Nie chodzi o "ucinanie pobożności maryjnej". Omawiamy notę Watykanu o maryjnych określeniach
Nowy dokument Watykanu dotyczący pobożności maryjnej rozszedł się mocnym echem po Kościele. Omawiamy dokument i wyjaśniamy, o co dokładnie w nim chodzi i dlaczego nie jest to "ucinanie pobożności maryjnej".
Po co powstał dokument o tytułach maryjnych?
Jak czytamy w dokumencie, watykańska nota powstała, by uporządkować zagadnienia, które budziły niepokój papieży w ciągu ostatnich trzydziestu lat. „Nie chodzi o korygowanie pobożności wiernych, którzy w Maryi odnajdują schronienie, siłę, czułość i nadzieję”, ale o uporządkowanie terminów, które silnie oddziałują w przestrzeni medialnej i budzą „wątpliwości wśród prostych wiernych” – taka intencja przyświecała autorom nowego dokumentu, który z mocnym echem rozszedł się po Kościele.
4 listopada Dykasteria Doktryny Wiary opublikowała nowy dokument podpisany przez papieża, dotyczący pobożności maryjnej. To ważna i wrażliwa część duchowości chrześcijańskiej, bo Maryja, jako Matka Boża, w sercach wielu wierzących osób zajmuje bardzo ważne miejsce. Nie zawsze jednak określenia, których używa się, by opisać Maryję i jej działanie w Kościele, są w pełni trafne: część z nich powoduje powstawanie pewnych wyobrażeń, które nie są zgodne z rzeczywistością wiary. Słowa kształtują rzeczywistość, także rzeczywistość duchową – i stąd właśnie powód, by powstała nowa nota zatytułowana Mater Populi Dei – Matka Ludu Bożego.
Kościół chciał uporządkować „maryjne” kwestie budzące niepokój papieży
Tekst noty to nie instrukcja, która krótko i zwięźle zabrania używania niektórych określeń w opisywaniu Maryi, ale głębsza refleksja, która obszernie wyjaśnia, jak należy rozumieć rolę Maryi w Kościele, a jakie rozumienie jest błędne i co za tym idzie – jakie określenia Matki Bożej można stosować, a jakich nie.
Jak czytamy we wstępie napisanym przez kard. Fernandeza, nota ma na celu „pogłębienie właściwych podstaw kultu maryjnego, określając miejsce Maryi w Jej relacji z wiernymi w świetle tajemnicy Chrystusa jako jedynego Pośrednika i Odkupiciela”. Nie chodzi więc o zmienianie tego, co wypracowane w pobożności ani o „zabieranie” Maryi czegoś, co się jej słusznie należy, by umniejszyć Jej rolę, ale o to, by tę rolę rozumieć właściwie i zgodnie z prawdami wiary. „Pobożność maryjna (…)jest tu przedstawiona jako skarb Kościoła. Nie chodzi o korygowanie pobożności wiernych, którzy w Maryi odnajdują schronienie, siłę, czułość i nadzieję” – takie bardzo wprost wyjaśnienie znajdujemy w tekście dokumentu.
Źle rozumiejąc Maryję, źle rozumiemy także Jezusa i Kościół
W punkcie drugim dokumentu czytamy, że „niektóre tytuły stwarzają poważne trudności pod względem treści, ponieważ często wynika z nich błędne rozumienie postaci Maryi, co ma poważne konsekwencje na poziomie chrystologicznym, eklezjologicznym i antropologicznym". Jednym słowem – jeśli źle rozumiemy rolę Maryi, źle też rozumiemy, kim jest Chrystus, jak funkcjonuje Kościół i na czym, jako ludzie, możemy w sposób pewny budować swoją wiarę.
Kluczowe pytanie: w jaki sposób Maryja współpracuje z łaską Bożą?
Najważniejsze pytanie, które zadają twórcy dokumentu, jest wprost ujęte na samym jego początku, w punkcie trzecim. Brzmi ono następująco: „Jaki jest sens tej niezwykłej współpracy Maryi z planem zbawienia?”. Odpowiadając na to pytanie, twórcy Noty pokazują nam dwa główne, problematyczne tytuły, którymi bywa określana Maryja pierwszy to Współodkupicielka, a drugi - Pośredniczka wszystkich łask.
Oba te określenia mogą budować pewne wyobrażenie o Maryi, które w świetle prawd wiary nie jest prawdziwe i może prowadzić do poważnych nieporozumień w wierze. Co ważne, w dokumencie znajdujemy obszerne wyjaśnienia na temat tego, skąd się te określenia wzięły i jaka intencja prawdopodobnie przyświecała ich powstaniu (i że jeden z nich to pewien skrót myślowy, który w pewnym momencie zaczął lekko „zaginać” rzeczywistość). Nie jest to więc twarde, kościelne „nie bo nie”, dotyczące używania obu określeń, które mogłoby brakiem argumentów zranić serca osób mocno związanych z Maryją, ale spokojnie i rzeczowo opowiedziana historia tych określeń i możliwych kłopotów wynikających z ich używania już nie jako skrótu myślowego, ale precyzyjnego opisu.
Dlaczego nie można mówić, że Maryja jest Współodkupicielką?
Pierwszym terminem wziętym na warsztat przez autorów Noty jest tytuł „Współodkupicielka”. Gdy się go bierze jeden do jednego, wprost, można szybko dojść do wniosku, że skoro Jezus jest Odkupicielem świata, a Maryja jest Współodkupicielką, jej rola w zbawieniu ludzi jest porównywalna do roli Jezusa. Stąd tylko krok w stronę nieintencyjnego „ubóstwienia” Maryi, którą w pobożnościowym uniwersum traktuje się czasami jako „czwartą osobę” Trójcy Świętej, kogoś podniesionego do rangi – mówiąc obrazowo – „półbogini” i na równi z Jezusem darzącego łaskami i „załatwiającego sprawy” z Bogiem Ojcem. I choć ten opis brzmi może dla niektórych kuriozalnie, nie jest niestety odrealniony i z takimi wyobrażeniami i przekonaniami o Maryi, często nie nazwanymi wprost, żyje wielu katolików.
Skąd się wzięło określenie „współodkupicielka”? Jak mówi dokument, to pewien skrót myślowy, który powstał ok. XV wieku; chodziło o podkreślenie roli Maryi pod krzyżem. I od wcześniejszej „Matki Odkupiciela” lud przeszedł do „Odkupicielki” zamienionej później na „Współodkupicielkę”.
Ratzinger: to określenie Maryi rodzi nieporozumienia
Dlaczego to problem? O tym czytamy w punktach od 17 do 22 Noty, a szczególnie w punkcie 19, gdzie autorzy dokumentu powołują się na opinię kard. Ratzingera. Przyszły papież wyjaśniał, że „formuła Współodkupicielka mocno odbiega od języka Biblii i Ojców Kościoła, przez co rodzi nieporozumienia”. I dodawał: „Wszystko pochodzi od Niego [Jezusa – przyp.red], jak czytamy zwłaszcza w Liście do Efezjan i Liście do Kolosan; również Maryja właśnie Chrystusowi zawdzięcza wszystko, czym jest. Wyrażenie Współodkupicielka przesłoniłoby to źródło”. Nota dodaje, że kard. Ratzinger nie zaprzeczał, że intencja może być dobra, ale samo wyrażenie uważał za „błędną terminologię”.
Nota: Określenie „Współodkupicielka” jest niewłaściwie i niestosowne. Dlaczego?
W nocie znajdziemy też bardzo proste i konkretne wyjaśnienie pióra papieża Franciszka, który pisał, że Maryja „nigdy nie przedstawiała się jako współ-odkupicielka, ale jako uczennica” i wyjaśniał, że „dzieło Odkupienia zostało dokonane w sposób doskonały i nie wymaga żadnych uzupełnień”, a „Odkupiciel jest tylko jeden i tego tytułu się nie dubluje”. Podkreślał też, że „Chrystus jest jedynym Odkupicielem – nie istnieją współ-odkupiciele z Chrystusem” i nikt nie może nic dodać do ofiary krzyża, nie może jej ani zastąpić, ani udoskonalić – ani Kościół, ani Maryja.
Dlatego w Nocie czytamy bardzo jasno i konkretnie ujętą opinię na temat wyrażenia „Współodkupicielka”. Jej autorzy zaznaczają, że używanie go jest „zawsze niewłaściwe”, a jeśli wymaga „licznych i nieustannych objaśnień”, by nie było błędnie rozumiane, przestaje służyć wierze i staje się nie „niestosowne”.
„Biorąc pod uwagę konieczność wyjaśnienia podporządkowanej roli Maryi wobec Chrystusa w dziele Odkupienia, używanie tytułu Współodkupicielki dla określenia współpracy Maryi jest zawsze niewłaściwe. Tytuł ten grozi bowiem zaciemnieniem jedynego zbawczego pośrednictwa Chrystusa i może w związku z tym prowadzić do zamętu i zachwiania harmonii prawd wiary chrześcijańskiej, ponieważ „nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 12). Gdy jakieś wyrażenie wymaga licznych i nieustannych objaśnień, by nie zostało błędnie zrozumiane, nie służy wierze Ludu Bożego i staje się niestosowne” – czytamy w Nocie.
„Pośredniczka wszelkich łask”. Drugie problematyczne określenie Maryi
To dość popularne określenie w pobożności ludowej, mające na celu podkreślenie wyjątkowej roli Maryi w życiu wierzących, jest niestety podatne na pewnego rodzaju wykrzywienie prawd wiary. I do tej podatności odnosi się dokument dykasterii.
W nocie otrzymujemy sporo obszernych wyjaśnień, dotyczących rozumienia, czym jest pośrednictwo w porządku wiary. Pozwalają one wyobrazić sobie duchową rzeczywistość w sposób jak najbardziej prawdziwy. Jakie to wyjaśnienia?
Maryja wspiera nas jak matka – czyli właściwie jak?
Przede wszystkim to, że jedynym Pośrednikiem sensu stricte jest Jezus. Jak podkreślają autorzy noty, Pismo Święte mówi wprost, że Chrystus jest jedynym Pośrednikiem: „Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich”. Dalej czytamy w nocie: „Wobec tej klarowności objawionego Słowa konieczna jest szczególna ostrożność w stosowaniu względem Maryi tytułu Pośredniczki.” [pkt 24]. Nota przypomina nam też po kolei kilka spraw.
Po pierwsze – że słowo „pośrednictwo” odnosi się często do wsparcia czy pomocy w jakiejś sprawie, ale bardziej precyzyjne byłoby określenie „wstawiennictwo” i że zaproponował je już Sobór Watykański II, mówiąc o macierzyńskim wstawiennictwie Maryi (pkt 27).
Po drugie, że „Chrystus umożliwia różne formy pośrednictwa w realizacji swojego zbawczego planu, ponieważ w komunii z Nim wszyscy możemy być w pewien sposób pomocnikami Boga, „pośrednikami” jedni dla drugich” (pkt 28).
Po trzecie – że Maryja „pozostała zjednoczona z Chrystusem – od Wcielenia aż po krzyż i Zmartwychwstanie – w sposób wyjątkowy i przewyższający to, co mogło się wydarzyć w życiu jakiegokolwiek innego wierzącego”.
Wynika z tego, że jak najbardziej można patrzeć na Maryję jak na wyjątkową kobietę mieszkającą w niebie, które Bóg daje zadania dla dobra Kościoła i jego wiernych zmagających się z grzechem i trudnościami życiowymi. Jak dobra mama, Maryja zauważa nasze potrzeby (jak w Kanie Galilejskiej) i jak każdy święty, z miłości do innych ludzi prosi Boga o łaski, czyli Boże wsparcie potrzebne w konkretnym moment życia. Jej życie jest z kolei „pieśnią o skuteczności łaski Bożej, tak że jakiekolwiek uznanie Jej piękna natychmiast odsyła do uwielbienia źródła wszelkiego dobra: Trójcy Świętej. Nieporównywalna wielkość Maryi polega na tym, co otrzymała, oraz na Jej ufnej gotowości, by dać się napełnić Duchem” – to punkt 33.
Dlaczego nie można mówić „Pośredniczka wszystkich łask”?
O tym jasno mówi dokument, rozróżniając teologiczne pojęcia od wyobrażeń na ich temat. Takim pojęciem jest określenie „Pośredniczka wszystkich łask”.
„Maryja jest przedstawiana tak, jakby posiadała oddzielny od Boga zasób łaski, gdzie nie widać tak wyraźnie, że Pan w swojej hojnej i wolnej wszechmocy chciał Ją powiązać z przekazywaniem tego boskiego życia, które wypływa z jednego centrum – Serca Chrystusa, a nie Maryi. Często przedstawia się Ją lub wyobraża jako źródło, z którego wypływa wszelka łaska.” – czytamy w nocie. Zaznaczono też, że "należy unikać tytułów i wyrażeń odnoszących się do Maryi, które przedstawiają Ją jako swego rodzaju 'piorunochron' wobec sprawiedliwości Pana, jak gdyby Maryja była konieczną alternatywą dla niewystarczającego miłosierdzia Boga".
Tylko Bóg może obdarzyć łaską
Dalej autorzy wyjaśniają: „Jeśli weźmiemy pod uwagę, że zamieszkanie Trójcy Świętej (łaska niestworzona) i udział w życiu boskim (łaska stworzona) są nierozłączne, nie możemy sądzić, że tajemnica ta mogłaby być uwarunkowana „przejściem” przez ręce Maryi. Wyobrażenia te wywyższają Maryję w taki sposób, że centralna rola Chrystusa może zniknąć lub przynajmniej zostać uwarunkowana”. A to powoduje trudności w budowaniu prawdziwego obrazu Boga.
Ważną uwagę, która podsumowuje rozważania na temat tego, czy Maryja może "zsyłać łaski", znajdujemy w punkcie 53: „Żadna osoba ludzka, nawet apostołowie czy Najświętsza Maryja Panna, nie może działać jako wszechogarniający dawca łaski. Tylko Bóg może obdarzyć łaską”.
Podsumowanie: jak myśleć i mówić o Maryi?
Z nowego dokumentu wynika, że nasza pobożność maryjna wymaga przemyślenia dwóch spraw: czy nie uważamy Maryi za "półboginię" i nie przypisujemy Jej działań i możliwości, które w porządku wiary do Niej nie należą, i czy nasz obraz Boga Ojca i zbawczego dzieła Jezusa nie jest zafałszowany przez nadanie zbyt wielkiej roli Matce Bożej, która "chroni" ludzi przed Bożą sprawiedliwością, a bez Jej udziału nie trafia do nikogo żadna Boża łaska.
Skomentuj artykuł