Ks. Marcin Iżycki: świat będzie zmuszony żyć oszczędniej
- Trzeba będzie mocno zacisnąć pasa i dzielić się z tymi, którzy są biedniejsi od nas - uważa ks. dr Marcin Iżycki opisując konsekwencje wojny w Ukrainie dla Polski i świata. Dyrektor Caritas Polska, który został wybrany na następną kadencję wskazuje na konieczność budowania systemowej pomocy dla ukraińskich uchodźców zapewniając, organizacja będzie kontynuować pomoc dla najbardziej potrzebujących Polaków, w tym seniorów, dzieci i niepełnosprawnych.
Tomasz Królak (KAI): Wydaje mi się, że to może być najbardziej wymagająca kadencja dyrektorska od czasu reaktywowania tej instytucji ponad 30 lat temu. Myśli Ksiądz podobnie?
Ks. dr Marcin Iżycki: Nie wiemy, co przyniesie czas. Ale już ta pierwsza kadencja była bardzo trudna. “Przypadła” na nią pandemia, potem kryzys przy granicy polsko-białoruskiej i wojna w Ukrainie, która wciąż się toczy. Nie wiemy kiedy się skończy, na pewno jednak jej skutki będą długoletnie.
Każde czasy mają swoją specyfikę i konkretne wyzwania. Taka organizacja charytatywna jak Caritas Polska zawsze ma ręce pełne pracy, ale ostatnie lata przyniosły wiele wyzwań humanitarnych i rozwojowych, zarówno w Polsce jak i na świecie. To był czas kryzysów. Niektóre dotykają nas bardzo mocno bezpośrednio, tu w Polsce, powodując wzrost oczekiwań w stosunku do różnych organizacji charytatywnych. Dlatego pogłębiliśmy działania, które podnoszą skuteczność niesionej pomocy. Na przykład rozwój instytucjonalny, zgodny ze standardami konfederacji Caritas Internationalis. Zwracamy też szczególną uwagę na formację, na rozwój wolontariatu Caritas w Polsce, na gotowość do natychmiastowego reagowania na różnorodne kryzysy, szczególnie w naszym kraju.
Bo także i u nas łatwiej raczej nie będzie…
- Jestem w pełni świadomy, że trzeba przygotować się na jeszcze większe wyzwania i kryzysy.
Wojna w Ukrainie jest niewiadomą, sytuacja w naszej części świata bardzo mocno się zmieniła, a Polska stała się krajem frontowym.
Wspomnę też, że te minione pięć lat mojej kadencji było czasem konsolidacji Caritas Polsce z diecezjalnymi Caritas, co zaowocowało większą liczbą działań podejmowanych wspólnie. Na przykład w inicjatywie “Karta na codzienne zakupy”, którą realizujemy z Fundacją Biedronki biorą udział wszystkie Caritas diecezjalne, na czym bardzo mi zależało.
Charakter pomocy uchodźcom z Ukrainy zmienia się: z doraźnej, polegającej na ich przyjęciu i tymczasowym zakwaterowaniu na systemową. Na jakim etapie budowania systemu jesteśmy po ponad czterech miesiącach od wybuchu wojny?
- Przede wszystkim: nie możemy być sprinterami, bo to jest raczej maraton. Tymczasem, i to trzeba sobie otwarcie powiedzieć, ludziom często kończy się już zapał do pracy, a my musimy być z tymi uchodźcami na dłużej.
Choć schodzą już z pierwszych stron gazet…
- Zwłaszcza wtedy trzeba im pomagać. Ostatnio udało nam się otworzyć centra pomocy uchodźcom - to jedno z naszych najważniejszych przedsięwzięć ostatnich miesięcy. Oczywiście te centra działały i wcześniej - na przykład w Warszawie od ponad 5 lat - ale do tej pory udzielały pomocy mniejszej liczbie osób, bo tyle się, po prostu, zgłaszało. Były to osoby z Czeczenii, potem z Białorusi, Afganistanu i innych krajów. Wojna sprawiła, że w bardzo krótkim czasie musieliśmy się przeformatować i z naszego biura w Warszawie stworzyć wielki hub pomocowy. W tej chwili przychodzi tam po kilkaset osób dziennie. Takie centra powstały w ponad 30 Caritas Diecezjalnych.
Mówiąc o trudnościach, jakie wiążą się z rozpoczętą właśnie kadencją dyrektora Caritas Polska miałem na myśli także pomoc wewnętrzną, bo z uwagi na rosnące koszty życia należy spodziewać się wzrostu poziomu biedy także w Polsce...
- To prawda. Mamy inflację, widzimy jej poziom, obserwujemy wzrastające ceny. Zwróciłbym też uwagę na to, że społeczeństwo się starzeje, wzrasta zapotrzebowanie na pomoc dla seniorów. Ostatnie lata i miesiące przyniosły więc wiele wyzwań. Pamiętajmy jednak, że Caritas zajmuje się przede wszystkim grupami najbardziej defaworyzowanymi, wrażliwymi.
Najważniejsza jest więc dla nas pomoc bezdomnym, niepełnosprawnym, różnorako wykluczonym, pomoc seniorom i dzieciom. To jest to, co robimy od samego początku.
I, po pierwsze, modlimy się, żeby nie zabrakło nam środków umożliwiających tę pomoc, a po drugie mocno pracujemy nad efektywnymi sposobami pomocy. Mamy dział fundraisingu, opieramy się na ugruntowanej współpracy z naszymi darczyńcami instytucjonalnymi, z polskimi i zagranicznymi firmami.
Ludzi zgłaszających się po pomoc - także Polaków - na pewno nie ubędzie.
- Tak. Trzeba będzie zwrócić większą uwagę na pomoc żywnościową, w tym na przykład na wsparcie jadłodajni. Nie możemy jednak tego zaprogramować. To, co przynoszą na okoliczności, staramy się przekuwać w konkretną pomoc, znajdować konkretną odpowiedź na kolejne wyzwanie, tworząc nowe projekty i programy.
Działania Rosji związane z traktowaniem zboża jako broni i blokowaniem portów może mieć ogromne skutki dla całego świata. Z jednej strony wzrasta zagrożenie głodem dla ubogich państw afrykańskich ale też – co z powyższym jest związane – należy liczyć się z kolejnymi falami uchodźców z tego regionu do Europy, w tym do Polski. Może tak się stać? Jesteśmy na to gotowi?
- Ta wojna niesie ze sobą różnorodne skutki. Widać to jasno zwłaszcza jeśli chodzi o Afrykę, szczególnie róg kontynentu ale też Afrykę subsaharyjską, bo nie dochodzi tam zboże z Ukrainy. Rosja traktuje żywność jak broń. Prawdopodobnie spowoduje to wzrost liczby ludzi poszukujących żywności i w ogóle lepszego życia w Europie. Ci ludzie są coraz bardziej zdesperowani. Dzięki smartfonom widzą, jak żyje się na naszym kontynencie i chcieliby żyć tak samo.
Wspólnota międzynarodowa musi przedsięwziąć różnorakie kroki, żeby zapewnić mieszkańcom Afryki lepszą edukację, lepszy dostęp do wody opieki medycznej itd., tak, by nie szukali swego miejsca poza Afryką.
To jest temat oczywiście nienowy, ma też wiele wątków, ale za sprawą wojny ukraińskiej cały problem widać jeszcze wyraźniej. Niewątpliwie więc problem migrantów i uchodźców będzie narastał.
Musimy być chyba gotowi, tu w Europie, ale nie tylko, że w imię elementarnej solidarności z najbardziej potrzebującymi, będziemy musieli zrezygnować z części dotychczasowych dóbr, ograniczyć je.
- To jest już chyba przesądzone. Z tym, sytuacja wywołana wojną w Ukrainie zuboży gównie i tak już niezamożnych i biedniejszych. Dla bogatych będzie to raczej niedostrzegalne. Ale, zasadniczo, trzeba będzie mocno zacisnąć pasa i dzielić się z tymi, którzy są biedniejsi od nas. Widać gołym okiem, że dziś za 100 zł nie kupimy już tyle, co 3 miesiące temu. Będziemy zmuszeni do bardziej oszczędnego życia. Dotyczy to nie tylko Polski, oczywiście.
Powoli nadchodzi inny świat.
- Tak, i w tym nowym świecie to, co robi Kościół, w tym Caritas, będzie jeszcze ważniejsze. I dlatego, tak sobie myślę, ta druga kadencja będzie jeszcze trudniejsza. Ale liczę na kreatywnych współpracowników, bo w takim dziele pomocowym jak Caritas jeden człowiek nie jest w stanie zdziałać wiele. Oczywiście warunkiem skutecznego działania jest ścisła współpraca z Caritas poszczególnych diecezji. Łącząc siły możemy robić więcej, to oczywiste.
Źródło: KAI / tk
Skomentuj artykuł