Niemcy: biskupi ogłosili dokument z okazji 75. rocznicy zakończenia II wojny światowej
W 75. rocznicę zakończenia II wojny światowej katoliccy biskupi Niemiec dokonali krytycznej oceny zachowań swoich poprzedników w tamtym czasie. - W tej kwestii istnieje nie tylko luka w pamięci, ale także "luka w przyznaniu się" - powiedział w środę przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec, bp Georg Bätzing, prezentując dokument biskupów na wideokonferencji.
Powiedział, że ci, którzy urodzili się po tym wydarzeniu, muszą stawić czoła historii, "aby uczyć się z niej na teraźniejszość i na przyszłość".
W prezentacji uczestniczyli także bp Heiner Wilmer z Hildesheim, przewodniczący Komisji Sprawiedliwość i Pokój oraz Christoph Kösters, historyk z Bonn, który uczestniczył w przygotowaniu „Słowa biskupów Niemiec na 75. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej”.
Biskup Bätzing zaznaczył, że 8 maja 1945 był dla Niemców dniem kapitulacji, klęski, czasem w którym sami musieli ponieść konsekwencje wojny, głód, ale przede wszystkim wypędzenie i ucieczkę ze wschodnich terenów ówczesnej Rzeszy Niemieckiej. Z drugiej strony wraz z rosnącym dystansem czasowym Niemcy coraz bardziej rozumieli, że dzień 8 maja jest dniem wyzwolenia: wyzwolenia z plagi wojny, nazistowskiego ucisku i masowych mordów.
Przypomniał, że w ostatnich dziesięcioleciach odbyło się wiele dyskusji na temat postępowania Kościołów, a zwłaszcza ich zwierzchników w okresie narodowego socjalizmu. "Niektóre rzeczy, które dają powód do wielkiej wdzięczności, zostały ujawnione, ale niektóre kwestie sprawiają, że czujemy się zawstydzeni. Są bolesne doświadczenia konieczne dla odnowy Kościoła, ale prawda jest nieodzowną częścią chrześcijańskiej drogi" - dodał.
Współczesność pamięci
We wstępie dokumentu czytamy, że 8 maja 1945 r. zakończyła się II wojna światowa w Europie, która została rozpętana przez narodowosocjalistyczne Niemcy w 1939 roku. Ofiarą padło ponad 50 milionów ludzi. Na zachodzie kontynentu była to wojna o podporządkowanie, ale na wschodzie - zwłaszcza w Polsce i wobec narodów byłego Związku Sowieckiego - toczyła się wojna o zniewolenie i zagładę. W jej trakcie narodowi socjaliści dokonali ludobójstwa Zagłady mordując sześć milionów Żydów i setki tysięcy Sinti i Romów.
W pierwszej części pt. "Współczesność pamięci" niemieccy biskupi zwracają uwagę, że 75 lat po zakończeniu II wojny światowej nadal mamy do czynienia z wielorakimi jej konsekwencjami dla Niemiec, Europy i świata. "Wojna i jej ofiary, straty i niedostatki, poczucie winy i wstydu ukształtowały wiele rodzin na przestrzeni pokoleń. Również biskupi niemieccy doświadczyli i nadal doświadczają tego piętna. Dlatego też od 1945 roku wielokrotnie i krytycznie analizowali oni narodowy socjalizm i jego konsekwencje. Refleksja ta była często bolesna, ponieważ oprócz uznania dla ofiar, musiała być to kwestia poczucia winy i porażki" - czytamy.
Przypominają też, że Niemiecka Republika Demokratyczna po 1945 r. podążała inną drogą niż Republika Federalna Niemiec i wykorzystywała historyczną pamięć dla celów politycznych w służbie i sojuszu ze Związkiem Sowieckim. Przywództwo komunistycznej partii SED stanęło po stronie sowieckich zwycięzców, co uniemożliwiło im odpowiednie radzenie sobie z przeszłością i szczere pogodzenie się z sąsiadami i ze sobą samym, tak jak to być powinno. Wskazują ponadto na ważną cześć prawdy o drugiej wojnie światowej jaką jest fakt, że Związek Sowiecki wspierał niemiecki atak na Polskę w ramach paktu hitlerowsko-stalinowskiego i uczestniczył w niszczeniu Polski. Ponadto, że zwycięstwu nad narodowym socjalizmem w Europie Wschodniej towarzyszyło ustanowienie dziesięcioleci komunistycznej tyranii.
Biskupi dziękują sąsiadom Niemiec za gotowość do pojednania, która jest "trwałym darem". "Krytyczne spojrzenie na naszą przeszłość jest obecnie częścią wizerunku Republiki Federalnej Niemiec" - zaznaczają i przestrzegają kwestionowaniem tego procesu w ich kraju.
Wyrażają zaniepokojenie, że również poza Niemcami pamięć o drugiej wojnie światowej - zwłaszcza we wschodniej części Europy - często prowadzi do niegodnych sporów. "Ma to swoje korzenie w niezabliźnionych ranach drugiej wojny światowej, ale także w późniejszych doświadczeniach niesprawiedliwości i przemocy w czasach komunizmu". Biskupi niemieccy uznają, że "nie ma wątpliwości, iż narody byłego Związku Sowieckiego dokonały ogromnych poświęceń dla zwycięstwa nad narodowym socjalizmem. Ale równie ważną częścią prawdy o drugiej wojnie światowej jest to, że Związek Sowiecki wspierał niemiecki atak na Polskę w ramach paktu hitlerowsko-stalinowskiego i uczestniczył w niszczeniu Polski. Ponadto, zwycięstwu nad narodowym socjalizmem w Europie Wschodniej towarzyszyło ustanowienie dziesięcioleci komunistycznej tyranii".
Biskupi zaznaczają, że aby żyć razem w pokoju w domu europejskim, potrzebna jest kultura dialogu i szacunku dla cierpienia ludzi. "Wysoki stopień współczucia, smutku i zadumy powinny definiować nas bardziej niż przerażające tony wzajemnego oskarżania się" - czytamy.
Postawa biskupów katolickich
W części pt. "Postawa biskupów katolickich w Niemczech podczas II wojny światowej" hierarchowie przypominają, że wraz z atakiem na Polskę we wrześniu 1939 r. narodowosocjalistyczne Niemcy rozpoczęły ideologiczną "wojnę zagłady" w trakcie której miały miejsce niezliczone zbrodnie, deportacje i morderstwa polskiej inteligencji, w tym duchowieństwa katolickiego. Prawie dwa miliony Polaków zostało wywiezionych na roboty przymusowe do niemieckich przedsiębiorstw, w tym do wielu instytucji Kościoła katolickiego w Niemczech.
Biskupi zwracają uwagę, że mimo wewnętrznego dystansu do narodowego socjalizmu, a czasem nawet otwartej wrogości, Kościół katolicki w Niemczech był "częścią społeczeństwa czasu wojny". Zaznaczają, że duszpasterze dywizji, szpitali wojskowych, więzień i kapelani wojskowi działali duszpastersko w Wehrmachcie. Kapłani, seminarzyści i zakonnicy byli też zaangażowani w armii w ramach obowiązkowej służby wojskowej. Przypominają, że kilka tysięcy domów klasztornych i kościelnych służyło szpitalom wojskowym, a dziesiątki tysięcy zakonnic wypełniało swój "patriotyczny obowiązek", szczególnie w szpitalach. Codzienne życie wojenne, zarówno na froncie, jak i na "froncie domowym" ukazywało niezliczone przypadki pozytywnego duszpasterskiego i ludzkiego wsparcia, ale także karygodnych działań. A szczególnie problematyczną i negatywną rolę odegrał biskup polowy Franz Justus Rarkowski.
Biskupi przypomnieli, że wraz z atakiem wojsk niemieckich na Polskę, który był sprzeczny z prawem międzynarodowym, biskupi stanęli przed pytaniem, jak powinni zareagować na wojnę. Po doświadczeniach pierwszej wojny światowej w swoich kazaniach i listach duszpasterskich wykazywali wyraźną powściągliwość. Jednak zachęcali żołnierzy i wiernych do lojalności, posłuszeństwa i wypełniania obowiązków w duchu poświęcenia i ofiary. Choć wypowiedzi poszczególnych biskupów były zniuansowane to "melodia była taka sama". Tylko biskup Berlina, Konrad von Preysing, zrezygnował z tego typu apeli i mówił o "niebezpiecznym czasie" i wskazywał na sposoby radzenia sobie z zagrażającą "rzeczywistością umierania".
Zwracają uwagę, że po doświadczeniach z lat 1914-1918 biskupi co prawda nie legitymizowali wyraźnie wojny nazywając ją "sprawiedliwą", ale mimo rosnącej liczby ofiar nie zrezygnowano z "narodowego i patriotycznego sposobu myślenia". Przypomniano, że po zwycięstwie nad Francją w 1940 roku w całej Rzeszy Niemieckiej zabrzmiały dzwony a atak na Związek Sowiecki nazywany był krucjatą przeciwko "bezbożnemu bolszewizmowi", co dawało wojnie dodatkowe uzasadnienie religijne. "Chociaż biskupi nie podzielali rasowo-ideologicznego uzasadnienia wojny przez nazistów, ich słowa i obrazy wzmocniły zarówno żołnierzy, jak i walczący reżim, nadając wojnie dodatkowe znaczenie" - czytamy w dokumencie.
Biskupi zwracają uwagę, że pod wpływem zbrodni na froncie, na terenach okupowanych i w Rzeszy Niemieckiej zmieniła się perspektywa wypowiedzi biskupów. Eufemistyczna koncepcja wojny jako szczerej i honorowej walki z wrogiem, stopniowo ustępowała coraz bardziej przerażającej świadomości ogromnego cierpienia i śmierci żołnierzy oraz ofiar ludności cywilnej na skutek alianckich bombardowań. "Z drugiej strony, cierpienie innych nie zostało dostatecznie wzięte pod uwagę. Zarówno we wrześniu 1939 roku, jak i później nie doszło do otwartego protestu biskupów niemieckich przeciwko wojnie. A także przeciwko potwornym zbrodniom na innych, dyskryminowanych i prześladowanych jako "obcy rasowo", zwłaszcza na Żydach.
Dokument zauważa, że niektórzy z biskupów odważyli się jedynie na potępienie zbrodni eutanazji na niepełnosprawnych. Najbardziej znana jest ostra krytyka tej zbrodni jaka wyszła ze strony biskupa Münster, Clemensa Augusta Grafa von Galena. Dopiero w sierpniu 1943 r. Konferencja Episkopatu wystosowała list pasterski pt. "O Dziesięciu Przykazaniach jako życiowym prawie ludów", w którym publicznie mówi się o potrzebie związku prawa państwowego z prawem Bożym, o ochronie małżeństwa i rodziny, o posłuszeństwie sumieniu, bezwarunkowym prawie do życia i o ochronie własności.
Jak zaznaczają biskupi, nie zmieniło to jednak faktu, że żołnierze nadal byli wzywani do wiernego wykonywania swoich obowiązków, a ci, którzy wątpili, myśleli o dezercji. Natomiast ci, którzy faktycznie dezerterowali, nie znaleźli wsparcia w wypowiedziach biskupów. "Zostawiono ich samych z wątpliwościami sumienia" - czytamy.
Autorzy dokumentu zaznaczają, że niemieccy biskupi nie znaleźli właściwego wyjścia z napięcia, które z jednej strony wynikało z idei zobowiązań patriotycznych podczas wojny, legitymizacji władzy państwowej, obowiązku posłuszeństwa, z drugiej z faktu świadomości oczywistych zbrodni. Przypominają, że biskupi nie wypowiedzieli wyraźnego "Nie" dla wojny, a większość z nich wzmacniając wolę walki, stała się współwinna za wojnę.
Dążenie do zrozumienia
W trzeciej części pt. "Dążenie do zrozumienia" biskupi uznają, że bez względu na to, jak niezrozumiałe i błędne było postępowanie ich poprzedników, musieli się podjąć zrozumienia ich działań z perspektywy historycznej. Tylko w ten sposób można odpowiedzieć sobie na pytanie, jak mogły się kształtować takie postawy i co było ich oparciem. Wskazują przy tym na uwarunkowania historyczne. Podkreślają, że Kościół katolicki w Niemczech przebył długą drogę, a doświadczenia "Kulturkampfu" i potrzeba uwidocznienia narodowej lojalności uwidoczniły się w czasach narodowego socjalizmu. Potrzeby i prawa innych narodów były w dużej mierze ignorowane. Zwłaszcza w czasie wojny uważano za rzecz oczywistą patriotyczny obowiązek "stania przy swoim kraju".
Biskupi przypominają, że w Kościele katolickim w Niemczech, a także wśród biskupów, odrzucono Traktat Wersalski, w którym przypisano Niemcom wyłączną odpowiedzialność za wybuch I wojny światowej, i postrzegano go jako upokorzenie. Wielu katolików (w tym biskupów) uważało, że trudne warunki narzucone krajowi przez Traktat są niesprawiedliwe i konieczna jest jego rewizja. Przypominają także, że obok myślenia kategoriami narodowymi obecny był jeszcze konflikt z komunizmem i walka z bolszewizmem. A miało to szczególne znaczenie dla propagandy nazistowskiej po najeździe Niemiec na Związek Sowiecki w 1941.
Autorzy dokumentu zaznaczają, że Kościół w Niemczech znalazł się w krytycznej sytuacji po zawarciu w 1933 roku z III Rzeszą konkordatu, który dawał gwarancje dla działalności duszpasterskiej Kościoła. W oparciu o konkordat „reżim nazistowski starał się usunąć Kościół katolicki z życia publicznego do zakrystii”. Wraz z nasilającymi się represjami wobec Kościoła, zwłaszcza w czasie wojny, takimi jak liczne uwięzienia księży, zakonników i świeckich, granice tej strategii obronnej stały się coraz bardziej widoczne. Mimo to biskupi nadal uważali się za związanych z umową.
Tak więc po dojściu do władzy narodowych socjalistów, których światopogląd został co prawda odrzucony przez biskupów, państwo niemieckie nadal było uważane za siłę porządkową, którą należało szanować i chronić. W warunkach nazistowskiego stanu niesprawiedliwości doprowadziło to do problematycznej pozycji Kościoła.
Episkopat czasów narodowego socjalizmu był instytucjonalnie zbyt słaby, aby zaprezentować silną wspólną linię. „Fakt, że przewodniczący Konferencji Episkopatu, kardynał Adolf Bertram, zablokował zmianę kursu pomimo coraz bardziej dramatycznych doświadczeń i nalegał na kontynuację polityki układu, sprawił, że Konferencja Episkopatu była niezdolna do działania właśnie w momencie, gdy reżim zdecydował w 1941 r. o zniszczeniu judaizmu” - czytamy w liście.
Dopiero w sierpniu 1943, po dwóch latach kontrowersji i sporów, biskupom udało się ogłosić list pasterski, w którym wyrażono wspólne stanowisko, aby "Dekalog stanowił podstawę prawa do życia wszystkich narodów oraz dla praw człowieka”.
Nauka na przyszłość
W czwartej części dokumentu pt. "Nauka na przyszłość" biskupi wyznają: "Dziś ze smutkiem i wstydem patrzymy na ofiary i tych, których pytania egzystencjalne pozostały bez właściwej odpowiedzi w duchu wiary w obliczu zbrodni i wojny. W miarę upływu lat szczególnie haniebny jest fakt, że przez długi czas brakowało dostatecznej uwagi wobec cierpienia i ofiar innych. Drogi pojednania z naszymi sąsiadami, zwłaszcza z Francją i Polską, pomogły nam zostawić za sobą te zawężone poglądy, naznaczone unikaniem, represjami i własnym bólem. W krytycznym, często napiętym i bolesnym badaniu doświadczeń i cierpień innych, zwłaszcza Żydów, Kościół w Niemczech stopniowo znajdował drogę do samego siebie. Mogliśmy doświadczyć, że te spotkania również przyczyniły się i nadal przyczyniają się znacząco do odnowy Kościoła".
Biskupi zaznaczają, że „zachowania naszych poprzedników były zakorzenione w uwikłaniu w narodowego ducha czasów i w kościelnych ideach dotyczących relacji państwo-Kościół, które rozwijały się w różnych realiach historycznych i z teologicznego punktu widzenia nie mogą rościć sobie uniwersalnej ważności”.
„Trzeba było przerażających doświadczeń naszych czasów, a także krytycznych badań egzegetycznych i teologicznych, by Kościół na nowo zdefiniował relacje między społeczeństwem a religią i zaakcentował rolę Kościoła w państwie w sensie krytycznej oceny współczesności” - czytamy w dokumencie.
Biskupi zwracają uwagę, że dziś Kościół uważa, że jest powołany i zobowiązany do tego, aby „będąc świadomym, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, domagać się od każdego rządu i w każdym państwie godności dla wszystkich ludzi, niezbywalnych praw człowieka, zasad moralnych w ładzie społecznym oraz wszystkiego, co służy zbawieniu dusz. Na nowo odkryliśmy, że przesłanie Ewangelii nie kończy się na granicy własnego kraju i solidarność w duchu chrześcijańskim nie ogranicza się do własnego narodu, a pokonanie wszelkich cierpień na świecie jest naśladowaniem Jezusa”.
Na zakończenie listu biskupi Niemiec z wdzięcznością stwierdzają, że wola zmierzenia się z palącymi pytaniami i problemami „przybliżyła nas do Chrystusa i do głębszego zrozumienia Ewangelii. "Szczególne znaczenie ma `memoria passionis`, czyli pamięć o cierpieniu ofiar. W nich spotykamy Chrystusa”.
Skomentuj artykuł