Kościół musi wrócić do duchowości Nazaretu

KAI / drr

- Jeśli Kościół nie wróci do duchowości Nazaretu, nigdy się nie uzdrowi - tak mówił podczas spotkania w płockiej parafii Świętego Krzyża Francuz Moris Maurin ze Zgromadzenia Małych Braci Jezusa, przyjaciel Jacques`a i Raissy Maritain, autor książki „Wierzę w Kościół…”, który od 20 lat mieszka w Polsce.

- Jezus odrzucił bogactwo, bo ono jest wielką pułapką. Z pustyni, gdzie spotkał się `twarzą w twarz` z Ojcem, wrócił wypełniony miłością do Boga i do ludzi. Uważał, że człowiek bogaty może być nieszczęśliwy, jeśli ma trudności w otwarciu swego serca dla ubogich. Pokazał, że w życiu ważne jest ubóstwo, prostota, braterstwo. To są wartości Nazaretu, którymi On żył i umarł jako biedny człowiek - podkreślał brat Moris.

Opowiadał m.in., że Mali Bracia Jezusa, podobnie jak Karol de Foucauld, żyją duchem Nazaretu i są dla ludzi, którzy „nie mają głosu w świecie”. Pracują fizycznie, mieszkają w małych 3-4-osobowych wspólnotach, przeznaczają dużo czasu na kontemplację, kilka dni w miesiącu spędzają w pustelni: - Karol de Foucauld, uratowany przez ludzi, którym pomagał, gdy mieszkał na Saharze, odkrył, co to znaczy być bratem: trzeba pomagać ludziom i żyć tak samo jak oni. To był wielki krok w jego powołaniu: żeby zrozumieć Jezusa, trzeba żyć tak jak On - podkreślił brat Moris.

DEON.PL POLECA

Podczas spotkania w Płocku brat Moris tłumaczył, że Jezus podczas swojego chrztu wszedł do wody, aby wziąć na siebie ludzkie słabości. Dał ludziom miłość Ojca i Siebie samego, „wziął nasze człowieczeństwo”, a na krzyżu „wziął nasze grzechy”. Podkreślał także, że największym wrogiem modlitwy jest utrata nadziei.

Odwołał się także do swoich doświadczeń z życia w naszym kraju: - Gdy zostałem w Polsce, najpierw zamieszkałem przy ul. Brzeskiej w Warszawie. Ta ulica cieszyła się bardzo złą sławą. Odkryłem, że każdy z jej mieszkańców jest dzieckiem Boga. Możemy tracić wiarę, ale Bóg nigdy nas nie opuszcza, jest nam wierny. Najbiedniejszy człowiek nosi miłość Ojca. To ubodzy nas ewangelizują - podkreślał brat Moris.

Brat Moris, Mały Brat Jezusa, jest autorem kilkunastu książek o tematyce duchowej. Był bliskim przyjacielem Jacques`a i Raissy Maritain i prof. Stefana Swieżawskiego. Przez wiele lat mieszkał w Maroku i na Saharze. Od około 20 lat mieszka w podwarszawskim Izabelinie. W Płocku koncelebrował Mszę św. w kościele parafii Świętego Krzyża i wygłosił konferencję o Karolu de Foucauld oraz duchowości Nazaretu.

Spotkanie w parafii Świętego Krzyża w Płocku było kolejnym z cyklu, poświęconego poszukiwaniu głębszego, racjonalnego oblicza wiary. Inicjatorem cyklicznych spotkań jest wikariusz ks. Jarosław Tomaszewski.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół musi wrócić do duchowości Nazaretu
Komentarze (7)
K
katolik
7 lutego 2011, 22:58
Posoborowy Kościół odciął się od Tradycji i nic mu nie pomoże. Czy wiesz w jakich czasach żyjemy? http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
U
uu
7 lutego 2011, 20:19
 NORMALNI ?"R"...troche niekonsekwentny...wystarczy poczytać obok...
R
R
7 lutego 2011, 19:27
Troszeczkę "ekonomii zbawienia"...tak ludzie są silni Jego słowem...trzeba uwielbić Jezusa, który udziela nam swojego Ducha własnie od momentu chrztu w wodach Jordanu... To jakieś baje katolickie. Język archaiczny i niekomunikatywny dla normalnych, współczesnych ludzzi. Kościołomowa.
R
R
7 lutego 2011, 19:01
"Jezus podczas swojego chrztu wszedł do wody, aby wziąć na siebie ludzkie słabości" i od tej pory wszyscy ludzie są już silni.
7 lutego 2011, 14:52
Tak, to prawda. Ostatnio jestem pod ogromnym wrażeniem informacji, które "przypadkiem" wpadają mi w ręce :) A właściwie nie przypadkiem, tylko za pośrednictwem np. DEONa. O Małych Braciach Jezusa czytałam kilka lat temu, ale teraz ponownie rzucają się w oczy, za sprawą tego tekstu. Wstrząsające jest wręcz dla mnie - i wspaniałe - że takie rzeczy dzieją się w Kościele, jak lekarstwo i ukojenie dla jego własnych pytań i problemów. Podobne wrażenie wywarła na mnie ostatnio lektura artykułu na temat "Ludzi Boga". Nie miałam pojęcia o regule benedyktyńskiej - i nadal prawie nic nie wiem - ale już wiem, że za filar przyjmuje pracę fizyczną, tak, by m.in. być niezależnym, dobre stosunki sąsiedzkie - co tłumaczy fenomen trapistów w Algierii - i zasadę n i e n a w r a c a n i a, wręcz nawet unikania kazań. Wow.
I
irka
7 lutego 2011, 13:20
trzeba pomagać ludziom i żyć tak samo jak oni zawsze miałam wrażenie, że miejsce duchownego jest wśród tych maluczkich , zagubionych, których ma nauczać i prowadzić .... jak Jezus Są jak dzieci więc .... trzeba im POKAZAĆ jak żyć
O
Oxyacethylene
7 lutego 2011, 03:55
Myślę, że jednym z najważniejszych zadań jest wyzbycie się pychy. Świetnie opisuje to historia niewiasty chananejskiej. Człowiek, który jest wielki, a głosi to, kultywuje, chwali- upadnie, natomiast człowiek, który mimo wielkości uznaje się za psa wobec wielkości myśli Bożej, wartości drugiego człowieka, wszechświata i transcendencji, przetrwa w swojej potędze.