Księża po kolędzie: wierni ledwo wiążą koniec z końcem

(fot. shutterstock.com)
KAI / kw

Wiele osób nie ma stałych umów o pracę, inni ją stracili, bo rozwiązano zakład pracy, wielu też musiało wziąć jakiś kredyt. Życiu towarzyszy niepewność jutra - mówią proboszczowie z diecezji płockiej, którzy odwiedzają obecnie swoich parafian.

Ks. kan. Zbigniew Kaniecki, proboszcz parafii pw. św. Aleksego w Płocku-Trzepowie (około 1.400 wiernych), który odwiedza swoich parafian z kolędą już po raz 19., zwraca uwagę na kwestie społeczne. Wierni nie ukrywają troski o swój byt, bo niekiedy ledwie wiążą przysłowiowy koniec z końcem.

"Wiele osób nie ma stałych umów o pracę, inni ją stracili, bo rozwiązano zakład pracy, wielu też musiało wziąć jakiś kredyt. Życiu towarzyszy niepewność jutra. Inni zastanawiają się, czy coś ulegnie poprawie, czy warunki do życia staną się korzystniejsze, czy wystarczy im na opłaty", dzieli się proboszcz.

Komentuje również przemianę obyczajowości parafian: wprawdzie przyjmują księdza po kolędzie, ale na przykład nie widzą problemu w tym, że żyją w konkubinacie, nie zamierzają zawierać żadnego związku małżeńskiego, nawet cywilnego, zostają rodzicami przed uzyskaniem pełnoletności, a mężowie i ojcowie porzucają rodziny, by związać się z inną kobietą.

Zdaniem ks. Andrzeja Rutkowskiego, proboszcza parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Węgrze (ponad 1300 parafian), podczas kolędy można w pewien sposób sprawdzić, czy wierni w jakikolwiek sposób przynależą do Kościoła. To też czas uzupełniania kartotek parafialnych.

Duszpasterz przyznaje, że o sprawy parafii pytają ci, którzy czują się z nią związani. Pytają na przykład o sprawy teologiczne czy liturgiczne: "Pytania dotyczą różnych spraw, na przykład bóstwa Chrystusa w kontekście działalności świadków Jehowy, kiedy i jak długo trzeba klęczeć podczas Mszy św., co nowego chce zbudować czy wyremontować proboszcz" - wymienia ks. Rutkowski.

Wydaje się, że parafianie mniej interesują się duszpasterstwem (na przykład możliwością przynależności do duszpasterstwa rodzin), a bardziej tym, co nowego w sensie materialnym pojawi się w parafii. Poza tym jego wierni skarżą się, że młodzi, po skończeniu szkół, nie chcą wracać na wieś. Są domy, w których wychowano czworo czy pięcioro dzieci, a żadne z nich nie pozostało w domu rodzinnym: "Wioski wymierają - stwierdza proboszcz. - Niektóre znikną z map, gdy odejdą seniorzy", stwierdza ks. Rutkowski.

Ks. kan. Tomasz Opaliński, proboszcz parafii pw. św. Rocha w Janowie (1.400 wiernych) uważa, że podczas kolędy parafianie mają okazję porozmawiać o tym, co jest dla nich ważne, na przykład o ustalenia rzymskiego Synodu o rodzinie, bo przekaz medialny okazał się nieadekwatny do rzeczywistości. Interesują się więc Komunią św. dla rozwiedzionych i zmianami w przepisach dotyczących stwierdzenia nieważności małżeństwa.

"Na wsi wierni chcą, by ksiądz z nimi pobył, zapytał, co u nich się dzieje. Kolęda jest świętem. Inaczej jest w mieście, gdzie co roku nie trafia się do tych samych rodzin i jest większa anonimowość", mówi ks. Opaliński w oparciu o wieloletnie doświadczenie kolędowania w różnych środowiskach.

Dodaje, że zdarza się, iż podczas wizyty kolędowej parafianie podpowiadają pewne pomysły duszpasterskie, na przykład życzą sobie powrotu do całonocnego czuwania podczas Triduum Paschalnego, sugerują korzystne dla nich godziny świątecznych Mszy św. w kościele czy organizację pielgrzymki. Część z tych rzeczy udaje się potem realizować.

Oczywiście parafianie dzielą się ze swym duszpasterzem swymi troskami między innymi spowodowanymi ubiegłoroczną suszą, jednak: "Widzę, że w ludziach jest więcej nadziei", komentuje proboszcz z Janowa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Księża po kolędzie: wierni ledwo wiążą koniec z końcem
Komentarze (1)
27 grudnia 2017, 13:11
Zaczeło się!!! ''AS21_L3 10:25:01 | 2016-01-29 Właśnie odwiedził mnie ksiądz po kolędzie. To było niesamowite przeżycie. Wszedł, pomodlił się ok 1 min po czym wyciągnął kartkę i ......zaczął na głos czytać nam nasze metryki. Pani ma lat.... a mąż ma lat.... i w małżeństwie lat..... a syn ma lat..... Jak odczytał nasze dane zapisane na tej kartce to zabrał kopertę i wyszedł. To się nazywa poznawanie parafian, dogłębne od metryki :)))) Swoją drogą tak się potem zastanawiałam kto ma dostęp do parafialnych kartotek i jak te nasze dane osobowe są chronione. Ciekawe co na to GIODO.'' Jeszcze nie mineło echo ŚBN a oni już biegają i zbierają pieniądze. Przestańcie płacić im za kolędowanie, za msze św, za chrzty, za sluby, ża pogrzeby. TO JEDYNA DROGA ABY POWRÓCILI DO PRAWDZIWEGO SŁUŻENIA PANU JEZUSOWI CHRYSTUSOWI. Płacąc im macie współudział w ohydzie jaką wypełniają.