Wkurzająca "Klątwa"

(fot. Magda Hueckel / materiały prasowe spektaklu "Klątwa")

Pal licho "Klątwę"! W końcu mało kto ją widział. Gorzej, że taką taktykę (wrzucania granatu do pokoju) stosuje się wobec nas dość często. Drażni się ludzi, wywołuje konflikty, szczuje się jednych na drugich. I zamiast rzeczowej dyskusji mamy przekrzykiwanie się, reagowanie agresją na agresję.

Kiedyś, gdy uczyłem się o strukturze atomu, mówiono mi, że narzędzia poznawcze są w tym wypadku tak "duże", iż każda próba zajrzenia do wnętrza atomu jest jego zniszczeniem. A więc badanie tej struktury to jakby wrzucanie granatu do pokoju i obserwowanie efektów wybuchu. Ma to jakąś wartość poznawczą. Ale jak dużą? Na ile jest poznawaniem, a na ile zniekształcaniem?

Podobnie czuję się, gdy ktoś mnie np. bombarduje "Klątwą". Wrzuca granat i oczekuje, że coś będzie. Tylko nie widać, by miał narzędzia do badania promieniowania itp. Nie widać, by wywoływał rzeczową dyskusję. Napięcia są duże, reakcje skrajne, sporo zamieszania... Ale co z tego wynika? Obrażanie jest tak mocne i sięga po tak "przesadzone" środki, że badanie reakcji nie ma sensu, niczego nie przynosi. Wobec wybuchu człowiek się chowa i stara się przeżyć, a nie reflektuje. W czasie bombardowania nie dyskutuje się, a tym bardziej nie próbuje przekonać siebie czy innych do racji bombardujących. Trudno wtedy krzyczeć do obsługi działka przeciwlotniczego, by może jednak zastanowili się, czy aby nie strzelają do biednych ofiar, do zmanipulowanych żołnierzy, do narzędzi w rękach ich niecnych mocodawców lub jeszcze inaczej: że zasłużyliśmy sobie na takie potraktowanie, bo i my byliśmy agresorami itp.

Pal licho "Klątwę"! W końcu mało kto ją widział. Gorzej, że taką taktykę (wrzucania granatu do pokoju) stosuje się wobec nas dość często. Drażni się ludzi, wywołuje konflikty, szczuje się jednych na drugich. I zamiast rzeczowej dyskusji mamy przekrzykiwanie się, reagowanie agresją na agresję. Piszę to w dniu "czarnego protestu".

Jest przeciw czemu protestować w naszym kraju. Są ważne problemy do przedyskutowania. Powstawały w ostatnich miesiącach różne ciekawe inicjatywy i platformy spotkania między środowiskami o odmiennych poglądach. Ale wydaje się, że to wszystko zostało "przykryte" wkurzeniem. Rozumiem, że ono jest bardziej nośne. Ale przestrzegam przed złudną nadzieją na to, że wkurzenie zmobilizuje masy. Jest ono krzykliwe, ale raczej wykluczające. Tzn., że większość, czyli centrum, ludzie solidnie pracujący nie chcą swoją masą firmować krzykaczy, nie chcą iść pod nieracjonalnymi hasłami.

Bywa, że wkurzenie jest masowe. Ale musi to dotyczyć konkretnej życiowej sprawy. Gdy sprawa jest nieżyciowa, mobilizuje tylko grupkę "fanatyków".

Jak to wykorzysta "wielki manipulator"? Ustąpi przed nieżyciowymi żądaniami, najlepiej jakiejś grupy wkurzonych. Wtedy uwierzą, że mają siłę, że mogą. Po co dyskutować, po co budować szeroki front, skoro wystarczyło nasze wkurzenie? Manipulator da im poczuć smak zwycięstwa, by ono ich zaślepiło. Wtedy nie będą dbali o sojuszników, zredukują się do grupy oderwanej od rzeczywistości, czyli od rzeczywistych oczekiwań społecznych, od zaplecza.

To była stara metoda PRL-owska. Pamiętam, jak ją stosowano po 1980. Dzielono opozycję na ekstremę i resztę. Specjalnie drażniono wyselekcjonowane środowiska, "odpowiednich" liderów, by ich wkurzyć, by podejmowali działania nieracjonalne i tak naprawdę niemające poparcia społecznego. Wystarczy wspomnieć, co się działo w 1981 na wiosnę przed spodziewanym strajkiem generalnym. Takie ustawienie sobie "ekstremy" miało usprawiedliwić wprowadzenie stanu wojennego. To zwłaszcza miało przekonać przekonanych, czyli "aparat": trzeba spacyfikować tych nieracjonalnych, bo jak my tego nie zrobimy, to sowieci...

Sam się nieraz wkurzam. Wyspiański, gdy był przekonany o tym, że już umiera, myślał nawet o samobójczym zamachu. Tak był wkurzony. I tak chciał być przydatny.

Większość jednak na wkurzonych patrzy jak na wariatów. Wielki manipulator wie o tym i dlatego wkurza (obrażając jak "Klątwa"), bo wie, że przeciwnik, który dał się ponieść wkurzeniu, prędzej czy później zostanie wyizolowany.

Jacek Siepsiak SJ - redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wkurzająca "Klątwa"
Komentarze (17)
15 marca 2017, 15:19
Oczywiście nie warto bronić naszych wartości. Niech je opluwają do woli, a my będziemy udawali, że deszcz pada. Jeśli ktoś myśli, że w ten sposób lewacko-feministyczna dyktatura się cofnie, to albo jest ignorantem, albo piątą kolumną. W przypadku Jezuitów stawiam na to drugie.
13 marca 2017, 11:30
Katolicka kultura nie pojawia się w ówczesnym świecie ponieważ twórcy nie wierzą w bajeczki i mity. A nawet jeśli deklarują się jako osoby religijne to nie traktują poważnie kościelnych zabobonów. Jedyne co prezentowane jest ówcześnie w sztuce a co dot. kościoła to wskazywanie jego hipokryzji, zakłamania i ciemnoty. 
MR
Maciej Roszkowski
10 marca 2017, 19:04
Co zatem robić.? Nie chodzić na takie hucpy, to oczywiste. Starannie wybierać te spektakle, filmy, książki etc które niosą przesłanie zgodne z naszym systemem wartości. Nie do przecenienia jest tu rola recenzentów mediów katolickich, którzy powinni umieć ocenić co jest wartościowe i dla jakiego widza/czytelnika, a także ocenić w sposób fachowy te "prowokacje intelektualne". Przydała by się np. fachowa analiza na ile "Klątwa" jest zgodna z literą i duchem  Wyspiańskiego, a na ile jest tylko pretekstem dla jakiegoś łobuza.  
W
WDR
10 marca 2017, 16:12
Oczekiwanie, że ktoś nie zareaguje widząc tego typu nienawiść do tego sponsorowaną z podatków to albo naiwność albo używanie tego "argumentu" jako pałki w stosunku do tych, którzy po ludzku zareagowali. Natomiast brak reakcji to głupota. Reakcja nie może się ograniczać do żalów i lamentów. Wtedy będziemy tylko trybikiem w promocji beztalencia, które chce się wybić na złu. Reakcja ma być ostra i co ważne konsekwentna. Trzeba brać przykład z o.Siepsiaka, autora artykułu, który zabronił przyjmowania Komunii św. na klęcząco. Nie jest ważne w tym momencie czy uważam tę decyzję za merytoryczną czy nie, ale fakt jest niezaprzeczalny: o.Siepsiak zareagował ostro i dlatego nie martwił się, że ktoś będzie go widział jak wkurzonego. I dokładnie tak samo trzeba robić gdy takiej coś się pojawia. Trzeba być niczym o.Siepiak: ostrym i konsekwentnym. Dlatego wszelkie decyzję podjęte przez TVP po spektaklu Klątwa uważam za w pełni siepsiakowe i popieram. To ma być reguła. Przynajmniej do momentu kiedy zaprzyjaźniona z o.Siepsiakiem partia znowu dojdzie do władzy. Pod innym artykułem wypowiadałem się o spektaklu jako "legalnej" metodzie dla postępowych środowisk do "palenia kukły chrześcijanina" (porównanie do nielegalnego palenia kukły Żyda - za co facet siedzi w więzieniu) więc to pominę.
10 marca 2017, 17:27
Szczerze doch rzeczy nie rozumiem. Po pierwsze za błuźnierstwo, a takim bez wątpienia był ten "spektakl" winni poniosą konsewencje przewidziane w prawie kanonicznym. Czy to nie wystarczy? Po drugie odwet jaki zastosowala TVP ma się nijak do MT 5. I wybacz, ale trochę żałosnie brzmią argumenty o zasadach chrzescijanskich w TVP. I tak przy okazji, kazda emocjonalna akcja "okładania różancem" w słusznej sprawie jest neistety zaprzeczeniem wiary katolickiej.
WDR .
10 marca 2017, 21:21
Nie, to nie wystarczy, bo ja życzę tym bluźniercom zbawienia więc docelowo chce żeby te konsekwencję znikły, a oni zmienili postępowanie. Poza tym, nie chodzi tu o jednostki, bo to są tak naprawdę pionki użyte do niszczenia podstaw naszej cywilizacji. TVP to tylko narzędzie jakim na dzień dzisiejszy dysponujemy. Poziom TVP to temat na inną rozmowę. Emocje się pojawią, bo nie ma takiej możliwości, żeby wszyscy, w tak dużej zbiorowości byli w stanie nad nimi zapanować dlatego... dodatkową zaletą SZYBKIEJ, OSTREJ i KONSEKWENTNEJ odpowiedzi jest obniżenie emocji. Weź także pod uwagę, że przygotowując takie przedsięwzięcie ci ludzie mogą sobie wynająć kogoś kto jak pan Hadacz będzie okładał różańcem. Nie ważne jak jest, ale co pokażą w mediach.
Jack French
10 marca 2017, 14:29
I w tym cały problem środowiska deon.pl. Pal licho, że wyszydzają nasze najświętsze wartości. Niech obrażają papieża, Jezusa, wiarę, Kościół. Pal licho. A co tam. Nam nie zależy na naszych wartościach, tylko na dobrym samopoczuciu i wspaniałej jedności (jakkolwiek pojętej). Takie pal licho można w sposób logiczny przyporządkować wyparciu się Jezusa.  A za to już raczej radości po śmierci niestety nie będzie. Ehhhhhh
10 marca 2017, 11:49
Jezuicka scenka ewangelizacyjna: Twoja matka jest...- powiada jeden, Gdy na te słowa drugi postanawia kulturalnie urwać pierwszemu łeb, jezuita odzywa się w te słowa: Bracia, dość agresji, przedyskutujmy to   
10 marca 2017, 10:49
Przy takich wydrzeniach "artystycznych" jak Klątwa warto zdać sobie proste pytanie, jaką rolę do odegrania mają zaangażowani w swa wiare emocjonalni katolicy? I teraz zadanie dla nas, co mamy zrobić, aby nie odrywać z gory zaplanowanej dla nas roli. Tak, w 80/81 SB zaplanowała dla niektorych radykalnych działaczy tzw. opozycji ich rolę życia. Niekórzy graja ja do dziś. Bo do takiego cynicznego planowania nie trzeba nawet dużo wiedzy. Wystarczy obserwacja zachowań zbyt emocjonalnych, aby umiec takie zachowania pieknie rozgrywać.
KJ
k jar
10 marca 2017, 10:59
Odpowiedź jest banalnie prosta: trzeba mieć alternatywną ofertę z równie mocnym przekazem. Jeśli katoliccy ustąpili w kulturze pola liberałom, to trudno się dziwić, że realizują oni własne pomysły na widzenie świata i jego problemów. Hasło: Kościół i katolicy odpowiedzialni za kształt naszego polskiego życia, za jego grzechy i zaniedbania jest nośne, bo nie napotyka ze strony katololickiej kultury (w Polsce łaskawie pozwolono jej umrzeć!) żadnej kontr - tezy. A hierarchia jakby nie dostrzega, ze takie będą Rzeczypospolite, jaki ich społeczne chowanie: ludzi w Polsce trzeba ciagle ewangelizować, ciągle pobudzać do gorliwości w wierze, również poprzez twórczość dramatyczną, literacką. Czy Kościół ogłosił ostatnio choć jeden konkurs na dzieło literackie czy artystyczne o tematyce religijnej?
10 marca 2017, 11:11
Tyle ze czasy, gdy mecensem sztuki był Kościół minęly i raczej nie wrócą. I w sumie to dobrze, bo jak patrzę po "artystycznym" wystroju nowych kościołów, czy infrnatylnych wydarzenaich kościelnych to szanse na jakąkolwiek kościelną kulture na szerszą skalę są zerowe. Kulturę robić winni świeccy, a najprostrzym protestem jest nieuczestniczenie w takich wydarzeniach, które godzą w naszą wiarę. Problem jest, że celowo się robi prowokacyjne spektakle, bo to napedza widownie. Przez protesty katolików wzrasta zainteresowanie i chęć zobaczenia. To takie proste manipulacje.
Zbigniew Ściubak
10 marca 2017, 11:36
w Polsce trzeba ciagle ewangelizować, ciągle pobudzać do gorliwości w wierze, również poprzez twórczość dramatyczną, literacką. Czy Kościół ogłosił ostatnio choć jeden konkurs na dzieło literackie czy artystyczne o tematyce religijnej? Nie. I nie ogłosi. Dlaczego to długi i mało przyjemny temat. Przykładem może być moje "dzieło literackie". Jakbym był księdzem, to może bym gdzieś to ulokował. Ale tak... to nie. Poza tym chodzi o ludzi. Ludzie chcą wzburzenia. Nie chcą pracy, organizowania się, wspierania się nawzajem. Nauczeni sa głównie emocji negatywnych i zachowań pejoratywnych, więc szczytem aspiracji jest dać ujście tym emocjom w stosunku do jakiegoś WROGA. Tutaj "klątwa" jest jak znalazł i każdy może się poczuć dobrze. A rzeczywista praca jak leżała tak leży. Może to jest też jakiś jeden ze sposobów działania... proszę zajrzeć, ja uważam, że warto, opinie tych co się zapoznali są bardzo dobre: [url]https://polakpotrafi.pl/projekt/wydanie-ksiazki-droga[/url]
KJ
k jar
10 marca 2017, 12:00
Kulturę winni robić świeccy - zgadzam sie w pełni, tylko że oni jej nie robią. Na Soborze Watykańskim II przyjęto inkulturację, czyli wejście chrześcijaństwa w kulturę czasów i skutkiem tego mamy desakralizację i postępującą laicyzację. Dziś katolicy uczestniczą w kulturze, która nie jest katolicka: nazywa się to miękkim podbrzuszem laicyzacji - nie rozpoznasz, kto wierzy, a kto jest ateistą, bo każdy czyta to samo, ogląda to samo, ubiera się tak samo, opowiada te same dowcipy. Mówi Pan, że nieuczestniczy w kulturze godzącej w wiarę, ale jestem przekonana, że uczestniczy Pan nawet nie wiedząc np. oglądajac telewizję, przeglądając strony internetowe, kupując wyposażenie mieszkania, ksiązki, płyty. Dziś oburza nas "Klatwa", ale jutro będziemy wzruszać tylko ramionami. Na tym polega pełzajaca laicyzacja. Pytanie jest stale takie samo, czy Chrystus gdy przyjdzie zastanie wiarę na ziemi, kiedy nie będzie jej w kulturze naszego życia.
10 marca 2017, 12:17
Tyle za ja mówię (piszę) cos innego. Nieuczestniczenie w kulturze godzacej w naszą wiarę jako protest. Bo dziś żyjemy w kuluture wyceninanej mamoną. I brak mamony bardziej boli niż różaniec pod drzwaimi teatru. Szczególnei gdy rożaniec staje się elementem widowiska. Warto też brac pod uwagę, iż w wierze nie sa problemem warunki zewnetrze, lecz nasze wnętrze. Można brać udział w kulturze katolickiej i być niewierzącym, ale można być wierzącym żyjacym w obecnym, laickim swiecie. SVII przypieczętował to co i tak było nieuniknione. Wystarczy popatrzec na obecną laciyzcje Polski, kraju rzekomo onegaj katolickiego, a może jedynie kraju, gdzie religia była oznaka sprzeciwu. Ponad 90% katolików, ale ilu wierzących? Malutka garstka.
KJ
k jar
10 marca 2017, 12:33
Można brac udział w kulturze katolickiej i być niewierzącym, ale można być wierzącym żyjącym w obecnym, laickim świecie. Tak można było robic przed Soborem, gdy świat był przynajmniej częściowo zsakralizowany, a kultura religijna była i świecka. Dziś, gdy kultura jest laicka wierzącym można być jedynie wewnętrznie, gdy wszelkie sposoby przeżywania kultury są laickie. Został Panu tylko kościół jako świątynia i to nie we wszystkich krajach, bo nawet kościoły sa sekularyzowane. Gdy ktoś tworzy kulturę katolicką jest w wyraźniej opozycji do świata i nie ma tu żadnych stycznych dziś elementów.
10 marca 2017, 17:33
Ależ wierzacym jak najbardziej można być i zewnętrznie. Problem w tym, na ile wierzący chcą to dziś czynić. Co ciekawe dziś jesteśmy w trakcie kolejnej gwałtownej rewolucji obejmującej takze spostrzeganie kultury. Tak jak świat po latach 60 XXw wygląda dramatycznei inaczej, tak po latch 10-20 XXIw też sie zmieni. Oczywiscie Kościół ma szanse zaistnieć, ale musi się wyzbyc myślenia rodem sprzed lat 60 XXw, czy tęsknoty za tamtymi czasami.
K
k.jarkiewicz.ign
10 marca 2017, 10:16
Gratuluje ks. Jackowi dobrego samopoczucia. Można zaklinać rzeczywistość mówiąc o jakiś ekstremistach w teatrze i jakichś fanatykach z różańcami przed nim. Jedni i drudzy będą sobie skakać do gardeł, a my spokojnie będziemy przechodzić nad tym do porządku dziennego "budując szeroki front" w oparciu o "rzekome oczekiwania społeczne zaplecza". A tymczasem w niedzielę czeka nas powtórka z rozrywki tym razem w warszawskim Teatrze Studio i tym razem również z Wyspiańskiego (którego notabene synkowie byli wychowankami jezuickiego Chyrowa). Krzysztof Garbaczewski wystawia "Wyzwolenie" i już zapowiada uderzenie w Kościół "zniewalający krzyżami", z którego wpływów koniecznie trzeba ludzi "wyzwolić". A katolicy co zrobią - będą dalej sobie słodko spać w kruchcie życia? Jaką alternatywę posiadają wobec laicyzującego się coraz bardziej świata? Jaki jest udział w kulturze współczesnej katolickiego świata? Gdzie są dziś pisarze katoliccy, dramaturdzy? Jakoś nie widać następców Rostworowskiego, Kossak-Szczuckiej, Zawieyskiego, Brandstaettera czy Bąka. Wnuczka zasłużonego dla katolickiej kultury w Polsce Władysława Jerzego Grabskiego Małgorzata  Kidawa - Błońska oficjlanie popiera "Czarny Protest", a my dalej uważamy, że nic się nie dzieje. Gdy Titanic tonął też orkiestra grała i angielscy dżentelmeni palili cygara przepuszczając Amerykańskich chamów do łodzi ratunkowych. Mówili: mamy jeszcze czas, a potem "za króla i Anglię" zanurzali sie w odmęty oceanu.