O "kobietach i pieniądzach" w Kościele katolickim

(fot. Wikimedia Commons)
KAI / mm

"Tematem tego numeru są kobiety i pieniądze. Zestawienie to jest bardzo stare, gdy chodzi o codzienne trudności kobiet ubogich w zabieganiu o to, aby zgadzały się bilanse rodzinne, zarazem połączenie to wyraża historycznie bezsilność kobiet"

O tym czytamy w artykule wstępnym lutowego wydania magazynu "Kobiety kościół świat" wydawanego przez watykański dziennik "L` Osservatore Romano".

Przez wieki bowiem kobietom zamożnym nie wolno było zarządzać własnym majątkiem bez udziału mężczyzny - czy to męża, czy ojca. Jednak w tej dziedzinie w ostatnich stuleciach na Zachodzie znalazło się miejsce dla innego wizerunku, co było dowodem świadczącym o zdolności kobiety do czynienia z pieniędzy okazji do rozwoju i życia, a wizerunek ten wyłonił się właśnie w historii Kościoła.

Tu w istocie w XIX w. obserwuje się rozkwit znaczących zdolności przedsiębiorczych u kobiet. Podejmowane przez nie próby kończyły się powodzeniem dzięki uporowi kobiet, zmuszonych często konfrontować się z mężczyznami, wcale nie przychylnie usposobionymi. Mamy tu na myśli liczne założycielki zgromadzeń życia czynnego, które podejmując owocne dzieło chrystianizacji społeczeństwa właśnie w czasie, kiedy ulegało ono sekularyzacji, ujawniły swoją zdolność do stworzenia imponującej sieci dzieł opiekuńczych (szkoły, szpitale, sierocińce, placówki opiekuńcze dla ubogich i żyjących na marginesie), wykazując nadzwyczajne umiejętności w dostrzeganiu potrzeb i znajdowaniu sposobów zaradzania im. A czyniąc to samodzielnie i kreatywnie, konfrontując się z nowymi układami społecznymi, założycielki były pierwszymi kobietami, które same z powodzeniem zarządzały pokaźnymi sumami pieniędzy. Tak więc nowe fundacje były nowe również, jeżeli nie przede wszystkim, ze względu na ich aspekt ekonomiczny.

Podczas gdy wcześniejsze instytucje żeńskie powstawały i trwały w czasie tylko tam, gdzie od początku miały zapewnione zabezpieczenie ekonomiczne, nowe zgromadzenia odwracają tę zasadę: rodzą się z minimalnym kapitałem początkowym, niekiedy wręcz zerowym. Zakonnice prawie nigdy nie wnoszą posagu w chwili składania ślubów, lecz przez swoją pracę przyczyniają się do zapewnienia utrzymania zgromadzeniu, zyskując w ten sposób uznanie wspólnoty.

O tej lekcji trzeba pamiętać: założycielki były w istocie zmuszone nie tylko pozyskiwać fundusze, aby się utrzymać, ale przede wszystkim musiały nimi zarządzać w sposób dynamiczny i produktywny, angażując się w prawdziwą działalność przedsiębiorczą, nie zadowalając się pierwszymi rezultatami, lecz poszerzając nieustannie inicjatywy, także za cenę znacznego zadłużenia się. Bardzo często ignoruje się to bądź pomija milczeniem, lecz jest faktem nie ulegającym wątpliwości, że emancypacja kobiet i Kościoła dokonywała się również tą drogą. I stąd może i powinna na nowo wyruszyć, jak na to wskazują materiały zawarte w tym numerze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O "kobietach i pieniądzach" w Kościele katolickim
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.