W Maryi powinien być strach, żal i złość

fot. © Mazur/cbcew.org.uk

Kluczem do zrozumienia tej i wielu innych sytuacji z życia Maryi jest Jej całkowita i bezgraniczna wiara, niezwykłe wewnętrzne przeświadczenie, że Bóg naprawdę jest dobry i niczego bardziej nie pragnie, jak tylko i wyłącznie szczęścia i pomyślności człowieka.

Na sam koniec Adwentu, po wielokrotnych w ostatnich tygodniach spotkaniach z surowym Janem Chrzcicielem, staje przed nami zalękniona, młodziutka Kobieta, wypowiadająca jedno słowo, które, jak żadne inne, wpłynęło na historię świata: „Fiat” – niech się tak stanie.

Kiedy kolejny raz wchodzę w wydarzenie Zwiastowania, dochodzę do wniosku, że w Maryi powinien być strach, żal, a może nawet złość spowodowana faktem, że jest wystawiana na tak ciężką próbę. Tymczasem Ona przyjmuje słowa Archanioła Gabriela z nieludzkim wręcz spokojem. Nie wycofuje się, nie ucieka, nie wpada w rozpacz i panikę, ale z radością oczekuje Syna, całkowicie podporządkowując się woli Boga. Wykazuje się bezgranicznym zaufaniem wobec Niego i nie przejmuje kontroli nad tym, co się dzieje, albo wkrótce ma się wydarzyć. Jest spokojna i szczęśliwa. Skąd taka wiara? Skąd taka moc?

Kluczem do zrozumienia tej i wielu innych sytuacji z życia Maryi jest Jej całkowita i bezgraniczna wiara, niezwykłe wewnętrzne przeświadczenie, że Bóg naprawdę jest dobry i niczego bardziej nie pragnie, jak tylko i wyłącznie szczęścia i pomyślności człowieka. Ileż to błędów w życiu udałoby się nam uniknąć, gdybyśmy – jak Maryja – bezgranicznie uwierzyli w tę prawdę o Bożej miłości do każdej i każdego z nas? Miłości, która – podobnie jak śmierć – jest jedyną pewną rzeczą na tym świecie. Doświadczyłeś takiej miłości? Ona – gdy ją przyjmujemy – prowadzi nas do zbawienia. Zbawienie zaś to nic innego, jak dostęp do trwałego szczęścia.

Bóg nie może jednak zbawić ludzkości bez nieprzymuszonej współpracy z konkretnym człowiekiem. Dlatego potrzebna była Maryja – Kobieta gotowa w wolności powiedzieć: „tak”. Dlatego jesteś potrzebny Ty i Twoje „tak”. Od tego „tak” zależy Twoje szczęście. Jeśli wypowiesz Bogu: „Niech się stanie, jak Ty chcesz”, nawet pośród codziennych problemów, trudności i lęków, doświadczysz pokoju i będziesz szczęśliwy. Niekoniecznie zadowolony, ale z pewnością szczęśliwy. Zadowolenie bowiem nie równa się szczęście, a szczęście nie równa się zadowolenie. Poczucie emocjonalnego komfortu, że jest Ci miło, wygodnie, ciepło i nie masz problemów – to nie jest szczęście. Szczęśliwym możesz być niezależnie od wszystkiego, co się w Twoim życiu dzieje. Widziałem to doskonale będąc pośród Chłopaków w Broniszewicach (Dom Chłopaków w Broniszewicach).

Jezus przypomina nam o tym nieustannie. Warto przytoczyć Jego słowa, które kieruje do nas przez Sługę Bożego ks. Dolindo Ruotolo. „Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie Mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania; (…) zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. (…) Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda. To wam poprzysięgam na moją miłość”.

Doświadczenie Bożej miłości prowadzi do zaufania Bogu. Ufając Mu, wypowiadamy nasze „tak”, które napełnia serce pokojem i wewnętrznym przeświadczeniem o słuszności dokonywanych wyborów. To prosta, choć niekoniecznie łatwa droga do szczęścia. Zarówno tego przemijającego, jak i tego wiecznie trwałego. A że jest to droga sprawdzona i pewna, kolejny raz pokazuje nam dzisiaj Maryja.

Proboszcz parafii na South Kensington w Londynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W Maryi powinien być strach, żal i złość
Komentarze (11)
MB
~Marcin Baran
24 grudnia 2020, 23:27
Bardzo serdecznie pragnę podziękować za posługę autora artykułu: ks. Bartosza Rajewskiego wśród polskich kierowców TIRów, którzy utknęli w swoich ciężarówkach pod Dover i są tam przetrzymywani z powodu obostrzeń sanitarnych. Ks. Bartosz przyjechał z Londynu, przywiózł masę najpotrzebniejszych w tej sytuacji rzeczy, rozmawiał, pocieszał, spowiadał. To piękne świadectwo posługi kapłana i choć nie zawsze się zgadzam z księdza artykułami - jednak serdecznie dziękuję za wielkie pełne miłosierdzia serce. Bóg zapłać.
SC
~Sie Czepiam
24 grudnia 2020, 16:08
Romanizacja czyniła pod okupacja rzymską tak wielkie postępy, że nawet pobożna aramejskojęzyczna Żydówka rozmawiała z aniołem po łacińsku? Chyba że łacina od zawsze była językiem urzędowym w Królestwie Niebieskim.
MB
~Marcin Baran
23 grudnia 2020, 09:04
Od lat podziwiam teologię w wydaniu Josefa Ratzingera. Nie ma w niej taniego psychologizowania, doszukiwania się na siłę emocji, kompleksów, podświadomości. Jest chłodna, racjonalna analiza tekstów Pisma św, ubogacona szerokim spojrzeniem na historyczny rozwój dogmatów i nauczania Magisterium Kościoła. Odpowiada mi ten rodzaj niemieckiego myślenia teologicznego: konsekwentny, logiczny, przekonujący, spójny z tym co Kościół głosił w przeszłości - ale wytyczający nowe perspektywy na przyszłość. Dlatego doradzałbym sięgnięcie po kilka mariologicznych książek papieża emeryta: "Dlaczego właśnie Ona" lub "Wzniosła Córa Syjonu", i jeszcze wiele innych
AB
~Anna Bobak
22 grudnia 2020, 20:54
Kto powiedział że Maryja nie czuła strachu? Czy gdzieś istnieje jakiś dogmat o Maryi mówiący o jej niewzruszonej postawie? Trudno mi w to uwierzyć. Może raczej zaufała "pomimo" - strachu, ludzkiej obawy, niepewności jutra? Jeżeli uznamy że Maryja była nieustraszona, czemu tak łatwo nam przyznać że Jezus w Ogrójcu mógł odczuwać strach, lęk i niepokój? Polecam piękną książkę "Matka Jezusa". Opisuje Maryję właśnie jak prostą dziewczynę i człowieka z krwi i kości, którym była mimo wielkiej misji od Boga. Naśladować Maryję nie oznacza stygmatyzowac ludzkie emocje, które w ogóle dał nam Bóg.
ŁM
~Łukasz Morawski
22 grudnia 2020, 14:45
Oj jakieś tu ksiądz nie poprawne politycznie hasła podnosi że kobieta ma mówić "Fiat". Żeby ksiądz zaraz nie musiał przepraszać, przecież taka młoda kobieta, napewno zagrożenie życia, powinno się sugerować aborcję.
AB
~Anna Bobak
24 grudnia 2020, 10:14
Ależ przesada z pana strony. Przegięty komentarz. Każdy z nas ma mówić "fiat". Nie tylko kobiety, nie tylko młode kobiety. Maryja jest wzorem dla każdego człowieka, mam nadzieję że i dla Pana. Trochę więcej spokoju życzę...
PW
Piotr Wójciak
22 grudnia 2020, 14:27
Niestety, ks. Rajewski nadal tanio psychologizuje. Tym razem oberwalo się Maryi. Tanie, ckliwe emocjonalizujące "rozważanie".
HZ
~Henryk Zembrzycki
22 grudnia 2020, 12:22
co za wypaczone spojrzenie na Matke Boza...
MR
~Marcin Rotmiński
22 grudnia 2020, 09:43
Podziwiam, jak różni nawiedzeni teolodzy przypisują Maryi swoje własne odczucia i emocje. Maryja powinna czuć to, powinna czuć tamto, miała wiarę, nie miała wiary itede itede. Jesteście mistrzami w przypisywaniu innym swoich własnych rozterek, emocji, poglądów. Dlatego ciężko jest prowadzić z wami dialog, bo nie przychodzi wam do głowy, że ktoś może być zupełnie inny niż wy, myśleć inaczej niż wy, podchodzić do życia inaczej niż wy.
KW
~ka we
22 grudnia 2020, 14:55
Dialog jest trudny jeżeli każde zdanie 'przeciwnika' widzimy w świetle własnych uprzedzeń. "Powinien", w tym momencie nie oznacza nakazania Maryi jakichś uczuć. Powyższy artykuł jest raczej rozważaniem, rodzajem medytacji nad tą tajemnicą niż nakazywaniem czegokolwiek. To raczej propozycja wspólnej wędrówki niż kodeks postępowania, więc bez przesady.
RK
~Rob K
22 grudnia 2020, 16:42
To samo można powiedzieć o dorosłych "teologach" wymądrzającyxh się na Deonie. I nie mam tu na myśli Twojego wpisu, Marcinie