Koreański biskup: wojna byłaby katastrofą dla wszystkich
(fot. youtube.com)
KAI / ml
Wojna w Korei byłaby katastrofą dla Północy i Południa. Biorąc pod uwagę olbrzymi arsenał zgromadzonej broni, wszyscy zostalibyśmy unicestwieni - oświadczył południowokoreański biskup Peter Kang U-il.
Aby zapobiec narastaniu napięcia, ordynariusz diecezji Czedżu zasugerował odwołanie dorocznych ćwiczeń wojskowych armii USA i Korei Południowej.
Jego zdaniem nie ma powodu usprawiedliwiającego wybuch wojny, którą "naród koreański zdecydowanie odrzuca". Powołując się na słowa papieża Franciszka, wzywającego do rozwiązywania problemów na drodze dyplomatycznej, bp Kang wskazał, że negocjacje są środkiem do złagodzenia napięć politycznych i wojskowych na półwyspie Koreańskim. Zauważył zarazem, iż konieczne jest odnowienie relacji z Koreą Południową.
Według hierarchy, postawa władz USA w tym nie pomaga. Odnosi on wrażenie, że "Stany Zjednoczone chcą wykorzystać postawę Korei Północnej do zwiększenia napięcia we wschodniej Azji".
Za niesłuszne uznał on "podchodzenie do złożonego problemu Korei Północnej jedynie środkami militarnymi i prężeniem muskułów".
Konkretnym krokiem dla obniżenia napięcia mogłoby stać się odwołanie odbywających się co roku - "oficjalnie z motywów obronnych" - ćwiczeń armii Korei Południowej i USA.
Te działania wojskowe są przez Koreę Północną odbierane jako "wyzwanie, na które należy dać odpowiedź". - Gdyby można było wyeliminować te ćwiczenia, odbierane przez Północ jako zagrożenie dla jej bezpieczeństwa... - zastanawia się bp Kang.
Wyjaśnia, że Korea Północna od zawsze boi się inwazji ze strony Korei Południowej i USA. Tamtejszy "reżim wie, że bronią konwencjonalną, jaką dysponuje, nie jest w stanie zwyciężyć Południa, dlatego przygotowywanie broni atomowej jest, w mentalności północnokoreańskiej, jedynym możliwym sposobem, by przestać się bać".
Odbywanie przez Koreę Południową i USA wspólnych ćwiczeń stanowi więc dla czujących się zagrożonymi władz w Pjongjangu impuls do tego, by "kontynuować swój szalony wyścig zbrojeń nuklearnych".
Hierarcha przypomina, że w 1990 r. ćwiczenia zostały na rok zawieszone, a wówczas także nie robiono ich na Północy. - Dzisiaj trzeba je wstrzymać. Wierzę, że dla najwyższego dobra pokoju, Korea Południowa i USA powinny uczynić pierwszy krok, odważny gest - mówi ordynariusz Czedżu.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł