W obliczu śmierci - komentarz o. Żmudzińskiego

W obliczu dramatu i śmierci - komentarz (fot. PAP / EPA/CODELCO)

Cały świat obiegła wiadomość, że górnicy uwięzieni w kopalni w San José de Atacama w Chile budują ołtarz. Około czterech miesięcy będą musieli jeszcze czekać aż służby wiercące dodatkowy szyb uwolnią ich z ciasnego pomieszczenia znajdującego się 700 metrów pod ziemią. Ustawili już pod ziemią krzyż i zwrócili się z prośbą o dostarczenie im innych symboli religijnych.

W obliczu zagrożenia życia człowiek zadaje sobie ważne pytania. Wówczas symbole przypominające o tym, że życie nie kończy się z chwilą śmierci, stają się ważniejsze niż chleb. Towarzysząc chilijskim górnikom modlitwą, zastanawiam się nad tym, jak zachowałbym się w podobnej sytuacji.

Kilka tygodni temu rozmawiałem z młodymi Bułgarami. Zadałem im pytanie, czy są osobami wierzącymi. W odpowiedzi jedna z bułgarskich studentek odpowiedziała: ”moi rodzice są prawosławni więc chyba i ja jestem prawosławna ale jak dotąd, to się nie zastanawiałem czy w coś wierzę. Chyba nie, bo co to może zmienić?”

„A gdy myślisz o śmierci – kontynuowałem. Nie wydaje ci się, że wszystko to, czego się nauczyłaś i czego doświadczyłaś poszłoby na marne?” Twarz studentki zmieniła się, jakbym zadał pytanie, którego nie powinno się zadawać młodej osobie.

„O śmierci?” – zapytała. Tak. Myślałam o śmierci, gdy umierał mój wujek i wtedy byłam pewna, że nie odszedł na zawsze”.

To był początek naszej dwugodzinnej rozmowy o sensie życia i o sensownym umieraniu. Po tej rozmowie długo nie mogła dojść do siebie i przez cały następny dzień wykorzystywała każdą chwilę, by zadawać mi pytania a nie otrzymując odpowiedzi jeszcze bardziej zagłębiała się w refleksję nad sensem własnego życia.

Choć śmierć jest dzisiaj tematem tabu, to gdy pytam młodych ludzi: „co chciałbyś usłyszeć w mowie pożegnalnej na swoim pogrzebie, jak chciałbyś być pamiętany”, chętnie rozmawiają i zadają sobie pytania nad jakimi nigdy do tej pory się nie zastanawiali. Czasem wydaje mi się, że spadające na ludzi tragedie są błogosławieństwem, okazją, by nadali swojemu życiu ponadczasowy sens. Jakże bogaci duchowo będą chilijscy górnicy, gdy znów ujrzą światło.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W obliczu śmierci - komentarz o. Żmudzińskiego
Komentarze (26)
S
s
2 lipca 2011, 15:13
Pani Julio, no to do spowiedzi czas, bo chodzenie do wróżek nie należy do cnót, ale raczej niecnót w Kościele.
A
Alicja
13 października 2010, 10:01
Modlę się za powodzenie tego trudnego przedsięwzięcia...
R
rzezbiarz
14 września 2010, 22:41
kzrysztofwr, nie powtarzaj kłamstw. Nikt tu nie chce stawiac pomnika Lechowi Kaczyńskiemu (po za marginalnymi nieodpowiedzialnymi głosami), tylko pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej. Ale zdaje się, że zeszliśmy z tematu. JurekS jak czesto mu sie zdarza myli sie.... niestety... ale pewnie obrzuci mnie blotem... bo to wlasnie chodzi o pomnik lecha i jaroslawa kaczynskich
Jurek
30 sierpnia 2010, 22:46
kzrysztofwr, nie powtarzaj kłamstw. Nikt tu nie chce stawiac pomnika Lechowi Kaczyńskiemu (po za marginalnymi nieodpowiedzialnymi głosami), tylko pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej. Ale zdaje się, że zeszliśmy z tematu.
K
kzrysztofwr
30 sierpnia 2010, 22:22
Sytuacja jest prosta. Grupa biednych, starych, zmanipulowanych ludzi na zamówienie polityczne wykorzystuje krzyż do celów politycznych. Postawienie pomnika Lechowi Kaczyńskienu jest celem politycznym!!!!!.  I aby ten cel zrealizować, mocodawcy awantury nie wachają się wystawiać krzyża na posmiewisko i uraganie. Ot cała prawda panie Jerzy. Wystarczy przetrzeć oczy. 
Jurek
30 sierpnia 2010, 22:13
Krzyż jest dla mnie symbolem Tego, co uczynił dla mnie Chrystus. Jest najcenniejszym symbolem jakiego jestem gotowy bronić przed grupką awanturników beszczeszczących ten święty symbol a na dodatek robiących z siebie błaznów na polityczne zamówienie. Szkoda, że ojciec nie jest gotów bronić krzyża, jego symbolu kiedy bezczeszcony jest  podczas np. parad gejów i lesbijek. Jakoś nie słyszałem głosu ojca w tej sprawie. Zdaje się, że nie słyszałem tez głosu ojca nazywającego awanturnikami osóby biorace udział w manifestacjach anty krzyżowi. Zachęcam do większej konsekwencji. Za to z łątwością przychodzi ojcu nazywać awanturnikiem starego czowieka, przedwojennego harcerza. Gratulacje.
M
marzycielka
30 sierpnia 2010, 22:11
A ja odnośnie tego wydarzenia myślę sobie: jak to jest możliwe, że przy dzisiejszym rozwoju techniki operacja a ma trwać kilka miesięcy? Straszne ... widocznie się nie znam, albo naoglądałam się za dużo nierealnych filmów. Pewnie mamy lepszą technikę do tworzenia nierealnych filmów niż do działania w praktyce.
Z
Zmartwiony
30 sierpnia 2010, 21:54
Dziwna sprawa, Dla niektórych każdy temat dotyczy Komorowskiego lub Kaczyńskiego. To się chyba nazywa mania prześladowcza. Musisz DNA isć do lekarza. Martwię się o Ciebie
D
DNA
30 sierpnia 2010, 20:56
I jeszcze drugie pytanie: Jak ten obrońca "uciemiężonego" prezydenta Komorowskiego reagował gdy opluwano i poniżano Lecha Kaczyńskiego! Bo przecież nie sądzę aby ów obrońca niejaki WŻ urodził się niedawno?
D
DNA
30 sierpnia 2010, 20:24
A co takiego szlachetnego uczynił  prezydent Komorowski? prosiłbym o poinformowanie, bo nie słyszałem?
V
valMugello
30 sierpnia 2010, 19:50
 Ks. Wojtku, dobrze, ze jeszcze ksiadz jest na tym portalu bo niekiedy innych tekstow nie da sie czytac... pozdrawiam serdecznie... duzo sily i laski Ukrzyzowanego i Zmartwychwstalego
TJ
taki jeden
30 sierpnia 2010, 18:07
Widze, ze szkoda czasu. Wszystko jasne. Dziekuje za rozmowe.
Wojciech Żmudziński SJ
30 sierpnia 2010, 18:03
Nie zauważyłem i do tej pory nie zauważam. Zauważam jedynie złość wobec prezedenta ze strony tych, którzy nie mogą mu darować wygranych wyborów. Cokolwiek uczyni, nawet najbardziej szlachetną rzecz, będzie to dla nich arogancja.
TJ
taki jeden
30 sierpnia 2010, 17:51
Dlatego i ksiadz powinien ukleknac pod tamtym krzyzem i pomodlic sie. Chocby tylko w intencji takich, jak ja, ktorzy bladza, uwazajac, ze krzyz powinien tam stac, gdzie zostal postawiony tak dlugo, az spelnione zostana warunki, ktore zostaly podane wtedy, kiedy spontanicznie ten krzyz stawiano. Reszta, o czym ksiadz mowi, jest tylko i wylacznie wynikiem glupoty Komorowskiego, ktory wywolal caly konflikt. Zgoda Kurii i harcerzy jest wymuszona przez arogancje wladzy, a tablica, o ktorej ksiadz wspomina, o ile sie nie myle, jest poswiecona pamieci tych ludzi, ktorzy sie tam zbierali w maju, chcac oddac hold Prezydentowi, a nie ofiarom tego zamachu. Krzyza tam w Warszawie nikt nie uzywal do jakiejkolwiek walki, dopoki Komorowski swoja bezmyslna decyzja tego nie sprowokowal. Dziwne, ze ksiadz tego nie zauwazyl dotad.  
Wojciech Żmudziński SJ
30 sierpnia 2010, 17:42
Przykre jest to, że dla Pana decyzja podjęta przez Kurię, Prezydenta RP oraz przedstawicieli tych, którzy umieścili krzyż na placu - nic nie znaczy. Kieruje się Pan interesami, która nie są z pewnością dla dobra Kościoła. Kto jest dla Pana autorytetem? Mężczyzna, który obrzucił ekskremetami tablicę upamiętniającą śmierć tak drogich dla całego Narodu ludzi? Górnicy w Chile nie używają krzyża do walki przeciw komukolwiek. Oni doświadczają krzyża. Jest on dla nich nadzieją na życie. Nie awanturują się przeciw władzom kościelnym. Nie dzielą lecz łączą w modlitwie wszystkich Chilijczyków. Nawet ludzi, którzy ich nie znają. Wszyscy modlą się mimo podziałów. Taka jest misja krzyża.
TJ
taki jeden
30 sierpnia 2010, 17:27
Czy nie bylo to politycznym zamowieniem co Komorowski oswiadczyl w zwiazku z krzyzem przed palacem, na ktore to zamowienie ksiadz tak stanowczo zareagowal popierajac je zdecydowanie? Dlaczego odmawia ksiadz prawa innym do reakcji na takie zamowienie ? Czy dlatego, ze ich opinia o tym zamowieniu jest odmienna od opinii ksiedza ? Od kiedy to ludzie modlacy sie w publicznym miejscu sa blaznami, prosze ksziedza ? Czy ci gornicy, tam w Chile, tez pod to miano mogliby podlegac, gdyby zechcieli ten swoj krzyz postawic na powierzchni, a nie pod ziemia ? I na czym ta obrona krzyza, w ksiedza wykonaniu, ma polegac ? Na usunieciu go z widoku, zamknieciu w ciemnicy, czy na besztaniu ludzi, ktorym krzyz nie przeszkadza ? Coraz wiecej pytan budzi we mnie ksiedza postawa. Przykre to.
Wojciech Żmudziński SJ
30 sierpnia 2010, 17:14
Krzyż jest dla mnie symbolem Tego, co uczynił dla mnie Chrystus. Jest najcenniejszym symbolem jakiego jestem gotowy bronić przed grupką awanturników beszczeszczących ten święty symbol a na dodatek robiących z siebie błaznów na polityczne zamówienie.
TJ
taki jeden
30 sierpnia 2010, 15:14
Jakze to tak ? Kiedy krzyz jest ustawiony przed palacem prezydenckim i ludzie sie pod nim modla, to ksiedzu Żmudzińskiemu taki krzyz przeszkadza, a ludzi broniacych tego krzyza atakuje w niewybredny sposob, kiedy zas krzyz ustawiono pod ziemia, zeby tam ludzie mogli modlic sie, to to jest godne pochwaly ? Czy moze dlatego, prosze ksiedza, ze to pod ziemia i nie kole w oczy, czy jest jakis inny powod ? Ci ludzie z Warszawy tez kiedys beda umierac, nikt nie zna dnia ani godziny, wiec dlaczego ksiadz popiera tych, ktorzy chca ludzi i krzyz przegonic z miejsca modlitwy w Warszawie, a jako przyklad chwalebny uznaje krzyz pod ziemia w kopalni, dla ludzi zasypanych, ktorzy przy bozej pomocy, moga zyc dluzej, niz ci ludzie w Warszawie ? Katakumby dla nas, czy jak ?
Jurek
30 sierpnia 2010, 11:05
Obejrzałem dzisiaj poruszający film o Basi. Być może wielu go już zna. Ale tam jest komentarz pisany własnym zyciem. http://www.vimeo.com/7999050
M
Majka
29 sierpnia 2010, 21:32
Każde wydarzenie, a szczególnie trudne i niezrozumiałe, to okazja by zastanowic się nad sensem własnego życia.
Z
zaniepokojony
28 sierpnia 2010, 19:45
Ale czy ci górnicy psychicznie wytrzymają. Oby im wiara dopomogła.
KM
każdy ma szansę zbawienia
28 sierpnia 2010, 11:24
Czy człowiek bogaty może zostać zbawiony? Oczywiście, że tak. Jezus nigdy nie powiedział, że jak człowiek jest bogaty, to niejako z automatu nie może wejść do Królestwa Bożego. To nie bogactwo lub bieda człowieka stanowią o tym, czy wejdzie on do Królestwa. Zwróćmy jednak uwagę na to, że w Biblii jest wiele wersetów ostrzegających nas przed bogaceniem się. Dlaczego? Bóg wie, że pogoń za pieniędzmi i dobrami doczesnymi bardzo często odwraca naszą uwagę od Niego. Bardzo często ludzie stają się wtedy chciwi i nieuczciwi. A chciwość jest zgodnie ze Słowem Bożym bałwochwalstwem, takim samym jak czczenie innych bogów. Pieniądze często są dla ludzi bogiem i panują nad nimi, a dwóm Panom służyć nie można.  /Rafał/
KM
każdy ma szansę
28 sierpnia 2010, 11:21
Wielu ludziom się wydaje, że po to jesteśmy na tym świecie, aby coś znaczącego osiągnąć lub żeby właśnie być bardzo majętnym i przejść przez życie w dostatku i luksusie, bez trosk i zmartwień. Ja wiem, że celem naszego życia na ziemi jest poznanie Boga i służenie Mu najlepiej, jak potrafimy. Kiedy wyznajemy Jezusa naszym Panem i Zbawicielem, wówczas z łaski otrzymujemy życie wieczne. Wówczas Bóg chce, abyśmy wydawali jako Jego dzieci dobre owoce. Często słyszę, jak ludzie z dumą wypowiadają się, że to co mają, to czego „dorobili” się w życiu, zawdzięczają sobie i pracy własnych rąk. To prawda, praca jest potrzebna i bardzo ważna. Bóg w Biblii mówi nawet, że kto nie chce pracować, niechaj tez nie je. Ale moje pytanie brzmi: kto dał Ci te ręce? Kto sprawił, że w ogóle się urodziłeś? Bóg mówi jednoznacznie, że nic nie wnieśliśmy ze sobą na świat i niczego z niego nie wyniesiemy. Albowiem niczego na świat nie przynieśliśmy, dlatego też niczego wynieść nie możemy. Jeżeli zatem mamy wyżywienie i odzież, poprzestawajmy na tym. A ci, którzy chcą być bogaci, wpadają w pokuszenie i w sidła, i w liczne bezsensowne i szkodliwe pożądliwości, które pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy; niektórzy, ulegając jej, zboczyli z drogi wiary i uwikłali się sami w przeróżne cierpienia. Ale ty, człowiecze Boży, unikaj tego, a zabiegaj o sprawiedliwość, pobożność, wiarę, miłość, cierpliwość, łagodność. Staczaj dobry bój wiary, uchwyć się żywota wiecznego, do którego też zostałeś powołany i złożyłeś dobre wyznanie wobec wielu świadków. (1 List do Tymoteusza 6:7-12, Biblia Warszawska)
KM
każdy ma szansę
28 sierpnia 2010, 11:14
A Jezus, spojrzawszy wokoło, rzekł do uczniów swoich: Jakże trudno będzie tym, którzy mają bogactwa, wejść do Królestwa Bożego! A uczniowie dziwili się słowom jego. Lecz Jezus, odezwawszy się znowu, rzekł do nich: Dzieci, jakże trudno tym, którzy pokładają nadzieję w bogactwach, wejść do Królestwa Bożego! Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do Królestwa Bożego. (Ew. Marka 10:23-25, Biblia Warszawska) Zapewne większość ludzi wierzących w istnienie Boga słyszało te słowa o bogactwach, wypowiedziane przez Jezusa Chrystusa, a zapisane m. in. w Ewangelii Marka. Czy jednak mają one w dzisiejszym świecie jakąś wartość? Obserwując to, co się dzieje dookoła, z przykrością stwierdzam, że większość żyjących ludzi to ryzykanci, którzy nie robią sobie nic ze słów Jezusa, stawiając sobie dobra doczesne za priorytet w życiu. Wielu ludzi właśnie w bogactwach pokłada swoją nadzieję na przyszłość. Dlaczego tak jest i jakie mogą być tego konsekwencje? Czy człowiek bogaty może zostać zbawiony? Oczywiście, że tak. Jezus nigdy nie powiedział, że jak człowiek jest bogaty, to niejako z automatu nie może wejść do Królestwa Bożego. To nie bogactwo lub bieda człowieka stanowią o tym, czy wejdzie on do Królestwa. Zwróćmy jednak uwagę na to, że w Biblii jest wiele wersetów ostrzegających nas przed bogaceniem się. Dlaczego? Bóg wie, że pogoń za pieniędzmi i dobrami doczesnymi bardzo często odwraca naszą uwagę od Niego. Bardzo często ludzie stają się wtedy chciwi i nieuczciwi. A chciwość jest zgodnie ze Słowem Bożym bałwochwalstwem, takim samym jak czczenie innych bogów. Pieniądze często są dla ludzi bogiem i panują nad nimi, a dwóm Panom służyć nie można. Żaden sługa nie może dwóm panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzieć będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie. (Ew. Łukasza 16:13, Biblia Warszawska) 
KM
każdy ma szansę
28 sierpnia 2010, 11:09
Bóg zapewnia nam dostatek, wie ile potrzebujemy, ale wszystko należy odpowiednio spożytkować. Trzeba dbać o swoją rodzinę, jak też pomagać innym. Dlatego właśnie jest tak wiele nawoływań w Słowie Bożym do pomocy ubogim, sierotom i wdowom. Jeżeli mamy się czym podzielić, róbmy to bez wahania, w szczerości serca, chcąc podobać się Bogu, a nie ludziom. Mało tego, Bóg nawołuje nas nawet do tego, żeby rezygnować z własnych pragnień i pomagać ludziom nie tylko wtedy, gdy mamy dużo, ale również wtedy, gdy sami mamy niewiele. Bo nie liczy się ilość, ale szczerość serca.
M
marta
28 sierpnia 2010, 07:56
Czy w takim razie człowiek, któremu powodzi się w życiu ma niewiele szans na odnalezienie Boga?