Nie odwracajmy wzroku od Iraku i Nigerii!

(fot. e.r.w.i.n. / flickr.com)
slo

Nie możemy milczeć wobec prześladowania chrześcijan. Europa i Zachód nie mogą odwracać wzroku od tego, co się dzieje z wyznawcami Chrystusa w takich krajach jak Irak czy Nigeria.

Takie motywacje towarzyszą ogłoszeniu przez Konferencję Episkopatu Włoch dnia modlitw za prześladowanych na Bliskim Wschodzie i na całym świecie. Biskupi wyznaczyli go na 15 sierpnia, przypominając zarazem, że w tym czasie Ojciec Święty będzie odwiedzał Koreę i jej młody Kościół zrodzony z krwi męczenników. Na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny zaproponowano specjalne formularze wprowadzenia do Mszy i modlitwy wiernych.

"Inicjatywa ta wynika z potrzeby, z konieczności bycia blisko tak wielu braci i sióstr prześladowanych za swoją wiarę w różnych stronach świata - powiedział Radiu Watykańskiemu przewodniczący włoskiego episkopatu kard. Angelo Bagnasco. - A pierwszą formą wyrażenia tej bliskości i solidarności jest modlitwa. Jednocześnie trzeba o tym powiedzieć jasno i mocno, szczególnie zachodniemu światu, który na to patrzy jak gdyby w roztargnieniu i obojętnie.

Być może dzieje się tak z braku odwagi przyznania się do chrześcijaństwa, co jest charakterystyczne dla pewnego typu uniformistycznego myślenia na Zachodzie, a z drugiej strony wynika z obawy przed wystawieniem na szwank własnych interesów ekonomicznych. Mamy nadzieję, że wszystkie wspólnoty chrześcijańskie naszego kraju i ludzie dobrej woli przyłączą się do tego chóru usilnej modlitwy, aby władze polityczne i przywódcy narodów dostrzegli te akty niesłychanej nietolerancji. Prawo do wyznawania własnej wiary, wolność religijna to bowiem prawo fundamentalne, stanowiące podstawę wszystkich innych praw człowieka.

Nie można udawać, że nic się nie dzieje w obliczu tej systematycznej, strategicznej masakry, jaka dokonuje się w wielu miejscach, szczególnie w Iraku i Nigerii, ale nie tylko tam. To wszystko zagraża nie tylko chrześcijańskiej wierze, ale wręcz cywilizacji na świecie".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie odwracajmy wzroku od Iraku i Nigerii!
Komentarze (2)
Paweł Tatrocki
3 sierpnia 2014, 11:12
I jeszcze raz pokazuje się słabość religii opartej tylko o rzeczy przyrodzone. Cóż bowiem zwykły chrześcijanin może przeciwstawić sile zła i nienawiści reprezentowanej przez karabin? Różaniec, ale żeby modlitwy Różańcowe i Eucharystie były skuteczne to musiałby się modlić cały Kościół - ponad miliard ludzi i to przez wiele dni. A tak jedno Zdrowaś Mario po Mszy u nas za mordowanych w Iraku i to wszystko. Nic nie da też jednodniowa akcyjka lokalnego Kościoła, nawet za bitwę pod Lepanto modliło się wiele gmin przez wiele dni. Nic takiego jednak się nie dzieje, papież nie wzywa do ciągłych modlitw w intencji Iraku i w efekcie w Iraku może zabraknąć chrześcijan. Cóż za parę lat, gdy nadejdą zapowiadane kary z Medjugorje nie będzie miał kto się modlić za Irak i Arabowie w Iraku zostaną wyrżnięci jak bydło a ich miejsce zajmą ocaleni chrześcijanie. Sami zgotują sobie ich własny los. Opisywany problem jest jednak manifestacją zjawiska, które jest od samego początku chrześcijaństwa. Problemu męczeństwa. Pytanie czy zawsze musi być tak, że my chrześcijanie będziemy słabi wobec potęgi doczesnej i dopiero nasza męczeńska krew może zapewnić nam pokojowe życie we wrogim państwie przez jakiś czas tak jak to było w cesarstwie rzymskim i w wielu innych państwach? Czy zawsze musimy przelewać krew za Jezusa i nie ma innego wyjścia? A gdybyśmy się tak modlili o to by być silniejszymi od potęg państwowych np. o to, abyśmy byli silniejsi od szatana a nawet od całego piekła. Wtedy zamiast męczeństwa dalibyśmy Bogu nasze święte nieskażone grzechem życie. Nawrócilibyśmy przy okazji cały świat. Może Bóg byłby zadowolony z takiej zamiany. W końcu świat byłby bez grzechu a o to przecież Bogu chodzi. Może warto spróbować.
Paweł Tatrocki
3 sierpnia 2014, 11:52
Z drugiej strony można powiedzieć, że nasze ciche i ukryte życie przypominałoby ciche i ukryte życie Najświętszej Maryi Panny. A przecież stoi Ona wyżej w hierarchi nieba niż najwięksi nawet męczennicy a jest nazywana w litanii loretańskiej Królową Męczenników ze względu na miecz, którym została przebita pod Krzyżem. Jeśliby więc rozwój duchowy przechodził przez etapy wielkiego cierpienia duchowego, jak np. u św. Teresy z Avili, cierpienia oczyszczającego duszę wiernego, to jak pokazuje przykład Maryi naszej Matki cierpienie takie byłoby dla Boga równie cenne jak przelana krew męczeńska.