"Muszę przyznać, że to jest realny problem. Młodzi są zrażeni do Kościoła"

(fot. Tomasz Wieczorek)
Julia Bondyra / Jakub Biel

"Rzeczywistość dostarcza nam tak wielu trudnych faktów, że raczej wychodzę z założenia, że młodzi mogli się spotkać z czymś złym" - mówi Jakub Biel, benedyktyn.

Julia Bondyra: Co jest najtrudniejsze, a co jest najpiękniejsze w pracy z młodzieżą?

Jakub Biel OSB: Dla mnie najtrudniejsze jest znalezienie właściwego klucza porozumienia, bo każdy z nich to jest taki osobny świat. Wydaje mi się, że kończy się już czas duszpasterstwa masowego. Każdy z nas ma swoją wyjątkową rzeczywistość i często jest ona bardzo pokręcona. Największa trudność i największa radość to dawanie młodzieży czasu, wchodzenie z nimi w taką relację, żeby chcieli rozmawiać, mówić o swoich problemach. Wielu z nich przychodzi z jakimś problemem, często ze zrażeniem do Kościoła, ale mimo to przychodzą. Zanim to wypowiedzą, trzeba im dać czas, przestrzeń i okazję, do tego, żeby mogli się z tymi myślami uzewnętrznić. To długi proces dochodzenia do tego, żebyśmy zaczęli grać w otwarte karty. Staram się, żeby z mojej strony była zawsze gotowość do szczerej rozmowy, ale nie mogę nikogo do niej zmuszać. To musi wyjść od tej osoby, każde takie wymuszanie może skończyć się zamknięciem wszelkich dróg porozumienia. Bywa, że im bardziej naciskasz, tym bardziej młody rozmówca się zamyka.

A jednej i drugiej stronie zależy na tym, żeby usłyszeć, jaka jest prawda o człowieku. Jej wydobycie to nie jest taka prosta rzecz. To właśnie jest najtrudniejsze i najpiękniejsze, kiedy ona już się ujawnia, kiedy można przekonać się, co w tym człowieku jest. Zawsze jest to samo, tylko inaczej ubrane - zawsze jest pragnienie Boga, pragnienie prawdy, a On jest prawdą. Może być tak, że ktoś chce prawdy o Bogu, ale wierzy w kłamstwo o Nim. Wierzy, że Bóg jest taki, jak ojciec, który go bije, albo jest taki, jak matka, która tylko od niego wymaga, a nie okazuje mu żadnej empatii, nie ma dla niego czasu. Wtedy pojawia się złość na nią, na siebie, na Boga - na wszystko. Kiedy ktoś o tym powie, to zazwyczaj przynosi to dużą ulgę i wtedy możemy szukać prawdziwego oblicza Boga.

DEON.PL POLECA

Jak rozmawiać z młodymi, którzy są zrażeni do Kościoła?

Muszę przyznać, że to jest realny problem. Młodzi są zrażeni czasem z racjonalnych powodów, a czasem z zupełnie nieracjonalnych, ale efekt jest taki sam - duże zamieszanie w sercu i emocjach. Przede wszystkim należy się wystrzegać moralizowania. Rozmowa w tym przypadku staje się często monologiem młodego człowieka, dla mnie bardziej polega na słuchaniu. Zresztą, jeżeli ktoś chce rozmawiać, to już jest dobrze. Zwykle jak ktoś przychodzi do mnie z taką sprawą, to staram się doprowadzić do tego, żeby powiedział wszystko.

Czasem nie mam odpowiedzi, ale często nie chodzi o odpowiedź, tylko o takie poczucie, że "jednak mogłem to powiedzieć i nadal jestem w Kościele, ten brat mnie nie wyrzucił, nie powiedział, że jestem dziwny". Rzeczywistość dostarcza nam tak wielu trudnych faktów, że raczej wychodzę z założenia, że młodzi mogli się spotkać z czymś złym. Nie mogę mówić im, że to nie jest problem, nie mogę negować ich stanów emocjonalnych. Ktoś mówi, że jest zdenerwowany, a ty mówisz mu, że to nic takiego i po prostu przesadza. Jak to "nic takiego"? Przecież on rzeczywiście czuje złość! To też jest trudność - próbować zrozumieć, wejść w czyjąś sytuację.

A jak Ty odbierasz trudności związane z księżmi? Nie przyjmujesz tego osobiście?

Jak słyszę o różnych grzechach osób zakonnych czy duchownych, to najpierw zawsze boję się o siebie, czy ja nie robię tak samo. Staram się stawać przy ewangelicznym celniku i również bić się w pierś, unikam zadowolonych z siebie faryzeuszy. Podczas takiej rozmowy próbuję przybrać perspektywę ofiary złego zachowania duchownego. Zrażenie grubiańskim zachowaniem, złe potraktowanie w konfesjonale - to się zdarza, o tym młodzi mówią i wtedy słucham i w żaden sposób nie odbieram tego jako atak na mnie, bo to nie ja go spowiadałem. Jeżeli rzeczywiście ma rację, to przyznam, że ma rację i tyle. Mnie samemu już w zakonie zdarzyło się skrytykować czyjeś kazanie, po prostu podejść i powiedzieć, że to jest, moim zdaniem, wypaczenie Ewangelii. Jeżeli jednak młody człowiek idzie do zakonnika podzielić się swoim bólem związanym z ludźmi Kościoła, to ma w sobie jakąś cierpliwość i tolerancję, bo mógłby powiedzieć "to ja już z tymi czarnymi nie gadam wcale", a jednak przychodzi porozmawiać właśnie z "czarnym".

>> Całość wywiadu przeczytacie TUTAJ.

brat Jakub Biel - benedyktyn, opiekun Duszpasterstwa Młodzieży KARP, Liturgicznej Służby Ołtarza i scholi parafialnej przy opactwie w Tyńcu. Studiował polonistykę na UP w Krakowie, obecnie studiuje w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Polskiej Prowincji Dominikanów

Julia Bondyra - dziennikarka i redaktorka portalu DEON.pl, prowadzi autorskiego bloga wybieramymilosc.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Muszę przyznać, że to jest realny problem. Młodzi są zrażeni do Kościoła"
Komentarze (2)
PW
Paweł Wittek
28 maja 2019, 08:11
a kto ma ich przekonać grzyb z torunia w złotym zamku? lub biskupi w swych karocach i pałacach?
27 maja 2019, 10:16
MŁODZI DZIŚ ZAMIAST DO PANA KAZIRODZTWO PORNOGRAFIA ZAKUPY MODA MASÓWKI CHEARLEDER MARŻORETY MAGIA SPIRYTYZM SZOK SMUTNE A TO WINA ICH SAMYCH!!!! Mateusz z Mamą Jadwigą Pokój i Dobro