Kwestia finansowania Kościoła tylko z pozoru nie wymaga pośpiechu

Fot. a.dragan8@gmail.com / Depositphotos

Temat finansowania Kościoła katolickiego w Polsce pojawia się i znika. Wciąż funkcjonują takie bardzo ułomne i kontrowersyjne rozwiązania, jak stworzony w czasach PRL Fundusz Kościelny. Ale dotychczasowa sytuacja może się nagle okazać tylko pozornie stabilna.

Równo dziesięć lat temu, w 2013 roku, polskie media dość zgodnie informowały: "W styczniu do parlamentu ma trafić projekt ustawy o odpisie podatkowym, która zmieni zasady finansowania związków wyznaniowych". Precyzowały, że Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji chce, by nowe przepisy obowiązywały już od 1 stycznia 2015 r. "Jeśli tak się stanie, każdy podatnik będzie mógł przeznaczyć 0,5 proc. swojego podatku za 2014 rok na wybrany kościół lub związek wyznaniowy" - dodawały. Forsal.pl podawał, że takie ustalenia zapadły podczas spotkania ówczesnego ministra administracji i cyfryzacji Michała Boniego z kardynałem Kazimierzem Nyczem. "Roboczy kompromis" - jak go podobno nazywano - musiały jednak najpierw przyjąć Rada Ministrów oraz Konferencja Episkopatu Polski.

Minęła dekada, a zasady finansowania związków wyznaniowych w naszym kraju nie uległy zmianie. Temat pojawia się w dość ograniczonej formie prze okazji corocznych informacji o tym, ile z budżetu państwa przeznaczono na Fundusz Kościelny. Jak zwracała uwagę w czerwcu br. "Rzeczpospolita", w 2022 r. rząd przeznaczył na Fundusz 200,2 mln zł. Redakcja policzyła, że w ciągu dziesięciu lat suma się podwoiła. W 2012 roku wynosiła jeszcze tylko 94,3 mln zł. Jak wynika z ministerialnego sprawozdania, powodem coraz większych pieniędzy idących na ten cel była potrzeba "sfinansowania zobowiązań wymagalnych, powstałych wobec ZUS z tytułu opłacania składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne osób duchownych". A składki rosną, bo ich wysokość jest powiązana z minimalnym wynagrodzeniem, które rząd regularnie podnosi. Dodać jednak trzeba, że Fundusz Kościelny opłaca część ZUS-owskich zobowiązań duchownych (pod tym terminem kryją się nie tylko księża, ale również siostry zakonne).

W listopadzie 2022 r. jeden z wielkich portali internetowych zaalarmował pytaniem "Ogólnopolski podatek kościelny nadchodzi?". Okazało się jednak, że zawarta w emocjonalnym tytule sugestia pochodzi z wypowiedzi jednego krajowego księdza, który wyznał z rozmowie "Mówię o tym od 20 lat i mamy kompletną ciszę".

Sformułowanie "kompletna cisza" nie odnosi się natomiast do finansów poszczególnych księży. Mało kto w Polsce zdaje sobie sprawę, że Polski Ład spowodował faktyczną podwyżkę danin płaconych przez polskich kapłanów, ponieważ zlikwidował możliwość odliczania od płaconego przez nich podatku zryczałtowanego składki zdrowotnej. Choć z wielu rozwiązań Polskiego Ładu się wycofano, jednak przepis dotyczący duchownych pozostaje w mocy.

Cytowany niedawno przez Deon.pl ks. Sebastian Kosecki wytłumaczył, z czego żyje w Polsce ksiądz. "Moja pensja z parafii waha się od jednego do czterech tysięcy złotych. (…) Mając jeszcze pensję ze szkoły, spokojnie można wyżyć" - wyjaśnił. Odpowiedział też na pytanie, dlaczego ksiądz ma czasem więcej pieniędzy niż inni. "Bo nie ma rodziny. Więc te pieniądze można odkładać" - powiedział i zaakcentował: "To jest kluczowa sprawa jeśli chodzi o kasę w Kościele - co z tymi pieniędzmi się robi". Warto mieć świadomość, że w niektórych polskich diecezjach pensja katechety, którą ksiądz otrzymuje ucząc religii w szkole, jest naprawdę istotnym elementem jego dochodów. Ze stypendiów mszalnych i ofiar składanych przez wiernych przyjmujących sakramenty, w niejednej parafii niełatwo się utrzymać.

Choć temat finansowania Kościoła w Polsce wydaje się wyciszony, to jednak ktoś o nim myśli. 7 września br. w Domu Arcybiskupów Warszawskich odbyła się konferencja "Finansowanie Kościołów. Rozwiązania polskie na tle europejskim". Jeden z jej uczestników, ks. prof. dr hab. Dariusz Walencik z Uniwersytetu Opolskiego, powiedział Polskiej Agencji Prasowej, że w Polsce konieczne jest wprowadzenie jednolitego modelu finansowania związków wyznaniowych i uporządkowanie przepisów podatkowych tak, by pozostawały spójne między sobą. Jak podała Katolicka Agencja Informacyjna, podczas debaty uznano, że potrzebne jest wznowienie prac nad nowym systemem wspomagania działalności Kościołów ze środków publicznych, a początkiem winna być likwidacja archaicznego Funduszu Kościelnego i zastąpienie jej jakąś formą asygnaty podatkowej.

Szef KAI, Marcin Przeciszewski, zwrócił uwagę, że obecny system rozdzielania środków publicznych na rzecz Kościołów prowadzi do swoistej "klientyzacji" środowisk kościelnych wobec władzy. "Rządzący bowiem są skłonni nawet do hojnego obdarowywania podmiotów kościelnych ze środków publicznych, ale w pierwszym rzędzie tych, które sprzyjają władzy i działają na jej rzecz, pomijając inne" - można przeczytać w agencyjnej relacji. Mówiąc wprost, pieniądze mogą się stać narzędziem uzależnienia Kościoła (a także poszczególnych duchownych) od rządzących, niezależnie od tego, jaka siła polityczna jest u władzy.

Kwestia finansowania działalności Kościoła katolickiego w naszej Ojczyźnie może się wydawać tematem, który nie wymaga pośpiechu. Jak przypomniał ks. Walencik, w Polsce wciąż 80 proc. dochodów Kościołów pochodzi z ofiar wiernych. Jednak nie ma gwarancji, że dotychczasowy sposób finansowania wszelkich kościelnych działań, a także codziennej egzystencji katolickich duchownych, nie załamie się równie nagle i drastycznie, jak to się stało z liczbą kandydatów do kapłaństwa zgłaszających się do seminariów duchownych.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kwestia finansowania Kościoła tylko z pozoru nie wymaga pośpiechu
Komentarze (10)
MW
~Maciej Wylężek
13 września 2023, 20:56
Kwestia finansowania Kościoła rzeczywiście wymaga rozwiązania, bo coraz więcej wiernych dowiaduje się, na cóż to idzie ta część ich ofiar, która trafia do Watykanu - na dziwne inwestycje w Londynie, na utrzymywanie znajomych znanych kardynałów. A miało być skromnie i oszczędnie.
SM
~Seb Mar
12 września 2023, 08:15
Ponoć Prymas Wyszyński nie żałował utraty ziemi przez Kościół, bo wychodził z założenia, żw wierni tam gdzie ksiądz pracuje dobrze księdza i kościół parafialny utrzymają.
MP
~Maciej P
11 września 2023, 21:32
W kościele wnoszenie dobrowolnych opłat jest standardem. Ludzie są związani z kościołem również finansowo. Wtedy okaże się ilu rzeczywiście jest prawdziwych katolików którzy również ten wymiar wiary rozumieją. Skończą się inwestycje ponad stan ponieważ trzeba będzie to utrzymać samemu.
MR
~Marcin R.
11 września 2023, 19:48
Zaczyna się palić grunt pod nogami? Kasy będzie coraz mniej a dlaczego to niech sobie przedstawiciele władzy kościelnej sami odpowiedzą.
JR
~JJ R
11 września 2023, 16:03
Uczciwym i przejrzystym rozwiązaniem jest podatek kościelny - deklarowany jako dobrowolny, niewielki odsetek dochodów uzyskiwanych przez indywidualnych podatników. Z tym, że nie w Polsce... Hierarchowie KRK w Polsce doskonale zdają sobie bowiem sprawę z tego, że znakomita większość osób, które nazywają "wiernymi", odmówiłaby płacenia dobrowolnej daniny na "swój" kościół. Nawet jeśli miałoby to być jedynie sto czy dwieście złotych miesięcznie..
TM
~Tomek Mazurek
11 września 2023, 16:27
Podatku kościelnego nie chcą przede wszystkim wyznawcy innych kościołów i związków wyznaniowych niż katolicki. Ich jest niewielu i w przeliczeniu na duchownych wsparcie, które też otrzymują z funduszu kościelnego jest większe. gdyby przeszli na dobrowolny odpis od podatku, straciliby finansowo.
RC
~Robert Czytelnik
11 września 2023, 21:01
A co z posluga dla tych co nie beda chcieli placic tego podatku? Zostana odcieci od poslugi duszpasterskiej czy nie? Pan Jezus by im nie odmowil.
IK
~Inny Koleś
12 września 2023, 08:33
Takie rozwiązanie pociągnęło by za sobą różnorakie konsekwencje. Nie płacący podatku mogliby mieć obawę o poproszenie o chrzest, komunię czy pogrzeb chrześcijański bo uważaliby, że o to można się starać wyłącznie płacąc podatek. Płacący by powiedzieli, że oni już płacą wiec nie dają na tace i zaczęliby wymagać np. porządnego przygotowania się kapłana do niedzielnej homilii albo nawet wymagać kilku słów nauki podczas liturgii w dzień powszedni. Mogłoby być ciekawie...
JO
Jan Ops
12 września 2023, 09:32
Nie wyobrażam sobie sytuacji, że to Państwo określa w ustawie w jaki sposób finansuję Kościół. Byłbym skłonny oficjalnie "wypisać się z Kościoła" i przekazywać większe środki niż ustawowe w formie dobrowolnych darowizn. Nieprzypadkowo pomysły takie wychodzą spod pióra cenionego księdza-publicysty i księdza profesora, na którego się powołuje. Proszę wybaczyć, piszę to bez złośliwości, jedynie opierając się na wieloletnich obserwacjach Kościoła w mojej katowickiej diecezji, że takie pomysły żywią sie mniej lub bardziej uświadomioną fascynacją tym co niemieckie.
KN
~Katarzyna N.
11 września 2023, 14:01
Dlaczego nie padły słowa: "Tadeusz Rydzyk"?