjemnie jest wznieść się w komunikacji troszkę wyżej niż nasza prosta zmysłowość? 
no_name (PiotreN)
18 marca 2016, 21:23
Dziękuję Ci za te poetyckie słowa. To, co wyżej napisałaś jest bardzo wieloznaczne i owiane jakąś tajemnicą, niemniej jednak już samym językiem mi zaimponowałaś (w swej wypowiedzi użyłaś, jak zauważyłem, również biblijnego przesłania spod jakubowej studni?). Jak sama widzisz, jesteś pięknym i mądrym człowiekiem - piękną Córką pięknego Boga. Właśnie taki obraz zbudowałem o Tobie i z tego powodu ... zabraniam Ci go burzyć. Pozdrawiam. :-)
AA
a a
15 marca 2016, 23:03
brat Alois i wszystkie inne takie pięknoduchy nie ma dzieci... ci którzy mają, w pierwszym rzędzie mają obowiązek bronić je przed takimi zwierzętami, jak np te tutaj: http://www.fronda.pl/a/imigranci-w-niemczech-obmacywali-11-latki-sa-bezkarni,67892.html
PK
Piotr Kasperek
15 marca 2016, 14:12
Czy Polacy stoją na granicach i pilnują, żeby "murzyny" nie przybywali do ich kraju? Nie... granice są otware, ale jakoś tłumy do nas nie walą. Nie boimy się cudzoziemców, boimy się terorystów.
Kazimierz Jankowski
14 marca 2016, 22:09
Kolejne baju baju z tej samej serii. A inaczej myślący to : ksenofobi, naznaczeni lekiem.
Lucjan Drobosz
14 marca 2016, 18:23
Maryjo, Józefie uciekajcie z dzieckiem do Afryki, do Egiptu, zanim Was tutaj, w Europie, zabiją!
KJ
k jar
14 marca 2016, 18:33
Polecam koptyjskie apokryfy o pobycie Świętej Rodziny w Egipcie: nie uciekali tak zupełnie w ciemno- jechali do diaspory, św. Józef miał załatwioną pracę (podają nawet jaki stół inkrustowany wykonał i bramę do świątyni), mieszkali u rodziny żydowskiej, która miała córeczkę w wieku Jezusa, razem się bawili, Jezus tej przyjaciółce cierń z palca u nogi wyciągnął, Maryja hodowała kury i Jezus bawił się tymi kurczaczkami. Gdzie tu socjal, gdzie tu odmienna kultura i brak zaproszenia - bez dokumentów zapraszajacych z tamtej strony też by nie wjechali. Powoływanie się na ten przykład jest zupełnie nietrafione.
L
Luc
14 marca 2016, 19:27
To nie przykład, to metafora. Dla chrześcijanina czytelna.
14 marca 2016, 22:05
Oprócz tego św. Rodzina nie emigrowała tak zupełnie z pustymi rękoma. Oprócz mirry i kadzidła najprawdopodobniej wiozła ze sobą również... złoto:)
14 marca 2016, 17:00
Brat Alois jest kolejnym pożytecznym idiotą. Zresztą deon publikuje same tego typu infantylne, politpoprawne pierdoły. ,,Głębia'' myśli brata Aloisa jest naprawdę porażająca. Braterstwo, multi-kulti, wszyscy za ręce w jednym kółeczku i ,,Kumbaya, my Lord, kumbaya...'' Piękna, socjalistyczna czytanka...
Lucjan Drobosz
14 marca 2016, 18:15
Socjalistyczna? Czy może chrześcijańska?
PG
Pawel G
14 marca 2016, 16:42
Z uporem serwuje się nam teksty za migracją. Czy jakiekolwiek dobro w rozumieniu chrześcijańskim jest tutaj tak promowane? Nie, nie ma nic porównywalnego. A może jakieś zło na świecie jest równie piętnowane, jak rzeczowa krytyka masowej imigracji? Też nie. A więc powstaje pytanie, czy Deon jest portalem chrześcijańskim? Odpowiedź jest taka, jak na powyższe pytania. To pociąga następne pytanie: co tak naprawdę jest misją tego portalu? A bratu Alojzowi radziłby zająć się sobą i walczyć ze swoimi lękami wobec inaczej myślących. Radziłbym też porzucić doktrynerskie podejście i wyrzyny "lepiej wiedzącego", za to otworzyć się na argumenty, spojrzeć szerzej, dostrzec rzeczywistość, zacząć myśleć, postawić na odwagę i uczciwość.
14 marca 2016, 12:44
Katolicy - brat Alois poucza nas,iż jesteśmy owładnięci lękiem i niewiedzą. Podobno brat Alois jest autorytetem.
KJ
k jar
14 marca 2016, 12:29
Mamy papieża z Argentyny i wydawało się, że w końcu Kościół przestanie patrzeć proeuropejsko, ale nie - wciąż jak mantrę powtarza się, jakim to ubogacieniem dla Europy demograficznie i gospodarczo są przybysze z Afryki czy Bliskiego Wschodu. Na Boga, nie patrzmy tak krótkowzrocznie: już teraz całe połacie Afryki są pozbawione ludzi z powodu wojen i migracji, co się stanie jak np Nieńcy opuszczą północno-zachodnią Syberię, Pigmeje ruszą z dżungli Środkowowschodniej Afryki, a Piraha opuszczą lasy Amazonii, bo w Europie jest Ziemia Obiecana. Co się dzieje z pustynią Gobi w Mongolii czy pustynią Kalahari w Namibii, gdy opuściły te tereny ludy koczownicze przenosząc się do miast. Cała Azja Środkowa jest poruszona migracją i zanika tam tradycyjna kultura i gospodarka. Czy my chcemy zachwiać jeszcze bardziej równowagę demograficzną i kulturową w świecie lansujac tezę o kulturowym, gospodarczym i społecznym "nadczłowieczeństwie" Europejczyków. Czy brat Alois pomyślał o Sudanie, Afganistanie, o tym, jak te kraje mają wyjść z zapaści, jeśli my "oświeceni" Europejczycy będziemy tych ludzi drenować w myśl poprawy naszej gospodarki i demografii. Czy to nie jest egoizm? Czy to jest chrześcijaństwo, czy bardziej poprawa swojego dobrego samopoczucia? Przecież Sobór Watykański II wyraźnie mówi o inkulturacji - wchodzeniu w kulturę dla wzmocnienia rodzimej kultury ludów ewangelizowanych, a nie akulturacji - przyłączaniu do własnej kultury. To utopia, że pomagamy ludziom z "dżungli" Calais, my ich na nowo niewolimy w imię naszego interesu. To błąd i Europa słono zapłaci za tę pychę.
Miłosz Skrodzki
14 marca 2016, 11:58
Jako specjalista w tej dziedzinie zatrudniony na UAM mogę stwierdzić, że uchodźcy nie są zagrożeniem dla chrześcijaństwa, ale przeciwnie - jego sprawdzianem. Więcej informacji znajdziecie na moim deonowym blogu.
14 marca 2016, 12:41
A są jeszcze chrześcijanie w Europie? Owszem-'pelagianie,buntownicy ,faryzeusze". Reszta tzw. chrześcijan to w najlepszym razie wyznawcy religii praw człowieka. Ci wraz z ich guru z Taize już się sprawdzili.
abraham akeda
14 marca 2016, 14:35
Wielkimi krokami zbliża się wypełnienie islamskiego proroctwa głoszącego, iż Jezus kiedy przyjdzie powtórnie będzie wyznawał Islam i zburzy wszystkie kościoły. Mam nadzieję, że zajmie się też i specjalistami.
FF
Franciszek2 Franciszek2
14 marca 2016, 15:06
Aaale  Panie Miłoszu - w jakiej to dziedzinie jest Pan specjalistą na tym UAM-ie ? Chyba, ze jakakolwiek dziedzina czyni pana specjaliistą od zapewnień o braku zagrozenia z tej czy też innej strony. A może chodzi słynną mniemanologię stosowaną ?  
14 marca 2016, 21:04
Zgadzam się, że jest to okazja do sprawdzenia się dla chrześcijan. Czy potrafią pomóc naprawdę potrzebującym,  ale przede wszystkim czy potrafią walczyć o swoją wiarę!