"Duszpasterstwo w czasie pandemii". Lektura pozostawiła niesmak

(fot. unsplash.com)

"Nie dziwmy się i księżom, i wiernym świeckim, że w tym trudnym duchowo czasie radzą sobie, jak mogą. Tworzą swoje może i nieudolne dzieła, które znajdują odbiorców. Budują swoje duchowe przestrzenie internetowe, bo są (bo jesteśmy!) głodni Boga. Po prostu - pisze na swoim blogu ks. Paweł Nowacki, odnosząc się krytycznie do publikacji  "Duszpasterstwo w czasie pandemii".

Jestem po lekturze pięknie zatytułowanego i nawet znośnie wydanego zeszytu specjalnego do programu duszpasterskiego Kościoła katolickiego w Polsce „Duszpasterstwo w czasie pandemii”. Lekturę podjąłem po tym, jak internet rozszalał się w opiniach na temat niektórych artykułów, zawartych w tej nieocenionej pomocy duszpasterskiej (można tu wyczuć ironię). Lektura pozostawiła niesmak.

Muszę być obiektywny. Cieszę się, że zeszyt specjalny powstał. To oznacza, że KEP (który przecież podpisuje się niejako pod publikacją, skoro to oficjalne materiały duszpasterskie) nie przechodzi obojętnie wobec problematyki pandemii i tego, jak zwykły, szary ksiądz (do takich się zaliczam) ma w tym wszystkim się odnaleźć.

(...) Nie chcę polemizować z wybitnymi autorami na temat tego, czy rację mają, czy też nie. Daleki jestem także od osobistej oceny niektórych „duszpasterskich ruchów i przedsięwzięć”. Nie mogę jednak wobec tego krytycyzmu przejść obojętnie z jednego powodu. Wiele bowiem w internecie katolickim się dzieje (liczne rekolekcje, liczne konferencje, mnóstwo streamingów modlitewnych, etc.) i może faktycznie nie zawsze jest to „teologicznie” poukładane. Pytanie jednak mam jedno: co główny pomysłodawca zeszytu dodatkowego dał w zamian? Co sam zaproponował? Co – napiszmy to wprost – w czasie pandemii zrobili Biskupi (na szczęście są chlubne wyjątki) i z jakimi propozycjami wyszli do swoich wiernych?

Bo łatwo krytykować. Napisać w tekście, że dwóch świeckich panów obrało złą formę przybliżenia ludzi do Maryi, że – o zgrozo! – dwóch świeckich ludzi błędnie interpretuje teologię i historię zbawienia. Prosto napisać, że przecież wszystkim duszpasterzom internetowym chodzi tylko o lans i próżną sławę. Można nawet z wielką swadą skrytykować ogromne skupienie się na prywatnych objawieniach (to chyba naturalne, że w katastrofalnych czasach ludzie czytają katastrofalne wizje?) czy zanegować przeakcentowanie obecności Maryi w duchowości człowieka. Można to wszystko. Pióro (w tym przypadku klawiatura) przyjmie dosłownie wszystko. Tylko znowu mam nieodparte wrażenie, że na krytyce się kończy! Znowu nic w zamian.

Pytanie jednak mam jedno: co główny pomysłodawca zeszytu dodatkowego dał w zamian? Co sam zaproponował? Co – napiszmy to wprost – w czasie pandemii zrobili Biskupi (na szczęście są chlubne wyjątki) i z jakimi propozycjami wyszli do swoich wiernych?

Nie jestem zwolennikiem żadnego z opisanych w artykule ks. Sawy nurtów. Nie promuję ich w swoich mediach społecznościowych. (...)  Jedno jest pewne: ONI WSZYSCY COŚ ROBIĄ, IM SIĘ CHCE. Jedni bardziej znośnie, drudzy bardziej nieudolnie, ale robią.

I nieważne po której stronie barykady jesteś (bo w zeszycie dostało się i trydenciarzom, i liberałom), nieważne, w którym z tych nurtów się odnajdujesz. Kiedy czytasz ten zeszyt, otrzymujesz komunikat: unikaj tych wszystkich „internetowych inicjatyw”. Może nawet chciałbym być posłuszny. I może nawet mógłbym unikać, tylko co zaproponowano mi (jako księdzu, który materiałów i inspiracji duszpasterskich na czas pandemii potrzebuje), co zaproponowano wiernym w zamian? Absolutnie nic. Dzięki Bogu za transmisje z codziennej Eucharystii abpa Rysia, którego kaznodziejstwo jest inspiracją dla wielu; dzięki Bogu za rekolekcje bpa Galbasa, które swego czasu można było usłyszeć, ale poza tym cisza! I pustka!

Nie dziwmy się więc i księżom, i wiernym świeckim, że w tym trudnym duchowo czasie radzą sobie, jak mogą. Tworzą swoje może i nieudolne dzieła, które znajdują odbiorców. Budują swoje duchowe przestrzenie internetowe, bo są (bo jesteśmy!) głodni Boga. Po prostu. I może faktycznie, jak zarzuca w swoim zeszytowym artykule ks. Artemiuk, jest w tym wszystkim jakaś uproszczona duchowość i emocjonalne nadmierne przywiązywanie do siebie, ale czy ktoś do tych wszystkich autorów wyciągnął pomocną dłoń? Czy ktoś na czas koryguje ich błędy (nie dla skrytykowania, ale z autentycznej chęci pomocy), czy ktoś „tam z góry” szuka różnych form pomocy, by te wszystkie inicjatywy udoskonalić a nie zlikwidować i zniszczyć? Mam wrażenie, że nie.

Z jednym wnioskiem się zgadzam. Ks. Sawa w swoim artykule napisał: „Daje się bowiem zauważyć fakt, że zasadniczo Kościół, na różnych poziomach, jedynie reaguje na zaistniałe kontrowersje w społeczeństwie, niewłaściwe poglądy czy postawy, choć i tak niejednokrotnie ta reakcja jest spóźniona lub nieadekwatna. Tymczasem konieczne byłoby nadawanie odpowiedniego tonu, a przede wszystkim tematyki prowadzonych w społeczeństwie dyskusji. Patrząc od innej strony, można stwierdzić, że brakuje odpowiedniego wsłuchiwania się w głos ludzi, ich myślenie i oczekiwania.” Może po prostu czas by Kościół hierarchiczny zaczął to robić na serio (mam w tym temacie pretensje także do samego siebie dla jasności).

... co zaproponowano mi (jako księdzu, który materiałów i inspiracji duszpasterskich na czas pandemii potrzebuje), co zaproponowano wiernym w zamian? Absolutnie nic.

I niestety mam też wrażenie, że na zeszycie specjalnym się skończy. Chcieliśmy pomocy na czas pandemii? Oto proszę – mamy! Przynajmniej ładnie wydana. I jak w dyskusji na ten temat wyraził się mój jeden kolega ksiądz: „Wszyscy wkoło winni – tylko nie ich brak decyzyjności”. O mores, o tempores!

Bałagan myślowy w tym, co napisałem ogromny – ale emocji we mnie sporo.

I idźmy dalej robić swoje! Może nieidealnie teologicznie, psychologicznie, socjologicznie, ale róbmy – bo Pan Bóg z każdego – nawet najbardziej popękanego naczynia – może ulepić coś pięknego! W to wierzę. A wszyscy ci mądrzejsi i ważniejsi (bo nikomu nie ujmuję tych cech) niech pomogą, by to, co już jest, stawało się lepsze, a to, co jeszcze w głowach tych szalonych internetowych ewangelizatorów (lub nie ewangelizatorów, jak kto woli), rodziło się jako odpowiednie! Wszystkie ręce na pokład?

I idźmy dalej robić swoje! Może nieidealnie teologicznie, psychologicznie, socjologicznie, ale róbmy – bo Pan Bóg z każdego – nawet najbardziej popękanego naczynia – może ulepić coś pięknego! W to wierzę.

Tekst pochodzi z bloga nowacki.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Duszpasterstwo w czasie pandemii". Lektura pozostawiła niesmak
Komentarze (12)
KT
~KS. Tomasz Jan
26 kwietnia 2022, 17:16
W zeszycie krytykowany jest ks. Dominik Chmielewski, który uważa fałszywosc pandemii oraz nią straszy- niech się ks. Sawa zdecyduje. I oskarżony o mariologie maksymalistyczną, bo radykalny w miłości? Św. Jan Paweł II i kard. Wyszyński też maksymalistyczni w miłości do Maryi? I dalej piszę ks. Sawa o mijaniu się ks. Chmielewskiego z nauczaniem kościoła... Ale konkretnie, w jakim słowie się mija? Pisać ogólnikowo to każdy potrafi. A za obronę "zdrowej nauki" ks. Sawa przypodobał się wielu swoim Przełożonym. Znam takich "lizusów" napiszę łagodnie, aż nadto... szkoda, że to co maksymalistyczne w sensie taka jest wiara w Pana Jezusa albo całym sercem albo jej nie ma, zderza się z takim minimalizmem krytyki i osądu...
JR
~Justyna Ryll
17 lutego 2021, 18:29
Jeśli ktoś krytykuje i wytyka tylko błędy i potknięcia, w czasie kryzysu przeżywania swojej wiary, w dobie kryzysu i nowych wyzwań, to szkoda. Bo w sytuacji ogólnie kryzysowej, tym bardziej trzeba doceniać u ludzi to co dobre. Wtedy łatwiej jest naprawić bledy. Duch Święty tchnie kędy chce: nigdy nie wiadomo czy to co inni ocenili za błąd, nie było właśnie jakimś nowym twórczym natchnieniem, które przyniesie owoce dopiero po latach. Teologia to nauka, więc też się wciąż rozwija, jak każda inna dyscyplina ludzkiej wiedzy. Powstają nowe ujęcia, innowacje, a nawet odkrycia naukowe, oraz następuje weryfikacja starych teorii, aby zdemaskować błędy we wcześniejszych teoriiach teologicznych, które dostaliśmy w spadku po naszych przodkach.
PN
~Pela N
15 lutego 2021, 15:00
"I idźmy dalej robić swoje! Może nieidealnie teologicznie, psychologicznie, socjologicznie, ale róbmy – bo Pan Bóg z każdego – nawet najbardziej popękanego naczynia – może ulepić coś pięknego! W to wierzę." Nie zgadzam się z tym twierdzeniem!
Wojciech Kosek
13 lutego 2021, 20:15
Szczęść Boże! Ks. Sawa grzmi, że nie wolno rozumieć trudnych zdarzeń w życiu jako kary Bożej za grzechy. Przypomnijmy słowa, wypowiedziane na Jasnej Górze dnia 3. maja 2020 r. przez ks. abp. S. Gądeckiego: W duchu Aktu Zawierzenia przez biskupów polskich sprzed 100 laty, wyznajemy „w prawdzie i pokorze, że niewdzięcznością naszą i grzechami zasłużyliśmy na Twoją karę, ale przez zasługi naszych Świętych Patronów, przez krew męczeńską przelaną dla wiary przez braci naszych, za przyczyną Królowej Korony Polskiej, Twojej Rodzicielki, a naszej ukochanej Matki Częstochowskiej, błagamy Cię, racz nam darować nasze winy”. Prosimy Cię, przebacz nam nasze grzechy przeciwko życiu, bezczeszczenie Twojej eucharystycznej Obecności, bluźnierstwa wobec Twojej Najświętszej Matki i Jej wizerunków oraz wszelki grzech niezgody. Patrz: http://www.swietykrzyz.katowice.opoka.org.pl/dokumenty/akt_zawierzenia.pdf https://www.youtube.com/watch?t=3741&v=XCYDScUxy8s&feature=youtu.be
AN
~Anna NOWAK
10 lutego 2021, 20:42
Prawda, dzięki internetowemu duszpasterstwu wiele uzyskałam i nie zrezygnowałam z duszpasterstwa " analogowego". Trzeba dobrze szukać a wiele można zyskać. Dziękuję za mądrych i pracowitych duszpasterzy.
KW
~ka we
10 lutego 2021, 09:43
Różne niezręczności, od drobnych po herezje zdarzają i zdarzały się też w tradycyjnych kazaniach z ambony. I też spotykamy przypadki gdy ksiądz głosi bardziej samego siebie niż Chrystusa. Docierają do niewielu i idą w niepamięć (gorzej gdy są systemowe). Może to domena żywej wypowiedzi, może efekt niedouczenia. Spontaniczne wypowiedzi papieża z samolotowych wywiadów też nie są dogmatycznie 'czyste'. Problem nie pojawił się wraz z przejściem kaznodziejstwa do internetu. Różnica jest w tym, że te z te z internetu idą w świat, i często zostają z nami na zawsze. W książkach KK sobie poradził wprowadzając imprimatur. Ale książki wydaje się długo, a internetowe głoszenie jest na szybko. Czy zatem zamilknąć? W końcu milcząc też żadnej głupoty się nie wypowie. Mojżesz się jąkał, a jednak Bóg chciał by tamten szedł i mówił. Warto zatem, 1. nie przestawać głosić 2. być otwartym na krytyczne uwagi 3. dbać o jakość i poprawność głoszenia. I nawet zadbać o taki internetowy 'imprimatur'.
TL
Teresa L.
10 lutego 2021, 08:02
Jakie to smutne, szczególnie to. „oni”. Takie oddzielone i zimne. Smutna rzeczywistość.
RP
~R P
9 lutego 2021, 12:36
A ja się trochę dziwię, że księża "radzą sobie, jak mogą", bo bez względu na pandemię czy jej brak w KK obowiązuje jedna nauka i wyplatanie herezji, a czasem zwykłych głupot w internecie, wcale wspólnocie nie służy, a wprowadza niepotrzebny zamęt. W "Zeszytach" - moim zdaniem - nie chodziło o motywowanie lub demotywowanie duchownych lub świeckich, tylko o pewną diagnozę stanu obecnego i wskazania na przyszłość. I ta diagnoza wydaje się trafna, tak rzeczywiście jest. Wydaje mi się, że czas pandemii obnażył pewne myślenie i zachowanie różnych osób, które "normalnie" funkcjonowałoby na poziomie parafii czy rekolekcji, a teraz stało się publiczne i takiej ocenie też podlega. Nie ma co "zabijać posłańca", zwracającego uwagę na słabość głoszenia. I fajnie, że ludzie, którzy się za to biorą są pełni zapału i entuzjazmu, ale nie zwalnia ich to z dbałości o trzymanie się nauki KK oraz zwyczajnie - nie partaczenia roboty.
MM
~miki miki
8 lutego 2021, 23:03
przepraszam, ale: o tempora! o mores!
MR
~Ma Rek
8 lutego 2021, 16:19
Mądry młody ksiądz.
KS
Konrad Schneider
8 lutego 2021, 15:51
Widze to bardzo podobnie. Dziekuje za odwage! Polecam artykul pani Moniki Bialkowskiej: https://wiez.pl/2021/02/06/zostalismy-sami-i-robimy-co-mozemy/
KW
~krystyna walerianowicz
15 lutego 2021, 12:26
Panie Konradzie proszę napisać jak bujnie rozwija się duszpasterstwo w najlepszym na świecie Kościele w Niemczech - gdzie są najlepsi pastoraliści, gdzie kapłani są otwarci - nie zawracają ludziom w głowie jakimiś przykazaniami Bożymi, gdzie Lud Boży w odpowiedzi na to drzwiami i oknami garnie się do kościołów. I tak na marginesie proszę dodać, kiedy pan ostatnio był u spowiedzi - choć ja wiem, że pan jest bezgrzeszny. Nie pan wskaże drogę Kościołowi w Polsce - drogę totalnego rozwoju (ta tak misze po refleksji na znaczną częścią pana wpisów na Deonie)