Krzysztof Demczuk: gdybym to wszystko wiedział, to powiedziałbym Bogu "nie". Tam gdzie jest ogień, musi być ofiara
- Mam w sobie wdzięczność i podziw dla Tego, który jest Sprawcą i Dokończycielem. Tak wiele nauczyłem się przechodząc z miejsca komfortu do miejsca, w którym Bóg chce widzieć mnie i Metanoię - mówi Krzysztof Demczuk, lider wspólnoty Metanoia.
Zdaję sobie sprawę, że gdybym wiedział w 2011 roku jak wiele pieniędzy, czasu, ludzi będziemy potrzebowali w 2018 roku, gdybym wiedział, że 150 uczestników na pierwszej konferencji będzie stanowiło jedną dziesiątą tego co w kolejnych latach… gdybym to wszystko wiedział, to prawdopodobnie powiedziałbym Bogu: NIE!!!
Pamiętam ten dzień, gdy podczas jednej z konferencji roztaczałem wizję dla członków mojego zespołu, z którą od jakiegoś czasu miałem w sercu. Wróciliśmy wtedy w naszych rozmowach do momentu gdy Asia- liderka służby modlitwy, przyniosła słowo, przez które jak wtedy wierzyłem i teraz wierzę, Bóg wzywa nas do śmiałego kroku. Szczerze, to nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego, do czego wzywa nas Bóg.
W listopadzie 2011 roku podjęliśmy decyzję o organizacji Strefy Zero odpowiadając na ten cichy głos Boga w naszych sercach: "zróbcie to!" Jednak nie byłem świadomy jak śmiałe, pełne wiary, momentami szalone kroki będę musiał stawiać w tym biegu. Nie byłem świadomy, że będę musiał przekonać samego siebie i ludzi stojących obok mnie, że od tego momentu "nic już nie będzie takie samo jak wcześniej!".
"Na twoich murach Jerozolimo,
rozstawiłem strażników,
przez cały dzień i przez całą noc,
nigdy milczeć nie będą.
Wy, którzy pamiętacie o Panu,
nie szukajcie dla siebie wytchnienia
i Jemu wytchnienia nie dajcie,
dopóki nie umocni Jerozolimy
i dopóki nie uczyni jej
chwałą na ziemi".
(Iz 62 6-7)
(fot. strefa-zero.com)
Kiedy patrzę na te kilka lat oglądając się do tyłu, mam w sobie wdzięczność i podziw dla tego, który jest Sprawcą i Dokończycielem. Tak wiele nauczyłem się przechodząc z miejsca komfortu do miejsca, w którym Bóg chce widzieć mnie i całą Metanoię. To były jedne z najważniejszych lekcji, jakich mogłem doświadczyć.
Krzysztof Demczuk: przegrałem moje życie [ŚWIADECTWO] >>
Kilka lat temu napisałem:
"To było dla mnie i dla całej Metanoi sześć długich i intensywnych miesięcy. Pamiętam pierwsze spotkania organizacyjne, rozmowy, modlitwy, kreatywne dyskusje i jeszcze bardziej twórcze sprzeczki. Były momenty wątpliwości, zniechęcenia i obawy: "skąd weźmiemy pieniądze na wynajęcie sali, opłacenie nagłośnienia, oświetlenia, cateringu, honorariów dla mówców. Skąd pieniądze na wizualną oprawę, sprzęt i materiały promocyjne". Odbyło się kilkadziesiąt spotkań organizacyjnych, tysiące telefonów, rozmów, maili.
Szukaliśmy rozwiązań, rozwiązywaliśmy problemy, znajdowaliśmy możliwości i odpowiadaliśmy na potrzeby. Na każdym etapie pojawiały się małe sukcesy i wielkie cuda. Byliśmy zachęcani i inspirowani przez samego Boga. Widziałem poruszenie i zaangażowanie ludzi. Patrzyłem z podziwem i niedowierzaniem jak wiele jest w stanie unieść 60-70 osobowy zespół. Wielokrotnie musiałem zatrzymać siebie mówiąc: "zostaw ich! Oni wiedzą co robią! Nawet jeśli popełnią błąd, to nauczą się z tego więcej niż wtedy, gdy będziesz patrzył im przez ramię i pluł do ucha wypowiadając sugestie!"
Zobaczyłem zespół, który nie jest doskonały, ale ma potencjał, miłość, jest rozpalony wizją i przekonaniem, że jest więcej niż sobie wyobrażamy. Nie będę mówił, że to nic nie znaczy! Efekt końcowy jest zrodzony przez wieloosobowy organizm, którego siła pompowana jest przez jedno serce i jednego Ducha.
Praca którą wykonali ci ludzie była do wykonania przez 150 osób, a oni zrobili ją w 70! Dodawali sobie otuchy, zachęcali się nawzajem, wierzyli w siebie i kochali! Komu wiele darowano, ten bardziej kocha. Potrafiliście mieć otwarte oczy, by widzieć gdzie pojawia się potrzeba i jednocześnie patrzeć przymkniętymi oczami, tam gdzie pojawiały się ludzkie niedoskonałości i błędy! To jest Kościół!
Nie wystarczy podkreślić w swojej Biblii kilku wersów kolorowym markerem i nauczyć się ich na pamięć. Ludzkie życia nie zmieniają się przez to, że pięknie recytujemy biblijne teksty. Pewnie niektórzy zamarliby z przerażenia, gdyby wiedzieli, ile razy bałem się, wątpiłem i nie miałem pojęcia, jak rozwiązać problem, który pojawiał się na etapie organizacji konferencji. Jednocześnie Ci sami ludzie musieli widzieć i wierzyć, że Bóg był przychylny nam wszystkim i dzięki Niemu nie wycofałem się i nie oddałem pola moim lękom.
W niezliczonych sytuacjach Bóg mówił do mnie:
Czyż ci nie rozkazałem: Bądź mężny i mocny? Nie bój się i nie lękaj, ponieważ z tobą jest Pan, Bóg twój, wszędzie, gdziekolwiek pójdziesz» (Joz 1, 9).
(fot. strefa-zero.com)
On był najbliżej mnie i podtrzymywał. Mam jedno życie, jedną okazję żyć naśladując Boga! Jego prowadzenie i wizję rozpalaną podmuchami Pneuma!
Jestem wzruszony, zdziwiony, zmęczony, szczęśliwy, zmieszany i wdzięczny! Widząc setki wielbiących Boga ludzi i obecność Ducha Świętego w swoim żywym, oddychającym Kościele w miniony weekend wywołała wielokrotnie moje łzy wzruszenia i wdzięczności.
Metanoia dziękuję Wam za waszą pracę i serca! Jestem niezwykle dumny z Was i poruszony Waszą pokorą, poświęceniem i oddaniem dla ludzi! Tam gdzie jest ogień, musiała być ofiara. Widziałem Waszą pracę w ukryciu i dlatego piszę o niej publicznie. I nie dbam o to, czy to wypada i co pomyślą czytający ten tekst! Wielkie brawa dla Was! Moim przywilejem jest przewodzić takiemu zespołowi.
Zobaczyłem Kościół stworzony z żywych ludzi, którzy są troskliwi i wrażliwi na potrzeby innych i poruszenie Ducha Świętego. Kościół ludzi gotowych na więcej niż kulturowe chrześcijaństwo. Ludzi gotowych na okazywanie miłości, ukazywanie miłosierdzia i łaski Boga. Nie zamierzam budować "jakiejś organizacji"! Zamierzam budować żywy, pulsujący, oddychający organizm, którego rozwój i wzrost zależy od tego czy jesteśmy gotowi na słuchanie szeptu Boga. Kościół którego rozwój zależy od tego jak służymy razem, dbamy o innych, jak słuchamy siebie nawzajem i jak potrafimy być dla siebie oparciem w trudnych momentach. Jedność, wzajemność, wrażliwość, wiara, miłość, poświęcenie - to jest Kościół! Koinonia!!!
Dziękuję Wam wszystkim! Przede wszystkim liderom zadaniowym i najbliższym moim współpracownikom i przyjaciołom".
(fot. strefa-zero.com)
Każdego roku mam w sobie ogrom wdzięczności za to, co dane mi było oglądać. Dwa lata temu napisałem w podziękowaniu słowa, które przeczytałem w jednej z książek, a które doskonale oddawały co czułem i myślałem po konferencji:
"To wielka strata nigdy nie doświadczyć tego, jak Bóg zsyła swoje rozwiązanie zespołowi, którego członkowie utknęli w martwym punkcie, zagubieni i zniechęceni w obliczu przeszkody wydającej się nie do pokonania. To wielka strata, nigdy nie usłyszeć, jak najbardziej nieśmiały członek zespołu mówi z odwagą wprost od Ducha Bożego: "Wiem, że to wyda się wam szalonym
pomysłem, ale co powiecie na to, żebyśmy…". To wielka strata nigdy nie móc patrzeć wokół na twarze ludzi, gdy w ich oczach pojawia się iskra, pochylają się do przodu i jeden z nich stwierdza: "To wspaniały pomysł!".
To wielka strata nie móc zobaczyć, co dzieje się, gdy ziarno pomysłu, podlane uwagami innych członków zespołu, wyrasta w końcu na doskonały plan służby. To wielka strata nie móc stanąć w przyszłości obok innych członków zespołu i patrzeć wstecz ze zdziwieniem i zachwytem, gdy ktoś mówi: "Pamiętacie, kiedy Bóg przyszedł nam z pomocą? Pamiętacie, kiedy zrodził się ten pomysł?! Czy możecie uwierzyć, jak wiele wydarzyło się od tego czasu? Czy możecie uwierzyć, że zrobiliśmy to wszystko razem?"
"To są święte chwile, które zmuszają nas do ugięcia kolan w dziękczynieniu przed Bogiem za to, co uczynił poprzez niepozorny zespół, którego jesteśmy częścią". Bill Hybels
Metanoia team jesteście cudowni! Dziękuję za waszą pracę!".
(fot. strefa-zero.com)
Dzisiaj, kiedy wspomnieniami wracam do 2011 roku, kiedy myślę o tym co Bóg przygotował na tegoroczną konferencję Strefa Zero AwakenED18, zginam kolana przed Ojcem, dziękując za wszystko, co czynił i co jest przed nami. Każdego roku od stycznia do czerwca wchodzę na wysokie obroty, mierzę się z wątpliwościami, modlę się planując i planuję - modląc się.
Podsycam ogień w sobie i innych, boję się, wątpię, wierzę i nieustannie dziwię. Uczę się ufać Bogu każdego dnia bardziej, uczę się słuchać tego, co On mówi do mnie na różne sposoby, zapewniając do Kogo należy przestrzeń i czas Strefy Zero!
Przez te wszystkie lata nauczyłem się, że w tym wszystkim jednak nie chodzi o mnie. Co nie było takie oczywiste i tym samym łatwe do przyjęcia. Nie chcę zapomnieć, że chwała należy się tylko Bogu, który sprawia, że zwykły kij Mojżesza może zmienić się w węża , a laska Arona zakwitnie! Nauczyłem się, że dopóki laska pozostaje w ręku Mojżesza, nie ma żadnego potencjału. Nic ponadnaturalnego nie wydarzyłoby się, gdyby Mojżesz nie wypuścił jej ze swojej ręki.
Czasami wydaje nam się, że musimy być super przygotowani, super wygadani, super wyglądający, super wykształceni, wyposażeni, a tak naprawdę Bóg szuka czegoś prostego, zwykłego, przeciętnego i pospolitego jak kawałek drewna. Czasami Bóg potrzebuje tylko zwykłego kija, by uczynić cud! Zdaję sobie sprawę, że gdybym wiedział w 2011 roku jak wiele pieniędzy, czasu, ludzi będziemy potrzebowali w 2018 rok, gdybym wiedział, że 150 uczestników na pierwszej konferencji będzie stanowiło jedną dziesiątą tego co w kolejnych latach… gdyby to wszystko wiedział, to prawdopodobnie powiedziałbym Bogu: NIE!!!
Jednak Bóg nigdy nie zapytał nas, czy mamy pieniądze, ludzi, zasoby. Nie pytał nas, czy potrafimy i czy mamy doświadczenie… Poprosił, byśmy rzucili na ziemię zwykły kawałek drewna i pozwolili Mu uczynić coś szczególnego. To przywilej widzieć w swoim życiu liderów Wspólnot, którzy pozwolili Bogu, by uczynił przez nich coś szczególnego. Mam ten przywilej znać liderów z różnych miejsc w Polsce.
Dzisiaj chcę oddać im hołd: Dziękuję Wam za wszystko, co robicie, za wasze wsparcie dla Strefy Zero i za całe zaangażowanie w budowanie Ciała Chrystusa! Widziałem jak Metanoia, jak ja i inni liderzy w Polsce przechodzimy z miejsca anonimowości, gdzie nikt o nas nie słyszał, do miejsca w którym Bóg postawił nas "na świeczniku."
(fot. strefa-zero.com)
Pamiętam dzień w którym Bóg zapowiedział to wiele lat temu, że będziemy małą gałązką którą On urwie i zasadzi na wysokiej górze. W tym wszystkim jednak nie chcę myśleć, że to zasługa mojej czy waszej błyskotliwości i wspaniałości liderzy. To Boże działanie, kiedy wypuszczamy to, co mamy z rąk, aby Bóg mógł tego użyć. Ja nie chcę zapomnieć kim byłem - zwykłym sierotą w niewoli, błądzącym po pustyni. Zwykłym, pospolitym kawałkiem drewna, który Bóg rzucił na ziemię, by uczynić coś szczególnego. Jemu należy się cała chwała!
Wpis ukazał się pierwotnie na blogu Strefy Zero, a jeśli macie ochotę wybrać się na tę konferencję szczegóły znajdziecie TUTAJ >>
Krzysztof Demczuk - założyciel i lider wspólnoty Metanoia, organizator konferencji Strefa Zero. Psychoterapeuta i trener. Jego pasją jest prowadzenie warsztatów i treningów związanych z rozwojem osobistym. Nieprzerwanie od kilkunastu lat uczy ludzi odkrywania własnego potencjału i świadomego dokonywania wyborów. Prowadzi szkolenia, warsztaty i treningi wspierając inne organizacje w budowaniu zespołów. Pracuje z liderami w ramach Szkoły Liderów, jak również indywidualnie pomagając im stawać się lepszym, bardziej kompetentnym i świadomym liderem. Ceni sobie autentyczność i prawdziwe spotkanie w relacji z drugim człowiekiem. Głosił w wielu Wspólnotach i Kościołach w całej Polsce, a także był mówca na misji ewangelizacyjnej na Ukrainie. Mąż Uli i tata Noemi, Samuela i Dawida.
Skomentuj artykuł