"Nie wolno nam myśleć o katastrofie. Musimy się modlić"
16 grudnia w Neapolu nie odbył się cud przemiany krwi św. Januarego. Od 627 lat, kilka razy w roku, krew rozpuszcza się i zastyga. Według tradycji, jeśli krew się nie upłynni, w nadchodzącym roku wydarzy się nieszczęście. Podczas ostatniej ceremonii cud się nie wydarzył.
Jak podaje portal Business Insider, cud przemiany krwi jest regularnie rejestrowany od 1389 roku. Krew, która podlega rozpuszczeniu należy do świętego Januarego, biskupa Neapolu, który został ścięty za wiarę przez cesarza Dioklecjana - prześladowcę chrześcijan, który zabił około 3,5 tys. wyznawców Chrystusa.
<<Przeczytaj także: cud św. Januarego w obecności papieża>>
Krew świętego Januarego przechowywana jest w specjalnych ampułkach i upłynnia się podczas ceremonii.
Jeśli cud skraplania krwi nie występuje, może to zawistować katastrofę w nadchodzących miesiącach i latach. Krew nie rozpuściła się m.in. w 1939 roku, przed wybuchem II wojny światowej, a także w 1980 roku, przed silnym trzęsieniem ziemi, które zniszczyło część środkowych Włoch.
Opat kaplicy w której regularnie wydarza się cud, prałat Vincenzo De Gregorio, prosi jednak, by braku cudu nie łączyć z zapowiedziami tragicznych wydarzeń: "Nie wolno nam myśleć o katastrofie i klęskach. Jesteśmy ludźmi wiary i musimy się modlić".
Skomentuj artykuł