Zbroimy się. Zacznij od miecza

Wojciech Werhun SJ

Zawsze się zastanawiałem, na czym polega ta zagadka, że słowo Boże jest Mieczem? Jak mam w ogóle tym walczyć? Jak się tym posługiwać? Czułem się jak mój dziadek oglądający smartphone’a.

Przeczytałem w liście do Hebrajczyków (Hbr 4, 12) taką rzecz: "Żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca". Podobnie pisał św. Paweł w liście do Efezjan: "Weźcie też miecz Ducha, to jest słowo Boże".

Pismo Święte i tradycja Kościoła mówią mi, że słowo Boże jest mieczem. Jestem katolikiem. Wiem, że żyję w świecie, w którym toczy się wielki bój o człowieka. Chcę brać udział w duchowej walce i chcę walczyć dla Jezusa pod chwalebnym proporcem Krzyża. To mnie inspiruje.

Zawsze się jednak zastanawiałem, na czym polega ta zagadka, że słowo Boże jest Mieczem? Jak mam w ogóle tym walczyć? Jak się tym posługiwać? Czułem się jak mój dziadek oglądający smartphone’a. Niby czytałem różne "instrukcje obsługi" i odbyłem kilka "treningów" posługiwania się tym Mieczem, ale i tak nie rozumiałem. Jak czytanie książki mam połączyć z walką? Czy to, że codziennie siedzę i medytuję według takiej czy innej metody, można nazwać walką Mieczem? Hmm. Nie pasowało mi to. Może to jest droga rozwoju, wzrostu, ćwiczenia się. Ale walka? Nie. A przecież miecza używa się przede wszystkim w walce.

DEON.PL POLECA

Jednak któregoś dnia ktoś mi wskazał linię frontu. I wtedy zrozumiałem jak posługiwać się moim Mieczem. Linią frontu jest takie miejsce w moim sercu, w którym zderzają się dwie siły. Dokładniej - dwie prawdy na mój temat. Jedną z nich jest prawda, którą zasypuje mnie mój Nieprzyjaciel. On chce mnie zniszczyć i pokonać. Powiem wprost: to jest grad strzał. Ostrzał jak na plaży Omaha. Ta prawda to deszcz haseł w stylu: "Nie dasz rady", "Jesteś słaby", "Wycofaj się", "Bóg ci nie pomoże", "Jesteś sam", "Twój wróg jest zbyt silny", "Ośmieszysz się", itd.

Znajome, co? Wszyscy to znamy. A jeżeli nie, to jest niedobrze, bo to znaczy, że żyjemy w ospałości i Nieprzyjaciel już sobie o nas zapomniał. Jesteśmy dla niego niegroźni. Ok. To są ciosy prawdy mojego Nieprzyjaciela, a co z tą drugą prawdą? A no właśnie. Rewolucja. Druga prawda to słowa, które mówi mi mój Bóg, mój Ojciec, mój Towarzysz broni. Te słowa są zapisane w Piśmie Świętym (np. z psalmu 18: "mur przeskakuję dzięki mojemu Bogu", "Bóg mocą mnie przepasuje" "On stawia mnie na wyżynach", "wspiera mnie Twoja prawica, a Twoja troskliwość czyni mnie wielkim").

Mamy więc front: Słowa, które mówi mi mój Bóg, Ojciec, który dobrze mnie zna oraz kłamstwa rzucane we mnie przez Nieprzyjaciela. Pierwsze mają mnie umocnić, drugie zniszczyć. Co w związku z tym? Za każdym razem, gdy czuję się atakowany i dzieje się we mnie walka mogę zbijać ciosy Nieprzyjaciela Mieczem Słowa i, tym samym, zadawać mu rany i osłabiać go.

Np. czuję zwątpienie i kłamstwo, że "nie dam rady". Biorę miecz i paruję cios prawdą: "Mocą mnie przepasujesz do bitwy, sprawiasz, że przeciwnicy gną się pode mną" (Ps 18, 40) . Albo czuję lęk i słyszę: "Wycofaj się". Znowu chwytam swój Miecz: "Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie." (Iz 43, 2). Sprawnie zbijam uderzenie Nieprzyjaciela i, zręcznie obracając ostrzem nad głową, wyprowadzam szybkie cięcie. Hmm… To chyba wydaje się znajome… (Mt 4, 1-11 - poszukaj sobie).

Walka sprowadza się do pytania: komu bardziej wierzysz? Nieprzyjacielowi czy Bogu? Ścierają się w Tobie kłamstwo z Prawdą. Które przyjmiesz? W które uwierzysz? Od Ciebie zależy wynik każdego pojedynku. Bierz więc Miecz, miej go często przy sobie, ucz się go, ucz się nim walczyć.

Wojciech Werhun SJ - jezuita, pracuje w duszpasterstwie powołaniowym. Jego pasją są duchowość, formacja i rycerstwo. Współtwórca projektu Banita

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zbroimy się. Zacznij od miecza
Komentarze (13)
M
misjonarz
15 października 2013, 09:38
Brzmi mi znajomo to wszystko, jednak jest kilka problemów :-). Śmieję się, ale problem jest poważny (nie starczy mi znaków aby wszystko opisać). Właściwie problemem nie jest walka, ale cała zbroja Boża. Specjalnie podkreśliłem, bo walka jest trudna, tzn. łatwo odeprzeć lub odpierać pokusy "słowem", ale nieprzyjaciel jest "upierdliwy i wredny", tzn. stosuje taktykę ukrywania się i taktykę "rozzarzonych pocisków". No tak, gdy go odeprzesz "n-ty" raz, to może Ci szatan nagle zmienić taktykę, tak, jak zmienił w czasie kuszenia Jezusa. Wygląda to mniej więcej tak - "ooo nic mi już się nie stanie, przecież mam ochrone, np. aniołów", albo "pójdę i będę głosił królestwo a wszystko będzie mi dodane". Nie wiem czy się rozumiemy ? - ano szatan również atakuje słowem Bożym, bo zna całe pismo św. na pamięć a więc odpierać pokusy słowem można jedynie "do czasu", później trzeba innych środków, bo przeciwnik zaczyna "udawać anioła światłości". Gdy tak zaczyna robić to jedynym środkiem jest "Pokora". No i wchodzimy w inną przestrzeń - dam przykład pokory - kuszenie św. s. Faustyny - "rozszarpiemy Cię!!!!! odpowiedź Faustyny "szarpcie". Ripostą złych duchów było - "uciekajmy, bo jest z nią Bóg !!!!!!". Trudne, ale możliwe, teraz można by zacząć dawać przykłady z "Deon", ale ostatnio było mnóstwo komentarzy typu "znikniecie, zginiecie, opustoszeją kościoły, etc". Jak zachować się wobec takich pokus ? Najlepiej olewać, a inne sposoby, oj chyba lepiej nie wchodzi w dyskusję ze złym duchem. p.s. w walce często korzystam z "antyretycznej metody w/g Ewagriusza z Pontu" - skuteczna, ale oczywiście "do czasu".
D
Dawid
15 października 2013, 09:20
A ja tam wierze w miłość, nie w walke.
P
Piotr
15 października 2013, 09:10
Zgadzam się z autorem. Uwierzmy w walkę, bo ona ma miejscę. To walka o nasze życie wieczne. Pamiętajcie, wojowników takich jak wy jest wielu. Wszyscy zjednoczeni w Chrystusie Jezusie. Walczmy! ku chwale Boga, w Jego miłości; dla Jego miłości. Odwagi...
:
:)
3 lutego 2013, 23:25
~ummu Do mnie to jakoś nie przemawia. Takie hasła waleczne to chyba dobre dla tych co mają małe problemy. Łatwo tak pisać i sie nakręcać jakby to była zagrzewka przed meczem piłkarskim. Takie waleczne hasła są dobre nie tylko dla tych, którzy mają małe problemy. Właśnie wtedy, kiedy miałam największe problemy w swoim  życiu - kiedy wszystko mi się zawaliło, kiedy chciałam się poddać i popełnić samobójstwo, bo myślalałam, że nie ma już dla mnie nadziei - właśnie wtedy Słowo Boże stało się dla mnie mieczem, dzięki któremu wygrałam bitwę. Dziś jestem naprawdę szczęśliwa mimo problemów, bo wiem, że pod ręką zawsze mam miecz, którym mogę je pokonać. Chwała Panu! :)
M
Magda
14 stycznia 2013, 14:12
A ja się nie zgadzam z przedmówcą, który uważa, że walka Słowem Bożym to tylko na małe problemy. Jestem świeckim duszpasterzem moje doświadczenie jest takie, że Boże Słowo i Jego prawda zwyciężają tam, gdzie wszyscy lekarzy, psychiatrzy i psycholodzy już dawno dali za wygraną. Nie mogę przestać Bogu dziękować za Jego wszechmoc, miłosierdzie i za to, że nie odwraca się od tych, od których ludzie się już odwrócili. A mówiąc to mam przed oczyma konkretne twarze ludzi, których życie jest teraz całkiem odmienione. Życzę odnowionej nadziei w potężnym i kochajacym Bogu.
U
ummu
13 stycznia 2013, 21:28
Do mnie to jakoś nie przemawia. Takie hasła waleczne to chyba dobre dla tych co mają małe problemy. Łatwo tak pisać i sie nakręcać jakby to była zagrzewka przed meczem piłkarskim.
E
erri
13 stycznia 2013, 20:13
Bardzo życiowy artykuł, bardzo prawdziwy. Ja przeszłam przez ciężką walkę duchową i wiem, że to było nadzwyczajne działanie Nieprzyjaciela, bo nie raz dawał o sobie znać w bardzo bezpośredni sposób. Skończyło się kiedy ktoś kazał mi oddać życie Jezusowi i wskazał Słowo Boże jako miecz, który mnie ocali. I ocalił. Pamiętajcie o tych słowach: "A Słowo Ciałem się stało.." Jezus Chrystus to Słowo Boże! Karmiąc się Słowem Bożym, karmimy się Chrystusem. Poznając Słowo Boże poznajemy Chrystusa. Gdy walczymy z naszymi lękami, grzechem za pomocą Słowa Bożego, sam Jezus za nas walczy!
12 stycznia 2013, 10:16
Dzięki za przypomnienie ja już od lat mam taki właśnie reperuar przygotowany na trudne chwile oparty głównie na Psalmach a dzień już od wielu lat zaczynam od Ps91 ,polecam
M
Mati
11 stycznia 2013, 23:35
Jeszcze zanim przeczytałem całość już mi się przypomniało kuszenie Pana Jezusa i to jak on walczył ze złym duchem, z podsuwanymi przez niego myślami. Za każdym razem odpowiadał jakimiś słowami z Pisma, choć przecież mógłby inaczej. To znaczy, że to Słowo ma moc!
D
Damian
11 stycznia 2013, 22:02
Największą walke toczymy z samym sobą, w samym sobie. To w naszej głowie zaczyna się upadek lub wzlot. Jeśli chcemy zmiany ku dobru, musimy zacząć od naszych mylśli. To one albo nas upodlą albo dodadzą nam siły.
KA
KULewna Anna
11 stycznia 2013, 20:36
Idealny artykuł na czas zbliżającej się sesji. ;) Poptrzeba spokoju, opanowania i przede wszystkim zaufania Bogu. Muszę częściej siegać po ten miecz i odcinać panikę oraz myśli "nie zdążę", "nie dam rady". Dziękuję.
AC
Anna Cepeniuk
11 stycznia 2013, 19:25
Świetny teskt i jakże prawdziwy...... Największy bój toczy się w nas samych, w naszym sercu..... Czytając przypomniał mi sie tekst jednej z pieśni: "Jesteśmy ludem Króla Chwał...... Jego świętym narodem..... W ręku słowa Jego miecz....... tak odziani wziąż idziemy... zdobywając ziemię tę...." Tyle właśnie, ze "ziemią" jesteśmy my sami......
G
Grzesiek.
11 stycznia 2013, 18:35
Bardzo fajny artykuł!.