Niezywkła misja adopcji kapłanów

(fot. shutterstock.com)
betanki.pl / sz

Od 18 lat istnieje w Polsce dzieło duchowej adopcji kapłanów. Stworzyły je siostry z Rodziny Betańskiej. Możesz dołączyć do niezwykłej akcji.

Betańska Misja Wspierania Kapłanów (BMWK) została stworzona przez siostry, które postanowiły modlić się za kapłanów. Do akcji zaczęli włączać się wierni świeccy. Jako główne zadanie misji siostry deklarują: formację w kierunku zrozumienia jak ważne jest kapłaństwo, wypraszanie świętości życia księży oraz dotarcie ze wsparciem do każdego kapłana. Jest to wsparcie konkretne, imienne, gdyż każdy kapłan otoczony modlitwą dostaje informację na ten temat.

Osoby, które włączą się w akcję otrzymują legitymację przynależności do dzieła. Zapisane są w niej również dane kapłana, którego adoptowali oraz data jego święceń. W środku znajdą też modlitwy, którymi należy się modlić w intencji przydzielonego księdza.

Patronat i wsparcie nad akcją objął abp. Stanisław Budzik, metropolita lubelski.

W każdy pierwszy czwartek miesiąca, który tradycyjnie jest dniem modlitwy o powołania kapłańskie, siostry uczestniczą w specjalnej Mszy Świętej sprawowanej w intencji kapłanów. Na zaproszenie wspólnot parafialnych przyjeżdżają również, by opowiedzieć o prowadzonym dziele i zachęcić do udziału.

W ramach misji istnieje również sms-owe pogotowie modlitwy dla kapłanów. W tej chwili duchową adopcją objętych jest ponad siedem tysięcy księży. Dom, do którego można przysyłać zgłoszenia, a także gdzie miała początek cała akcja mieści się w Kazimierzu Dolnym. Jest to ośrodek rekolekcyjno-formacyjny, w którym odbywają nowicjat przyszłe siostry Betanki.

Więcej informacji można uzyskać na stronie dzieła.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niezywkła misja adopcji kapłanów
Komentarze (1)
Aleksander Horowski
31 stycznia 2017, 15:02
Dzieło wspaniałe, ale tytuł pochodzący od Redakcji, jest fatalny. Siostry stworzyły "Betańską Misję Wspierania Kapłanów". Tu nie ma mowy o adopcji. I słusznie, bo kapłan ma byc ojcem, tak jak powiedział św. Augustyn "z wami jestem bratem, dla was jestem ojcem". Ja również, kiedy np. idę do spowiedzi, oczekuję, że w kapłanie spotkam kochającego ojca, a nie "Piotrusia Pana" albo "sierotę obrzyganą". Może to kwestia języka, ale słowa mają swoje znaczenie. Dzisiaj wszystko i wszystkich mamy adoptować (ludzi, psy, koty itd.). Tymczasem adoptuje się tylko ludzi i tylko sieroty lub półsieroty. Może to wynik dzisiejszego zubożenia językowego i bezmyślności, ale wynik jest taki, że brak kompetencji językowych obraca się przeciw pięknej inicjatywie.