Kraków: "Zupa na Plantach" dla bezdomnych

(fot. Zupa na Plantach / facebook.com)
KAI / ml

Akcja "Zupa na Plantach", która od prawie 3 miesięcy wspiera krakowskich bezdomnych, nabiera rozpędu. Inicjatywa, w ramach której potrzebujący dwa razy w tygodniu otrzymują gorący posiłek w postaci zupy oraz ciepłe ubrania, gromadzi coraz więcej osób i rozszerza swoją działalność o nowe miejsca.

Początki akcji sięgają listopada ubiegłego roku. "Kiedy zaczęło robić się zimno Błażej Strzelczyk rzucił hasło, żeby gotować zupę i wychodzić z nią do bezdomnych. Z drugiej strony mój szwagier spotkał pod sklepem kilku bezdomnych, którzy potrzebowali ciepłych rzeczy i poprosił mnie o pomoc. Jeden post na blogu na Facebooku od razu pokazał nam, że jest wielu chętnych, by wspomóc takie właśnie dzieła" - opisuje Piotr Żyłka, szef portalu deon.pl, współautor inicjatywy.
Miejscem przygotowywania posiłków jest "Żywa Pracownia", która znajduje się w jednej z kamienic na Podgórzu. To właśnie w niej we wtorek i w niedzielę gromadzą się wolontariusze, którzy przygotowują dla osób błąkających się po ulicach tytułową zupę. Tam także znajduje się tzw. magazyn ciepła, czyli miejsce zbiórki i segregacji ubrań, które przynoszą darczyńcy.
"Gromadzimy różnego rodzaju ciepłe ubrania. Wiemy dokładnie czego danej osobie brakuje, bo zgłasza nam ona swoje zapotrzebowanie. Najpierw bezdomni prosili o buty i kurtki, teraz już także o bardziej osobiste rzeczy, jak bieliznę i kalesony" - opisała Justyna Mężyk, która współprowadzi magazyn odzieży. Jak podkreśla ludzie bardzo chętnie odpowiadają na apele o konkretne ubrania zamieszczane na facebookowym profilu akcji. 
W niedzielę po gotowaniu wolontariusze udają się bezpośrednio na Planty - natomiast zupa z wtorkowego gotowania trafia do bezdomnych w środę. Zawsze o 18:30. Środkiem do transportu jedzenia i ubrań są rowery wyposażone w specjalne bagażniki. Ale to niebawem się zmieni, gdyż s. Małgorzata Chmielewska ze wspólnoty "Chleb Życia" zakupiła dla krakowskiej inicjatywy samochód. 
"Jam kobieta praktyczna, wyskrobałam nieco kasy i na wydechu Miki z Inżynierem samochód im kupili. Nie tylko zupinę, ale ludzi będą mogli wozić do lekarza na przykład. Rowerem po Krakowie z chorym na ramie jakoś trudno. Nawet młodym gniewnym" - napisała zakonnica na swoim blogu. Co ważne w tym tygodniu pojawiło się także nowe miejsce i dzień rozdawania posiłków - bezdomni mogą je otrzymać również we wtorek o 18:30 na Rynku Podgórskim.
Jak podkreśla Piotr Żyłka, "Zupa na Plantach" dowiodła, że wystarczy zrobić ludziom trochę przestrzeni, zachęcić ich, bo oni chcą pomagać. Ocenia, że obecnie w skali tygodnia w "Żywej Pracowni" w ramach akcji pomaga około 150 osób. 
"Czuje się tutaj wyjątkową integrację, przygotowujemy dużą ilość jedzenia, a trwa to niezwykle krótko. Myślę, że każdy jest tutaj, bo chce prawdziwie pomóc. Nie da się ukryć, że ta akcja to swego rodzaju katalizator, miejsce, które zachęca człowieka do osobistego zaangażowania w konkretną pomoc, a nie zrzucania odpowiedzialności na innych" - przyznaje jeden z wolontariuszy, Paweł Wilk.
Piotr Żyłka zaznacza, że jedzenie przygotowywane w "Żywej Pracowni" to nie jedyny posiłek, który otrzymują bezdomni w ramach akcji. "Kiedyś byliśmy na Plantach i z własną zupą przyjechało dwóch chłopaków. Innym razem córka kucharza z Wieliczki przywiozła nam wielki gar bigosu" - wspomina. 
Z radością mówi, że chęć włączenia w inicjatywę zgłaszają już także krakowscy restauratorzy.
Współorganizator akcji wyjaśnia, że nie chodzi w niej tylko o przygotowanie ciepłych, doraźnych posiłków, ale przede wszystkim o to, by zwrócić uwagę społeczeństwa na problem bezdomności. Niewątpliwie ważne jest też nawiązywanie prawdziwych więzi. 
"Ta zupa czy odzież tak naprawdę to tylko narzędzia do budowania relacji. To nie ma być spotkanie anonimowe - ale z konkretnym człowiekiem i jego problemami, które staramy się zrozumieć. Jeśli oni poczują się bezpieczni i szanowani to rodzi się szansa na zrobienie kolejnego kroku w postaci np. poszukania mieszkania czy pomocy w zdobyciu pracy. Ale bez prawdziwej relacji nie będziemy w stanie im realnie pomóc" - przyznaje Żyłka. 
Wielu bezdomnych nie dowierza, że ktoś tak o nich dba. "To naprawdę piękne, że ktoś o nas pamięta. I trzeba to szanować. Zawsze zjawiam się tutaj z ogromnym wzruszeniem i radością" - wyznaje pan Przemek, który na zupę nieopodal Teatru im. Juliusza Słowackiego przychodzi regularnie. 
Czas rozdawania posiłków i ubrań jest rzeczywiście wyjątkowy - wolontariusze rozmawiają z potrzebującymi, niejednokrotnie dobrze znając historię ich życia. Zdarza się, że ktoś z bezdomnych przynosi gitarę czy flet. Którejś niedzieli wszyscy nawet tańczyli do granej muzyki, żeby rozgrzać się jeszcze bardziej. 
Wolontariusze przyznają, że wyjście do osób bezdomnych jest niezwykle ważne, gdyż zmienia podejście człowieka od środka. "Oni bardzo dużo dają - coraz częściej się zastanawiam jak bardzo jest to symetryczna relacja. Nie boję się powiedzieć, że między nami nawiązują się przyjaźnie, a bezdomność zaczyna mieć konkretną twarz. A bez poznania tej twarzy nie można zrozumieć ich codzienności. Oni nie są jakimś zbiorem bezdomnych, ale poszczególnymi osobami, z którymi na przykład można się pośmiać i spełnić miło godzinę" - mówi Teresa Poniewierska, wolontariuszka. 
Aby lepiej pomagać bezdomnym organizatorzy akcji rozpoczęli też szkolenia dla chętnych, którzy co kilka dni gromadzą się w "Żywej Pracowni" - prowadziły je już osoby z domów pomocy społecznej oraz przychodni dla bezdomnych. "Z jednej strony zależy nam byśmy zdobywali konkretną wiedzę, by lepiej móc pomagać naszym podopiecznym, z drugiej chcemy stworzyć przestrzeń, by krakowskie organizacje, pomagające w różny sposób bezdomnym, mogły się spotkać, a ich działalność uzupełnić" - tłumaczy Żyłka. 
Jak zapowiada jest też wiele pomysłów na przyszłość. "Pod koniec roku w Krakowie ma powstać dom siostry Małgorzaty Chmielewskiej - chcemy z nią ściśle współpracować. Pojawił się także pomysł stworzenia mobilnej pralni dla bezdomnych" - informuje, zaznaczając jednak, że priorytetem jest obecnie takie działanie, by ludzie na ulicy przetrwali zimę. 
"Jestem szczęśliwy, że jestem z tymi ludźmi. Widzę, że kiedy daję im trochę mojego czasu, to w nich zaczyna się dziać coś dobrego. Nic piękniejszego spotkać człowieka nie może. To są czasem bardzo powolne i trudne rzeczy, z mnóstwem upadków i zakrętów, ale to wyjątkowe kiedy ktoś po kilku spotkaniach podchodzi do ciebie i daje znak, że jest gotów zrobić kolejny krok ku polepszeniu swego życia" - podsumowuje Piotr Żyłka. 

Szczegółowe informacje o inicjatywie - w tym jak pomagać oraz jaka odzież jest aktualnie potrzebna - dostępne są na facebookowym profilu "Zupa na Plantach". Akcję można wspomóc też materialnie przelewem na konto o numerze 08 8004 0002 2001 0000 1270 0007 z dopiskiem "Zupa na plantach".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kraków: "Zupa na Plantach" dla bezdomnych
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.