Głos kobiet jest współczesnemu Kościołowi rozpaczliwie potrzebny

(fot. depositphotos.com)

Dla mnie samej i wielu bliskich mi katoliczek (tych, z którymi rozmawiam i tych, których słowa docierają do mnie w formie pisanej), jedną z najbardziej irytujących tendencji w Kościele jest powszechny mansplaining. W naszej wspólnocie często to mężczyźni objaśniają kobietom nie tylko to, jaki jest świat zewnętrzny, ale również próbują tłumaczyć, jakie są one same.

"Wielki foch" stanowi przykład przeciwnego działania - w tej książce o kobietach w Kościele i w ogóle kobiecym doświadczeniu rozmawiają kobiety. Niektóre wypowiedzi odbieram jednak jako próbę wciskania kobiet w te same stereotypy, z którymi książka ma się rozprawiać.

A teraz powiem ci, jak żyć

Kiedy przejrzymy tytuły dostępnych w Polsce chrześcijańskich książek, które są adresowane do kobiet, to prawdopodobnie dość szybko spostrzeżemy, że większość z nich to poradniki. Słowo pisane, adresowane do współczesnych chrześcijanek, bardzo często przyjmuje formę pouczania (bądź inspirowania, które również może być pouczaniem w wersji soft): oto ktoś mądry (mężczyzna lub kobieta) adresuje do czytelniczki komunikat w rodzaju „a teraz powiem Ci, jak żyć”.

DEON.PL POLECA

Nie byłoby oczywiście uczciwe, gdybym stwierdziła, że wszystkie pozycje tego typu są słabej jakości - niektóre z nich naprawdę mogą być kobietom pomocne. Jednak fakt, że trzonem chrześcijańskiej lektury kobiecej są właśnie poradniki, sprawia, że polskie chrześcijanki (a zwłaszcza katoliczki) sprowadzane są do roli małych dziewczynek, które potrzebują doedukowania się i wychowania. Dodatkowo to, że większość lektur tego typu oscyluje wokół tematów związanych z troską o dzieci, dbaniem o relacje (zwłaszcza małżeńską) czy obsługiwaniem swoich emocji wiąże się z umacnianiem (nie twierdzę, że w sposób zamierzony) stereotypów płciowych.

Pojawienie się na rynku "Wielkiego focha", który stanowi po prostu zapis rozmowy kobiet na bliskie im tematy, odczytuję bardzo pozytywnie; oto zaczynamy dopuszczać do siebie (i do rynku!) "śmiałą" ideę, że kobieca perspektywa spojrzenia na świat, sprawy społeczne i Kościół może być tak samo wartościowa, jak ta męska. I że kobiety mogą odpowiadać nie tylko na pytania zadawane przez mężczyzn - na przykład tłumacząc się, jak "godzą obowiązki matki i pracownicy" - katoliczki potrafią same artykułować to, co uwiera je w świecie i Kościele.

Siostra Anna Maria Pudełko AP i Aneta Liberacka w rozmowie z Iloną Kisiel podkreślają na przykład, że toksyczne i szkodliwe jest takie wychowanie dziewcząt, które wymusza na nich nadmierna odpowiedzialność i skrywanie emocji uznawanych za złe (przeważnie złości). Dojrzała refleksja na ten temat może być uwalniająca dla tych kobiet, które z powodu ciasnego gorsetu oczekiwań innych, mają poważne trudności w wyznaczaniu swoich granic.

W naszej wspólnocie często to mężczyźni objaśniają kobietom nie tylko to, jaki jest świat zewnętrzny, ale również próbują tłumaczyć, jakie są one same.

Walorem książki jest także zwrócenie uwagi na wykluczenie kobiet w wieku senioralnym - jest to problem dotykający zarówno celebrytek, jak i kobiet, które nie wykonywały w swoim życiu pracy zawodowej. Autorki rozmawiają także o przekazach dotyczących kobiecości, które funkcjonują w rodzinach. W zupełnie normalny i niedramatyczny sposób podjęty jest również wątek menstruacji - jest to sprawa wielkiej wagi, zważywszy na bardzo w Polsce ograniczony dostęp do edukacji seksualnej. Istotna jest także zawarta w książce myśl, że wartość kobiety nie jest uwarunkowana jej biologiczną płodnością.

Team Wojciechowska vs team Cejrowski

Ale w "Wielkim fochu" nie brakuje również stwierdzeń, które są nie tylko nieprawdziwe, ale także mogą być szkodliwe z psychologicznego punktu widzenia. Jednym z nich jest stwierdzenie, że perfekcjonizm jest w porządku - kiedy je przeczytałam, to w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Perfekcjonizm nie jest OK - jest próbą poradzenia sobie z lękiem, wyrazem obawy o to, że jest się osobą niewystarczająco dobrą. Co więcej, tendencja do robienia wszystkiego idealnie często występuje na przykład u osób z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi (OCD). Perfekcjonizmu nie powinno się chwalić, lecz wskazywać dotkniętym tą przypadłością osobom (w tym wypadku kobietom), że jest to schemat działania, który można przełamać - czasem niezbędna jest do tego terapia.

W książce nie brakuje również… stereotypów płciowych, które zresztą same autorki próbują zwalczać. Różnice między ludźmi są przez s. Pudełko i Anetę Liberacką nazbyt często wyjaśniane właśnie poprzez przynależność do konkretnej płci. Przykładem takiego dzielącego objaśniania rzeczywistości jest wskazywanie różnic między znanymi podróżnikami: Cejrowskim i Wojciechowską. Fakt skupienia się przez Cejrowskiego na budowlach, a Wojciechowskiej na ludzkich historiach, jest tłumaczony właśnie kategoriami płci, a nie na przykład różnicami w poglądach tych osób - zaś w moim odczuciu tych dwoje ludzi różni przede wszystkim światopogląd, który nie jest przecież warunkowany bezpośrednio przez płeć!

Innym stereotypem pojawiającym się w "Wielkim fochu" jest ten, zgodnie z którym “mężczyzna idzie drogą prosto utorowaną i jest zadaniowcem. Kobieta jest większym wrażliwcem”. Co gorsza, później pojawia się także stwierdzenie, że różnice te pochodzą od Boga i że nieszczęściem są próby zacierania ich. Takie wypowiedzi budzą grozę - w ten sposób wyrzucamy poza "nawias normalności" zadaniowo funkcjonujące kobiety i mężczyzn obdarzonych wysoką wrażliwością.

Istnieją również pewne fragmenty rozmowy autorek, które sugerują odpowiedzialność kobiet za trudności, których doświadczają mężczyźni. Aneta Liberacka twierdzi na przykład, że "całe piękno bycia kobietą silną powinno polegać na tym, że ona potrafi być dla kogoś i z kimś, czyli też daje przestrzeń drugiemu człowiekowi, mężczyźnie. A teraz te silne, współczesne kobiety trochę zabierają przestrzeń mężczyznom i dziwią się, że mężczyźni się ich boją". Stwierdzenie to znów umiejscawia kobiety w roli tych osób, których zadaniem jest ochrona kruchego, męskiego ego - co przecież jest krzywdzące zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn.

Chciałabym, aby autorki książki adresowanej do kobiet, nie oferowały im przekazu w rodzaju "nie bądź zbyt silna, bo wystraszysz mężczyznę" - ten wywodzący się z patriarchalnej kultury przekaz często sprawiał, że nasze babki i matki nie wykorzystywały w pełni swojego potencjału (na przykład intelektualnego), aby nie “przyćmić” mężczyzny. Takie postępowanie jest zaprzeczeniem dojrzałości i zdrowego rozwoju.

Młyny emancypacji mielą powoli

Jednak obecność w "Wielkim fochu" pewnych stereotypowych stwierdzeń na temat kobiet nie gasi mojego (dość ostrożnego, przyznaję) optymizmu dotyczącego możliwości przemian w Kościele. Jasne, wolałabym, aby pozycja, która jest adresowana do katoliczek, w sposób zdecydowany odcinała się od próby szufladkowania kobiet i prób identyfikowania ich tożsamości na zasadzie opozycji wobec męskości. Skupianie się na poszukiwaniu różnic między płciami i wyolbrzymianiu ich prowadzi do pomijania różnic indywidualnych między ludźmi, z których przecież nie wszystkie warunkuje posiadanie chromosomu Y.

Z punktu widzenia osoby, która nie ma zbyt mocno rozwiniętej cnoty cierpliwości, chciałabym oczywiście, aby niektóre zmiany w mentalności dokonywały się szybciej - bo wierzę, że głos kobiet jest współczesnemu Kościołowi rozpaczliwie potrzebny. Wiem jednak, że młyny emancypacji mielą powoli, zaś walka z wykluczeniem zawsze zaczyna się od oddania głosu wykluczonym i tego, że osoby te zaczynają mówić we własnym imieniu - a to, że katoliczki świeckie oraz siostra zakonna to właśnie robią, jest przykładem tego procesu. Mam nadzieję, że dyskusje s. Pudełko, Anety Liberackiej i Ilony Kisiel są znakiem tego, że głos kobiet w Kościele - także ten dotyczący spraw publicznych - będzie coraz bardziej słyszalny.

Nawet jeśli ja sama, jako katofeministka, z konkretnym głosem się nie utożsamiam.

Psycholog i copywriter. Wierząca i praktykująca. Prowadzi bloga katolwica.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Głos kobiet jest współczesnemu Kościołowi rozpaczliwie potrzebny
Komentarze (43)
KS
~krzysztof sikorski
20 grudnia 2020, 11:40
Redaktorka -psycholożka da radę ugotować dobrą grochówkę? Bo to będą jakieś realia ...da się zjeść, czy nie? To podlega ocenie. Natomiast wartość głosu kobiet? Większość ludzi nie rozróżnia wartości słowa mędrca, od wartości słowa głupca....to widać na co dzień. Ja wiem do czego kobieta została powołana, a do czego ja. A jeżeli mnie coś razi u kobiet - wyprowadza z siebie - ........to nadmiar Jej słowa. Role zostały nam ściśle rozpisane. Tak zostaliśmy ulepieni......proponuje szanować ekologię, nie niszczyć stworzonej natury. Życie jest naprawdę bardzo proste.
JX
~Jelonek X
20 grudnia 2020, 15:03
Co Pan myśli o nadmiarze słów u mężczyzn? Można wyjść z siebie, prawda? Zwłaszcza gdy mówią bzdury. Proponuję zmienić menu bo grochówka bywa ciężkostrawna.
KS
Konrad Schneider
21 grudnia 2020, 07:31
~Jelonek X: Dziekuje Panu. Mialem cos podobnego napisac, ale Pan to lepiej ujal w slowa :-)
AZ
~Andrzej Z Doliny
18 grudnia 2020, 22:54
A co z głosem osób niebinarnych? Pani redaktorczyni nieładnie, tak mało postepowo zapomina o głosie tej grupy ludzi.
TS
~Taki Sobie
19 grudnia 2020, 21:00
Fakt, nie powinno sie stawiać granic Duchowi św. Nie stawiaj ich i nie kpij z nikogo bo nigdy niewiadomo przez kogo przemówi :)
SS
~Szkoda Słów
18 grudnia 2020, 18:53
A ja myślałem, że głos Ducha Świętego jest potrzebny Kościołowi (i wystarczający) do odkrywania Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości. Okazuje się, że ważniejszy jest głos kobiet, bo to one wiedzą, co w Kościele trzeba zmienić. Obawiam, się, że jest to jednak wciąż Kościół Jezusa i to On ma władzę zmieniania go.
AL
~Aga Lena
18 grudnia 2020, 22:51
On tak, ale dlaczego deprecjonujesz kobiety???
TS
~Taki Sobie
19 grudnia 2020, 09:03
Duch św. wieje kędy chce, proszę nie wykluczać możliwości "wiania" poprzez głos kobiet, bo to Pan postawi mu granice i może nie wysluchać jego głosu :)
SS
~Szkoda Słów
20 grudnia 2020, 18:33
Nie deprecjonuję kobiet. Kościół ma się wsłuchiwać w głos Ducha Świętego. To On wybiera, co i przez kogo mówi...
BB
~Beata Beata
18 grudnia 2020, 14:03
Rekolekcjonista w jednej z parafii omawiając tematy, które będzie poruszał zaznaczył, że głównym problemem współczesności jest to, że ludzie pogubili się w swych rolach. Jednym z przykładów tego pogubienia jest kobieta walcząca ze zmarszczkami i ubierająca się niestosownie do wieku, który ją przecież zobowiązuje. Nie zająknął się o wymienianiu żon na młodsze. Rekolekcje 2020, Poznań.
TO
~Tomasz Ostański
18 grudnia 2020, 16:21
Nie zająknął się na temat grupy chłopczyków, których reakcje na kryzys wieku średniego ośmieszają tychże i kalają dumę prawdziwych mężczyzn? Popełnił błąd. Nie on jeden. Większość z nas, bardziej lub mniej świadomie, doświadcza skutków patriarchalnego modelu sukcesji apostolskiej. Dlatego postulat o zwiększenie udziału głosu kobiet w przestrzeni publicznej (w tym również religijnej) uważam za bardzo słuszny i popieram go. Nie zgadzam się tylko z pewną formą walki o takie aktywa i takie dobro. To nie musi być walka w której płeć męska jest z założenia nie tylko przeciwnikiem ale wręcz wrogiem. Wolałbym aby odbywał się ten proces w drodze ewolucji a nie rewolucji. Właściwym środkiem do przekazania i oddania kobietom należnych im przestrzeni wartości i wolności nie jest według mnie walka płci i zacieranie różnic, tylko wzajemne zrozumienie i wzajemna akceptacja tychże różnic, których istnieniu nie da się, więc nie ma sensu zaprzeczać, deprecjonować ich lub wykorzystywać ich jako broni.
JK
~Jacek Kola
18 grudnia 2020, 16:44
@Beata Beata: co za trauma, podniosłaś się już po tym ciosie, czy nadal walczysz z PTSD? jak on mógł nie wspomnieć o wymienianiu żon na młodsze! pewnie od tego musiałaś potem wieczorami krzyczeć z innymi pro-aborcjonistkami "wypi@rdalaj!" biedulko?!
BB
~Beata Beata
18 grudnia 2020, 22:46
Mój drogi trafiłeś jak gołąb na parapet. Skąd ten styl wypowiedzi?
KA
~Kaja Aja
19 grudnia 2020, 01:06
Jacek Kola skąd tyle jadu?
KS
Konrad Schneider
19 grudnia 2020, 07:37
~Jacek Kola: Nie uwaza Pan, ze ten komentarz jest za ostry?
SW
~Szymon Wierzbiński
20 grudnia 2020, 23:11
Stosujecie cenzure nie gorszą niż prawicowe portale. Pozwalacie, by na forum ukazywaly się wypowiedzi mizoginow i esencjalistow, czesto zwyczajnie chamskie, a kasujecie głosy przeciwne, bez informacji zwrotnej. Ostatni raz tu wszedłem. Nie wiem kto odpowiada za moderację, ale mam nadzieję, że ktoś zmierzy go kiedyś jego standartami. Niczym nie roznicie się od gazety warszawskiej.
TO
~Tomasz Ostański
18 grudnia 2020, 13:48
Womansplaining? Niekoniecznie. Nie będę mówił ci jak żyć. Wystarczy kiedy Ty sama powiesz mi jak żyjesz. Zafascynowała mnie i zachwyciła pewna „idea, że kobieca perspektywa spojrzenia na świat, sprawy społeczne i Kościół mogą być tak samo wartościowe, jak te męskie.” Szczególnie zaimponowała mi i oczarowała perspektywa roztoczona przez autorkę bloga w tekście „Siła kobiety i jej pozycja w chrześcijaństwie” https://deon.pl/blogi/ila-kobiety-i-jej-pozycja-w-chrzescijanstwie,1056874. Pisze to kobieta bez kompleksów. Prawdziwa silna, pewna siebie i własnej wartości kobieta, która nie wyszukuje na siłę wykluczeń, modeli patriarchalnych i mansplaining’ów i nie odczuwa potrzeby obwiniania za nie kogokolwiek. Kobieta spełniona i nie wyszukująca barier przeszkadzających jej płci w osiąganiu czegokolwiek zapragnie. Trzyma w swoich własnych rękach swoje życie, nie kompleksy własne lub zawłaszczane od innych kobiet. Ona ma i zna swoją siłę, nie potrzebuje udowadniać jej w żadnej walce płci.
IT
~Igor Tracz
18 grudnia 2020, 11:52
Ciekawe jest zaprzeczenie autorki jakoby różnice między płciami nie były dane od Boga, jesteśmy w większości stworzeni do małżeństwa, służenia sobie nawzajem i uzupełnienia się. Facet się różni od kobiety a kobieta od faceta razem mają szansę stworzyć ideał. Jeśli taki obraz kobiety nie pasuje do feministycznych wizji to jaki? Xeny wojowniczej księżniczki? Drogie kobiety nie straszcie mężczyzn jak radzi autorka, drodzy mężczyźni nie straszcie kobiet, szukajcie porozumienia nie rywalizacji. Jaka jest więc rada dla kobiet? Na traktory? Na budowę? Tego autorka nie życzy kobietom, tylko widzi zduszenie intelektualne i mężczyzn u władzy. Statystyki YouTube pokazują że 9/10 oglądających polityczne tematy to faceci, czy trzeba zmusić kobiety do interesowania się polityką? Jak to było bohatersko radzimy sobie z problemami nikomu innemu nie znanymi?
IG
Iga Gombrowicz
18 grudnia 2020, 16:42
A od kiedy warte uwagi treści w temacie polityka są publikowane na YT? Ja wybieram dłuższe analizy w postaci tekstów pisanych publikowane w różnych źródłach, polskich i angielskojęzycznych, zawierające coś więcej niż uproszczony z natury przekaz mediów popularnych. Na tematy polityczne rozmawiam głównie z koleżanką, która też sporo czyta. Rozumiem, że Pan się tak naprawdę polityką nie interesuje. Pozdrawiam!
TJ
~Tylko Ja
21 grudnia 2020, 00:47
Mądry człowiek potrafi znaleźć wartościowe rzeczy i na youtubie. Ale łatwiej przecież odrzucić nieznane! Więcej otwartości na świat!
ŁM
~Łukasz Morawski
18 grudnia 2020, 11:41
Żenujące jest zamykanie oczu na fakty i pisanie tak jest źle bo nie po mojemu! ciężej znaleźć miejsce na ziemi gdzie jest wieksza równość płci niż Skandynawia, i co się okazuje im bardziej niszczono różnice kulturowe między płciami tym bardziej uwydatniała się różnice biologiczne i na uniwersytetach faceci dominują na studiach inżynieryjnych a kobiety na bardziej humanistycznych, nastawionych na kontakt z ludźmi. Tak więc to normalne że Cejrowski patrzy na budowle a Wojciechowska na ludzi, nawet w tejże książce to przyznano ale nie zgadza się to z feministyczną wizją więc jest ble
JW
~Jarosław W
18 grudnia 2020, 16:27
to samo przepracowano pół wieku temu w żydowskich kibucach
HB
~Hanna B.
20 grudnia 2020, 20:25
Tak. Różnice są. Ale nie można powiedzieć, że wszystkie kobiety są takie (podać spis cech), a wszyscy mężczyźni są tacy (podać spis cech). W tabelach dotyczących różnicy w podejściu do seksu, które na kursach przedmałżeńskich pokazują byłam cała w rubryce "mężczyźni". A zaręczam, że babochłopem nie jestem. Jestem normalna kobietą i ciesząca się z tego. A ktoś mi pokazuje, że jedyna zdrowa opcja, z badania Bożego jest inna...i powinnam być w rubryce obok pod tytułem "kobiety". No nie jestem. I co mam wymóc na sobie pewne cechy? Dążyć do zmian, których nie potrzebuję i które są w sprzeczności z moją tożsamością? Mam udawać inna? Wiadomo, że nie. Natomiast takie kategoryzowanie co robią i jakie są kobiety i co robią i jacy są mężczyźni naprawdę bardzo utrudnia młodzieńcza akceptację siebie i wpycha w poczucie winy. Mam 35 lat i już wiem, że to zakłamany obraz. A co z tymi, którzy wciąż mają do siebie wyrzuty, że nie są tacy, jakimi powinni być, bo tak w tabelce napisano...?
JJ
~Jahja Jahja
18 grudnia 2020, 10:45
"Feminizm jednak nie był w stanie dać kobiecie jakiejś innej osobowości niż głupie imitowanie męskości. Dlatego wszystkie jej roszczenia są tylko maską, za którą czai się głęboka nieufność nowej kobiety do niej samej, czyli do niezdolności bycia i docenienia tego, kim jest: kobietą, a nie mężczyzną. Feminizm wychodzi z założenia, że kobieta jako taka nie ma żadnej wartości, tylko zdobywa tą wartość im bardziej stanie się mężczyzną i zażąda dla siebie tych samych przywilejów, co mężczyzna." Julius Evola
KO
~Kt Oś
18 grudnia 2020, 13:43
@Jahja Jahja. Może dlatego niektóre feministki mają takie podejście, bo niektórzy mężczyźni traktowali i traktują kobiety jak gorszy gatunek człowieka? Tzn. to mężczyzna (jako głowa rodziny) powinien podejmować decyzję za kobietę, bo ta jest widocznie za głupia. Jeśli kobieta chce się zajmować czymś więcej niż gotowaniem, sprzątaniem i opieką nad dziećmi, to co niektórzy nazywają ją egoistką, która robi karierę kosztem dzieci. Jak kobieta chce zmienić w Kościele (którego też jest przecież częścią) coś, co uważa za złe, to od razu znajdują się osoby, które uważają to za objaw pychy i polecają jej "pokorną służbę" lub np. wyśmiewają jej wykształcenie teologiczne (jak przy artykułach Pani Rudzik). "głęboka nieufność nowej kobiety do niej samej, czyli do niezdolności bycia i docenienia tego, kim jest: kobietą, a nie mężczyzną." - więc właśnie chyba problem jest w tym, żeby mężczyźni zaczęli doceniać kobiety.
JK
~Jacek Kola
18 grudnia 2020, 10:00
kolejny artykuł na Deon, atakujący mężczyzn i pełen mizoandrii. skończcie z tym hejtem na mężczyzn!
KO
~Kt Oś
18 grudnia 2020, 13:45
@Jacek Kola. Proszę zacytować zdanie/zdania, które uważa Pan za atak lub hejt względem mężczyzn.
AK
~Ann Ki
18 grudnia 2020, 19:44
Żart to prawda ?
MR
~Marcin Rotmiński
18 grudnia 2020, 09:21
Jak to mówił klasyk: "powykształcały się, i się im w ... poprzewracało"
KO
~Kt Oś
18 grudnia 2020, 13:47
@Marcin Rotmiński. Czyli mam rozumieć, że przeszkadza Panu, że kobiety nie chcą być "głupsze" od mężczyzn i nie chcą, żeby mężczyźnie podejmowali za nie decyzje dotyczące ich (kobiet) życia? Czy to się zgadza?
MR
~Marcin Rotmiński
18 grudnia 2020, 15:41
Generalnie przeszkadza mi to że dla współczesnych ludzi wielkim bożkiem, któremu się oddaje ślepe uwielbienie i nikt nie widzi w tym nic złego, jest idolatryczna cześć dla rozumu, wykształcenia, wiedzy. Tysiące ludzi uważa że są mądrzy bo nie oddają czci pieniądzowi, sławie, władzy, cielesności - ale jednocześnie ci sami ludzie ślepo i bezkrytycznie wpadają w pułapkę bałwochwalczego uwielbienia rozumu i wykształcenia.
Anna Żebrowska
18 grudnia 2020, 19:43
Gdy rozum śpi, budzą się demony.
TJ
~Tylko Ja
21 grudnia 2020, 01:04
Ogromna część Starego Testamentu to uwielbienie mądrości! Jaka ignorancja nakazuje ośmieszać zdobywanie wiedzy i wykształcenia?
JO
Jan Ops
18 grudnia 2020, 09:21
Doczytałem do końca pierwszego zdania. Skończyłem na 'mansplainingu". Czy "Deon" ma jakieś autorki piszące po polsku?
KO
~Kt Oś
18 grudnia 2020, 13:51
@Jan Ops. Na polskiej Wikipedii to słowo też jest podane w formie angielskiej. Ewentualne proponowane tłumaczenia na polski to "panjaśnienie" i "tłumaczyzm", które jak dla mnie brzmią równie dziwnie.
VR
Valdi Roch
18 grudnia 2020, 09:20
Czyżby to był kolejny wątek zastępczy, aby tylko nie poruszać tematu piekła abortowanych niewiniątek? Uważam, że feminizm katolicki aby uzyskać wiarygodność powinien jasno i zdecydowanie opowiedzieć się po stronie obrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, inaczej ulegnie I zostanie wchłonięty przez mętny nurt agresji żądającej zabijania na życzenie dzieci nienarodzonych!
KO
~Kt Oś
18 grudnia 2020, 13:27
@Valdi Roch. Gdyby tak wiele kobiet nie zostawało samych po urodzeniu chorego dziecka, to pewnie tak mocno nie domagałyby się prawa do aborcji. Bycie "za życiem" to też opieka nad tym już urodzonym "życiem", a nie spychanie całej odpowiedzialności i opieki nad nim tylko i wyłącznie na jego matkę. Słyszał Pan może kiedykolwiek na kazaniu, aby ksiądz mówił, że ojciec również ma obowiązek opiekować się dziećmi lub jeśli tego nie robi, to płacić za ich i ich matki utrzymanie (jeśli kobieta musi opiekować się dzieckiem "na pełny etat", to nie jest w stanie iść jednocześnie do pracy)?
VR
Valdi Roch
18 grudnia 2020, 17:38
~Kt Oś, proszę o matkach w trudnej sytuacji związanej z macierzyństwem nie myśleć tak źle, że nie potrafią być kreatywne aby postąpić zgodnie z wolą Bożą. Takie kwestie rozwiązał Papież w ostatnio publikowanym liście napisanym na prośbę kobiet walczących z aborcją zwłaszcza z ubogich dzielnic Buenos Aires zadając proste pytanie: „Czy aby rozwiązać jakiś problem, słuszne jest niszczenie czyjegoś życia i wynajmowanie płatnego mordercy?”... Poza tym w świetle nie tylko etyki, ale również prawa międzynarodowego nie istnieje coś takiego jak "prawo do aborcji". Stwierdzone jest to w oświadczeniu przekazanym  przez biuro prasowe Konferencji Episkopatu Polski jako odpowiedź na rezolucję Parlamentu Europejskiego. Kościół w tym dokumencie upomina się o prawdę, że ponad tzw "prawami kobiet" w hierarchii wartości najważniejsze jest prawo dzieci - do życia. W świetle tym, wracając więc do wydarzeń z Buenos Aires, warto posłuchać głosu argentyńskich kobiet domagających się ochrony poczętego życia.
TS
~Taki Sobie
19 grudnia 2020, 08:59
Panie Valdi, Panski stosunek do kobiet pokazuje Pan w swoich komentarzach, bez względu na temat wszystko kojarzy się Panu z aborcją. Mozliwosci są dwie, albo uzywa Pan aborcji jak cepa, zeby dowalić, albo totalna, niebezpieczna fiksacja na jednym temacie. Nie wiem co gorsze.
MN
~Maria N.
19 grudnia 2020, 12:32
@~Kt Oś. Zamiast abortować chore dziecko, można je po urodzeniu zostawić w szpitalu. Tam już nikt nie waży się urodzonego dziecka zabić, bo to przestępstwo.
VR
Valdi Roch
20 grudnia 2020, 08:06
~Taki Sobie, po prostu uważam, że należy również słuchać kobiet, które nie są tak krzykliwe jak aborcjonistki: https://ekai.pl/niestrajkuje-akcja-kobiet-opowiadajacych-sie-za-zyciem-od-poczecia/
BM
~Barbara Marzec
20 grudnia 2020, 19:54
A co będzie dalej z ty pozostawionym dzieckiem? Adoptuje je pani, czy będzie tego oczekiwać od innych?
MN
~Maria N.
20 grudnia 2020, 23:27
@~Barbara Marzec. O tym, komu powierzy się dziecko, decydują ośrodki adopcyjne, które mają obowiązek przede wszystkim wziąć pod uwagę dobro dziecka. Nie każdemu, kto chce być rodzicem adopcyjnym, chore dzieci są powierzane. Mnie, ze względu na wiek, żaden ośrodek adopcyjny by dziecka nie powierzył. Widać, że Pani niewiele wie o adopcjach dzieci, zwłaszcza chorych. Proszę przeczytać historię adoptowanego chorego chłopca, którego rodzice zostawili w szpitalu: https://dziendobry.tvn.pl/a/cudowny-chlopak-znalazl-rodzine-najbardziej-wzruszajace-sa-sytuacje-kiedy-corki-sie-nim-opiekuja?horacy=1. Wmawianie osobom, walczącym o niezabijanie chorych nienarodzonych dzieci, że same ich nie adoptują, tylko oczekują tego od innych jest nieetyczne. Dowodzi tego, iż na ostatnich demonstracjach bardzo dobrze Panią przeszkolili jak trzeba argumentować "konieczność" aborcji.