Niemiecki teolog: "Promowanie wizyt w Medjugorie jest igraniem z ogniem, które może mieć niekontrolowane skutki"
"Nie jestem pewny, że to Matka Boga objawiła się młodym ludziom w Medjugorie. W mojej ocenie (...) pochodzą od złych duchów, których owoce widać w nieposłuszeństwie, kłamstwach i innych moralnych upadkach" - mówi w wywiadzie ks. prof. Manfred Hauke. Czy objawienia z Medjugorie są bezpieczne?
Ks. Prof. Manfred Hauke jest duchownym katolickim archidiecezji Paderborn (Niemcy) oraz przewodniczącym Niemieckiego Towarzystwa Mariologicznego. Od 1993 r. pracuje jako profesor teologii dogmatycznej na Wydziale Teologicznym w Lugano (Szwajcaria). W wywiadzie dla "Die Tagespost" opowiada dr Evie Doppelbauer o wątpliwościach jakie budzą w nim objawienia Matki Bożej w Medjugorie nazywanej w języku lokalnych wiernych Gospą. "Istnieje cała seria argumentów, które należy postrzegać łącznie. Najcięższymi argumentami są wewnętrznie sprzeczne informacje połączone z <<Matką Boga>>. Rozpoczynają się wraz z pierwszymi dniami fenomenu" - mówi niemiecki teolog, który od początku obserwuje wydarzenia z tej bośniackiej wioski. Już wtedy też miał pierwsze wątpliwości związane z ich autentycznością.
Do myślenia dało mu to, że Maryja w pierwszych wizjach bardzo często zmieniała zdanie: "Na pytanie, jak długo będzie się objawiała, Gospa odpowiedziała: Tak długo, jak chcesz. Natomiast dzień później, na to samo pytanie udzieliła odpowiedzi: Trzy dni dłużej. Z tego powodu, widzący oczekiwali zakończenia objawień do 3 lipca 1981 r.".
Abp Henryk Hoser o oficjalnym stanowskiu Kościoła ws. objawień w Medjugorie<<
W czasie kolejnych objawień (również przed 3 lipca) dochodziło do niewytłumaczalnych i dziwnych zachowań samej Maryi jak i tzw. widzących. Kobieca postać pojawiała się i znikała, przychodziła bez zapowiedzi. Chociaż nie było widać jej rąk, trzymała na wysokości piersi jakieś "białe zawiniątko", które odsłaniała i ukrywała. Sprawiała wrażenie, jakby to było dzieciątko Jezus. Widzenia doznawały różne osoby, pojawiały się różnice w wyglądzie postaci. Gdy pewnego razu widzący szli na kolejne spotkanie z Gospą, mówili, że "czuli, jakby byli niesieni przez jakąś nadnaturalną siłę wśród krzaków cierniowych", a Maryja wyłoniła się z mgły. Niektóre elementy były podobne do tych, jakie występowały przy objawieniach w Garabandal, które Kościół uznał za niebezpieczne. Maryja zdradzała też informacje czy bliscy ludzi, którzy zbierali się na wzgórzu trafili do nieba czy do czyśćca lub piekła. Pewnego razu publicznie orzekła: "Wy, którzy zgromadziliście się tutaj wokół mnie, jesteście najlepszymi z wierzących". Innym razem z kolei Gospa upuściła dzieciątko, aby jedna z widzących mogła je złapać. Tak przynajmniej twierdziła Vicka. Zdaniem ks. prof. Hauke, pojawiło się wiele zjawisk, które nie wystąpiły wcześniej w żadnych uznanych objawieniach.
"Pojawienie się Gospy zawiera szereg niezwykłych szczegółów, których nie odnajdujemy w autentycznych maryjnych objawieniach. Na przykład Jej ręce się trzęsą. Za każdym razem, kiedy ludzie nadeptują jej długi welon, zanika i później powraca. Pozwala się pochwycić i śmieje się z tego. Nie ma sznurka na jej szacie i nie można zobaczyć jej stóp. Jak w spirytualnym fenomenie, jej twarz powoli i stopniowo staje się widoczna. Kiedy jest pytana, czy chciałaby objawić się w kościele, waha się. Kiedy kropi się wodą święconą, troje z widzących mdleje. Widząca o imieniu Marija narzekała 26 czerwca, że po spotkaniu z Gospą miała lodowate ręce" - stwierdza profesor teologii dogmatycznej.
3 lipca 1981 r. w obecności wielu świadków widzący orzekli, że objawienia się zakończyły i były to rzekomo słowa samej Matki Bożej. Trwają jednak one do dziś, co budzi zainteresowanie całego Kościoła, bowiem żadne objawienia wcześniej nie trwały od ponad 30 lat prawie codziennie. "Nie mam wątpliwości, że objawienia miały miejsce w pierwszych dniach, natomiast nie jestem pewny, że to Matka Boga objawiła się młodym ludziom w Medjugorie" - mówi w mocnych słowach ks. Manfred Hauke.
Kapłan ma nadzieję, że Watykan odpowie wreszcie na pytania o ich autentyczność. Jego zdaniem powinien być to pierwszy krok w tej sprawie: "Przedkładanie praktyki przed teorię jest dyskusyjne w każdym przypadku. Apostolski wizytator w Medjugorie został powołany bez wcześniejszego zadeklarowania stanowiska w kwestii autentyczności objawień. Ich fenomen powinien najpierw zostać wyjaśniony w różnych wymiarach, a dopiero później należałoby wyciągać praktyczne wnioski dla duszpasterskiej opieki. Kiedy ludzie zaczynają się modlić, tam są dobre owoce, lecz są także i złe owoce, które istnieją nierozłącznie z objawieniami"
Zbadanie autentyczności objawień z Medjugorie jest trudnym zadaniem, gdyż w samych kronikach i zapiskach objawień, które od początku prowadzą m.in. kolejni duchowi opiekunowie widzących, występuje wiele błędów doktrynalnych, które mogą zostać uznane nawet za herezje. "W <<Kronikach Objawień>> wydanych przez plebanię w Medjugorie, jest seria doktrynalnych błędów"- mówi ks. Manfred i wymienia kilka z nich - "można przeczytać, że widzący nie potrzebują modlić się za samych siebie, lecz tylko za innych. To stwierdzenie przywołuje błędną pelagiańską doktrynę potępioną przez Kościół, według której nie było potrzeby wypowiadać w modlitwie Ojcze nasz prośby: i odpuść nam nasze grzechy, lecz tylko grzechy innych. Gospa, przemawiając do widzących, oznajmia, że święci są w niebie z duszą i ciałem. To zaprzecza nauce, która wiąże zmartwychwstanie ciała z drugim przyjściem Chrystusa. 1 października 1981 r. została zapisana wypowiedź, zgodnie z którą Gospa oznajmia, że: Przed Bogiem wszystkie religie są równe".
Wątpliwości budzą też sami opiekunowie widzących, którzy okazywali nieposłuszeństwo biskupowi miejsca. Jeden z nich, ks. Jozo Zovko OFM, twierdził, że sam ma objawienia i zapraszał Maryję, aby ukazywała się w kościele parafialnym, co jak podkreśla teolog jest sprzeciwem wobec władzy biskupiej, gdyż zrobił to bez zgody ordynariusza. Pewnego razu Gospa powiedziała, że jest on już za życia świętym. "Podczas pobytu w więzieniu, on sam [ks. Zovko - przyp. red.] objawiał się widzącym wiele razy razem z Gospą, która mówiła o nim, według Kronik Objawień z 21 października 1981 r.: On jest świętym; Już wam to powiedziałam. Ten <<święty>> wielokrotnie ściągał na siebie kościelne sankcje z powodu swoich medjugorskich działań i z powodu kontrowersyjnych charyzmatycznych praktyk, które rozpoczął jeszcze przed objawieniami. Obecnie nie wolno mu żyć w Bośni - Hercegowinie, ani też publicznie wypowiadać się na temat rzekomych objawień" - ostrzega ks. prof. Hauke.
Abp Hoser: największym fenomenem medjugorie są masowe nawrócenia i spowiedzi<<
Kolejny opiekun, ks. Tomislav Vlašić OFM, również popadł w konflikt z władzą diecezjalną i zakonną ze względu na brak posłuszeństwa. Franciszkanin sam siebie miał określać mianem "duchowego kierownika wybranego przez Gospę". Mimo, że został odsunięty od widzących, kontynuował swoją misję, zakładając wspólnotę "Kraljice mira". W późniejszych latach miał również dziecko z jedną z sióstr z tej wspólnoty. "11 lipca 1988 r. Marija [jedna z widzących - przyp. red.] złożyła oficjalną deklarację, że spisywała wiadomości pod przymusem ze strony Vlašicia. Vlašić zawarł później mistyczne małżeństwo z niemiecką widzącą, która zostawiła go po kilku latach. Obecnie jest blisko powiązany z wiadomościami o UFO i ze zdecydowanie spirytualistycznym zapleczem (…) Biskup Zanić w 1984 r. nazwał go mistyfikatorem i charyzmatycznym magikiem" - wyjaśnia niemiecki teolog.
Skandali nie uniknął również następca o. Vlašicia, ks. Slavko Barbarić, który otwarcie sprzeciwił się decyzji biskupa o zakończeniu objawień w kościele parafialnym. Biskupowi sprzeciwiła się również Gospa, co budzi ogromne wątpliwości, ponieważ Maryja nigdy wcześniej nie stanęła przeciwko Kościołowi. "Gospa wypowiedziała się przeciwko samemu zarządzeniu, oznajmiając: <<Życzę sobie, aby Slavko pozostał tutaj i zaopiekował się wszystkimi szczegółami i transkrypcjami, abyśmy mieli jasny obraz wszystkiego na koniec mojej wizyty>>. Trudno uwierzyć, aby Matka Boga wspierała kanoniczne nieposłuszeństwo wobec uzasadnionego nakazu biskupa. Ponadto wiadomość stwierdzała, że Barbarić będzie żył aż do końca objawień. Tymczasem Barbarić zmarł, a objawienia ciągle trwają" - zauważa ks. Hauke.
Niemiecki teolog dogmatyczny w rozmowie z "Die Tagespost" mówi też, że zna dokładnie wyniki wielu badań mających ustalić czy widzący mieli nadprzyrodzone wizje i ekstazy, i jego zdaniem w objawieniach z Medhugorie nie ma nic nadprzyrodzonego, a sami widzący pozostawali w kontakcie z otoczeniem podczas spotkań z Gospą. To wyklucza mówienie o ekstazach. "W oparciu o to, co zostało powiedziane, nadprzyrodzony początek jest wykluczony. Psychologiczne lub parapsychologiczne wyjaśnienie jest również niewystarczające, zwłaszcza żeby wytłumaczyć początek fenomenu (…) W mojej ocenie, pierwsze objawienia (i prawdopodobnie większa cześć kolejnych zjawisk) są więcej niż naturalne (tzn. poza naturą), to znaczy, pochodzą od złych duchów, których owoce widać w nieposłuszeństwie, kłamstwach i innych moralnych upadkach. Można również zauważyć ludzki wpływ, włączając interesy Camorry z Neapolu, jeśli ktoś wierzy papieskiemu wizytatorowi abp. Hoserowi" - dodaje.
"Księża posługujący w parafii, powinni byli zachować wstrzemięźliwość i dokonać rozeznania duchów możliwych dla widzących. Ks. Zovko i Vlašić nie byli w stanie tego dokonać i pozwolili uwolnić pseudocharyzmatyczną lawinę, która doprowadziła do wielkiego chaosu w Kościele. Brak nazwania tych złych duchów po imieniu jest gorszy niż milczenie biskupa na temat seksualnych nadużyć w Chile. Duszpasterska praktyka promowania wizyt w Medjugorie bez wyjaśnienia w pierwszej kolejności autentyczności objawień, jest igraniem z ogniem, które może mieć niekontrolowane skutki, zwłaszcza dla następcy Św. Piotra. Powinniśmy modlić się za papieża Franciszka" - kończy swoją wypowiedź ks. prof. Manfred Hauke.
Skomentuj artykuł