"Moda na ateizm dotarła do Polski"

(fot. mwboeckmann / flickr.com / CC BY 2.0)
KAI / pz

Jak wszystkie mody, także ta na ateizm dotarła do Polski - powiedział KAI ks. prof. Jan Sochoń, tłumacząc źródła ustanowienia przez wicemarszałek Sejmu Wandę Nowicką nagrody "Kryształowy Świecznik".

Zdaniem kapłana chrześcijanie muszą przeciwstawić się próbom ograniczenia ich wolności religijnej i dawać czytelne świadectwo Ewangelii. Nagroda Nowickiej będzie przyznawana osobom, które - jak stwierdziła inicjatorka - "wniosły wkład w budowę państwa świeckiego" i "nie godzą się na sklerykalizowanie życia politycznego w Polsce".

Podajemy wypowiedź ks. prof. Sochonia:

DEON.PL POLECA

Od zarania naszej cywilizacji zawsze byli ludzie, którym przeszkadzali ci, którzy adorują Boga. Byli oni obecni już w starożytnej Grecji, w kolebce naszej cywilizacji, nazywano ich ateistami i ich postawa nie była społecznie aprobowana. Ich "papieżem" i patronem był Lukrecjusz, autor "ewangelii" walczącego ateizmu "O naturze wszechrzeczy".

Dziś patronem ludzi, którzy uważają, że Boga i wiarę trzeba oddalić od ludzi, a najlepiej unicestwić, jest Slavoj Żiżek. Uważa on, że tych, którzy próbują wyrugować Boga z życia społecznego, trzeba uznać za ludzi niezwykle odważnych.

W Polsce największą grupę ateistów stanowią jednak ci, którzy są przekonani, że Bóg nie jest im do niczego potrzebny, On ich nie obchodzi, więc żyją z dala od Niego i wolą budować swój domek nad jeziorem w okolicach Augustowa. Na ich tle wyróżnia się niewielka grupa ludzi, która uważa, że powinna narzucić innym swoje racje. Problem polega na tym, że na płaszczyźnie społecznej ta garstka ludzi chce narzucić przytłaczającej większości sposoby postępowania.

Gdy spojrzymy na ateizm, dostrzegamy dwie jego przyczyny. Jedną można nazwać mocną, druga jest słaba. Te "mocne" to system filozoficzny lub ideologia przyjmujące wizję świata, w której nie ma miejsca na Boga i próbują to teoretycznie uzasadnić. Zaś "słabe" są osoby, które z jakichś prywatnych, emocjonalnych powodów uważają, że Bóg nie jest im specjalnie do szczęścia potrzebny. Może im nawet trochę przeszkadza? - Ktoś wyznał, że jeśli uzna istnienie Boga, to życie mu się skomplikuje, a bez Niego jest po prostu łatwiej. Ma rację, bo Kościół domaga się, aby poświadczać swoim codziennym postępowaniem swoją więź z Bogiem. Jeśli tego nie robi, znaczy to, że jesteśmy poza obszarem Jego oddziaływania.

Ale każdy wierzący ma prawo, by jego poglądy, czyli chrześcijaństwo, jak każda inna religia, mogły być manifestowane na płaszczyźnie społecznej. Zostało to potwierdzone nie tylko teoretycznie, ale też praktycznie poprzez układy między państwem a Kościołem.

Trzeba pamiętać, że rozdział, który zaznaczył się między państwem a Kościołem od czasów Rewolucji Francuskiej, jest słuszny. Powinny to być autonomiczne byty, współpracujące w ważnych dla ogółu dziedzinach. Kłopot zaczyna się wówczas, gdy radykalni ateiści żądają, że z życia społecznego należy wyrugować wszelkie objawy religijności. Nasza współczesna kultura przepojona jest ateizmem, a chrześcijańskie Objawienie osłabło. Mimo wszystko, a może tym bardziej, trzeba się tej ateizującej tendencji przeciwstawiać.

Ale mimo wyjałowienia i klimatu ateizmu, na świecie wzrasta potrzeba duchowości. Nie jest ona związana z Bogiem chrześcijan, ale jest szukaniem doświadczeń duchowych, bez którego, jak widać, ludzie czują pustkę.

A co my, wierzący, powinniśmy robić? Przede wszystkim uwzględniać fakt, że są wśród nas ludzie niewierzący, ale bronić się przed tym, żeby ich decyzje, manifesty i programy nie niszczyły i uniemożliwiały nam naszego chrześcijańskiego sposobu życia. Mamy naturalne prawo obecności w życiu społecznym. Po drugie, powinniśmy dawać nasze osobiste świadectwo życia. Bo cóż z tego, że pokonamy ateistów swoją teologiczną wizją świata, jeżeli nie poświadczymy tego naszym postępowaniem? Siła chrześcijaństwa leży bowiem w naśladowaniu ewangelicznego stylu życia i w ten sposób wzbudzimy u ateistów szacunek. Jeśli tak się stanie, będzie dobrze, gdyż musimy ułożyć się z ludźmi, którzy uważają, że materia wystarczy.

Ale dziś mamy do czynienia z modą, która, jak to często bywa, z opóźnieniem dociera do Polski. Od dłuższego czasu ujawnia się, równolegle z głodem duchowości, rozpropagowany przez media nowy ateizm, który ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii dociera do nas. Na Zachodzie ta fala liberalizmu i ateizmu raczej opada, a do Polski właśnie dociera. W takich krajach jak Francja czy Holandia ludzie uświadamiają sobie powoli - i to nie tylko ze względu na bliskość islamu - że życie społeczne bez religii prowadzi do skostnienia i zniszczenia, więc powoli próbują wrócić do nurtu religijnego w wymiarze wspólnotowym.

U nas ta moda to także wynik nowego stylu życia, w którym ludzie mają zapewnione względnie stabilne warunki materialne. W materialnie nasyconym społeczeństwie Bóg się oddala. Moda na ateizm dotarła na naszą wspaniałą prowincję, trzeba ją przeczekać, dając świadectwo.

Powinniśmy robić to także teoretycznie, Kościół powinien jasno przedstawiać i głosić swoją doktrynę, szukać porozumienia z ludźmi, którzy utracili nadprzyrodzoną perspektywę, Ewangelię, świadomość chrześcijańskich źródeł kultury. A jeśli okaże się, że to nie wystarczy - przeciwstawiać się kategorycznie próbom odebrania praw i wolności.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Moda na ateizm dotarła do Polski"
Komentarze (39)
TT
tak, tak
7 stycznia 2015, 21:46
A cóż to za ciekawa końcówka. Przeciwstawiać się kategorycznie odebraniu praw i wolności? Czyli co zmuszac do wiary, bo to w rozumieniu tej zarazy bliskowchodniej jest ta jedyna "wolność"? Zanim pojawiło się to coż z bliskiego wschodu, Europa miała własne religie. Chrześcijaństwo nie jest jedyną alternatywą dla ateizmu. I tego z całego serca Europie życzę. Powrótu do jej antycznych i pogańskich tradycji. Współistniejących i rozumiejących rytm świata i przyrody w tym regionie geograficznym. Jaka panika, jak boli, że już się nie ma tylu owieczek do strzyżenia.We Francji burzy się stare kościoły. Szkoda. Trzeba je pozamieniać na pogańskie miejsca kultu. W końcu to są korzenie przedchrześcijańskie tej części świata i duch miejsca wreszcie przyjdzie odebrać swoje.
TT
tak, tak
7 stycznia 2015, 22:27
Zresztą, po co się żołądkować... Życie społeczne jak przyroda, wszystko sobie wyreguluje. Żegnaj Kościele Katolicki, żegnaj religio, w której mnie na siłe wychowywano i z której udało mi się wreszcie wyzwolić. Świat bez tej religii jest naprawdę pięknym i radosnym miejscem, w którym warto być szczęśliwym tu i teraz, a nie dopiero w wieczności. Wreszcie bez tych smętnych pęt!
S
Sabina
24 października 2013, 18:37
tak Dobra Nowina to Ewangelia. to oczywiste :D
24 października 2013, 17:26
otoz to Ci ktorzy nie z wlasnej winy nie uslyszeli dobrej nowiny. takich ludzi jest pelno. ci wszyscy ktorzy uslyszeli antynowine tez sie zaliczaja do tej grupy. ci wszyscy ktorym dano antyswiadectwo. jak maja uwierzyc jesli nikt im nie glosil, nie tylko slowem ale w praktyce? jesli nie doswiadczyli milosci wsrod wierzacych? i odpowiedzialnosc za nich spada na Ciebie i na mnie i na wszystkich chrzescijan. ... Sabina - jesteś w duzym błędzie - Dobra Nowina to Ewangelia.
S
Sabina
24 października 2013, 17:14
otoz to Ci ktorzy nie z wlasnej winy nie uslyszeli dobrej nowiny. takich ludzi jest pelno. ci wszyscy ktorzy uslyszeli antynowine tez sie zaliczaja do tej grupy. ci wszyscy ktorym dano antyswiadectwo. jak maja uwierzyc jesli nikt im nie glosil, nie tylko slowem ale w praktyce? jesli nie doswiadczyli milosci wsrod wierzacych? i odpowiedzialnosc za nich spada na Ciebie i na mnie i na wszystkich chrzescijan.
24 października 2013, 17:02
mysle ze wielu ludzi nieswiadomie czci Boga, tak uwazam, napisalam juz dlaczego. Bog zna nasze sumienia, On oceni. Ale mysle ze latwiej by im bylo gdyby czcili Go swiadomie. ... Sabina, a jak to nam zostało Objawione? Bo kazdy moze mieć swój pomysł na boga, ale Bóg sie przecież nam Objawił. A w Ewangeliach jasno zostalo powiedziane - zbawienie jest łaską z wiary i uczynków. Bez wiary nie ma zbawienia! Inna sytuacja jest tylko tych, którzy nie z własnej winy nie mieli możliwosci poznać Dobrej Nowiny.
S
Sabina
24 października 2013, 16:49
mysle ze wielu ludzi nieswiadomie czci Boga, tak uwazam, napisalam juz dlaczego. Bog zna nasze sumienia, On oceni. Ale mysle ze latwiej by im bylo gdyby czcili Go swiadomie.
24 października 2013, 16:43
jedynie wtedy gdy sumienie jest zle uksztaltowane, a czlowiek nie potrafi stanac w prawdzie ... Czy czlowiek, którego sumienie wydaje błedne wyroki, wybierajac dobro, wybiera Boga? Co oznacza stanąć w prawdzie, skoro kazdy przecież stoi w prawdzie swojego sumienia? Czy kazdy, kto czyni w swojej ocenie dobro, może "nieświadomie czcić Boga"? A moze jednak najpierw potrzebny jest wybór Boga, czyli wiara, a dopiero z wiary  wyniknie iż czynimy realne dobro?
S
Sabina
24 października 2013, 16:28
jedynie wtedy gdy sumienie jest zle uksztaltowane, a czlowiek nie potrafi stanac w prawdzie
24 października 2013, 16:21
no naprawde Tomaszu! od czego jest sumienie? :D ... Sumienie, stając wobec wyboru moralnego, może wydać zarówno prawy sąd zgodny z rozumem i prawem Bożym, jak i - przeciwnie - sąd błędny, który od tego odbiega. Sumienie może pozostawać w ignorancji lub wydawać błędne sądy. Taka ignorancja i takie błędy nie zawsze są wolne od winy.
S
Sabina
24 października 2013, 16:15
no naprawde Tomaszu! od czego jest sumienie? :D
24 października 2013, 16:04
@Sabina - skad wiesz ze dobro to dobro, a nie pozór dobra? Skad wiesz, że wybierasz dobro, a nie zło?
S
Sabina
24 października 2013, 14:31
Tomaszu jesli kochasz kogos np. dziewczyne to mozliwosc rozstania bedzie dla Ciebie udreka czyz nie? a co dopiero gdy rozstaniesz sie z nia na zawsze. koszmar. tak wlasnie jest gdy odchodzimy od Boga - najstarszniejsze jest to ze go nie ma przy nas. tego nawet nie da sie opisac :( to jest pieklo/ale to nie jest kara tylko nasz wybor. w tym kontekscie mowienie o karach piekielnych to odwracanie wszystkiego do gory nogami, nie mow mi ze nie slyszales takich hasel: nie rob tego/owego bo pojdziesz do piekla czy cos w tym stylu, bez sensu. czy nie chodzi o to zeby poznac Boga i Go pokochac? kto chcialby byc od Niego oddzielony? od prawdziwej Milosci? oczywiscie sa gorsze rzeczy od smierci, ale ja czesto slysze jak sie nia straszy i to bez sensu zupelnie i o tym wlasnie straszeniu mowilam naprawde oznacza naprawde, mysle ze wiesz co znaczy to slowo i znasz chrzescijan z nazwy o martwej wierze jesli sie jest dojrzalym czlowiekiem/ chrzescijaninem potrafi sie wyciagac wnioski z bledow swoich i innych i przewidziec, ze takie a takiem postepowanie moze przyniesc zle skutki/jakies straszne konsekwencje dla siebie i innych jesli ktos wybiera dobro - wybiera Boga, Bog jest dobrem, dobro poza Bogiem nie istnieje, szatan nie potrafi robic nic dobrego, on tylko kreci/klamie/zwodzi, mowie o wyborze DOBRA a nie pozornego dobra, to ty piszesz o wyborze pozornego dobra, pozornej milosci i uczciwosci, ja pisze ze jesli ktos wybiera DOBRO, MILOSC i UCZCIWOSC to wybiera BOGA, chodzi mi proawdziwe dobro, milosc, uczciwosc, i tak wielu ludzi nieswiadomie czci Boga, a o tym ze z wiary wynikaja uczynki pisalam w moim poscie bradzo jasno o tym ze wiara to nie tylko wiedza o Bogu ale wyraza sie w czynach, wiec nie masz mi tutaj co zarzucac.
24 października 2013, 14:09
@TomaszL ja nie oceniam, czy odkupienie w sensie chrześcijańskim ma sens czy nie, tylko wskazuję, że różni się ono od pojęcia odkupienia czy zadośćuczynienia w świecie świeckim, ponieważ w chrześcijaństwie ginie niewinna osoba za grzechy innych osób, nawet sobie nieznanych. Przynajmniej tak jest to przedstawiane. Tylko tyle. Każdy może sobie rozumieć świat i życie jak chce, i jest to dobre dopóki wydaje dobre owoce. ... @Psp - tyle że z punktu widzenia ateisty to nie ma to zadnego znaczenia. Nie ma Boga, nie ma grzechu, nie ma odkupienia. Nie moze się róznic coś, czego poprostu nie ma. 
24 października 2013, 14:05
@Sabina – o piekle pisałem w kontekście tego fragmentu: „straszenie smiercia i kara piekla. to jest bez sensu i zupelnie niepotrzebne”. Bo trzeba rozróżnić, kiedy się straszy, a kiedy tylko mówi. Jełżi ktoś powie, iż konsekwencja wyboru życia bez Boga jest piekło – to jest straszenie, czy mówienie prawdy? Kiedy ktoś przytoczy naukę Ewangelii o piekle, to jest straszenie? Jeżeli chodzi o śmierć, to raczej trudno jest straszyć śmiercią chrześcijanina, bowiem śmierć jest najszczęśliwszym momentem w jego życiu, a ateista i tak wie, ze śmierć jest jego końcem, wiec chyba trudno go tym też przestraszyć. Ale sa ważniejsze elementy Twojej wypowiedzi, o których chciałbym napisać. Po pierwsze co oznacza u Ciebie słowo naprawdę („jesli ktos naprawde uwierzy/naprawde zostanie chrzescijaninem/jest dojrzalym czlowiekiem „). Albo się wierzy, albo nie, albo się jest chrześcijaninem, albo nie. Szczególnie, iż o ile mi wiadomo, chrześcijaninem zostaje się z chrztu. Po drugie „umie przewidziec skutki zla prowadzace do upodlenia”  - naprawdę umiesz przewidzieć skutki zła? Po trzecie: „Ktos kto wybiera dobro - wybiera Boga”. Otóż nie, każdy, kto wybiera Boga – wybiera dobro, natomiast przeważnie z wyboru dobra nie wynika wybór Boga. I dalej „Dojrzaly chrzescijanin bedzie wybieral dobro bo ono jest sluszne/bo tak bedzie trwal przy Bogu.”. Też nie, jak będziesz trwać przy Bogu, będziesz wybierać dobro. Możesz wybierać „dobro” (coś, co w danym momencie wydaje ci się dobrem) i tym samym nie trwać przy Bogu. I na koniec perełka: „Bog jest dobrem, kazdy kto wybiera dobro wybiera Boga, czesto nieswiadomie, dlatego mysle ze kazdy kto postepuje uczciwie i w milosci trwa w Bogu. tak mysle. oczywiscie mozesz sie nie zgadzać”. Sabina, to jest zbitek prawd, który nie jest prawdą. Bóg jest dobry, każdy, kto wybiera Boga, wybiera dobro. Ale nie każdy, kto wybiera dobro, postępuje uczcicie i w miłości wybiera Boga. Bo jest kwestia definicji, co oznacza dobro, uczciwość, miłość. Czy są wartości od Boga, czy człowieka. A może czasami te wartości zaproponować szatan. Bo on przecież zawsze proponuje dobro. Tyle, że to dobro okazuje się fałszem. Sabina – zbawienie przez wiarę i uczynki. W tej kolejności, gdzie uczynki wynikają z wiary. A nie zbawienia za zasługi, wypełnianie dobrych uczynków.
S
Sabina
24 października 2013, 12:54
Bog jest dobrem, kazdy kto wybiera dobro wybiera Boga, czesto nieswiadomie, dlatego mysle ze kazdy kto postepuje uczciwie i w milosci trwa w Bogu. tak mysle. oczywiscie mozesz sie nie zgadzac :D
P
psp
24 października 2013, 12:41
@TomaszL ja nie oceniam, czy odkupienie w sensie chrześcijańskim ma sens czy nie, tylko wskazuję, że różni się ono od pojęcia odkupienia czy zadośćuczynienia w świecie świeckim, ponieważ w chrześcijaństwie ginie niewinna osoba za grzechy innych osób, nawet sobie nieznanych. Przynajmniej tak jest to przedstawiane. Tylko tyle. Każdy może sobie rozumieć świat i życie jak chce, i jest to dobre dopóki wydaje dobre owoce. @Sabina - ładnie napisane :) Natomiast nie wiem czy do końca mogę zgodzić się z tym: "Ktos kto wybiera dobro - wybiera Boga" - myślę, że ktoś kto wybiera dobro - po prostu wybiera dobro. Może je czynić ze względu na wybór Boga czy Allaha czy Buddy czy czego tam chce, albo z powodu, że czynienie dobra sprawia, że czuje się lepiej. Nie zawsze trzeba do tego dorabiać jakąś wzniosłą ideologię. Ale jak ktoś chce dorabiać - czemu nie?
S
Sabina
24 października 2013, 12:32
Tomaszu,ty sugerujesz ze ja mowilam ze piekla nie ma?przeczytaj moj tekst prosze jeszcze raz.
24 października 2013, 12:26
@Sabina - piekło jest tak samo realne, jak Niebo. Wybór miejsca do dalszego życia należy do kadego z nas. Można wybrać sobie piekło. Wolna wola.
24 października 2013, 12:07
Chrześcijańskie podejście dogmatyczne różni się od podejścia świeckiego tym, że ktoś inny zawinił, a kogoś innego, w dodatku niewinnego ukarano. Trochę tak, jakbym ja ukradł tobie rower, a ty postawiłbyś za to swojego syna do kąta ;) Tyle, że punktu widzenia ateisty nie mozesz ukraść mi roweru, ponieważ mnie nie ma. Jezli mnie nie ma, to nie mam syna, wiec nie może on zostac posłany do kąta. (oczywiscie odnosząc sie do przykładu, nie predysponuje do roli boga).
S
Sabina
24 października 2013, 12:03
Ale przeciez nie o to tutaj chodzi, chrzescijanie wierza, ze tylko Bog moze darowac im ich przewiny i je odkupic (ofiara Jezusa), bo sami nie sa wstanie odpokutowac za cale zlo, ale nie wystarczy tylko uwierzyc w to, w sensie WIEDZIEC, chodzi o to zeby przyjac to z wiara - a to pociaga za soba przemiane calego zycia, chodzi o prawdziwa wiare nie tylko wiedze, taka wiare ktora zupelnie odmienia zycie czlowiek, ktora pociaga za soba konkretne czyny/konkretne wybory. druga sprawa: straszenie smiercia i kara piekla. to jest bez sensu i zupelnie niepotrzebne, jesli ktos naprawde uwierzy/naprawde zostanie chrzescijaninem/jest dojrzalym czlowiekiem wtedy widzi ze zlo samo w sobie nie ma sensu/nie jest zadna alternatywa/umie przewidziec skutki zla prowadzace do upodlenia i nie chce miec z tym nic wspolnego. Ktos kto wybiera dobro - wybiera Boga. To bez sensu aby czynic dobre rzeczy ze wzgledu na kare/ze strachu. Dojrzaly chrzescijanin bedzie wybieral dobro bo ono jest sluszne/bo tak bedzie trwal przy Bogu.
24 października 2013, 12:00
@Psp Zauważ, ze odniosłem się do prostego stwierdzenia: „Twoje grzechy obciążają Ciebie do końca życia i trzeba mieć tego świadomość do ostatniej chwili przes śmiercią”. W świeckim wydaniu, w prawie każdym wypadku istnieje pojęcie zatarcia , czyli stanu, w którym z punktu widzenia prawa nie było wyroku. Czyli de facto nie można już mówić o winie za konkretny czyn (grzech). Ale dalej, co ważne odkupić to oznacza wynagrodzić lub odpokutować (ponieść karę) krzywdę popełnione przez siebie lub kogoś; zadośćuczynić (SJP) Kara w rozumieniu świeckim (również więzienie) jest uznawana także (bo nie tylko) za zadośćuczynienie poszkodowanemu (społeczeństwu). Również w pewnych wypadkach można mówić o odpowiedzialności drugiej osoby za winy, bo odpowiedzialność majątkowa jest z  majątku wspólnego, czyli odpowiadają oboje małżonkowie solidarnie, ale w jakiś sposób także dzieci, jeżeli jeden z małżonków zostanie uznany winnym i będzie musiał zadośćuczynić za  wyrządzone szkody. Chyba jedno nas faktycznie dzieli, chrześcijanie uważają, iż Jezus odkupił ich grzech wobec Boga. Tyle tylko, iż nie może z tym stwierdzeniem dyskutować i tego podważyć ateista, osoba, która nie uznaje istnienia Boga. Bo aby o chrześcijańskim odkupieniu dyskutować, trzeba uznać istnienie grzechu, którego przecież nie ma, jeżeli Bóg nie istnieje. Stąd też to stwierdzenie, do którego sie odnioslem logicznie patrząc nie może być argumentem ateisty.
P
psp
24 października 2013, 11:04
@TomaszL kara pozbawienia wolności nie jest odkupieniem win: więzienie ma za zadanie odizolowanie niebezpiecznego osobnika od społeczeństwa, a przede wszystkim "naprawę" tego osobnika - odbycie kary ma na celu przede wszystkim resocjalizację. Ja wiem, że wiele osób uważa karę więzienia za pewnego rodzaju zemstę, żeby przestępca pocierpiał i w ten sposób odkupił winę, ale nie o to tu chodzi. Dowód? Nie można odsiedzieć więzienia za kogoś. Gdyby więzienie to było odkupieniem - to można byłoby tak zrobić. Chrześcijańskie podejście dogmatyczne różni się od podejścia świeckiego tym, że ktoś inny zawinił, a kogoś innego, w dodatku niewinnego ukarano. Trochę tak, jakbym ja ukradł tobie rower, a ty postawiłbyś za to swojego syna do kąta ;)
24 października 2013, 10:53
Po drugie - sama idea Boga jest zła bo wamawia się ludziom że mogą odkupić swoje grzechy za to że uwierzą w istnienie jakiegoś bytu metafizycznego i doznają zbawienia. To jest głęboko demoralizująca idea że możesz odkupić swoje gzrechy, że ktoś trzeci może Ci je odpuścić. Twoje grzechy obciążają Ciebie do końca życia i trzeba mieć tego świadomość do ostatniej chwili przes śmiercią Grzech, to takze zło wyrządzone drugiemu człowiekowi. Choćby kradzież. Ciekawe jest, iż normalnie, w świeckim systemie prawnym istniej instytucja zatarcia win po odbyciu wyroku. Czyli tak, ateiści uznając system prawny w tym zakresie przyjmują iż winy (grzechy) zostają odpokutowane i można poprzez karę więzienia je odkupić w sensie ludzkim, społecznym, ale jednak tego nie uznają, bo piszą, iż jednak nie można ich odkupić. Co ciekawe, drobne winy można w systemie państwowym odkupić zwyklym mandatem, ale jednak się okazuje, iż wg ateistów nie można i do końca życia są w związku z tym winni wobec społczeństwa przekroczenia prędkości (zagrożenie życia) czy jazdy bez biletu  (kradzież) i nic tej winy nigdy im nie zmazało. Czyli cały sytem róznicowania kar jest zbędny. Jeden artykuł by wystarczył. Winien do konca życia. Bez szans powortu do społeczńśtwa. Za cokolwiek. Do więzienia na zawsze. Takich paradoksów w rozumowaniu ateistów jest o wiele więcej. A wszystko to tylko po to, aby nie uznać jednej oczywistej prawdy.
M
M.
24 października 2013, 09:47
MONO, PO TWOIM JADZIE I ZŁOŚLIWOŚCI WIDAC, ŻE NIE MASZ RACJI HE HE HE WIDAĆ, ŻE NAWET TO WIESZ, ALE NIE POTRAFISZ SIE DO TEGO PRZYZNAĆ, BO TAK CI WYGODNIEJ, HE HE HE
M
maniek
24 października 2013, 02:59
mono - jestes wspanialy !
D
DPMS
24 października 2013, 01:22
Stereo, Popisałeś się głupotą godną katola. Obejrzyj może jeszcze z 10 x ten wywiad z Dawkinsem, to zrozumiesz, o co chodziło.
ZS
zły szwed
23 grudnia 2012, 19:54
Dowodów jest dość, tylko ateiści są tak zapatrzeni w swoje dogmaty, że nie chcą nawet ich próbować przeanalizować. A jeśli "ateizm nie jest wiarą", to jest nieracjonalny, bo wypowiada się w sposób dogmatyczny na temat czegoś, odnośnie czego pewności mieć nie może; "profesjonaliści" :) w tym temacie twierdzą jednoznacznie, że ateiści się mylą. Dlatego stwierdzając, że ateizm jest wiarą, miłosiernie próbujemy podtrzymać mniemanie o jakimkolwiek funkcjonowaniu mózgów ateistów. Nawet Dawkins zapytany, na ile procent oszacowałby szansę na nieistnienie Boga, miał kłopoty z odpowiedzią. Wychodzi na to, że nawet naczelny kapłan ateistów nie jest ostatecznie przekonany o prawdziwości swojej wiary. Śmiechu warte.
M
ministrant
23 grudnia 2012, 18:31
moda na ateizm ? byc moze coraz wiecej ludzi zaczyna rozumiec ze ich wlasne zycie zalezy tylko od nich samych , a nie od wymyslonego pana bozi ?
MR
Maciej Roszkowski
22 grudnia 2012, 17:43
Jaka jest różnica między niewiarą w to, że Bóg jest, a wiarą w to że Go nie ma? To, że nie mamy dowodów na istnienie czegoś lub kogoś nie jest dowodem na jego nieistnienie.
IP
I. P.
21 grudnia 2012, 14:25
@MR "Ateista w odróżnieniu od człowieka idyferentnego (obojętnego) WIERZY, że Boga nie ma. Jego "racjonalne" dowody są tyle samo warte co dowody na istnienie Boga." Weźcie się wreszcie nauczcie, że ateista to ktoś, kto nie wierzy, że bóg jest, a nie ktoś, kto wierzy, że go nie ma. Pewna różnica jednak jest. Ateiści odrzucają tezę o istnieniu boga, a jedyny dowód, jakiego potrzeba do tego jest taki, że nie ma dowodów potwierdzających jego istnienie.
M
Mono
21 grudnia 2012, 13:54
@jazmig Ty też stosujesz fałszywe analogie. Tak samo jak "... istnieją inne rodzaje sportów niż piłka nożna, a nawet spacer do pracy jest jakąś formą sportu...", tak też istnieją inne rodzaje bogów niż Jahwe czy Chrystus, np. Allah, Zeus, Sziwa, Mitra, Ra, a nawet buddyzm jest formą religii. Dlaczego więc wierzyć w Jezusa? A nie w reinkarnację dusz? Dlatego, że Ci się podoba akurat J.Ch.? "...Ateista uważa, że Bóg nie istnieje, więc nie zajmuje się tym tematem tak samo, jak inni, którzy nie wierzą w krasnoludki, nie zajmują się krasnoludkami..." - rozumiem, że nie widzisz różnicy między krasnoludkami a Jezusem? To ja Ci powiem jak jest różnica. Różnica jest taka, że wierzący w krasnoludki czytają sobie o nich bajki a potem odstawiają ksiązki na półkę. Wierzący w Jezusa natomiast - odmiennie od wierzących w krasnoludki - starają się podporządkować życie społeczne wszytkich swojej wierze. Wieszają podobizny swojego boga w przestrzeni publicznej, gdzie się tylko da, czego nie robią wyznawcy krasnoludków. "...Inną formą ateizmu jest antyklerykalizm...." Antyklerykalizm nie jest jednak religią - chyba że za religię uznasz jakiekowliek celowe działanie ludzi na rzecz czegoś lub przeeciw czemuś - wówczas religią będzie także budowanie zamków z piasku na plaży. To że ateiścia, antyklerykałowie i anty-teiści walczą - i słusznie - z religią - to wynika z tego, że nie mają zamiaru podporządkowywać się pomysłom ludzi, którzy są umysłowo dość ograniczeni wierząc w bajki. To nie jest religia - to jest pragmatyzm życiowy. Nie udawaj więc zdziwionego jak dziecko z piaskownicy, pisząc o ateistach: "...Niby nie wierzą w Boga, a stale się nim zajmują - oto paradoks tyc ludzi...". ...
M
Mono
21 grudnia 2012, 13:41
Widzę MR że jedeyne co potrafisz to powtarzać wyświechtane frazesy wypisywane przez domoroslych mędrków na katolickich stronach internetowych. Ateista nie wierzy, ateista kieruje się oceną prawdopodobieństwa. A prawdopodobieństwo istnienia boga jest tak skrajnie małe, że w praktyce można przyjąć i twierdzić, że go nie ma, bo nikt nigdy nie dokonał wiarygodnej i udokumentowanej obserwacji istnienia jakiegokolwiek boga. Skoro obserwacje rzeczywistości nie dostarczają przesłanek do twierdzenia że bóg istnieje - to w niego nie wierzymy, tak samo jak nie wierzymy, że istnieją krasnoludki i smoki. A to że o tym głośno mówimy, to wynika z tego, że ludzie religijni mają upierdliwą manię porządkowania życia społecznego wszystkich osób (także niewierzących) wg reguł określonych przez religię. Ja nie mam powodów podporządkowywać się religijnym obyczajom, skoro uznaję istenieni boga za skrajnie mało prawdopodobne. Ateista w odróżnieniu od człowieka idyferentnego (obojętnego) WIERZY, że Boga nie ma. Jego "racjonalne" dowody są tyle samo warte co dowody na istnienie Boga. ...
M
Mono
21 grudnia 2012, 13:33
@Mono Oczywiście że ateiści walczą z KK i nie tyle z Bogiem co z ideą Boga, którą KK szerzy w społeczeństwie. Mam nadzieję, że jesteś w stanie dostrzec różnicę między zwalczaniem idei Boga z pozycji ateisty i z pozycji wyznawcy innego Boga? Ateiści zwalczają KK bo to siedlisko hipokryzji i moralnego zła w praktyce - pedofilskie skandale ukrywane przez KK są tego dowodem. KK na całym świecie wiedział i nic z tym nie zrobił, przez dziesięciolecia więc nie ma żadnego prawa moralnego do pouczania innych. o po pierwsze. Dlatego trzeba zwalczać KK. Po drugie - sama idea Boga jest zła bo wamawia się ludziom że mogą odkupić swoje grzechy za to że uwierzą w istnienie jakiegoś bytu metafizycznego i doznają zbawienia. To jest głęboko demoralizująca idea że możesz odkupić swoje gzrechy, że ktoś trzeci może Ci je odpuścić. Twoje grzechy obciążają Ciebie do końca życia i trzeba mieć tego świadomość do ostatniej chwili przes śmiercią. Ja wiem, że może to dla niektórych katolików być smutną perspektywą ale taka jest prawda, od której za wszelką cenę próbują uciec w ramiona wymyślonego Boga.
MR
Maciej Roszkowski
21 grudnia 2012, 13:28
Ateista w odróżnieniu od człowieka idyferentnego (obojętnego) WIERZY, że Boga nie ma. Jego "racjonalne" dowody są tyle samo warte co dowody na istnienie Boga.
jazmig jazmig
21 grudnia 2012, 12:04
@Mono Stosujesz fałszywe analogie. Przede wszystkim są inne sporty niż piłka nożna, a nawet spacer do pracy jest jakąś formą sportu. Po wtóre ateizm to bezbożność. Ateista uważa, że Bóg nie istnieje, więc nie zajmuje się tym tematem tak samo, jak inni, którzy nie wierzą w krasnoludki, nie zajmują się krasnoludkami. Inną formą ateizmu jest antyklerykalizm. Antyklerykalizm jest już odmianą religii, ma swoich wyznawców, dogmaty, kapłanów itp. Walczą oni z religią i Kościołami, a szczególnie z KK. Niby nie wierzą w Boga, a stale się nim zajmują - oto paradoks tyc ludzi.
M
Mono
21 grudnia 2012, 11:05
Tak. Ateizm to wiara że Boga nie ma. Tak samo jak niezbieranie znaczków pocztowych - to hobby. Natomiast niegranie w piłkę nożną - to sport. Pan ksiądz pedofil naśladujący ewangeliczny styl życia Cię tych głupot nauczył? Ateiści to też ludzie wierzący. Oni po prostu wierzą, że Boga nie ma. Do tego dopiero potrzeba wiary... ...
J
ja
20 grudnia 2012, 23:18
A ja myślę,że nie wiary ,ale głupoty  i to jakiej
O
obserwator.85
20 grudnia 2012, 21:31
Ateiści to też ludzie wierzący. Oni po prostu wierzą, że Boga nie ma. Do tego dopiero potrzeba wiary...