Załatwiactwo zamiast debaty

fot. depositphotos.com

Jestem zwolennikiem katechezy w szkołach i możliwości zdawania z niej matury, ale - jak sądzę - Kościół załatwiając to właśnie teraz i w taki, a nie inny sposób, nie tylko nic ni zyska, ale straci. A do tego, nie pierwszy i nie ostatni raz - poważną dyskusję na temat porażki systemu katechezy zastępujemy magiczną wiarą w sprawczą moc biurokracji.

Katecheza jest w największym od lat kryzysie. Odpływ licealistów z zajęć religii jest błyskawiczny, i to nie tylko w wielkich miastach. W ostatnich klasach na katechezę chodzą już tylko jednostki, a żeby zebrać choćby niewielką grupę katechetyczną, trzeba łączyć klasy. Nie widać także, by masowa katecheza przyczyniała się do ewangelizacji (czy choćby minimalnej wiedzy religijnej) u ludzi młodych. Ich laicyzacja jest błyskawiczna, a poziom wiedzy religijnej minimalny. I to jest miara problemów, z jakimi zmierzyć się musi Kościół właśnie w sprawie katechezy.

DEON.PL POLECA


O wiele istotniejsze, niż to, jak wprowadzić maturę z religii, jest to, jak trafić do młodzieży, jak odbudować program realnej jej ewangelizacji, jak pozyskać młodszych i starszych dla wiary.

Wydawać by się więc mogło, że w takiej sytuacji warto zadać pytanie, czy rzeczywiście model katechezy młodzieży szkolnej się sprawdza, czy rzeczywiście przynosi on spodziewane - i to zarówno dotyczące ewangelizacji, jak i wiedzy - efekty, a jeśli nie (a zdaje się, że jednak nie), to czym go zastąpić, albo jak go przynajmniej zmodyfikować. Zamiast tego jednak - jak to zwykle bywa - zajmujemy się jego petryfikacją, utrwalaniem i jeszcze lepszym umocowaniem, i to w sytuacji, gdy na naszych oczach przestaje mieć to jakiekolwiek znaczenie. O czym mówię? O rozpoczętych właśnie, i kontynuowanych, rozmowach na temat wprowadzenia matury z religii dla zainteresowanych. Zastrzegam, nie jestem przeciwnikiem tego rozwiązania, tak jak nie jestem przeciwnikiem religii w szkołach, ale… w obecnej sytuacji o wiele istotniejsze, niż to, jak wprowadzić maturę z religii, jest to, jak trafić do młodzieży, jak odbudować program realnej jej ewangelizacji, jak pozyskać młodszych i starszych dla wiary. Załatwienie matury z religii z ministrem Czarnkiem nic w tych kwestiach nie pomoże, a raczej zaszkodzi. Jeśli chcemy, by katecheza stała się już kompletnym obciachem, to negocjując jej wprowadzenie na maturę właśnie teraz, do tego doprowadzamy.

Co zatem proponuję w zamian? Odpowiedź jest prosta. Poważne rozważenie pytań, jakie przed laty zadał ks. Franciszek Blachnicki (swoją drogą jeden z ojców współczesnej katechetyki w Polsce). Wiele lat temu zwracał on uwagę na to, że rzucenie wszystkich sił kapłańskich na odcinek katechezy (wtedy jeszcze realizowanej w parafiach) nic nie daje. Księża katechizują wiele godzin tygodniowo, ale w ogóle nie przekłada się to na rozwój wiary, na jej pogłębienie. Dlaczego tak się dzieje? Powodów jest kilka, po pierwsze - i to obecnie, gdy katecheza nauczana jest w szkołach widać jeszcze lepiej - „katecheza, która nie prowadzi do wspólnoty Kościoła, prowadzi do niewiary”. Trudno o lepsze podsumowanie problemu, z jakim się obecnie mierzymy. Młodzi ludzie - za pośrednictwem katechezy, która nie prowadzi ich do wspólnoty wiary - zmierzają w kierunku niewiary. Drugi powód jest jeszcze bardziej oczywisty. Według ks. Blachnickiego katecheza parafialna (ale to samo odnosi się jeszcze bardziej do katechezy szkolnej) nie może się sprawdzić jako przekaźnik wiary, bowiem zaadresowana jest nieodpowiednio. Tam, gdzie nie ma wierzącej rodziny, gdzie przekaz wiary nie dokonuje się w domu, tam katecheta w szkole czy na parafii, duchowny czy świecki, niewiele może. „Doświadczenia i badania pokazują, że ludźmi wierzącymi pozostają tylko ci, którzy wychodzą z rodzin praktykujących, ze środowiska rodzinnego, w którym wiara jest praktykowana. Te dzieci nawet bez nauki religii pozostają wierzące i praktykujące. Natomiast jeżeli nie ma fundamentów w życiu rodzinnym, to nawet nauka religii niewiele pomoże” - wskazywał ks. Blachnicki. Co to oznacza dla katechezy? Otóż tyle, że trzeba skupić się na ewangelizacji i formacji dorosłych, bo to oni są w stanie przekazać swoją wiarę dzieciom.

Jeśli chcemy, by katecheza stała się już kompletnym obciachem, to negocjując jej wprowadzenie na maturę właśnie teraz, do tego doprowadzamy.

Te dwa punkty pokazują niezmiernie mocno, że zamiast załatwiania z ministrem Czarnkiem matury z religii, potrzebujemy bardzo poważnej rozmowy o przyszłości katechezy, o modelu ewangelizacji, a nawet - bo bez tego nic się nie zmieni - o reformie modelu życia parafialnego. Jeśli one się nie dokonają, to katecheza będzie konać w męczarniach, aż wreszcie jakiś lewicowy czy liberalny rząd (a natura demokracji jest taka, że po rządach prawicy zazwyczaj przychodzą rządy lewicy) dokona jej eutanazji. I wszyscy - także rodzice i dzieci wierzące - będą już mieli tak bardzo dość gnicia całego systemu, że odetchną z ulgą. Jeśli nie chcemy do tego dopuścić, to zamiast trzymać się jak pijany płota metod, które nie przynoszą spodziewanych rezultatów, warto byśmy zaczęli szukać nowych.

Mam świadomość, że nie jest to proste, także dlatego, że w wielu miejscach system finansowania księży, a także ich ubezpieczenie zależne jest od pensji katechety. Walka idzie więc często wcale nie o ewangelizację, ani o przeciwdziałanie laicyzacji, ale o ubezpieczenie społeczne, emerytalne, a także pensję katechety, która pozwala księżom w biedniejszych parafiach, a niekiedy całym wspólnotom zakonnym na utrzymanie się. Tyle że jeśli dzieci na religii nie będzie, to nie będzie i etatów dla katechetów. Groźbami czy pohukiwaniem, że jeśli ktoś nie posyła dziecka na religię, to popełnia grzech, nie da się zapełnić sal lekcyjnych. System i tak się więc zawali. Zamiast więc się go trzymać, warto zacząć szukać innego, nowego systemu finansowania Kościoła.

Potrzebujemy bardzo poważnej rozmowy o przyszłości katechezy, o modelu ewangelizacji, o reformie modelu życia parafialnego. Jeśli one się nie dokonają, to katecheza będzie konać w męczarniach.

W Europie są różne rozwiązania, warto się im przyjrzeć, przemyśleć je i odrzucić wiarę, że - na razie mamy spokój, bo u władzy są nasi. Owszem, na razie są, ale… po pierwsze w życiu politycznym nie ma nic na zawsze, a po drugie nawet minister Czarnek do spółki z wiceministrem Piontkowskim nie zmuszą uczniów do chodzenia na katechezę, a mogą ich do tego kolejnymi pomysłami „promującymi” Jana Pawła II skutecznie zniechęcić. Dlatego zamiast „załatwiać” kolejne udogodnienia dla katechezy, trzeba zająć się szukaniem odmiennych rozwiązań. Czas rozwiązań z przeszłości właśnie się skończył i administracyjnie nie da się zadekretować jego trwania.

Tomasz Terlikowski

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Załatwiactwo zamiast debaty
Komentarze (49)
DK
Dariusz Kwiecień
27 lutego 2021, 14:26
O konkretnych rozwiązaniach pisałem pięć lat temu: https://www.fronda.pl/a/dariusz-kwiecien-rewolucja-albo-smierc-czyli-katecheza-w-szkole,56163.html Teraz trzeba by je zmodyfikować. Kompromisowym rozwiązaniem obecnie do przełknięcia dla środowisk liberalno-lewicowych byłoby zostawienie jednej godziny religii zamiennie z obowiązkową etyką w szkołach, a drugą godzinę należałby wziąć na kościelne utrzymanie i próbować zamienić w katechezę wspólnotową w parafiach.
SM
Sylwester Mrozik
18 lutego 2021, 22:31
O tak, ewangelizacja dorosłych jest konieczna. Znajomy zapytał mnie kiedyś ile lat żył Matuzalem, bo było takie pytanie w milionerach. Odpowiedziałem mu a on na to, że dawniej to ludzie żyli po kilkaset lat. Wyprowadziłem go z błędu, że żadne odkrycia archeologiczne tego nie potwierdzają, ani jedno. Wręcz przeciwnie, średnia wieku w dawnych czasach była niska bo wiadomo - głód, wojny, epidemie. Innym razem wyraził zdziwienie, że ludzie próbowali wybudować tak ogromną wieżę Babel sięgającą nieba. Nie było technologii budowy ,,drapaczy chmur" w starożytności - odpowiedziałem. Inny znajomy uważa że Bóg stwarzał świat sześć dni a siódmego odpoczął a wszystko działo się kilka tysięcy lat temu (!). Nieważne są odkrycia astronomii, geologii, paleontologii, które zaprzeczają temu. Czy tacy religijni ignoranci mogą być wzorem dla młodzieży ?
JR
~Justyna Ryll
18 lutego 2021, 16:47
Dlatego przecież tylko upadła cywilizacja starożytna: we wszystkich jej przejawach, właśnie w momencie gdy zapanowała skrajna patologia barbarzyńskiego, wszechogarniającego Cesarstwa Rzymskiego. A odrodzenie ludzkości było wtedy możliwe tylko dzięki Chrześcijaństwu! A nie musiało do tego upadku tamtej cywilizacji, w ogóle dojść! Podobnie i może być z naszą cywilizacja, niestety...
JR
~Justyna Ryll
18 lutego 2021, 16:21
Naszym obowiązkiem i odpowiedzialnością wobec przyszłych pokoleń jest umożliwienie rozwijania się tak kreatywnego nurtu kultury ogólnoludzkiej, jakim jest chrześcijaństwo! Bo nigdy nie wiadomo jaki nowy wynalazek, kluczowy dla przetrwania i bytowania ludzkości na świecie, otrzymamy od ludzi szczerze i wierzących w Boga, a przez to oczywiście bardziej kreatywnych i innowacyjnych w myśleniu, oraz odważniejszych w podejmowaniu wszelkich ambitnych zadań. Za to właśnie napewno osądzą nas nasi potomkowie! Dobrze aby mogli być z nas dumni, a nie się nas wstydzić!
WG
W Gedymin
19 lutego 2021, 08:07
"ludzi szczerze i wierzących w Boga, a przez to oczywiście bardziej kreatywnych i innowacyjnych w myśleniu, oraz odważniejszych w podejmowaniu wszelkich ambitnych zadań" - katolicka pycha i głupota pospołu. Papież Franciszek powiedział, żeby po pojednaniu w sakramencie z Bogiem nie czuliśmy się lepszymi od innych, a bliżsi Panu Bogu. Warto to przemyśleć.
JR
~Justyna Ryll
18 lutego 2021, 15:58
A przecież pomysłodawcami i pierwszymi budowniczymi i organizatorami Uniwersytetów, oraz Szpitali: byli przecież właśnie kreatywni Chrześcijanie, a dokładniej pierwsze klasztory, które w ogóle były centrami najbardziej kreatywnie rozwijającej się nauki oraz sztuki. Tak więc gdyby nie ożywczy duch wiary chrześcijańskiej, oraz ambicja i twórcze, oraz perspektywiczne i nowatorskie myślenie ich przede wszystkim o tym, co dobrego i pozytywnego można zrobić w świecie, to nie mielibyśmy dzisiaj tak szeroko dostępnej edukacji, kultury, oraz rozwoju wszelkich nauk i opieki medycznej, jaką mamy obecnie. To wszystko zawdzięczamy właśnie kościołowi chrześcijan!
JR
~Justyna Ryll
18 lutego 2021, 12:52
Poza tym, to że mniej ludzi w danym momencie jest zainteresowanych jakaś formą aktywności, to absolutnie nie jest powodem tego aby z tej formy, czy dyscypliny naukowej rezygnować. To tak jakby rezygnować z książek i budowania bibliotek, na rzecz przekazu cyfrowego. A co jeśli nastąpi jakikolwiek nieprzewidywalny kataklizm ekologiczny, który zaburzy działanie sieci internetowej? Nie wiadomo, czy to kiedyś nie nastąpi. Niektóre teorie współczesnej fizyki o tym mówią, np. dotyczące meteorologii (że czasem wystarczy bardzo drobny i nieoczekiwany, nieprzewidywalny impuls - zmiana fizyczna, która, poprzez sieć reakcji fizycznych, na przeciwległej części globu może wywołać gigantyczny kataklizm klimatyczny)... Miejmy również ambicję aby zachować dyscypliny wiedzy, które są Elitarne. Niech przykładem będzie fakt, że gdyby nasi przodkowie w Średniowieczu nie zaczęli budować Uniwersytetów, i Szpitali: to nadal żylibyśmy w czasach prehistorycznych, lub barbarzyńskich...
JM
~Janko Muzykant
18 lutego 2021, 10:58
Na początku ten, kto chce katechizować i ewangelizować musi być wiarygodny. Czy polski KK hierarchiczny jest wiarygodny? Tutaj, wydaje się, tkwi zasadniczy problem, bo istnieje "ewangelizacja na zewnątrz" (dla ludu) i "ewangelizowanie dla swoich" (hierarchia kościelna i ludzie instytucji kościelnych).
DJ
~Dawid Janik
17 lutego 2021, 22:34
Problem leży dużo głębiej. Po pierwsze brakuje prawdziwych świadków, którzy radykalnie żyją Ewangelia. Albo są, ale mało widoczni. Po drugie to Prawda. Tylko w Jezusie jest zbawienie. Tworzy się zamieszanie twierdząc, że możesz sobie wybrać religię, czy to Allah czy Budda. To potężne zamieszanie.
JR
~Justyna Ryll
17 lutego 2021, 17:12
A ja uważam, że odchodzenie młodych od lekcji religii absolutnie nie wynika z powodu formy katechizacji. Każdy młody człowiek w wieku licealnym w sposób naturalny ma pytania egzystencjalne, religijne i filozoficzne i poszukuje na nie odpowiedzi. Taki jest naturalny etap rozwoju człowieka. Przyczyne odejścia z lekcji religii, widzę raczej w postawie młodzieńczego buntu wobec rozczarowania zastaną rzeczywistością, pod wpływem zgorszenia doświadczanym i obserwowanym złem. A o to nietrudno, w obecnej coraz bardziej drapieżnej, kapitalistycznej kulturze walki o byt..
MN
~Maria N.
17 lutego 2021, 23:46
Mam podobne odczucia. Do tego dochodzi jeszcze moda na bycie "przeciw", bezkrytyczne poddawanie się mediom społecznościowym, które bardziej dziś kształtują młodych ludzi niż książki, rodzina itd.
MN
~Maria N.
17 lutego 2021, 12:23
"Jestem zwolennikiem katechezy w szkołach i możliwości zdawania z niej matury". Bardzo chciałabym w to uwierzyć, ale ten tekst mówi raczej: "Jestem za a nawet przeciw". Trzeba się zdecydować po której stronie się jest, po stronie Kościoła i Chrystusa czy po stronie lewicy i liberałów. Nie pierwszy raz p. Terlikowski pokazuje w tym względzie rozchwianie. Ostatnio przekonywał, że w przypadku p. Sławomira w szpitalu w Plymouth, nie było innego wyjścia jak tylko polecić Polaka stronie brytyjskiej, mimo że mózg chorego, choć mocno uszkodzony, był żywy. Pan Terlikowski nie zechciał wtedy wysłuchać prof. Maksymowicza, prof. Talara, dr. Szczygielskiego, którzy przekonywali, że takie osoby w Polsce się rehabilituje. Tak samo teraz nie chce słuchać innych. Jeśli chodzi o katechezę, nikt do niej nie zmusza, jak twierdzi autor. Można na nią nie uczęszczać. Co do JPII, w czasach nagminnego odchodzenia od jego nauczania, warto byłoby powstrzymywać się od pomagania w zohydzaniu tej postaci.
AM
~Alicja M.M.
17 lutego 2021, 20:47
Ale czy w Pani przekonaniu ktoś, kto nie jest zwolennikiem możliwości zdawania matury z religii (albo w ogóle religii jako przedmiotu szkolnego) z zasady nie może być po stronie Chrystusa i Kościoła? Jeśli tak, to dlaczego? Interesuje mnie to i "w ogólności" i też dlatego, ze osobiście uważam maturę z religii za bardzo zły pomysł (czyli tu jestem bardziej jednoznaczna niż w Pani ocenie pan Terlikowski), co do religii w szkole, widzę i plusy i minusy (wśród tych drugich np. rozluźnienie związku dzieci z parafią). Wierności Chrystusowi i miłości do Kościoła wciąż się uczę.
MN
~Maria N.
17 lutego 2021, 23:32
1. Ktoś, kto zauważa plusy i minusy w nauczaniu religii jako przedmiotu szkolnego i kto nawet nie jest zwolennikiem możliwości matury z religii może być po stronie Chrystusa i Kościoła. Tylko, że p. Terlikowski wyraźnie opowiadając się za katechezą w szkołach i maturą z religii, mówi potem w sposób bardzo niejednoznaczny, sugerując obranie kierunku lewicowego. Uważa np., że to nie czas na umacnianie religii w szkole. Pisze, że księża rzekomo grożą i pohukują(!?), jak ktoś nie posyła dziecka na religię. Wypowiadając się o ubezpieczeniach i finansowaniu księży katechetów, zachowuje się jak epigoni komunistów, którzy wyprowadzili religię ze szkół.
MN
~Maria N.
17 lutego 2021, 23:33
2. Debata o jakości religii w szkołach nie jest zła, ale p. Terlikowski chce ją najwyraźniej zrobić z ludźmi niewierzącymi, a tym zależy tylko na jednym: wyrzucić katechezę ze szkół, a najlepiej, aby jej w ogóle nie było. Plusy i minusy religii w szkołach są, tylko autor tekstu pisze jedynie o minusach, nie zauważając jak wielkie byłyby ujemne konsekwencje zepchnięcia katechezy do parafii chociażby na prowincji, gdzie dzieciom trudniej jest po lekcjach zimą jechać np. 8 km do kościoła, a młodzieży to już w ogóle by się nie chciało.
SP
~Stefan Panek
17 lutego 2021, 08:26
Czytając komentarze Pań i Panów zauważam, jak wielu z was bardzo zależy na ateizacji dzieci i młodzieży. Wasze wypowiedzi zmierzają ku temu, że własciwie w szkole nie powinno sie mówić dzieciom o Bogu, a już na pewno nie wolno dopuścić aby na2wiązały z Nim jakiś osobowy kontakt, należy zrobić wszystko aby trzymały sie jak najdalej od Kościoła katolickiego i z odrazą patrzyły na każdego człowieka w piusce biskupiej. Wasze propozycje zmierzają do tego aby pokazać młodym że chrześcijaństwo to wcale nie żadna droga do zbawienia, że są inne, łatwiejsze i fajniejsze religie. tylko mówicie to otwarcie, a nie dorabiajcie do tego żadnej ideologii.
MR
~Maciej RODO
18 lutego 2021, 03:00
Mówienie dzieciom i młodzieży o czarnych dziurach nie czyni z nich astrofizyków...
W.
~Wojtek .
17 lutego 2021, 07:11
Pan redaktor zawsze jest krytycz y i często ma rację, tyle tylko, że na krytyce zazwyczaj się kończy. To trochę nieuczciwe, bo od episkopatu wymaga zmian systemowy h, rozpoczęcia dyskusji, ale pomysłów w tekście brak....
JP
Jean Pien
17 lutego 2021, 00:32
Obecny system jest zbyt wygodny dla Kościoła instytucjonalnego, żeby miał z niego zrezygnować, pomimo jego oczywistego fiaska. Dlatego, dopóki nie przyjdzie jakiś polski Zapatero, będzie następować jego petryfikacja. A można by chociażby reaktywować niezależnie od religii w szkołach system katechizacji parafialnej, tyle że nikt tego nie zrobi, żeby nie dostarczać argumentów za wyprowadzeniem religii ze szkół. Mnie osobiście wizja wyprowadzenia religii ze szkół nie przeraża. Uważam, że dopiero wówczas pojawi się szansa na fundamentalne odnowienie systemu katechizacji. Będzie oczywiście dużo darcia szat i krzyku, że to atak na Pana Boga i świętą Matkę Kościół, ale tak na prawdę będzie to wielkie dobrodziejstwo wyświadczone Kościołowi - wbrew niemu samemu. I tylko świeckich katechetów żal....
MM
~Monika Monika
16 lutego 2021, 19:53
ks. Franciszek Blachnicki - bohater jakiego Kościół w PL potrzebował (i nadal potrzebuje) ale którego wspaniały pomysł wychowawczy odrzucił i zniszczył rękami wielu niechętnych, leniwych księży różnego szczebla, włącznie z biskupim:(
SR
~Spod Rzeszowa
16 lutego 2021, 18:42
"ludźmi wierzącymi pozostają tylko ci, którzy wychodzą z rodzin praktykujących" - zależy, co rodzina praktykuje, czy wierność nauce Kościoła (czytaj: Bogu), czy faryzeizm, gdzie pobożne praktyki wystarczają za całe chrześcijaństwo. Jest przecież kategoria niewierzących praktykujących, praktykujących ze względu na obyczaj i opinie otoczenia, ale też celem oszukania własnego sumienia
WG
W Gedymin
16 lutego 2021, 22:23
Nie tylko faryzeizm. Przed laty pewnemu pierwszemu świeckiemu współpracownikowi proboszcza, który postępował bardzo, bardzo "brzydko", powiedziałem aby wspomniał o tym, gdy będzie z synami służył do mszy. Potem żalił się innym, że ja "wypominam mu Kościół". Niesłychane, niepojęte - gorliwy katolik skarży się, że wypomina się mu Kościół! Tak jakby "Kościół" był alkoholizmem, prostytucją lub innym nałogiem czy chorobą.
MR
~Marcin Rotmiński
16 lutego 2021, 23:13
A ja znam takich, którzy deklarują się jako ateiści czy agnostycy i ich największą radością jest dokopać katolom, rzucić jedno czy drugie oskarżenie pod adresem Kościoła, i wmawiać sobie że prezentują w ten sposób jakąś wyższą moralność
JO
Jan Ops
17 lutego 2021, 07:52
"Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik."
TB
~Tadeusz Borkowski
17 lutego 2021, 13:30
Proponuję zacząć od siebie
BM
Barbara Marzec
18 lutego 2021, 17:56
Biskupi niech też zaczną od siebie.
DS
Dobromina Ska
16 lutego 2021, 17:09
Jeśli zmiany są konieczne, to jest już na nie za późno. Nareszcie, po tylu latach przymusu.
KM
~Krystyna M.
17 lutego 2021, 17:55
Jakiego przymusu? Przecież religia w szkołach nie jest obowiązkowa?
KM
~Krystyna M.
18 lutego 2021, 17:27
A ci, którzy postawili mi minusiki uważają, ze religia jest obowiązkowa?
MS
~Milena Szenk
16 lutego 2021, 16:50
Może należy przemyśleć zatem, czy lekcje religii powinny się skupiać na katechizacji, czy raczej na nauczaniu teologii i zapoznaniu z Pismem i innymi źródłami?
JS
~Jolanta Stępień
16 lutego 2021, 21:28
Od nauczania teologii są wydziały teologiczne uczelni wyższych i seminaria. Katecheza w szkole musi być katechizacją, czyli prowadzeniem dzieci do Pana Jezusa, do modlitwy, do udziału we wspólnocie Kościoła. Dzieci zapoznaje się z Pismem św, z postacią Pana Jezusa i z Jego nauką. Ważne jest zbudowanie żywej osobowej relacji a nie wykucie zasad teologii na pamięć.
AZ
Anna Z
17 lutego 2021, 09:39
Czyli religia ma być napędzaniem organizacji członków i formowaniem ich do wierności tejże organizacji religijnej? I kto tu się pcha z ideologią do szkół ;P Jeżeli to jest prawdziwy cel religii w szkole to nie ma ona żadnego związku z wiedzą i nie rozumiem dlaczego szkoła jest zmuszona dawać na to przestrzeń i środki finansowe.
BD
~Barbara Dąbek
18 lutego 2021, 10:27
Tylko to w ogóle nie działa. A dzieci i młodzież i tak muszą na katechdzie wkuwać, a w rezultacie mają o swojej religii blade pojęcie.
AR
~Awdotia Romanowa
18 lutego 2021, 17:39
Jolanta Stępień- Tak powinno być ale tak nie jest. Mój syn na lekcjach religii uczy się głównie modlitw na pamięć na podany termin, za wykucie na blachę modlitwy dostaje piątki. I co niby te piątki mają oznaczać? Tylko tyle że ma dobrą pamięć. Religia w szkole nie pomoże zbudować mu żywej relacji z Jezusem, nauczy go tylko odbębniania religijnych praktyk, co jest zmorą dzisiejszych dorosłych katolików.
TK
~Tadeusz Kwieciński
18 lutego 2021, 22:05
@~A. Romanowa. Moja zmarła na raka starsza ciotka codziennie przed snem powtarzała cały, w dzieciństwie jeszcze 'wykuty na blachę' dekalog. Żyła nienagannie, nikomu świadomie nie robiła krzywdy, nie kradła, nie obmawiała, nie kłamała żyła zgodnie z 6-tym przykazaniem, szanowała innych, była do bólu uczciwa, niezwykle pracowita i ofiarna. Ja w młodości w drużynie młodszoharcerskiej wykuwałem 'na blachę' prawo harcerskie. Do dziś 'nie palę tytoniu i nie piję napojów alkoholowych'.
M*
Monika * Monika
16 lutego 2021, 15:44
A ja jestem absolutnie przeciwna maturze z religii! W jaki sposób porównać wiedzę z religii z wiedzą np. z matematyki? Katecheza powinna wrócić do kościołów
JS
~Jolanta Stępień
16 lutego 2021, 21:31
Mówi pani bezsensowne rzeczy. W jaki sposób katecheza wróci do kościołów przy dzisiejszych posądzeniach słusznych i niesłusznych katechetów o różne sprawy. Żaden katecheta nie będzie uczył w jakiejś salce niewiadomo gdzie. Nie będzie tam uczył dla bezpieczeństwa własnego i dla bezpieczeństwa dzieci. Od lekcji religii jest szkoła, gdzie jest nadzór innych nauczycieli, pedagoga szkolnego, dyrekcji szkoły.
KP
~K P
16 lutego 2021, 23:39
Jolanta jaki nadzór? Czyj nadzór. Szkoły? Katechetę musi akceptować biskup, na program a w zasadzie jego brak, szkoła nie ma wpływu. Na treści również, była np dzieciom puszczana Pasja albo pokazywane abortowane płody. O jakiej kontroli szkoły jest mowa.
JO
Jan Ops
17 lutego 2021, 07:55
Gratuluje rozległej wiedzy, na temat metodologii nauki, klasyfikacji dziedzin naukowych itp. A jak Pani porównuje wiedzę z biologii z wiedzą z matematyki?
KM
~Krystyna M.
17 lutego 2021, 16:08
@~K P. Zabijane dzieci, a nie abortowane płody. Poza tym piszesz nieewangelicznie, jest Wielki Post, więc ta uwaga do Pasji nie na miejscu.
KS
Konrad Schneider
17 lutego 2021, 18:49
Jerzy 2: Moj dobry znajomy jest misjonarzem w Kanadzie (Quebec). Tam ksiadz nie ma prawa miec kontaktu ani z dziecmi, ani z mlodzieza. Jesli juz chce prowadzic lekcje, to musi tam byc osoba dorosla, ktora mialaby na niego oko. Przeciez to sie w glowie nie miesci, co tamci biskupi uczynili Kosciolowi!
BL
Beata Lutkiewicz
20 lutego 2021, 07:53
Chyba przedmówczyni nie oglądała ,, Pasji"- epatowanie okrucieństwem nie spowoduje wzrostu wiary, co wrażliwsze jednostki doprowadzi do bezsenności, co bardziej patologiczne do niezdrowej ekscytacji, być może do prób naśladowania okrucieństwa, niekoniecznie na ludziach.Puszczanie ,, Pasji" to objaw nieróbstwa nauczyciela religii, płacą mu za puszczenie filmu? To może w kinie powinien pracować?Puści i ma luz.To pokazuje jak daleko zaszła patologizacja katechezy, moje dziecko od dwóch lat nie chodzi, bo szczucie na LGBT, chęć umieszczanie tych ludzi w koloniach karnych i resocjalizacji- jak twierdziła pani katechetka z rzeszowskiego, to jednak chyba nie jest ewangeliczna bajka. Do tego ojczulek , nie będę pisać z jakiego zakonu lekceważący młodzię, umawiający sie na zaliczenie jakiś tam modlitw i olewający ludzi, bo sobie w tym czasie gdzieś pojechał, ludzie Kościoła chcą szacunku- sami tego szacunku nie okazując.Niedługo zobaczą tylko puste ławki w kościołach.
KP
~K P
16 lutego 2021, 13:32
Jak zwykle w punkt. Bardzo dobry tekst. Szkoda, że Pana Tomasza nie czyta a raczej nie słucha KEP. Katecheza w szkole nie ma szans się obronić ma dłuższą metę, a niejednokrotnie sposób nauczania i treści jeżą włos na głowie wierzących rodziców.
KM
~Krystyna M.
17 lutego 2021, 19:06
A jakie treści konkretnie jeżą włos na głowie wierzących rodziców? Z tego co wiem, to redaktorowi Terlikowskiemu i jego małżonce jeżyły się włosy na głowie, gdy czytali co jest w podręcznikach tzw. seksedukatorów. Bali się wtedy, bo mieli młodsze dzieci niż teraz.
WS
~Wojciech Stępień
16 lutego 2021, 12:54
Z tego co wiem, największym wrogiem wprowadzenia religii do puli przedmiotów maturalnych są sami księża i katecheci, dla których oznaczałoby to konieczność weryfikacji efektów ich uczenia. Ponadto znakomita większość katechetów ani myśli prowadzić dodatkowych zajęć i konsultacji przedmaturalnych. Tłumaczenie jest zawsze podobne: "Ja nie mam na to czasu" "Ja mam pogrzeb, ja mam spowiedź w dekanacie, ja nie mogę zostawać po lekcjach" "Nie ma potrzeby, żeby ktoś zdawał maturę z religii, bo i tak świeckimi katechetami nie zostaniecie". Nie rozumiem dlaczego Minister Edukacji pragnie uszczęśliwiać katechetów na siłę.
M*
Monika * Monika
16 lutego 2021, 15:45
Ale tu chyba Pan pominął młodzież? Chyba chodzi o młodzież, a nie katechetów?
M*
Monika * Monika
16 lutego 2021, 15:50
Po zastanowieniu, może Pan mieć rację. Pomysł z maturą z religii jest przecież tylko po to, by katecheci i księża, ergo Kościół dostawali jeszcze więcej pieniędzy od państwa. Co tam młodzież, byle kasa się zgadzała!
KS
Konrad Schneider
16 lutego 2021, 10:04
Kurcze, panskie slowa chodza potem we mnie kilka dni i sa ciagle okazja do przemyslen. Dzieki!
KS
Konrad Schneider
17 lutego 2021, 09:26
Slowa p. Terlikowskiego rzeczywiscie chodza we mnie od kilku dni. Rozmawialem wczoraj z kolezanka uczaca u mnie w szkole religii . Zapytalem sie jej, czy mlodziez tez sie u niej wypisuje z lekcji. Ona nie zrozumiala mojego pytania! Przeciez dla mlodych ludzi lekcje religii to jedyne lekcje, na ktorych moga sie poczuc podmiotami, a nie bezimienna przedmiotowa trzoda zakuwajaca formulki. To raczej uczniowie przepisuja sie z lekcji etyki na religie, bo tam moga rozmawiac na tematy, ktore ich rzeczywiscie dotycza i beda przy tym wysluchani. Ale teraz pojawia sie problem - jak mowil klasyk "nie beda nam tu w obcych jezykach mowili, co mamy robic". No i jest jak jest...