Mówią NIE ci, którzy nie poznali Boga

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
KAI / mik

Młodzież protestująca przeciwko krzyżowi przed Pałacem Prezydenckim nie poznała Boga – powiedział ks. Bogdan Bartołd. W rozmowie z KAI proboszcz katedry św. Jana Chrzciciela, wieloletni duszpasterz akademicki, komentując wczorajszą manifestację przeciwników pozostawienia krzyża przed Pałacem, przypomniał, że młodzi ludzie są bardzo różni – są wśród nich ludzie dojrzali i tacy, którzy „idą na skróty”. Jego zdaniem, ta sytuacja jest wyzwaniem dla Kościoła.

Jako duszpasterz akademicki ks. Bartołd miał kontakt z bardzo wartościowymi młodymi ludźmi. Ale dostrzega i takich, dla których najważniejsza jest przyjemność, łatwy pieniądz, którzy ulegają pokusie sceptycyzmu wobec wartości i głośnej kontestacji. – Młodzież wychowywana jest przez media, które zachęcają do unikania wysiłku i zaspokojenia wszystkich pragnień. Część z nich chce zrealizować się w posiadaniu dóbr materialnych. O ile pragną duchowości, to chcą zaspokoić ją poza Kościołem. – Sądzę, że ci młodzi ludzie nie poznali smaku spotkania z Bogiem – stwierdził ks. Bartołd. – Widać też nieobecność domu w ich wychowaniu. Kiedyś wiarę w Boga wynosiło się z domu, przez tradycje rodzinne. Teraz tak nie jest – wiara nie jest przekazywana przez tradycje rodzinne, a jest owocem osobistych wyborów. Dziś młody człowiek pragnie osobistego spotkania z Bogiem.

- Dla wielu z nich Kościół jest nudny. Mówią: w parafii jest nudno, a na Lednicy jest fajnie. A dlaczego? Bo tam są mocne przeżycia duchowe i religijne, a oni szukają mocnych, coraz mocniejszych wrażeń. Część z nich traktuje religię jak film w telewizji – jeśli ich znudzi, kliknie pilotem i zmieni program - tłumaczy wieloletni duszpasterz młodzieży.

Zdaniem proboszcza katedry, ogólny ton nadają też artyści. Do dobrego tonu należy wyśmiewanie się z wiary, panuje swoista poprawność polityczna, która daje przyzwolenie na kpinę z chrześcijaństwa. A młodzi ludzie najbardziej obawiają się wyśmiania, wykluczenia z grupy rówieśniczej, zepchnięcia do tzw. ciemnogrodu. - Co im przeszkadzają modlący się pod krzyżem, czemu kierują wobec nich tyle agresji? – pyta retorycznie ks. Bartołd.

Jego zdaniem, obecna sytuacja jest nie tylko wyzwaniem, ale wręcz próbą dla Kościoła, który mimo wszystko musi do tych osób dotrzeć. – Ale widzę wyraźne działanie sił zła – mówi duchowny. – Wszyscy mamy w pamięci wspaniałe doświadczenie miłości i jedności w dniu żałoby, zupełnie innych młodych ludzi, harcerzy, którzy tak znakomicie zdali egzamin i posługiwali wiele godzin pod Pałacem Prezydenckim. Dobro zaczęło kiełkować, przyszło więc zło ze zdwojoną siłą. Ale dobro zwycięża, bo Bóg zwycięża. Pan Bóg chce nam pokazać coś o nas samych, jacy jesteśmy, jaka jest nasza wiara. Ta sytuacja konfliktu musi zostać mądrze rozwiązana, także dlatego, że jest to woda na młyn dla tych, którzy w ogóle chcą wyrzucić wiarę z życia publicznego. Pamiętamy te czasy, powrót byłby bardzo groźny – podkreślił ks. Bartołd.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mówią NIE ci, którzy nie poznali Boga
Komentarze (10)
17 sierpnia 2010, 21:05
Włos mi się jerzy na całym ciele, kiedy to czytam... Niech dobry Bóg ulituje się nad nami... abyśmy wszyscy przejrzeli!
TP
ty potrafisz ?
11 sierpnia 2010, 14:39
a czy ty potrafisz naśladować Pana Jezusa wiernie ?
Jadwiga Krywult
11 sierpnia 2010, 12:00
My też czujemy, że hierarchia kościelna nas opuściła (poza kilkoma biskupami). Mogę od biedy zrozumieć, że biskupi nie chcą otwarcie zadecydować o przeniesieniu lub pozostawieniu krzyża, ale jestem bardzo rozczarowana, że z ich strony nie padło ani jedno słowo potępiające ludzi wyzywających księży od SB-ków i szarpiących się ze strażą miejską. Jezus odchodził na miejsce ustronne aby się modlić, a nie siadał na środku drogi w Jerozolimie. Jego emocje i ekspresja podczas modlitwy w Ogrójcu to pikuś w porównaniu z emocjami i ekspresją tzw. "obrońców".
S
Szymon
11 sierpnia 2010, 11:46
Dalszy ciąg poprzedniego tekstu: Podkreślam tylko jedno – nie chodzi o to, by biskupi upierali się przy zostawieniu Krzyża, upieram się jednak, że to oni – a nie Jarosław Kaczyński, jak absurdalnie sugeruje tvn – powinni zakończyć bolesny spór. Wysłano kilku marionetkowych księży, kilku głupich harcerzy, a VIPy z oburzeniem przeklinały przed szklanymi ekranami. Co z tego, że bp Życiński czy bp Pieronek dali wyraz swojej opinii do Gazety Wyborczej? Czy my, wierni, mamy obowiązek ją czytać? Czy Chrystus też ma kupić Wyborczą? Choćbyśmy byli (my – Obrońcy Krzyża) najgłupszymi z wiernych, najciemniejszymi, najuboższymi ludźmi tej ziemi to przecież i dla nas Chrystus umarł na Krzyżu. My teraz czujemy, że hierarchia kościelna nas opuściła. Nigdy nie zapomnę tego widoku, jak podczas próby usunięcia Krzyża jedna kobieta na kolanach podeszła do księdza. Ujęła go za rękę. Może chciała usłyszeć dobre słowo, może chciała się pomodlić, może przeprosić. Nie wiem. A pasterz wyszarpnął dłoń z jej uścisku z obrzydzeniem na twarzy, brzydka owca, brzydka. Niech cię wilki, owco, zjedzą, moherowa owco. Kościół przetrwa. Choć w polskim kościele gorzej nie bywało nigdy, to jednak sam fakt, że pasterze zostawili stada, a stado wciąż wierzy w Baranka – to już jest cud, który trwa od dwóch tysięcy lat. Wierni w przeszłości widzieli już pornopapieży (X w.), widzieli w Polsce biskupa, który krzyczał, że „mogą nawet w kozła wierzyć, byleby płacili daninę” (XVI w.), a Kościół wciąż trwa. Liberałom i ateistom ten spór jest na rękę – bez względu na jego finał odczucie jest podobne – episkopat w tym kraju zaginął. Ale i nam to jest na rękę – nasze rany są niczym przy Jego ranach, a Bóg widać zesłał taki czas, w którym oddziela się ziarno od plew.
S
Szymon
11 sierpnia 2010, 11:42
Przeczytałem w internecie ciekawy tekst. Sądzę, że warto go przeczytac i zastanowić sie nad zawartymi w nim tezami. Hierarchia kościelna zawiodła najbardziej. Wydaje mi się, że w tej sprawie zgodzą się ze mną i zwolennicy i przeciwnicy Krzyża. Hierarchia kościelna zawiodła najbardziej. Zawiodła wszystkich. Władza państwowa i zwolennicy rządzącej opcji politycznej domagają się słusznie zajęcia stanowiska w tej sprawie. Już sam fakt, że władza świecka przypomina biskupom, że Krzyż – symbol Męki Pańskiej – jest przecież ich sprawą, to już rzecz niebywała. Chcecie przeczekać trudną sytuację? Umywacie ręce? Tak, to znany gest… Ale hierarchowie zawiedli też wiernych. Nie dlatego, że nie bronią Krzyża. Dlatego, że zostawili nas samych. Biskup, jako przełożony lokalnej wspólnoty Kościoła powinien móc przyjść wszędzie gdzie trwa modlitwa. A tam trwa modlitwa szczególna – ludzie cierpią, są wyszydzani, płaczą wciąż po stracie z 10 kwietnia, są zagubieni. Bardzo zagubieni. Żaden z hierarchów do nich nie przyszedł. Może gdyby purpurat został z modlącymi na noc, poprowadził różaniec, modlitwę, może nawet Mszę Św. to ludzie by go posłuchali. Może. Ale nikt nawet nie próbował. Osiemdziesięcioletnia kobieta może kilka nocy z rzędu wytrzymać pod gołym niebem przed Krzyżem, a biskupi… cdn...
MM
Mariusz Muzyka
11 sierpnia 2010, 10:44
Według mnie ks. Bogdan Bartołd zbyt stronniczo to określił. Efekt w postaci wiecu młodzieży domagających się usunięcia bądź przeniesienia krzyża jest skutkiem egoizmu osób, które są przeciwne przeniesieniu (podkreślam przeniesieniu) krzyża. Zapominamy, że zginęła para prezydencka, dlatego ludzie zaczęli się gromadzić przed jak najbardziej właściwym miejscem jakim jest Pałac Prezydencki. Ponieważ zaczęli się tam modlić, jak najbardziej odpowiednią reakcją było postawienie tam krzyża. Jednak czas tej wielkiej żałoby minął, a osoby chcące czcić pamięć tych osób, które zginęły w tej katastrofie, powinny to robić w miejscach do tego przeznaczonych (kościoły, przy grobach). Natomiast przed pałacem prezydenckim lub w jego wnętrzu powinna pozostać pamiątka ODPOWIEDNIA DO TEGO MIEJSCA (np. w postaci płyty pamiątkowej) to zadanie dla władz państwa (przede wszystkim prezydenta). I na koniec dla tych którzy nigdy nie byli, Pałac Prezydencki znajduje się przy ulicy, która jest otwarta dla ruchu kołowego, a chodnik na którym stoi krzyż, codziennie przemierza wielu turystów, mieszkańców i osób pracujących w tej okolicy. Tym bardziej nie powinno tam być miejsca zgromadzenia osób chcących oddać hołd osobom, które zginęły w katastrofie smoleńskiej. Chociażby wynikający z faktu iż nie ma tam ciszy i spokoju potrzebnego do kontemplacji i modlitwy.
R
R50
11 sierpnia 2010, 08:32
 "Dobro zaczelo kielkowac, przyszlo wiec zlo ze zdwojona sila.Ale dobro zwycieza, bo Bog zwycieza ." Ta sytuacja konfliktu musi zostac madrze rozwiazana, takze dlatego, ze jest to w o d a   na  m l y n  dla tych, ktorzy w ogole chca wyrzucic wiare z zycia publicznego." Nic dodac nic ujac - wypada tylko podziekowac za trafny artykol.
NB
nie bój się krzyża- odwagi
10 sierpnia 2010, 22:46
Zabrał Jezus grzechy moje, Jako krzyż na swoje barki, Wstał, gdy upadł, ze spokojem… Ja poddaję się bez walki. Niósł Zbawiciel me przekręty, Krwisty pot oblewał ciało; Szedł z miłością przez świat kręty… A ja modlę się za mało. Umarł Pan mój, za mnie skonał, Oddał ducha na mym krzyżu, Twarz obmyła woda słona… Czemu łez mych brak w pobliżu.
DZ
dlaczego znikaja
10 sierpnia 2010, 19:55
 komentarze
NS
nie skarżcie sie na młodych
10 sierpnia 2010, 19:50
bo to wy (my) sami ich tak wychowaliście. to, że nie usteoują miejsca- wasza wina, to, ze źle się odnosza do starszych -wasza wina, to,że lekceważą wszystko -wasza wina. to wy nic nie zrobiliście, żeby ich wychowac na porzadnych ludzi, pieniądze to nie wszystko. posadziliście dzieci przed tv i macie teraz efekty . telewizyjne dzieci - wierza tylko w media