Lider Perfectu: brat biskup to więcej niż Grammy

(fot. DrabikPany / Foter.com / CC BY)
KAI / mh

"Rafał to piękny człowiek i będzie się pięknie realizował" - tak wczorajszą nominację biskupią dla ks. Rafała Markowskiego komentuje jego brat Grzegorz. Lider zespołu "Perfect" wyznał w rozmowie z KAI, że większej radości nie przyniosłaby mu nawet nagroda Grammy.

"Uważam, że Rafał absolutnie na to zasługiwał" - powiedział muzyk dodając, że jego brat "oddał życie i ciało Kościołowi", a po nominacji biskupiej będzie miał jeszcze większe możliwości w pracy dla Kościoła. "Wierzę, że jego decyzje będą wyważone, mądre i dobre, bo on tak postępuje w życiu - wszyscy go łakną, bo ma w sobie szczególną delikatność" - charakteryzuje brata Grzegorz Markowski.

Zwraca też uwagę, że dzięki swojej osobowości, zwłaszcza otwartości na innych, ks. Rafał jest ceniony i lubiany przez otoczenie, zaś ludzie do niego lgną. "Myślę, że będzie się na tym stanowisku pięknie realizował, że pociągnie młodych" - ocenia muzyk. Jego zdaniem kimś, co budzi wielką nadzieję jest papież Franciszek. "Mamy wzorzec, coś co nas mobilizuje i «ukwieca» od środka" - zaznaczył.

Wspominając wspólne dzieciństwo, znany muzyk mówił z podziwem o cierpliwości, z jaką młodszy o 5 lat Rafał znosił jego "szalone" pomysły. "Miałem bardzo dużo adrenaliny i testosteronu. Urodziłem się «wojownikiem indiańskim», dlatego szarpałem dzieciaki, wiązałem obecnego biskupa, zaciągałem go na drzewo i udawałem, że to jest mój niewolnik. Wtedy ciotki się zbiegały..." - przyznaje Grzegorz Markowski.

DEON.PL POLECA


Przynajmniej raz w roku starał się zabierać brata-księdza na kilkudniowy wypoczynek, który był okazją do szczerych rozmów. "Zawsze «trzepaliśmy» sobie mózgi, oczywiście delikatnie, bo to nie były dyrektywy. Nie musiał mi przypominać 10 przykazań, bo je pamiętam, ale takie dość subtelne uwagi zawsze były dla mnie bardzo ważne" - mówi Grzegorz Markowski. - Z nim chce się być, zjeść śniadanie, iść na spacer, bo ma w sobie coś tak ciepłego, delikatnego, miłego - mówi muzyk dodając, że ktoś, to działa w taki sposób między ludźmi i tworzy taki Kościół, jest dla tej instytucji szczególnie cenny.

"Rozmawialiśmy bardzo poważnie o jego i o moim życiu, o perspektywach, słabościach" - przyznaje lider Perfectu, że profesja muzyka rockowego niesie różnego rodzaju pokusy a w związku z tym także pytania: jak to zwalczać, opanować, jak się temu nie dać.

Markowski zwraca uwagę, że w każdym środowisku, także kapłańskim, można spotkać ludzi pogubionych, poplątanych, samotnych oraz, że alkohol przynosi słabe rozwiązania, ale jest wszechobecny.

"Śmieję, że teraz, gdy został biskupem, przestanę przy nim przeklinać, a jak wiadomo, język muzyków rockowych jest dosyć plugawy, w związku z tym będę się musiał jakoś na szybko weryfikować" - deklaruje muzyk.

Pytany, czy pod wpływem wczorajszego wydarzenia nie zamierza uzupełnić słynnej "Autobiografii", lider Perfectu odparł z uśmiechem: "Poproszę Bogdana Olewicza [autora słów do tej piosenki - KAI], on zrobi to najlepiej".

Przypomnijmy, że wczoraj 55-letni ks. Rafał Markowski, rzecznik prasowy archidiecezji warszawskiej, został mianowany przez papieża Franciszka biskupem pomocniczym tejże archidiecezji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lider Perfectu: brat biskup to więcej niż Grammy
Komentarze (6)
A
andy
6 listopada 2013, 09:26
Ks. biskupa Markowskiego szersze grono dopiero pozna, a już jawi się na ciekawą postać, co wynika zresztą ze słów jego rodzonego brata. Fajnie, że ma takiego brata, który chociaż nieco inny od niego, cieszy się i tak szczerze wspiera, choćby przez te słowa. Grzegorza Markowskiego bardzo cenię sobie jako muzyka, ma ogromny talent, charyzmę potrzebną do takiej a nie innej drogi, którą obrał. Nie obrał jej na ślepo, odniósł zasłużony sukces. Tym piękniej wygląda wzrastający w cieniu i cichości zupełnie inny przecież charyzmat jego brata. I to takie fajne, że jeden cichy, a drugi potargany jak rock, a przecież daleko tak bardzo do siebie wzajemnie? Wcale nie. Wystarczy, że jest UCZCIWOŚĆ we wzajemnych relacjach. To pewne, że ks. Rafał Markowski nigdy nie mógłby ze swoim bratem rozmawiać poważnie o poważnych sprawach, gdyby jego brat, Grzegorz, nie chciał tego i gdyby robił wszystko, by takie rozmowy nie mogły mieć miejsca. Powodzenia obu panom pozostaje życzyć. ... w 100% popieram bardzo mądrą wypowiedź:)
M
Madzia
5 listopada 2013, 22:48
Świetny artykuł :-D
5 listopada 2013, 22:17
Ks. biskupa Markowskiego szersze grono dopiero pozna, a już jawi się na ciekawą postać, co wynika zresztą ze słów jego rodzonego brata. Fajnie, że ma takiego brata, który chociaż nieco inny od niego, cieszy się i tak szczerze wspiera, choćby przez te słowa. Grzegorza Markowskiego bardzo cenię sobie jako muzyka, ma ogromny talent, charyzmę potrzebną do takiej a nie innej drogi, którą obrał. Nie obrał jej na ślepo, odniósł zasłużony sukces. Tym piękniej wygląda wzrastający w cieniu i cichości zupełnie inny przecież charyzmat jego brata. I  to takie fajne, że jeden cichy, a drugi potargany jak rock, a przecież daleko tak bardzo do siebie wzajemnie? Wcale nie. Wystarczy, że jest UCZCIWOŚĆ we wzajemnych relacjach. To pewne, że ks. Rafał Markowski nigdy nie mógłby ze swoim bratem rozmawiać poważnie o poważnych sprawach, gdyby jego brat, Grzegorz, nie chciał tego i gdyby robił wszystko, by takie rozmowy nie mogły mieć miejsca. Powodzenia obu panom pozostaje życzyć.
H
Hania
5 listopada 2013, 17:27
Fajny ten Grzegorz, bo autentyczny, bez masek. Nigdy nie udawał bardziej świętego niż jest. Byłam na trzech jego koncertach i takie samo wrażenie z kontaktu z publicznością jak i z wywiadów.
D
danka
5 listopada 2013, 17:10
Pamiętam rozmowy z Ks.Markowskim w latach dosyć odległych jak opowiadał,że w ukryciu przed wszystkimi uciekał na koncerty swojego brata rocmena.Chciałem zobaczyć czym ten mój brat się zajmuje.Najwazniejsze to to powiedział,że brat słuchał o czym ja do niego mówię i pewnie też rozumiał,takie miał przekonanie.Pan Markowski był dumny z tego ,że jego brat jest księdzem.Pewnie obecnie po takiej nominacji jego duma jest jeszcze większa o czym opowiada w tekście.Moim zdaniem różnica wieku 5 lat między braćmi daje różnice w myśleniu i  postępowaniu a już między Ks. a Rocmenem straszna różnica.Pomimo tego jeden od drugiego pewnie czegoś się nauczył i ważne jest,ze się zgadzają.Ks.Markowskiemu Błogosławieństwa Bożego w trudnej posłudze duszpasterskiej życzę.
NA
Niekwestionowany Autorytet
5 listopada 2013, 16:26
Jako niekwestionowany Autorytet powiem, że szkoda, że to nie Grzegorz został biskupem. Przydałby się taki z adrenaliną.